Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Alis :-) Trzymaj się i tak jak piszesz; nie angażuj się emocjonalnie w sprawy, które są dla Ciebie trudne i w sprawy, na które nie masz wpływu. Ja po tych wszystkich latach *przyjaźni* z nerwicą, wiem, że to podstawa. Sama wiesz, że do zapanowania nad własnymi emocjami potrzebna jest psychoterapia, wsparcie bliskich ludzi i lekarstwa. Jak najgorsze minie, leki należy stopniowo odstawiać, pozostając przy terapii i ciężkiej pracy nad sobą. Ta terapia i praca nad sobą jest niezbędna, aby umieć unikać i wycofywać się z emocjonalnie niebezpiecznych dla nas sytuacji. Jak człowiek nauczy się innego postrzegania świata, to nerwica nie będzie miała szansy na zamieszkanie, czy nawet tylko zagoszczenie w nas. Natomiast jak już *zjedziemy w ciemność*, co może się zdarzyć, bo życie jest nieprzewidywalne tak in plus, jak i in minus, to w takich sytuacjach potrzebny jest lekarz i przejście kuracji farmakologicznej nie rezygnując z psychoterapii. Leczenie nerwicy, to stała kontrola i czujność. Z czasem panowanie nad emocjami stanie się normalne, tak jak jedzenie, spanie, czy korzystanie z łazienki... :-) Życzę Ci powodzenia :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Witam was moi drodzy:) chcialam sie zapytac czy z nerwicą lekowa,fobia spoleczna lepiej wybrac sie do psychiatry czy psychoterapeuty?bo chce sie umowic na wizyte a u nas to tylko prywatnie i nie chce na darmo wydawac kasy.Czy kazdy z tych lekarzy moze przepisywac leki?Mma juz dosc tej nerwicy ale niewiem do konca czy leki pomoga mi ....

Odnośnik do komentarza

Moi kochani witam was serdecznie po tygodniowej prawie przerwie.Tak wiec chcialam napisac ,ze leki sa tylko narzedziem ktorym mamy sie poslugiwac,a nie lekiem na nerwice.My potrzebujemy uspokojenia ciala i mozgownicy.Nerwica to nic innego jak schowane gdzies gleboko nasze emocje ktorych nazbieralo sie tyle ze musialy w koncu ujsc.Rownie wazna jest moim zdaniem terapia,poniewaz ona pomaga zrozumiec czym tak naprawde jest nerwica i ze w duzej mierze to wina naszej wyobrazni i wiary w zlowieszcze mysli. Lek,niepokoj,strach,lek uogolniony,lek paniczny,zawroty glowy,natretne mysli,problemy z widzeniem kochani ja to wszystko znam tak samo jak i wy. I wiecie co wam powiem jestesmy mega silaczami !!!!! nie kazdy jest w stanie uniesc tyle co my !!!!! glowa do gory i do przodu,nie cofamy sie ....byl taki czas i to calkiem niedawno kiedy bylam bez antydepresantu i plakalam bez powodu nawet ze 3 razy dziennie,robilo mi sie smutno i chcialam tylko wyc ,a i jeszcze ucinalam sobie drzemki gdzie przy wybudzaniu lapal mnie przerazliwy lek ,nie ma tego juz i wiecie co w pewnym sesie zawdzieczam to antydepresantom bo one uspokoily moj uklad nerwowy,ale i tak wiekszosc brudej roboty musialam wykonac ja..samozaparcie jest bardzo pomocne,a na poczatku w trudnych chwilach nie mamy go wcale ono sie wzmacnia z mometem kiedy my zaczynamy coraz bardziej chciec ! Tak samo przy ataku leku panicznego,zawsze lapie kiedy chce i malo tego czlowiek traci poczucie rzeczywistosci i nie wie co moze zrobic,a zeby jeszcze jakies poprawne myslenie to juz w ogole nie wchodzi na poczatku w gre.Lecz w miare cwiczenia innej reakci na lek to sie utrwala ... Nie moge powiedziec ze zaakceptowalam nerwice bo to chyba nie o to chodzi,staram sie ignorowac objawy i symptomy tlumaczac sobie ze nic sie nie dzieje.Chociaz zawroty glowy wrrrrrrr irytuja mnie. Pozdrawiam was serdecznie, Dobranoc :)

Odnośnik do komentarza

Jeszcze chcialam dodac jedna wazna rzecz : kochani tak wiec gdy nadchodzi lek staramy sie go nie bac i nie chowamy sie przed nim w ciemny kat, tylko pozwalamy mu przez nas przejsc nie skupiajac sie na nim i na zadnych myslach...To my jestesmy panami sytuacji a nie nasze zlowieszcze mysli ! Pamietajcie wszystkiego czego sie nauczylismy mozna sie oduczyc tylko potrzebny jest na to czas :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie Też miałem przed chwila napad zdiagnozowalem sie na wlasna reke w internecie znalazlem haslo nerwica lekowa objawy byly w stu procentach identyczne. i przez chwile zaczalem juz sie zalamywac ze do konca zycia bede zyl w strachu. Jestem osoba energiczna i bardzo komunikatywna, nikt z moich przyjaciol by nigdy o tym nie pomyslal, a tego zawsze sie balem. Cierpie zarowno na bezsennosc gdyz jak widzicie pisze o 4:05 balem sie ze popelnie samobojstwo. Ale przez sekunde pomyslalem ze kocham swoich bliskich rodzine przyjaciol i ze moze w podswiadomosci warto sobie zakodowac ze cokolwiek by sie nie dzialo ta choroba nie mzoe Cie doprawdzic do smierci a objawy lekow dochodza do maksimum do kilku minut i trwaja do kiklunastu. Czy warto sie obawiac, napisalem bo moze ten post sie wam przyda, ja wierze ze jak najbardziej i dziekuje za to Bogu. Amen

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich :) jestem *tu* nowa i widząc ilość stron na tym forum z jednej stony cieszę się ,że nie jestem z tym problemem sama, a z drugiej strony ,żal mi Was ludziki- bo wiem przez co przechodzicie i jak bardzo nieraz te choróbsko potrafi zatruć Wam życie...Ja sama walczę z nerwicą od 5 lat ...objawy miałam chyba wszystkie jakie są możliwe :-(i chyba dzięki temu dzisiaj jakoś w miarę normalnie funkcjonuję ,bo skoro przeżyłam kilka** zawałów serca*(bo tak się nieraz czułam),kilka ataków paniki,gdzie miałam wrażenie ,że zaraz zfiksuję i kiedy nie jadłam przez kilka dni bo mnie mdliło a każdy kęs kończył się potwornym skrętem *flaczków*...kiedy serce waliło jak szalone a całe ciało drętwiało i miałam wrażenie ,że właśnie schodzę z tego świata...o dziwo ja dalej żyję... i mam zamiar żyć dalej... i nie poddać się ...jak to się mówi *co nas nie zabije to nas wzmocni*...Pozdrawiam Was serdecznie -niech moc będzie z Wami ;-)

Odnośnik do komentarza

Dziękuje EWALIT54 za słowa otuchy i wsparcia, kurcze myśle sobie że w naszej przypadłości to bardzo ważne :) MATEUSZ1991 masz racje,chodzi o te pieprzone ataki które powodują że przez jakiś czas nie żyjesz normalnie.Moje ataki też trwają do pół godziny,potem się uspokajam.Najgorsze jest wybudzenie przez lęk kiedy sobie śpisz i nagle łup!!To jest koszmar.Każdy z nas walczy na swój sposób ważne żeby się nie poddawać.Tylu nas jest. Trzymajcie się ciepło :-)

Odnośnik do komentarza

Witam po przerwie, nie było mnie ponad tydzień i widzę że na formu się dzieje. Po pierwsze brawo EWALIT54 - super posty i nie przejmuj się uwagami PETERa 60. Jak kogoś temat mocno dotyka to nic dziwnego że pisze emocjonalnie. Nie ma tu mowy o wyniosłości i niegrzeczności. To jest supergrzeczność bo podparta 300% chęcią pomocy i nie ma miejsca na bawienie się w ĄĘ. Oczywiście że można grzeczniej i przez bibułkę, tak właśnie robi pan dochtor który STARSZĄ PANIĄ faszeruje pigułami przez tyle lat - grzecznie i kulturalnie (daweczka terapeutyczna łaskawa pani, samo zdróweczko)!!! Prawda jest taka że lekarze zapisują leki bezmyślnie i mają pacjęta z głowy - łatwiej tak niż przyznać się do bezsilności. Niestety horrorem jest to że najcięższe leki może przepisać zwykły internista, który nie ma bladego pojęcia jaką krzywdę robi człowiekowi. Mojemu ojcu lekarz przepisywał przez 4 lata lek który powinno się odstawić maksymalnie po 3 miesiącach - przepisywał nie widząc go na oczy - karteczka w recepcji z listą leków i następnego dnia recepta do odbioru. Efekt? Lek przestał działać, więc wogóle nie pomagał a do tego bardzo zaawansowana jaskra, potworne problemy z pamięcią i kojarzeniem itd. Można i tak. Niestety te leki działają tak jak narkotyk, czyli przy wychodzeniu jest się na silnym głodzie. Dlatego nasilają się wszelkie objawy - organizm piszczy o narkotyk!!! Sam przechodziłem objawy odstawienne po mniej uzależniających środkach. Starsza Pani myślę ze padły tu już kilkukrotnie bardzo mądre rady. Przede wszystkim decyzja czy chcesz odstawić i dla czego - bo jezeli nie masz sama przekonania czy warto i akceptujesz skutki dalszego brania, to rzeczywiście nie ma sensu. Po drugie po takim czasie brania odstawianie powinno być robione tylko i wyłącznie pod nadzorem lekarza i to on powinien sterować tym odstawianiem. Powinien być to lekarz psychiatra bo oni się znają na tego typu lekach a nie internista, bo interniści nie mają bladego pojecia i robią więcej szkody niż porzytku. Nie wykluczone że psychiatra włączy jakiś lek wspierający na czas rzucania, z innej grupy - np. z antydepresantów. Będzie potrafił zareagować na objawy odstawienne w prawidłowy sposób. A tak na marginesie to sądzę że większość problemu leży w psychice - jest prawie niemożliwe żeby po tylu latach brania w tej samej dawce benzo jeszcze jakkolwiek działał. Działa sama świadomość brania i podpierania się nim. Oczywiście to nie ma nic wspólnego z tym że jak się nie bierze to się pojawiają objawy odstawienne - te sie pojawiają niezawodnie wspomagane lękiem przed brakiem leku. I nie powstrzymam się - dawka terapeutyczna!!! kto wymyślił takie kretyństwo? Lekarz? to jakie sa jeszcze inne dawki? Pewnie ćwierć tabletki to dawka wspomagająca a cała tabletka to dawka lecznicza, za to dwie tabletki to dawka uzdrawiająca. Samo to świadczy o tym jak to bzdura - jeżeli wymyślił to lekarz to należy go pogonić kijem jak tylko się pojawi, zabierajac mu przy okazji dyplom żeby nie krzywdził juz więcej. Tak mi się skojarzyło - pół tabletki dawka terapełtyczna, jeden głębszy dla kurarzu; pół literka nikomu jeszcze nie zaszkodziło; wciągnąć jedna działkę na tydzień to tylko dla zdrowia. Ile to można nawymyślać bzdur żeby usprawiedliwić własne nałogi.

Odnośnik do komentarza

Znów troszkę wybuchłem ale czasem tak trzeba szczególnie jak się czyta niektóre posty. Iniax trudno powiedzieć do kogo, myślę że potrzebni są obaj i zaczął bym od psychiatry żeby stwierdził z czym się tak naprawdę borykasz. To pomoże określić jakiego rodzaju psychoterapia będzie najwłaściwsza. Są psychiatrzy którzy równocześnie są psychoterapeutami. Jeżeli psychoterapeuta jest psychologiem to nie wypisze recepty na leki bo nie jest lekarzem

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich:) słuchajcie znalazłam taką ciekawą książkę, nie wiem czy komuś pomoże ale wydaje mi się że warto chociażby ją przeczytać:) pozdrawiam http://www.roonie.zabrzeg.net.pl/documents /Joseph%20Murphy%20-%20Potega%20podswiadomosci.pdf

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Witam wszystkich cieplutko. Dziękuję EWALIT za miłe słowa:))). Walczyć będę do końca. Czasami przychodzi taki moment zwątpienia, że nadal nie wyszłam z tego bagna i tłukę głową w mur. Później przychodzi zawsze moment głębszej refleksji i dochodzę do wniosku, że robię postępy i to całkiem spore. Nie mogę spodziewać się cudu, że z dnia na dzień wszystko zniknie jak zły sen a ja będę znowu energiczna i odważna jak dawniej. Przecież ja jeszcze rok temu z psem nie mogłam wyjść, a dzisiaj robię to bez najmniejszego problemu. Dla mnie blokadą przed wyjściem były spojrzenia ludzi. Wydawało mi się, że każdy na mnie patrzy i myśli sobie jak okropnie wyglądam. To był czas kiedy bardzo schudłam po pierwszym ataku nerwicy. Moja mama ciągle powtarzała mi jak koszmarnie wyglądam. a kiedy ktoś z sąsiadów mnie skomplementował, że ładnie wyglądam to mówiła, że tak tylko mówi, bo nic innego nie wypada powiedzieć. Z resztą do tej pory mówi mi, że źle wyglądam, ale ja chyba stałam się silniejsza i mam na dzień dzisiejszy gdzieś jej uwagi. Oglądam czasami zdjęcia i nagrania sprzed choroby i nie zauważam jakiejś ogromnej różnicy, poza tym, że rzeczywiście schudłam, wróciłam do wagi panieńskiej z czego mój mąż się cieszy. Nadal mam napady strachu przed załatwianiem niektórych spraw, ale i tak je załatwiam, wtedy czuję się zadowolona, mam satysfakcję. Chodzę po dziecko do szkoły, chociaż za każdym razem z duszą na ramieniu, robię zakupy w marketach, zaprowadzam dziecko na urodziny, zapraszam znajomych do domu. Staram się znowu żyć w miarę normalnie. Wczoraj miałam gorszy dzień, bo tak mnie klient wyprowadził z równowagi, a właściwie ja pozwoliłam na to, żeby tak się stało. Nie wytrzymałam nerwowo kiedy po raz setny zadał mi głupie pytanie. Oczywiście nie nawymyślałam mu, ale ciśnienie mi podniósł. Powiedziałam mu, że z takimi pytaniami to raczej do wróżki a nie do mnie. Miałam ochotę wstać i natychmiast wyjść, zakończyć tą chorą rozmowę. Jednak może nie powinnam tego wiązać z chorobą, bo zdrowi ludzie też ulegają emocjom, dają się wyprowadzić z równowagi. Potraktuję wczorajszy dzień jako gorszy i tyle. CZUJECIE JUŻ WIOSNĘ? Tak marzę o wiośnie, a wczoraj ptaszki tak świergotały. Czekam na nią z utęsknieniem.

Odnośnik do komentarza

OPTYMISTKA :-) Ja myślę, że wcale nie miałaś gorszego dnia. My wszyscy jesteśmy bardziej wrażliwi emocjonalnie i jeżeli w pracy klient zadaje Ci jakieś bezsensowne pytanie po raz któryś tam, to masz prawo się zdenerwować. Nawet zdrowego człowieka takie kretyńskie pytania denerwują. Ty z całą przytomnością (dzisiaj wszystko pamiętasz i nie wydarłaś się histerycznie na klienta), odpowiedziałaś mu, ze *do wróżki*. To bardzo przytomna odpowiedź i trocha żartobliwa, dla niektórych może trochę tupeciarska, ale była to odpowiedź bardzo konkretna, zamykająca zadawanie głupich pytań. Ja myślę, że zachowałaś się przytomnie i na pewno zdrowo :-)) Rozbawiłaś mnie ta sytuacją w Twojej pracy :-)) Ja tez pracuję z klientami i nie raz mam ochotę ich zamordować, ale uśmiecham się i grzecznie odpowiadam. Tak to już musi być... :-) Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wiary i wytrwałości, a będzie dobrze. Wiosna jest już blisko... Ewa IGNAC :-) Dziękuję i pozdrawiam :-)

Odnośnik do komentarza
Gość brunetka

Witajcie :) Dawno nie pisałam. Ale wynikało to z mojego postanowienia ---> Mniej czasu spędzać przed komputerem, więcej na powietrzu. Moje studia wymagały przesiadywania przed komputerem, wszystkie ćwiczenia, zadania na komputerze..i tak w sumie stało się to moim nawykiem nawet po skończeniu studiów. Dzięki zmniejszeniu tego czasu do minimum, mam czas na czytanie, na spacery, na to żeby ugotować obiad. Mam mnóstwo możliwości. Dzisiaj miałam drugie spotkanie z psychoterapeutą. Mam jeszcze wyznaczone 2 kolejne, a od kwietnia zaczynam psychoterapię grupową. Psychoterapia jest baaardzo intenstywna, bo spotkania odbywają się od poniedziałku do piątku przez 12 tygodni. Cieszę się z tego, że nie muszę czekać na terapię długo, tak jak czasem czyta się na forach. Jednak nieco ten krok spowodował, że muszę szukać pracy baaardzo elastycznej. No ale myślę sobie, że warto spróbować, przecież problemy same się nie rozwiążą. Przez ten czas, gdy nie pisałam na forum, przeczytałam dwie bardzo wartościowe książki, które polecam: 1. *Pokochaj siebie* 2. *Możesz uzdrowić swoje życie* Ta druga najbardziej mnie wciągnęła. Autorka przedstawia jak wygląda u niej sesja terapeutyczna krok po kroku. Pokazuje tez różne ćwiczenia, np. na wybaczenie komuś, na podwyższeniu swojej samooceny..wiele wiele innych bardzo wartościowych. Książka tak mnie zaciekawiła, że przeczytałam ją w ciągu trzech wieczorów :) Jak na mnie to zawrotne tempo :) Optymistko, spodobało mi sie bardzo to co napisałaś: *- Wczoraj miałam gorszy dzień, bo tak mnie klient wyprowadził z równowagi, a właściwie ja pozwoliłam na to, żeby tak się stało. * Spodobało mi się to, że dostrzegasz, że tylko my sami mamy władzę nad własnymi emocjami. Ilekroć czytam jakąś książkę, to właśnie autorzy to powtarzają. Druga sprawa, to umiejętność panowania nad emocjami. Dużym wyczynem jest zapanowanie nad złością, gdy ktoś nas irytuje. Ale tak jak napisałaś, myślę że uleganie emocjom to żaden grzech, a wręcz zdrowa reakcja :) A propos panowania nad emocjami i myślami.. M. Grzesiak *Ty myśl inaczej zrobią to za ciebie*. To kolejna pozycja, która trafi do mojego zbioru do przeczytania :) A wiosnę rzeczywiście czuć już trochę w powietrzu, zwłaszcza jak zaświeci słońce i te ptaki podśpiewują ;) Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Zaglądam tu do was dzisiaj po raz pierwszy i chciałam się z wami podzielić moimi doświadczeniami. Na nerwicę lękową zachorowałam w 2005 roku i baaaaardzo długo się męczyłam, zanim zdecydowałam coś z nią zrobić. Nie miałam innego wyjścia, bo z powodu niskiej samooceny przyplątała mi się jeszcze depresja, którą musiałam leczyć farmakologicznie. Ale nie poddawałam się tak łatwo i po dość krótkim okresie brania leków podjęłam psychoterapię (trwała rok i trzy miesiące), ale efekty są REWELACYJNE! Sesje u terapeuty zakończyłam w maju 2012, czuję się fantastycznie, wróciłam do normalnego życia, chociaż złe myśli czasem wracają, ale przynajmniej lęk mnie nie paraliżuje. Wg mnie branie TYLKO leków to jak strzelanie z armaty do komara, trzeba zająć się przyczyną lęków, czyli tym , co nam siedzi w głowie i sercu. Trzymam kciuki za wszystkich, którzy walczą i się nie poddają!!!

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich znerwicowanych. Na wstępie pragnę zaznaczyć, że nie jestem lekarzem i nie piszę zaleceń leczniczych. Dzisiaj panuje obecne przekonanie, że nerwica to choroba psychiczna. Otóż nie, w zdecydowanej większości przypadków nie jest to ani choroba, ani tym bardziej psychiczna. Nerwica to objaw, jest to stan zmniejszonej odporności na stres z powodu ostrego niedoboru pewnej witaminy lub pierwiastka w organizmie objawiającego się wszystkim tutaj dobrze znanymi stanami. Wbrew obiegowej opinii da się z tego wybrnąć całkowicie i bezpowrotnie. Wystarczy, że zdacie się na medycynę naturalną i sposoby leczenia, które nie zaszkodzą, a mogą wnieść kolosalne, pozytywne zmiany do Waszego życia i samopoczucia. Zamiast uzależniać się od SRII, które leczą tylko objawy można się wyleczyć zwykłym jedzeniem, tak, nie pomyliłem się. Nie chcę tutaj reklamować forum, ale obiecałem sobie, że jeśli mnie się udało dzięki niemu prawie całkowicie wyzdrowieć to nie chcę, żeby inni się męczyli. Jest tam wyjątkowy człowiek, który naprowadzi Was na drogę do wyleczenia całkowicie za darmo. Oto adres: zdrowiej,vegie,pl (zamieńcie przecinki między słowami na kropki). Życzę Wam jak najszybszego powrotu do zdrowia. Ja męczyłem się z tym czymś tylko parę dni, więc nie znam Waszego bólu i zwątpienia, ale mam nadzieję, że dzięki temu wyjdziecie na prostą.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Uwielbiam pączki :)))) już dzisiaj mam jednego za sobą MNIAM. Wierzę całym sercem, że odpowiednią dietą można wyjść z najgorszych chorób. Niewykluczone, że cała moja nerwica to brak równowagi w gospodarce minerałami we mnie. Kupę lat cierpiałam też na anemię, a raczej nie cierpiałam tylko leczyłam, bo to nie była przykra przypadłość. Byłam źle leczona i nie wiem czy to w jakimś stopniu też nie wpłynęło na mój organizm. Teraz jestem bardziej świadoma jak powinnam się odżywiać. Największym problemem jest dla mnie zdobywanie ekologicznych warzyw i owoców. Kupuję szczęśliwe kurczaki, jaja i czasami gęsi, udało mi się namierzyć mleko kozie, które też kupuję z małej farmy z dala od miasta i miód. Gorzej niestety z warzywami. Teściowa zamawiała dla mnie niby ekologiczne warzywa, ale ja zawsze sama lubię sprawdzić gdzie to rośnie i jak jest ziemia odżywiana. Pojechałam jeden raz kawał drogi sama sobie kupić warzywka i okazało się, że owszem nie opryskują niczym, za to wszystko rośnie przy samej obwodnicy. Ale ceny mają iście kosmiczne, za jedną pietruszkę 1 zł, bo ekologiczna, a jak się tak zastanowić.....

Odnośnik do komentarza
Gość Ania3610

Witajcie znowu czytam Was na forum bo to pomaga mi zwalczyc moje cholerne objawy nerwicy-a znowu mnie dopadło,Czuje sie jakbym miała zaraz zemdleć,drętwieją mi ręce .czuje się jakbym stała obok siebie,do tego nic mi sie nie chce i boję się wyjśc do skepu bo niby jestem świadoma tego co robię ale czuje sie niepewnie-nie wiem jak to opisac....a najwiekszym problemem jest to że boję sie wziąc jakiejkolwiek tabletki-nawet ziołowej-mam ich całe mnóstwo w domu ale co z tego(między innymi to moja psychoza),Dlatego jak mozecie to napiszcie czy Wt też macie takie objawy bo czytając Wasze wypowiedzi czuje się lepiej bo uświadamiam sobie że to tylko nerwia i napewno zaraz mi przejdzie..... Ale mam głupi tok myślenia......w moim wieku(43 :{{ )to już powinnam być poważniejsza.....Pozdrawiam......

Odnośnik do komentarza

Witajcie, ja zaraz mam jechać na uczelnie..i też boję się wyjść z domu. Mam teraz sesję i boję się, że znów zawalę ją przez moje lęki i nerwice...juz jedne studia tak niestety porzuciłam, teraz jestem na drugich, na pierwszym roku a mam 23 lata..to jest obłęd..nawet nie wiem czego się boję, pewnie tego, że cos mi sie stanie, jakiś ataków.. pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witajcie.Ciesze sie ze znalazlam taki portal i forum bo mam nerwice lękowa.Ona sie ujawia co jakis czas ale cały czas tkwi we mnie .Mysle ze przyczyna sa tez zaburzenia hormonlane. Ale nie chce brac hormonów bo jeszcze gorzej sie czuje.Biore leki ale jak sie to nasila to nie pomagaja.dzisiaj siedze w pracy i tak mnie wszystko denerwuje ze nie moge juz wytrzymac.Mam czesto lek przed pojsciem do pracy choc nic zlego mi sie w neij nie dzieje.Mam lęk przed meżczyznami.(jestem sama),przed spotakniem,pojsciem na kawe,choc jestem atrakcyjna kobieta to mam te lęki. Boje sie odrzucenia i wszystkiego co sie z tym wiąże.Pomózcie ..napiszcie cos co mnie uspokoi chociaz na chwile.Anna

Odnośnik do komentarza
Gość STARSZA PANI

Witam. Walczę nadal i nie poddaję się, za 2 tygodnie mam zmniejszyć dawkę mojej *pigułki szczęścia* - (to moja decyzja skonsultowana z moim lekarzem, sama chcę mieć nad sobą kontrolę) Teraz już wierzę, że będzie dobrze, choć będzie ciężko. Zaparłam się i nie dam wygrać tej wiedźmie. A teraz napiszę Wam, że dobrze dobrana dieta potrafi poprawić nastój. JEDZMY 1) BANANY Dlaczego? Zawierają m.in. sopro białka, jodu, potasu, magnezu, witamin C i PP. Jak działają? Przestaniesz być nadpobudliwa/y, kłopotać się byle czym, będziesz lepiej spał/a. Białko banana wspomaga powstawanie serotoniny, zwanej hormonem szczęścia. 2) KAKAO Dlaczego ? Jest największym źródłem magnezu, zawiera też alkaloid - teobrominę. Jak działa? Magnez chroni przed meteoropatią, stanami lękowymi, rozdrażnieniem, poprawia koncentrację. Teobromina regeneruje organizm po wysiłku. 3) BURAKI Dlaczego ? Jest w nich dużo manganu i witamin y z grupy B. Jak działają? Pozytywnie wpływają na pracę mózgu, dzięki nim łatwiej ci będzie skoncentrować się w pracy. Ich składniki nawzajem się dopełniają, b mangan uaktywnia enzymy potrzebne do przyswajania witamin z grupy B. Na dziś to wszystko... Pozdrawiam Was wszystkich bez wyjątku i życzę samych pięknych chwil, bez towarzystwa tej wstrętnej wiedźmy - nerwicy. Wkrótce podam Wam więcej produktów, które warto spożywać ;) Hejka.....

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich Podobnie jak większość Was zmagam się z zaburzeniami lękowymi. Moja przypadłość nie jest baaaardzo zaawansowana, ale już zdażyła mnie mocno wkur.... ;) zmianić tory mojego myslenia, podejście do pewnych spraw. zawsze byłam odważna, przebojowa, wręcz zuchwało korzystałam z życia, a tu nagle taki klops, kanał.... - wiecie jak jest... Nie chce mi się dzisiaj opisywac mojej historii, może kiedyś... Dziś chcę się z Wami podzielić pewnymi prawdami, zebrać je w kilka punktów - pewnie większośc z Was o tym wszystkim wie, ale liczę że komuś moje słowa się przydadzą :)) 1. Zaburzenia lękowe to *choroba myśli* - mysli wywołują emocje, emocje - objawy, a objawy wpływają na zachowanie 2. W wychodzeniu z lęku ważne jest nie tylko pozytywne myślenie, ale wyłapywanie tzw. automatycznych myśli negatywnych, a są to krótkie myśli, czasem przywołany obraz, wspomnienie, czyjaś luźna sugestia, coś co prawie niezauwazalnie przemknie przez głowę, ale to coś zaczyna wgryzać się, zbiera armię i atakuje - a my jesteśmy zaskoczeni, skąd ten napad paniki, przecież maiałam dziś taki dobry dzień. Co robić: wyłapywać te *negatywne automaty* i od razu na ich miejsce wgrywać *alternatywne, wiarygodne mysli pozytywne*. z czasem to zaczyna działać 3. Napływajacy lęk trzeba łapać i niwelować w zarodku, nie pozwolić mu sie rozbuchać, bo jak się rozkręci to myśli racjonalne cięzko się przebijają. 4. Z lekiem nie nalezy walczyć, lęk nalezy go oswajać. Jeśli ktoś ma problem z wychodzeniem z domu, to w ramach terapii nie może iść na zakupy do centrum handlowego, lepiej postawić sobie mały cel, o niskim poziomie trudności np. zjachanie windą na parter, zrobienie kółka wokół domu i powrót, a później trzeba się cieszyć z sukcesu, choćby drobnego - lęk nie lubi sukcesów. 5. Lęk też nie lubi: radości, powietrza, ruchu i słonca - wiec walczmy z nim tymi sposoabmi 6. Rozliuźniajmy mięsnie, bo to właśnie ich silne napiecie prowadzi do drżenia, ucisków, mrowienia itp. 7. I coś pozytywnego: To my sami wpedzilośmy się w to cholerstwo, naszymi myśłami, ale jesteśmy silni i jesli w tą stronę było to mozliwe to w druga też bedzie - czyli można z tego wyjść!!!!! Pozdrawiam Was wszystkich i głowy do góry

Odnośnik do komentarza

A i jeszcze dwie sprawy: 8. Wiele osób pisze że najgorzej jest nad ranem i rano, a to dlatego, że fizjologicznie w tym własnie czasie jest najwieksze wydzielanie hormonów stresu i jak troche mnie bedziemy bać się tych poranków, to z czasem bedzie to mniej odczuwalne 9. Czasami trzeba brać leki, bo nie ma innego wyjścia, ale należy pamietać, że leki zamiatają problem pod dywan, głównie te przeciwlekowe, a wczesniej i tak trzeba będzie się zmierzyc z problemem własnymi siłami aaaaaaaaaaale się rozpisalam... ;))))

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich dawno nie pisałam ostatnio bardzo nasiliły mi się lęki , jest strasznie nie wiem gdzie iść udać się po pomoc ....... wczoraj dostałam ataku w sklepie przy kasie , nagle zrobiło mi się dziwnie w głowie takie uczucie jakbym miała taką lekką głowę , uciski , nawet włosy mi na głowie przeszkadzały , serce wogóle go nie wyczuwałam myślałam że to już koniec , zrobiło mi sie zimno a za chwile goraco , nogi i rece tak jakby ich nie bylo czulam sie jakbym umierala . Ucieklam ze sklepu zostawiajac meza samego przy kasie a on mi za to zrobil awanture , ze narobilam wstydu i wogole gdyby tylko wiedzial jak ja sie czulam ....... nikt mnie nie rozumie jestem z tym sama .... przepraszam za bledy ale cos mi sie porobilo z klawiatura ....

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich Z kakaem bym uważał bo odwapnia organizm. Słychajcie zbierajmy to wszystko do kupy - teraz piszecie o diecie, wcześniej o innych sprawach. Ja myślę że to wszystko jest ważne. Wg mnie podłożem newicy są jakieś niezałatwione problemy, nawet możemy sobie nie zdawać sprawy jakie i warto się tego dowiedzieć a potem *poradzić* sobie z nimi. Nie chodzi tu o grzebanie się we własnej historii ale odkrycie co stanowi problem i załatwienie się z tym problemem teraz. Brak wiary w siebie, nadwrażliwość, kompleksy, niezrealizowane marzenia, życie w niezgodzie z samym sobą - to sie nie bierze z nikąd, pecznieje, kumuluje i potem wyłazi. Myślę że kwestia diety o której piszecie ale także przepracowanie, niedospanie itp osłabia naturalne mechanizmy obronne i ułatwia nerwicy dojście do głosu, tak jak z przeziąbieniem które trafi na osłabiony organizm i powali a u innej osoby przejdzie bokiem. Dlatego nie tylko dieta jest taka ważna i nie tylko ze względu na składniki odżywcze ale również inne elementy tzw. higieny życia codziennego - sen, relaks, ruch świerze powietrze itp. Wymyśliłem sobie taki przykład - dom z zagrzybioną piwnicą. To my. Wg mnie są 3 scenariusze: 1. można oskrobać ściany i pomalować, ale za jakiś czas na 100% znów wylezie i trzeba będzie od nowa, ale z roku na rok będzie trudniej i efekty będą gorsze. 2. Można zamknąć piwnicę na 4 spusty żeby nie śmierdziało, wogóle tam nie zaglądać i udawać że problem załatwiony, tylko co zrobić z grzybem który wylecie ścianami i na parterze też pokarze się grzyb? Oczywiście to może potrwać kilka lat i tymczasem problemu nie ma, ale jak juz wylezie to będzie 2x gorszy bo juz mamy na głowie piwnicę i parter. 3. Można spróbować wyplenić grzyba skutecznie - jak to zrobić? To niełatwe i nie daje nigdy 100% gwarancji że to raz na zawsze załatwia sprawę. Dlaczego warto? Bo jest szansa że jednak, jeżeli znów wylezie to nie tak szybko i nie tak obficie i wreszcie dlatego że oprócz łuszczącej się farby grzyb jest bardzo niezdrowy i może zakazić cały dom (alerkie wilgość zatrucia tokasyny itp) Jak się do tego zabrać? Najpier trzeba ustalić dlaczego jest grzyb? Tego trzeba sie dowiedzieć, żeby skutecznie usunąć. Może podciekają fundamenty a może grześ się przebiły wody gruntowe a może pękła jakaś rura i się sączy? Jak już wiemy to trzeba usunąć przyczynę - inaczej walka z grzybem będzie powracającym koszmarem. To może być straszna robota, bo może się okazać że trzeba odkopać fundamenty i założyć ponownie izolację, albo inne równie karkołomne zadanie. Jak juz to zrobimy to mamy szansę że grzyb sam zniknie, albo trzeba go będzie potraktować chemią, albo zedrzeć ręcznie i zatynkować pomalować od nowa. Oczywiście przyczyn grzyba może być kilka, usuwanie przyczyn może być bardzo trudne, usuwanie samego grzyba także może potrwać czas jakiś. Do mnie ta metafora przemawia, tym bardziej że grzyb w piwnicy nie zagraża domowi zawaleniem i nie jest to wada konstrukcyjna, której nie mona usunąć. Jak ktoś się zabierze solidnie do sprawy, uzbroi w cierpliwość i determinację to ma ogromne szanse sobie poradzić. Warto o tym pomyśleć bo niestety nikt nam nigdy nie przydzieli lokalu zastępczego i jesteśmy skazani na ten dom do końca życia.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×