Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem cały czas osłabiona, czasami mam tak słabe ręce że każdy ruch czy wysiłek sprawia mi ból, raz zdarzyło mi się że wstałam rano i miałam nogi jak z waty, wiem że powinnam, pisać pracę mag., ale potrafię tylko leżeć i przeglądać bezsensownie internet. Wczoraj zaczęłam brać coaxil ale bardzo dziwnie się po nie czuje i chyba lepiej mi bez niego. Dziś idąc przez miasto, czułam się bardzo dziwni, niby wszystko ok. ale znowu miałam to dziwne uczucie odrealnienia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chodzi o nagłe ataki to u mnie to jest normalne MŁODAAMBITNA. Niby nic mnie nie stresuje i zaczyna sie jazda, ktoś mnie pyta:czym się stresujesz? przecież nic się nie dzieje. A ja po prostu zaczynam się źle czuć i nikt nie jest mi w stanie przemówić do rozsądku. Np. oglądam sobie wieczorem film i nagle wszystko wiruje a ja zaczynam się telepać:/ Zauważyłam że objawy są gorsze kiedy np. mam wolny weekend a w pon. trzeba rano wstać i znowu zaczynać wszystko od początku, wtedy odczuwam wewnętrzny niepokój.

Odnośnik do komentarza
Gość mlodaambitna

INGA1234 ja mam tak samo!! poniedzialki sa najgorsze, powrot do tej calej beznadziejnej rzeczywistosci. ja w domu czuje sie jak w azylu, jestmi mi tu najlepiej, i nie miewam tu atakow, ale przeciez nie spedze calego zycia w domu!! wlacze z tym cholersdtwem od 1,5 h i terapia widac mi nie pomaga. lekow nie biore bo po nich tez mam stany lekowe, najlepiej dziala na mnie browarek :/ jest mi strasznie zle z tymi atakami, bo utrudniaja mi normalne funkcjonowanie. a jestem za mloda zeby tak mojje zycie wygladalo. ide teraz jeszcze raz sprobowac dojechac tam, gdzie nie udalo mi sie kilka godzin temu. mam nadzieje, ze jak wrcoe to bede miala sie czym pochwalic.

Odnośnik do komentarza

Jak tam MŁODAAMBITNA? Udało Ci się pokonać trasę? Ja od jakiegoś czasu dzięki Xanax*owi nie mam już bardzo silnych ataków, po prostu źle się czuje momentami, niepewnie, słabo, i te ciągłe bóle rąk nóg i serca. Oczywiście nie jem go codziennie, tylko gdy wiem że nie zapanuje nad sobą, czasami 2 razy w miesiącu. Mój stan z typowej nerwicy chyba zaczyna się przeradzać w depresje, brak wiary w siebie, smutek, ciągle negatywne myśli i to jest chyba jeszcze gorsze..

Odnośnik do komentarza
Gość mlodaambitna

INGA1234 - udalo! przejechalam, cudowne uczucie... :) brzmi to w sumie śmiesznie a moze nawet tragnicznie... czynnosc ktora wykonuje codziennie nagle sprawia mi problemy. chyba tez sie wybiore do jakiegos psychiatry po tabletki, te co brałam mi nie pomagaly. co do depresji... łykam tran codziennie i powiem Ci że faktycznie poprawia on nastroj, niestety nie zmniejsza lekow, ale nie mam juz mysli pt *chce wyskoczyc przez balkon*, tyle z moich obserwacji. teraz tez jestem cala pospinana, bo przed oczami mam atak paniki dzisiejszy, a jutro od rana mam jezdzic samochodem. mam nadzieje, że wraz z przyjsciem wiosny nasze leki stopnieja jak ten cholerny snieg za oknem ;))

Odnośnik do komentarza
Gość mlodaambitna

Moi drodzy, podziele sie z wami pewnym spostrzezeniem - dzisiaj czytajac ulotke leku Miravil, natrafiłam na zdanie ktore wywrocilo wszystko do gory nogami - otoz okazuje sie że mam fobie społeczną! wszytskie objawy pasuja jak ulal...lek przed piciem, jedzeniem, pisaniem czy czytaniem na glos w grupie ludzi....z tymi objawami sie zmagam juz od tylu miesiecy....nie wiem czemu ale teraz wpadlam w jescze wiekszy lek, jak juz wiem co mi dolega. czy ktos z Was zmagał badz zmaga sie z fobia społeczna??

Odnośnik do komentarza

HEJ, co do słabości....ja praktycznie ciągle jestem masakrycznie słaba!!nie moge wstac z łóżka,nie mam siły iść na zakupy,umyć się,zjeść.....z tymi atakami to bym sobie jakos poradziła ,ale z ta słabością jest najgorzej!!! czy Wy tez tak macie czy ja powinnam jednak się dalej diagnozowac??? co do serotoniny to jest to zwykłe badanie z krwi.

Odnośnik do komentarza

Witam, Dziewczyny, osłabienie jest jak najbardziej powszechne przy nerwicy, dodatkowo popatrzcie za okno - przesilenie wiosenne przy takiej pogodzie podniesione do potegi n. Niestety znieczulanie browarkiem też działa na krótką metę. Wiem bo jak sobie nie dawałem rady z napięciem to waliłem kielonka na rozluźnienie. Po jakimś czasie po kielonku czułem się jeszcze gorzej, a jak się skatowałem mocniej to trzeźwienie było koszmarem - stany lękowe i to znacznie gorsze niż normalnie. Tak jak napisałem wcześniej wydaje mi się że powoli wychodzę z nerwicy, ostatnio nie miałem już ze 3 tygodnie ataków i wogóle lepiej się czuję. Tzn. fizycznie czuje się podobnie, czasem coś mnie zaboli, zakłuje, ale nie panikuję z tkich powodów i nie szukam wszystkich możliwych powodów. Boli to boli, przejdzie. Myślę że złożyły się tu dwa czynniki. Za każdym razem gdy poczuję ślad ew. ataku paniki to zaczynam świadomie oceniać sytuację i natychmiast włączam myślenie - miałeś już tysiące aktaków; przynajmnie 10% była podobna do obecnego stanu i absolutnie nic się nie wydzarzyło, to dla czego miało by się wydarzyć teraz. Nerwica bardzo nie lubi jak się ją ignoruje i wtedy idzie obrażona do konta - niech się focha, przynajmniej ja mam spokój :). A druga sprawa to podejście do spraw - nie ma wczoraj. Wczoraj było i nigdy nie wróci. Jest tylko dzisiaj. A jutro? Jutro to też dzisiaj tyle że jutro. Co to oznacza - nie martwię się na zapas nie roztrząsam i nie snuję nierealnych planów na przyszłość - przede wszystkim tych negatywnych, a przeszłość jeżeli pozostawiła jakieś ślady to muszę im stawić czoło tu i teraz. Nie rozwiążę spraw w przeszłości bo jej już nie ma. A zapopmniał bym - liczę tylko na siebie, pomoc przyjmuje bardzo chętnie ale na nią nie liczę. Rozszerzyłem to pojęcie na własny użytek - liczyć na siebie to znaczy obecnie dla mnie że wszystko tylko w moich rękach czyli nie pomoga mi leki, zioła i inne cudowne środki - one co najwyżej mogą chwilowo ułatwić konkretna sprawę, nic więcej, nie schowam się ża żadne nawet najgorsze objawy, bo przeczekiwanie problemów prowadzi do nikąd. Kto stoi w miejcu ten się cofa. Coś co trwa w bezruchu umiera. Tak więc wszystko czego chcę potrzebuję jest w moich rękach - pytanie tylko czy podejmę działanie czy nie. Nic się nie dzieje samo z siebie, o wszystkim tak naprawdę decydujemy my sami, tylko czy się odważymy. Pozdrawiam - a na niemoc polecam spacery bez względu na pogodę, tylko trzeba sie ciepło ubrać bo to ma być przyjemność a nie walka ze szczękającymi zebami.

Odnośnik do komentarza
Gość mlodaambitna

IGNAC1 - bardzo mi sie podoba to co napisales *Nerwica bardzo nie lubi jak się ją ignoruje i wtedy idzie obrażona do konta - niech się focha, przynajmniej ja mam spokój :). A druga sprawa to podejście do spraw - nie ma wczoraj. Wczoraj było i nigdy nie wróci. Jest tylko dzisiaj. A jutro? Jutro to też dzisiaj tyle że jutro. Co to oznacza - nie martwię się na zapas nie roztrząsam i nie snuję nierealnych planów na przyszłość - przede wszystkim tych negatywnych, a przeszłość jeżeli pozostawiła jakieś ślady to muszę im stawić czoło tu i teraz. Nie rozwiążę spraw w przeszłości bo jej już nie ma. * powinnam to sobie chyba wydrukowac i powisic na czole...jakiez to proste jak sie to czyta eh. ja mam tak, ze wystarczy jenda mala mysl, sekunda o tym że nie daj Boze moglabym dostac ataku paniki, i tak sie wlansie dzieje:( nie potrafie, nie umiem odwrocic mysli, skierowac ich na inny tor. to pewnie klucz do nerwicy, lepiej zapobiegac niz leczyc. tylko, że jak juz dopadna mnie mysli lękowe, to nie umiem sie ich pozbyc. dodatkowo, bardzo lubie czytac Twoje wypowiedzi, bo mam niemal identyczne przezycia, jak te, ktore Ty opisujesz, troche mnie to podnosi na duchu, że ktoś jeszcze borkyka sie z tą przypadloscia, że nie tylko ze mna jest tak zle. moje ostatnie miesiace, to sinusoida. generalnie, mam wrazenie że tendencja jest spadkowa :(

Odnośnik do komentarza

MLODAAMBTNA bardzo mi się podoba twoje podejscie, az daje mi energie na lepsz zycie, choć przyznam że coraz lepeiej sie czuję. Z nerwicy da sie wyleczyć. nie wiem jak wy ale ja mam duzo znajomych którzy mnie rozumieją. nie mówia mi żebym wziął się w garsć, tylko słuchaja mnie sumiennie, i potrafią się otworzyć z swoimi problemamami. a wtedy ja mam tą przewagę ze mogę im pomódz z tą nerwicą albo problemami, które je trapią. Oni czasami nawet sobie nie zdaja sprawy ze się męczą się ze swoją podświadomością. Ja mam tą przewagę że wiem co mi dolega. A najbardziej pomaga mi czytanie książki o której wspomiałem wcześniej, oraz którą mi polecił kolega gdy mnie wysłuchał. Właśnie wróciłem z spotkania z znajomymi ze studiów i bardzo mnie to podładowało. Cieszę się że tu jestem i w końcu zrozumiałem że musi stać się zwrot w życiu aby człowiek zrozumiał co jest ważne i w końcu zaczął myśleć o sobie. i wierze że 100% ludzi ma ten sam problem co my. Lecz naszą przewagą jest anonimowość i znajomość komunikowania się między sobą.

Odnośnik do komentarza
Gość mlodaambitna

PAWEL28 - ciesze sie, że coś z moich wypowiedzi potrafilo Cie zainspirowac. ale mam wrażanie, że chodziło o cytat, ktory wpisałam z wypowiedzi IGNAC1. faktycznie, bardzo pozytywne słowa. podziwiam Cie, że powiedziales o nerwicy swoim znajomym. u mnie wiedza tylko rodzice i moja psycholog. za wszelka cene staram sie ukryc przed swiatem co mi dolega. wstydze sie tego i nie wiem jakby moje otoczenie zareagowała na taka wiadomosc. wszytsko tłumie w sobie. teraz zaczełam sie udzielać na tym forum, troche mi to pomaga, ale bardziej owocna bylaby chyba rozmowa z osoba, ktora tez przez to przechodzi. moze ktos z Was orientuje sie, czy sa jakies czaty publiczne, gdzie mozna anonimowo poklikac? ja aktualnie mam ewidentny kryzys. codzienny lęk, złe sampoczucie. mam nadzieje, że to kwestia podogy, ktora tak mnie nastraja. w poniedzialek trzeba sie zwlec do pracy, biora pod uwage, że mialam leki w czwartek zwiazane z jazda samochodem, musze przyznac ze juz sie nieco obawiam o moj dojazd do pracy. eh...

Odnośnik do komentarza

A mnie coraz bardziej zaczyna przerazac fakt ze boje sie sama ruszyc gdziekolwiek....siedze w domu, nawet sklep mnie przeraza:( na sama mysl o wyjsciu z domu kreci mi sie w glowie :( jasna chol*** ja chce wyjsc z domu, isc do kina, na zakupy, byle gdzie..a boje sie, nie wyobrazam sobie wyjscia od razu ucinam ta mysl. jestem juz zrozpaczona, chce mi sie plakac, moje leki odnosnie wyjscia coraz bardziej sie poglebiaja i nie wiem co z tym zrobic....czuje sie taka bezsilna..

Odnośnik do komentarza

Piszę do was jeszcze raz, rozpisałam sie ale niechcący mi sie wszystko usunęło. Zacznę od tego że od ferii nie chodzę już do szkoły. Strasznie się *boję*. Znaczy źle się czuję. W środe po świetach Wielkanocnych miałam juz zaczac normalnie chodzić, wszystko było ok, tato podprowadził mnie pod szkołę. Już szłam w stronę szkoły,ale zobaczyłam że tato sie oddala i spanikowałam,pobiegłam za nim i wróciłam do domu. Także już 1,5 miesiąca nie chodzę do szkoły. Wszyscy mi mowia żebym zaczeła chodzić bo mnie w końcu zabiorą do jakiegos osrodka. nie mam kuratora, jestem w szkole średniej, 2kl. Cały czas chciałabym żeby ktoś przy mnie był,bo się boję ze cos mi sie stanie. Psychiatra stwierdził mi zaburzenia depresyjno-lękowe dostałam tabletki których nie chcę brać, chciałabym przez psychoterapię z tego wyjść. Przepraszam że piszę to chyba już kolejny raz,ale potrzebuje wsparcia..? Teraz sie tak zastanawiam czy ta diagnoza została prawidłowo przedstawiona. Byłam u niego tylko raz, pozniej juz nie poszłam.. bo jezeli nie chce brac lekow to nie mam po co do niego iść. :| Buszując po stronach o depresji i nerwicy natknąłam się posty ludzi ktorzy pisali że od nerwicy czy depresji krotka droga do schizofrenii.. pytalam o to samo swojego terapeute ale tylko sie usmiechnal i ze sa ludzie ktorzy zyja z tym i tyle bylo rozmowy. i wracając do sedna sprawy, wczoraj jakoś o 16 położyłam sie i usnęłammiałam taki strasznie realny sen,że jak sie obudziłam to myslałam że to wszystko działo sie naprawdę. Wydawało mi sie ze tato mnie wola,a ja nie śpię i wszystko było takie realne że się przebudziłam. Miał ktoś tak? A dziś wstałam i jakoś dziwnie,dobrze że czuję.. Tylko stresuje sie tym że to schizofrenia. Bo ponoć tacy ludzie wiedzą że wszystko jest z nimi ok,a jednak nie jest. A ja sie obawiam tego że jak dzisiaj sie dobrze czuje że to jest już początek tej choroby. Mógłby ktoś mi napisać jaka jest zależność miedzy tymi chorobami i czy to może być to? Strasznie się boję i potrzebuje słów otuchy, jeżeli ktoś przeczytał to co napisałam to dziękuje bardzo,liczę na odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

MLODAAMBITNA leki przed wychodzeniem mam juz od 6 miesiecy, na poczatku jeszcze dawalam rade i jakos sie mobilizowalam i wychodzilam. teraz sama nie dam rady, wychodze z mezem. czasem jak mam lepszy dzien jestem w stanie pojechac samochodem do pobliskiego sklepu ale raczej tego unikam. nie wiem juz co robic po prostu paralizuje mnie strach konkretnie przed tym ze czesto jestem slaba, kreci mi sie w glowie, robi sie czarno przed oczami i oblewa mnie fala goraca. z reszta dolegliwosci jakos juz sie uporalam i nie boje sie juz dodatkowych skurczy (ktore kiedys tez wywolywaly paniczny lek..) no i w sumie czuje sie jak w zamknietym kole, uporam sie z jedna dolegliwoscia a przychodzi nastepna i rozklada mnie na lopatki. Mam 24 lata, chce zyc normalnie, marze zeby gdzies wyjechac na wakacje, odpoczac od tego wszystkiego, ale oczywiscie boje sie bo najlepiej jest mi w domu. przerasta mnie juz to wszystko. KIlka razy myslalam ze jest juz lepiej ale jak mnie dopada to wracam do punktu wyjscia.......

Odnośnik do komentarza
Gość Dorota1101

Pola1199 witaj w drużynie mam to samo....na nerwicę choruję od 20 lat, koszmarne uderzenie agorafobii w 2007 roku, remisja do 2009, remisja do 2011 i tak koszmarne uderzenie ze kosmos, od 1,4 roku wegetuję do tego doszła silna depresja i silne stany lękowe które ciągną sie godzinami...koniecznie leki, choc u mnie kiepsko jestem juz na kolejnej zmianie leków (8 specyfik) i ciągle mam nadzieję że dźwigne sie z tego...ale no własnie...juz płacze jak pomyslę ile przeszłam...współczuję Ci bardzo bo to nie jest życie to jakis nierealny stan który zafundowała nam nasz psychika....:(

Odnośnik do komentarza
Gość mlodaambitna

POLA1199 i ILNK, dziewczyny nie jestem specjalistka, sama borykam sie z lekami ale...co moge Wam poradzic, to metoda małych kroków. jedyna najskoteczniejsza dla mnie. jesli chodzi o wychodzenie z domu, to załóżcie, że wychodzicie tylko przed kaltke, i spowrotem do domu. gwarantuje wam, że bedziecie miały dziką satysfakcje i chęć na wiecej. jesli sie zdecydujecie, przejdzcie sie do okola bloku. nastepnego dnia to samo, albo nawet dalej. malymi kroczkami. jesli chodzi o chodzenie do szkoly, sprobuj ustalic z rodzicami, nauczycielami ze na poczatku bedziesz chodzic tylko na 1-2 lekcje, ale nie wiem czy taki uklad jest mozliwy. taka metoda jest szalenie pomocna, bo nie czujecie na sobie presji ze musicie dokonac niemozliwego. pomalutku. bez pospiechu, dajcie sobie czas, nerwicy sie nie pokona w tydzien. raz bedzie lepiej a raz gorzej, z tym sie trzeba liczyc. ja w ten sposob postepowalam, jak nie sie balam jezdzic samochodem. najpierw kolko w okol osiedla, pozniej sklep, pozniej gdziekolwiek chcialam. dajcie znac, czy Wam cos takiego pomoglo i trzymam kciuki:)

Odnośnik do komentarza

Jeszcze gryzie mnie ta sprawa z tą schizofrenią. Bo naprawdę dziwnie sie czuję.. Jakaś jest zależność między tymi chorobami? Czy przez tą akcję wczorajszą mogę mieć schizofrenię? Pomogła Ci ta metoda małych kroczków, w sumie nie mogę się doczekać i chyba aż pójdę do pobliskiego sklepu po jakąś pierdółkę sprawdzić się. Jak się czujesz po tej metodzie?

Odnośnik do komentarza
Gość mlodaambitna

ILNK - tak jak napisalam wczesniej, mi ta metoda bardzo pomaga. po kazdym ataku zaczynam od tego wlasnie sposobu. tak jak napisalas, idz do sklepu po batonika, czy jogurt czy na co masz ochote. tylko nie udzerzaj od razu do super/hiper marketu, jesli masz mozliwosc to sprawdz sie na malym osidlowym sklepiku. ja tak robilam. co do schizofrenii...ja bym nie szła ta droga. realny sen zdarza sie kazdemu, i kazdy sprawnie funkcjonujacy mozg nam funkduje takie wlasnie wrazenie. to ni jak sie ma do schizofrenii. a siedzac w domu i czytajac fora internetowa moza sie nabawic w zasadzie kazdej choroby, im wiecej wiesz na temat, tym lepiej. nie potrzeba wymyslac sobie nowych schorzen.

Odnośnik do komentarza

Hej :) Witam wszystkich jestem tu nowy i śledzę wszystko co się dzieję. W tym momencie mam straszny ucisk na szyi i źle mi się oddycha i mnie boli głowa, ale wiem że to nerwica i to stan, który mi bardzo przeszkadza a wręcz boję się o swoje życie. Od kilku tygodni późno chodzę spać (wolę być zmęczony i szybko zasnąć, gdyż mam takie lęgi, że cokolwiek usłyszę coś spadnie itd to się wystraszę i lęk niesamowity) Leczenie zacząłem alkoholem, ale z czasem i on wzmocnił lęki. Właśnie od niedawna mnie boli w krtani czy tam w gardle nie wiem dokładnie, ale mam straszny ucisk. Wczoraj było u mnie Pogotowie o 3 w nocy: puls miałem około 120/m a ciśnienie 170/100... Dostałem lek na uspokojenie... Ogólnie szukam osoby z którą o tym będę mógł porozmawiać i która mi pomoże w leczeniu tego dziadostwa !!!!!!!! zostawiam nawet telefon 661 595 976 - mail mgursiel@wp.pl oraz gg 2170582 Michał 23 lata z Kielc

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×