Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Ja dzisiaj juz nie jestem taka harda niestety , wystraczy że źle spałam, sny jakieś głupie a jak ja perfekcyjnie potrafię zinterpretować swoje sny :-( od razu w głowie jest jedna myśl ... ja to mam jeszcze jedną przypadłość, głupoty to szybko rodzą się w mojej głowie tylko wypowiedzieć je na głos, napisać aaaaa tu już jest inaczej ... też się boję. Dzisiaj jest mi żle, smutno i rozsadza mi klatkę piersiową najgorzej jak mam takie uczucie jakby ktoś trzymał mnie od góry za głowę albo za kark i potylicę, taki dziwny uścisk i ja od razu jestem sztywna, nerwowe ruchy caly czas wtedy będę sie poprawiała na głowie, żeby choć na chwilę nie czuc tego uścisku. ja chcę żeby był już piątek ;-) Zyczę spokojnego dnia, bez gniecenia, ściskania i mase pozytywnych myśli całą stertę hahaha pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj u mnie też cieżko, nawet płacz już nie pomaga, kiedyś popłakałam i jakoś napięcie mi choć na trochę puszczało..teraz nawet jak nie płacze to czuję sie opuchnięta... w pracy ledwo co trzymam fason... dzisiaj serce wali jak oszalałe mimo że ciało takie *flakowata* co chwile wstaje żeby się opanować ale średnio mi to wychodzi...

Odnośnik do komentarza

Witam. Czytam wasze posty i ciesze się, że ten etap mam już za sobą. już się namacałam, naszukałam, nasłuchałam wszystkiego w sobie. Narobiłam badań, najadłam się tabletek i ciągle źle się czułam. Teraz jestem na etapie, przekonania, że źle się czułam przez leki i przez lekarzy, a nie przez nerwicę. Nigdy więcej nie pójdę do psychiatry. Dla psychiatry każdy jest chory i tylko przepisują, przepisują, coraz to inne, nowsze, lepsze i do głowy im nie przyjdzie, że może bez leków będzie lepiej..., a jak zaproponowałam, że może odstawię leki i zobaczę jak się czuć będę, to straszył mnie... HORROR! Boje się, leków, boje się złego samopoczucia, boje się lekarzy i to nie jest wynik nerwicy tylko zasługa lekarzy. Odstawiam tegretol i odstawię go na pewno. Skutki odstawienne mogą pojawiać się nawet do roku, bo lek siedzi w tkance tłuszczowej, w kościach. Najszybciej zniknie z krwi, bo w 10-15 dni, później z tkanek będzie przedostawał się z powrotem do krwi i kiedyś pozbędę się tego całego dziadostwa na stałe. Jestem przekonana, że lepiej będę czuła się bez jakichkolwiek leków. Lekarze robią z ludzi z nerwicą kaleki i nic ich to nie obchodzi. Zawsze byłam pogodnym, radosnym człowiekiem, a teraz najwięcej czasu spędzałam na szukaniu w sobie choroby, na nakręcaniu się, na łykaniu tabletek, na wierzeniu lekarzowi. Czytam Wasze posty i bardzo dobrze wiem, co piszecie i co czujecie. Ja ten etap mam za sobą. Teraz jedyna rzecz jakiej się na prawdę boję, to wszelkie leki psychotropowe, uspokajające i inne działające na układ nerwowy... Życzę Wam przejścia do kolejnego etapu i lepszej walki o siebie, bo życie warte jest przeżycia, a nie zatrucia lekami i egzystowania w wiecznym strachu... Powodzenia i wiary, że bez leków można żyć :-))

Odnośnik do komentarza

POLCIA a gdzie Ty czujesz tę kulkę? Ja swego czasu też wymacałam sobie cosik z boku głowy za uchem, właśnie taką kulkę. I póki ją macałam to była i była, a jak o niej zapomniałam i sobie znowu przypomniałam i chciałam ją namacać, to już jej nie było :) Pomyśl sobie, że jesteś taką kulką. Ktoś cię non stop pieści, głaszcze, ściska... fajnie nie? Jak takiej kulce tak dogadzasz, to czemu by miała zniknąć? :) Olej ją na parę dni i zobaczysz, że zniknie! :) Podświadomie chcesz, żeby ona tam była więc jest! Ja dzisiaj przespałam całą noc- nie wiem, na ile to zasługa tabletek na uspokojenie i melisy, ale sama z siebie bym chyba nie zasnęła. Postanowiłam, że w ciągu dnia nie będę łykała tego Labofarmu na uspokojenie, tylko właśnie wspomagająco na noc, bo tych tableteczek jest mało :P Jak tak czytam o niedoborze potasu to zaczynam powoli wszystkie objawy przypisywać właśnie potasowi. Zobaczymy, jak będzie po łykaniu Asparginu. No i koniecznie muszę zająć czymś myśli- chociażby sprzątaniem przed świętami! :) A święta to dla mnie ciężki czas od czasów dzieciństwa- nigdy nie miałam spokojnej wigilii. Może dlatego moje stany lękowe nasiliły się, bo podświadomie wiem, że zbliża się trudny od wielu lat dla mnie okres świąteczny? Mimo tego, że od jakiś 3 lat wigilie są już spokojniejsze i *normalniejsze*. Jednak w głowie non stop tkwią te nie fajne. GOSCINA mi też pomagał ostatnio płacz. Teraz zrzucam płaczliwość na PMS, bo odkąd zaczął mi się okres to płakać mi się nie chce. A tak to po prostu płakałabym non stop! Może mi się coś z hormonami porąbało? A Ty uwierz w to, że dasz sobie radę :) Miłego dnia wszystkim! :)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich serdecznie :-)) Dziś chcę się z Wami podzielić pewnymi sprawami dotyczącymi walki z francą, zebrać je, tak jak lubię ;-)) w kilka punktów (dopóki jeszcze pamiętam) - pewnie większość z Was o tym wszystkim wie, ale liczę że komuś moje słowa się przydadzą :)) To co poniżej jest napisane na podstawie wiedzy obiektywnej, doświadczeniami oraz refleksjami własnymi - i jak zawsze warto mieć do wszystkiego dystans. 1. Zaburzenia lękowe to *choroba myśli* - myśli wywołują emocje, emocje - objawy, a objawy wpływają na zachowanie, a to ponownie zakręca i wpływa na sposób myślenia, to na emocje… kwadratura koła, nakręcająca się wzajemnie i wciąż wchodzi na wyższe poziomy. To można zatrzymać jedynie na poziomi myśli, owszem to trwa, ale umówmy się bardzo długo pracowaliśmy na ten stan, który mamy, machinę leku bardzo długo rozpędzaliśmy i na jej zatrzymanie potrzeba nieco pracy włożyć, choć krócej niż lęk w sobie budowaliśmy. 2. W wychodzeniu z lęku ważne jest nie tylko pozytywne myślenie i tych pozytywów wyłapywanie i wewnętrzne „nagłośnienie”, ale też, wyłapywanie tzw. automatycznych myśli negatywnych, a są to krótkie myśli, czasem przywołany obraz, wspomnienie, czyjaś luźna sugestia, coś co prawie niezauważalne przemknie przez głowę, ale to coś zaczyna wgryzać się, zbiera armię i atakuje - a my jesteśmy zaskoczeni, skąd ten napad lęku, paniki, przecież miałam dziś taki dobry dzień. Co robić: wyłapywać te *negatywne automaty* i od razu na ich miejsce wgrywać *alternatywne, wiarygodne myśli pozytywne*, na początku należy to robić rozmyślnie, a z czasem to zaczyna działać samoistnie. Przykładem takich „automatycznych myśli” są takie, które pojawiają się, w momencie kiedy jest dobrze, czyli mieliśmy dobry, spokojny dzień, albo coś co nas stresowało dobrze wyszło i wtedy my (jako niedowiarki i podkopywacze motywacji) gdzieś tam w podświadomości pojawiają się sygnały, myśli, nie ciesz się, tym razem było ok., ale następnym wcale nie musi, udało się i co z tego i tak jesteś do d., czyli pozytywne obiektywne zdarzenie posiada drugie dno, takie niedowierzanie i nie ciesz się na zapas, po takim własnym destruktywnym działaniu, często ogarnia nas lęk lub nawet napad paniki... i wielkie zdziwienie, ale dlaczego, a tak dobrze żarło... Musimy z tym podkopywaniem skończyć, na początku bardzo świadomie modelować myśli: było dobrze, fajnie było i tego nic nie zmieni, a co będzie później czy następnym razem któż to wie? po co martwić się na zapas, szkoda czasu, czyli cieszyć się pozytywnymi zdarzeniami i tak o nich myśleć, bo pozytywy dużo trudniej do nas trafiają i czasami trzeba je dosłownie w głowie wypalić. 3. Bardzo ważna jest stała, świadoma pozytywna racjonalizacja naszych myśli, czyli jest to i to, a tego i tego nie ma, więc nie ma powodu bać się czegoś czego obiektywnie u mnie nie stwierdzono. W opozycji do negatywnych irracjonalnych, a niekręcących nas myśli muszą stać (być wstawiane) myśli pozytywne, ale co bardzo ważne racjonalne, poparte faktami, czyli takie w które jesteśmy w stanie uwierzyć (bo przecież nie chodzi nam o kontynuację okłamywania się, tym razem pozytywne), jeśli nie od razu to za 100 razem, warto o to racjonalne myślenie walczyć, choć transfer ze świadomości do podświadomości jest długi i pracochłonny, ale kropla drąży skałę, czyli powoli, konsekwentnie, ale do przodu, a przede wszystkim da się to zrobić, wiec warto. 4. Napływający lęk trzeba łapać i niwelować w zarodku, nie pozwolić mu się rozbuchać, bo jak się rozkręci to myśli racjonalne ciężko się przebijają. Czyli jak coś nam zaczyna głupiego do głowy przychodzić, to nie zagłuszamy tych myśli, nie spychamy w podświadomość i nie udajemy, że ich wewnętrznie nie słyszymy, a od razu na ich miejsce wstawiamy myśli pozytywne racjonalne, czyli jak nas coś zakuje w klatce, to myślimy sobie to nic takiego, może krzywo siedziałam, zwykłe zakucie, natomiast jak tej myśli nie złapiemy i nie spojrzymy racjonalnie, to za 30 minut będzie nam się wydawało, że wcale nas nie zakuło, a mocno zabolało, zaczęło przeskakiwać, zabrakło tchu itd. a to nasza wyobraźnie i skłonności lękowe to robię i na takim etapie już trudniej racjonalnie do sprawy podejść i stłumić lęk. Bo lęk tak się rozwija jak trąba powietrzna od małego, często ignorowanego, lejka, do coraz szybciej się kręcącego i coraz szerszego leja, już nie możliwego do zatrzymania. 5. A jak już lęk się rozkręci i dochodzi do ataku paniki to już racjonalne myślenie nic nie da, trzeba zastosować odpowiednie techniki, nieco siłowe, ale zwalczyć napad, czyli głównie techniki oddechowe np. zatrzymanie oddechu na około 7 s (jak serce pędzi i oddech jest bardzo szybki to zatrzymanie oddechu wydaje się wbrew fizjologii, ale właśnie wtedy fizjologicznie serce zaczyna zwalniać - nie chce mi się tłumaczyć dlaczego tak się dzieje, ważne że działa), a później powoli nabieramy powietrza i po wymuszonych 3-4 wolnych oddechach, ponownie możemy zatrzymać powietrze na około 7s, możemy to parę razy powtórzyć - tam metoda jest dość skuteczna, gdy np. w nocy budzimy się z już gotowym napadem tachykardii, kolejna metoda oddechowa to metoda IGNACA, czyli nabranie powierza i spokojne, długie jej wypuszczanie, sączenie przez żeby, powtórzyć kilka razy i ostatnie to oddychanie na 4, dobrze się sprawcza w mniejszych napadach paniki lub po prostu, gdy w miejscach publicznych zaczyna nas ogarniać lęk, wdychamy powoli powietrze licząc podczas wdechu do 4, później wydychamy powoli i podczas wydechu ponownie liczymy do 4, powtarzamy w miarę potrzeb, ta metoda pozwala z jednej strony uspokoić serce i oddech, a z drugiej strony nasze myśli odciągany od myśli irracjonalnych, a kierujemy w stronę uspokajającego myślenia. 6. Z lekiem nie należy walczyć, lęk należy go oswajać. Jeśli ktoś ma problem z wychodzeniem z domu, to w ramach terapii nie może iść na zakupy do centrum handlowego, lepiej postawić sobie mały cel, o niskim poziomie trudności np. zjechanie windą na parter, zrobienie kółka wokół domu i powrót, a później trzeba się cieszyć z sukcesu, choćby drobnego - lęk nie lubi sukcesów. 7. Rozluźniajmy mięsnie głównie w obrębie obręczy barkowej, karku, szyi, bo to właśnie ich silne napięcie prowadzi do bardzo wielu objawów, czyli drżenia mięśni, uciski, bóle napięciowe głowy - napięcie mięśni karku i szyi, a przy tym uciśniecie światła tętnic dogłowowych, szumy i piski uszne - niedotlenienie narządu słuchu, mrowienia głowy twarzy, gula w gardle - napięcie mięsnie okrężnych krtani, pomaga nieco ciepły okład na szyję, napięcie, ciężkość wokół oczu i między oczami itp. Rozluźniać jak widać trzeba, bo my je bardzo spinamy, napinamy i to powoduje wiele różnych objawów, objawów trudnych, przed którymi strach wtórne uruchamia napięcie mięśni. Mięsnie trzeba rozluźniać umyślnie, świadomie, puszczamy barki w dół, nie zaciskamy zębów, kręcimy głową w różne strony, podnosimy barki do góry i po chwili szybko opuszczamy w dół, masaże robą dobrze, czasami lampka wina, basen, aromaterapia, zapomnienie na chwilę o nerwicy, relaks. 8. Często podczas napadu lęku bądź silnego niepokoju, jesteśmy pobudzeni ruchowo, chodzimy, kręcimy się, wykonujemy ruchy nieskoordynowane, a to wtórnie nakręca nas psychicznie i tak jak na pobudzenie psychiczne czasami ciężko wpłynąć, tak na fizyczne dosyć łatwo, czyli nie robimy nerwowych ruchów, nie łazimy w kółko, wbrew logice i pomimo wewnętrznego silnego napięcia i pobudzenia staramy się rozluźnić, usiąść wygodnie, puścić mięśnie, oprzeć wygodnie głowę i może to trudne, ale spadek poburzenia fizycznego wpłynie na spadek pobudzenia psychicznego, a jak przy tym policzymy sobie na cztery to efekt murowany ;-)) 9. Wiele osób pisze że najgorzej jest nad ranem i rano, a to dlatego, że fizjologicznie w tym właśnie czasie jest największe wydzielanie hormonów stresu (Kortyzol, Aldosterol) u wszystkich, a u osób lękowych jest to jeszcze mocniej odczuwalne jak trochę mnie będziemy bać się tych poranków, to z czasem będzie to mniej odczuwalne. A poziom kortyzolu dobrze obniża wit. C. 10. Jak gdzieś się wybieramy i z natury rzeczy to jest dla nas trudne, a świadomość z tym związana podbija nasz stres i lęk, to zazwyczaj zaczynamy odczuwać skutki silnego stresu i napięcia, czyli np. rozpędza nam się serce i nawet przeskakuje, oczywiście skupiamy się na tym i wsłuchujemy, a to jest reakcja organizmu na stres i uwolnienie w dużej, za dużej ilości adrenaliny, czyli hormonu stresu, który w odpowiedniej ilości dodaje sił witalnych, mobilizuje i pobudza, aktywizuje do skutecznego działania, ale u osób lękowych jest to postrzegane negatywnie co dodatkowo wpływa na lawę adrenaliny i jej wpływ na układ bodźcowo-przewodzący i skutki jakie odczuwamy. Oczywiście trzeba to nieco odczarować na poziomi myśli, aby nie pobudzać organizmu do nadmiernego uwalniania adrenaliny, mi natomiast pomogło uświadomienie sobie mechanizmu, reakcji automatycznej ciała, myślałam sobie to tylko adrenalina, to ona to powoduje, to żadna choroba somatyczna, moje przewrażliwienie i nadreakcja organizmu. 11. Lęk też nie lubi: radości, powietrza, ruchu i słońca - wiec walczmy z nim tymi sposobami 12. Właściwa dieta, bogata w tryptofan, magnez, wit.C, B6, kwas foliowy, potas, omega 3 i 6, wapń, białko. 13. Wychodzenie z nerwicy lekowej to nie zawsze pasmo nieustających sukcesów, zazwyczaj wręcz przeciwnie, ale trzeba być na to przygotowanym, ze możemy mieć gorszy dzień, moment, jakiegoś doła jak każdy, bo wychodzenie z nerwicy to linia wznosząca się ku górze, a na każdym jej etapie z możliwymi małymi dołkami, choć już nie tymi samymi co na początku, bo lina wznosi się ku górze. 14. Nie szukajmy dawnych siebie, bo ich już ma, ale jesteśmy my, tu i teraz i o nas teraźniejszych i przyszłych należy walczyć, a nas przeszłych miło wspominać. 15. Mamy prawo do słabości i dajmy sobie takie przyzwolenie 16. I coś pozytywnego: To my sami wpędziliśmy się w to cholerstwo, naszymi myślami, ale jesteśmy silni i jeśli w tą stronę było to możliwe to w druga też będzie - czyli można z tego wyjść!!!!! 17. Czasami trzeba brać leki, bo nie ma innego wyjścia, ale należy pamiętać, że leki zamiatają problem pod dywan, a wcześniej czy później i tak trzeba będzie się zmierzyć z problemem własnymi siłami. Może dużo z tego co napisałam może, wywołać poczucie, że tak nad wszystkim trzeba panować, działać systematycznie i myśleć, kontrolować co, kiedy i jak robić, ale to na początku, początku, który jest oczywiście pojęciem względnym, tak, to prawda pewne sprawy aby odkręcić trzeba je właściwie modelować, działać planowo, aby z czasem w ten właśnie sposób zacząć myśleć i działać odruchowo. Ale jak wiecie nić samo się nie dziej i tylko praca nad sobą może zlikwidować problem w głowie. UWAGA: Jak ktoś ma coś jeszcze do dodania do tej listy to śmiało, może stworzymy taki uniwersalny subiektywno-obiektywny poradnik *Nerwica lękowa - jak z nią walczyć*. Jak dopiszecie dalsze punkty, nawet powtarzające się, a napisane z innej perspektywy, albo uściślone lub rozpisane to co ja napisałam, to ja później wszystko zbiorę w całość i wstawię na forum :-)))

Odnośnik do komentarza

ło jeju jak dużo napisane... sporo pracy w to włożyłaś JASMA - dziekuje-my :) ...no i oczywiście przy połowie ryczeć się chce bo wydaje mi się, że nie potrafię większości robić... cwiczenia oddechowe pomagaja bardzo, może jeszcze tak konsekwentnie nie robie lecz jako tako potrafie opanowac większe napady lękowe tym sposobem, z pozytywnym myśleniem to już gorzej czasami udaje mi sie je odsunąć i myśleć o czymś innym albo po prostu liczyć do 10,,20,,, żeby zająć głowe matematyką a później już pomyśleć o innych rzeczach. Cieżko mi zmobilizować się do wyjścia kiedyś dużo chodziłam na areobiki itp...nie tyle dla przyjemności, ale po to aby móc sobie jeść to na co mam ochote i nie przybierać na wadze..a teraz nawet myśleć o tym nie chce szczególnie, że byłoby mi wstyd jakby mnie tak jakiś atak złapał w czasie ćwiczeń...i jedyne co to jakieś niewielkie przechadzki mi pozostają po pracy i nic więcej...

Odnośnik do komentarza

GOSCINA :-)) to nie trzeba płakać, to cieszyć się trzeba, nie ważne, że trudno nam przychodzi walka z naszymi przywarami, słabościami, negatywnym myśleniem i nakręcaniem się, ważne, że można coś z tym zrobić, są sposoby, są narzędzia walki i może czas zacząć, może się rozpisałam, ale to nie są rzeczy nie osiągalne i nie trzeba wszystkiego na raz, ale warto od czegoś zacząć, jedna wprowadzona pozytywna zmiana, pociągnie za sobą inne, a może zacznij od końca listy: 18. szklanka do połowy pełna, nie ważne co i jak się dzieje, cieszę się tym co mam, co potrafię, co zrozumiałam i jakie zrobiłam postępy, a Ty sporo wymieniłaś umiejętności i narzędzi do walki z francą :-) A poza tym wiele z tej listy się zazębia, przenika i wzajemnie na siebie wpływa. Może ja na to wszystko już inaczej patrzę, ale wiem o czym piszecie, choć pewne uczucia i emocje zaczynam zapominać, nie to, że nie chcę o tym myśleć, czy wspominać po prostu pewne sprawy się zacierają i może zbyt wiele wydaje mi się proste i łatwo osiągalne, ale ja byłam bardzo zdeterminowana i włożyłam dużo pracy własnej i do licha da się po prostu się da!!! Zbieram to wszystko w całość, wypunktowuje, później wygładzę, zapiszę i sobie zostawię na pamiątkę, albo jak będę mila gorsze momenty to sobie będę czytała i stawiała samą siebie do pionu. A poza tym, pewnie za jakiś czas przestanę pisać na forum bo zaczynam mieć za duży dystans do pewnych spraw i trochę zatracam umiejętność wczucia się w sytuację.

Odnośnik do komentarza

Madziorek89 za uchem, zaraz pod z lewej storny za żuchwą pod uchem jakoś tak :P. oledzy dzisaj mnie wspieraja i sa u mnie i jestesmy po zrobieniu ładnej flaszki..... :D przed swiętami. na poczatku wmawiałam sobie ból albo był ból ale po 2-3 kieliszku tylko ciezkość czuje a nie ból :P ale ja ciagle to czuje takze nie wiem.... ;/. Oby to było wawianie

Odnośnik do komentarza

Witaj Jasma. Tak to działa, jak napisałaś. Trzeba zmusić siebie do racjonalnego myślenia i trzeba tego pilnować. To faktycznie na początku jest łatwe, później jest trochę trudniej, ale później jest już łatwo. Co do odstawiania leków, to nie zawsze jest łatwo, ale jak przekonamy siebie, że to najlepsza droga, to nawet jak pojawią się jakieś efekty odstawienne, to będą one droga do wolności i dobrego samopoczucia i jedyna droga, to ta ku górze. Ja myślę, że większość objawów odstawiennych jest w naszej głowie i wtedy trzeba stosować techniki. Leki należy odstawia bardzo powoli, ale nie odpuszczać, jak już postanowiliśmy, to zrobić. Ja z tego wyjdę na pewno i zawdzięczam to Tobie JASMA i IGNACOWI. Gdyby nie Wy nigdy nie pomyślała bym, że tak nie tylko trzeba, ale w ogóle można... Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

IZABELLA tak, to bardzo mocno słychać i czytać, że Ty już masz pewien etap za sobą, że wiesz i rozumiesz co i jak się dzieje, teraz to przekonanie trzeba mocno ugruntować i *dopieścić*, to trochę tak jak z budową domu, trzeba znaleźć podłoże, właściwy grunt do budowy domu, zgromadzić środki finansowe i znaleźć ekipę, później postawić dom w stanie surowym, te etapy często idą dosyć wartko i z entuzjazmem, a później trzeba stworzyć cała infrastrukturę, tutaj czasami przychodzi zmęczeni materiału, ale nie można się poddać, aby to co zrobiliśmy w niwecz nie poszło, zbieramy siły zamykamy ten etap, a później wykańczamy, całość, długo, skrupulatnie, dokładnie, a jak rodzina się wprowadzi to też raz na jakiś czas coś trzeba poprawić, udoskonalić, dostosować... ciągłe doskonalenie i utrzymanie tego co już osiągnęliśmy, pracy dużo, może tak, ale jak się w tył spojrzy to jaka satysfakcja :-) IZABELLA silna z Ciebie Babka i jak widać konsekwentna - gratuluję i trzymam dalej kciuki

Odnośnik do komentarza

Dziękuję JASMA. Jestem wściekła, rozżalona i zdeterminowana. Nie odpuszczę na pewno. Lekarze maja pacjentów w dupie i nigdy nie zmienię zdania. Ja nie musiałam wiedzieć, nie musiałam czytać ja ufałam lekarzom i znalazłam się po ciemnej stronie księżyca... Wiem, że czasem będę potrzebowała wsparcia, bo taka silna to ja nie jestem, ale wiem, że od Ciebie i innych ludzi z forum dostane je na pewno... Walczcie wszyscy, bo warto... :)

Odnośnik do komentarza

PAMKA, czy aby na pewno taka daleka, spójrz na to z drugiej strony, jak blisko od negatywnych myśli do czynów tj. lęk, panika, poburzenie psychoruchowe, jaki jest powód że myśli nie miałyby działać na naszą korzyść? Jedyna odpowiedz jaka mi się nasuwa to nasze ograniczenie w tym zakresie i takie pójście na łatwiznę, bo czasem łatwiej narzekać niż podjąć efektywne kroki, nie da się, daleka droga, to nie jest łatwe, łatwo mówić, a czas leci...

Odnośnik do komentarza

JASMA Podpisuję się rękami i nogami pod spisem, jak radzić sobie z nerwicą :) Sama praktykuję oddechy i liczenie, gdy nie mogę zasnąć. Ciekawe, że gorsze chwile dopadły mnie, kiedy właściwie stałam się osobą mniej wybuchową i nerwową. Może trzeba było nadal być zimną suk* i wyrzucać z siebie wszystkie nerwy na cały świat, a nie starać się być miłym dla innych i je trzymać na wodzy :P

Odnośnik do komentarza

MADZIOREK może warto zastanowić się na tym, ja jestem akurat z tych, którzy uważają i cenią sobie wręcz bycie spójną, czyli zewnętrze w zgodzie z wnętrzem, nie lubię udawania i malowania trawy, nawet w relacja zawodowych staram się być szczera, choć pewne rzeczy i stwierdzenia ubieram w dyplomację, głównie przez profesjonalizm i szacunek do drugiej strony, poza tym w biznesie nie ma zbytnio miejsca na jawne i bezpośrednie okazywanie sympatii i antypatii. A nawiązując do Ciebie, to cóż jeśli bycie *suk..* jest Ci bliższe i Twojej naturze, niż bycie miłą i układną, to może warto zostać sobą, choć może swoje mocne i drastyczne relacje lekko uspołecznić i dodać składnik w postaci empatii, akceptacji drugiej strony i prostolinijności. Może dlatego przyszedł kryzys, bo starałaś ubrać się w nie swoje spodnie, a to zrodziło konflikt miedzy tym co sobie narzuciłaś, a tym co byś chciała i miała na myśli. Oczywiście to może być jedynie moja fantazja :-)

Odnośnik do komentarza

PAMKA nie wiem jak masz Ty wyluzować, może na początek przestań szukać chorób, po prostu odpuść sobie czytanie o chorobach i szukanie, a przez to nakręcanie i oczywiście terapia, która już tuż tuż. A Ty wiesz, że ja pochodzę z Żar, co prawda od jakiegoś czasu mieszkam w Wawie, ale wiele lat mieszkałam w Żarach i mam za sobą kilka Woodstocków :-)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×