Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich po weekendzie :) U mnie piekna pogoda, słonko, bezchmurne niebo- cud miod i orzeszki:) Ale mimo pieknego dnia mialam dzis kilka skurczy dodatkowych, dziwna głowe- niby się krecilo czy cos... no coz chyba faktycznie te zmiany pogodowe sa tak ciezkie IGNAC pisales vos o skokach cisnienia przy tej pogodzie, mozesz napisac wiecej o tym jak to odczuwasz? Wlasna firma jeszcze rok temu tez byla moim celem, teraz ją mam i przez nia nabawilam sie leku przed wychodzeniem z domu. Teraz kiedy nie musze jezdzic do pracy zamknelam sie w domu i nie mam motywacji zeby gdzies jechac. a jak juz musze to strasznie sie boje bo po sie odzwyczailam...masakra jakas. z jednej strony chcialabym teraz wrocic do normalnej pracy ale troche boje sie codziennego wychodzenia bez wzgledu na samopoczucie. Sama nie wiem co dalej z tym wszystkim zrobic.

Odnośnik do komentarza

Pola1199 mam wrażenie ze jak się gwałtownie zmienia ciśnienie atmosferyczne to moje samopoczucie reaguje na to jak czuły barometr. W sobotę wybrałem sie do sklepu na zakupy. Jak już tam dojechałem, czułem się poddenerwowany, ale luzik, wysiadłem z samochodu. Serce mi waliło, zawroty głowy więc wsiadłem z powrotem. Czułem taki niepokój że trudno było mi się zebrać i cały czas mocne uderzenia serca, nawet nie kołatanie, bo nie waliło szybko ale mocno. Przy trzeciej próbie zrobiłem to co zwykle, wszystko mi wyło wsiadaj i do domu a ja szedłem w stronę sklepu. Chodząc między półkami kręciło mi się w głowi i czułem się bez siły, ale zrobiłem zakupy, potem poszedłem jeszcze do piekarni, po wędlinę czyli nie odpuściłem ani ani. Jak wróciłem do domu zebrały się czarne chmury i zaczęła się burza z gradem. Jak się przewaliła pierwsza najgorsza fala poczułem jak mi wszystko odchodzi. Co ciekawe nie miałem juz większych problemów od miesiąca może więcej. Nawet zacząłem pić kawę, dwie dziennie. Normalnie już po jednej przez 2-3 dni zaczynałem mieć stany silnego poddenerwowania, a tu nic i dopiero w sobotę. Dzisiaj znów serducho mi waliło i miałem zawroty a ostatnią godzinę w pracy i w drodze do domu prawie usypiałem za kierownicą, mimo że byłem równocześnie poddenerwowany. Tak to wygląda, nie śledzę tego dokładnie ale mam wrażenie że się nasila przy skokach ciśnienia np. przed burzą. Jakiś rok temu miałem robione rutynowe EKG. Jak maszyna ruszyła z zapisem rozpętała się burza i uderzyły pierwsze pioruny. W EKG wszystko wyszło ok ale tętno miałem takie że dostałem całą serię badań (EKG wysiłkowe, echo serca itp) oraz zleconą konsultację u kardiologa. Oczywiście nic nie wyszło, chociaż mam śmieszny objaw - u lekarza mam zawsze dużo niższe ciśnienie krwi niż jak sobie sam mierze. Sprawdzałem na różnych ciśnieniomierzach. A zapomniałem dodać że burza na mnie nie robi żadnego wrażenia, nie należę do osób które boją się zjawisk atmosferycznych, więc to tętno nie ma nic wspólnego ze strachem czy czymś takim. Często jestem spokojny jak niemowlę a serducho wali 120 na minutę.

Odnośnik do komentarza

Ignac wlasnie ja tez tak odczuwam to cisnienie. jeszcze teraz przesilenie wiosenne daje sie we znaki i ciagle chce mi sie spac. Musze sie pochwalic bo w niedziele razem z mezem pojechalam na zakupy do centrum handlowego a pozniej na rolki. Oczywiscie nie obylo sie bez leku bo przed wyjsciem krecilo mi sie w glowie i czulam sie slabo, szukalam wymowek zeby zostac w domu ale na szczescie maz nie dal za wygrana i wybylismy z domu:) Wiecie co w tym wszystkim bylo najlepsze? jak juz dojechalismy na miejsce (tam gdzie szalelismy na rolkach) zapomnialam o leku, dalam sie poniesc chwili jak za dawnych lat, przez chwile poczulam sie dzieckiem i nie myslalam o niczym tylko cieszylam sie zabawa;) To byl taki mily akcent tego weekendu, przekonalam sie ze to mozliwe. Ale coz weekend sie skonczyl znow siedze w domu i bije sie z myslami ale coz taki juz nasz los... Pomimo duzego leku przed wychodzeniem z domu postanowilam ze postaram sie znalezc normalna prace zeby przelamac ten strach. Wlasna firma niestety mnie uziemila i napedzila ten lek, bo skoro nie trzeba wychodzic do pracy to po co w ogole... Trzymajcie za mnie kciuki, zeby cos z tej pracy wyszlo, bo chce zmian, chce wyjsc do ludzi i funkcjonowac jak dawniej.

Odnośnik do komentarza

Cześć! Gratuluje wszystkim weekendowych i nie tylko weekendowych osiągnięć:) Sobie też, a co! W poniedziałek byłam u neurologa. Przebadała mnie na lewą stronę i powiedziała, że jak na jej oko (a muszę tu zaznaczyć, że jest mega szychą) to nie ma tu w głowie powodów do zmartwień. Dała skierowanie na rezonans, ale jakoś tak powiedziała, że to po to żeby zrobić WSZYSTKO i się nie denerwować już. Na skierowaniu napisała: podejrzenie demielinizacji, komentując to do mnie tak: *wiem, że Pani zaraz wróci do domu i wpisze to w googlach i stwierdzi, że ma stwardnienie. Nie podejrzewam u Pani stwardnienia, ale z taką adnotacją badanie będzie dokładniejsze i odrzuci wszystko*. Jakoś tak.. No to chyba jej wierzę.. Rezonans mam już jutro! Obdzwoniłam sporo miejsc, gdzie proponowano mi termin na wrzesień, a zdarzył się też lipiec, aż znalazłam takie, gdzie terminy są jeszcze na kwiecień! Ha! Trochę się stresuję.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

BOJĘSIĘ super załatwiłaś sprawę, gratuluję i trzymam kciuki za dobre wyniki badań. Zobaczysz jak Ci ulży kiedy będziesz pewna, że z głową wszystko w porządku. Ja byłam na rolkach w poniedziałek i muszę powiedzieć, że chyba pesel zaczyna mi doskwierać, bo byłam taka zmęczona. Wybrałam się z córcią a do tej pory jeśli już wyszłam pojeździć to tylko z mężem. Fajnie było i mam zamiar to powtarzać, choćby i dzisiaj po pracy.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Mam 38 lat, przez wszystkie lata byłąm zaradną, pracowitą, odpowiedzialną osobą - matką, żoną, córką, siostrą. W ubiegłym roku wszystko zaczęło mnie drażnić, zaczęłam odczuwać niechęć do obowiązków, myślałam, że to zmęczenie, udało mi się znaleźć nową pracę. Miedzy jedną a drugą miałam miesiąc przerwy i w tym czasie zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Nie potrafiłam wykorzystać tego wolnego czasu. Zawsze marzyłam o długim urlopie a tu coś okropnego przeżywałam - nie uporządkowałam domu, nie odpoczęłam, do tego przeziębiłam się i miałam wrażenie, że z pewnością umrę od tego, że to nie zwykłe przeziębienie, tylko choroba nowotworowa, może krtani, bo kaszel a ja mam guz na tarczycy. Trudno to opisać, towarzyszyły temu też zawirowania w głowie, drętwienie ręki raz jednej, raz drugiej, co pogłębiało lęk o chorobach. Podjęłam pracę, jest bardzo dobra i tylko tam czuję się bezpieczna. Najgorsze są powroty do domu, wyjście na zakupy - w galeriach handlowych robi mi się słabo i brakuje mi powietrza. Od piątkowego popołudnia do poniedziałku rano czuję się tak dziwnie, że nawet nie potrafię tego opisać. Zastanawiam się, czy to może być nerwica? Poradźcie proszę, gdzie szukać odpowiedzi? Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Odnośnik do komentarza

BETIS, chyba może to być nerwica. Nie wiem, nie jestem specjalistką. Może jesteś lekką pracoholiczką? Pozwól sobie na relaks i spokój. A jeśli DOM Cię stresuje to poszukaj czegoś, co Cię w nim odstresuje. A jeśli nie będzie umiała sama sobie z tym poradzić, to może będzie warto zaczerpnąć opinii specjalisty. Nie wiem.. Ja bym próbowała coś zmienić w swoim życiu tak, żeby wszystkie jego obszary przynosiły mi radość i satysfakcje:) Na pewnie w domu też masz takie:) Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

BETIS mnie to wygląda na nerwicę z jakimiś drobnymi wskazaniami w kierunku depresji. Jak z Twoim spaniem? Jak zasypiasz, czy się budzisz itp. Bez względu na to, wydaje mi się że masz dość wyraźne wskazanie - coś w Twoim domu/życiu prywatnym nie działa tak jak powinno. Twój organizm buntuje się przeciwko czemuś a ponieważ wyraźnie buntuje sie w domu to problemów należało by poszukać albo w domu albo w życiu prywatnym - atmosfera, relacje z osobami które w tym domu są, Twoja w nim pozycja. Musisz się zastanowić sama, bo sama najlepiej potrafisz ocenić sytuację i będzie to niewątpliwie szczera analiza. Jeżeli jesteś osobą która stara sie niezauważać problemów to na czas zastanawiania się odłuż ta ceche na bok i postaraj się dojrzeć wszystko. Jest taka dość dobra metoda, tylko nie wszystkim się chce - napisz sobie esej pod tytułem mój wymarzony dzień (ponieważ problemy raczej w domu to) wolny od pracy i opisz tam - od otwarcia rano oczu, do zamknięcia ich wieczorem - idealny wspaniały wymarzony dzień. Wszystko po kolei, jak wstajesz z łóżka, myjesz się, jesz śniadanie lub ktoś Ci je podaje do łóżka itd itd. Tylko to nie ma być dzień kobiet ani święto lasu tylko zwykły, najzwyklejszy dzień. Koniecznie nim zaczniesz wyznacz sobie nieprzekraczalny termin, np. 2 tygodnie. Jak juz napiszesz to znajdź chwilę naprawdę wolnego czasu, powoli przeczytaj sobie ten esej a potem zastanów się chwileczkę, które elementy tam opisane najbardziej odbiegają od rzeczywistości. Za te trzeba zabrać sie w pierwszej kolejności. Później można spróbować zmierzyć sie z mniejszmi. Jak poczujesz efekty (czego Ci życzę) to ten esej za kilka lat moze być bardzo ciekawą lekturą, więc go nie wyrzucaj. Mozesz spróbować skorzystać z porady specjalistypsychologa bo on pomoże Ci na wszystkie sprawy spojrzeć z zewnątrz i zasugerować inny punkt widzenia. Jeżeli to nerwica i nie zaczniesz zmieniać tego co Cię dręczy to objawy nie ustąpią. Podraeiam Was wszystkich

Odnośnik do komentarza

Ignac, ja wiem, że mam w domu problemy, wcześniej z nimi walczyłam, potem przestałam, myślałam, że się przyzwyczaiłam i wtedy właśnie zaczęło się coś dziwnego ze mną dziać. Jak ja śpię? W zasadzie to ciągle brak mi snu, przykładam głowę gdziekolwiek i śpię. Z tym że w nocy budzę się kilka razy, słyszę najdrobniejszy szmer, albo zrywam się z niewiadomego powodu. Czytałam w Modzie na Zdrowie fajny artykuł, objawy jakie miałam w ostatnich miesiącach pasują do depresji, tak jak piszesz. Bardzo lubię pisać, dziękuję za pomysł opisania swojego wymarzonego dnia, Boże jaki to byłby piękny dzień! Dzięki wielkie, bądźcie ze mną, pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Ignac- jak czytam Twoje wpisy to nie wyobrazam sobie tego forum bez Ciebie:) nie wiem czym sie zajmujesz ale jesli nie jestes psychologiem to minąłeś się z powołaniem. Ja ostatnio czuje się dobrze, spędzam dużo czasu na świeżym powietrzu, słonko doładowało moje akumulatory i az chce sie zyc:) Oczywiście sa gorsze momenty i jakieś tam małe niedogodności ale nie sa na tyle uciążliwe zebym narzekała:) Wierzę że nadejdzie dzień, w którym powiem że nerwica już mnie nie dotyczy:)

Odnośnik do komentarza

Dzięki Pola ale chyba przesadzasz. Nie jestem psychologiem, chociaż to kiedyś na krótko był mój pomysł na życie, ale nie wyszło :) Szukam dla siebie, ale nie jestem pazerny więc staram się dzielić z innymi. Mam nadzieję tylko że wystarczająco wyraźnie podkreślam że to co pisze jest tylko moim oglądem sprawy, a ponieważ nie jestem specjalistą więc mogę się bardzo mylić. I jeszcze żebym tak sobie potrafił poradzić.....

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

IGNAC POLA ma rację, z ust mi to wyjęła. Też kiedyś pomyślałam, że minąłeś się z powołaniem - może powinieneś pójść w tym kierunku. Często tak jest, że człowiek szkoli się w jakimś kierunku a po latach odkrywa ogromne zdolności zupełnie z innego zakresu, zmienia zawód i dopiero wtedy czuje się spełniony. Powiem Wam, że od czasu kiedy zmieniłam dietę, czyli gdzieś od roku czuję się coraz lepiej. Zwykle wiosną jestem mega słaba, a w tym roku jest super. Trochę męczy mnie ten śpik wiosenny, ale generalnie mam coraz więcej siły. Wcześniej, żeby podnieść się z łóżka potrzebowałam kawy, żeby się zreanimować, a teraz już nie. Budzę się wcześniej i czuję się wypoczęta. Wcześniej budziłam się i wcale nie czułam w sobie mocy. Moim ulubionym momentem dnia był wieczór kiedy wreszcie mogłam się położyć do łóżka i zasnąć. No nie mówiąc już o tym, że miałam ochotę większą część dnia przeleżeć. Teraz wychodzę na rolki, na spacery. Wczoraj jeździłam z moim mężem. Rzadko z nim wychodzę na rolki, bo on jest sportowcem i ma świetną kondycję w odróżnieniu ode mnie. Odjeżdżał mi momentami, bo pod górkę w żaden sposób nie mogłam wjechać, ale i tak było fajnie. Dobrze się bawiłam. Zamierzam z pracy wracać na rolkach, bo mam jakieś 4 km na piechotę a na całej trasie mam piękną bieżnię ścieżki rowerowej. Rozruszam się i poprawię kondycję a nie tylko wszędzie samochodem. Miałam dzisiaj spać do 10, a obudziłam się o 7 rano i już musiałam wstać, bo mnie energia rozpierała. Popracowałam, ugotowałam gołąbki na obiad i teraz mam luzik. Super prawda? Oj jak bym chciała, żeby tak już zostało. Dla ciekawych powiem, że do swojej diety włączyłam makrobiotykę i staram się, żeby to dominowało w moim jadłospisie.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Makrobiotyka opiera się w przeważającej części na pełnych ziarnach (ok.60% ) a reszta to warzywa. Ja się dopiero uczę tej diety, szukam informacji na necie, ale jeśli ktoś oglądał cykl filmów dokumentalnych NIEULECZALNI to wie, że makrobiotyką leczyli z powodzeniem raka, gdzie medycyna konwencjonalna już nie była w stanie pomóc. Do ziaren zaliczam wszystkiego rodzaju kasze, ziarna kukurydzy, płatki owsiane. Nie żyję samą makrobiotyką, ale staram się przynajmniej 1 raz dziennie zjeść coś z tego. W piątek np. na obiad ugotowałam kaszę jaglaną, dodałam avocado, natkę pietruszki, ugotowaną soczewicę, ogórka małosolnego, dodałam trochę soli i olej lniany. Można robić rozmaite wariacje - dania są bardzo smaczne. Wczoraj na kolację zalałam wrzątkiem płatki owsiane i odstawiłam na 40 minut, później wkroiłam do nich 2 banany, jabłko, pomarańcz i uprażone pestki dyni, słonecznika i płatki migdałów. Dzieci jadły, aż im się uszy trzęsły. Płatki owsiane kupuję jak najmniej przetworzone, czyli nie te błyskawiczne z marketu. Dodałam też trochę mleka, żeby było smaczniejsze, aczkolwiek taka tradycyjna makrobiotyka wyklucza mleko krowie i jego przetwory, oraz mięso. Trzeba też jeść warzywa jak najkrócej obrabiane termicznie i co ciekawe je się wszystko od korzenia po liście. Zupę miso w naszych warunkach można zastąpić białym żurkiem, ale chudym nie z białą kiełbasą. No powiem, że naprawdę czuję różnicę. Dzisiaj też wstałam bardzo wcześnie chociaż nie musiałam, bo już czułam się wyspana i pełna energii. Kiedyś wpadłam na stronkę kobiety, która leczyła raka piersi makrobiotyką i to u nas w Polsce i ona podawała cały ogrom przepisów.

Odnośnik do komentarza

MŁODAAMBITNA gratuluje Ci że się udało:) już się o Ciebie martwiłam bo długo nie pisałaś. Ja myślałam że nerwice mam już za sobą, a przynajmniej większość jej objawów, przestałam szukać chorób w internecie, zajęłam się troche sobą, ale znowu wszystko wraca, coś zaczyna mnie boleć i znowu szukam objawów w necie. Nie mogę słuchać o chorobach, oglądać filmów o lekarzach bo od razu pasują do mnie wszystkie choroby. Mam straszny mętlik w głowie, mase myśli, bezsensownie wymyślonych problemów..Miałam iść do neurologa ale dopiero za 3 miesiące moge dostać termin wiec chyba pójde prywatnie. jednego dnia nastawiam się pozytywnie, wszystko super, po chwili napada mnie zrezygnowanie i totalny bezsens, zaczynam sobie wmawiać że po co się mam cieszyć jak przecież mogę być na coś chora i tak w kółko. u mnie najgorsze obecnie to bóle rąk i nóg, osłabienie, gula w gardle, szum w uszach, ucisk w klatce piersiowe, płytki oddech, kłucie w sercu, na szczęście walenie serca już mi dawno przeszło a to było najgorsze. teraz mam ciężki okres bardzo, wiele zmian, i trudno mi to wszystko ogarnąć...

Odnośnik do komentarza

Ktoś mądry powiedział że lęk jest ceną która płacimy za wyobraźnię. Zgadzam się z tym w 300% i uważam że nie chodzi tu tylko o zwykły lęć ale także, a moze przede wszystkim lęk jaki dopada nas w nerwicy. Sądzę również że lęk jest ceną która płacimy za niewiedzę i dla tego warto poszerzać wiadomości na temat nerwicy (oczywiście nie tylko nerwicy). Ja ostatnio odkryłem rzecz niemal oczywistą, ale w mo0ich poszukiwaniach internetowych nigdy wcześniej nie trafiłem na tą strone. Sądzę że przeczytanie tych informacji to pomocna dłoń w utwierdzaniu się iż wszystkie problemy zdrowotne które nas dopadają są wynikiem nerwicy, a przy okazji sporo fajnie podanej wiedzy o nerwicy. Myślę że parę osób się zdziwi jak zobaczy co to za strona, ale naprawdę uważam że jest to jedna z obowiazkowych lektur walczacego z tą przypadłością. Oto adres strony: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_nerwicowe Przy okazji ostatnio ubawiłem sie setnie, poniewaz mam problemy z kością ogonową. Boli mnie przy napinaniu mięśni np. przy kichaniu, jak siedzę itd. Ponieważ nie uderzyłem się, nie upadłem, trochę mnie to zdziwiło i zacząłem szukać w necie i oto co m.in znalazłem: Nieznane powody wystąpienia bólu kości ogonowej Bóle kości ogonowej pojawiają się u kobiet, głównie w ciąży lub po porodzie, jednakże przyczyny ich powstania są jak do tej pory nieznane. Natomiast samoistne wystąpienie bólu w tej okolicy nie spełniającej wyżej wymienionych przyczyn może mieć podłoże psychosomatyczne. Występuje u osób z depresją. Czy jest jakakolwiek przypadłość, której nasza nerwica nie potrafi udawać?

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

IGNAC aleś mnie zaskoczył z tą kością ogonową. W życiu bym jej nie powiązała z nerwicą. Ze mną coraz lepiej, co nawet mój mąż zauważył, bo powiedział mi ostatnio, że jestem bardziej aktywna, mam więcej energii. Oby tak dalej. Codziennie wychodzę na dwór - jak nie z dzieckiem na rolki to na długi spacer nad morze, albo na rolki z mężem. Dzisiaj też byliśmy. Oczywiście dystans do przejechania był wybrany dla mnie, bo mój mąż to całe kilosy pokonuje bez zmęczenia, a ja zaczynam od zerowej kondycji. Dzisiaj złapałam się na tym, że czuję radość z wyjścia a nie strach czy nie zrobi mi się słabo, czy serce nie zacznie szaleć.

Odnośnik do komentarza

Witam.może tu znajdę pomoc ponieważ od jakiegoś czasu,nie zależnie od sytuacji dzieją się ze mną dziwne rzeczy:-(jest mi z tym ciężko żyć,ciężko mi się z tym pogodzić-lekarz rodzinny stwierdził nerwicę-czułam zimne stopy i dłonie,mrowienie w nich,walące serce,ciężki oddech,zimno mi było a byłam lekko spocona i ten strach co jest?byłam u kardiologa wykrył prolaps już 2 lata temu,stwierdził ze to nic poważnego trzeba kontrolować ,byłam na kontroli nie dawno powiedziałam o swoich objawach i powiedział abym przyczyn szukała gdzie indziej nie od strony serca,kilka dni temu poczułam się zle jak wyżej to opisałam,zaczęłam szukac w necie i znalazłam informacje na temat prolapsu który może dawać takie objawy....więc nie wiem czy to nerwica czy prolaps...przed chwilą poczytałam o nerwicy i nerwica lekowa daje również te objawy..hm....a jeśli to nerwica to co na początku trzeba zrobić aby sobie pomóc,nie chce brać leków i się od nich uzależnić..mam wspaniałego 2 letniego synka,muszę dla niego żyć i normalnie funkcjonować.dziękuje

Odnośnik do komentarza

OLU1111 Myślę że to jednak nerwica, znlazłem w necie taką wypowiedź lekarza, dotyczącą prolapsu: *Ostatnio poddano analizie, wśród dużej grupy pacjentów, dolegliwości, które pacjent może sygnalizować, a które kiedyś przypisywano wypadaniu płatka. Okazało się, że nieprawdą jest, jakoby niektóre z nich częściej występowały u osób z wypadaniem płatka zastawki dwudzielnej. Dotyczy to zwłaszcza bólu w klatce piersiowej, niepokoju. Nie potwierdzono też szczególnej predyspozycji kobiet do tej patologii.* Jak może czytałaś we wcześniejszych postach nerwica daje tak różne objawy podszywające sie pod przypadłości somatyczne, że często trudno w to uwierzyć. Dodatkowo najczęściej jest tak że nerwica podszywa się pod choroby które znamy - albo poczytaliśmy za dużo, albo ktoś w rodzinie chorował, albo sami kiedyś mięliśmy i myślimy że to powtórka. Nie chcę się powtarzać z różnymi metodami wychodzenia z nerwicy, bo wymieniamy się wieloma pomysłami i sposobami, także poczytaj sobie starsze posty. Natomiast jest moim zdanie jedna bardzo ważna sprawa. Lekarz powiedział że nie masz się czym przejmować i tego trzeba sie trzymać. Wątpliwości będą cię dręczyły, ale nie daj się skusić sprawdzaniem czy szukaniem w internecie. Zawsze sobie znajdziesz objawy które pasują i niestety nie będzie nikogo kto to zweryfikuje. Jak znajdziesz w internecie że objawem jakiejś tam choroby jest pieczenie w pięcie lewej, a Ciebie akurat piecze to pomyślisz że masz tą przypadłość, tymczasem lekarz by Ci powiedział że ta choroba objawia sie pieczeniem pięty ale tylko i wyłącznie jeżeli dodatkowo pocą Ci się plecy, albo jakiś parametr morfologii jest taki a nie inny więc u Ciebie nie ma mowy o tej chorobie. Zawierzając lekarzowi uchronisz się przed błędnym kołem szukania kolejnych chorób i zamartwiania się nimi. Doskonałą metodą, która u mnie wię często sprawdza jest przypominanie sobie podobnych sytuacji w przeszłości i uświadamianie sobie że wtedy nie skończyło się to niczym strasznym a wręcz przeciwnie. Jak mi zaczyna np. kołatać serducho - acha kołatało mi już wcześniej wielokrotnie, i co? i nic pokołatało i przeszło, więc i tym razem tak będzie wiec poco się stresować. No i dobrą metoda jest także zajmowanie czymś głowy, bo jak myśli zaczynają płynać swobodnie to często przy skłonnościach nerwicowych płyną w niewłaściwą stronę i zaczynamy się nakręcać. Poobserwuj siebie, czy jak się zajmiesz jakąś sprawą dość intensywnie (jakaś praca wymagająca myślenia, jakis wciągający film itp.) a potem :*wracasz* do rzeczywistości to pewnie stwiedzisz że cały ten czas problemy z którymi borykasz się na codzień, bóle ,lęki, stany poddenerwowania nie pojawiły się. Czy jest jakiś powód dla którego nie pojawiły się w tym czasie? tylko jeden, zajęłaś głowę czymś innych i nie miała czasu na głupoty - to jest jeden z bardzo wyraźnych znakjów że problem leży po stronie głowy, nastawienia nerwicowego a nie postronie prawdziwych dolegliwości somatycznych. Także głowa do góry, od tego się nie umiera, nie idzie się do psychiatryka, nie popada w kalectwo więc dasz sobie radę. Majac małe dzieci a pewnie i całą fure innych kłopotów nic dziwnego że czujesz presję i jesteś zestresowana. Daj swojemu organizmowi czas na wypoczynek i regenerację, zadbaj o siebie. Nikt z nas nie jest robotem przemysłowym potrafiącym niestrudzenie 24 godziny na dobe pracować wytrwale. Mamy prawo być zmęczeni, mamy prawo gorzej się czuć, być senni w złą pogodę itd itd. To jest tylko organizm który działa w sobie tylko właściwy sposób i moze to robić zupełnie innaczej niż u innych ludzi. Spróbuj nauczyć się nie martwić wszystkim na zapas - jeżeli coś Cię niepokoi to najpierw sprawdź czy da sie coś z tym zrobić (pokój pomalowany na róźowo można przemalować na inny kolor bez problemu, jeżeli Cię denerwuje - jak się ma czarny kolor skóry to się tego nie zmieni). Jeżeli mozesz to zmienić to zastanów się czy chcesz, rozważ za przeciw porównaj i podejmij decyzję. Jeżeli się nie da, jeżeli nie masz na to wpływu to po co się denerwować. Musisz to zaakceptować i nie masz innego wyjścia inaczej będzie Cię to dręczyć i nie masz sposobu żeby się pozbyć tej udręki. Jeżeli da sie zmienić to musisz podjąć decyzję czy chcesz to zmieniać. I znów, jeżeli nie chcesz no to po co się zadręcza, jeżeli chcesz zmienić to do roboty i nie ma na co czekać. Na 300% samo się nie zrobi, na pewno dasz radę i nie ma innej opcji. Postaraj się także nie budować ciągów negatywnych scenariusz. Nie wierz co się wydarzy, a szansa że sie wydarzy jest taka sama czy się zamartwiasz czy nie. Na pewno w ten sposób nie unikniesz wielu z takich sytuacji ale unikniesz niepotrzebnego zamartwiania się. Pomyśl iloma sprawami ostatni zamarwiałaś się i ile z nich wogóle nie nastąpiło lub przebiegało zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałaś - bedziesz miała czarno na białym bilans Twoich niepotrzebnych nerwów i utraconych niepotrzerzebnie chwil. Nie jest to łatwe ale praca nad swoimi zachowaniami codziennymi to jedyna droga do wyjścia z nerwicy.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, Tak sobie troche poczytałam Wasze wypowiedzi... Nie wiem czy mi lepiej-że nie jestem z tym sama-czy nie... Na nerwice cierpie juz 3 rok.. Nie mam siły już z tym walczyć.Nie mam już na to zadnego sposobu, Probowałam juz i homeopatii i różnych specyfików ziołowych-o różnej mocy,z dobrych źrodeł.. I nic.Zero.Byłam tez juz u psychiatry ale oczywiście ten zapisał mi jedynie antydepresanty (Seroxat) i tyle. Nie biorę bo nie chce. Generalnie wszystko zaczeło sie ok poł roku po urodzeniu synka. Siedzenie w domu,natłok obowiązków,zero wychodzenia i własnego czasu-takiego dla siebie w 100%.Ubezwałsnowolnienie w 100%. Nie chce zeby to źle zabrzmiało bo kocham swojego synka najbardziej na świecie ale siedziałam z nim 5-6 dni w tyg sama non stop-mój mąż ma własną firme i sporo czasu jest poza domem-i tak przez 2 lata...Koszmar. Zaczeło sie od tego,ze po wypiciu nawet 1 czy 2 piwek gdy szłam spać wybudzałam sie po ok 2-3 godzinach z tachykardią..Kończyło sie hydroksyzyną i propanololem i tak w kołko. Zaczelam uwazac na alkohol. Po jakimś czasie poszłam do pracy i jakoś wszystko zaczeło wracać do normy..Nie było idealnie ale do przeżycia, W lutym tego roku znow zaczełam siedziec z synkiem w domu i nie pracuje od tego czasu. Nerwica uderzyła chyba ze zdwojoną siłą..:((( Znów tchykardie po nawet 1 lapce wina..lęk na codzień,apatia,mega zmeczenie prz wykonywaniu najprostszych czynności. Zasypianie w nocy stało sie koszmarem bo zanim zansełam rzucało mną,serce łomotało..Rano wstawałam i od poczatku to samo. Teraz jest minimalnie lepiej ale MINIMALNIE .Serce mnie boli w sumie codziennie,kłuje i mecze sie jak pies..jestem wiecznie podirytowana,nie ma cierpliwosci do wlasnego dziecka...O napiciu sie ze znajomymi w weekend nawet 1 głupiego piwa moge zapomniec-nie wiem nawet boje sie probowac zeby nie skonczyc z tachykardią w nocy:((( Nie chce juz tak zyc...mam 30 lat a czuje sie jakbym miala z 70..i kiedy mam zyc pelnia zycia????za 20 lat?? Chce moc normalnie funkcjonowac jak dawniej. nie wiem czy psycholog moglby mi pomoc??:/ wiem,ze na pewno praca i wyjscie z domu.ale z tym nie jest tak łatwo..Niesttey. Synek idzie do przedszkola i to tez pomoze na pewno ale nie wiem czy moje tachykardie,kolatania klucia skoki cisnienia i to meczenie sie miną ?...nie wiem co robic dalej...Jestem zalamana,Moj mąz chyba juz tez ma serdecznie dosc. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość MLODAAMBITNA

Witajcie nerwicowicze, piekną mamy wiosne za oknem. czytałam Wasze wczesniejsze wpisy, i troche sie dziwie, ze na wiosne własnie macie załamanie samopoczucia. sama jestem alergiczką ale wiosna i wysokie temperatury niesamowicie pobudzaja mnie do zycia! ehh ja juz jestem pewna niestety, ze cierpie na fobie spoleczna. na codzien pracuje w duzej korporacji a wiec mam duuużo okazji do lęków. nie jestem w stanie isc na stołowke bo jak tylko o tym pomysle to mi słabo, spotkania na ktorych istnieje chociaz cien szansy ze bede musiala sie do grupy odezwac przynosza mi leki i panike. masakra... w windzie to samo, jak jest zapchana a ja musze nieruchomo stac... samochodem znajomych tez nie woze bo miewalam juz ataki paniki w trakcie wczesniejszych jazd samochodem. i jak tu normalnie funkcjonowac? kiedys chodzilam 5x w tyg na fitness, teraz nie moge wytrzymac 30min bo juz mam panike. a mieliscie/macie moze cos takeigo, że jak jestescie gdzies i ktos patrzy i musicie wykonac prezycyjny ruch czy cos napisac to macie takie sztywnienie w calym ciele? ja tak mam że nie moge np nosic otwartych kubków z napojem w obydwu dłoniach bo wtedy nastepuje u mnie takie spiecie ze az nie wiem jak to wytlumaczyc... macie cos podobnego chociaz?

Odnośnik do komentarza

MARYSIAA współczuję,szczerze bo naprawdę masz ciężko....ja też mam 2,5 letniego synka i w tym roku zaczęło ze mna sie dziać coś dziwnego...również kocham go bardzo mocno,ale siedzenie w domu mnie dobija,monotonność,rutyna a teraz dodatkowo te objawy których się boję...jak tam czytam z czym ludzie się borykają wydaję mi się ze jestem na początku tego i nie chcę być nawet w połowie,nie wiem jak sobie pomóc,praca teraz nie realna póki z młodym siedzę w domu,wychodzę na dwór,wynajduje nam zajęcia różne,maż też jest wieczorami,tak naprawdę kapię dziecko i jeść mu zrobi a tak wszystko na mojej głowie czasami jestem juz tym zmęczona,także rozumiem co czujesz...nie wiem ja Ci pomóc u mnie dopiero to dziadostwo się zaczyna,musze jeszcze dokładnie to potwierdzić czy to nerwy...a u Ciebie jak było na początku z objawami??? u mnie jeszcze nie ma paniki w miejscach publicznych i oby nie było....raz jak jeszcze nie wiedziałam co jest to w kolejce do kasy zrobiło mi się słabo i na wymioty zbierało,trwało to kilka sekund

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie! Jestemtyu nowa. Moje objawy są bardzo dziwne i dokuczliwe :( Mam dziwne pauzy serca(bije,beje,pauza....mocniejsze uderzenia i dalej bije tylko szybko,a po jakimś czasie się uspokaja )i do tego mam pieczenie jakby przy koniuszku serca(nad lewą piersią po prawej stronie).Do tego dochodzi do bólu i pieczenia w całej klatce piersiowej i ciężko mi czasem oddychać,a także bardziej mam niskie ciśnienie a puls zawsze wysoki dochodzący do 100...MASAKRA:(:(:( Moje wyniki: HOLTER: Średnia częstość rytmu wynosi 83.Minimalna częstość rytmu wynosi 47 o godz.02.58.Makymalna częstość rytmu wynosiła 154 o godz.18.18.Pauz dłuższych od 2.5 sekundy wystąpiło 0.Pobudzeń komorowych zarejestrowano 0.Pobudzeń nadkomorowych zarejestrowano 58 w tym 0 SV-tach.Bigemni nadkomorowych wystąpiło 0.Trigemini nadkomorowych wystąpoło 0.Suma minut epizotów ST 0.Wn:Liczne artefakty zapisu.Zapis w granicach normy.(TO BADANIE ROBIŁAM W TYM ROKU W MARCU 22.03.2012) Echo: Zastawka mitralna:wypuklanie ppzm do LA-śladowa fala zwrotna. Zastawka aortalna:Morfologia i funkcja w normie. Zast.trójdzielna:Morfologia i funkcja w normie. Zastawka płucna:Morfologia i funkcja w normie. Osierdzie:Nie stwierdzam płynu w worku osierdziowym. Opis dodatkowy:Cechy krażenia hyperkinetycznego. Kurczliwość:Bez odcinkowych zaburzeń funkcji skurczowej,frakcja wyrzutowa 68% (BADANIE ROBIŁAM W ZESZŁYM ROKU 16.03.2011) Ekg: Wszystko w normie. Morfologia: wszystko jest w normie. Dodam że jestem w 34 tygodniu ciąży,a te objawy mam od dawna. PROSZĘ O RADĘ CO MAM ROBIĆ DALEJ:(

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×