Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość mlodaambitna

BIDOK - mnie również bardzo sie spodobaly Twoje wpisy. krotko i tresciwie. czy w zasobach swojej wiedzy i doświadczenia mialbys jakas porade dla osob takich jak ja, czyli panicznie bojacych sie wystapien publicznych, nawet spotkan sluzbowych w wiekszym gronie. ostatnio na spotkaniu zespolu (ok15 os) tak sie zestresowałam ze nie wysiedzialam do konca i musialam wyjsc. samym faktem że tam siedze itd... czy rozumiemisz co mam na mysl? w ogole, jesli ktos mial by jakas wskazowke jak sobie z takimi sytuacjami radzic, niech prosze napisze....

Odnośnik do komentarza

Mlodaambitna - też potrafię się stresować przed publicznymi wystąpieniami. Nie wiem jak inni ale ja robię sobie taką otoczkę wokół siebie, jakby mnie tam nie było, jakbym to mówił do siebie samego, w ogóle odcinam się od otoczenia jakoś, nie myślę praktycznie wtedy a nawet jak wzrokiem jestem w stronę *publiczności* to tak jak bym ich nie widział, tylko tam patrzę ale wzrok mam utkwiony tak jakby w środku. Tak zamykam się na otoczenie zupełnie, nie patrzę w sumie na nic, jakby reszta i wszystko co się wokół mnie dzieje nie miały znaczenia. Nie wiem czy Ci to pomoże, ja przynajmniej tak robię. Odruchowo to zauważyłem kiedyś w sobie i to wykorzystuję, nigdy żadnych kursów ani poradników nie czytałem. To łatwe, coś podobnego jak oglądasz jakiś film na YT nawet i nagle zaczynasz myśleć o czymś innym i nie dociera do Ciebie to na co patrzysz albo co słyszysz, po prostu skupiasz się całkowicie na jednym, pomijając drugie. Tak na maksa skupiam się na tym co mam zrobić jakoś przy wystąpieniu, nie wiem nawet jak to wytłumaczyć, napisałem chyba najlepiej jak umiałem ;) Zwykle się udaje, gorzej jak profesor na obronie zada trudne pytanie - wtedy trzeba wpuścić myślenie, a co za tym idzie i stresory :)

Odnośnik do komentarza
Gość znerwicowanana

Hej. To mój pierwszy post na tym forum, ale muszę jakoś się uspokoić... Mam 23 lata. Moja przygoda z nerwicą zaczęła się tak na prawdę z jakiś 2 lata temu... Zaczęło mnie boleć serce bardzo mocno, wylądowałam u lekarza, ten zrobił mi ekg, które wyszło dobrze i powiedział, że to nerwobóle. To przechodziło i potem pojawiły się duszności... W ostatnie wakacje dostałam ataku paniki na łódce na jeziorze... Wtedy bałam się najbardziej tego, że karetka na jezioro nie przyjedzie i, że umrę...Znajomi w miarę szybko mnie na brzeg przetransportowali i trochę się uspokoiłam, a po jakimś czasie przeszło. Jednak teraz się skumulowało... Dostałam ataku w domu: ciemno przed oczami, padłam na ziemię, serce chciało mi wyskoczyć z piersi, nie mogłam pozbierać myśli... ogólnie myślałam, że żegnam się ze światem. Po około 40 min mi przeszło i czułam tylko takie kołysanie w głowie i wielkie zmęczenie. Poszłam do lekarza zrobiłam morfologię, tsh, znowu ekg - wszystko wyszło wzorowo. Pojawiło się odrealnienie... Gorzej widziałam. Lekarz skierował mnie do okulisty na badanie dna oka. Od 5 lat mój wzrok nawet o odrobinę się nie pogorszył. Kiedy Pani Doktor obsłuchała moje płuca i nic nie usłyszała duszności mi przeszły na jakiś czas. Powiedziała mi, że to nerwica. Ok. Poszłam do psychiatry ta mi przepisała jakieś antydepresanty po których dostałam takich lęków, że chciałam skończyć ze sobą. Odstawiłam je, więc psychiatra skierował mnie na badania, które mam dzisiaj. Najgorsze, że ciągle męczą mnie te duszności znowu. Palę papierosy i boję się, że to jakaś choroba... Palę po około 12 papierosów dziennie od jakiś 7 lat. Na początku to było oczywiście mniej. Ciekawe jest to, że (piję sporadycznie) jak ostatnio spotkałam się znajomymi i wypiłam większą ilość to duszności nie czułam. Tak samo jak zasnę nie budzę się z dusznościami tylko śpię spokojnie. Albo jak czym się tak na prawdę zajmę to jest lepiej. Najgorsze są wieczory... boję się, że umrę... Czy to może być tylko objaw nerwicy??? Jak uważacie , z góry dziękuję za odpowiedź :)

Odnośnik do komentarza
Gość bojesie

Huhu, chwilę człowieka na forum nie ma, a tu tyle się dzieje! Jak ktoś może pamięta, shizowałam że mam stwardnienie, byłam u neurologa, dostałam skierowanie na rezonans, zrobiłam rezonans i czekam na konsultacje z lekarzem. Z opisu chyba nie wynika nic niepokojącego, ale w sumie..ja się nie znam. Generalnie nie dokucza mi serce, nie dokucza mi ból głowy, nie drętwieją mi ręce, ale cały czas czuję lęk. Gule w gardle. Codziennie budzi mnie ból brzucha. Nie jest to fajne.. Chciałabym się od tego wiecznego, zupełnie niewyjaśnionego lęku uwolnić. W środę mam wizytę u psychiatry i trochę się boję (heh, nic dziwnego, ja się cały czas boję). Tak, tylko chciałam się podzielić swoją aktualną nerwicą. Wszystkim życzę powodzenia i mocno pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość Czerwony

Witam Do mnie nerwica podchodzi drugi raz. Za pierwszym pokonałem ją po 5 miesiącach . Dostałem na tamte objawy bardzo dobry lek Rexetin. Odeszło jak ręką odjął. Miałem totalny spokój przez siedem lat. Teraz wróciła nagle. Jestem hipochondrykiem i wkręciłem sobie miesiąc temu że mam coś w klatce piersiowej , dokładnie w mostku. Poszedłem więc do psychiatry i poprosiłem o ten rexetin który dostałem kilka lat wczesniej. Niestety lek nie działa tak jak kiedys , mam po nim straszne lęki nie moge jeść nie mogę spac. Czy to możliwe ze mając 25 lat lek działał inaczej czy może to inna nerwica. Sam juz nie wiem po tygodniu jest gorzej niż przed przystapieniem do leczenia. Czy ma ktoś jakieś doświadczenia z tym związane? Pzdr Michał

Odnośnik do komentarza
Gość Inga1234

ZNERWICOWANA oczywiście że te objawy które opisujesz są związane z nerwicą, ja na początku miałam wszystkie klasyczne objawy a teraz właśnie mam głównie duszności (o różnych porach), zaburzone widzenie, czasami kłucie serca i najgorsze co się pojawiło to mrowienie kończyn i okropne zmęczenie, i niestety wieczorem znów pojawia się strach przed zaśnięciem, zasypiam ale nagle lęk mnie wyrwa ze snu, to jest okropne uczucie, jestem w szoku że nerwica może przybierać tak różne formy.. Czerwony myślę że spokojnie Twoja tolerancja na lek mogła się zmienić, ludzie biorą leki kilka lat, które po pewnym czasie przestają na nich działać, przez te 7 lat Twoja nastawienie psychiczne z pewnością też się trochę zmieniło więc możesz potrzebować zupełnie innych leków, mam nadzieje że trafisz na odpowiedni, albo poradzisz sobie bez nich Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość Ignac1

ZNERWICOWANA masz świetny dowód na to że wszystko to co czujesz to nerwica - jak się zresetujesz - sen, alkohol to Ci przechodzi. Miałem tak samo i dokładnie takie stany przekonały mnie że to nerwica a objawy produkuje mój mózg. Uprzedzam, że alkohol działa krótko, po jakimś czasie zaczynasz się po nim czuć coraz gorzej, a w końcu działa odwrotnie tzn. objawy nasilają się. Powinnaś jak najszybciej zacząć ignorować te wszystkie objawy - tak jak pisałem wielokrotnie, postawa *miałam już taki objaw i nic mi się nie stało bardzo pomaga* nerwica strasznie nie lubi jak się z niej kpi i ją ignoruje, to najlepsza metoda. Jak Cię cokolwiek łapie to przypominaj sobie podobne stany wcześniejsze a przede wszystkim to że mijało bez żadnych konsekwencji. Oczywiście nie rób tego na siłę i nie przejmuj się że nie za każdym razem wychodzi. Pierwsza podstawowa zasada to zaakceptować że się ma nerwicę i od czasu do czasu gorzej się czujesz. To żadna ujma i żaden wstyd. Nerwica to nie choroba, nie umiera się na nią i nie traci się od niej zmysłów. Jeżeli to przyjmiesz i zrozumiesz, zdejmiesz sobie dużą część ciężaru który Cię przytłacza, lęk przed lękiem. Jeżeli coś znasz i wiesz co to jest to nie obawiasz się tego już tak bardzo. CZERWONY niechcący potwierdzasz to co pisałem kilka postów temu. Zauważyłem że lekarze nigdy nie przepisują ponownie tego samego leku (no może prawie nigdy) Podejrzewam że po odstawieniu organizm przyzwyczaja się i drugi raz ten sam lek już nie działa. Jeżeli bierzesz go systematycznie to po dłuższym czasie jego działanie słabnie, ale jeżeli odstawiasz to po prostu przestaje działać. Przy okazji jesteś moim zdaniem kolejnym przykładem na to że same leki tylko maskują problem i bez dodatkowej pracy nad sobą, psychoterapii nerwica będzie wracać. A tak wogóle to ja tez mam znowu gorszy okres. Kołatania, stan ogromnego napięcia i dzisiaj napięcie i uczucie lęku obudziło mnie i wyrzuciło z łóżka. Byłem tak podminowany że nie mogłem ani chwili dłużej leżeć. Podobnie w ciągu dnia, był taki moment że nie mogłem słuchać muzy. Musiałem zdjąć słuchawki bo coraz bardziej mnie to drażniło. Nie wiem od czego to zależy - może znów coś się szykuje w pogodzie. Ale na pewno coś jest nie tak. Zauważyłem również że nieświadomie napinam mięśnie co powoduje bóle w plecach i w klatce. Musze rozgryźć od czego to zależy.

Odnośnik do komentarza
Gość znerwicowanana

Dzięki za słowa otuchy :) niestety wczoraj nie obyło się bez wizyty na pogotowiu... łaziłam po domu, płakałam, byłam pewna, że się uduszę. Moja wspólokatorka kazała mi się ubierać i zaprowadziła mnie na pogotowie. Tam zmierzyli mi ciśnienie , obsłuchała mi płuca no i powiedziała, że to nerwica, że to bierze się z mojej głowy i powiedziała, żebym poprosiła psychiatrę na kolejnej wizycie o coś o co bym mogła wziąć doraźnie właśnie w takich sytuacjach. Dała mi tabletkę Hydroxyzyny i wysłała mnie do domu. Po tej tabletce zasnęłam jak zabita :) Już dawno tak szybko nie zasnęłam bo tak zawsze bałam się tego uduszenia... Ehh najciężej mi zrozumieć, że to tylko moja głowa !!!

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Witam wszystkie nowe osoby na forum. Staram się nie poddawać i mam nadzieję, że w te wakacje nastąpi przełom i nerwica mi odpuści. Martwię się tylko, że mam taka okropną schizę z chodzeniem po dziecko do szkoły. Zupełnie tego nie rozumiem, bo z psem wychodzę już normalnie, gdzieś blisko domu bez problemu. Potrafię przejść 5 kilometrów z pracy do domu a mam kłopot z wyjściem do szkoły, którą mam niemal pod domem, idę około 3 minut. Zawsze muszę sobie pomóc jakimś uspokajaczem, okropne. Zrobiło się ciepło, więc znowu zaczęłam jeździć z mężem na budowę i zajmować się czynnie pomocą mu przy lżejszych pracach. Dzięki temu po południu jestem ogromnie zmęczona fizycznie, ale i zadowolona, a najważniejsze że nie myślę ciągle o tym co zaraz będzie i jak ja sobie z tym poradzę. To chyba najgłupsza choroba jaką znam, bo niby jesteśmy zdrowi fizycznie a nie umiemy normalnie funkcjonować. Życzę wszystkim pogody ducha i dużo uśmiechu.

Odnośnik do komentarza
Gość IGNAC1

BOJESIE senność to typowy objaw uboczny praktycznie wszystkich leków z grupy SSRI. Asertin ma dość dobre opinie jeżeli chodzi o skutki uboczne i problemy z odstawieniem. Najczęściej zgłaszanym skótkiem ubocznym jest *oziębłość seksualna*. Oczywiście jak każdy lek z tej grupy nie działa od razu tylko po 2-3 tygodniach, wiec trzeba uzbroić się w cierpliwość. Objawy uboczne (np. senność) powinny ustąpić po tym czasie. Nie zmienia to mojego zdania że leki tylko maskuja problem i jeżeli zdecydowałaś się brać to pamiętaj że sam lek nic nie zmieni. Ponieważ powinnaś zacząć czuć się lepiej od strony lękowo nerwicowej, bardzo łatwo odpuścić sobie inne działania, bo po co, skoro jest OK. No właśnie po to żeby po odstawieniu dalej się tak czuć. Lek ma tylko za zadanie ułatwić pozbycie się męczących objawów, ale właśnie po to żeby mieć *wolną* głowę do wprowadzania zmian w sprawach które wywołały u nas nerwicę. Wiem z autopsji że branie leków bardzo szybko prowadzi do zaniechania jakichkolwiek innych działań, a potem jest rozgoryczenie *bo nerwica wróciła*. Moja terapeutka na poczatku terapii bardzo mocno forsowała odstawienie leków (bo wtedy byłem jeszcze na lekach). Nie rozumiałem dla czego chce mi tak bardzo utrudnić życie i *skazać* na objawy nerwicowe. Teraz juz wiem że chodziło w sumie o motywację do zmian, a poniewaz zmiany dotycza problemów trudnych i mocno zakorzenionych, bardzo łatwo skorzystać z wymówki tylko po to żeby odpuścić sobie taką ciężką i nieprzyjemną pracę nad sobą.Trzeba mieć sporo samozaparcia żeby to robić, a jeszcze więcej żeby to robić mimo że objawy pod wpływam leków złagodniały lub zniknęły (chwilowo)

Odnośnik do komentarza
Gość znerwicowanana

Dlatego ja np. nie chcę brać leków... Zobaczę jak mnie pokieruje psychiatra i psycholog, ale leków już nie chcę. Powiem Wam, że jak teraz mam tą nerwicę bardziej się motywuję do tego, żeby gdzieś wyjść na spacer itd. bo kiedyś nigdy mi się nie chciało.... Mam nadzieję, że dam sobie z tym radę. Może poproszę psychiatrę o przypisanie mi hydrozyzyny w doraźnych sytuacjach, taka jak tamta kiedy wylądowałam na pogotowiu. Poza tym wczoraj byłam u pulmonologa. Rtg klatki piersiowej wyszło dobrze, nie ma jeszcze żadnych zmian w płucach chociaż palę około 8 lat, spirometria dobrze wyszła... Byłam oczywiście prywatnie... I teraz nie wiem .... miałam robione ekg, rtg klatki piersiowej, morfologię, badania na tsh, okulistę i nie wiem czy opłaca mi się iść do neurologa. Nie chcę narażać swojej mamy jeszcze na dodatkowe koszty.... Jak myślicie... mam już się pogodzić, że to na pewno nerwica ??

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Ja też unikam psychotropów jak ognia. Piję zioła uspokajające i biorę ziołowy VALUSED, czasami 2 tabletki od razu jak mam jakieś stresujące spotkanie. Nie ukrywam, że zdarza mi się zażyć 1/2 tabletki relanium 0,5 mg, ale to już jest dla mnie ostateczność. Strasznie boję się tych wszystkich skutków ubocznych, albo że zaczną się kłopoty z pamięcią a ja pracuję głową i dobra pamięć jest mi niezbędna. Fakt, że dostałam 1 opakowanie relanium bardzo mi jednak pomógł, bo po zażyciu czułam się zupełnie zdrowa i to mi uświadomiło, że to jednak nerwica i dopiero wtedy zabrałam się do walki na poważnie. Do tamtego momentu nie dowierzałam, bo przecież miałam objawy jakiejś choroby a tu mi mówią, że to nerwica. Dzisiaj zrobiłam sobie luźniejszy dzień, jest piękna pogoda, cieplutko i tym chcę się dzisiaj cieszyć a nie cały czas tylko tyrać w robocie. Czuję się przemęczona i czas zwolnić trochę obroty, bo widzę że przy takim przemęczeniu objawy się nasilają. Pozdrawiam Was gorąco :)

Odnośnik do komentarza
Gość IGNAC1

ZNERWICOWANA robisz kolejne badania i wszystkie wychodzą poprawnie, sama sobie odpowiedz na pytanie czy warto. Zastanów się co skłoniło by Cię do zaprzestania robienia kolejnych badań? Odpowiedź która się narzuca - jak w końcu coś znajdą. Problemy sa niestety dwa: 1. nie znajdą nic poważnego; 2. jak zaczniesz robić bardziej dokładne badania, to oprócz tego że wydasz jeszcze więcej kasy, bo są to coraz droższe badania; to jeszcze wyjdzie Ci cała masa pierdół. To Ci da dopiero popalić, bo zanim lekarz powie Ci że to pierdóła to umrzesz z niepokoju. Jak to powiedział mi kiedyś lekarz, nie ma ludzi zdrowych, są źle przebadani. Wiem że jestem nudny ale poraz kolejny muszę napisać *wiem bo to przerabiałem*. Przy okazji rezonansu głowy wyszła mi cysta w przysadce - zanim się nie dowiedziałem że większość ludzi ma takie drobiazgi oczywiście chodziłem po ścianach. Przy okazji tomografii jamy brzusznej wyszedł mi naczyniak kręgu, zanim się nie dowiedziałem że to zupełna pierdoła i nic się z tym nie robi, czekałem kiedy mi pęknie i umre bo skojarzyłem sobie z tętniakiem. I tak dalej i tak dalej. Szkoda nerwów, zdrowia i pieniędzy. Leciej pieniądze zainwestować w dobrego terapeutę. Poza tym takie niekończące robienie badań świadczy o tym, że nie pogodziłaś się z myślą że Twoim problemem jest nerwica. Masz już tyle dowodów na to, więc przestań się podświadomie łudzić. Ja wiem, to takie podświadome przekonanie że lekarze znajdą chorobę, weźmiesz pigułkę i bedzie cudownie jak dawniej. Problem w tym że: 1. nie znajdą 2. jeżeli znajdą, to większości chorób dających objawy podobne do nerwicowych także nie da sie wyleczyć jedną cudowną tabletką, więc nic się nie zmieni 3. bez względu czy w końcu znajdą czy nie, zaniedbujesz *leczenie* nerwicy, czyli przypadłości o której wiesz że ją masz. Dlaczego ludzie wolą miec raka, chorobe wieńcową, wady serca i tym podobne niż nerwicę. Bo dr. House wszystko potrafi wyleczyć oprócz nerwicy. Harry Potter potrafi wyczarować własne gacie a Czak Noris potrafi trzasnąć obrotowymi drzwiami. Trzeba brać byka za rogi a nie latami szukać mu korka do spuszczania powietrza, bo może się okazać, że jest nadmuchiwany. To nic że kopie i bodzie, zamiast go zagnać do obórki szukajmy korka, a potem jeszcze raz bo może nie dokładnie sprawdziliśmy, a potem jeszcze raz bo może nie dokładnie sprawdziliśmy, a potem jeszcze raz bo może nie dokładnie sprawdziliśmy, a potem jeszcze raz bo może nie dokładnie sprawdziliśmy, a potem jeszcze raz bo może nie dokładnie sprawdziliśmy..... i tak do usranej śmierci ze starości.

Odnośnik do komentarza
Gość znerwicowanana

IGNAC1 dzięki za odpowiedź i za kopa w tyłek zarazem :) Biorę się za nerwicę !! Trzeba leczyć chorobę, która jest, a nie szukać czegoś innego - fizycznego. Ludziom łatwiej zrozumieć chorobę fizyczną bo można ją leczyć w konkretny sposób i mozna ją konkretnie zdiagnozować :) Ale nic... trzeba brać się za swoją psychikę. Jeszcze raz dzięki !! A teraz lecę do biblioteki i na spacer bo taki ładny dzień jest, że szkoda go marnować :):) Buziaki kochani i nie dawajcie się :*:*:*

Odnośnik do komentarza
Gość bojesie

Nie mam zamiaru przestać pracować nad sobą ani spotykać się z psychologiem. Po około roku spotkań z psychologiem zdecydowałam się na psychiatrę ponieważ dyskomfort jaki odczuwam nie pozwala mi normalnie żyć. Wiem co chcę zmienić, ale niektóre rzeczy są nie do osiągnięcia na tą chwilę. Mam wrażenie, że mój spokój wywołany lekiem odnajdzie odzwierciedlenie w pracy nad sobą i swoim życiem. Też tak jak niektórzy tu pisali boję się leków i mnie przerażają, ale wierzę że mogą pomóc. Jeśli oczywiście nie stawia się ich jako jedynego narzędzia do walki z nerwicą. Jeśli chodzi o skutki uboczne to mam nadzieję, że będą lekkie. W sumie, zawsze jestem ospała, więc niewiele się zmieniło, ale ciut koncentracja dziś spadła, to fakt. Przy nerwicy na seks i tak ochota jest niestety marna.. albo inaczej, może i jest, ale tak jakoś się nie chce.. więc leki chyba już nie pogorszą sprawy..

Odnośnik do komentarza

Witam Was. Jestem nowa na forum, chociaż z problemem nerwicy walczę od 7 lat, od urodzenia dziecka. Po porodzie miałam problemy z sercem, obrzęk płuc, śmierć kliniczna. Po kilku miesiącach miałam ablację i niby wszystko miało już być dobrze, a tu nagle pojawiły się napady paniki i ciągły strach przed śmiercią. Zamiast zajmować się córeczką, ja cały czas myślałam, czy dożyję następnego dnia. Rodzina miała już dosyć, ja też, pomógł kardiolog, stwierdził, że to może być depresja poporodowa lub nerwica. Przepisał hydroxyzynę, pramolan, uspokoił co do serca i udało mi się wtedy wygrać z emocjami.Niestety znowu wróciła i to gorzej niż poprzednio. Pojawiły się jakieś dziwne dolegliwości, przeszłam całą serię badań. Wyszła lekka niedoczynność tarczycy i chyba Hashimoto, nieduża anemia, serducho nienajgorzej, a ja nie umiem egzystować. Mam problemy z pamiecią, skórą, żołądkiem, agresywne myśli. Proszę o radę,czym to leczyć i jak?

Odnośnik do komentarza

Gosianerwusek - przepraszam że tak skrótowo - jeżeli chodzi o szczegóły to poczytaj wcześniejsze wpisy na forum, bo to padało już wiele razy; natomiast uważam że przede wszystkim powinnaś pójść do dobrego psychiatry. Nie bój się bo to lekarz jak każdy inny i pójście do niego nie oznacza że jesteś chora psychicznie, on po prostu najlepiej się zna na nerwicach i depresjach. Wybierz koniecznie kogoś dobrego (znajomi i internet pomogą Ci namierzyć kogoś sprawdzonego np. strona www.znanylekarz.pl bywa pomocna) no i jako kolejny krok psychoterapeuta. Zdarza się że psychiatrzy są równocześnie terapeutami ale częściej są to psycholodzy. Oczywiście zasada jak wcześniej czyli ktoś dobry.

Odnośnik do komentarza
Gość pawel28

Witam was nerwowicze. Dawno mnie tu nie było, ale jakies 15 stron wstecz opisywałem swoje zmagania z nerwicą. Postanowiłem sie podzielić z wami jak ja sobie radzę z nią i przyznam ze juz nie mam od jakiegoś czasu zadnych synptomów nerwicy. Choć zdaję sobie sprawę że może wrócić. Po krótce opisze jak poradziłem sobie z tą chorobą. A więc wyprowadziłem wszystkie działa jakie były możliwe w jej zwalczeniu. A więc wszystko po kolei: 1) Najpierw sobie uświadomiłem co mnie dręczy i w końcu dzięki temu foru i innym stronom internetowym sam zdiagnozowałem to dziadostwo u siebie. a wszystko zaczęło sie od depresi jaką przeżyłęm w latach kiedy byłem nastolatkiem, która też byla zwiazana z piciem oraz samobójstwem mojego ojca. Następnie po kilku latach pojawiły się bezsenne noce, co z kolei doprowadziło do lęków i strachu. Postanowiłem działać. Rownież dzięki temu forum wyszedłem na prostą. 2) Następnie postanowiłem poznać dogłebnie czym jest nerwica i dlaczego sie pojawia. Pomogło mi w Ty, czytanie ksiażek które bardzo zmieniły moje podejście do siebie samego i życia. Naprawde staje sie innym czowiekiem co mnie uspokaja i satysfakcjonuję. 3) Wciąż chodzę do psychoterapeuty, choć dobrze sie czuję będe kontynuował moją terapię tak zeby dowiedzieć sie konkretnie co powodoało moję lęki. jestem już po 9 terapiach i w dalszym ciągu próbujemy wyciągnąć przyczynę, ale myśle ze jesteśmy już blisko 4) Chodze też do psychiatry, który również przybliżył mi naturę nerwicy, i przepisał mi delikatne leki Asertin zażywając już ich od dwóch miesięcy, których działania wogóle nie odczuwałem, ale być może mi pomogły i również zamierzam brać je przez następne 4 misiące według zalecenia lekarza. 5) Zmieniłem dietę. Nawet przeprowadziłem sobie dietę oczyszczającą jedząc tylko warzywa przez dwa tygodnie. Na początku było cięzko bo często czułem sie osłabiony i poirytowany, ale z czasem poczułem się lepiej i poczułem si eoczyszczony ze wszystkich toksyn. Teraz też odżywiam sie zdrowiej ale jem również mięso i ryby z durzą ilością ważyw i owoców. Wyeliminowałem cukier ze swojej diety. poniewaz spożywanie cukru bardzo rozregulowuje nasz nastrój. kiedy czujemy sie zle to myslimy o czyms słodkim co jest złudne, bo nachwilę nam poprawi chumar a potem gdy cukier spada to pogarsza nam samopoczucie. Czasami zdaża mi sie zjeść fasfuda i jakąś kolę ale, bardzo rzadko tak zeby organizm zajał sie oczyszczeniem. 6) Do tego dożuciłem sobie suplementy diety takie. Magneż. kwasy omega 6, witaminy c, cherbaty ziołowe. 7) wyeliminowałem kawę, czasami w towarzystwie się napiję 8) sport zacząłem jeszcze wiecej uprawiać sportu, biegam do pracy, chodzę na siłowni i wyskocze na silownie co jakiś czas, no i dotego rózwnież polecam seks z partnerem. 9) zblizyłem sie bardzo do Boga, co kiedyś uważałem za nienormalne i nie proszę go onic, tylko teraz dziekuję mu za wszystko. kiedyś się modłiłem tylko jak cos chciałem, pomogły mi to zrozumieć ksiązki które czytam 10) bardzo ważne są więzi emocjonalne miedzy bliskimi. Ja dzięki nerwicy pogodziłem sie z bratem i lepiej sie dogadujmy niez przedtem 11) postanowiłem sobie ze juz zadna rzecz mnie nie zirytuję, poprostu godzę sie z pewnymi faktami. typu ze ktoś wolno przedemną jeadze samochodem albo znowy ktoś mi najezdza na tyłek zebym szybciej jecha, albo że jest duża kolejka itp. Myśle że warto spróbować wszystkiero razem bo wtedy bedziemy wiedzieli co nam pomaga. Jak powiedział do mnie mój psychiatra, ze jezeli nie zatroszczę się osiebie to zaden psycholog ani leki mi nie pomogą i to były swięte słowa. Psychiatra i leki pomoga tylko w poznaniu siebie samego i rozpracowaniu niektórych złych mechanizmów, na które pracowaliśmy całe swoje dotychczasowe życie nie będąc świadomym tego. Polecam poczytanie o ludzkiej podświadomości. i zobaczycie jak działaj mechanizmy ludzkie. Jedno co sobie uswiadomiłem, to można być szczęsliwym w każdym wieku nawte gdy jest sie starym człowiekie. Kiedyś myślałem że z każdym wiekiem czlowiek bedzie coraz bardziej zmeczony. Lecz to nie prawda ponieważ myśląc negatywnie i źle wyksztalcamy nasze neuro przekaźniki na takie myślenie, ale jesli postaramy się myśleć pozytywnie, śmiać sie, odczuwaać miłość to nasze neuroprzekaźniki wykształacają się w kierunku odczuwania dobrego samopoczucia. To można łatwo zauważyć w społeczeństwie gdy się widzi starcyh ludzi którzy są pogodni i weseli do konca zycia. Tak jak mój dziadek który był wesoły i wiecznie robił nam kawały, w przeciwnieństwie do ojca, który pił i był negatywny. Ale nie ma do niego żalu ponieważ pewnie czul to samo co ja, ale ja dzięki dostępności do wiedzy i dużej chęci życia zwalczyłem nerwice. Mam wielką nadzieję że pomoże wam to. Ale musicie sobie uświadomić ze czeka was długa praca zwienczona świetnymi efektami. I nie upierać sie przy swojej racji tylko warto posłuchac innych tak jak ja to robiłem, zawsze chętnie słucham czyiś rad. Jeszcz jedna rzecz która mi pomagała przed zasnięciem, to oddychanie przeponą i kontrolowanie oddechu, oraz poruszanie gałkami ocznymi. Te metody wyczytałem w książce. Ale przyznam że cięzko mi powiedzieć co tak naprde mi pomogło. Mysle ze wszystko po trchu. Zdrowia życzę

Odnośnik do komentarza
Gość znerwicowanana

Jestem dzisiaj po wizycie u psychologa i psychiatry :) U psychologa omawiałam badania psychologiczne no i wyszło, że mam nerwicę z tendencją do somatyzacji i jeszcze nie stwierdza zaburzeń osobowości, ale idę w tym kierunku i dobrze, że zaczęłam tak wcześnie reagować i zaleciła terapię . Psychiatra przypisał mi Hydroksyzynę doraźnie i Faxigen XL żeby jak mi to wyjaśniła wyeliminować te objawy somatczyne. Trochę się boję leków bo po ostatnim tooo o matko, nawet nie chcę tego wspominać ;) Ale chyba jeżeli ma pomóc to zacznę brać. I oczywiście poszukam terapii. A jak tam u Was ?? :)

Odnośnik do komentarza
Gość bojesie

IGNAC no ja nie wiem.. ja tak mam, że chcę i nie chcę jednocześnie:P Tzn może to jest bardziej tak, że chce się chcieć, ale coś blokuje. U mnie wiele wiele się wydarzyło. Zaręczyłam się. I.. w sumie to na początku byłam najszczęśliwsza na świecie, i.. teraz też jestem, ale do tego doszedł straszny strach. Nie wiem przed czym. Przed tym czy dam rade, że życie leci do przodu, że tyle na głowie, czy jestem silna, czy to udźwignę. Jakieś głupie myśli zaczęły się pojawiać, a przeciez wydarzyło się coś, na co czekałam od lat i czego pragnęłam od lat i co jest przecudowne! Trochę nie rozumiem swojej głowy..

Odnośnik do komentarza
Gość pawel28

BOJESIE ja też tak miałem ze sie bałem przyszłego zycia i obowiązków, nawet to ze mam sie z kimś związać mnie przerażało, choć bardzo mi zalezało na tej osobie. Teraz gdy już lęki przeszły wszystko wróciło do normy, tak jak kiedyś, nie przeraża mnie planowanie, wyjscie do znajomych itp. Choć jestem świadomy tego ze moze w kazdej chwili wrócić. Najwazniejsze w tym jest to zeby oswoić sie z lękami i próbować nawet je przywołać i zobaczesz ze szybciej miną niż wtedy gdy próbujesz z nimi walczyć i uciekac myślami gdzie indziej. I musisz sobie uświadomić ze to twoja podswiadomosć je generuje, i ze tak naprawde nic cie nie zrobią. Na poczatku trudno jest zastosować te techniki ponieważ strach jest silniejszy, ale z czasem zaczniesz zauważać że lęki słabna i sa coraz rzadziej.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

No ja sobie niestety zupełnie odpuściłam treningi, czytanie i pracę nad samą sobą. Poczułam się lepiej i uznałam, że jestem już bliska wyleczenia i to był niestety mój wielki błąd. W ubiegłym tygodniu strasznie mi serce szalało, nasiliły się lęki. Najbardziej przerażające są dla mnie skurcze dodatkowe. Muszę powrócić do wszystkiego co robiłam, bo oszaleję jak nie zwalczę do końca tego dziadostwa. Różnica jest tylko taka, że teraz nawet jak mnie serce szarpie to i tak idę do sklepu, czy na spacer. Wcześniej kładłam się i byłam całkowicie rozwalona psychicznie przez kilka dni z panicznym strachem przed następnym atakiem. Ale nie poddam się będę dalej walczyć. Teraz już wiem, że jak jest lepiej to nie należy przerywać terapii. Paweł gratuluję poprawy. Bierzesz te zapisane tabletki?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×