Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość mlodaAmbitna

Witam. chciałam sie rozpisac, jednak caly moj poprzedni tekst został skasowany, bo niechcy nacisnelam klawisz *wstecz* ;) powiem tak, mam 26lat, prace w korporacji nie mam chlopaka. jeden w pracy mi sie podoba ale jak tylko dostrzegam go katem oka to doznaje takiego paralizu że żyć sie odechciewa. ostatnio z nim zamienilam slowo na korytarzu to myslalam, że zemdleje. od tamtej pory panicznie sie boje z nim porozmawiac, jednak wiem ze to kiedy musi nastapic bo pracujemy razem. nerwice mam od 2 lat. moje zycie sie zmieniło. juz nie jestem spontaniczna i beztroska osoba. wszytsko jest zaplanowane, przemyslane, *wyjscia awaryjne* w zasiegu koniecznie. jest okropnie, bo nie potrafie sie juz tak cieszyc zyciem. nie wyobrazam sobie mojego zycia dalej. nie wyobrazam sobie miec meza, bo nie wystalabym na oltarzu ze stresu, nie wyobrazam sobie jezdzic na kolacje z nim, do znajomych, sluzbowe w pracy...bo nerwica mnie paralizuje i nie jestem w stanie wziac widelca do ust, bo cala jestem zesztywniała...nie wyobrazam sobie podrozy... nie wyobrazam sobie w ogole sytuacju w ktorych nie moge sie wspomoc alko. moje zycie to porazka.

Odnośnik do komentarza

MLODAAMBITNA mam pytanko czy szukasz pomocy u spejalistów. Ja też jkieś półtora miesiąca temu miałem miałem atak nerwicy. chodze do psychologa oraz psychiatry. Z każdym dniem czuje sie coraz lepiej. Lęki minęły, śpię lepiej, choć czasami czuje wewnetrzny niepokój. Dużo czytam na temat nerwicy, sporo informacji jest na You Tube, im bardziej ją poznasz to nie będzie Cię tak paraliżowała. Ale zacznij dzialać bo twój organizm woła o pomoc. Nerwicę można wyleczyć. Poczytaj moje wczesniejsze posty z 3 -4 strony wstecz, tam opisywałem mniejwięcej jak ja sobie z tym radzę. Są efekty. Mam wrażenie że jestem już w połowie drogi do wyleczenia.

Odnośnik do komentarza
Gość mlodaambitna

PAWEL28 - gdzies od pazdziernika chodze do psychologa. jednak najpierw moje wizyty skupilaly sie na zwalczeniu stresu przed grudniowa prezentacja. jakos dalam rade. przeczytałam Twoje wczesniejsze wypoiwiedzi. moje dziecinstwo bylo bajka, w porownaniu do Twojego. eh co mam powiedziec, nie potrafie poradzic sobie z wytworami mojej wyobrazni. teraz kolega, wczesniej samochod, autobus, sklep itd... co raz to inne zdarzenia/miejsca/osoby. bralam jakies leki przeciwlekowe ale po nich mam nasilone objawy wiec tak na prawde tylko po % zaznaje ukojenia. na codzien nie pije, tylko w weekendy na imprezach. nie wiem czemu pojawil sie u mnie taki stan, nie potrafie znalezc przyczyny. wszystko bylo idelane.... dlaczego ja :(

Odnośnik do komentarza

MLODAAMBITNA. Ciężko stwierdzić jednoznacznie co jest przyczyną, ja sam jeszcze nie wiem co tak naprawde mnie nie pokoi. Mi sie wydaje że główną przyczyną jest nasz teraźniejszy świat który rządzi się innymi prawami niż kiedyś. Telewizja i internet całyczas przekazuje nam zafałszowany świat, przekazuje nam informacje ze jezeli bedziemy posiadali coraz więcej to bedziemy szczęsliwsi, a to jest gówno prawda, potem zawodzimy się że nie czujemy sie tak jak to sobie wyobraziliśmy gdy cos osiągniemy. To tylko daje nam chwilowe poczucie satysfakcji. Główną wartością człowieka teraz jest konsupcjonizm, nie wyznajemy żadnych wartości. Ja jak byłem młody to myslałem ze bogacenie bedzie mnie uszczęśliwiało, jednak tak nie jest. Dużo osiągnąłem ale to nie daje mi poczucia satysfakcji. czegoś mi brakuje. Ostatnio zacząłem rozmawiać z moim kolegą z pracy, który jest mocno wierzący, i widze u niego spokój i nadzieję co też mnie uspokaja. Ja wierze w Boga ale nie chodzę do kościoła. i zaczynam zauważać jedną prawidłowość że ludzie coraz mniej werzą w coś ale za to są coraz bardziej zagubieni tak jak my, i tak jak powiedziała moja pani psycholog że depresja i nerwica to jest plaga naszych czasów. Ale głównym czynnikiem moim zdaniem nerwicy jest zbyt duża ambicja która wywołuje w nas ciągłe napiecie i potrzeba kontrolowania wszystkiego. Coraz mniej śpimy wiecej pracujemy. Gorsza żywność. Coraz mniej regularności w naszym życiu. Większa presja społeczna, wygórowane ambicje naszych rodziców, itp. Zauwazyłem że moi wójkowie i ciotki, dziadkowie albo moja mama są szczęsliwsi. Moja ciocia choruje na raka i ma wiecej pogody ducha niż ja, nawet potrafi zartować ze swojego choroby. a mnie przeraża jej choroba. Ale to pewnie też zlaeży od osobowości. Alkochol i imprezy też wpływają żle na nas. Niby się zrelaksujemy. Ale ja jak piłem i imprezowałem w sobote to w poniedziałek wieczorem czułem się beznadziejnie. W koncu dopadła mnie też bezsennosć bo róznie sie kladłem. Teraz kłade sie regularnie i coraz lepiej śpię. Spróbuj sie przyjzeć swojemu życiu i porównaj je z tym życiem kiedy czułaś się dobrze może pozwoli ci wyciągnąć jakieś wnioski.

Odnośnik do komentarza

Witam was znow. Mam do was pytanie. Eh. Nie daje sobie już rady,nie wiem gdzie szukać pomocy. Teraz mam wrażenie że mam schizofrenie. Od końca ferii gdy zaczęło się wszystko,przestałam o siebie dbać. Nie mam ochoty na nic, nie wiem czy to jest związane z nerwicą czy z czym. Skarżyłam się na zawroty głowy i obawiałam się że zemdleje,teraz mam wrażenie że to jednak schizofrenia,pytanie do Was czy jeżeli nie mam żadnych urojeń i nie słyszę żadnych dziwnych głosów to może być schizofrenia? Proszę o odpowiedz. Strasznie się boję. Wszyscy sie pomału odsuwają ode mnie.. :(

Odnośnik do komentarza

Schizofrenia? Mało prawdopodobne. Wyszukujesz u siebie choroby, których nie masz. Ja zanim uświadomiłam sobie, że takie coś nie ma najmniejszego sensu *znalazłam* u siebie chyba z połowę możliwych dolegliwości(zarówno fizycznych jak i psychicznych choć tych drugich więcej)... Spróbuj znowu o siebie zadbać-to powinno pomóc.

Odnośnik do komentarza

Witam, od okolo 2 miesiecy mam bóle głowy(coś jakby silny ucisk), zawroty, piszczenie w uszach a także dziwne uczucie tak jakby napady lęku bez powodu uczucie gorąca na karku lub/i ucisk w klatce piersiowej. Byłem u laryngologa, nawet leżałem na neurologii ale badania nic nie wykazały. Ostatnio nic mi się nie chciało, poranne wstawanie z łóżka to była wielka męka. Lekarz rodzinny wysłał mnie do psychiatry. Dostałem lek Nexpram i co prawda ogólnie czuję się troche lepiej bo juz nie jestem tak obojetny na wszystko jak wcześniej jednak bóle(co prawda słabsze) i piszczenie pozostały. W którymś momencie pojawił sie przez kilka dni brak apetytu, cokolwiek bym nie zjadł nawet bardzo małe ilości(kawałek skórki z chleba) zbierało mi się na wymioty, po USG lekaż jednak nie stwierdził również żadnych możliwych przyczyn. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze bardzo mi to wszystko utrudnia a czasem uniemożliwia pracę a mam na utrzymaniu małe dziecko i żonę więc nie mogę sobie pozwolić na dłuższą przerwe w pracy. Nie wiem już co mam z tym robić, brakuje mi juz siły na chodzenie po lekarzach a informacje ze nic mi nie jest jakoś mnie nie uspakajają a nawet wręcz przeciwnie zastanawianie sie nad tym wszyskim nasila dolegliwości. Czy ktoś mógłby mi pomóc i coś doradzić?

Odnośnik do komentarza

GRZES87 Myślę że dopadła Cię ta sama franca co nas wszystkich. Tak jak piszesz masz dwie osoby które musisz utrzymać i niewykluczone że ta odpowiedzialność Cię *przygniata*. Nie poddawaj się, masz dwa wspaniałe powody żeby wyrwać się z tego stanu. Przepraszam że tak krótko, bo nie bardzo teraz mogę pisać, ale powinieneś skupić się na codziennych sprawach i starać sie z nich czerpać dużo radości oraz jak najmniej przejmować sie przyszłością swoich bliskich - na pewno będzie dobrze. Wszystko w twoich rękach!!! Zajrzyj kilka stron wcześniej, tam dużo pisaliśmy o metodach oraz przede wszystkim książkach i stronach które warto przeczytać żeby podjąć walkę z nerwicą. Pozdrawiam Wszystkich forumowiczów świątecznie - które to święta, zdecydujcie sami :)

Odnośnik do komentarza

Cześć, podczytujw Was od dawna,ale jakoś nie miałam zupełnie odwagi napisac... Z nerwica borykam się mniej więcej od roku...oczywiście na początku nie mogłam w to uwierzyc,nie dopuszczałam do siebie takiej myśli,że to nerwica!!robiłam wszystkie badania,co chwilą wzywałam pogotowie,szukałam ratunku wszędzie i niestety nigdzie go nie znalazłam!! u mnie nerwica objawia się tak,że co chcwilą mam uczucie,że zemdleje:(dzieje sie tak ok 15 razy dziennie,nie umiem nad tym zapanowac,do tego dochodzi masakryczne zmęczenie,nie jestem wstanie zmusić się do jakiejkolwiek aktywności!!! omdlenia,zmęcznie wręcz wyczerpanie i zawroty głowy to rządzi moim życiem:( postanowiłam się z tym rozprawic sama,bo lekarz psychiatra przepisuje leki (FAXIGEN) i tak szczerze nic mi to nie pomaga... chyba musze się jednak nauczyc zaakceptowac tą chorobe,chyba ją nawet pokocham,nie bede znia walczyć!!bo jak walcze to dopiero robi się zniezły lęk..... co to za paskudztwo....czy da sie wogóle z tego wyjśc????

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich użytkowników! Jestem tu nowa i postanowiłam dołączyć się do konwersacji. Rzadko tu zaglądam, ponieważ staram się tego unikać. Czasem jednak łapię się tym, że wchodzę i śledzę wpisy. Oto moja krótka historia: Mam 24 lata i również borykam się z nerwicą lękową. Każdy kto przez to przechodzi wie jakie to jest *dziadostwo*. W lipcu 2012 roku po raz pierwszy doznałam ataku paniki (jadąc autobusem). Myślałam, że umieram. Pewnie tak jak wszyscy, których to spotkało. Zdążyłam wysiąść i udać się w mało zatłoczone miejsce. Nie wiedziałam z czym mam do czynienia więc dzwoniłam na pogotowie. Po paru nieudanych próbach zdecydowałam się na taksówkę. Nie mogłam oddychać. Kiedy się już pojawiłam pani w recepcji się grzecznie i spokojnie spytała * czym się Pani się zdenerwowała? * po prostu mnie to powaliło... Myślałam, że zaraz padnę a kobietka powiedziała cierpliwie, że mam usiąść i poczekać w kolejce. Już mi to dało do myślenia. Widocznie nie jest ze mną tak źle jak myślę. Jednak na tym się nie skończyło. Z czasem ogarnął mnie lęk nie do opisania. Nie byłam w stanie się nigdzie ruszyć. Ciężko mi było nawet się wykąpać. Dodatkowo pojawiły się u mnie różne dolegliwości, z którymi pewnie macie na co dzień do czynienia : kłucie serca, ucisk w klatce piersiowej, podwyższone tętno, zawroty głowy itd. itd. Zaczęło się wyszukiwanie chorób i łażenie po lekarzach (oczywiście z osobą towarzyszącą). Po czasie byłam zmuszona wrócić do pracy. Wiedziałam, że nie mam wyjścia. Na początku zawoziła mnie siostra. Nie byłam w stanie jeździć komunikacją miejską. Wiedziałam, że tak dłużej być nie może i nadszedł czas na wzmiany... Zapisałam się do psychologa. Pojawiałam się tam co dwa dni przez okres pół roku. Nie powiem... na pewno przyczyniło się to do poprawy mojego zdrowia. Pani psycholog rozwiała wiele wątpliwości i pytań, które towarzyszyły mi każdego dnia. Chciałabym zaznaczyć, że nie brałam przez ten okres żadnych leków. Miałam możliwość ale wierzę w siłę umysłu. Zaczęłam wsiadać do autobusu i chodź było to dla mnie wielkie wyzwanie to zawsze docierałam na miejsce. Bardzo pomogła mi metoda małych kroków. Zaczęłam od krótkich tras a w czasie dłuższych jak tylko się źle poczułam wysiadałam, złapałam kilka oddechów i wsiadałam w kolejny autobus. Podobnie było z pójściem do sklepu i z każdą inną rzeczą. Z czasem wyprowadziłam się z domu. Kto by pomyślał? A jednak! udało mi się. Mieszkałam pół roku w wynajętym pokoju, pół godziny od domu. Musiałam wrócić ze względu na problemy finansowe. Zaczęłam spotykać się ze znajomymi : puby, imprezy. spacery. Kiedyś tego wszystkiego unikałam. Udało mi się nawet pójść do kina, na basen itd. Wszystko tak dobrze brzmi jednak wiele mnie to kosztowało i dalej kosztuje... lęk, napięcie cały czas mi towarzyszą... przede mną długa droga ale się nie poddam bo wiem, że można się tego pozbyć! Zacznijcie w to wierzyć! Zajmujcie czymś swoje myśli! to pomaga najbardziej. Nie pomoże Wam siedzenie na forum i czytanie o dolegliwościach innych osób. Wiem, że przynosi to ulgę bo wiemy, że nie jesteśmy sami ale spotkamy się z wieloma ciężkimi przypadkami gdzie ludzie parę lat walczą i na nic... to nas na pewno nie zmotywuje! Osoby, które mają tą walkę za sobą raczej tu nie wchodzą bo korzystają z każdego dnia i na pewno chcą o tym zapomnieć! A o to strona internetowa, która bardzo mi pomogła: http://www.szaffer.pl/ Przedstawia człowieka, który wygrał walkę z nerwicą. Obejrzyjcie sobie również ten wywiad, który miał miejsce w dzień dobry tvn : http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/nerwica-choroba-duszy-i-ciala,13583.html. Słyszałam, że bardzo pomocna jest joga. Nie przetestowałam na sobie ale planuje się zapisać. Kochani! Próbujcie, działajcie. Nigdy się nie poddawajcie się! Pamiętajcie, że robicie to dla siebie i swoich bliskich! *Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać. Śmiałość zawiera w sobie geniusz,siłę i magię* Johann Wolfgang Goethe Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Do MLODAAMBITNA i do innych nerwowiczów. Mi przedewszystkim pomaga czytanie i poznawanie tej choroby. dwie czy trzy strony wstecz podałem tytuły i autorów książek, które mi pomagają. Wczoraj miałem delikatny atak, tak z nikąd, ale poczytałem ksiażkę i nastawiła mnie do pozytywnego mślenia. Chodzę też do psychiatry i dużo mówię o sobie żeby zneleść przyczynę moich lęków. biorę też tabletki asertin 50 od psychiatry juz 3 tygodnie. za kazdym dniem jest coraz lepiej.

Odnośnik do komentarza

Nie chcę zapeszyć, ale jest coraz lepiej!!! Chyba nauczyłem sie w końcu nie podchodzić do każdego objawu z paniką i lękiem, coraz łatwiej przychodzi mi ignorowanie różnych *objawów*. Jak się trochę ogarnę z obowiązkami to napisze więcej. Z NERWICY LĘKOWEJ SIĘ WYCHODZI!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Mam 24 lata i pierwsze objawy nerwicy pojawiły się rok temu w sierpniu, na początku tylko w kościele miałam zawroty głowy, duszności, serce waliło jak oszalałe, zimne i spocone ręce, zaczęłam się bać chodzić sama i zawsze starłam się żeby ktoś ze mną był choć to też nie do końca pomagało, potem zaczęłam mieć podobne objawy na uczelni, w sklepie, w kolejce, w autobusie, nie mogłam spać, budziłam się co kilka godzin sprawdzając czy nie zaspałam poza tym miałam halucynacje podczas snu, co mnie wykańczało. Skurcze żołądka, bóle serca, *odrealnienie*, natrętne myśli, wypadanie włosów wszystko zaczęło mi dokuczać. Po zrobieniu badań krwi i tarczycy lekarz stwierdził że to nerwica i przepisał Xanax najmniejszą dawkę. Bardzo mi to pomogło ale bałam się uzależnienia, więc powoli zaczęłam odstawiać, poza tym zaczęłam brać magnez i serce się uspokoiło, objawy na jakiś czas ustąpiły, po pewnym czasie, pojawiły się inne: bóle rąk, nóg, oczu, drżenie wewnętrzne ciała, kurcze mięśni zaczęłam się martwić i znowu poszłam do lekarza, wyniki w normie teraz czeka mnie jeszcze neurolog. Strasznie boje się chorób, nie mogę oglądać seriali o szpitalach i w ogóle słuchać na ten temat. Poza tym ciągle myśle że jestem beznadziejna,czuje się gorsza od innych, uważam że ogólnie to co robie nie ma sensu, boje się że nie znajdę pracy gdyż kończe studia i że na ślubie który mam w sierpniu totalnie się rozsypię.

Odnośnik do komentarza

Inga polecam Ci terapię u psychologa, i czytaj dużo o nerwicy lękowej. jak już ją bardziej poznasz to nie będzie ona tajemnicza dla Ciebie. W moim przypadku nerwica pojawiła się prawdopodobnie z napięcia które mi towarzyszyło w dzieciństwie. potem w wyniku mojej ambicji dużo zadań sobie nałożyłem tak, że liczyłem każdą sekundę mojego życia aby się nie zmarnowała siedząc bezczynnie

Odnośnik do komentarza

Dziękuje za odpowiedź. Nigdy nie pisałam na żadnym forum, a szczerze mówiąc potrzebowałam tego, gdyż nikt z mojego otoczenia kto wie o moich problemach nie traktuje tego poważnie. U mnie w przeszłości też było wiele trudnych momentów do przejścia głównie związanych ze szkołą, gdyż zawsze chciałam być dobra we wszystkim, a teraz znowu pojawiają się problemy, dotyczące przyszłości i już nie potrafię sobie z tym poradzić. Niby staram się nie podchodzić do wszystkiego tak serio, ale nie wychodzi mi, nie potrafi sobie odpuścić..I wiem że psycholog jest dla mnie jedynym rozwiązaniem.

Odnośnik do komentarza

Inga nie tylko psycholog, są grupy wspascia, zobacz ilu nas tu jest podobno u 8mln polaków zdiagnozowano nerwicę w mniejszym lub wiekszym stopniu. wiele osób radzi sobie czytając techniki radzenia sobie z nerwicą. Nawet na you tube znajdziesz sporo informacji. Pozostaje pytanie ile osób nie zgłosiło się po żadną pomoc i zyją z tym. My z naszego pokolenia mamy internet gdzie szybko mozemy sie dowiedziec w czym problem. ja pierwsze objawy nerwicy miałem 10 lat temu po przejściu depresji. a dopiero teraz jakieś 2miesiące temu dowiedziałem sie że mam nerwice dzięki internetowi. odpowiednio podjęte dzialania pomagają w zwalczeniu nerwicy, i na tym forum czesto mozna spotkać kogoś kto sobie poradził z tym problemem. Ale psychiatra iest doraźną pomocą, najlepiej jak jest połączona z psychoterapią. jeszcze pół reku temu było by mi wstyd mówić ze mam taki problem. Teraz powiedziałem znajomym z czym się zmagam i myślę ze starają się mnie zrozumieć. Choć na zewnątrz jestem optymistą i pogodną osobą i ludzioe nie mogli mi uwirzyć, ale całyczas miałem wewnetrzna walkę z podświadomością, wzbudzając nie pokój i lęk popierwsze trzeba sie wyzbyć wstydu że jest się chorym na nerwicę. pogadac z osoba, która chce nas wysluchać. podobno osoby ktore pokonały nerwicę są bardziej szczęsliwi niż przed atakami.

Odnośnik do komentarza

Często czytam i co jakiś czas piszę :) Również mam zaburzenia lękowe - ponoć tak to teraz się nazywa tzn. już nerwica lękowa - oczywiście jak zwał tak zwał, najlepiej/najadekwatniej FRANCA. Własciwe objawy zaczeły sie około 4 mies. temu, ja od razu wiedziałam co to za cholerstwo, ponieważ pewne symtomy, niepokoje mialam już od dluzszego czasu, a dokładniej gdy nagle ze zdrowej osoby stałam sie chorą osobą. Przypadkowe stwierdzono u mnie wrodzona wadę serca i pomimo, że nie miałam żadnych objawów, a z wadą można żyć długie lata bez konieczności robienia czegokolwiek, pomimo to zaczeło się.... lekarz kierowal do lekarza, z badań na badania, sprawdzić jeszcze to i tamto, a oczy rosły, z czasem lęk też.... Po tych wszystkich badaniach i konsultacja stwierdzono, że serce jest wydolne, uklad krążaenia w pełni sprawny, a wada stabilna i może tak być jeszcze długo... - ale, no cóż lęk zostal i już te pozytywy do mnie nie docierały, w głowie było to co by mogło byc gdyby, wyobraźnia szalała, a lęk narastał podskórnie... może gdybym wtedy poszła do madrego psychologa poznawczo-behawioralnego może nigdy by nie doszło do eskalacji wszystkich objawów, stało sie inaczej. U mnie zagrały trzy rzeczy: 1- wychowanie, pewna podatność na koncentrację na sobie, 2- kryzys związany z informacją o wadzie, 3- komfabulecje lekarzy, rozdmuchana diagnostyka (dodam, co istotne - diagnozoałaam sie prywatnie) Teraz chodzę na psychoterapię, pracuje nad sobą i wygrywam, choć mam gorsze chwile, ale niezależnie od zaburzeń lękowych każdy je ma. Ważne aby na zawsze zmianić sposób myślenia, a to wymaga dużo pracy i konsekwencji, ale da się to zrobić Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość mlodaambitna

Ja dzisiaj mialam atak, podczas jazdy samochodem. i to tak, że czulam mrowienie w konczynach, dretwienie. tylko raz tak miala, jakies 6 mies temu. cos potwornego. najgorszemu wrogowi tego nie zycze. codziennie dojezdzam do pracy samochodem, wiec tak nagle z nieczego mialam atak paniki*???? :( życ mi sie odechciewa., mam 26 lat ale w ten sposob nie chce zyc ani dnia dl;uzej :(((

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×