Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Magdzik23

Zagiel; dokładnie, ja byłaam niedawno na rynku, atak paniki już czułam, naprawdę mnie otumanił, miesnie napiely ze az bolaly, i zaczełam myśleć o czymś innym, o czym co powinnam tego dnia jeszcze zrobić itd itd, i mineło do tego potrafiłam sama wyjść z restauracji pójść do pełnego ludzi empiku kupić kartkę, pooglądać książki, wyjść i dalej być w tej restauracji i sposkojnie zjeśc z rodzina obiad. odwróciłam tak uwagę że byłam pewna że jeżeli mi atak paniki miną to już mnie nie spotka następnym razem i tak bylo , na dniach byłam na rynku i nic, kompletnie nic!! czułam się super!! pozdrawiam i idę spac. super się ciebie czyta.

Odnośnik do komentarza

Wiesz problem jest taki że takie lęki wracają ale już nie aż z taką mocną intensywnością jak na początku choroby. Tak jak pisałem - jak przeczekasz lęk oszukując go nawet przy użyciu leków to drugi raz już nerwica nie uderzy w tym czasie. Zwykle to jest napad tego czujesz i jak umocnisz to odchodzi i potem już nie wróci w tym momencie stad możesz potem pozwiedzać kilka sklepów bo mózg poradził sobie z atakiem paniki i tym samym przekonujesz podświadomość że dasz radę sobie poradzić w czasie ataku - stąd budujesz kolejne pozytywne doświadczenie. Sam przez to przechodziłem i sam wiem jak jest ciężko z tym walczyć i równie ciężko żyć. Problem w tym że takich osób jest masa - jedni otwarcie o tym mówią, kolejni udają że jest okej a kolejni nawet o tym jeszcze nie wiedzą. Należy jednak pamiętać iż społeczeństwo narzuca nam pewne normy zachować - niekiedy wymuszone i nie potrafimy w pełni zaakceptować pewnych rzeczy. Dlatego osób z nerwicą czy depresją przybywać będzie coraz więcej - codziennie możemy ich mijać na ulicy nie wiedząc nawet o tym. Bo nikt przecież nie podejdzie i nie powie dzień dobry mam nerwicę lękową a jak tam u pana: nerwica, depresja czy ogólnie schizy masz pań jakieś ?? Pamiętam jak kiedyś w pracy w nocy koleżanka podchodzi i zaczyna mówić że ma nerwice i że brała leki na nerwy bo jej ojciec pił i upijał się w trupa i to jej siadło stad nerwica i jak brała leki wtedy uświadomiłem sobie że takich osób jest masa tylko nieliczni potrafią a raczej mają odwagę o takich rzeczach rozmawiać. Dla mnie to było przeżycie bo sam wtedy brałem coś na nerwy i powiem szczerze że nigdy się bym tego nawet nie domyślił że ona też ma nerwicę. Dlatego ludzie też się zbytnio z nerwicą jak i innymi dolegliwościami nie ujawniają z uwagi na odtrącenia, niezrozumienia i wielu podobnych rzeczy przez drugiego człowieka. Kolejnym problemem jest brak wyrażania swoich emocji - nie potrafimy wyrażać jako społeczeństwo swoich emocji stąd frustracje i brak zrozumienia drugiego człowieka. Kolejny czynnik to standard życia, który z roku na rok coraz bardziej się pogłębia - dlatego te czynniki wpływają na nas samych jak i na całe nasze otoczenie.

Odnośnik do komentarza

A tak na dobranoc i dzień dobry wytłumaczę wam w prosty sposób mechanizm nerwic. Mianowicie stres odziedziczyliśmy po naszych przodkach - ten mechanizm walcz albo uciekaj. serce mocniej bije: organizm przygotowuje się do walki bądź ucieczki musi rozpędzić ten nasz organizm, biegunka: organizm pozbywa się dodatkowego ciężaru z ciała podczas walki sine ręce, nogi, twarz: w razie zranienia tych części ciała poleje się mniej krwi i nasz prehistoryczny przodek mógł tym samym uciec z miejsca zagrożenia inne objawy somatyczne: to efekt niestety hormonu stresu który również odziedziczyliśmy po praprzodkach za czasów kamienia łupanego - lecz problem taki że oni mięli ciągle z takimi sytuacjami do czynienia i każdego dnia równie dobrze to rozładowywali podczas polowań czy też walk. My z kolei staczamy mniej batalii w porównaniu z człowiekiem prehistorycznym jednak te mechanizmy się dalej u nas zachowały. Problem jednak w tym że jeżeli nie uprawiasz sportu nie masz kondycji takiej wydolności co nasi przodkowie stąd byle silniejsze uderzenie serduszka a nogi się uginają - bo siedzący tryb życia jak i zła dieta doprowadziła do tego iż nie posiadamy takiej wydolności organizmu. Zapewniam iż łatwiej znieść atak nerwicy z sercem osobie kondycyjnie przygotowanej niżeli osobie, która prowadzi siedzący tryb życia. Bo organizm nie jest kondycyjnie przystosowany do takich ataków -po takim ataku każdy jest totalnie zmęczony i może kilka dni trwać *ładowanie baterii* czyli rekonwalescencja po takim ataku paniki. Dlatego iż hormon stresu wywalił z naszego organizmu całość energii jaką mógł tylko uzyskać. Stąd często po ataku lęku opisujecie brak siły, senność, brak energii żeby nawet wstać. Wiem że to ładnie się pisze a inaczej wychodzi w praktyce ale taka wiedzą pozwoli wam chociaż w części zrozumieć mechanizm nerwicy. Będziecie wtedy wiedzieć -aha serducho mi bije pewnie chce więcej tlenu nagromadzić w organizmie. Więc co robisz; otwierasz japę i oddychasz głęboko żeby dostarczyć tego tlenu wtedy się to zacznie unormować. Gdy zaczniesz oddychać płycej zaczną się robić nogi z waty bo będzie niedotlenienie organizmu.

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim !jak się czujecie?ją dzisiaj cały czas jestem taka nerwowa w sumie z glupiego powodu mają przyjechać do mnie znajomi z dzieciakami i zostają na noc i nie wiem czemu mnie to tak stresuje Masakra pewno jak przyjadą to mi przejdzie ale teraz wariuje :-)

Odnośnik do komentarza

Czesc wszystkim nerwicowym,ja mam nerwice lękową teraz jestem na terapi,na oddziele dziennym w szpitalu,ale za tydzien konczy mi sie terapia i wcale sie dobrze nie czujecały czas jest mi niedobrze,nie wiem jak mam isc do pracy,masakra,juz chodze tam 11tygodni,duzo juz sie nauczyłam ale jakos dalej nie daje rady,pozdrawiam wszystkich,moze cos poradzicie.

Odnośnik do komentarza

Bo tak naprawdę musisz nauczyć się z tym żyć. Ja po leczeniu szpitalnym masę czasu temu to tak szczerze guzik się tam nauczyłem bo co z tego że brałem leki jak nie było kontaktu ze światem i tak naprawdę dopiero sam raczkowałem dosłownie małymi kroczkami robiłem postępy aż do pewnego stadium gdzie mogłem podróżować coraz dalej. Wiem jakie to trudne jest ale nic na to nie da się poradzić bo ta choroba powraca ale już z mniejszymi dolegliwościami jak na samym początku- najgorszy jest początek potem można w miarę ogarniać chodź też zdarzają się lekkie ataki paniki. Czasami już zaleczona odzywa się w takich stanach silnego napięcia jak się to nagromadzi może to być nawet po kilku latach no tak to już z tym diabelstwem jest niestety

Odnośnik do komentarza

Hej Kochani! ja odzyskalam troche nadzieje,bo mam wizyte juz wyznaczona u reumatologa na 18tego, wiec moze znajdzie przyczyne tego mojego bolu stawow i kosci i sie tego pozbede...a nie tylko non stop wymyslam tysiace chorob.... a Zagiel ma racje z tym kodem PIN- tzn samsposob jest dobry...jak lapia mnie ataki paniki to wlasnie tez zajmuje glowke czym innym-ja powtarzam sobie: nic sie nie dzieje, nic sie nie stanie...i dziala... zycze wszystkim spokojnej nocy i udanego weekendu! ja jutro jade na kurs angielskiego,bo robie certyfikat zeby czyms zajac czas... a lekow znow nie bralam :( Ewa musisz mnie opieprzyc ;-) to moze sie zmotywuje w koncu;-)

Odnośnik do komentarza

Zagiel masz racje ze ztym sie trzeba nauczyc zyc ja sie lecze od 13 lat wiec wiem jak to jest,ataki typu kołatanie serca juz mnie nie dopadaja bo sobie poradziłam z tym ale teraz jakos nie moge sie pozbierac dzis chcialm wyjsc do sklepu i nie poszłam,bo juz sie nakreciłam ze nie dam rady i znów bede siedziec w domu,pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam:) dziewczyny mam pytanie do was ,moze mi cos poradzicie otoz biore citabax 20mg juz bedzie 4 tygodnie w poniedzialek a ja nadal czuje sie niedobrze nerwica daje mi popalic juz nie wiem co mam robic ,ciezko mi zyc .czy na dzialanie tych lekow trzeba dlugo czekac,czy powinno byc juz lepiej,ja nie czuje poprawy.pozdrawiam i z gory dziekuje za odpowiedz

Odnośnik do komentarza

Freesoul :-) witam. Byłam w bardzo kiepskim stanie i trafiłam nawet do szpitala i po tygodniu jak wyszłam dostałam DOXEPIN na początku 10mg 1raz dziennie, potem 3 t azy dziennie i znów 1 raz dziennie. Po trzech miesiącach byłam naprawiona. Brałam tylko trzy miesiące, ale systematycznie i już nigdy, tak paniczne leki do mnie nie wróciły. Dla mnie DIXEPIN, to cud lekarstwo. Powodzenia i pozdrawiam :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Droga EWCIU1 brałam to coTy,jak wiesz odstawiłam ,dostałam mirtagen.Po jednej dawce 2 dni nie moglam wstać z łóżka.Czuję się tak żle,że nawet nie wiem jak to napisać.To co przechodzę teraz to już nie tylko nerwica ale i pewnie już depresja.Nie chce mi się żyć ,nie mam już siły,po roku czasu jeżdżenia po lekarzach mam dość,jest jeszcze gorzej niż było.Chciałabym zasnąć i już się nie obudzić,choroba zmarnowała mi życie ,zrujnowała mi zdrowie,jużnie wiem co dalej robić.Przepraszam,że tak pesymistycznie ale czuję się wrakiem człowieka,już nie mam pomysłu gdzie szukać pomocy i co dalej z tym zrobić.Chyba przegrałam ....

Odnośnik do komentarza

Iwona76 :-) witaj. Przykro mi, ze tak kiepsko się czujesz. Ja miałam tak samo. Jedyna rzecz jaka mi przychodziła do głowy to uciekać. Chciał zostawić wszystko i dom i dzieci i życie i uciec od tego złego samopoczucia. Nie chciałam umierać, chciałam uciec zostawiając chorobę i dobrze się poczuć. Nie mogłam spać mimo, że bardzo chciało mi się spać, nie mogłam jeść, w trzy miesiące schudłam do 45 kg. Wyglądałam jak anorektyczka. Co zjadłam to rzygałam. Do tego te lęki. Do dzisiaj nie umiem określić czego się bałam. To były irracjonalne napady lęku. Nigdy tego nie zapomnę i nigdy nie dopuszczę, żeby jeszcze kiedykolwiek mnie to spotkało. Chodziłam do lekarza i dostawałam leki, po których czułam się z każdym dniem coraz gorzej. Chciałam nie żyć, nie umrzeć, tylko nie żyć. Poszłam do innego lekarza. Prywatnie do neurologa i płakałam u niego tak bardzo, że nie mogłam mówić. Lekarka miała czas i czekała, podając mi chusteczki, w końcu wypytała mnie o wszystko i przepisała ten DOXEPIN 10. Całkiem zrezygnowana, bez żadnej wiary, że to mi pomoże połknęłam jedną kapsułkę, potem następną i po dwóch dniach zaczęło być lepiej. Brałam to tylko 3 miesiące, a później znacznie słabsze leki i zaczęłam chodzić na psychoterapie, na którą chodziłam 3 lata. Z czasem zmieniłam całe swoje podejście do własnego życia, ludzi, rodziny i... jest dobrze. Życzę Ci powodzenia i żeby Tobie też się udało z tego wyjść. Ja wiem, że można, ale już zawsze trzeba być czujnym, żeby nie popełniać błędów, bo nerwica i depresja lubi nasze błędy, karmi się nimi. Przytulam Cię. Ewa

Odnośnik do komentarza

Droga EWALIT54 dziekuję za te słowa,ale ja już nie wierzę.Chce mi się krzyczec z bezsilności i niemocy .Poszłam wszędzie gdzie moglam znależć pomoc ,zapukałam w każde drzwi,drzwi lekarzy ,terapeutów...Dziś całe moje życie leży w gruzach,nie mam już sił,czasem mam tak że chcialabym wyjść ze swojej skóry i uciekać od siebie i od tego co nerwica ze mną wyrabia jak najdalej stąd.Nie wiem co dalej robić,pierwszy raz w życiu naprawdę nie wiem.Boję się o moje dzieci ,o męża o siebie ,chyba się załamałam....

Odnośnik do komentarza

Iwona76. Jak byłam w tak bardzo złym stanie, zaczęłam pisać pamiętniki, a właściwie coś w rodzaju dzienników. Starałam się opisywać swoje odczucia, to bardzo trudne, ale pisałam. Pisałam wszystko, co się dzieje w moim życiu, moje zachowanie, zachowanie moich bliskich. Miałam kłopoty, bo traciłam władze w rękach, tak mnie bolały. Był czas, że bardzo źle widziałam, ale mimo tego pisałam... (te bóle rak i nóg i niewyraźne widzenie było na tle nerwowym). Takie pisanie zmuszało mnie do bycia skoncentrowaną na jednej rzeczy. Było trudno, ale z drugiej strony jak czyta się własne zapiski, to nabiera się dystansu. To tak jakby czytało się o kimś innym i wtedy widzi się własne i innych błędy. Wtedy ma się wyraźny powód, żeby do czegoś nie dopuszczać, z czymś się nie zgadzać. Takie pisanie pozwala poznać siebie i przyczyny dla których wpadło się w depresję. Piszę do dzisiaj i jak zaczynam mieć kłopoty, to czytam swoje zapiski i zauważam, co się stało. Nasza pamięć jest przede wszystkim nie chronologiczna i zapamiętujemy tylko fragmenty, więc pisząc na bieżąco wiesz wszystko. Pisanie jest na pewno sprawą subiektywnego odbiory rzeczywistości, ale to w końcu nasze życie i ona jest zawsze subiektywne. Może spróbuj pisać. Mnie to pomogło i nadal pomaga, tak w sprawie niedopuszczenie do złego samopoczucia jak i w postępowaniu w zwykłym życiu. Popełnia się mniej błędów i widzi się błędy naszych bliskich. To doskonała terapia, ale trzeba być szczerym do bólu... Ewa

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×