Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Lekarze od moich narodzin podejrzewali u mnie wadę serca. Słyszeli szmery, ale na pytania *czy szybko męczysz się na wf?* zawsze odpowiadałam, że tak jak inne dzieci. W wieku 16 lat po grypie żołądkowej, odwodnieniu i urwanym przez to filmie trafiłam do szpitala w Prokocimiu. Tam wykryto wypadanie płatka zastawki dwudzielnej i niedomykalność przedsionków. Zalecenie- łykać magnez. Taka moja uroda-mówili- i dużo osób z tym żyje. Obecnie mam 24 lata. Zawsze byłam osobą nerwową i płaczliwą- wystarczyło na mnie krzywo spojrzeć albo lekko podnieść głos. Dzieciństwo zaliczam do problemów z alkoholizmem ojca i lawiną problemów z tego powodu. Po 18 roku życia starałam się żyć w myśl zasady *miej wyj**ane a będzie ci dane*. Ogólnie myślałam, że umiem olewać nieistotne rzeczy, na które nie mam wpływu. Lekarz przepisał mi doraźnie propranolol, bo uskarżałam się na napady bicia serca w nocy i zimne poty. Kazał brać w razie takich ataków. Brałam go bardzo rzadko. Z całego opakowania zjadałam może 5 tabletek przez rok. Ostatnio w moim życiu wiele spraw nie potoczyło się tak jakbym chciała. Do czego zmierzam. Do 20 listopada tego roku żyłam sobie na mega chilloucie. Aż w zasadzie niewyjaśnionych okolicznościach dopadła mnie biegunka. Na stresy zawsze reaguje *jelitowo*. Problem w tym, że obecnie żadnego świeżego stresu nie miałam. Wręcz przeciwnie. Lekarz przepisał leki na bakterie i na jelito wrażliwe. Poprawiło się więc kazał odstawić. USG jamy brzusznej wyszło dobrze, OB w normie, nie mam anemii. Wyszedł nie wiedzieć czemu podwyższony cukier. Dziwi mnie, że lekarka kazała tak szybko odstawić leki na jelito drażliwe (po 4 dniach, nie wybrałam nawet całego opakowania). Kazała je zażywać w razie pojawienia się ponownie problemów. Zmierzam do tego: nie wiem, czy problemy jelitowe wywołuje serce, czy problemy z sercem wywołują problemy z jelitami? Otóż. Coraz częściej piszczy albo szumi mi w uszach. Boje się zasypiać w nocy bo i tak wiem, że obudzi mnie kołatanie i walenie serca, suchość w ustach, przeraźliwe zimno. Ostatnio też pojawiły się zawroty głowy. Po łyknięciu 10mg propranololu przechodzi. Jednak po zażyciu tabletki mój organizm od razu pozbywa się wody- strasznie chce mi się sikać! Zastanawiam się teraz, czy lekarz nie powinien zalecić łykania propranololu na stałe? Do tych objawów dochodzi nakręcanie się, 10000 negatywnych myśli na minutę, ogromna PŁACZLIWOŚĆ! Będąc z narzeczonym w kinie w niedzielę miałam ochotę w pewnym momencie wybiec z sali i po prostu krzyczeć! I nie wiem, czy było to spowodowane tym, że po pizzy zaczęłam się źle czuć ze strony żołądka, czy to wina tego, że zaczęłam sobie wkręcać, że jestem wśród ludzi w kinie i co, jak brzuch zacznie mi bulgotać, głośno mi się odbije, albo co gorsza zwymiotuję? Chociaż nigdy nic takiego nie miało miejsca. Ale to moja bujna wyobraźnia. Obawiam się, że wróciły do mnie stare stresy z przeszłości. Jeżeli chodzi o jelita to boli mnie również po lewej stronie pod żebrami, co również wskazuje na jelito wrażliwe. I sama teraz nie wiem- czy serce nakręca jelita do takiego działania, czy faktycznie mam zespół jelita wrażliwego a to z kolei nakręca moje serce do takiej nerwicy? Myślicie, że jakieś leki na uspokojenie pomogą? Po wypiciu melisy przez chwilę czuje się dobrze, jak znajdę sobie jakieś zajęcie to również, ale jak zostaję sam na sam z moimi myślami to masakra.

Odnośnik do komentarza

MEGI są zwolennicy leczenia nerwicy lękowej lekami i są psychoterapią, są i tacy którzy łączą skutecznie obie metody, podobnie jest z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, je również można leczyć psychoterapią, choć pewnie należy zastosować nieco inne metody terapeutyczne, a może zacząć od czegoś innego i na co innego postawić mocniejszy naciski i akcenty. I to co powiedział lekarz nie zmienia faktu, że zaburzenia obsesyjno-kompulsywne są zaburzeniami z grupy lękowych i nadal trzeba zmienić sposób myślenia, a większe dawki leków tego nie naprawią same w sobie. Poczekaj do psychoterapii, z tego co wiem przy takich spotkaniach, poza psychoterapeutą i grupą osób o podobnych problemach, dostępny jest cały czas lekarz psychiatra, który na pewno specjalizuje się w leczeniu nerwic. Wiem, że lekarze psychiatrzy, diagnozujący i leczący różne choroby psychiczne jakościowe (do których nerwica nie zależy) raczej robią to za pomocą leków, bo jest to zazwyczaj jedyna skuteczna metoda czy stłumić pewne reakcje, zachowani i odczucia, dlatego im bardzo łatwo przychodzi przypisywanie leków na np. zaburzenia lękowe czy depresję, czasami robią to zbyt pochopnie, dlatego do takich stwierdzeń lekarza też trzeba mieć dystans, lekarze nie są nieomylni i też mogą coś zrobić lub zareagować pochopnie i rutynowo. GOSCINA piszesz, że boisz się lekarzy, diagnozowanie i badań ogólnie i wiesz co? ja też maiłam takie *zaczarowane* badanie, które jest bardzo proste, ale prawie dwa lata temu jego wynik wyszedł nieco za wysoki (nie będę pisała jakie to badanie, aby Wam nic nie *sprzedać*) co właściwie o niczym strasznym nie świadczyło, ale ja jakoś bałam się go powtórzyć bo irracjonalnie myślałam, że jego wartość będzie jeszcze wyższa i jak ostatnio Ci odpisywałam, to sobie pomyślałam o tym badaniu, że Tobie piszę, że lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć i że wiedza czy jej brak w tym zakresie stanu faktycznego nie zmienia, żeby nie być gołosłowną, robiłam dzisiaj badania z innego powodu i poprosiłam o zrobienie tego badania, trudno co jest to jest i nawet spokojnie było, bez większych stresów i spokojnie na wynik czekałam, a i wynik był w całkowitej, zupełnej normie!, a ja, może się nie bałam, ale jakoś tego badania unikałam i po co? Właściwie to bardzo Ci dziękuję, że mnie do tego kroku zmotywowałaś :-))) Czuję się wolna, niby pierdoła, ale gdzieś w zakamarku głowy siedziała. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

JASMA. Całkowicie odstawiłam ten COAXIL i jest ok. natomiast mam jeszcze jeden problem. Nie napisałam na początku, bo wszystko muszę zrobić po kolei i nie wiedziałam czy w ogóle dam rade. No więc oprócz tego COAXILU przez dwa lata dostawałam TEGRETOL 200 rano i 400 wieczorem jako stabilizator nastroju. Faktycznie działał wspaniale, ale od jakiegoś czasu zaczęłam mieć kłopoty z pamięcią, niewielkie, ale zauważyłam to, poza tym, drobne kłopoty ze wzrokiem i wtedy zaczęłam czytać o tym TEGRETOLU. Twoje i IGNACA odstawienie leków zmobilizowało mnie do zmiany i walczę. Od 10 dni zmniejszyłam dawkę o 200 i jest dobrze, oprócz bólów głowy. Zmieniłam lekarza i on mówi że 100 na tydzień. Ja odstawiłam 200 bez lekarza i jak przestałam brać, to poszłam do lekarza. on powiedział, że skoro zaczęłam od 200, to niech tak będzie, ale następną dawkę zmniejszyć o 100 co tydzień. Przyznam, że naczytałam się za dużo i teraz boje się zmniejszać tą dawkę co tydzień, a z drugiej strony nie mogę pójść do lekarza i powiedzieć, że ja wiem lepiej.. JASMA, napisz mi coś optymistycznego... Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Madziorek ja mam zespol jelita drazliwego od 4 lat. i pod zebrami to raczej nie boli , tylko tak na *3 palce * od pępka i w dol :P bolgotanie do konca zycia ;) po wszystkim. tabsy jem rano i wieczorem jak mam stresy i nawrot ekscesów jelitowych , jak jets spokoj odstawiam. chcoiaz lekarz zaleca do konca zycia 1 kapsułke (duspatalin retard lub debutir)

Odnośnik do komentarza

IZABELLA Odstawianie leków na pewno nie jest łatwe, bo one z pewnością sprawiają, że bywa łatwiej, ale przy odstawianiu ich można przez jakiś czas czuć mniej komfortowo, bo tak jak już pewnie wiesz, organizm nieco się buntuje, bo w towarzystwie leków jakiś czas funkcjonował i teraz musi na nowo wszystko się wyrównać, a to wymaga czasu i jednak cierpliwości. Ja myślę, że spokojnie możesz pójść do lekarz i powiedzieć, że nie zmieniłaś decyzji o odstawieniu leku, ale masz pewne obawy i chciałabyś je jeszcze raz skonsultować, masz prawo mieć wątpliwości i najrozsądniej jest o nich powiedzieć specjaliście, na pewno razem coś wymyślicie, Ty z Twoją silną wolą i on ze swoją wiedzą i doświadczeniem. MADZIOREK89 witaj, coś na tym forum się czasami zapętla i wskakuje się parę razy, także nie przejmuj się. Stresy i leki stare i nowe, niezałatwione, kumulowane, chowane pod dywan, tłumione, czyli jednym słowem niezałatwione na poziomie naszej psychiki, zazwyczaj się o siebie upomną i zwyczaj w obliczu jakiegoś kryzysu, powodując, że czujemy się przygnieceni nieszczęściami, ale cóż nie od dziś mówi się, że na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą, oczywiście to my sami dajemy takie przyzwolenie na rozgoszczenie się różnych negatywnych sytuacji, bo jak coś się pojawia złego to jakoś tak podświadomie nastawiamy wewnętrzny radar na kolejne negatywy. Właściwie wszystkie Twoje objawy mogą świadczyć o uogólnionej reakcji organizmu na silny stres, nie wiem czy, aż o zaburzeniach nerwicowych, ale warto się temu przyjrzeć i jakoś o siebie zawalczyć, oczywiście u dobrego psychoterapeuty, szczególnie, że piszesz, że od bardzo dawne reagowałaś nadwrażliwie na pewne sytuacje życiowe, może tak trochę nieadekwatnie do sytuacji, to oczywiście Twoje myśli i strona w jaką płyną, projektują Twoje emocje, zachowania oraz wywołują objawy somatyczne. Mi też pomaga melisa, choć rzadko ją piję, ale można ją pić 3 x dziennie jako dobrą herbatkę i może zrób sobie taką kurację, melisa dobrze też wpływa na serce, jak i zespół wrażliwego jelita. A jeśli jeszcze chodzi o objawy somatyczne to wszystkie są reakcją organizmu na lęk, mózg wysyła mu sygnały o dużym zagrożeniu dla życia, ciało nie wie, że to fałszywe zagrożenie i że powstaje jedynie w naszej głowie i zaczyna reagować tak jak fizjologicznie jest do tego uwarunkowany, np. dopada nas biegunka, bo łatwiej jest uciekać przed zagrożeniem na pusty żołądek, przyśpiesz nam serce aby lepiej ukrwić narządy, mamy zburzenia widzenia bo zawęża się pole widzenie, aby skupić się na szczegółach - w opisywaniu dlaczego nam się coś dziej w napadzie silnego leku i z jakiego powodu, najlepszy jest IGNAC :-) Tak czy inaczej, organizm reaguje, jest w gotowości do ucieczki lub stawienia czoła zagrożeniu, ale to oszustwo bo Ty co najwyżej chodzisz nerwowo po domu, a objawy odczuwasz zupełnie nieadekwatne do sytuacji i jak się tu nie wystraszyć, ale to wszystko jest w Twojej głowie i myślach i właśnie tam to trzeba zmienić, bo taki oszukiwany organizm, będący w stałym napięciu i gotowości, bardzo szybko, coraz szybciej i z byle powodu reaguje na sygnał z mózgu, chętnie wyrzuca hormony stresu i później trzeba wszystko uspokoić, organizm musi wrócić do równowagi, a to czasami trwa, oczywiście wszystko jest do zrobienia, ale potrzebna jest pomoc psychoterapeuty, wiara w powodzenie i dużo pracy własnej. Spokojnej nocy

Odnośnik do komentarza

MADZIOREK tak na marginesie, niezły ten tekst *miej wyj**ane a będzie ci dane* - ja go dopiero załapałam... ;-D Muszę stwierdzić z całą odpowiedzialnością za słowa, franca często czepia się ludzi z jajami, bo może ich łatwiej zaskoczyć i tak długo będą niedowierzać i dziwić się, że to nie możliwe, żeby *zwykły lęk* tak na nas wpływał, że ona już zdąży się dobrze rozgościć i zadomowić, ale życie pełne jest sprzeczności, paradoksów i rzeczy trudno wytłumaczalnych...

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, Jasma jak Ty pomagasz... nie wiem czy wiesz ale ja bardzo Ty pomagasz ;-) dzisiaj piszę już po raz czwarty i ani razu mój post się nie pojawił... a tak sie starałam. Ale wrócę do tematu, JASMA znowu masz rację ... z tym moim aktorstwem tak jest. Nie dość że oszukuję swoich najbliższych to przede wszystkim samą siebie, i nie jest tak , że mi z tym dobrze, bo jak tu przyznać się do swojej wewnętrznej porażki, jak? Tak, To wszystko pękło we mnie jak została postawiona diagnoza, tylko początek był dawno dawno temu, wydawało mi się że przeszłość została zamknięta a tak się nie stało... może to też było udawanie. Ostanie 6 lat permanentny stres, dużo emocjonalnych przeżyć, 2 lata ciągły stres i nerwówka w pracy, w pracy która mnie zniewoliła. Stres każdego dnia KAZDEGO a do tego duże bardzo duże wymagania wobec siebie - ja sobie nie dam rady jak? Na jesieni zeszłego roku zaczęły się zawroty głowy, małe omdlenie w pracy chociaż ja twierdzę że to był totalny zawrót głowy, strach że się przewrócę na korytarzu, fala lęku i skok ciśnienia na taki że trzeba było wezwac pogotowie, Szpital - jeden dzień - tomograf i wynik ok ale skierowanie do neurologa który zlecił rezonans i tu znalezisko ... tak określił to lekarz, który kazał się nie przejmować ale wysłał do neurochirurga. I tu tak jest co widać ale ... i to jedno ale ... kazał powtórzyć badanie bo coś jeszcze mu się nie spodobało. Trzy tygodnie tak złych emocji strachu lęku i jak w przysłowiu *dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie* - moje ucho się urwało... Są okresy lepsze i gorsze, w wakacje już myślałam że poradziłam sobie ale nie... Przecież moja głowa nie pozwoli się nie martwić wszystko wróciło stąd pomysł na te tabletki. Ale po Waszych postach tak sobie myślę że spróbuje jeszcze raz, jutro wizyta u mojego wysłuchiwacza - terapeuty i kolejne wyciąganie przeszłości. ale tak sobie pomyślałam że skoro moja głowa tak perfekcyjnie wymyśla te moje strachy na lachy to powinna poradzić sobie z tym że ziołóweczki też mi pomogą. Tak? Co do moich tęsknot... znowu masz rację JASMA ;-) skoro nie mogę być taka jak kiedyś to będę *nowa* co nie oznacza że gorsza, tak? Pewnie będę się z tymi moimi postanowieniami jeszcze powtarzać ... może zgodnie z teorią plotki - powtarzana ileś tam razy staje się prawda ... z tym będzie tak samo, bo muszę i chcę. Chcę to zwalczyć by wrócić do normalnego funkcjonowania, nie chcę się bać nie chcę tych lęków, nie chcę budzić się w nocy trzęsąc się cała. Pozdrawiam Was wszystkich :-)

Odnośnik do komentarza

EDIK :-) na początek kwestia techniczna, jak ja napiszę długiego posta i nie chcę go stracić to przed *wyślij wypowiedź* zaczerniam cały teks i robię control C (czyli zapisuję) bo ja próbuje wysłać to zazwyczaj post się nie pojawia, a dzieje się tak dlatego, że jak długo piszemy to zostajemy wylogowani, ale jak się zapisze, ponownie zaloguje i zrobi control V to można wkleić całość i wtedy jest - wiem skomplikowane, ale lepsze niż strata naszego cennego elaboratu :-) Tak jak piszesz, doszło do przegrzania na synapsach i tak jak mówisz coś pękło, ale może to dobrze, może czas był na to, może ten kryzys związany ze zdrowiem przelał czarę goryczy, ale czasami trzeba dotknąć własnego *dna* aby się od niego odbić, bo gdyby nie to, tak ponad siły psychiczne, udowadniając sobie i innym, starając się być silniejszą niż jesteś i być powinnaś, mogłabyś tak jeszcze długo funkcjonować, ale i tak kiedyś mleko by się wylało i jak dalej mówi to powiedzenie, nie należy płakać nad tym rozlanym mlekiem, trzeba iść dalej, do przodu, tak się stało, tak nam się życie ułożyło, ale to nasze życie i trzeba o nie zawalczyć. Jak jutro będziesz u swojego *wysłuchiwacza* to poproś go/ją aby pomógł Ci zapanować nad lękiem, powiedz, że nie tylko przeszłość chcesz zamknąć, ale też nauczyć się reagować właściwie na lęk i niepokój, który masz w teraźniejszości i jest dla Ciebie trudny do zaakceptowania - tak moja sugestia. Nowa oznacza lepsza :-)) Idę spać, bo jutro dostanę ochrzan od MARY ;-)

Odnośnik do komentarza

Ja też witam * wiosennie *. Oj Jasma to jest walka z wiatrakami odnośnie póżnego chodzenia spać - czytaj nocne * seanse * przy komputerze . Walczę z synem od małego , do 18 -ki to trochę słuchał a teraz to nic a nic. Marne mam efekty w tej dziedzinie. U mnie wszystko* po staremu * czyli dobrze . Jeszcze ciągle * maluje* pierniczki ( robię z przynajmniej 2 kg mąki) myślę ,że dzisiaj skończę. Jemy je wtedy prawie tak długo jak stoi choinka. To jest jedyny wypiek co robię na święta plus to ciasto od Ciebie Jasma . Przed świętami idziemy jeszcze na dwa spotkania * wigilijne * czyli dzisiaj i w czwartek. Ogólnie prace świąteczne idą zgodnie z planem. To tyle , pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich w ten słoneczny poranek! :) JASMA dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Widzę, że jesteś dobrym duchem tego forum :) Jeżeli chodzi o psychoterapię to chyba w końcu się na nią zdecyduję, ale najpierw chciałabym się jakoś podreperować lekami, bo naprawdę jestem strasznie rozbita. Idę dzisiaj do rodzinnej po wyniki cukru z krwi i już wiem, że najpewniej się rozryczę jak zacznę mówić, jakie objawy doszły mi do tego jelita wrażliwego :P Nie wiem czy nad sobą zapanuję, a płakać przed bliskimi nie lubię, a co dopiero przed obcymi. Może wypłaczę się przed wyjściem z domu? :P Mój problem polega na tym, że z zewnątrz jestem takim *cwaniakiem* a przeżywam wszystko wewnątrz. Jakby mnie ktoś zapytał, czy wszystko OK to odpowiem, że OK nawet, jeżeli tak nie jest. Oczywiście dzisiejszej nocy przespałam może 3h. Wierciłam się non stop i strasznie ziewałam. Serce się odezwało, łyknęłam propranolol, ale jakiegoś większego skutku on nie wywołał :/ Dzisiaj wstałam oczywiście z płaczem na końcu nosa, ale zaciskam zęby i mówię do tego czegoś: *nie dam ci się suk** :P Zobaczę, czy rodzinna da mi coś na uspokojenie. Jeżeli nie, skoczę do apteki po coś ziołowego. Najgorsze, że idą święta i to pieprzone łamanie się ze wszystkimi opłatkiem brrr.... i zjedz to zjedz tamto i nikt nie zrozumie, że sorry, ale mam chore jelita i nie mogę jeść niektórych rzeczy... Eh... Miłego dnia! :)

Odnośnik do komentarza

JASMA ... Dziekuję za odniesienie do mojego problemu i cieszę się (na tyle ile mogę), że to ja Cię do czegoś zmotywowałam.. Ja dalej tkwie w swojej *błogiej* nieświadomości, dobija mnie fakt ze własnie mija rok odkąd tak na poważnie sie to wszystko zaczęło...a ja dalej jestem w tym samym miescu tylko bardziej wyniszcozna przez samą siebie i główkowanie, a jeszcze w okolicach miesiączki to już w ogóle samopoczucie poniżej wszystkiego... Z psychologiem na razie to są początki i na razie nic konkretnego się nie dzieje.. ja się jeszcze wiecej denerwuje bo chciałabym jakiś efektów tzn., jakiegoś wytłumaczenia czemu ja nie chcę iść sie przepadac..tzn może nie czemu bo to bo wiem, że się boję wyników ...ale tego lęku żeby się dowiedzieć co mi jest...że ten lek jest większy od tego co powinnam wiedzieć...

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry wszystkim :-))) Mary zrób zdjątka pierniczków i podeślij mi na maila. Ja rzadko siedzę przy kompie do późna, ale do późna siedzę często, tak mam jestem człowiek-sowa, czyli późno się kładę i późno wstaję - tj. w miarę możliwości późno. MADZIOREK tutaj takich cwaniaków i twardzieli jest więcej, jak nie większość, jest źle, ale ja przed innymi i sobą będę udawała, że dobrze, ale jak czytałaś posty kierowane do EDIK, to już wiesz, że to tylko potęguje problem, bo nie dość, że odczuwasz stany lękowe, to dodatkowo postępujesz niezgodnie z wewnętrznymi odczuciami, udawanie wcale Ci się nie podoba, ale z tą fasadą ukrywasz się bo boisz się, że ktoś odkryje, że tak naprawdę jesteś człowiekiem z krwi kości, przejmującym się, mającym gorsze chwile, któremu zależy na sobie i innych i po prostu ma gorszy czas, a o dziwo, jak osobom z naszego najbliższego otoczenia zaczynamy spokojnie mówić, że jest tak i tak, odkrywamy się nieco, oczywiście można zrobić w sposób bardzo okrojony, po prostu mamy słabszy moment, to się okazuje, że inni potrafią to zrozumieć, bo często znają takie wewnętrzne rozterki i psychiczne doliny, a Tobie daje to dwie korzyści, spuszczasz powietrze i czujesz, że nie musisz robić nic wbrew sobie, nie musisz łamać się kołem i nikt nie wymaga i nawet nie chce żebyś robiła coś na pokaz, a druga korzyść to taka, że poczujesz się wolniejsza, rzucisz jakieś brzemię, poczujesz, że masz prawo do słabości, co nieco złagodzi konflikt wewnętrzny i obniży frustrację, a to świetna baza na zrobienie kroku w przód, a lęk i sytuacje trudne z nim związane należy oswajać powoli, krok po kroku, bo szybko to można zagotować wodę na herbatę, a nie lęku się pozbyć. I tu a propos, szybko, uważaj na leki przeciwlękowe i antydepresanty przypisywane przez rodzinnego, jak już musisz to lepiej idź do psychiatry, bo ten zna trochę lepiej zaburzenia psychiczne i zna trochę więcej leków, niż Hydroksyzyna. A najlepiej spróbuj ziołowych. Tak moja sugestia i subiektywna ocena Twojej sytuacji. GOSCINA jak zaczyna się chodzić do psychologa, to tak bardzo nastawiani jesteśmy na efekt, że trochę nas niecierpliwi, jak nie ma szybkiego przełomu i progresu, ale rozwój zmian zależy od nas samych i naszego wkładu w psychoterapię, fajnie jak psychoterapeuta daje nam jakieś zadania do wykonania pomiędzy sesjami, a poza tym terapeuta, działa czasami tak trochę podprogowo (oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu) czyli wpływa na nas, coś na uświadamia, prostuje w myśleniu, ale jakby między wierszami i takie działanie zaczyna powoli coś w naszych głowach przestawiać i zaczynamy odczuwać poprawę, choć nic sekularnego się nie wydarzyło, a to nam daje dużą satysfakcję, że to my sami do tego doszliśmy :-) Jest tak jak piszesz, na ten moment na szali masz, z jednej strony lęk przed badaniami, a z drugiej to chęć wiedzy o stanie zdrowie, na razie szala się przechyla w kierunku lęku, a celem jest przechylenie szali w druga stronę, czyli żeby chęć wiedzy o stanie zdrowia była większa niż lęk, a to będzie możliwe gdy poziom lęku się obniży (a nie koniecznie wzmocni chęć robienia badań - bo to akurat powinno zostać na ogólnoludzkim poziomi i dostosowane do potrzeb) W zaburzeniach lękowych bardzo dobrze sprawdza się terapia poznawczo-behawioralna, co nie znaczy, że każda inna jest zła, natomiast ja zawsze uważam, że stawiać trzeba na człowieka i chodzić do konkretnej osoby najlepiej z polecenia i takiej która specjalizuje się w leczeniu zaburzeń lękowych i do takiej z którą poczujemy jakąś nić porozumienia i z czasem więź. Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

JASMA a co ziołowego na uspokojenie/wyciszenie być poleciła? Rodzinna nie przepisała mi nic z takich leków, dlatego chciałam kupić właśnie coś ziołowego bez recepty. Co najciekawsze, z laboratorium nie przyjechały moje wyniki badania krwi :/ nie wiadomo dlaczego, dotarły tylko wyniki moczu. Martwi mnie obecność w moczu licznych bakterii, dość licznych pasm śluzu oraz obecność ciał ketonowych. No, ale może to kwestia złego oddania moczu do pojemniczka :P Jedyne, co kazała to brać propranolol 2 razy dziennie po 10mg, wybrać tym razem cały lek na jelito wrażliwe, jakieś saszetki orsalit do picia- to jest coś na odwodnienie... i dodatkowo łykać aspargin, czyli potas z magnezem. Po południu z moim samopoczuciem kapkę lepiej :D zobaczymy, co będzie wieczorem, bo jak tylko się ściemni to zaczyna się gonitwa myśli :P Ile ja bym dała, żeby to wszystko to był PMS! :D

Odnośnik do komentarza

MADZIOREK ja nie mam za bardzo doświadczenia z lekami ziołowymi, zdarzyło mi się wziąć Validol, zasugerował mi go kiedyś kardiolog i na mnie podziałał dobrze, choć tak jak mówię było to sporadycznie, może inni Ci coś polecą. choć ja akurat jestem nawet przeciwnikiem ziołowych, ale nie dlatego, że uzależniają fizycznie, ale psychicznie, czyli masz taki wytrych ok. wezmę będzie lepiej, bierzesz i jest, ale na to lepsze samopoczucie środek ziołowy wpływa jedynie w ok. 10% a 90% to placebo (świadomość, że maiło być lepiej więc jest), czyli trzeba tak długo nad sobą pracować i racjonalizować lęki, aby to 90% lepszego samopoczucia uzyskiwać samoistnie bez środka ziołowego, a z czasem uzyskasz cale 100%. Oczywiście czasami takie środki są pomocne, szczególnie na początku i na początku lub dorżnie obniżenie lęku nawet o 10-15% ma znaczenie i robi różnicę w postrzeganiu i odczuwaniu. Jak rodzinna nie przypisała Ci nic innego na uspokojenie to mądra rodzinna :-)) czyli jej zdaniem nie jest Ci potrzebne i warto ufać zdaniu lekarza, nie dlatego, że oni się nie mylą, a dlatego, żeby umieć delegować odpowiedzialność na kogoś innego, kogoś jednak lepiej od nas się na pewnych sprawach znającego, ufać oczywiście tak zdroworozsądkowo :-) Układ hormonalny i układ nerwowy są mocno spowinowacone i mocno na siebie oddziaływają, zresztą jesteśmy całością i wszystko jakoś się wzajemnie zazębia, ale układ nerwowy i hormonalny szczególnie, dlatego przy zaburzeniach lękowych, objawy PSM wyraźniej się manifestują, a to dodatkowo podkręca nasz lęk. Mocz do badania należy oddać w szczególny sposób, głównie po to aby badaniu został poddany jedynie mocz (domyślnie układ moczowy), a nie narządy i śluzówki okoliczne bo to właśnie może przekłamać wynik. Orsalit jest ok, choć najlepiej przejściowo, Aspargin też ok., ale do niego dobrze wziąć wit. B6 bo w jej środowisku właściwie wchłania się magnez. A dietę możesz wzbogacić o banany, marchewkę i gorzką czekoladę, to dobrze wpłynie na żołądek i psychikę :-)

Odnośnik do komentarza

W kwestii ziolowych leków. Dla mnie one wszystkie dzialaja tak samo, czytaj tyle co nic :) to tylko nasza glowa wie ze cos wziela :). Jedynie moge powiedziec ze Validol uspokaja mi walace serce i dobrze dziala na scisniety zoladek. Ja wole melise wypic bo musisz ja zrobic, wypic a to zajmuje myśli :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×