Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Tomek spokojnie jak to początek nerwicy to ratuj sie ziołowymi tabletkami takimi jak Valerin max pobierz go troche i sie uspokoisz musisz sie sam ratowac bo jak w padniesz w psychotropy to juz koniec ja bylam od niech uzalezniona ledwie z tego koszmaru wyszłam dosc ze nerwica to jeszcze uzaleznienie masakra prZerwa w zyciorysie ale jakos sie udalo i to dzieki mlodej lekarce ktora jest wrogiem stosowania takich leków nerwice ma sie juz na stale ja mam od 10 lat raz jest ok raz zle ale wtedy sie ratuje ziolowymi bo mam zakaz innych

Odnośnik do komentarza

Nie zgadzam sie z Toba Ewalis, co masz na mysli jakie psychotropy uzalezniaja? xanax, sedam ok z tym sie zgodze ale nie antydepresanty!! Wez pod uwage ze niektorzy , nie moga wyjsc sami z nerwicy, poniewaz maja akie zaburzenia lub lęki ze dla nich zbawieniem jest antydepresant! Widocznie jakis lekarz bardzo Cie skrzywdzila przepisujac uzalezniacze, a nie odpowiednie leki plus psychoterapia bo bys juz sie z tego wygrzebala. Sory ze tak pisze ale wkurza mnie takie podejscie, chlopak ma ewidentnie problem a ty go zniechecasz do brania lekow, jesli teraz zaatakuje chorobe to ja zwalczy szybko. Niema co czekac ja czekalam za dlugo i zeby z tego wyjsc tak samo dlugo musze walczyc.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

KASIAAA a jakie miałaś dolegliwości, że nie miałaś siły odprowadzać dziecka do szkoły. Pytam, bo sama jestem na skraju załamania przez tą moją nerwicę. Budzę się i zaczynam czuć niepokój, strach, zaczyna mi się ściskać żołądek. Żeby odprowadzić dziecko do szkoły łykam coś ziołowego na uspokojenie i dopiero idę. Teraz i tak jest trochę lepiej, bo w ubiegłym roku i 2 lata temu nie poszłam ani razu do szkoły. Na szczęście zajęcia były tak ułożone, że starsza córcia mogła zaprowadzać i przyprowadzać młodszą. W tym roku godziny się kompletnie rozjechały i muszę ją sama zaprowadzać. Często odwozimy ją razem z mężem przed pracą ale raz w tygodniu idę z nią rano i kilka razy odbieram po południu. Postanowiłam, że nie będę się wykręcać tylko stawię temu czoła. Okropnie trudno mi było przy pierwszych wyjściach. Najbardziej irytuje mnie myśl, że ta choroba będzie się wlokła i stracę przez nią najlepsze lata. Już tracę wyjścia z moimi dziećmi i strasznie mi smutno z tego powodu. Kiedyś robiłyśmy sobie ze straszą córcią dzień mamy i starszej siostry, żeby nie czuła się zaniedbana po przyjściu na świat młodszej córki, a teraz co. Zgadzam się, że leki są zbawieniem w tej sytuacji. Muszę się wybrać do psychiatry, może coś mi przepisze i będzie mi lżej żyć. Kiedy zażyłam po raz pierwszy relanium czułam się całkowicie zrelaksowana i nie miałam ściśniętego żołądka, mogłam góry przenosić. Trening autogenny bardzo mi pomaga, bo pozwala mi rozluźnić wszystkie napięte do bólu mięśnie, ale to działa tylko wieczorem kiedy jestem spokojna. Nie umiem się natomiast tak zrelaksować kiedy czegoś się obawiam, myśli krążą wokół jakiegoś problemu. Ewalit54 trzymaj się twardo u dentysty. Ja idę ze sobą i z dziewczynkami w przyszłym tygodniu. Strasznie mi z tym ciężko, bo nienawidzę wizyt u lekarzy, ale skoro dałam radę iść do sądu to i do dentysty też chyba dam radę.

Odnośnik do komentarza

Ja na poczatku jakos dawalam rade i odprowadzalam corke do przedszkola, ale tak mi sie poglebial moj stan ze poprostu nie moglam isc. Nie chce tego wspominac ale napisze. Zawroty glowy, uczucie zaburzenia rownowagi, cala sie trzeslam, serce lupalo, dusilam sie, poty, wszystko co mozliwe!! musialam zawracac sie albo kucac i malo co sie nie pozygalam, to bylo cos okropnego mialam taki uraz do odprowadzania corki ze szok, potem jakos maz ja zawozil jakos to bylo. Postanowilam sie leczyc bo bylam w takim stanie ze z lozka balam sie wyjsc, nie potrafilam sie umyc tak sie trzeslam, tragedia poprostu, starsze grono mnie zna to wie co przezywalam;/ Leki mi pomogly wyszlam z tego calkowicie, nnormalnie zylam, az do wrzesnia tego roku gdy corka poszla do szkoly, zaczelo sie powoli to samo co kiedys, lęk przed wyjsciami, uczucie goraca, uczucie ucieczki, wszystko na szybko itp, juz wiedzialam ze wraca mi. Poszlam do lekarza od nerwic mojego, i dostalam inne leki, poczaktkowo mala daweczke i zwieksza mi stopniowo, i czuje sie lepiej jestem w stanie normalnie funkcjonowac!!!! Dlatego niestety ale jesli jest tu osoba co nie radzi sobie ze swoimi dolegliwosciami, polecam leki, by wyjsc z tego szybko i nauczyc sie funkcjonowac na nowo, ja juz poprostu mialam dosyc tego samopoczucia i mysli codziennych czy pewnego dnia nie wstane z lozka........

Odnośnik do komentarza
Gość lencia1987 nie chce

No właśnie z tymi moimi lękami raz jest lepiej a raz gorzej...sama już nie wiem. Na pewno te ciężkie stany już minęły,ale czasami zdarza mi się, że coś mnie napada i się telepie, mam zawroty głowy, brak równowagi. Trochę się już z tym oswoiłam,ze względu na małe dziecko z którym jestem teraz w domu. Wiem, że muszę wyjść na spacer, muszę być świadoma i przytomna, bo mam dziecko. Chyba faktycznie zmienie tego lekarza, mimo tego, że ten ponoć jest najlepszy w całym Wrocławiu! A moze ktoraz z Was jest z Wroclawia i moze kogos polecic?

Odnośnik do komentarza

Lencia1987 nie chce ja jestem z wrocławia i trafiłam na dwóch dobrych lekarzy, psychiatrę od tabletek i psychoterapeutę od tego jak ją zwalczać. DCP to się nazywa oto link: http://www.dcp.wroclaw.pl/ w porównaniu z innymi gabinetami tam nie jest drogo. tam mają różne warsztaty, grupy wsparcia też dodatkowo, a jak chcesz to i na psychologa podam ci namiar.

Odnośnik do komentarza

Cena to 100 zł za wizytę, to naprawdę nie jest dużo prywatnie jak się chodzi, szukałam kilka dni dobrego lekarza i trafiłam tam, jest tam przyjemnie, i ja chodze do kobiety, bo jest też facet i to jest doświadczona kobieta ma dobre cv i pracuje też w innych miejscach, naycztałam się o niej dużo zanim trafiłam do niej, jest też dobra w psychoterapiii ale lepiej mieć dwóch osobnych psychoterapeutów, tak sądzę, za niecały msc znów do niej idę bo lekarstwa mi się kończą

Odnośnik do komentarza

Jestem na stronie i tutaj jest w ogóle przewaga kobiet, możesz mi podać konkretne nazwisko, ja potrzebuje kogoś od Nerwicy lękowej typowo. Na tej liście jest tylko jeden mężczyzna:) 100 zł to chyba standard, ja też teraz tyle płacę u mojego psychiatry. Chodziłam też na terapie do psychologa,ale to chyba nic mi nie pomogło, bo miałam wrażenie, że uczepił się mojego dzieciństwa, rozbitej rodziny i ciągnął to w nieskończoność a ja chodziłam jak ta durna, bo wierzyłam,że może faktycznie ma racje i może w końcu mi pomoże. Zostawiłam tam kupę 100zł banknotów i rezultatów nie widziałam. I w sumie już nawet zapomniałam ,że tam chodziłam:/

Odnośnik do komentarza

Lencia, we wrocławiu 100 zł to nie jest dużo, płaciłam już 200 zł i 180zł . Bo mi się wydaje lencia że ty zamiast psychologa powinnaś znaleźć psychoterapeute który zajmie się tobą i chorobą a nie rozdrapywał stare rany i przeszłości, mój to nawet nie zajmuje się tym, go obchodzi teraz, metody behawioralne, pomaga mi to ogarnąć i zrozumieć. Ta lekarka nazywa się Dr. Ewa Tylko jakbyś chciała namiary na psychologa to ci dam, on jest dobry i szczyci się tym , że powyciągał z tego ludzi.

Odnośnik do komentarza

Witam jestem tu nowy mam nerwice chodze do psychoterapety tak mi stwirdzaja ale mi jakos w to sie nie chce wierzyc caly czas wrazenie ze to rak albo zaraz wylew i to tak caly czas strach przed smiercia drgawki drzenie miesni zimno raz cieplo bol w stopach podskakiwanie miesni jak by takie sekundowe i wiele innych mialem MRI wyszlo mi torbiel szyszynk ale malutka oglodana przez neurochirurga badania EKG USG SERCA KRWI wszysko ok leko podwyszoka albumina i WBC ma ktos z was takie objawy ale dzwne przeskakiwanie w glowie i odrazu slabo sie robi a juz po malu nie daje sobie z tym rady pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

KASIAAA współczuję tych objawów i doskonale rozumiem. Ja też mam okropną barierę psychiczną w odprowadzaniu córci, bo kilka razy idąc tak się nakręciłam, że myślałam, że wykituję zanim dojdę. Rety pamiętam jak na dzień matki byłam zaproszona do parku, gdzie dzieci przygotowały dla nas przedstawienie i poczęstunek. Były rozdawane medale dla super mamy i super taty. Mówię Wam, że droga do tego parku była dla mnie najdłuższą na świecie - serce mi z nerwów przeskakiwało, nie mogłam normalnie oddychać. Chciałam zawrócić i chciało mi się płakać z tej bezsilności. Nie wiem jak tam dotarłam, ale jakoś się udało. Później już było tylko lepiej. Oczywiście nikt nie zauważył w jakim stanie przyszłam. To paskudna, podstępna choroba. Chcę się wyleczyć z tej durnej choroby, z tych urojeń, strachu. W jakieś mądrej książce wyczytałam, że to są tylko złe myśli, cienie w naszym umyśle i trzeba je szybko przepędzać. Łatwo powiedzieć. Ja w środę idę do dentystki ze sobą i z córkami i już o tym myślę, żebym tylko dała radę. Pewnie będę musiała wybrać się sama, bo mąż ma pilną sprawę na środę. Zastanawiam się czy nie przełożyć i poczekać na niego, zawsze byłoby mi lżej psychicznie, gdybym miała go przy sobie.

Odnośnik do komentarza

A ja wam wszystkim powiem że pierd..... ten coaxil i już nigdy więcej żadnych leków bo się wykończę!!! Dzisiaj ma wizytę z dzieckiem u lekarza i też to mszę opanować ale jestem przerażona bo czuje się fatalnie :-( ale jeśli ta piepszona nerwica nas nie zabiję to trzeba zacząć z nią żyć a w środę też idę do psychologa i mam nadzieję że to mi pomoże Coś mnie dzisiaj otępia nie wiem czy pogoda czy to wina odstawienia leku mam nadzieję że wkońcu przejdzie i wrócę do żywych

Odnośnik do komentarza

Kochani, czytam kolejne posty i widzę jak nas jest dużo. Zmagam się z nerwicą od 6 lat z różnym efektem. Przeszedłam już chyba wszystkie możliwe etapy - ataki paniki, bieganie po lekarzach i tysiące badań, objawy sercowe, płucne, kregosłup, problemy żoładkowe, szumy w uszach zawroty głowy, zaburzenia widzenia itak dalej i tak dalej. Trzy razy byłem na lekach, cztery psychoterapie. Bieganie po internecie, wpisywanie poszczególnych objawów albo wszystkich naraz - jak coś pasuje to kolejne badania których wynik jest prawidłowy. W efekcie można uznać że nic nam nie jest, albo że mamy taką chorobę że nikt nie potrafi jej zdiagnozować. To wszystko nauczyło mnie jednego. NIKT ANI NIC NAM NIE POMOŻE - TYLKO MY SAMI. Leki pomagają na chwilę, dają odetchnać ale to proteza, nie da się na nich jechać do końca życia. Psychoterapia jest OK, ale trzeba uważać. Ja sugeruję od razu skreślać terapeutów obiecujących załatwienie problemu w 10 sesji. Za pierwszym razem może pomóc i na pewno wróci po kilku lub kilkunastu miesiącach. Psychoterapia musi trwać. Ale to nie wszystko, zanim wybierzecie terapeutę sprawdźcie opinie (znajomi, internet itp.) nie ma to jak zły terapełta, potrafi człowieka od razu przesunąć o całe niebo w dół. Bliscy i przyjaciele - jak rozumieją i pomagają to bardzo super, ale trzeba być gotowym na to że nie zrozumieją, albo zrozumieją do czasu. Wiez z właśnego doświadczenia że jak się nie przeżyje skutków nerwicy to mimo wielkiej empatii trudno sobie naprawdę wyobrazić jak to jest. Moja metoda, którą stosuje i mam nadzieję że jestem na dobrej drodze to po pierwsze uwierzyć że nerwica nie zabija - jak straszne nie byłyby objawy. Po drugie spróbować nie bać się śmierci - każdy kiedyś umrze i zamartwianie nic tu nie pomoże, a jeżeli nawet to w końcu będzie święty spokój. Z taką myślą przystępuję do codziennych zajęć, np. zacząłem marszobiegi - jak mi serducho wali na początku albo mam zawroty i mam ochotę odpuścić to sobie mówię *idziesz k...., najwyzej padniesz* i nie odpuszczam. Po trzecie nie dawać sobie czasu na myślenie o nerwicy - uspokajający wyjazd do pustelni na miesiąc jest świetnym pomysłem ale nie przy nerwicy - myśli rozsadziły by głowę. Po czwarte nie odpuszczać - robie swoje, nie mam taryfy ulgowej bo mam nerwicę. Obowiązki muszą być wypełnione. Oczywiście nic na siłę i jak jest b. źle to odpuszczam ale to muszą być wyjątkowe wyjątki. Po piąte wziąłem się za siebie - serducho wali i kłuje? OK, ruch obniżenie cholesterolu (ale naturalnymi środkami a nie chemią), kregosłup wysiada - ruch i dobry fizjoterapełta. Fajki - tego trzeba sie pozbyć, za dużo złego robią w organiźmie przy nerwicy (polecam metodę Allena Carra, na początek wystarczy jego książka). Po szóste psychoterapeuta, rodzina i znajomi są tylko do pomocy - na nich testuje się kolejne pomysły, z nimi można przeduskutować sprawy, mogą pomóc znaleźć przyczynę, powód. W żadnym razie nie liczyć na nic więcej, oni nie mają obowiązku pomóc, wyciągać za uszy, martwić się. Jeżeli to robią super. I po ostatnie trzeba mieć azyl - czyli miejsce bezpieczne. To może być pomieszczenie albo lek - ważne żeby poczuć się bezpiecznie i odpocząć. Ale to nie może być zajęcza nora do schowania sie na zawsze - to jest kryjówka wojownika, wpada się na chwilę żeby złapać drugi oddech i spowrotem do walki. I bardziej się schowamy tym potem z większego dołu trzeba się wygrzebywać. Trochę się rozpisałem :) ale po 6 latach nazbierało się refleksji. I żeby nie było - to moje refleksje, a ja jeszcze nie wyszedłem z nerwicy. Mam tylko nadzieję że idę w dobrą stronę.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Witaj IGNAC - podoba mi się Twój post. Lubię ludzi, którzy biorą byka za rogi i walczą. Drogę obrałeś sobie jak najbardziej prawidłową według mnie. Ruch i sport przede wszystkim, chociaż mnie to nadal sprawia problem. Tak się zasiedziałam w tej swojej nerwicy, że kondycja spadła mi niemal do zera. Pracuję teraz nad jej odbudowaniem. Z nerwicą zmagam się już 5 lat i póki co jestem na ziołowych lekach, ale dojrzewam do wizyty u lekarza. Przy ataku nerwicy ciężko jest opanować się i powiedzieć to tylko chwilowe, zaraz będzie dobrze. Objawy tak sugerują inne choroby, że ten kto potrafi opanować się w trakcie ataku jest dla mnie wielki. Pozdrawiam wszystkich Nerwusków.

Odnośnik do komentarza

Witajcie, Do mnie powoli dociera, że być może ja też mam nerwicę lękową... chociaż jeszcze mam nadzieję, że może nie...ale to raczej nadzieja głupiego, bo niestety od dziecka miałam mnóstwo stresów (delikatnie ujmując). Niedawno robiłam sobie badanie zatok, bo mi dokuczały, trochę je przeziębiłam i rzeczywiście wyszło w badaniu, że są powiększone. Mam taką cicha nadzieję, że może zatoki trochę podkręcają moje zle samopoczucie...jutro się okaże, bo idę do laryngologa. Widzę, że dużo z Was tez najpierw zrobiło sobie mase badan, zanim zrozumieliście ze to zadna fizyczna choroba. Ale dopóki nie zaleczę zatok, to nie chciałabym się w pełni oswoic z mysla o nerwicy, bo wiem, że powikłania z zatokami mogą wpędzić człowieka w podobny stan ;] Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

To troszkę odpowiedź na dwa ostatnie posty. Przekonałem się że objawy którymi raczy nas nerwica moga być najróżniejsze, czasami aż nie chce się wierzyć. Moja zmienia mi repertuar tak żebym się nie nudził - jak się oswoję z jednym i nauczę się go ignorować to mi serwuje kolejne, i znów jest zastanawianie się czy to aby na pewno tym razem nie jakaś choroba *nienerwicowa*. Dla przykładu obecnie od kilku dni mam uczucie zimna - marznę mimo że ogrzewanie mam podkręcone prawie na maxa, szczególnie ręce. Przedtem siadał mi kręgosłup przez to że bezwiednie napinałem mięsnie pleców. Nie można zupełnie olać wszystkich objawów i w miarę możliwości kontrolować stan zdrowia (w pewnym momencie zaczynamy wierzyć że nerwica jest w stanie wygenerować każdy objaw somatyczny) żeby nie przegapić czegoś ważnego. Istotne jest tylko to żeby nie biegać w kółko do lekarza i nie wyszukiwać sobie czegokolwiek byle by w końcu znaleźć, wziąć na to lekarstwo i w końcu miec z głowy. To tylko pogorsza sprawę. Z drugiej strony dbałość o zdrowie to nic złego, ja *dzięki nerwicy* unormowałem sobie cholesterol i zająłem się mocno zaniedbanym kregosłupem. Ale pamiętam moment że co drugi dzień byłem u jakiegoś lekarza a EKG miałem robione co druga wizytę ;) to niestety błędne koło. Odradzam także mierzenie sobie co chwila ciśnienia lub sprawdzania pulsu - obie te rzeczy bedą rosły niemal automatycznie w chwili badania, co powoduje że się jeszcze bardziej nakręcamy. Zatoki warto zbadać, nie warto tylko powtarzać tych badań w nieskończoność, aż coś znajdą. Jeżeli wyjdą pozytywnie to zaakceptować fakt i już.

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Jestem taka durna prze tą chorobę, tak mnie zmieniła, że złość mnie bierze jak tylko pomyślę. Dostałam propozycję wzięcia udziału w projekcie. Jeden dzień a naprawdę dużo płacą. Oczywiście mój mózg natychmiast zaczął pracować nad wymówkami. Ale zastanowiłam się na spokojnie , pogadałam z mężem i oboje doszliśmy do wniosku, że będę strasznie żałować jeśli nie wybiorę się na to spotkanie. To będzie w przyszłym tygodniu, więc muszę ze sobą odbyć poważną rozmowę i może choć trochę rozumu wróci na swoje miejsce. Rety jak dobrze, że ja mam tego męża, zawsze postawi mnie do pionu. W dodatku to spotkanie odbywa się w budynku obok jego pracy, więc możemy razem jechać i razem wrócić. No może wpadnę do niego do biura na kawkę jak się wcześniej uporamy się z pracą. Przed chorobą skakałabym do góry z radości za taką propozycję i możliwość zarobienia w jeden dzień 1/3 mojej pensji. A może takie wyzwania pozwolą mi pomału powrócić do normalności. Będę się starała pomału załatwiać wszystkie sprawy, które odkładałam na przyszłość. Zaczynam od dentysty - odwlekałam to od roku, ale jak zobaczyłam, że małej robi się dziurka w zębie to już nie ma zmiłuj się, idę jutro i koniec. Z odłożonych na później spraw czekają jeszcze badania okresowe i wizyta kontrolna u ginekologa. Sporo tego, ale jeśli uda mi się to załatwić do końca roku to będę strasznie szczęśliwa.

Odnośnik do komentarza

Witajcie, No więc wróciłam od laryngologa i z zatokami jest wszystko w porządku. Tak to własnie niestety działa, że chciałoby się, żeby coś jednak konkretnego dolegało, coś co można wyleczyć w tydzień biorąc antybiotyk. Do mnie zaczęło dociarać jakoś w okolicach kwietnia, że coś mnie szarpie od wewnątrz. Miałam wtedy bardzo dużo stresu związanego z chorobą w rodzinie. Oczywiście świadoma jestem, że to się zbierało o wiele dłużej i akurat teraz wychodzi. U mnie nerwica wyłazi w kontaktach z ludźmi niestety. Gdy się zestresuję, odbiera mi mowę, czuję totalną pustkę w głowie, a sposób wypowiadania się wtedy jest na poziomie małego dziecka... to jest okropne. Nie chcę, aby odbierano mnie jak mało inteligentną osobę :/ Poza tym, ostatnio często zdarza mi się, że zapominam o wielu rzeczach, po prostu szwankuje mi pamięć i koncentracja. Jeszcze trochę rzeczy mi dokucza, ale chyba nie ma sensu się na tym skupiać. Mam zamiar zacząć psychoterapię. W piątek nawet umówiłam się na wstępna rozmowę z psychologiem. A jak u Was? Jak się dzisiaj czujecie? Pozdrawiam ciepło!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×