Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Polu1199 zawrotów głowy nie miewam ale mogę Cię zapewnić, że brak apetytu, mdłości itp. również odczuwam od paru dni. Wydaje mi się, że to wszystko jest spowodowane świątecznym i sylwestrowym *obżarstwem* :). Dziś mam kolejny lepszy dzień! Mimo, że mam ostatnio duże *drgania* mięśni. Zwłaszcza jak idę spać. Jakiś czas temu zrezygnowałam z testów tężyczkowych. Teraz przez 2 tygodnie nie łykałam magnezu więc chyba dlatego się odezwały. Wydaje mi się, że stawiam kroki na przód do odzyskania starego życia i samopoczucia. Ale nie chcę zapeszać!! Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich NowoRocznie!!! Olga 87 - wprzwdzie nie powinienem odpowiadać bo witasz się tylko z *Dziewczynami* ale co mi tam :) ATARAX to nic innego jak hydroksyzyna więc nie sadzę że pozwoli oddzielić ojawy nerwicowe od somatycznych. Jest to lek uspokajający i przeciwlękowy, pochodna piperazyny. Zmniejsza stan napięcia wewnętrznego, niepokój, napięcie lękowe i napięcie mięśniowe. Ponieważ wchłania się szybko z przewodu pokarmowego i działa już po ok. 15–30 min. może być dobry jako doraźna pomoc w stanach lękowych (ja niestety ostatnio się nią wspomagam). Trzeba uważać bo nie należy mieszać z alkoholem i może upośledzać sprawność psychofizyczną; czyli nie można po nim prowadzić samochodu. No i skutki uboczne - suchość błony śluzowej jamy ustnej, nudności, wymioty, zaparcia, senność, ból i zawroty głowy. Tyle o Ataraxie. Niestety chyba coś wisi w powietrzu, bo ja nie moge dojść do siebie od pierwszego dnia świąt, jak mnie złapało tak mnie trzyma do dzisiaj. Dzisiaj wpradzie jest chyba trochę lepiej ale trudno powiedzieć. Najbardziej mnie męczą te nawroty. Wyłaże powolutku z dołka nerwicowego (mam takż nadzięję) i jak mnie co jakiś czas dorwie to klekajcie narody. Może dla tego że przerwy 2 tygodniowe pozwalają zapomnieć jak to jest fajnie jak ta larwa sie rozgości i dla tego dają mocniej po psychice. Gdyby nie te nawroty które odbierają wszelkie siły i zdrowy rozsądek wychodzenie z nerwicy było by szybsze i skuteczniejsze. Tak sobie myślę źe juz chyba lepiej jakby trzymało bez przerwy... Nic to jutro będzie lepiej!!! I jeszcze raz się na koniec powtórzę - nie marzcie o powrocie do stanu przed - to strasznie rozwala, tym bardeziej że nie bedzie już nigdy tak jak wcześniej, trzeba sobie zbudować na nowo to co będzie i na dodatek z całym uzbieranym bagażem doświadczeń. Nie zapominajcie że to jak było wcześniej, oprócz magicznej mocy czasów bez ataków nerwicy zawierały coś co ją u nasz spowodowało, nie wzięła się przecież z powietrza, więc może wracanie nie jest warte zachodu, a piekny obrazek stanu zprzed jest tylko pięknym wspomnieniem które nie koniecznie musi mieć wiele wspólnego z rzeczywistością.... Chyba mam za dużego doła żeby pisać. Odezwę sie jak mi troszkę odpuści ta k.....

Odnośnik do komentarza

Witajcie IGNAC przepraszam:) Pola1199 i Pola90 przeszlo wam juz?? jak sie czujecie??!! ja wczoraj tez mialam fatalny dzien cos wisiało w powietrzu bo nawet z cisnieniem miałam problemy,glowa zaczela mnie bardziej bolec wieczorem jak mam juz isc spac tez tak macie?? zyje dniem ktorym ide do lekarza ciekawe co mi powie:)dzis troche mialam zajec wiec tak o bolu nie myslałam lecz czulam ze cos tam siedzi;/ Ignac dziekuje za wyjasnienie i jak ty sie czujesz? Życze wszystkim powrotu i zebysmy nie mieli tych migren i stanow;/ jestem caly zcas dobrej mysli buziaki dla was

Odnośnik do komentarza

Nie ma za co przepraszać :) już dawno zauważyłem że jestem nielicznym przedstawicielem samców na tym forum - ciekawe skąd inąd dlaczego? Ale mnie dzisiaj sponiewierało, jestem taki nabuzowany że adrenalina mi tryska uszami, nawet godzinny marszobieg nie pomógł. Może to pogoda albo sam już nie wiem co. Dobrej nocy nerwusom :)

Odnośnik do komentarza

Olga87 jeśli chodzi o mnie to nerwica kazdego dnia szykuje dla mnie inna niespodzianke...dziś rano po przebudzenia czulam kilka skurczy dodatkowych. Czuje sie zmeczona nie tylko fizycznie ale i psychicznie. IGNAC, wiekszosc facetów ucieka przed chorobami, nie przyznają się sami przed sobą, nie wspominając o przyznaniu sie przed innymi osobami. Dlatego myślę, że możesz być z siebie dumny, skoro nie bałeś się zrobić takiego kroku :) Swoją drogą, gdyby kazdy facet potrafił mówić o tym co mu dolega, co lezy na sercu, myśle że wtedy nam kobietom byłoby łatwiej, może nie musiałybyśmy tłumić w sobie większości zmartwień i dolegliwości, bo wiedziałybysmy, że nie usłyszymy od faceta ze baba to ciagle narzeka i ciagle cos ja boli...a chlop zawsze zdrowy i zadowolony :)

Odnośnik do komentarza

Pola1199 - to ciekawe co piszesz bo ja spotkałem się z opinią że to faceci ciągle jęczą z byle powodu. Zobacz że nawet w reklamach środków na grypę to z reguły facet *umiera* na katar a kobitka go ratuje super środkiem :) Myślę że nie ma co kopii kruszyć, a bardziej ogólnie gdyby ludzie byli wobec siebie bardziej szczerzy to świat był by lepszy. Większość złych rzeczy w moim życiu wynikła z niedomówień takich czy innych. Te nasze cholerne nerwice pewnie też w jakimś stopniu wynikają z tłumienia i kumulowania w sobie różnych uczuć oraz nieustającym próbom realizowania oczekiwań innych - tylko że te oczekiwania wynikają z naszych domysłów i nie zawsze są zgodne z rzeczywistymi oczekiwaniami...

Odnośnik do komentarza

Hej u mnie dziś jakoś kiepsko. W dzień niby jest ok. Nawet mam dobry nastrój ale w nocy normalnie spać nie mogę. Wczoraj bylam u lekarza. Przepisal mi nowe leki, ktorych na razie nie zamierzam brac, bo po tych wszystkich prochach czuje sie gorzej, a w dodatku obawiam sie uzaleznienia. Gdzies czytalam, ze w innych krajach za przepisanie antydepresantow lekarze moga pojsc siedziec, a w PL tylko farmakologia. To chore. Czytam ksiazke *JAK PRZESTAC SIE MARTWIC I ZACZAC ZYC*. Moze troche pomoze. Poza tym lekarz stwierdzil, ze moje problemy wynikaja z nieakceptacji siebie... No kto wie, moze i tak. Strasznie sie boje i nie lubie byc sama.. A WY?

Odnośnik do komentarza

Cześć, też mam nerwicę lękową a mam dopiero 18 lat , poł roku temu sie zaczeło przez były związek. Leczyłam sie u psychiatry i lekami Efevelon i Zomiren (doraźnie) na ataki paniczne. Wyleczyłam sie spotykając byłego przyjaciela, zakochaliśmy się, nie było mowy o nerwicy o duszeniu się, atakach czy inne, odstawiłam leki i było super - on był moim lekarstwem. Pare dni temu okazało sie ze mnie zdradzał. Wszystko wróciło , przestałam nawet jeść wszystko staje mi w gardle , mój tato kiedys miał to samo zalecił mi Fluoksetynę, mówił że po niej jego zycie odmieniło się , lecz wiadomo wszystko jest w głowie i trzeba sobie pomoc psychicznie. Zalecam dużo sportu bardzo duzo pomaga, najważniejsze jest to żeby się nie nudzić! 2 dzień fluoksetyny czuje sie nawet dobrze tylko trudno zasypiać i szybko sie budzę w nocy , czekam na efekty :)

Odnośnik do komentarza

Pola90 ja aktualnie biore ConcosCor1,25 na skurcze dodatkowe, natomiast na humor nic. Jedyne czym się wspomagam w stanach napięcia to neospasmina, ktora dla mnie jest wystarczająca i po chwili czuje sie zdecydowanie lepiej. Ostatnio kupilam tez melise, poki co ziola dają rade. Oczywiscie nie zwalczają one moich lęków które ciągle chcą zawładnąć moimi myślami, ale nie chce brać mocniejszych środków. Lekarz przepisał mi też hydroxyzynę która kiedyś postawiła mnie do pionu i w czasie jej stosowania czułam się lepiej, ale kiedy skończyłam ją brać wszystko wróciło więc teraz mam ją w szafce, ale nie czuje potrzeby wzięcia jej, wole neo. Na nudności piję herbatę miętową, poprawia się na chwile ale zaraz znów wracają. Męczą mnie codziennie od samego rana az do wieczora:( Nie znam sposobu jak poradzic sobie z osłabieniem i zawrotami głowy więc póki co przeczekuję gorsze dni....Znacie coś na to wieczne osłabienie? Czasem cięzko wstać mi z łożka... Madzia 131323- moje problemy tez zaczęły się przez młodzieńczą miłość, przez faceta który zranił mnie w sposób okrutny. Kiedy się rozstaliśmy było mi cięzko ale wydawało mi się że uporalam się z tym, a jednak ślad pozostaje na długo. Teraz jestem już szcześliwą mężatką, mam wspaniałego faceta u boku, myślimy o dzidziusiu, a jednak nerwica nie daje za wygraną. Lęk prześladuje mnie każdego dnia, utrudniając normalne funkcjonowanie. Boje się troche czasu ciąży, a jednak tak bardzo chce mięć dziecko. Jestem jednak pozytywnej myśli i wierze ze dla dziecka bede umiała zapanować nad swoja poplatana psychiką.

Odnośnik do komentarza

Hej; Dawno juz nic nie pisałam...święta,sylwester ehh...miałam niezłe jazdy szkoda gadać...dziś byłam u psychiatry zapisała mi antydepresanty Cital, objawowo Afobam- z tym że powiedziała że brać to tylko jak juz czuje że naprawdę muszę i nic innego nie pomoże bo to silnie uzależnia,,,Wczoraj pierwszy raz poszłam na terapie do psychologa-somatoanalityka ciekawa sprawa-nazywa sie to praca z ciałem....w skrócie oprócz rozmowy psycholog pokazuje pacjentowi jak działa jej organizm mi np kazała leżeć na plecach i oddychać w określony sposób co po chwili wywołało dość dziwne reakcje...ale jak wyszłam po półtorej godziny to serio czułam sie lepiej...Takie połączenie terapii klasycznej i technik oddechowych... Ciekawa jestem jak zareaguje na te leki,,,,brał ktos może takie?

Odnośnik do komentarza

Heh.. Super że jest takie forum, my nerwicowcy wiemy co to znaczy, nie tak jak inni którzy mówią nam **weź nie wymyślaj**. Najlepiej zadawać się z tymi którzy mieli to za sobą lub poprostu psychiatra jak Pani wyżej np. mój tato miał to samo i wyleczył się, choć nieraz go łapią ataki umie sie opanować, leczy się tylko Magnezem . TO WSZYSTKO JEST W GŁOWIE. Miałam dziś znowu atak ale poradziłam sobie, włączyłam muzykę która mnie wzmacnia , wyszłam na dwór i przeszło. I czuję się świetnie, boję sie tylko tej nocy że nie będę mogła spać. Ale muszę się przemęczyć by leki zaczeły działać. Inni mi mówili że Fluoksetyna chociaż że niby jest na depresję, nie uzależnia i gdy zaczyna działać człowiek czuje się jakby świat zrodził się na nowo. Czekam tylko na to, bo czas zacząć żyć normalnie, boje się tylko kolejnych dni w których ten lek nie zadziała, ale ćwiczę, biegam, robię wszystko by cieszyć sie drobnostkami i nie spedzać sama czasu. I oczywiście na nowo terapia. A co wy robicie w trakcie ataku? Więcej sposobów bardzo mi się przyda. :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Jestem ciekawa co dzieje się u ludzi którzy pisali na początku istnienia tego forum.. Ja po kilku fatalnych dniach wracam do życia. Jak pisałam wczesniej duzo czytam o radzeniu sobie z chorobą. polecam Wam książkę w trakcie której jestem, a która na prawdę do mnie dociera jak nic do tej pory. Tytuł książki to **Oswoic lęk** Judith Bemis, Amr Barrada. Oboje autorzy to psychologowie, którzy przez lata zmagali się z lękiem napadowym i nerwicą ale wyleczyli się, ale przede wszystkim nauczyli się siebie i wzbogacili swoje życie o wiele wartosciowych doswiadczen na temay siebie samych a czego punktem wyjscia była własnie nerwica. Sposoby radzenia sobie z lękiem jakie przedstawiaja autorzy uzyskały status konkretnej formy terapii, ktora faktycznie pomaga ludziom. Pamietajcie, że jedynie uzyskanie odpowiedzi od samych siebie jest punktem wyjscia dla wyleczenia. Nerwica to my. Wszystko z czym wewnetrznie się nie zgadzamy mniej lub bardziej sobie to uswiadamiajac powoduje pewien stopien wewnetrznego napiecia. Jesli przez wiele lat zyjemy w taki a nie inny sposob, napiecia sie sumuja. W pewnym momencie nasz system nerwowy nie jest w stanie juz przyjac wiecej. Atak paniki to pewnego rodzaju spust, bezpiecznik. często po nim czujemy sie lepiej, innym pomaga np wypłakanie się lub kłótnia.( ta ostatnia może wpedzac dodatkowo w poczucie winy wiec lepsza forma wyładowania sie jest wszystko to co nie angazuje innych osob - czyli np sport, walenie piescia w poduszke :) i inne temu podobne.. Zrozumienie siebie jest jednak w tym wszystkim najtrudniejsze, bo wymaga zatrzymania się, ciszy, przeczekania tej wewnetrznej szarpaniny ktora w nas dominuje, wymaga pogodzenia sie z kazdym kolejnym atakiem, przyjeciem go jako konsekwencji swoich wczesniejszych decyzji, postepowania, swojego dotychczasowego życia. Wiem, że łatwo tak jest mówić i myśleć wtedy kiedy ma się lepszy czas, ale ten lepszy czas to właśnie jesteśmy prawdziwi my. Lepszy czas jest jakąś formą nagrody od nas dla nas samych. Ja zostałam wychowana sposób, który sprawił, że przez całe życie kwestionowałam swoje prawdziwe uczucia i potrzeby. Gdy byłam mała moi rodzice bardzo kontrolowali to co moge powiedzieć w trakcie rodzinnych spotkań, co w końcu doprowadziło do tego że przestałam się odzywać w czasie ich trwania. To co działo się w mojej rodzinie nie mogło wyjść poza. Przez kilkanaście lat żyłam w strachu (alkoholizm mojego taty i brata mojej mamy) Kłótnie i awantury z rękoczynami, na które patrzyłam jako malutkie dziecko. Nigdy nie wiedziałam co stanie się danego dnia. Strach był dla mnie chlebem powszednim, chociaż bywały lepsze okresy i je akurat wspominam jako miły czas. Były to np wyjazdy na wakacje. Jako osoba dorosła starałam się myśleć już tylko o dobrych chwilach i wypracowałam z moimi rodzicami stan tzw amnezji. Nigdy w moim dorosłym życiu nie rozmawialiśmy o tym. Nie chciałam nawet tego bo wiem, że czułabym się dodatkowo winna jako osoba która chce rozgrzebywać stare dzieje. Żyję obecnie w dobrych stosunkach z nimi ale wiem, że płacę za tamte kilkanaście lat mojego życia wysoką cenę, Nie wiem czy moi rodzice łączą mój obecny stan ( o którym w sumie niewiele wiedzą bo umiem dużo ukrywać) z przeszłością. Może oni tez nie chcą tego paimiętać. Od kilku lat jestem mężatką ale obserwuję w swoim zwiazku kilka nieprawidłowości, co tez nie przyszlo mi łatwo, dopiero moja nerwica mi to pokazała. Mianowicie uzależniam się psychicznie od mojego męża. Jest to stan, który mnie paraliżuje i sprawia że zamieniam się przy nim w osobe która ma byc taka jakiej on w danym momencie potrzebuje. Dostaję od niego wiele sygnałów aprobaty/dezaprobaty i w takich ramach funkcjonuję. odkryłam to jakis czas temu i w akcie desperacji, ale tez po to aby udowodnic sobie, że jestem silna sama z siebie wyprowadziłam się z domu i wyjechałam do innego kraju. Nie muszę chyba pisać, że było tylko lepiej, i w trakcie tego okresu nie miałam ani jednego ataku paniki poza kilkoma epizodami gorszego samopoczucia. Nagle też zauważyłam też że potrafie wiecej odczuwać, zaczęłam potrafic na nowo nazywać swoje potrzeby, co przy moim mężu nie było to mozliwe. Niestety musiałam wrócić, ze względu na dzieci które wziełam ze sobą. Ale tamten rok wiele mi pokazał. Nie obwiniam męża za to jaki ma charakter. To ja w specyficzny sposób sie poddaję tego typu zachowaniom męża, bo podświadomie boje się jakiejś formy ukarania (myślę że to także ma źródło w dzieciństwie) Moja mama czesto uciekała się do manipulowania i zastraszania aby np odwieźć mnie od czegoś lub do czegoś skłonić.Sama bardzo kontroluje się w wychowywaniu swoich dzieci ale wielokrotnie powielam schematy które pamietam z dziecinstwa. Bardzo czesto paradoksalnie jestem negatywnie za to oceniana przez własnych rodziców (!) Często wydaje mi się, że nie do końca wiem kim jestem a nerwica wie gdzie uderzyć.. Ale jeśli taka ma być droga do zrozumienia siebie to ja się na to godzę bo chce odnaleźć siebie. Pozwólcie sobie na to samoa jesli nie jesteście pewni czy to właściwa dla Was droga możecie jedynie spróbować, nic nie tracicie w obliczu tak wielu niekiedy lat męczarni z czymś niewidzialnym. Może właśnie to jest klucz. Żeby z czyms się zmierzyć trzeba to najpierw widzieć, czuć, doświadczyć, dopuścic do siebie.. Musiałam to wszystko napisać. Dziękuję. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Madzia131323 bardzo fajnie że Twój tata poradził sobie z nerwicą przy pomocy Fluoksetyny, ale po pierwsze czy skonsultowałaś to z jakimś lekarzem? Leki psycho potrafią działać bardzo różnie na różne osoby i przy rozpoczynaniu kuracji czasami nawet 3-4 razy zmienia się lek zanim się trafi na odpowiedni. Po drugie sama chemia nikomu jeszcze nie pomogła. Pomaga na czas brania i chwilę po tym, u mnie z reguły wszystko wracało max po 6 miesiącach od odstawienia. Powinnaś zacząć jakąś rozsądną psychoterapię, jesteś jeszcze b. młoda i masz mały bagaż do nareperowania więc to jest świetny moment żeby to skorygować i nie wbijać się w złe schematy, jeżeli to zaniedbasz to nerwica bedzie wracać. Szoszanna brałem Cital i bardzo go mile wspominam, jak zwykle trzeba było czekać ze 2 tygodnie na efekty ale potem było super - wprawdzie to był mój pierwszy psycho i może dla tego. Afobam tez dostałem jako koło ratunkowe, ale ma tyle negatywów opisanych w internecie że trochę sie go boję. Wziąłem raz pół dawki i czułem się lepiej lękowo ale ogólnie dość dziwnie, więc kolejny raz odważę się pewnie jak mnie naprawdę straszliwie sponiewiera. LILKA80 jesteś wielka i mądrą kobietą, przytulam Cię witrualnie do mojego serca - to jest moj komentarz do tego co napisałaś bo nic wiecej nie mam odwagi napisać. Zlokalizowałaś gniazdo tej larwy, tylko teraz kwestia jak je usunąć.... Przy okazji to co napisałaś przypomina mi moją refleksję że nigdy nie sądziłem jaką potworną czkawką mogą sie odbić sprawy które wydawały się drobne i które człowiek ignorował bagatelizował i odpuszczał dla świętego spokoju. A one gdzieś tam się gromadziły i teraz walą sie nieprzerwaną lawiną pod postacią wszelkiej maści objawów. I jest z nimi jak ze starą plamą, jak by ja sprać na świerzo to poszło by w 3 minuty, a teraz zębami trzega gryźć żeby puściło i albo materiał się przeciera albo ślady zostają... Żeby tak wcześniej wiedzieć jak to się skończy to człowiek nigdy by tak nie postępował, no ale cóż z wieloma sprawami niestety jest tak że nie zdajemy sobie sprawy albo bagatelizujemy konsekwencje które nastąpią po latach. Inna sprawa że pytanie z Twojego pierwszego zdania także mnie nurtuje :). Ja niestety mam wizyty starej zołzy dzień kolejny. Wczoraj wieczorem myślałem że juz się zabrała i będę mógł odetchnąć. Mam cichą nadzieję że to jakieś ostatnie podrygi, idzie weekend troszke odpocznę i się zrelaksuję i to ją wygoni ostatecznie (tzn. ostatecznie na czas jakiś, nie mam złudzeń że przyjedzie nieproszona w odwiedziny predzej czy później - oby to drugie) Przede mną jeszcze długa droga żeby wywabić wszystkie plamy. I jeszcze ta pogoda.... jak się patrzy przez okno to człowiek ma ochotę pójść do sklepu i zapas zniczy kupić. Toż to Wszystkich Świętych a nie Trzech Króli... Przy okazji muszę się podzielić spostrzeżeniem - czasami przy jakiejś okazji uchylam przed ludźmi rąbka tajemnicy i mówię co mnie dręczy, albo troche celowo sprowadzam rozmowę na tematy nerwicowe - niby przypadkiem i wtedy nagle okazuje się że bardzo często trafiam na osoby które znają to doskonale. Albo się borykały, albo obecnie sa na psychochemii. To jakaś epidemia, tylko nikt się specjalnie nie chwali więc nie zdajemy sobie sprawy ilu osób to dotyczy - masakra. Może to jakiś wirus - tak jak kilkanaście lat temu okazało się że helicobacter odpowiedzialny jest za wrzody na żołądku to może i tu medycyna się czegoś doszuka - a potem kuracja trzena antybiotykami przez tydzień i po sprawie :) Ale się rozmarzyłem - chciałbyś człowieku ale nie ma lekko, bierz sie za szorowanie plam aż ci skóra zejdzie a nie dyrdymały będziesz na forach wypisywał...

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Lilka80 jesteś niezwykle dzielną kobietą. Fakt, że zdobyłaś się na wyjazd za granicę to jak dla mnie mega wyczyn. Ja niestety podobnie jak Ty uzależniam się psychicznie od innych. Myślę, że teraz też jestem uzależniona od męża. Zależy mi na tym, żeby był zadowolony. Myślę, że ma to związek z moją niską samooceną. Ciągle mam wrażenie, że jeśli nie będę się starać to znajdzie się ktoś lepszy, kto zastąpi mnie w domu. Nie wiem czemu mam takie schizy, bo mój mąż nigdy mnie nie zdradził, nigdy nawet nie dał mi powodu do zazdrości. Zawsze mówi, że jestem dla niego najważniejsza, a wgłębi mnie mimo to siedzi taka sierota, która w siebie nie wierzy. Przez ostatnie lata dużo myślałam nad moim stanem psychicznym i nad powodem mojej choroby. I podobnie jak Ty Lilka doszłam do wniosku, że to efekt paskudnego dzieciństwa i tego ciągłego stanu napięcia i strachu w jakim żyłam non stop przez długie lata. Moja mama też mną manipulowała, zresztą nadal próbuje to robić. Pamiętam, że kiedy byłam starsza, miałam jakieś 12 lat i nie chciałam się z nią zgodzić w jakiejś kwestii to przez ponad tydzień nie odezwała się do mnie słowem. Oczywiście nie było też za karę posiłków, chyba że sama sobie coś przyrządziłam. W końcu mnie złamała, do tego musiałam przeprosić za mój opór i że śmiałam mieć własne zdanie. Często czułam się jak nic nie warty śmieć i teraz to pokutuje. Do wszystkiego doszłam własną, ciężką pracą, nic nie dostałam za darmo. To co mam dzisiaj zawdzięczam wyłącznie sobie. Czasami tak sobie myślę jak cudownie mają ludzie, którym rodzice pomagają, wspierają ich przez całe życie, dażą miłością. Mnie moja mama wprost kiedyś powiedziała, że mnie już nie kocha, bo śmiałam wyjść za mąż za człowieka, którego ona nie akceptuje do dzisiaj. Kocha teraz moje dzieci o ile oczywiście zgadzają się z nią, bo inaczej słyszę, że zły duch je opętał - są złe. Fajnie byłoby gdzieś uciec z rodziną, ale to nie jest prosta sprawa, bo moja mama ciągle do mnie dzwoni, że czegoś potrzebuje, bez przerwy absorbuje mnie swoimi sprawami. Nie ma dnia, żeby czegoś ode mnie nie chciała. Czasami jestem strasznie zmęczona tymi wszystkimi obowiązkami - praca, dom, budowa, moja mama. A ona mnie pyta - a czym ty niby jesteś taka zmęczona? Jak to czym, pracą od rana do nocy. Moja mama nic nie robi i to już od wielu, wielu lat. Obowiązki domowe przerzuciła na mnie kiedy jeszcze byłam w liceum. Kiedy założyłam już rodzinę to dzwoniła po mnie, żebym u niej posprzątała, umyła okna, chociaż była całkowicie sprawna. Teraz jest po wypadku, który miała 2 lata temu i ma doskonałą wymówkę, żeby wyręczać się innymi. Nie chce być sprawna, bo tak jej wygodniej. Nie chciała chodzić na zabiegi, które miały jej pomóc po wypadku, woli leżeć i nic nie robić. Ale co najśmieszniejsze mówiłam Wam, że zbojkotowała święta i wyjechała na wczasy - SAMA!!! Bawiła się w Sylwestra tańcząc do 4 nad ranem. Ja normalnie dostanę jakiegoś pomieszania z poplątaniem przez nią, bo dzwoni do mnie żebym jej kupiła chleb, chociaż sklep ma pod domem, wystarczy wyjść i kupić, a nie mieszkamy obok siebie tylko w odległości 15 km. A później jedzie się wyszaleć na wczasy i wraca sama pociągiem. Ale jak odmówię pomocy, że np. dzisiaj nie mogę podjechać to od razu słyszę jaka jestem wyrodna córka i do jakich instytucji pójdzie na mnie nakablować, że się nią nie zajmuję. Wszystkie opiekunki pogoniła i teraz mnie ciągle głowę zawraca. Czasami brakuje mi siły ale tej psychicznej. Tkwię w jakiejś matni i nie umiem się z niej wydostać. Duszę się tą sytuacją.

Odnośnik do komentarza

Hej Wszystkim:) Pola1199 wiem jak to jest czasem miałąm taki dzien ze mi sie z łózka nie chcialo wstawac nic kompletnie a pozniej doszly te bole głowy;/ jakies rzeczy ktorych w zyciu nie miałam nie myslałam o tym ze tak ludzie maja ze tak moze byc. Pola pieknie to ujełas* gdyby ludzie byli wobec siebie bardziej szczerzy to świat był by lepszy* To prawda!!!!!! Pola90 widze ze ty tak smao spac nie mozesz ja tez tak mam ze w dzien jako taka ale przychodzi tylko pora spanai nie moge spac wierce sie uciska mnie tam i bardziej jestem wsciekla ze nie moge spac mam poty zimne cieple i tez wam sie goraco w glowe robi to mnie najbardziej przeraza.Też nie lubie byc sama mam to od dziecka zawsze balam sie byc sama w domu ale na noc w dzien nie ale jak noc przychodzila to strach był ze mna....Madzia131323 bardzo mi przykro ze tak wyszlo miałąm cos podobnego w zyciu tez chodzi o faceta dlugo dochodzilam do siebie ale ktoregos dnia postanowilam ze pokaze ze moge miec kogos lepszego od niego i tak sie stało teraz jestem szczesliwa mezatka:) a o tym leku nie slyszałam co tata ci zaproponował. Pola 90 ja stosuje Melise z pomarancza lub ogolnie melise miałam leki robione na ziołach pomoglo bardzo bylam u kobiety ktora ma gabinet hirudoterapi i ziołolecznictwa tam tez stawialam pijawki i naprawde polecam nerwoski sama mialam jak przestala mnie bolec glowa na drugi dzien myslalam ze ze szczescia zwarjuje juz nawet zapomnialam jak glowa nie boli super uczucie bylo!!!! bole wrocily ale od 2 dni odpukac nic nie boli stawiam temu czoło nie dam sie tak łatwo,wszyscy musimy stawic temu czoło!!!! Ja całe zycie sie wszystkim zamartwiam i przezywam tez tak macie? czasami włanie nie mówie wszystkiego czego chce(potem zamykam sie myslami w sobie) albo boje sie zeby nie uslyszec nie wymyslaj-te slowa doprowadzaja mnie do szału!!! Miałam dzis wizyte u lekarza i ta sama spiewka ze to nie migreny ze to cos z ukladem nerwowym ze znowu musi mnie zbadac neurolog blala ciagle to samo.... doszlam do wniosku ze ci niektorzy lekarze nie powinni leczyc teraz zadnych lekow nie biore bede stawiac na dawne metody ide znowu na pijawki i tabletki na ziolach moze to mnie postawi do konca na nogi,wiecie ze juz 2razy pogotowie mnie zabralo i ciagle oni sadza ze to migreny,a ta kobieta ktora ma gabinet odrazu mi powiedziala ze to nerwica!!! Migreny maja calkiem inne objawy wiem bo znajomi nie ktorzy maja a nerwica inne. życze wam dobrego dnia Do wieczorka buziaki

Odnośnik do komentarza

Hej. Dziś mam jakiś dziwny dzień. Od rana było ok tylko nagle mnie coś wzięło. Jestem taka zmęczona tym wszystkim i przygnębiona. Że mam dopiero 22 lata a tak ciężko mi żyć od paru miesięcy. Czasem jak nadchodzi jakiś lęk chcę powiedzieć DOSYĆ! Ale nie wiem jak. Powiem wam szczerze, że nie chcę stosować żadnych leków bo nie słyszałam na ich temat jeszcze nic dobrego. Albo uzależniają, albo pomagają na krótko a nerwica i tak wraca. Chcę się podratować jakimiś innymi sposobami. Rzucić tą cholerę i nakopać jej ale nie wiem jak. Zamierzam podratować się tylko literaturą i jakimiś ziółkami. Życzcie powodzenia, zdam relacje jak lepiej zacznę się czuć. Znacie osobiście kogoś kto pokonał to cholerstwo? Mieszkam w małej mieścinie i obawiam się, że tu wszyscy (jak już zdążyłam się przekonać) będą próbowali faszerować mnie lekami. Już nie wiem gdzie szukać pomocy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej jestem tu nowa nerwice ma od 18 lat teraz ma 38lat wiec sami widzicie ze tak naprawde z tego sie nigdy nie wychodzi są przerwy ale wystarczy stres jakies problemy życiowe i macie to z powrotem róznica jest tylko taka ze ciągle dochodzi cos nowego i mam wrazenie ze juz wszysko miałam ale jakiez moje zdziwienie jest gdy ona mnie atakuje i poznaje jej nowe oblicze artykułow na ten temat czytałm juz mase aaale troche mi to pomaga a co do psychotropów nieradze jak nie musisz chyba ze cie bardzo straszy bo uzaleznic sie idzie bardzo szybko a potem przechodzisz przez PIEKŁO mogła bym o tym pisac godzinami ale czy to cos da nikomu nie pomogę trzeba miec siłe i wiare ze wszystko bedzie dobrze ale cierpienie jakie dostalismy od zycia niech szlag trafi niezłe piekiełko niesiemy ale czy zasłuzylismy na nie zastanawiam sie zawsze dlaczeg z całej rodziny tylko mnie to dopadło i nie wiem do dzis co sie dzieje w mojej glowie ze boję sie własnego cienia pozdrawiam nerwusy!!!

Odnośnik do komentarza

Lęk znowu chciał mnie złapać, ale powiedziałam sobie - nie! Moje myśli nie doprowadzą mnie do ataku, siedząc pół godziny z uciskiem w gardle pomyślałam pójdę pobiegać, włożyłam słuchawki i biegałam , słuchałam muzyki która podnosi mnie na duchu. Przemyślałam: czego tak naprawdę się boję? Że się uduszę? Przecież nie raz było gorzej i dalej żyje, a udusić się nie uduszę, jestem zdrową osobą , są ludzie którzy nie mają rąk i nóg ,radzą sobie i cieszą się życiem. A ja nie będę wyjeżdżać za miasto , spotykać się z ludźmi? Będę, bo to tylko stan umysłu . Jak narazie będę brać leki tylko by się wzmocnić jeszcze bardziej, później będę pracować nad swoim rozumowaniem i nerwami. :) Psychiatra doradził mi bym nie stała i nie czekała aż zaczne mieć atak , tylko pomyślała dlaczego sie tak naprawdę boję i z jakiego powodu go mam. Ćwiczenia pomagają mi coraz bardziej dość że sylwetka będzie ładniejsza, dotleniam organizm gdzie mniej ziewam, to nerwica maleje . :) Pozdrawiam. :)

Odnośnik do komentarza

Hej; Strasznie mnie wnerwia że niektórzy tutaj piszą rzeczy w stylu: z nerwicy sie nigdy nie wychodzi, nie róbcie sobie nadziei czy krapy w tym stylu....kurde wydaje mi sie ze ludzie tutaj powinni sie wspierać...a nie jeszcze bardziej dołować....juz chyba wystarczająco dostajemy z zad od tej szmaty-nerwicy... Rożni ludzie tu zaglądają w różnym stanie.... Ja wiem ze czasem żółć sie wylewa bo ciężko to znieść ale,,,no trochę pomyślunku. I niech to nie zostanie odebrane jako jakiś personalny atak....tak ogólnie sie zwracam...

Odnośnik do komentarza

Hej; Strasznie mnie wnerwia że niektórzy tutaj piszą rzeczy w stylu: z nerwicy sie nigdy nie wychodzi, nie róbcie sobie nadziei czy krapy w tym stylu....kurde wydaje mi sie ze ludzie tutaj powinni sie wspierać...a nie jeszcze bardziej dołować....juz chyba wystarczająco dostajemy z zad od tej szmaty-nerwicy... Rożni ludzie tu zaglądają w różnym stanie.... Ja wiem ze czasem żółć sie wylewa bo ciężko to znieść ale,,,no trochę pomyślunku. I niech to nie zostanie odebrane jako jakiś personalny atak....tak ogólnie sie zwracam...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×