Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem,moje zarazy nakarmiłam i się za Wami stęskniłam a nawet uzależniłam oh coś mi wesoło , ale na duszy leży mam trochę żal do mojego rodzeństwa nawet do mnie nie przedzwonią, nie wyślą głupiego smsa czy u mnie dobrze czy nie .Wiem że ja jestem czarną owcą ,ciągle mi coś jest a oni tego nie potrafią zrozumieć,siostra ostatnio mi powiedziala daj spokoj zastanów sie co ty robisz masz wszystko chyba chcesz aby twój mąż nogi wyciągnął, a ja ich tak mocno kocham ,jak przejeżdza karetka lub widze że straż wyjeżdza do wypadku to zaraz dzonie co robi brat (bo jeżdzi samochodem jak szalony)a ja już sie martwie, mieszka 12km za mną,Jak by ich to spotykało co mnie to bym się cholernie martwiła i ale ja taka jestem wszystkim się przejmuję i z tąd to cholerstwo.Rodziców nie chcę martwić i tak to przeżywają. muszę udawać jak Iwonka i wiem że to nie jest łatwe ,mama usłyszy mój głos przez telefon to odrazu wie czy płakałam .Dobrze że Bóg dał mi wspaniłego męża we wszystkim jest za mną i jednak dalej nademną czuwa i kazał mi się zalogować na forum aż mi się łza w oku zakręciła
Odnośnik do komentarza
Gość Dorota W
JUSTINE-nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Sama bardzo chętnie poznałabym na nie odpowiedż. W każdym razie skoro już ją mam nic innego mi nie pozostaje jak z nią walczyć. Robię wszystko co możliwe aby żyć w miarę normalnie i choć nie jest to łatwe,czasem się udaje.
Odnośnik do komentarza
justine no kurcze mamy to mamy, trzeba się z nia chyba zaprzyjaźnić i czasem dać jej od siebie odpoczać mysląc o czym innym:) myśle, że sa gorsze choroby a my?damy rade kuxwa łeb kwadratowy, peka w szwach dorotko na co bys nie zachorowała my cie wyleczymy krysiuniu, aga, iwonko, wszystkie jestescie spiącymi królewnami?
Odnośnik do komentarza
Witaj Justine. Ciekawe pytanie. Parę lat temu też tak myślałam. Nie wiedziałam, że tej mojej nerwicy mogę się pozbyć. Jednak teraz już wiem jak można ją pokonać. Choć to nie jest takie proste i nie dzieje się za pstryknięciem palców. Myślę, że już niedługo będę się czuć tak jak dawniej i żyć pełnią życia. Niewiele już do tego brakuje. Zostały mi jeszcze niewielkie pozostałości psychosomatyczne po przebytej depresji i nerwicy ale poradzę sobie z nimi. Moja nerwica trwała ponad 10 lat. Jeśli ciekawi was moja historia wejdźcie na mojego bloga www.rozwod9.bloog.pl Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Dorota W
Domi Ty masz przy sobie osobę ,która Cię wspiera w chorobie a to już coś.Pamiętaj o tym ,że wiele osób jest całkowicie osamotnionych w swoim cierpieniu i naprawdę nie mogą się wyżalić ze swoich kłopotów nikomu z rodziny . Dla wielu osób ta choroba to jakieś dziwadło i jet im trudno zrozumieć jak nam ciężko,jak trudno się od niej uwolnić. Mimo kłopotów z rodzeństwem bądż szczęślia i dziękuj Bozi za takiego męża
Odnośnik do komentarza
Domi ja tez tak mam,nikt sie nie interesuje tylko Wy! Justine mamy i juz,ale widzisz to nas zlaczylo i to jest fajne,trzeba tez widziec pozytywne strony,Fakt nie jest latwo,ale walczymy jak lwice pamietaj! Czarna widze wzielas o 20.00 tak?2 apapy,bede Cie kontrolowac i daj znac czy przechodzi,jak nie to i tak sie nie damy to tylko wstep ale w odpowiednim czasie,nie za szybko.Juz ja sie na tym znam hihihihihi:) Krysiu3 moja kochana dobranoc wyspij sie! Klaudiu i co z ta Ola gdzie to?
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Myślę, że znam odpowiedź na pytanie Justyny. Wiem dla czego nie możecie pokonać swojej nerwicy. Dla tego, że tak naprawdę nie znacie głównego powodu dla którego chorujecie. Nie dostrzegacie go z wielu powodów. Jest on głęboko zakorzeniony. Nie chcecie dopuścić do siebie tej myśli, która jest skrywana w waszej podświadomości i was boli itp. Jeśli znajdziecie odpowiedź na to pytanie lub gdy dopuścicie, by to wyszło na jaw to będzie już pierwszy krok ku wyzdrowieniu.
Odnośnik do komentarza
Weroniko my sie znamy!Ja wiem co jest moja przyczyna zdaje sobie z tego sprawe a jednak nadal z tym walcze i nie takie to proste.Umysl czlowieka jest bardzo skomplikowany i plata figle,ale poradze sobie.Teraz gdy juz sie lecze mysle ze bedzie dobrze.
Odnośnik do komentarza
Witaj aga. Wiem, że to nie łatwe zgadza się. Potrzeba też czasu. Cieszę sie, że wierzysz w to, że sobie poradzisz. To dużo. U mnie od czasu gdy uświadomiłam sobie dla czego jestem chora minęło ponad 5 lat. Potem rok trwały przemiany związane z moim życiem - rozwód. To był koszmar. Dopiero po rozwodzie zaczęłam układać swoje życie od nowa wkroczyłam na właściwą ścieżkę w swoim życiu. Dopiero teraz od około dwóch lat mój system nerwowy wraca do normy. Czuję sie coraz lepiej. Dla mnie trwa to bardzo powoli. Ale gdy spojrzę na siebie z przed lat postępy są ogromne.
Odnośnik do komentarza
Witaj Dorota W. Myślę w takim razie, że albo w tedy boją się zmian. Tkwią w tym co doprowadza ich do choroby głównie przez strach. Wiem, że jest się czego bać. Ja na przykład bałam się okropnie rozwodu. Niemal przypłaciłam to swoim życiem. Były mąż rzucił się w tedy na mnie z nożem. Ale ja miałam cel, powód by zmienić swoje życie. Chciałam być z kimś kogo kocham. Może jest jeszcze jeden powód może tak naprawdę to im się tylko zdaje, ze wiedzą dla czego choruję a tak naprawdę to nie jest to. Jeśli wiecie czego wam w życiu brakuje róbcie wszystko, by to osiągnąć.
Odnośnik do komentarza
Jeszcze nie śpię:) Piwko kończę,ale dalej śpiąca...no może humor lepszy,ale bez rewelacji ząbek daje znać o sobie. Weroniko, zgadzam się z tym co piszesz,nerwica nie pojawia się bez przyczyny...problem jest w tym ,że często pomimo starań nie widzimy jej powodów.Dlatego ja tak wierzę w psychoterapię,oczywiscie daje ona efekty wtedy gdy terapeucie uda się z naszą pomocą dotrzeć do tych przyczyn.To jednak dopiero pierwszy krok,potem trzeba wprowadzać zmiany,a to jest bardzo trudne.To w jakim teraz jestem stanie nie ma porównania do tego w jakim byłam przed terapią.Pewnie byłoby całkiem dobrze gdybym się zastosowała do wszystkich rad terapeuty,a tego nie zrobiłam /choćby moje małżeństwo,nie potrafię odejść od kogoś kto mnie kocha/,stąd objawy nerwicowe niekiedy dają znać o sobie.Jest jeszcze jedna sprawa...niektóre objawy mamy tak silnie zakodowane,że często boimy się sytuacji,gdzie one miały miejsce,wtedy zazwyczaj podświadomie je wywołujemy.Psycholog powtarzała,że niektórzy całkowicie wychodzą z nerwicy,wierzę w to , przykładem jest moja siostra...od wielu lat nie ma najmniejszych objawów.Czy ja całkiem z niej wyjdę? wątpie,dlatego,że nie robię wszystkiego co powinnam,postępuję wbrew sobie,wbrew swojej woli,marzeniom...Zadowalam się tym,że jest lepiej niż było...
Odnośnik do komentarza
Twój post wskoczył zanim skończyłam swój Weroniko:)Napisałaś dokładnie to co wiem...zmiany z którymi mogłam sobie poradzić przeprowadziłam,choć to było bardzo ciężkie...ale nie wszystkie..strach przed nimi jest silniejszy
Odnośnik do komentarza
Gość catullus
Weronika, Dużo jest racji w tym, co piszesz. Już pewien pan, który żył dawno, dawno temu zauważył, że by wyleczyć chorobę należy znać jej przyczynę, a nie leczyć jej skutki. Mi się jednak wydaje, że sama znajomość przyczyny nie wystarczy. Trzeba znaleźć w sobie dużo siły woli, by wyjść z tego błędnego koła.
Odnośnik do komentarza
Witaj Domini Domyśliłam się. Chciałabym dać wam trochę nadziei, optymizmu. To nie jest nieuleczalne, można z tego wyjść. Ja jestem na to przykładem. Wierzcie mi, że parę lat temu myślałam i czułam się dokładnie tak samo jak wy. W mojej głowie tak było wszystko zawikłane, że żaden psycholog, by mi nie pomógł. Zaczynałam kilka razy terapię ale po kilku wizytach rezygnowałam. Byłam tak nimi umęczona i nie widziałam sensu, by tam chodzić. Brałam tylko leki i nimi zwalczałam objawy.
Odnośnik do komentarza
Witaj Iwona, Też myślałam, że mój były mnie kocha. Litowałam się nad nim, obwiniałam o nieudany związek siebie, *To przecież ja go nie kocham, to wszystko moja wina, skrzywdziłam go itp.* Teraz okazało się, że wszystkim to wyszło na dobre. On ma już drugą żonę. Myślę, że jest z nią o wiele szczęśliwszy. Gdybym się nie rozwiodła. Zmarnowałabym nie tylko swoje życie.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×