Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

To jest straszne:( jak coś nie jest po mojej myśli, to potrafię się nieźle wkurzyć :( nie umiem potem opanować tych nerwów. Nie jestem agresywna ani nic ale mam dosyć tej walki sama ze sobą;( Strasznie jestem rozchwiana emocjonalnie, w dużej mierze przez dzieciństwo, bo moje wszystkie siostry miały taki problem.. jedna umarła a druga też musi chodzić na terapię

Odnośnik do komentarza

Megi kochana, ale musisz walczyć , bo naprawdę nikt a nikt za Ciebie tego nie zrobi. Uwierz nam ( ludziom , którzy trochę dłużej żyją ) ,ze innego wyjścia nie masz , leki można stosować doraznie ale one niczego nie załatwią . Ja panuje nad emocjami ale to nie znaczy ,że tak każdy potrafi , muszę Ci się przyznać ,że niewielu i dla takich ludzi jest właśnie terapia ,która pomoże Tobie walczyć z emocjami ale to jest niestety długa walka , musisz być cierpliwa . Ja wiem ,ze to nie jest ani łatwe ani proste ale uwierz Megi ,że jak będziesz walczyć z pomocą terapii to będzie wszystko dobrze . Jesteś tak młodą osobą a co ja mam powiedzieć , musiałam walczyć z emocjami po moja praca polegała tez między innym na pracy z klientami ,a że ja bardzo kochałam a tu emocje sa niewskazane a i dla rodziny też ,którą kocham - a wiedz pewnie ,że z miłości to można dla kochanej osoby zrobić wiele. Megi spróbuj tak o siebie zawalczyć w imię miłości , to jest wydaje mi się chyba największa mobilizacja do zmiany siebie.

Odnośnik do komentarza

Jestem, to pytanie mnie zastanowiło czy miałam lub mam i doszłam do wniosku , że niestety mam takie myśli ,które są natrętne bo bez sensu w moim przekonaniu , na które nie mam absolutnie wpływu. Mianowicie takie u mnie są : jak jest jakaś uroczystość domowa czy święta to się zastanawiam czy w następnym roku znowu będziemy wszyscy razem ( obojętnie z jakiego powodu) i od razu dana uroczystość traci dla mnie radość ( nawet nie mogę się z nikim podzielić takimi myślami boby smuta była na całego), muszę to odganiać i sama z tym walczyć i po chwili jest już dobrze ale to niestety przy następnej uroczystości wraca i tego nienawidzę. Moje natrętne myśli krążą wokół rodziny , ich zdrowia czy egzystencji nawet jak jest dobrze.ale walczę ,walczę , walczę . Myślę ,że w moim przypadku to jest taki charakter bo ja zawsze martwiłam się o coś czy o kogoś. Jako dziecko to o Babcię i Dziadka i tak bym mogła wymieniać jeszcze dużo. Megi na to już w ogóle nie ma żadnego lekarstwa i po prostu ten typ tak ma i koniec. Na dzisiaj kończę pisanie bo mąż już czeka aby coś obejrzeć w telewizji. Ja co to pisz Megi , do jutra i dobranoc wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Odnosnie natretnych mysli! niestety wszyscy mamy to, jeden bardziej wygrzebuje to ze swiadomosci drugi mniej. jeden bardziej sie zastanawia nad tymi myslami inny mniej, i od tego zaczynaja sie problemy z nerwica , nastepnie przeksztalcamy to na objawy somatyczne. wlasnie trzeba sie zajac soba, azeby te mysli zaczely sie znow gleboko chowac w podswiadomosc. mozna np. glosno czytac ksiazke , nucic piosenki, opisywac czynnosci ktore sie wykonuje , itp. itd, natepnie ten proces bedzie powoli sie odwracal. tylko tyle ,ze to trzeba konserwowc nonstop , az wejdzie nam w rutyne, a nie kiedy mamy ataki.

Odnośnik do komentarza

Witam Ja też miewałam bez uzasadnienia wredne myśli ale nie zawsze np. jak się poślizgnęłam na mokrej podłodze w korytarzu przy schodach i aby upadek zminimalizować i * zjazd po schodach* to się zaparłam ręką i nadgarstek złamałam ale nic po za tym a wyglądało fatalnie i teraz jak schodzę po schodach ( kilka razy dziennie) to mam te wredne myśli czy aby znowu nie spadnę i muszę z tym walczyć ale daje rade jak z wieloma sprawami , które by mogły napędzać * czarne myśli*. Dlatego będę zawsze pisała jak ktoś nie będzie pracował nad sobie a zda się tylko na leki czy terapie czyli bez pracy własnej to NIGDY NIE WYJDZIE Z NERWICY . Wiele osób musi stosować te trzy elementy aby wyjśc z tego badziewia. Dzisiaj już więcej nie będę truła . Wszystkim miłej i spokojnej niedzieli życzę.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich MARY10 zgadzam się z Tobą, iż nadużywanie alkoholu na imprezie firmowej jest słabym pomysłem, ja w firmie często występuję jako organizator różnych wydarzeń i w związku z tym trzymanie fasonu mam mocno zakodowane :-)) przy czym muszę powiedzieć, że jeśli nawet kiedykolwiek wypiłam nieco więcej (nie niż inni, ale więcej niż ja zazwyczaj) to byłam pozytywnie *bardziej*, tzn. bardziej się śmiałam, bardziej bawiłam, bardziej gadałam... ale nie wyłaziło ze mnie żadne ukryte ja, natomiast ostrożnym należy być zawsze i pisząc, że pić będę to miałam na myśli parę lampek wina i uprzejmie donoszę iż na tym się skończyło :-)) Ogólnie na imprezie było super, fajne towarzystwo, muzyka, wiele różnych fajnych rozmów, swój własny wewnętrzny egzamin uważam za zdany :-) MARY10, DAM RADE dziękuję za trzymanie kciuków IZABELLA to, że zrozumiałaś, że to właśnie w myślach ukrywa się Twoja franca, to jest bardzo duży sukces i nie zależnie czy będzie raz trochę lepiej, raz trochę gorzej to zrozumienie zależności: negatywne myśli (coś mi jest, to pewnie serce, jakoś dziwnie, inaczej niż zwykle...) wpływają na odczuwanie negatywnych emocji (lęk, podenerwowanie, rozkojarzenie, złość) te wystąpienie różnych trudnych objawów (tachykardia, nierówne bicie serca, zawroty głowy, zaburzenia widzenia, derealizacja), a te zmieniają nasze zachowanie, na takie którego nie akceptujemy (wychodzenie, unikanie, wyżywanie na innych, unikanie aktywności fizycznej, bierność, agresja wobec innych...) a zachowanie nakręca negatywne myśli i krąg się toczy i co najgorsze stopniowo wchodzi na wyższe poziomy negatywizmu, prawdziwe, samonakręcające i rozwijające się błędne koło, które można przerwać jedynie na poziomie myślenia, w które wprowadzone racjonalne pozytywne zmiany zaczną wpływać na pozostałe komponenty łańcuszka zależności. I tak jeszcze dla przykładu, czasami ktoś, nie koniecznie lękowy, w sytuacji dla niego trudnej lub niekomfortowej, np. cudzej krytyki, zaczyna reagować bardzo emocjonalnie, zaczyna krzyczeć, bronić się, odbijać piłeczkę, czyli jego reakcja jest nieadekwatna do sytuacji, mało konstruktywna i wydawałoby się, że ten ktoś powinien nauczyć się panować nad emocjami, ale co to oznacza, że ten ktoś w podobnej sytuacji ma tłumić emocje?, trzymać je na wodzy?, ale to budzi frustrację i stan kumulowanie w sobie negatywnych odczuć, a ten stan musi znaleźć ujście i czasami to jest jeszcze bardziej destruktywne, więc jakie jest rozwiązanie?, wydawało by się, że proste i nawiązują do tego co wcześniej napisałam, należy popracować nad myślami i sposobem spojrzenia na daną sytuację, czyli, wiemy, że źle reagujemy na cudzą krytykę, znaleźć odpowiedź dlaczego tak jest, bo może mamy niską samoocenę, więc popracujmy nad spojrzeniem na samego siebie, mamy takie i takie mocne strony i trzeba je *sprzedawać* i pielęgnować, mamy też słabsze strony i nad częścią z nich można dopracować... itd. to z czasem spowoduje zmianę myślenia na własny temat i przy kolejnych cudzych krytykach, nie będziemy postrzegać sytuacji jako w nas uderzającej, bo my mamy własne zdanie na własny temat i tą krytykę możemy podważyć lub się z nią zgodzić w tym konkretnym zakresie, a nie odbierać po całości, a przede wszystkim to nam nic nie robi i co w związku z tym, a to że nasza reakcja emocjonalna będzie dostosowana do sytuacji. Także praca nad naszymi myślami o sobie i całym nas otaczającym świecie na pewno się opłaca. Franca siedzi w myślach, to jej wielka tajemnica i kto ją zna i zrozumie łańcuszek zależności jest w stanie na zawsze ją pogonić, a w dodatek wnieść pozytywne zmiany w całe soje życie i otoczenie. I nawiązując do tego co ostatnio napisała Mary to na pewno dwa komponenty* psychoterapia i sporo własnej prawy i zaangażowania, a w sytuacji tego mocno wymagającej leki. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

JASMA. to co napisałaś jest dla mnie zrozumiałe i logicznie brzmiące, ale nie takie łatwe do zastosowania. Ja dzisiaj czuję się okropnie i na pewno nie ma to nic wspólnego z odstawianiem leków i próbą wyjścia do światła w inny niż do tej pory sposób. W sobotę ugryzłam parówkę i trafiłam na kość, a kość trafiła na moją dolną jedynkę i odłamał się taki kawałek +- milimetr na milimetr!! Zrobiło mi się gorąco i dzisiaj na 17-tą jestem umówiona do dentysty. To jest do naprawienia przy jednej wizycie i bez znieczulenia, bo to górny fragment, a jednak cała się trzęsę w środku. Tłumacze sobie, ale ja nawet nie boję się dentysty, nigdy się nie bałam. Ja denerwuję się z samego faktu, że coś się stało. I nad tym muszę pracować, bo ja mam świadomość, że moje zdenerwowanie jest bez sensu.

Odnośnik do komentarza

IZABELLA ja, ani inne osoby, które mają takie podejście, nie pisały, że to jest łatwe i zmiany zachodzą szybko, ja pewne sprawy wiedziałam już wcześniej, ale teoretycznie, na poziomie umysłu i obiektywnej wiedzy, ale to tak nie działa i nie ma pozytywnego wpływu na zmiany, a pracuje intensywnie, ale na spokojnie, powoli, od roku i na przestawienie jakiejś jednej zapadki czekałam jakieś 3-4 m-c, a później wcale nie poszło jak z górki, ale zmiany następowały i następują cały czas, moja praca nad sobą, już nie dotyczy zaburzeń lękowych, ale poszło to dalej, pracuję i zastanawiam się nad różnymi innymi aspektami swojego życia i adekwatnymi reakcjami na zaistniałą sytuację, teraz poza pracą nade mną tu i teraz, ale nade mną w przyszłości. Odpowiedz sobie na pytanie czego właściwie się boisz, jeśli np. boisz się samego faktu pójścia do dentysty i jakiejś interwencji w Twój organizm, nazwij to sobie boję się ingerencji w moje ciało, boję się wizyty u lekarza, boję się że złapie mnie atak paniki itd. samo nazwanie dużo daje, bo takie odkrycie kart, przyznanie się przed samą sobą, że mam słabsze chwile, pozwala odczarować pewne tabu i pozwolić sobie na tą słabość i jej zaakceptowanie, tak mam i już, poza tym po każdym takim nazwaniu lęku, możesz sobie odpowiedzieć, że ok. nawet jeśli się mi zrobi słabo to co z tego, to się u dentysty zdarza, poza tym to lekarz i jestem u niego bezpieczna, można też zracjonalizować sobie sytuację: idę do lekarza, bo mam problem z zębem, nic więcej nie będzie mi robił, normalna stomatologiczna wizyta, potrwa wszystko jakieś 2h i będę miała z głowy. Możesz też zrobić sobie takie, koniecznie oparte na faktach *za i przeciw* pójścia do dentysty: *za* - bo będę miała załatwioną sprawą zęba, może mi sprawdzi też stan uzębienia i będę wiedziała na czym stoję..., a obiektywne przeciw:... są jakieś? no może ewentualny wydatek, na cóż, stało się i ząbek trzeba naprawić, może zdarzyć się każdemu. DAM RADE - dasz radę :-D Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

JASMA Dziękuję. Zastanowienie sprowadziło moje zdenerwowanie, bardziej do poczucia, że to, co się stało, to jest zły czas, że mam pecha, że za miesiąc byłoby lepiej, że los nie jest dla mnie łaskawy i oczywiście pytanie: co jeszcze mi się przytrafi w czasie, kiedy zmieniam podejście do wychodzenia ze swojego stanu. Jedna część mnie, ta racjonalna wie, że to bzdury, ale ta popieprzenia wpada w pogorszenie, ale walczę, nie poddaję się, nawet w tej sytuacji.

Odnośnik do komentarza

IZABELLA to pomyśl sobie tak, że dobrze, że to teraz się zdarzyło bo miesiąc temu byłoby jeszcze gorzej, bo był to gorszy czas, fajnie, że tak szybko udało mi się zapisać do lekarza, los jest dla mnie łaskawy bo zaczęłam zmieniać podejście i to się liczy. Na siłę, na chama, choć by chu... Cię strzelał, wbrew logice, wszystkim i wszystkiemu: *Szklanka do połowy pełna* Fajnie, że Ty racjonalna się pojawiła, a z czasem Ty racjonalna przykryje, przewyższy Ciebie popieprzoną

Odnośnik do komentarza

Byłam u dentysty i było dobrze. Założono mi plombę na jakimś wkręcie. pani zapewniała, że jest trwalsza. Mam nadzieję, że to prawda. Dzisiaj na 16.oo idę do nowego lekarza i powiem o swoim odstawianiu leków. Czuję się trochę, jakby ściśnięta wewnętrznie i mocniej bije mi serce, ale to może zwykły stresu ciąg dalszy. Zobaczymy.. Nie poddaję się!

Odnośnik do komentarza

Witam :) Troszkę się zaniedbałem z braku czasu więc chciałem wrócić do wcześniejszego tematu ćwiczeń. Wydaje mi się że blokada czy niemożność ćwiczenia wynika ze skojarzeń - zaraz wyjaśnię. Oczywiście zupełnie inaczej to wygląda w sytuacji kiedy oprócz nerwicy mamy jakieś zdiagnozowane choroby uniemożliwiające lub ograniczające ćwiczenia, tak ja JACKO1 kwestia zawału i rozrusznika. Chociaż najlepiej zapytać lekarza o możliwość ćwiczeń, bo czasami wydaje nam się, że nie wolno a lekarz powie że nie ma przeciwskazań. Wracając do blokady. U wielu z nas jednym z typowych objawów nerwicy jest kołatanie serca czy przyśpieszony puls. Najczęściej oczywiście jest to wynik pompowania przez organizm do krwi dużych dawek adrenaliny, wydzielanej na sygnał zagrożenia, jak wszyscy wiemy sygnał wysyłany fałszywie przez nasz mózg. Ponieważ aktywność fizyczna w trakcie wykonywania ćwiczeń, biegania itp. naturalnie przyśpiesza tętno, nasz przewrażliwiony umysł boi się tego, bo częściej odbiera taki stan jako kolejny atak nerwicy. To jest kolejny element do przełamania sposobami o których pisała Jasma. Kolejna negatywna zależność utrwalona w naszym mózgu. Kołatanie nie jako wynik zmęczenia tylko jako efekt ataku nerwicy. Inną fałszywą zależnością jest powiązanie wysiłku z możliwością *nadwyrężenia serca*, a tak się akurat składa że ten organ jest dość często obierany przez nerwice jako główny cel. Powstaje nieprawdziwy łańcuszek skojarzeń - kołatania, podwyższony puls, skurcze dodatkowe, to na pewno chore serce a chorego serca nie wolno przeciążać, dlatego jak tylko zaczyna szybciej pracować po wysiłku, wpadamy w panikę i poddajemy się. Ja przy wychodzeniu z nerwicy zacząłem robić marszobiegi. Nie lubię biegać a pewnie przy okazji doszedł podświadome złudny argument, że skoro będę maszerował nie biegał to jest to mniej ryzykowne dla mojego serca. Ważne były trzy sprawy - wyznaczony dystans i czas (żeby tyle samo i tak samo intensywnie), bez żadnych ustępstw ulg czy wykrętów, bo dzisiaj później niż zwykle to kółeczko mniej. Systematyczność - znów żadnych ustępstw czy wykrętów, bo deszcz pada :). Ignorowanie francy - oj serce mnie boli ała, zaraz umrę!!! To umieraj tu i teraz, przynajmniej będzie spokój, padniesz i z głowy. Wysiłek ma niezwykle pozytywne znaczenie w walce z nerwicą - pozwala zneutralizować nadmiar wydzielanej adrenaliny (pisałem już o mechanizmie lęku i jego wersji atawistycznej, która była kiedyś niezbędna do ocalenia życia a obecnie jest irracjonalna reakcja mózgu) dzięki temu że podejmujemy wysiłek, którego organizm niejako oczekuje - kiedyś ucieczka dzisiaj np. bieganie. To daje organizmowi ulgę. Do tego dochodzi znacznie lepsze ukrwienie wszystkich organów, Dotlenienie organizmu itd. Wiadomo nie od dzisiaj, że wyczynowi sportowcy potrafią mieć tętno w okolicach nawet 40 uderzeń. Jeżeli nasze przeciętne np. 100 uda nam się w ten sposób zmniejszyć do 80 to będzie to ogromny sukces. A przy okazji zjeżdża nadwaga, rośnie kondycja itp. czyli poprawia się samoocena. Są dodatkowo takie teorie w nurcie psychologii atawistycznej, że mózg odbiera organizm który się nie rusza jako szykujący się do śmierci i automatycznie przestawia wiele procesów, tak jakby decyzja już zapadła. Dla osób z nerwicą znakomitym treningiem, ćwiczeniami, jest trening KARDIO, czyli taki trening w trakcie którego zmniejszamy i zwiększamy wysiłek oraz tętno. Typowe ćwiczenia na siłowni nie są najkorzystniejsze, jako statyczne. Dla tego warto się przełamać i zacząć dbać od siebie ćwicząc. Dodając odrobinkę do tego co pisała Jasma -te negatywne myśli czy scenariusze wynikają często z naszego braku wiary w siebie. Obmyślamy 15 kroków do przodu, najczęściej scenariusz lub scenariusze są pesymistyczne do bólu, więc często poddajemy się zanim zaczniemy. Czemu to robimy, bo mając mało wiary w siebie, zawczasu przewidujemy co się zdarzy, aby być gotowym (bo jesteśmy za kiepscy na reagowanie na bieżąco), mnożenie negatywnych scenariuszy utwierdza nas w wyjątkowo pechowej naszej sytuacji. Do tego dochodzi jeszcze oglądanie zdarzeń które już miały miejsce jako nieudanych, pechowych, złych itd. ale tylko ze względu na to, że takie wyciągamy z nich wnioski, bo tak naprawdę były po prostu zdarzeniami - ani dobrymi ani złymi. To nas jeszcze bardzie utwierdza w myślach - pechowy jestem, nic mi się nie uda, biednemu wiatr w oczy, ciągle do tyłu.... To z kolei jeszcze bardziej obniża samoocenę i mamy podręcznikowe błędne koło. Przede wszystkim należy zacząć przyjmować zdarzenia w naszym życiu jako naturalny ciąg faktów, ani dobrych ani złych - po prostu wydarzyły jak setki innych (dlaczego ukruszenie zęba jest czymś negatywnym? po prostu zdarzyło się i już). Nie wybiegać w przód i nie zakładać wszelkich możliwych scenariuszy, zanim cokolwiek się wydarzy. Jak się wydarzy to oceniamy i działamy. Jeżeli przygotowujemy scenariusz z góry to będziemy szukać i pamiętać wyłącznie fakty które go potwierdzą, jeżeli to będzie negatywny scenariusz, to sami sobie będziemy udowadniać że tak miało być bo tacy właśnie jesteśmy pechowi gorsi itp. I w tak piekielnie głupi sposób budujemy sobie krok po kroku własny obraz. Demotywujące? Frustrujące? Dołujące? Ależ tak. No to trzeba to zmienić, bo właśnie od takich stanów i myśli chcemy uciec. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza

Witam Oczywiście popieram co napisałeś Ignac :-)) i tak jak napisałeś franca nie lubi wysiłku, natomiast na cały organizm bardzo pozytywnie wpływa, a my się go boimy bo wtedy są prawie namacalne zmiany, którym podlega serce (szybki puls, zmęczenie itp.), a nasze lęki głównie wokół serca się koncentrują, a od siebie dodam, że to serce i cały układ krążenia bardzo lubi wysiłek fizyczny, wzrasta wtedy jego wydolność, utrzymywana jest prawidłowa kurczliwość mięśnia sercowego, obniża się poziom złego cholesterolu, a kolejna ważna sprawa po wysiłku fizycznym wzrasta poziom endorfin, odczuwany zadowolenie, fajnie się czujemy i dobrze śpimy, a nam przecież to bardzo jest potrzebne. Przy czym bardzo ważna jest jedna kwestia, organizm nie lubi nagłych zmian, czyli jeśli długo nie ćwiczyliśmy to w ramach przełamywania lęków, nie róbmy półmaratonów, zacznijmy spokojnie, rozruszajmy się, posiadamy tzw. pamięć mięśniową i szybko wrócimy do dawnej sprawności, ważna jest konsekwencja i mierzenie siły na zamiary. Pijmy dużo niegazowanej wody i zdrowo się odżywiajmy, a co jeść to nie będę się powtarzała, poza tym większość wie. Takie kompleksowe zadbanie o naszą stronę fizyczną, pociąga dobre samopoczucie psychiczne, odciągając nas od głupich i dołujących myśli. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×