Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Do MEGI88- miałam identycznie jak Ty, w chwili ataki paniki, kiedy *to coś* siedziało wmojej glowie nie miałam myśli jak niektórzy,ze to choroba,ze umrę a właśnie sama do siebie wręcz krzyczałam,że jak to nie minie to dostane na glowę, to było straszne. Jakis czas temu minęło ale teraz kiedy jestem zajęta jednak nie ma nikogo obok z kim mogłabym porozmawiać (szykuje obiad, jade rowerem,wieszam pranie...) nie potrafie myśleć o innych rzeczach jak o nerwicy - a co jak atak wróci, - a jeśli sobie nie poradzę następnym razem, - a może to nie nerwica? no ale jak nie nerwica to co? i tak w kółko...diabelsko męczące, jednak bez porównania z chwila kiedy myślałam,że pada mi na głowę. MEGI88 jak sobie z tym radzisz?

Odnośnik do komentarza

Nie radzę sobie.. te myśli są straszne.. czekam kiedy elicea zacznie działać i może minie jak rok temu (biorę 10 dzień). Najgorsza myśl,że zwariuje kiedy mnie nosi w środku.. lekarz zapewnia że na pewno nie, ale to mnie wcale nie uspokaja

Odnośnik do komentarza

Hejka :) MEGII- ja miałam wiele objawów nerwicy, wszystkie są okropne ale natrętne myśli wg mnie najgorsze!!!! biore antydepresanty i wszystko mam bardzo dobrze stłumione, tak stłumione niestety. czuje, że to wszystko we mnie jest a tabletki po prostu działają dobrze. ale co będzie po odstawieniu?? Będe walczyć chociaż jest cholernie trudno gdy nie można skupić myśli i pojawiają się te natrętne... też bałam się tego, że zwariuje ale nie zwariowałam przez ten rok :) :)Są momenty, że analizuje swoje słowa bądz to co robie -zastanawiam się wtedy czy to oby ,,normalne,, ? moje myśli natrętne dotyczyły róznych kwestii i to raczej ten objaw jest najgorszy w nerwicy!!!!! Mi też lekarz powtarzał kilka razy że nie zwariuje a myśli żebym lekcewazyła bo nic takiego się nie stanie. I ja też nie dokońca w to wierzyłam, bo moze to nie Pani N... tylko bolerioza, jakaś destrukcja całego organizmu bo czułam jak atakuje całą mnie, kości bolały, były dusznosci, zawroty, bóle i ogólne osłabienie. nikomu ale to nikomu nie rzyczylabym tego cholerstwa!!!!!!!!!!! BĘDZIE KOCHANA LEPIEJ Z KAŻDYM DNIEM, TRZYMAJ SIĘ- POZDRAWIAM :) :) Czy dam rade-jak u ciebie? jak się czujesz? kiedy kończysz l4? mi możliwość chorobowego kończy się we wrześniu ale złożylam papiery o rehabilitacje. Oby mi ją dali. Chociaż w ciągu tego l4 byłam wzywana 2 razy do zusu w celu weryfikacji zwolnienia i nikt nie miał przeciwskazań co do tego l4. :) pozdrawiam cię serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Zwolnienie konczy mi się lada dzien. Do pracy nie dam rady wrócić. I nie wiem co ja zrobię. Jestem lekko zalamana. Do tego wraz z myslami o koncu zwolnienie zwiekszyly mi sie lęki a co za tym idzie moi najblizsi daja mi jeszcze lepiej do wiwatu. Więc ogólnie jestem w wyjatko kiepskiej formie :(

Odnośnik do komentarza

Czy dam rade ...nie starałaś się składaćpapierów o zasiłek rehabilitacyjny? jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś to działaj, jak najbardziej ci się należy więc próbuj. Nie siedz bezczynnie bo obecna sytuacja jeszcze bardziej podłamuje. A rodzina dokłada zmartwień w twoim wypadku. a masz jakąś bliską osobe, koleżanke która ci pomaga te złechwile przezwyciężać? Trzymaj się kochana i działaj, próbuj i myśl pozytywnie!

Odnośnik do komentarza

MEGI88 na początku brania tabl lęki nasiliły się strasznie i koło 3mies miałam zwiększaną dawke. (jestem na 150) więc ponad 3 miesiące to trwało żeby dobrać odpowiednią dawke. Teraz zdarza mi się gorszy dzień, zamula mnie a poza tym nic się juz nie dzieje. No i czasem pojawiają się jakies chore myśli.... :/ Bałam się i w sumie to czasem jeszcze się boje, że dostane jakiejś psychozy od tego wszystkiego, albo ,że są to początki shizofreni..... ale teraz ciesze się dobrym samopoczuciem i pogodą i wszystkim Wam życze tego samego! :)

Odnośnik do komentarza

Ale Ty nie bierzesz SSRI? ja od najmniejszej dawki zaczynam i skoncze raczej na 10 mg , bo tyle w tamtym roku mi pomogło i nie trzeba było zwiększać. ZA pierwszym razem było gorzej, teraz początki są na szczęście lepsze, a czekam na pozytywny efekt.

Odnośnik do komentarza

Biore ssri http://sprawdzlek.pl/asertin/ ale moja dawka w porównaniu do twojej jest kolosalna- ciekawe czy to zależy od leku czy od nasilenia nerwicy. Zaczynałam od połówki 50mg przez 3dni, pózniej cała 50 i dalej zwiększanie dawki bo miałam napady paniki i obniżony nastrój.

Odnośnik do komentarza

Alezar1 Z tego co piszesz wyziera dla mnie typowa nerwica. Koniecznie skorzystaj z pomocy terapeuty, tylko znajdź kogoś dobrego. Pisałem juz wielokrotnie że to bardzo ważne. Takie natrętne myśli i brak wiary w to że nasza własna głowa probukuje takie objawy jest bardzo typowa, co oczywiście prowokuje szukanie przyczyn innych niż nerwica, dodatkowy lęk o własne zdrowie. Uważamy się za osoby racjonalne, panujące nad własnym umysłem i dla tego tak trudno uwierzyć że nasza kochana szara galaretka funduje nam takie cierpienia. W sumie tak własnie jest, tylko że te cierpienia sa niczym innym jak sygnałem dawanym przez organizm. Sygnałem o jakiejś formie przeciażenia - stres, przemęczenie, toksyczne relacje, brak wiary w siebie itd. Niestety nie mamy zakodowanej takiej reakcji w naszej komunikacji z organizmem i dla tego odbieramy ja z duzą rezerwą. Jak się uderzymy w kolano sygnał jest prosty - ból w kolanie i juz wiemy że coś takiego się zadziało. W tym wypadku organizm próbuje dać nam znać dostępnymi środkami że coś jest nie tak, ale nie jest to tak klarowny sygnał. Bardzo trudny okres - egzaminy, nowe miejsce - studia itd. to nie jest sytuacja która pomaga walczyć z nerwicą i nic dziwnego że mogła się nasilić. Nowe sytuacje nowe wyzwania. Stanowczo polecam terapie z psychologiem, indywidualną nie grupową i stanowczo u kogoś sprawdzonego, bo niewprawny terapeuta może narobić więcej szkody niz pożytku. Tak dla zobrazowania problemów z zaakceptowaniem że się ma nerwicę i podjęciem walki z nią, wystarczy jak poczytasz sobie sąsiednie wpisy na forum - mimo dobrych rad i świadomości że to najprawdopodobniej nerwica, koleżanki w dalszym ciągu licytują się na specyfiki kupowane w aptece, same przyznają że efekty sa bardzo wątpliwe ale jakby nie zauwazały tego co piszą, dale wierza że jak zjedza odpowiedni lek, przez odpowiedni czas to zostaną uleczone. Jest im coraz gorzej, nie dają rady (jak same twierdzą) ale uparcie brną w tą ścieżkę. Zamiast stawić czoło problemowi nie potrafia zrozumieć że tym razem nic się samo nie skończy i przeczekiwanie problemu na prochach nie rozwiąże sprawy. Są coraz bardziej samotne, zamknięte we własnych domach ale zamiast próbować narzekają i wpychają się coraz bardziej w to bagno. Nerwica to sprawa głowy i naprawdę wiele osób to sprawdziło na sobie że najlepszymi doraźnymi metodami jest zajęcie głowy czym innym - niedouszczanie żeby myśli swobodnie krążyły wokół nerwicy. To nakręca spiralę i pogłębia problem, co jeszcze bardziej nakręca spiralę. Jeżeli w takiej sytuacji nie wyjdzie się do ludzi tylko zamyka się w domu w samotności to wokół czego mają te myśli krążyć? Przedłużanie zwolnienia aż do zaiłku rechabilitacyjnego to jest skazywanie siebie na coraz bardziej sprzyjające nerwicy sytuacje - samotność, brak zajęcia, coraz większe zmęczenie i rozdrażnienie bliskich, marazm, brak motywacji. Nerwica prowokuje skupianie się na samym sobie, lękach, objawach. W wyżej opisanej sytuacji nie tworzymy sobie dróg wyjścia więc popadamy w stan totalnej niemożności - nie uda się, nie dam rady, mój stan mi na to nie pozwoli. Tylko że w takiej sytuacji ten stan bedzie coraz gorszy a nie coraz lepszy. Oczekiwanie że wezmę się za siebie jak mi się porawi jest tym samym co czekanie że umyje sie z błota jak mnie bagno przestanie wciągać. Zdradzę Wam największą tajemnicę wychodzenia z nerwicy - najlepszy moment na rozpoczęcie walki z nerwicą był rok temu. Kolejny najlepszy moment jest właśnie teraz. Taka propozycja, przez pół godziny spróbujcie nie mysleć o swoich objawach i swojej fatalnej sytuacji tylko popatrzcie na siebie i swoje działania oczami innych, z boku. Ale tak uczciwie. To daje na prawdę dużo do myślenia. Kolejna ogromna tajemnica wychodzenia z newicy - żeby zacząć wychodzić z nerwicy trzeba zacząć, ale na prawdę a nie na niby. Jeżeli oszukujemy sami siebie to nabieramy obrzydzenia do tego kto nas nieustannie oszukuje czyli właśnie do samych siebie. A poniewaz duża część nerwicowców to osoby o niskiej samoocenie, takie obrzydzenie do samego siebie to tak jakby zaprosić tą francę na wystawny obiad. Nażre się i nabierze siły. Tych którzy zechcą zmierzyć się z nerwicą odsyłam do wcześniejszych postów moich, Jasmy i paru innych osób hołdujacych braniu byka za rogi, dodatkowo polecam dobre lektury np. www.szaffer.pl i parę książek na temat nerwicy (za wyjątkiem supermarketowych poradników pt. wychodzenie z nerwicy w weekend) i życzę dużo trwałości; a tym którzy wolą biadolić i karmić francę życzę dużo zdrowia, bo taki stan trwający latami oraz watroba katowana chemią wymagają dużo zdrowia. Trzech braci wracało do domu. Jeden poszedł na skróty bo mu się śpieszyło, zabłądził i zjedli go wilcy. Drugi się zmeczył i usiadł na kamieniu, na którym zasnął - przeziębił się u zmarł na zapalenie płuc. Trzeci wędrował mozolnie przez pół nocy ale drugie pół przespał utrudzony w wygodnym własnym łóżku...

Odnośnik do komentarza

IGNAC ...wszystko fajnie napisane, bardzo mądrze! Ale każdy jest inny, nerwica jest róznie nasilona u każdego z nas mimo, że sprowadza do tego samego. Naprawde zazdroszcze ludzią którzy mają ją mniej nasiloną ode mnie i tym którzy są na tyle silni żeby dać rade bez tabletek. W moim przypadku przez 7mies nie brałam ssri i raz było lepiej raz gorzej. W pracy mobing i zapiernicz. Byłam tam lubiana, i fałszywie odwzajemniałam co niektórym uśmiech, udawałam,że lubie bo chciałam utrzymać się w tej pracy. W żadnej firmie w moim województwie nie ma tak dobrego zarobku. A wystarczyło tam, że kierownik kogoś nie lubił i to był powód do zwolnienia, umowy tzw śmieciowe... I może właśnie to przyczyniło się do mojego zaburzenia (może). Teraz gdy jestem na zwolnieniu nie uważam, żebym męczyła kogoś. Nie uzalam się nad sobą, większość rzeczy a raczej ,,tych myśli,, zatrzymuje dla siebie albo pisze na forum bo wiem,że tu jestem rozumiana i dostane słowo wsparcia. Nie będe ryzykowała żeby o tym mówić komus bliskiemu, znajomemu zeby nie pomyślał ktos o mnie,że jestem świrem. Coś tam kiedyś próbowałam rozmawiać o tym z mężem ale on odpowiadał mi: wmawiasz to sobie, nic ci nie jest, zajmij sie czymś... I tak jak napisałes, że najlepiej jest się czymś zająć, chwycić byka za rogi... nie do końca to się sprawdza u każdego! próbowałam, uwierz,że starałam się ale nie wyszło. chodziłam do pracy i było ,,w miarę,, ok ale czesto byśli,że się udusze bo nie mogłam złapać powietrza, kręciło mi sie w głowie i chodziłam jak pijana, tak też się czułam. Z kolei w domu niemoc całkowita, wstawałam z chęcią i pozytywnym nastawieniem do dnia, ale co zrobić gdy nagle robi ci się słabo i nie na chwile tylko to trzyma przez cały dzień. Natłok okropnych myśli, duszność i skok ciśnienia z walącym sercem- i tak naprawde nie masz na to wpływu! próbowałam naprawde próbowałam sobie z tym poradzić bez ssri ale nie udało mi się. Uwierz mi,że byłam wrakiem człowieka w marcu tego roku, nie uśmiechałam się i nie umiałam wyjść z domu bo się bałam ale próbowałam!!! popadłam w taki obłęd przez te moje złe samopoczucie i byłam pewna,ze umieram, ze został mi z miesiąc życia ale na szczęście przeżyłam! :) to było okropne i nie umiałam sobie z tym poradzić! :( W chwili obecnej to jest 5 mies na l4 czuje się SUPER w porównaniu z tym co był w lutym, marcu. W domu odpoczywam, pracuje nad sobą, moje życie się bardzo zmieniło i mimo,że było okropnie to powiem,że dostrzegam pozytywne zmiany. jestem szcześliwa! mam wspaniałego męża i córkę! jedyne co mnie teraz martwi to jak to bedzie po odstawieniu ssri???????????????????????? A jeżeli chodzi o mój zasiłek rehabilitacyjny to powiem Ci, że to nie dlatego że zamykam się w domu, że się boje że nie dam rady. Bardziej chodzi mi o to że będe miała czas który w pełni moge wykorzystać na prace nad sobą. zaczynam psychoterapie, córka moja będzie szła do przedszkola i chcę zeby wszystko było tak jak powinno być. Gdybym wróciła teraz do pracy to w ten sam dzień mnie zwolnią i dopiero będe miała stres, depresje i cholera wie co jeszcze. Dlatego chcę wykorzystać to co mi sie należy i pracować nad sobą. Przyjdzie czas rozejrze się za nowa pracą, odpowiednią dla mnie, jak najmniej stresującą i niekoniecznie już świetnie płatną. może i troche chaotycznie napisałam ale akurat to co w danej chwili myślalam ;) Chętnie czytam Twoje rady i innych ale nie dokońca to się sprawdz u wszystkich. Oczywiście to jest tylko moje zdanie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie Tak, każdy jest inny i muszę Wam powiedzieć, że od pewnego czasu czytam Wasze posty jedynie z przyzwyczajenia i ciekawości co u Was, ale dziś zrozumiała, że Wasze problemy mnie już nie dotyczą... :) nie jestem złośliwa, ani nie chcę nikogo obrazić, po prostu chcę dać nadzieję, że można wyjść na prostą bez leków. Ja potraktowałam pozbycie się zaburzeń lękowych jako *zadanie do ogarnięcia*, a że jestem silną osobą (jestem :)) a jakiś czas temu pisałam *byłam*) to miałam cel do realizacji (zaburzeń lękowych nabawiłam się po stwierdzeniu u mnie przypadkiem trzy lata temu wrodzonej wady serca, moja psychika tego *zaskoczenia* nie wytrzymała, oczywiście nie od razu, nakręcałam się 2,5 roku, a pierwszy prawdziwy atak paniki miałam 8 miesięcy temu od którego to zaczęło się piekło...) Jakiś czas temu opisywałam moją historie i nie będę się powtarzać, bo nie ma znaczenia co i dlaczego, ważne że można się pewnych odczuć pozbyć siła woli. Piszecie niektórzy, że czasami zaburzenie jest tak nasilone, że bez leków się nie da, każdy wybiera własną drogę - nie oceniam, ale powiem Wam, że był taki moment, że z nerwów przed wyjściem na psychoterapię wymiotowałam, choć nie miałam czym (bo nic nie jadłam) dowlekłam się do niej w dodatku metrem i tramwajem, żeby łatwo nie było, jak dotarłam byłam w takim stanie że nie mogłam rozmawiać od tym co się dzieje, wiec zaproponowała mi relaksację, powiedziała abym się położyła, zaczęła mówić spokojnym tonem... ale ja nie byłam w stanie, nie byłam w stanie słuchać, a raczej słyszeć jej słów, po prostu nie mogłam... zrozumiała, usiadłam byłam blada ze strachu, ciało mi drżało i czułam się jak w matni... czułam że to mój koniec, koniec mnie takiej jakiej byłam kiedyś, już nigdy nie pozbędę się lęku, nigdy nie odzyskam spokoju... terapeutka dała mi swój jogurt i bułkę, zrobiła herbatę, pogadałyśmy o czymś i wróciłam do domu i już nigdy tak źle nie było... sięgnęłam dna i się od niego odbiłam. Pracowałam, pracuje i będę pracowała nad sobą - IGNAC strona szaffer.pl - genialna, przeczytałam ją dzisiaj, nic dodać nic ująć, jest tam zawarte wszystko (a nawet więcej) to co chciałbym Wam powiedzieć o wychodzeniu z nerwicy, choć moja historii jest inna, podobnie jak wielu z Was to wiele rzeczy jest podobnych pewne schematy powielamy, POLECAM JĄ SZCZERZE I WIEM ŻE KAŻDY SIEBIE GDZIEŚ W TEKSCIE ODNAJDZIE. Może i jesteśmy różni, ale z zaburzeń lekowych czy też nerwicy lękowej (jak zwał tak zwał) można wyjść bez leków mądrą psychoterapią poznawczo-behawioralną. Wiele z osób boi się że oszaleje (był taki moment że też się tego bałam), ale nie chce podjąć próby zrozumienia tego co się z nimi dzieje, odczarować pewne sprawy i pozbyć się błędów poznawczych, które są pewną skazą rozwojową na naszej psychice, piszę o nich ostatni raz, może coś to komuś da: - CZARNOWIDZCTWO CZY TEŻ BŁĄD JASNOWIDZA, przewidujemy przyszłość, snujemy czarne wizje, na pewno będzie źle, na pewno się nie uda, czuję że będzie żle - WYOLBRZYMIANIE NEGATYWÓW, skłonność do robienia z igły widły, to jest straszne, okropne, nie daję rady, już nie wytrzymam, to co się stało to już koniec - MYŚLENIE CZARNO-BIAŁE, coś jest dobre albo złe, ładne albo brzydkie, czuję się trochę gorzej - czyli jest źle, nieuwzględnianie tego że nie jesteśmy doskonali i ze życie ma różne odcienie. - CZYTANIE W MYŚLACH, on tego nie powiedział, ale na pewno miał na myśli, jakość tak dziwnie patrzył, pewnie nie chciał mnie zmartwić, na pewno jest źle. WALCZMY Z NIMI TO SĄ BŁEDY KTÓRE NABYLIŚMY, WIELE LUDZI MA JE WPOJONE, ALE DLA NAS SZCZEGÓLNIE SĄ GROŹNE Walczmy z błędami poznawczymi, racjonalizujmy sytuację, stosujmy metodę małych kroków, zaspokajajmy najniższe potrzeby (racjonalne jedzenie - bogate w tryptofan, starajmy się spać i odpoczywać najlepiej na świeżym powietrzu), znajdźmy główne źródło lęku (u nas zazwyczaj jest to lęk o swoje zdrowie) i nad nim pracujmy, a na 100% ogólny lęk będzie się obniżał, nie idźmy na skróty, nie chowajmy gówna pod dywan i pamiętajmy że *każde gówno można przerobić na nawóz* - czyli, że to trudne dla nas doświadczenie może wnieść w perspektywie czasu do naszego życia dobrą zmianę. Właściwie, to chciałam się z Wami pożegnać, czasami skurcze dodatkowe, pewien rodzaj obniżonej odporności na stres i to forum to trzy główne rzeczy które łączą mnie z nerwicą ;)) Pewnie będę jeszcze czasami zaglądała, ale mam nadzieję że coraz rzadziej, jak by ktoś chciał pogadać podaje maila: jasma007@wp.pl Życzę powodzenia, a czy brać leki czy iść na psychoterapię i oswoić lęki każdy musi odpowiedzieć sobie sam. MOZEMY WSZYSTKO, ALE NIC NIE MUSIMY Pozdrawiam Wszystkich :))))))))

Odnośnik do komentarza

EWE krótko i na temat - piszesz że wykorzystujesz czas na L4 do pracy nad sobą i wychodzenia z nerwicy, czyli coś robisz, masz męża dzieci itp. tymczasem doradzasz zasiłek rehabilitacyjny komuś kto się powoli odgradza od świata ... Czy na pewno się dalej ze mną nie zgadzasz? JASMA gratuluje Ci i cieszę się bardzo, chociaż pewnie będzie Cię brakowało na forum. Nie ukrywam że ja powolutku także zjeżdżam do zajezdni. Pewnie z większymi problemami bo moja przygoda z nerwicą zaczęła się prawie 7 lat temu i większość z tego czasu zmarnowałem na biadolenie, użalanie, łykanie prochów i szukanie chorób. Na początku tego roku miałem straszne doły, ale teraz czuję ze jadę ostro w górę, mimo że dopadło mnie choróbsko i jestem mocno osłabiony. Tak jak napisałaś, nie można odpuszczać bo franca zaraz zaczyna ciągnąć w dół. Nie ważne jak szybko albo może raczej jak wolno ale zawsze do przodu. Będę zaglądać, czasem coś napiszę, strasznie zniechęca mnie powracająca fala licytacji na leki. Takie w koło Macieju. I jeszcze raz na koniec do EWE - wiesz co? Kłamiesz!!! To nie prawda że Ci się nie udało. Udało Ci się ale nie do końca, bo próbowałaś za dużymi krokami. Spróbujesz jeszcze raz, tylko wolniej i spokojniej, podzielisz to na etapy i uda się na 300%. Dlaczego? Bo musi się udać. Jak już przebrniesz przez kilka etapów, to przestaniesz się bać odstawienia leków. I jeszcze jedno, jeżeli nie będziesz bliskim opowiadać o objawach/dolegliwościach czy jak im tam, ale opowiesz o swoich odczuciach to zrozumieją Cie dużo szybciej. Jeżeli sama przeanalizujesz to co się z Tobą dzieje, kiedy, dlaczego - to sama siebie prędzej zrozumiesz. To co piszesz o pracy to samo życie, gdzie indziej jest bardzo podobnie. Tylko czy musisz zarabiać najlepiej w regionie - kosztem swojego zdrowia? Czy musisz z góry zakładać że jeżeli będziesz sobą to Cię zwolnią? Czy jesteś pewna że nie znajdziesz innej/lepszej pracy? Jeżeli jesteś tego pewna w 100% to ja Cię zatrudniam od 1 jako pełnoetatową wróżkę z pensją o 10% wyższą od obecnej. Jeżeli natomiast to są tylko Twoje obawy, to pomyśl o ile one obniżają Twoją energię do pracy i ile czasu Ci zajmują same obawy i walka z nimi (obawami a nie realiami). To nie jest wyświechtany banał że wszystko zależy od Ciebie - Twoich decyzji i Toich wyborów. DOBRANOC nerwuski Nawet nie wiecie jakie pokłady mocy w Was drzemią, tylko realizujcie własne cele a nie cele które wyznaczyli inni

Odnośnik do komentarza

Eh ... Witam wszystkich . Mam problem z czymś co wydaje mi się być nerwicą , chodzi o to , że panicznie boje sie raka płuc , palę jakieś 3 lata . I kiedyś naczytałem się o tym raku i zacząłem skupiać się na oddechu , czułem jakby gorzej mi się oddychało , do tego doszły bóle w klatce piersiowej . Ale mam tak tylko jak o tym myśle , gdy jestem ze znajomymi , robie coś to nic mi nie jest ;X Najgorzej jest z zasypianiem zamęczam się myślami o raku , serce zaczyna walić i nie da się usnąć . POMOCY :X

Odnośnik do komentarza
Gość Madzia1974

Witam,mam 39 lat od jakiegoś roku mam dziwne objawy ,zaczęlo sie od drętwienia rąk ,potem doszlo kołatanie serca,podwyższone ciśnienie i oczywiście przy tym lęk ,że to zawał.Badania, wizyty u lekarzy ,nic nie wykazały.Trafiłam do szpitala z dusznościami i innymi reakcjami ciała ,Pani doktor stwierdziła nerwicę ale czy to możliwe?? siedze spokojna ,zadowolona z życia a tu nagle zaczyna bić mi szybciej serce,natłok myśli ,że to coś poważnego, powoduje ,że sie nakręcam ,nie śpię po nocach.Czy to jest możliwe ,żeby miec nerwice nie denerwując sie??nie mam lęku przed wychodzeniem z domu,w nowe miejsca itp.

Odnośnik do komentarza
Gość Magdzik23

WITAJCIE!! Nie miałm czasu napisać i teraz właściwie też nie mam:) w czerwcu się obroniłam:D i to bardzo ładnie, tydzień przed był ciężki, bo wszyscy powyjeżdżali, ja z synkiem, remont w domu ,obrona i NOGA W GIPSIE, a tu trzeba zaliczać ostatni egzamin, napisać prezentacje, zdać dokumenty, wszystko na ostatnią chwilę. Poradziłam sobie:) moja Pani promotor dała mi dużo siły swoimi mailami. Poza tym szukam pracy, niby już pracuję, ale na obroty pełne wejdę za kilka dni. choroba mi dalej doskwiera, czasem lepiej czasem gorzej ale jest super:) mimo objawów radzę sobie. Idę na kolejne studia SZOK!! na podyplomówkę:) a co :) trzeba się rozwijać. Co tam nerwuski u was?

Odnośnik do komentarza
Gość baskabaska1

Witaj Magdzik :) Jak dobrze, że dałaś znać o sobie, GRATULUJĘ Ci zdania egzaminów, bo zdaję sobie sprawę jaki to wysiłek był z Twojej strony i widzę, że się rozpędziłaś i dalej zamierzasz się uczyć...oby tak dalej, a to świadczy tylko o tym, że czujesz że dasz radę, POWODZENIA!!! U mnie też raz lepiej raz gorzej ale to są właśnie uroki naszej przypadłości (bo nie zaliczam tego do choroby), ja biorę tylko leki ziołowe (szczególnie na noc muszę brać) i jakoś leci, a ciekawa jestem czy TY Magdzik jesteś jeszcze na lekach czy całkowicie nie? Zaglądam tu często na nasz stary wątek ale niestety albo stety coraz mniej tu ktoś się odzywa, myślę że albo ludzie zdrowieją i nie zawracają sobie głowy pisaniem lub wręcz odwrotnie czują się na tyle źle, że nie mają siły pisać. POZDRAWAM Ciebie Magdzik serdecznie jak i wszystkich tu piszących i czytających :*:*

Odnośnik do komentarza

Kochani dawno nie zaglądałam tutaj. U mnie troszkę się narobiło ehhh miałam mieć 10 lipca zabieg bach zapalenie oskrzeli i zatok, zabieg przełożony na 24 lipca. Tak już jestem po wszystkim...w zeszłym tygodniu wynik histopatologiczny - nowotwór przedinwazyjny na szczęście wycięty w całości. Moja Mamusia czuje się lepiej, rak Jej płuca jest w remisji. Dziś poszłyśmy obie do przychodni na badania i obie zdecydowałyśmy, ze pójdziemy na górę do psychiatry. Ku naszemu zdziwieniu mało osób i nasi (różni) lekarze nas przyjęli. Mama dostała Seronil raz dziennie. Ja przyznałam się lekarzowi, ze nie posłuchałam Jego i nie wzięłam leków wcale bo się bałam. Lekarz się uśmiechnął i wytłumaczył mi na spokojnie jakie są skutki uboczne i dlaczego przepisuje 2 leki na raz. Kazał brać tak jak wcześniej Setaloft 1/2 tabletki przez 4 dni potem całą i dla uspokojenia skutków ubocznych Cloranxen 1/2 tabletki na wieczór przez 2 dni potem po całej. Do tego skierowanie na psychoterapię ale nie grupową, bo mam z tym problem...:) Zaczynam we wrześniu :) Od dziś zaczynam :D Do końca tygodnia mam urlop dlatego też muszę szybko zacząć aby przyzwyczaić się do nich. Będę codziennie zdawała relację Wam :)) Trochę się boję ale co tam, komuś trzeba zaufać w końcu :) Trzymajcie kciuki :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×