Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Kochani moii.Myślałam,że to tylko ja tak podle czuje się w te Święta ale z tego co czytam to nie.W Wigilię było u mnie cudownie.Kolacja,życzenia,dzieci szalały z radości jakie podostawały prezenty pod choinkę.Nawet zapomniałam że mam ,,towarzyszkę,,.Wczoraj na wieczór coś jakby zaczęło zmieniać sie,zrobiłam się nagle jakaś taka senna.Póżniej wybudził mnie dzwonek do drzwi - przyszła męża siostra.Nie wiem czemu dostałam jakiś nerwów,zaczęłam się naprawdę żle czuć,na wieczór ( chociaż nie powinnam dopiekłam trochę mężowi),uważałam że mnie sprowokował ale ja tak nieraz reaguje.Ktoś mi coś powie a ja dosłownie gardlo podgryzłabym.W nocy też jakoś niespokojnie spałam.A dziś to już jest koszmar.Od rana boli mnie głowa.Po południu jakby troszkę przeszło ale samopoczucie do bani.Chodzę jakaś otepiała,najchętniej to wogóle nie ruszałabym się ale wtedy jest jeszcze gorzej.Teraz mam te ,,coś,, w gardle,chce mi się płakać,jakaś słaba jestem,jakby mną coś bujało,to dziwne uczucie w głowie,jest mi raz gorąco raz zimno-wręcz dreszcze.Bardzo tęsknie za siostrą.Jesteśmy niestety oddalone od siebie o prawie 300km,od taty,od pozostałej rodziny ( cioć,wujków itp).Chodzę taka obojętna,jakby na niczym mi nie zależało,robię wszystko na siłę.Bardzo chciałabym odwiedzić grób mojej mamy a on też niestety jest oddalony o tyle km.Jak to bardzo boli,że dzieli taka odległość.Telefony,internet to nie to samo co widzieć kogoś bliskiego,przytulić go,porozmawiać w cztery oczy.Piszę te słowa a łzy w oczach mi stoją-tak mi ciężko,tak mi tęskno za rodziną.Mąż ma rodzinę swoją na miejscu a mnie przyszło żyć jak na jakiejś obczyżnie.Dobrze,że jesteście tutaj na tym forum,dziękuję za to Bogu.Przed mężem jakoś mi wstyd przyznać się do takiej tęsknoty,może wyśmiałby mnie?A tutaj zawsze znajdę zrozumienie,wsparcie duchowe,życzliwość i tyle ciepła.Przepraszam,że tak się rozpisałam.Musiałam to wszystko z siebie wyrzucić.Pozdrawiam wszystkich - i nowych nerwusków i znajomych.
Odnośnik do komentarza
misiek jw. - ja również mam nawrót choroby,męcze się już z tym półtora roku.Leki biorę od stycznia z 2-wu miesięczną przerwą.Jest różnie .Ale nie poddawaj się .Chciałabym żeby to się już skończyło,żeby odpuściło mi ale narazie przyczepiło się jak rzep psiego ogona.Musisz starać się walczyć i mieć takich przyjaciół jak na tym forum.Mam nadzieje,że Bóg dopomoże mi i da na tyle siły i wiary,że przyszły rok będzie lepszy.Mam plany,wielkie plany ale nie wiem czy ta moja ,,koleżanka,, pozwoli mi na to.Bo zazwyczaj jest tak,że jak sobie coś zaplanuje to ona atakuje i dziekuje po planach.Tylko strach,lęki i to okropne samopoczucie.Pytasz ile trzeba czasu,żeby czekać na poprawę po zażywaniu tabletek.Widzisz ja biorę już tyle m-scy i nadal się męczę.Ale każdy ma inny organizm,bierze inne tabletki,które działają na każdego inaczej.Napewno niektóre dziewczyny odpowiedzą Tobie bardziej szczegółowo,może Im pomogły szybciej jak mnie.Pozdrawiam cieplutko.
Odnośnik do komentarza
cześć ludziska.sebastjan nieprzejmuj sie ja takie akcje mam ze dwa lata bylem u ruznych specjalistów i jak zwykle w takich przypadkach całkiem zdrowy tylko ja nieczuje sie zdrowy juz myslalem o wszystkim ze rak ze guz w glowie lęk i strach bo niewiem co sie zemną dzieje a to duszno serce wali iak szlone lekkie zawroty glowy i caly czas strach pewnie to jakies straszne chorubsko mnie wykańcza a lekarze pewnie sie nie poznali najgorzse to to ze niemoge i cięszko mi uwierzyc w to ze jest ok glowa do góty iniemysl w takich kategorjach bo sam sobie napędzasz strach i cięszko ci normalnie funkcjonować pozdro nara.
Odnośnik do komentarza
Dorka,a może któreś święta lub przynajmniej część świąt urządziła tak by być ze swoją rodziną.Moja córka,która mieszka w innym mieście niz ja,ze swoją rodziną przyjeżdża do nas na wigilię.Wyjeżdżją drugiego dnia świąt o 14 do rodziny zięcia,która mieszka jeszcze dalej od Twojej.Nie jest to najlepsze rozwiazanie,bo całe dni są w podróży,ale chociaż na troche się zobaczą. Jak to dobrze ,że świeta minęły. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witajcie Tym wszystkim ktorzy cierpia na ta okropna przypadlosc, chcialam opowiedziec swoja historie.W roku1997 uleglam wypadkowi.Byl to bardzo glupi wypadek- podnislam sterte!! kart chorobowych i przenioslam je przytrzymujac obiema rekoma przez.... no moze 60 metrow.Po odlozeniu ich na stol rece(obie) byly odretwiale i drzace.(jak to bywa przy duzym wysilku)Z minuty na minute bol wzrastal.Po powrocie z pracy bylo juz ze mna bardzo zle.Lokiec prawej reki zrobil sie jak balon i ciezko bylo mi podniesc reke(mowie tu o calym ramieniu i przedramieniu)Nastepnego dnia rano moja reka *nie dzialala* wcale.Bol byl coraz wiekszy.Poniewaz pracowalam w szpitalu poszlam do sojego lekarza pierwszego kontaktu.(rzecz dzieje sie w USA)Lekarz stwierdzil tendenitis i kazal mi siedziec w domu z lokciem w lodzie.Po kolejnych 12 godzinach lewa reka odmowila posluszenstwa!Bol byl juz nie do wytrzymania!!Od tego dnia zaczela sie moja bieganina po lekarzach.Kazdy z nich(neurolog,chirurg, lekarz ogolny) nie mogl postawic zadnej diagnozy.Bol w ktorym zylam byl nie do wytrzymania!!Dostalam leki rozkurczowe i przeciwbole i niewiele one pomagaly.Trafilam do ortopedy i dostalam skierowanie na fizykoterapie z diagnoza - wypadniecie nerwow lokciowych.Terapeutka popatrzyla na mnie , pokiwala glowa i stwierdzila ze nie jest to wypadniecie nerwow lokciowych z cala pewnoacia ale...skoro ma pacjeta to musi wykonac zlecenie lekarza.Staralam sie wrocic do tego ortopedy ale okazalo sie , ze wlasnie wyjechal na urlop(ponad 3 tygodnie).Co dzien bylo gorzej i gorzej.Nie moglam spac bo nie mialam sie jak ulozyc.Bol nie pozwalal mi lezec na plecach, brzuchu...a na boku nie pozwalaly mi bezwladne rece(ramina i przedramina)Zobaczylam tego lekarza ponownie po jego powrocie z urlopu.Kiedy mnie zobaczyl( chyba moj wyraz twrzy) dotknal mnie jednym palcem do ramienia a ja zawylam z bolu.NATYCHMIAST zrobiono mi przeswietlenie kregoslupa szyjnego i kiedy zobaczylam technika idacego z mokrymi zdjeciami wiedzialam , ze nie jest ze mna dobrze.Moja szyjna lordoza(chyba nie jest to poprawne w jezyku Polskim) zostala zniesiona i miesnie oklajace sa w spazmie. Tak naprawde po ratunek polecialam do Polski, gdzie lekarz zajal sie mna natychmiast i calkiem skutecznie. W pol roku pozniej znow bylam gotowa wyskoczyc z okna z BOLU.Ten bol byl nie do wytrzymania.Ulge mi dawal jedynie masaz na 10-15 min gdzie miesnie sie rozkurczaly a pozniej znow ten BOL kiedy wracaly w stan spazmu.Stalam sie klebkiem nerwow.W koncu dostalam zezwolenie na zobaczenie psychiatry.Bardzo mila lekarka wytlumaczyla mi,ze bol spowodowal ciezka depresje i stany lekowe.Tak , tak...nie moglam przejechac przez most bez ataku paniki.Wlasciwie to od momentu wstania musialam pic wode aby moc oddychac!!!!.Ziman woda byla moim zbawieniem.Dostalam leki antydepresyjne i antylekowe(Xanax czyli relanium)Bralam te leki przez lat 7.Czulam sie po nich lepiej ale rowniez moj stan fizyczny bardzo sie poprawial.Wtedy to wlasnie moglam juz samodzielnie scierac kurze w domu.Odkurzacz ciagle byl moim wrogiem- nie moglam go utrzymac za nic!Zmiewnilam miejsce zamieszkania.W nowym miejscu mialam taras z widokiem na gory i cudowny zachod slonca.Siedzialm na tym balkonie 2 lata- wyciszylam siebie.Swiat zaczal nabierac barw.Zaczelam widziec swiat w ...kolorach.Wowczas tez zniknely ataki paniki.Dlaczego otym wszytkim napislam?Moze komus pomoge tym spstrzezeniem ale wiem ze bardzo pomoglo mi wyciszenie wewnetrzne i przyroda.Oczywiscie przeszlam cala kuracje z psychoanalitykiem i jestem mu wdzieczna za to.Trzeba mowic o swoim problemie ciagle i ciagle i ciagle- to tez bardzo pomaga! BARDZO!Nie wolno sie zamykac w sobie bo mozna sie zamknac zupelnie.Bylam na takim etapie ,ze nie chcialam juz reagowac na nic.Nie chcialam slyszec ani odpowiadac i dlatego tez mowie WAM- mowcie o problemie nawet jesli miloby to trawac 5 lat.Mowiac o tym pozbywamy sie bolu duszy(tak to okreslam)Leki sa konieczne.I jeszcze jedno.Nie WOLNO SIE IZOLOWAC!!DO ludzi!! DO ludzi nalezy sie granac.Partycypowac w zyciu!Sluchac innych ludzi, niesc pomoc innym- to pomaga przy tej cholernej nerwicy.Przyroda!!Isc do lasu , popatrzec na ptaki ,drzewa i kwiaty- to pomaga.Kto z Was i kiedy przytulil sie do drzewa?Sprobujcie to pomaga.Przytulcie bezdomne zwierze, nakarmcie psa czy kota a zobaczycie jakiej doznacie ulgi wewnetrznej. Jestem kobieta, kaleka do konca zycia.Dzis mam 49 lat i wlacze co dzien o kazdy nastpny dzien-dobry dzien- lepszy dzien. Pozdrawiam Was i trzymam kciuki za Was
Odnośnik do komentarza
Marrgott,bardzo wzruszyła mnie Twoja opowieść.Przyroda i niesienie pomocy innym,to to co mnie pozytywnie nastawia do mnie samej.Z tą chorobą żyję chyba od dzieciństwa.Dziś mam 55 lat i ciągle powtarzam sobie ,że kiedyś będzie lepiej.Podobnie ,jak Ty cieszę sie każdym dobrym,niedotkniętym chorobą dniem.Wiem co to jest izolacja od ludzi i jakie może nieść następstwa.Nie mniej jednak bardzo często jej potrzebuję.To nie jest dobry sympton.Jednak wierzę,że z chwilą gdy nastanie wiosna moje samopoczucie polepszy się.Więcej słońca,więcej uśmiechu. Pozdrawiam Cię i życzę powodzenia.Zaglądaj do nas czasem.
Odnośnik do komentarza
Witajcie!Kolejną noc długo nie mogłam zasnąć i jestem zmęczona...cóż zrobić jak w momencie gdy się kładę wszystkie myśli napływają i nie mogę ich odpędzić.Ale co tam...jak w końcu będę już tak niewyspana to którejś nocy wreszcie zasnę,a zawzięłam się żeby nic nie zażyć na sen :) Misiek nawrót nerwicy zawsze powoduje,że człowiek ma dość,mniej wiary,że z tego wyjdzie,ale to chwilowe,znowu uwierzysz,że dasz rade i zbierzesz siły.Jeśli chodzi o leki to nie przejmuj się , większość leków antydepresyjnych w pełni zaczyna działać po 2 tygodniach,niekiedy wcześniej.Trzymaj się i nie poddawaj! Dorka,myślę ,że Wiki ma rację , spróbuj inaczej urządzić przyszłe święta,żebyś i Ty mogła je spędzić z tymi za którymi tęsknisz.Ale dlaczego myślisz,że to wstyd przyznać się do tęsknoty przed mężem,powinien zrozumieć,a jeśli nie ,walcz o swoje...tak żeby Tobie też to odpowiadało,a nie tylko jemu. Marrgott !Podziwiam,że tyle przeszłaś,a znalazłaś w sobie siłę,żeby z tego wyjść.Miałam podobne momenty kiedy izolowałam się od ludzi i dopiero jak to zaczęłam zmieniać zobaczyłam jak mi to było potrzebne,a tych chwil kiedy już na nic nie miałam siły i nie widziałam w niczym sensu było bardzo dużo.Jakoś mi się udało odzyskać radość życia,na jak długo ..nie wiem.Ale wiem,że skoro ja byłam w takich ciężkich stanach i mi się udało,to każdemu z Was też się to uda.Z uśmiechem przeczytałam Twoje słowa o przyrodzie...bo ona mi daje siły.A do drzew przytulam się często,jak jestem sama z dala od ludzi , tylko ja i przyroda...to wspaniałe uczucie.Zanim zasiadłam do komputera karmiłam ptaki,zawsze kupuję więcej chleba żeby wyrzucać im przez balkon,patrząc jak zmarznięte,głodne zlatują się na posiłek,ja czuję się szczęśliwa,że mogę im pomóc.No i mam w domu kotka , który zawsze wyczuwa jak czuję się niepewnie,wskakuje mi wtedy na kolana i rozkosznie mruczy...a ja się uspokajam. Aga! jak tu o Tobie nie wspomnieć :) to ,że zyskałam w Tobie przyjaciółkę z pewnością wpływa na mój optymizm, a od naszych pogaduszek to już się uzależniłam :) Małgosiu! choć teraz jest to dla Ciebie trudny okres,wierz mi,że to minie,najgorsze co możesz zrobić to się poddać, a my na to nie pozwolimy! Pozdrawiam wszystkich ciepło w ten mrozny dzień !
Odnośnik do komentarza
Witajce! Dzien dzisiaj mam do bani,po prostu katastrofa.Czuje sie fatalnie,jestem roztrzesiona,serducho wali jak oszalale,nic mi sie niechce,ale coz taka jest ta nasza nerwica,raz lepiej,raz gorzej i nic na to nie poradzimy.A,ze mnie trzyma juz pare dni,coz tak juz jest.Do przyjemnosci to nie nalezy,ale moze kiedys przejdzie.Widzicie nawet pisanie mi nie wychodzi. Dorka,dobrze,ze sie wygadalas,odrazu lepiej,co?NIc dziwnego kochana,ze tesknisz za rodzina to normalne i nie ma sie co dziwic,jeszcze w swieta.Sluchaj a nieda rady wybrac sie kiedys do nich,tak w odwiedziny,byloby Ci lzej?Albo ktores swieta tam moglibyscie spedzic dla odmiany,maz tez powinien Cie zrozumiec. Piotrek,dawno sie nie odzywales,dobrze,ze wrociles. Misiek_jw,przykro mi ze tak meczy Cie to chorobsko,spokoju,nie daje,ale razem poradzimy sobie z nim,tylko zagladaj do Nas i pisz,bedzie latwiej,zobaczysz. Marrgott!Historia niesamowita,a jednak prawdziwa.Tak,przed ludzmi nie mozna sie zamykac,bo jest jeszcze gorzej,wiem to.Na poczatku dawalam sobie sama rade,ale do pewnego momentu.Myslalam,ze jestem jakims dziwakiem,ze ludzie nie zrozumieja,mylilam sie naszczescie poznajac ludzi z tego forum i za to Wam dzieki. Wiki,wiesz,ze razem damy rade,prawda!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Witam! Mam 16 lat i chyba też dorwała mnie nerwica lękowa. Mam swoje zainteresowania, które pomagają mi o niej zapomnieć ale czasem napada mnie nieuzasadniony lęk i wtedy nie mogę się nad niczym skupić. Myślę wtedy o wszystkim co jest złe ( choroba, opętanie, śmierć bliskich lub moja). Czy wy macie podobne objawy?
Odnośnik do komentarza
Gość Małgosia1990
Witam Was kochani:* Wczoraj znowu lęk przed zaśnięciem,niepokój w sercu i milion myśli w głowie:( Dzisiaj znowu wstałam z paskudnym nastrojem i na nic nie mam ochoty,wszystkiego mi się odechciewa.Dzisiaj ma jeszcze przyjść do mnie mój chłopak i będę chyba musiała smutek przykryć uśmiechem żeby się nie zorientował chociaż pewnie i tak zauważy:( Ahhh.....Dziękuję Wam za wsparcie:*:*
Odnośnik do komentarza
Gość krystyna 3
Witam moje kochane jak widzicie jestm spowrotem w domu i zaraz do was pisze.Zgłosiłam się do szpitala i co mnie spotyka ? Bardzo miła pani doktor wzieła mnie na rozmowę i zapytała czy chce iść do domu czy zostać w szpitalu nie wiedziałam co mam odpowiedzieć ale okazało się że mam zostawić wszystkie swoje żeczy na sali i do szpitala wrócić 2 stycznia jeżeli oczywiście wyrażam zgode a jeżeli nie to mogę zostać ale leczenie i terapię rozpoczniemy po nowym roku wić wolałam jeszcze parę dni zostać w domu i nowy rok przywitać z rodziną.Bardzo się ciesze. Aguniu nie martw się to przykre że fatalnie się czujesz ja rano jak szłam do szpitala to myślałam że nie dojde nogi jak z waty serce waliło jak oszalałe noi ten paskudny lęk nie do opanowania, trzymaj się kochana. Iwonko co z tobą czemu nie możesz spać może za bardzo myślisz o wszystkich ja dzisiaj terz nie mogłam zasnąć ale to chyba stres przed szpitalem. Widze nowych forumowiczów witam i pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Iwonko,Ago.Oj tak lżej się robi jak człowiek się wygada,wyrzuci z siebie swoje bóle.Chociaż mój mąż jest naprawdę dobrym człowiekiem to nigdy nie zrozumie tego co ja czuje.Od 15 lat Święta spędzm tylko w gronie Jego rodziny.Mąż tego nie rozumie,pewnie dlatego że ze swoimi siostrami,bratem może być na codzień.Ja żeby nie darmowe minuty to chyba uschnęłabym z tęsknoty za moją siostrą,za tatą,za pozostałymi członkami rodziny.Nieraz jak ,,dorwiemy,,się do telefonów to TP i Era mają naprawdę niesamowite straty.Ale niestety tylko to mi pozostało.Oczywiście że odwiedzamy się ale np.w zeszłym roku złapała mnie ta zmora i nie miałam siły jechać.W tym roku siostrze,szwagrowi i ich 3 letniemu synkowi udało się przyjechać na Wielkanoc,było szczęscia co niemiara.Ale w wakacje niestety nie mogliśmy się spotkać.Ja miałam niesamowite lęki żeby wybrać się sama z dziećmi.Mój mąż ma taką pracę że praktycznie pracuje na okrągło i tak samo szwagier.Ale moim NAJWIĘKSZYM marzeniem jest właśnie Boże Narodzenie ale w moim rodzinnym,jakże ukochanym mieście,z moimi ukochanymi najbliższymi.Tak bardzo chciałabym wogóle mieszkać w moim ukochanym mieście - Częstochowie.Ja tutaj, w tej miejscowości w której mieszkam obecnie ,,duszę,,się,brakuje mi powietrza,miejsca.Boże-dziewczyny-piszę to a wierzcie że łzy mi z oczu lecą.Współczuję tym,którzy muszą za zarobkiem wyjechać za granicę,podziwiam tych ludzi i chylę przed nimi czoło,ja nie wytrzymałabym za granicą.Mam jakiś podły dziśiaj nastrój,znów mnie odwiedziła moja ,,koleżanka,,,kiepsko się czuję ale dobrze że mam się do kogo wyżalić.Dziękuje że tutaj jesteście.Odezwę się jeszcze,pa
Odnośnik do komentarza
Jak dobrze,że Krysia jeszcze jest z nami :)I dobra nowina,lekarka rozumiem zrobiła na Tobie miłe wrażenie więc strach przed szpitalem powinien być mniejszy.Jeszcze nie raz zdążymy popisać,ale mam prośbę...jak będziesz w szpitalu,może ktoś z rodziny napisze kilka słów na forum jak Ci tam jest bo wciąż będziemy o tym myślały. Dorka wiem ,że dziś masz ciężki dzień,ale te święta jakie nie były już minęły,a przyszłe Boże Narodzenie może się uda spędzić tak jak chcesz bo to przecież od Ciebie zależy,a mąż musi zrozumieć.Zrobisz tak jak będziesz chciała Ty bo i Tobie należy się radość .Z Twoich postów wynika że możesz liczyć na siostrę i ona Ci pomoże wszystko zorganizować, a teraz kochana nie wspominaj tego co było przykre tylko to co będzie miłe,może właśnie następne święta,albo odwiedziny u rodziny szybciej niż myślisz :) Małgosiu nabierzesz znowu optymizmu,ale jak się zle czujesz to nie jest wyjście udawać przed chłopakiem, to kosztuje dużo sił, a przecież chodzi o to żebyś się czuła przy nim bezpiecznie,spokojnie...to nie bardzo wyjdzie jak będziesz przed nim grała...Trzymaj się !
Odnośnik do komentarza
Iwonko ja mam wspaniałą siostrę.jest młodsza odemnie o 14lat ale życie jej też dało niezłego kopa już.Jak umierała nasza mama Patrycja była przy niej,miała wtedy tylko 20lat.Widziała mamy cierpienie,ból i śmierć.Póżniej wyszła za mąż,teraz Patrycji mąż też cierpi na silną nerwicę.W zeszłym roku dopadło Go to dziadostwo i trzyma do dziś.Jakby było mało na jesień w zeszłym roku tato poznał kobietę( oczywiście miał prawo) przez którą siostra musiała wyprowadzić się z domu rodzinnego.Tato jest już po ślubie ale w to nie wnikam za to mojej siostrze jest bardzo ciężko finansowo.Musiała ,,łapać,,pierwsze lepsze mieszkanie do wynajęcia.Warunki fatalne a płacić musi sporo,synek bardzo jej choruje.Wspieram ją jak mogę czasami i finansowo i martwię się ponieważ od jakiegoś czasu i Patrycję dopadają objawy nerwicowe.Zawsze siebie wysłuchamy,wyżalimy,popłaczemy,pośmiejemy też.Patrycji mąż ma też czasami takie ataki złości że szok a nie chce iść do lekarza,ubliża jej,upokarza ją,obwinia za wiele rzeczy,w złości potrafi jej wyrzucić żeby podziękowała tatusiowi że teraz muszą się męczyć.Nie wiem jak jej pomóc,staram się szwagrowi tłumaczyć żeby coś zrobił z tymi nerwami ale tak naprawdę to ja nie wiem co On tak naprawdę myśli.Kiedyś to był naprawdę dobry chłopak,byli w siebie tacy w patrzeni a dziś...jakby mogli to pozabijaliby się.Takie to życie jest niestety,tak nerwica potrafi ogłupić człowieka.Namawiałam siostrę nieraz żeby dołączyła do Nas nerwusków ale Ona się wstydzi.Więc wspieramy się tak nawzajem.Mam nadzieję że jutro będzie lepszy dzień i będę się lepiej czuła.Narazie kończę pa
Odnośnik do komentarza
Dorciu,postaraj sie namowic jednak sioste,zeby dolaczyla do nas,bedzie jej razniej,przeciez my wiemy co to za wredne chorobsko.Choc ja niemam bliskiego kontaktu z siostra,ani rodzenstwem,tylko z najmlodszym bratem,to wiem ile znaczy,pogadac,wyzalic sie komus.Teraz mam was,wczesniej nikogo kto mnie rozumial.Jesli bedzie chciala niech pisze,albo chociaz czyta posty,a z czasem moze sie osmieli i zacznie pisac.To wciaga i pomaga.
Odnośnik do komentarza
Viola, co ma znaczyc ten post?:-(((((To zegnam mnie zaskoczylo...czy to oznacza ,ze juz sie nie pojawisz?O co tu chodzi, ktos wie? Dorko,majac taka siostre jak TY mozna tylko pozazdroscic Patrycji..Szkoda,ze ja nie mam siostry:-(( Dorko, ja mysle ,ze raczej brak finansow, trudne warunki zyciowe doprowadzaja do rozpadu tego malzenstwa.:-((( Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
KOCHANI WITAJCIE !!!! Nie pisałam kilka dni ponieważ przez całe święta miałam gości ,więc nie wypadało siadać przed kompem. Przeczytałam natomiast wszystkie Wasze posty i jest mi niezmiernie miło że przez te pare dni mojej nieobecności dołączyło do nas kilka nowych osób. Wszystkich nowicjuszy serdecznie pozdrawiam. Moje kochane dziewczyny u mnie ze zdrówkiem trochę lepiej po tym dwódniowym pobycie w szpitalu.Święta spędzilam w miłej rodzinnej atmosferze ale szczerze mówiąc już mi wystarczy tego hałasu.Teraz potrzebuję troszkę spokoju i kontaktu z Wami. Bardzo często o Was myślałam i tęskniłam. POZDRAWIAM;;;;;AGĘ , IWONĘ ,VIOLE36 ,KRYSTYNĘ ,B-45.MATIIAGĘ, ORAZ POZOSTAŁE OSOBY ,KTÓRE MNIE SZCZERZE WSPIERAJĄ
Odnośnik do komentarza
Gość Małgosia1990
Właśnie po spotkaniu z chłopakiem.Dostałam od niego pod choinkę ślicznego dużego białego misia:) Ale chyba nie zauważył mojego smutku bo nic nie mówił.Chyba dobrze się maskowałam...Pytał mnie o sylwestra ale powiedziałam mu że ja nigdzie nie wybieram się w tym roku.Zamierzam przespać Nowy Rok bo i tak na ten Nowy Rok nie czekam bo nic lepszego mi nie przyniesie.Czasami się zastanawiam dlaczego właśnie ja musiałam zachorować.Za co Bóg mnie tak doświadcza:(....Chyba będzie lepiej jak zjem,napiję się melisy i położę się spać. Pozdrawiam Was kochani i dziękuję za wsparcie i za to że jesteście:*:*:* Dobranoc:*:*:*
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×