Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Dziewczyny ja wam powiem tak, wiem że to cholernie ciężkie i wydaje się że to bzdura, i pewnie nic nie ma do nerwicy ale ważne byście robiły sobie przyjemności, coś planowały a potem realizowały, wiem że jest ciężko, znajdzcie dobrego psychoterapeute i nie załamujcie się, jeśli czujecie się źle z nerwicą, gotując nawet zwykły obiad włączcie muzykę i zacznijcie tańczyć, czujcie się dobrze w domu, róbcie to co wam sprawia przyjemność, powoli zacznijcie robić malutkie kroczki ., zapisujcie te pozytyne zmiany, mnie też to wszystko frustruje, czasem się złoszcze i płaczę ale dzięki tym malutkim pozytywnym rzeczom w czuję się w domu fantastycznie, a na zewnątrz przełamuję powoli bariery, pozytywny bodziec do pozytywnego podźca i zaczyna robić się wielka sprawa!! wiem że pewnie o innych sprawach myślicie, ale ja tak zaczynałam gdy było bardzo źle, znajdziecie tu na forum jak dziewczynom wysyłałam jakąś nutkę przy której myślałam że mogę wszystko, w garach się pichciło a ja z synkiem tańczyłam. Nie zawsze jest tak pozytywnie to racja, bywa okropnie czasem ale takie jest życie z nerwicą czy nie. pozdrawiam was i wybaczcie wtrącanie się:* nie bez powodu piszę zawsze że jesteście cudowne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TAK JEST!!!!

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny,jesteście kochane!To tak szybko nie minie,ale trochę pozytywnych słów i nadzieja wraca.Dokładnie tak jest,że jeśli ktoś widzi szczęśliwszą osobę,to od razu mu lepiej.Wiem,że przyjdzie dzień,że będzie cudownie,ale to tak boli,że serce pęka.Chyba nie umrę z rozpaczy,więc dziękuję Wam bardzo za wsparcie i trzymajcie się ciepło,a jak będzie lepiej,to też napiszę ;)

Odnośnik do komentarza

Witam, pierwszy raz piszę na takim forum w takiej sprawie, więc proszę o wyrozumiałość, tym bardziej, że dziś mam kiepski dzień :) Otóż dziś zasnąłem o 7 rano w strachu, czy to aby na pewno sen będzie czy zemdleję - zaczęło się po 2 w nocy, drżenie mięśni (szczególnie jednego mięśnia w udzie przez co mam zakwasy dzisiaj tam), zimno mi było, ale jakoś to uspokoiłem i za moment zaczęło mnie kłuć/boleć serce. Bolało mnie już cały dzień jakieś 2 tygodnie temu po mocnej kawie (gdyż nie wysypiam się zbyt dobrze) więc kawy sobie odpuściłem, ale łatwo powiedzieć - wypiłem 3 od tamtej pory; pół łyżeczki, więcej mleka jak kawy. Wracając do serca - wywnioskowałem, że to od kawy. Pobolało kilka minut i przestało. Za moment zaczęło mi się kręcić w głowie, czułem, że odpływam. Panika i do pokoju innych domowników, że źle ze mną itd... Wypiłem prawie 1,5l wody, pomagała mi. Byłem gotowy dzwonić po karetkę, bo jak zemdleję to zanim dojedzie to już będzie po mnie (wieś). Pierwszy raz tak bardzo mi było źle. Wcześniej podróżując busem musiałem stać niemal 2 godziny, myślałem, że zemdleję. Ale to i tak nic w porównaniu z 3-godzinną podróżą samolotem, do tego pierwszą w moim życiu - ciągła walka o zachowanie przytomności. Stawiałem na zespół wago-wazalny (czy odwrotnie), bo już wcześniej zdarzało mi się *zaciemnienie* przy podnoszeniu się czy wchodzeniu z zimnego do ciepłego. Też myślałem, że to magnez, teraz jednak uważam, że to właśnie nerwica. Czytając posty to jakbym czytał swoje objawy - drżenie mięśni (nawet teraz jak to piszę) najczęściej w nocy po położeniu się, bóle serca, zawroty głowy, problemy senne, *odpływanie*, apatia, zmęczenie, ciągła senność, *ciężka głowa*, duszenie się, lęki spowodowane jakąś zmianą w środowisku bądź jakąkolwiek w moim organizmie, które nasilają się nawzajem powodując paraliżujący strach, ucisk szyi (szczególnie w miejscach tętnic), zwężone pole widzenia, bladość, chłód na twarzy. Ile ja chorób u siebie nie podejrzewałem... Najgorszy jest moment, kiedy zapanuje nade mną strach, który zamienia się w panikę. Jestem osobą o silnym charakterze, uwielbiam wszystko, co trudne, tak więc i to potraktuję jako wyzwanie. Uważam, że skoro mój umysł potrafi to wszystko stworzyć to pewnie jak na serio na coś zachoruję, to będę to w stanie samym myśleniem wyleczyć :) W każdym razie bardzo dziękuję wszystkim za posty, które nieopisanie mi pomogły. Ludzie jesteście wielcy! Postaram się z tym żyć, wyleczyć to samym nastawieniem i będę publikował moje spostrzeżenia. A jak padnę gdzieś na ulicy to trudno, nie było źle :) Na teraz zauważyłem, że spacer i przebywanie na świeżym powietrzu pomaga, spacer 15 minut z psem czy odśnieżenie podwórka - jak do rany przyłóż. Picie wody też mi pomagało. A z drugiej strony to tylko nerwica, strach, który to nakręca - bóle każdy ma jakieś, każdego czasem serce poboli czy dostanie skurczu albo drgawek, my tylko za dużo o tym myślimy i jesteśmy nastawieni bardzo negatywnie, bo to w końcu coś innego, nowego - bzdura, zdarzało się już milion razy i wszystko jakoś było tak ok, że nawet nie pamiętamy o tym teraz. To tylko głupie myślenie o tym, że to jakaś niewiadomojaka choroba. Nie z kosmosu wzięło się powiedzenie *blady ze strachu*. Śmiać mi się chce jak to piszę, nawet skurcze ustały. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Iwona76,z jakiego jesteś miasta?Mogłabym Ci poradzić świetnego terapeutę w Bielsku-Białej i Ośrodek w Warszawie,o którym wiem,że pomaga.Bielsko znam z własnego doświadczenia,ten terapeuta to strzał w10kę,bo miałam do czynienia z wieloma i to było tylko naciąganie.Jeśli mieszkasz w okolicy,to na pewno Ci pomoże.Ja się przeprowadziłam i teraz mam problem z dojazdem,olewam często wizyty i taki jest efekt,ale cholera,daleko mam,prawie 100km w jedną stronę.Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

DOOMELjestem z Brzegu Dolnego k.Wrocławia.Na terapię chodzę raz w tygodniu do centrum leczenia nerwic.To jest terapia grupowa,niepowiem trochę pomaga,dzięki niej chyba robię jeszcze cokolwiek.Ja mam straszny problem z dobraniem leków,nic nie pasuje-tylko benzo,a ja nie chcę dać się wpuścić w maliny.Jutro jadę do jeszcze jednego*magika*,powiem co się dzieje i zapytam czy jest mi w stanie pomóc ,bo jak nie to do widzenia.Jestem już strasznie tym zmęczona,moje życie z tym kurestwem to jakiś koszmar.DOOMEL wielkie dzięki za troskę,trzymaj się....

Odnośnik do komentarza

Tak tak, jutro mam wizytę, dziś spałem do 15, nie wiem, czy rano bym dojechał, poza tym po co stwarzać zagrożenie jeszcze komuś. Kiedyś robiłem sobie badania, ogólne podstawowe - wszystko ok. Jeszcze nie pisałem, że mam 23 lata, jestem chudzielec ale zawsze taki byłem, ciśnienie 100/70. Ładuję się pozytywną energią, piję kakao zawierające duuużo magnezu i z niecierpliwością czekam nocy. Wszystko powoli wróciło do normy - prawie, mam jeszcze dziwne uczucie w sercu i trochę obawiam się nadchodzącej nocy, ale dzięki temu wątkowi idę śmiało w to. Nie pozwolę sobie, żeby takie coś zniszczyło mi najmniejszy kawałek życia. Jak coś się zaczyna - mówię sobie, że to tylko nerwica i śmiać mi się wtedy zachciewa, że to wszystko ja sam sobie robię. Bzdura taka się z tego robi. Dziękuję wam jeszcze raz - gdyby nie Wy jeszcze bym się zastanawiał co mi dolega i jaką chorobę mogę mieć, co mnie boli, jak mi jest itd.

Odnośnik do komentarza

Iwona76,słuchaj,a jakieś alternatywy próbowałaś?Może akupunktura albo naświetlanie(na allegro są dostępne lampy Fotovita,ok.700zł).Terapia grupowa jest super,jak się ma problem z wyjściem do ludzi,ale indywidualna moim zdaniem w nerwicy jest lepsza.Piszesz,że masz dość benzo,ja się właśnie od nich uzależniłam i chodziłam na odwyk.Dobrze,że masz świadomość tego właśnie uzależnienia,dlatego mogłabyś popróbować bardziej naturalnych rzeczy.Ja chyba bardziej mam problem z nieładem w swoim życiu,powoli dochodzę do takiego wniosku,sprawy z dzieciństwa już sobie ułożyłam,jakieś żale itp.ale teraz nie potrafię normalnie zafunkcjonować,czuję się niepotrzebna,bezwartościowa,dla nikogo nic nie znaczę.Dlatego mam te wszystkie cholerne objawy,bo nie potrafię się odnaleźć.Nie wiem,co robić do cholery!3mam kciuki Iwona,będę śledziła Twoje posty,pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Witam ! ja tez pozwole sobie coś napisać.... mam 21 lat jeśli chodzi o ataki paniki to u mnie pierwszy pojawił się jak miałem ok 11 lat przed TV podczas oglądania meczu, oczywiście trwał chwile....później pojawil się po paru latach jak miałem 16 lat wykonywałem ciężka prace i byłem zmęczony a serce biło długo szybko więc spanikowałem, czułem jak samo tętno się podwyższa że przez moje ciało przechodzi taka fala nad którą nie potrafie zapanować....trwało to chwile. od tamtego momentu znowu 5 lat nic się nie działo byłem pewny siebie az tu nagle....no właśnie leciałem biegiem na pociąg wszedłem do niego i serce biło mocno ale nie ze zdenerwowania tylko dlatego że nic nie jadłem i byłem zmęczony sprintem...był to pociag który zatrzymywał się dopiero za 20 min i wtedy przytkały mnie myśli...że serce bije szybko, ze jak dostane ataku paniki to nie wysiąde przeciez z pociągu do 20 min i wyskoczyłem z powrotem z niego...ta sama świadomość mnie przytłacza że wiem że prędzej z niego nie wyjde jak za 20 min... w końcu dzisiaj wsiadłem do niego (byłem z kolega) i czułem szybkie bicie serca ale jak już ruszył to sam się jakoś uspokoiłem...ale od 2 tygodni mam strach troche przed jazdą tym pociągiem przyspieszonym bo jak jeźdże normalnym co staje co 5 min na stacjach to nic mnie nie rusza bo mam świadomość że mógł bym podczas ataku wysiąść....boje się że nigdy nie polece samolotem który 3 godz leci i nie ma odwrotu...po za tymi 2-3 przypadkami wogóle nie mialem ataków nerwicy, niestety ostatnio pije 2 mocne kawy dziennie...czy ta kawa ma też taki negatywny wpływ na nerwy?

Odnośnik do komentarza

Ale Wy młodzi nerwicowcy macie teraz dobrze...ja jak we wczesnej młodości zmagałam się z nerwicą to nie było netu i sama musiałam sobie radzić, u lekarza to tylko relanium i jakiś oxazepam przepisywali sporadycznie, a o psychoterapii to wogóle nikt nie słyszał, teraz to chociażby tu na forum można dużo się dowiedzieć jak działa ta franca i co ona potrafi robić z nami, wtedy jak moje dzieci były małe to nie mialam pojęcia, że to od nerwicy mam takie a nie inne objawy, podtrzymujecie się tutaj na duchu i to jest też pewnego rodzaju psychoterapią, na mnie też działa pozytywnie, też z tych postów czerpię coś dla siebie i chyba zacznę pomalutku odstawiać swój antydepresant (chociaż się panicznie boję) czuję, że już czas z tym faszerowaniem się skończyć, zacznę dzielić połówkę tabletki jeszcze na pół, może mi się uda...

Odnośnik do komentarza

Witaj TakiTam91, kawa zawsze daje trochę podekscytowania i nerwowości, wiem to po sobie, kiedsyś nie mogłam pić, bo po każdej wypitej więcej się pociłam i w środku we mnie taki niepokój czułam, teraz piję 2 dziennie ale to tylko że siętrochę podleczyłam i jestem jeszcze na leku przy którym wogóle nie odczuwam, że wypiłam kawkę. Jesteś młodziutki i Ci współczuję że już jesteś bez rodziców (ale może rodzeństwo jakieś masz?) to podwójny stres, musisz sobie jakoś radzić, hormony też u Ciebie jakąś rolę grają, może spróbuj coś ziołowego zażywać, bo w szkole to makabra tak się stresować, pamiętam siebie z tego okresu, ciągle miałam i ręce i stopy mokre ze stresów przed egzaminami semestralnymi, raz nawet prawie zemdlałam tak mi się słabo zrobiło ale jak wyszłam na powietrze to mi przeszlo, wiem o czym piszesz.

Odnośnik do komentarza

TakiTam91 - dostać ataku paniki to jeszcze nic, najważniejsze, żeby się nie poddać. Niestety nie miałem ucieczki ani z samolotu ani z busa - wysiąść nie mogłem bo chciałem dojechać a z samolotu nie wyskoczę - nawet na spadochronie prędzej bym gacie zbrudził jak miał skoczyć w dół z pędzącego 850km/h samolotu:). Koniec końców doleciałem cały i wyszedłem z pokładu o własnych nogach. To był tylko strach. Dziś przy odśnieżaniu specjalnie się forsowałem, żeby mi serce szybciej biło i żeby zobaczyć co będzie ze mną. Czułem, jak mocno wali mi serce a ciało pulsuje razem z nim, ale za chwilę powiedziałem sobie *taaa, teraz będę umierał...* i zaraz przeszło, zacząłem się z siebie śmiać. Wszystko w głowie siedzi, a ucieczka wg mnie od problemu sam ze sobą to jak bać się siebie samego, a w końcu to przecież tylko my. Na koniec historyjka - pod prysznicem przypomniało mi się coś, otóż dziś rano przebudziłem się, a że jestem facetem to coś zaczęło się pod kołdrą dziać, a że ledwo co miałem za sobą tę nie przespaną noc to od razu panika! Przecież to krew mi się tam zbiera, jeszcze zemdleję a sam jestem w domu, o kurde kurde co to będzie teraz... i tym oto sposobem lękiem powstrzymałem poranny wzwód. Oby nie zostało na dłużej... Dokładnie! Powinniśmy się z tego śmiać :) Uważam, że to świetny sposób na pozbycie się problemu z lękami.

Odnośnik do komentarza

Raczej doradź mi z czego wynikaja te moje głupie mysli o podróży pociągami...że mam ta świadomość że pociąg się nie zatrzymuje 20 min i boje się ataku że akurat dostane i wtedy nbic nie zrobie...z takim nastawieniem to ja do pociągów intercity bede się bał wejść bo one czasem się 2 godz nie zatrzymują a przeciez na czerwiec np mam jechac 10 godz nim na wakacje nad morze... a ja naprawde uwielbiam jeździć pociągami tylko ta świadomość....jak kiedyś będe mial samolotem lecieć to będzie jakaś porazkafajnie że jak pociag rusza to mija stres ale boje się że kiedyś nie minie i nie będe wiedział co wtedy robić...

Odnośnik do komentarza

TakiTam91 - a pij sobie nawet sto kaw dziennie, tylko uzupełniaj magnez bo kawa wypłukuje, szczególnie mocna pojedyncza. Jesteś dużo za młody na problemy z sercem a szybkie tętno jest normalne, serce potrafi wytrzymać o wiele więcej - nawet sobie nie zdajesz sprawy jak zasuwa kiedy śni Ci się koszmar a mimo wszystko budzisz się spocony tylko i trochę oszołomiony a nie jak po zawale. Nic Ci się nie stanie jak będzie Ci serce dudniło. Już nie wspominając o piciu i o tym jak szybko serce zasuwa po alkoholu w większych dawkach - przeżyłeś to wszystko to przeżyjesz i tamto, tylko niepotrzebnie o tym tyle myślisz. Nie ma się czego bać. Ale wiem, łatwo się mówi - przy panice nasza psychika chyba odcina dostęp do racjonalnego myślenia.

Odnośnik do komentarza

Takitam91 - boisz się o własne życie, to normalna reakcja obronna organizmu. Z tym, że nieuzasadniona akurat, ale nasilona przez Twoje podejście i myślenie. Jedź pociągiem i niech Cię atak paniki nawet spotka - pomyśl sobie, że to przecież atak paniki, z głowy, bez podstaw, bzdura... Ciekawe jest to, że jak pociąg rusza to Ci przechodzi - pewnie dlatego, że myślisz, że już jedziesz i niedługo dojedziesz i będziesz mógł wysiąść. Ale ja się wymądrzam a specjalistą żadnym nie jestem, tylko mówię co myślę i jak bym zrobił, nie obrażaj się proszę :)

Odnośnik do komentarza

Jak pociag rusza to chwile mysle o panice a za chwile myśle sobie że ruszył i juz spokój...a za nim się drzwi zamkna i stoi i czeka to mysle by z niego wyskoczyc....co innego w pociagach normalnych które zatrzymuja się co 5 min wtedy tego lęku nie mam wogóle...do tego momentu 2 tygodnie temu co napisałem wyżej normalnie jeździłem nimi i nawet o tym sekundy nie myslałem co by było gdyby...nawet jak intercity zatrzymywał się co godzine...magnez uzupełniam dziennie i to od dłuższego czasu. mam taka głupia świadomość, mam nadzieje że szybko sobie z nią poradze.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich nowych i starych :) Za szybko wczoraj rano cieszyłam się, że ujarzmiłam atak. Koło 17, oglądając film dopadła mnie franca. Zawroty głowy, ciężka głowa, uczucie zapadanie się do środka, zimne stopy i dłonie - krążenie..., otępienie i wrażenie mdlenia, zasłabnięcia, mdłości... Po tym jak to wszystko poczułam, zmierzyłam ciśnienie 145/100 tętno 105. Ciężko, ale wzięłam prysznic, płacząc (ciekawe zjawisko, płakać i coś robić) i wziełam Hydroxyzynę i jakoś doszłam do siebie. Mija 14 dzień na Doxepinie + cały syrop Hydroxyzyna wypity - miałam go brać, podczas ataków w ciągu dnia. Brałam no i się skończył... Powiem tak, efekty powinny pukać do moich drzwi, a od niedzieli jest ze mną gorzej niż przed leczeniem. Jutro psychiatra, mama umawiając się z nią przez telefon, dowiedziała się, że psychiatra chce zmienić lek i moja mama też jest za tym, ponieważ frustruje ją brak zmian a pogorszenie... Załamałam się już całkiem, bo zmiana leku, będzie kosztowała mnie kolejny czas czekania na cud. Kurcze... Wczoraj już rozkleiłam się strasznie, że ja nie dam rady, nie mam już siły, nerwów i cierpliwości... I tak jest :( Zaczynam wątpić w to wszystko... Oj dziewczyny wczorajszy optymizm, wieczorem pękł jak bańka mydlana... Ponad to, łapię paranoje, że przez taki napad nerwicy umrę. Tak przynajmniej zachowuje się mój organizm... :(

Odnośnik do komentarza

Witam kochani,wstawać bo taki piękny dzionek,śniegu już chyba z 30 cm u nas i dalej sypie.wtrące się chłopaki do tych waszych pociągów.bo ja mam dosłownie to samo,ile razy wyskakiwałam w ostatniej chwili z pociągu przed odjazdem,jak chodziłam do średniej szkoły.potrafiłam zajechać 20 minut autobusem na pkp i do pociągu wsiadłam i wysiadłam i wracałam się do domu.ale nie wiem po co ja jechałam?chyba po to żeby obejżeć pociąg i się wrócić.a teraz mam taki problem autobusem,nie jeżdżę sama ale z mężem gdyż nie mamy autka,tzn już ponad rok nie jechałam autobusem bo się boję!czego?tak samo jak z tym cholernym pociągiem.statnio chciałam do miasta pojechać mąż już wszedł do autobusu a ja nie i musiał wysiąść.ale już sobie postanowiłam że ogarne ten nieszczęsny autobus,najpierw choć jeden przystanek bo nie mam zamiaru szaleć.a w autobusie to muszę ściskać dłoń męża to mi pomaga.pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

Gracja, jakie optymistyczne powitanie! :) To super, że masz takie wsparcie w mężu! :) Ja ogólnie przeżyłam koszmar, nie mając nerwicy, a klaustrofobie, na wycieczce, gdzie była *przejażdżka* metrem. Ludzie, po prostu myślałam, że spanikuję, ale słuchawki na uszy, skupiłam się na czymś innym i potem byłam z siebie dumna, że nie zrobiłam przedstawienia. Ale, gdyby metro było w moim mieście, to brrra... Ostatnio też odczuwam problem z autobusami, mam uczucie, *zbyt płytkiego oddechu* i przytłoczenia, zwłaszcza, że jeżdżę taką linią która jest zapchana i wielka ulga jak już wysiadam. Łatwo nabrać do czegoś urazu... Ale trzeba z tym jakkolwiek walczyć! :) WALKA i tyle! :D Nie można czegoś cały czas unikać, bo to ucieczka przed tym... Poddanie się. A przecież wszystkie jesteśmy silne! :) O, pewnie na pewno kojarzycie kapsle tymbarka. Kiedyś wracając ze szkoły, natknęłam się na kapsel, który leżał na chodniku. Ogólnie był to okres strachu i fobi... Ale czasami mam przekonanie, że takie znaki są znaczące. Więc podniosłam, a treść *STRACH TO TYLKO MYŚL* Więc do góry głowy :*

Odnośnik do komentarza

Bo jak ja wstaje rano to jestem taka szczęliwa bo nic mi nie dolega,dopiero potem mnie zcina jakoś z nóg ale nie zawsze też.a to wstawanie ranne to też krok do przodu bo kiedyś to potrafiłam przesapć dzień żeby tego wszystkiego nie czuć,a teraz wstaje z synem rano i jakoś dzień jest lepszy niż jak się długo śpi.zaraz idę poodśnieżać żeby się troche dotlenić bo już mnie spańsko łapie i jak bym się położyła to już dzień zmarnowany.a muszę zaznaczyć że bardzo póżno chodzę spac.np dziś ww nocy sprzątałam łazienke do 1 w nocy.teraz uwielbiam noc,noc mnie odpręża z całego dnia ale kiedyś to był koszmar,jak tylko wieczór się zbliżał to ja świr doetawałam i lęku że w nocy umrę,bo miałam straszne ataki,nie raz całą noc.a teraz jaka zmiana,ale to tylko moja praca nad sobą samą.tak że spanie długie czy wylegiwanie w łózku do południa nic w nerwicy nie pomoże,trzeba choć się jest słabym to wstajemy,przeciągamy się,bierzemy trzy głębokie oddechy i na nóżki,śniadanko.....obowiązkowo.hi hi.mimo że mnie znowu kości i mięśnie pleców bolą to jakoś mam dziś taką radość w sobie,mogłabym tańczyć.

Odnośnik do komentarza

To świetnie! :* A ja odwrotnie, wstaję i już wszystko czuję i czasami mam ochotę nie wstawać, tylko leżeć aż do śmierci. Czasami moja depresja sięga zenitu i wtedy już jestem nie do życia... Ale mam tak samo jak Ty. Kiedyś bardzo bałam się nocy, a teraz tylko czekam na noc, aż będę mogła spokojnie położyć się do łóżka i całą przespać :) Takie maksymalne odprężenie... Bardzo się cieszę, że tak dobrze idzie Ci walka z francą! :) Ja już czuję nadchodzący napad, ale myślę sobie, *Wczoraj było to samo i po co tyle nerwów, nic nowego, jak się uspokoisz na starcie to to minie*. Jeśli się to potraktuje, jako coś, co zbliża się do nas już *tradycyjnie* to można w zadrwić z tego! :) No, jeszcze się trzymam dzisiaj... Miejmy nadzieję, że to będzie dzień bez FRANCY :) Pozdrawiam Cię cieplutko, obyś cały dzień była taka szczęśliwa! :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×