Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość czy dam rade

Bo to chyba jest tak, że człowiek obserwuje siebie za bardzo po wzięciu takich leków. Bynajmniej ja tak mam. Jak kilka dni widzę że mi nic nie jest to zapominam o tym że biorę leki :) A tak strasznie aż było ? W końcu jak się nakręcisz to masz lek przeciwlękowy :) Więc może nie będzie tak źle :)

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Łatwo mi się domyśleć bo sama też kiedyś miałam takie jazdy po lekach :( Ja miałam tak że nie mogłam w miejscu wysiedzieć i musiałam cały czas coś robić. To był istny koszmar. A teraz jak się czujesz po tej małej dawce?

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Witajcie Kochani Dawno mnie tu nie było, bo zajęłam się sobą na urlopie a później miałam w pracy szok pourlopowy od nawału pracy, ale już wychodzę na prostą. Później cofnę się i poczytam co się ciekawego działo. Powiem Wam, że widzę efekty mojej walki -okropnie powoli to następuję, ale cały czas do przodu :) Wyjechałam na tydzień w kompletną głuszę, gdzie nawet zasięgu nie ma, więc byłam bez smyczy, nikt mi nie przeszkadzał. Zabrałam ze sobą kilka pozycji do czytania z zakresu psychologii i leczenia nerwicy. Czytałam, słuchałam śpiewu ptaków, zero TV bo tam nie ma. Tylko ja i moja cudowna rodzinka i przyjaciele w innych domkach, z którymi uwielbiam spędzać czas i czuję ich życzliwość. Odpoczywałam psychicznie, pracowałam wyłącznie fizycznie przy budowie naszego domku i cudownie odpoczęłam. Zauważyłam, że dominującym u mnie problemem są nachodzące mnie ciągle ciemne myśli i to na ich zwalczaniu się skupiłam. Starałam się natychmiast je likwidować zanim dały cały ciąg czarnych wizji. Nadal mam powracające myśli o śmiertelnych chorobach, które z pewnością rozwijają się we mnie, ale odganiam je natychmiast. Jeśli boli mnie np. brzuch i zaczynam się nakręcać to na siłę - zmuszam się dosłownie, żeby zacząć myśleć jak ten brzuch zdrowo wygląda w środku, że przecież jest okazem zdrowia, kompletnie nic mu nie dolega. Trudny to proces, ale mnie pomaga. Myślę jak zaczynam się dobrze czuć i rzeczywiście powolutku odczuwam poprawę. Chciałam się z Wami podzielić w jaki sposób nad sobą pracuję i co mi pomaga. Może komuś pomogę w ten sposób. Wczoraj byłam z 3 dzieciaków na rowerach co niedawno było nie do pomyślenia. Zresztą sporo rzeczy robię, których nie mogłam robić wcześniej przez paraliżujący strach. Ktoś mnie spytał na tym forum wiele, wiele stron temu czemu do tej pory nie wybrałam się do psychiatry. Myślę o tym czasami, szczególnie w momentach dołka psychicznego, ale wiem że ta wizyta to będzie już leczenie farmakologiczne, które jest dla mnie ostatecznością. Z kolei do psychologa nie mam odwagi iść, bo zwyczajnie nie wierzę w takie terapie. A wiadomo, że jeśli się nie wierzy to nie zadziałają. Może musi minąć jeszcze trochę czasu, żebym się ośmieliła iść do obcej osoby i opowiedzieć jej o wszystkim co mnie trapi. Wierzę, że uda mi się wyjść z tego dziadostwa o własnych siłach. Buziaki dla wszystkich walczących z nerwicą :)

Odnośnik do komentarza

Witam, Przepraszam że jestem okrótny, ale nie minie - dopóki nie weźmiesz się za pracę nad sobą i nie usuniesz przyczyn to nie minie. Są tylko dwa wyjścia - albo praca, albo trzeba się pogodzić z objawami i nauczyć się żyć z nimi. Smutna, ale prawda. Oczywiście można się jeszce okłamywać i próbować 1000 dróg na skróty, ale efekt będzie taki sam. Organizm w przypadku zagrożenia/choroby/nieprawidłowości daje sygnały ostrzegawcze. Jednym z najczęstszych jest np. ból. W przypadku nerwicy jest dokłądnie tak samo. Organizm podlega sytuacji która dla organizmu jest patologiczna więc wysyła sygnały. Nie jest to zranienie kostki i dla tego sygnały nie sa tak oczywiste jak ból w kostce. Organizm wysyła sygnał - sytuacja wokół jest nieakceptowalna i powoduje *zagrożenie* - stres, przepracowanie, inne niekomfortowe psychicznie sytuacje, trwające stanowczo zbyt długo lub wręcz rozwijające się w niewłaściwym kierunku. Dla tego wysyła sygnały ostrzegawcze. Dość trudno niestety je wyraźnie umiejscowić i wskazać przyczynę - prawdopodobnie najłatwiej było by zaobserwować pierwsze sygnały które się pojawiły, bo one mogą wskazać źródło. Niestety często je przeoczamy i potem trudno jest wrócić myślami i zidentywifować które sygnały były pierwsze w przy czym się pojawiły. W takim momencie potrzebny jest dobry terapeuta, który potrafi pokierować nami w kierunku dostrzeżenia przyczyn. Jest ich z reguły kilka i praca tylko nad wybranymi może być nieefektywna, bo okazuja się nie najważniejszymi. Te najważniejsze często są doskonale ukryte, bo ze względu na ich *uciążliwość* lub *przykrość* jaką nam sprawiają ukrywamy je głęboko przed samym sobą. Nierzadko tego typu sytuacje pojawiające się w dość młodym wieku powodują że uczymy się dość szybko radzić sobie z nimi, nierzadko poprzez unikanie, niezauważanie lub stosując zabiegi wyprzedzające żeby nie wystąpiły. Cel zostaje osiągnięty - spychamy je tak bardzo w niebyt, że nawet w chwili kiedy terapeuta wyciąga je na wierzch zaprzeczamy, miotamy się , nie akceptujemy. Aż w końcu zmieniamy terapeutę lub porzucamy terapie - *bo co on mi bedzie opowiadał za bzdury*. Dopóki nie przyznamy się przed samym sobą, że jednak coś jest na rzeczy i trzeba coś z tym zrobić (a nie zamieść po raz kolejny pod dywan) praktycznie nie mamy szansy popracować nad sobą we właściwym kierunku. Pisałem wielokrotnie - po pierwsze zaakceptować że mamy nerwicę; po drugie być ze sobą szczerym do bólu. Jeżeli uda nam się szczerość rozciagnać również na terapeutę to mamy ogromny krok za sobą. Jak zwykle u mnie porównanie - macie pryszcze, zamiast je leczyć pudrujecie. Po jakimś czasie robi się skorupka z pudru i na zewnątrz nic nie widać. Niestety swędzi i piecze. Idziecie do dermatologa który mówi - masz pryszcze. A Ty na to *ja??? nigdy w życiu, nie mam, nie miałam i nigdy nie będę miała pryszczy* i dalej się pudrujesz nie robiąc nic aby przyszczy się pozbyć, natomiast zaczynać brać środki przeciwko swędzeniu i pieczeniu. Przez jakiś czas nie swędzi i nie piecze. A potem.... Tyle przypowieści. Zauważyłem już niejednokrotnie (to moje spostrzeżenie nie potwierdzone przez lekarzy i literaturę) że gorsze samopoczucie ma związek z pogodą - każdy troszkę inaczej reaguje, ale z reguły informacje o gorszych dnia na forum zbiegają się z moimi gorszymi dniami i ze zmianami pogody. Ja też mam od piątku gorsze dni ale tym razem udaje mi się narazie nad tym zapanować, mimo że powinienem mieć doła bo niestety mam realne (nie nerwicowe) problemy ze zdrowiem. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Walcze z tym, nie jeden na moim miejscu już dawno byłby na pogotowiu a ja zaciskam zęby i się męcze.. Mam nadzieję, że tabletki postawią mnie na nogi niedługo.. dziwię się, że ta nerwica w moim przypadku powoduje ze mój stan szybko się pogarsza...teraz wiem że jest to strasznie silna nerwica.. a co do pracy nad sobą to jestem tego świadoma, że nikt ani nic mnie z tego nie wyciągnie jak sama się z tym nie uporam.. w czwartek mam terapię.. która to już z kolei..

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Muszę się poradzić :) Od tygodnia mam tak że mi co jakiś czas serce przeskakuje. Tak jakby szybko raz walnie. Czy to też jest od nerwów? Bo się oczywiście nakręcam że to chore serce. Nigdy wcześniej tak nie miałam czy to zatem nowy objaw?

Odnośnik do komentarza

IGNAC- bardzo fajnie napisałeś, doskonałe porównanie pryszcza i pudru, sama bardzo często tego używam, mając własną firmę, kiedy klient mówi że możeby dało się cos zatuszować, dobrze i tanio wówczas, oczywiście jeśli mogę sobą na to pozwolić ( nie każdy ma poczucie humoru) mówię po prostu ze to* leczenie syfa pudrem* i za jakiś czas i tak będzie trzeba to zrobić porządnie a zapłaci za to samo dwa razy. tak tez jest z leczeniem, jak opisałeś. CZY DAM RADĘ- pewnie z nerwów jak napisałaś *przeskakuje* Ci serce ale zawsze możesz zrobić holtera, ekg nic nie da, skoro to zdarza się co jakiś czas. MEGI88 jak po terapii? lepiej? Pozdrawiam was i lecę popracować trochę, kolejny powód aby oderwać od *francy* myśli.

Odnośnik do komentarza

Witam! Prosze pomózcie mi nie wiem co sie ze mna dzieje nigdy tak nie mialam niby wszystko ma z sercem ok wysiłkowe holter ekg a dzisiaj jak sprzatałam nagle zrobilo mi sie slabo tetno 86 cisnienie dobre ale bardzo btło mi slabo i mialam dziwne poty powiedzcie mi czy przy nerwicy przy tak małym wysiłku mozna sie tak poczuc i wogóle jest mi słabo mam dzienw miesni nog i rak

Odnośnik do komentarza

Witam dziwnie sie dzisiaj poczułam od rana było ok wzielam sie za sprzatanie domu i nagle cała mokra i słabo mi sie zrobiło:(niby mialam robione badania serca wszystko ok ekg holter i wysiłkowe ale to miesiac temu.Prosze powiedzcie czy przy nerwicy tez tak miewaliscie czasami?pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Ja cierpię na nerwicę serca i niestety czasami mi przeskakuje serducho. Mam na okrągło ściśnięty żołądek i czasami jak się przedenerwuję to czuję jak mi nerwy drżą w środku. Jeśli u Ciebie są to początki to walcz z tym od razu. Ja przegapiłam moment kiedy nerwica się rozkręcała i mam to do dzisiaj. Bardzo mi pomaga wyciszenie, relaks. Za tydzień jadę na dwutygodniowy urlop i już się cieszę, że będę odpoczywać i pracować nad sobą. Dam Wam znać jak mi poszło. Mam ogromną nadzieję, że za jakiś czas będę mogła opowiedzieć Wam jak wyszłam z nerwicy, co mi tak naprawdę pomogło. Ja przez rok zrobiłam ogromne postępy i przypominam je sobie w gorszych chwilach kiedy brakuje mi sił do walki. Jeśli chodzi o moją pracę nad chorobą to poprawiłam też relacje z otoczeniem. Nie mogę uciec od ludzi, którzy mnie stresują i wpływają na mnie destruktywnie, więc postanowiłam ich polubić. Każdego dnia z uporem maniaka powtarzałam sobie jacy są dla mnie życzliwi, przypominałam sobie jakieś miłe momenty w naszych relacjach. Nie było łatwo, ale nagle zauważyłam poprawę. Nie wiem czy to oni się zmienili czy ja się zmieniłam, w każdym razie życie mam spokojniejsze, więc i z chorobą mi łatwiej walczyć. Jeśli macie jakieś swoje *domowe* sposoby na walkę z nerwicą to piszcie proszę. Bardzo podobał mi się pomysł z wydychaniem powietrza przez zaciśnięte zęby, żeby uspokoić serce i nerwy. Stosuję to nawet w pracy i sprawdza się. Bardzo dziękuję :)

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

NATI może być tysiąc przyczyn omdlenia - nerwica, upał, kłopoty z przewodem pokarmowym i wiele wiele innych. Ja przy najgorszym stadium nerwicy u mnie miałam kłopot, żeby wejść po schodach na pierwsze piętro, a nie mam jeszcze 40 lat (no dobra, już niedługo będę miała), ale to też nie jest taki wiek, żeby tak się czuć. Męczyło mnie dokładnie wszystko, nie mogłam odkurzyć mieszkania, bo zaraz byłam mokra, serducho waliło jak oszalałe, aż miałam mroczki przed oczami. Z czasem, po wielu godzinach treningu autogenicznego i jodze zaczęłam wracać do siebie. Nadal miewam gorsze dni, ale nie takie tragiczne jak kiedyś. W domu robię wszystko bez wysiłku - odkurzam, myję okna - mogę sprzątać cały dzień. Nawet mąż czasami pyta mnie skąd mam tyle siły, żeby wszystko robić. A ja wiem, że to tylko i wyłącznie moja cięża praca i samozaparcie. I to daje mi otuchy do dalszej pracy. Pozdrawiam Was gorąco i zmykam na weekend do mojej głuszy spotkać się sama ze sobą :))) Muszę jeszcze spróbować tego co Ewa proponowała - pojechać do lasu i się wykrzyczeć na całego.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, Jestem tutaj poraz pierwszy też mam problemy z nerwicą od roku. Mam 19 lat dokładnie rok temu w wakacje po dobrze zdanej maturze i dostaniu się na studia zeszły ze mnie nerwy zrobiło mi się słabo i duszno serce waliło jak oszalałe wylądowałam na pogotowiu bez jakich kolwiek badań lekarz stwierdził że to nerwica. zastosowano relanium zułam jakbym odpływała. napady powtarzały sie kilka razy w ciągu dnia zrobiłam szereg badań. wszystko ok. czyli pytanie miał racje?? poszłam do psychloga który w pewnym sensie mi pomógl ale rezultaty nie trwały długo wyjazd na studia stres kolokwia stres egzaminy i bardzo dobrze zdana sesja a ja ciągle tylko nakręcona czy zalicze .... po sesji zimowej przyszła kolejna dawka ciąglej newicy, cześniej powatarzało sie czasem raz lub dwa w tygodniu zawsze kiedy wracałam do domu, kolejny semestr minął tak samo teraz kiedy są wakacje i jestem w domu nie ma dnia bez kręcenia w głowie, trunością z równowaga, kłóciem w klatce,dusznościami suchością w ustach, uczuciem że zaraz zemdleję, trzęsą mi się ręce i boli mnie głowa dosłowny horror już zaczynam wątpić czy to naprawde nerwica;//// Mój chłopak jest dla mnie dużym wsparciem jednak ze strony mamy która rzekomo przechodziła to samo nie mogę liczyc. w głowie mam natrętne myśli że to rak lub tetniak że nie pożyje długo...to jest straszne planuje znow zapisać się do psychloga. Czy myślicice że to nerwica?? dziękuję za odp i pozdrawiam alezar1

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×