Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

No tak Ewunia Ty tylko innych pocieszasz lub zganisz słusznie czasem, ja też raczej nie narzekałam ale dziś to mnie tak siekło że hej! i sobie pomyślałam czy mi to wyzalenie coś pomoże czy nie i na siłę prawie zaczęłam pisać, trochę teraz mi lepiej...ale co do zawałów to po prostu tego się najbardziej boję, bo moja mama na to zmarła i w dzień zawału jak jej ja mierzyłam ciśnienie to miała normalne...a jednak był zawał i to duzy, ciągle w oczach widzę ją jak ona się zachowywała wtedy.

Odnośnik do komentarza

Baskabaska, to że Ty masz ciśnienie z natury niskie, to nie znaczy, że jak masz np. 160/60, to jesteś chora czy w niebezpieczeństwie. Im będziesz starsza tym, to ciśnienie będziesz miała wyższe, ale to nie znaczy, że za wysokie. A Ty sobie wmówiłaś, że masz za wysokie ciśnienie i co chwile mierzysz i przyrównujesz się do swojej mamy, to nie ma się co dziwić, że zaczynasz się źle czuć, chociaż w rzeczywistości nic Ci nie jest i nic Ci nie grozi. Tylko swoja wybujałą negatywną wyobraźnią karmisz swoja nerwicę. Ja też całe życie miałam ciśnienie z natury niskie takie 100/60, 110/75 a czasem nawet i 90/50. Ktoś inny przy takim ciśnieniu jak moje, to by zemdlał z silnym bólem głowy, a mi nic nie jest. Natomiast im jestem starsza tym, to ciśnienie mam wyższe i to wyższe tez jest normalnym ciśnieniem. Mam wysokie tętno i dostaje ATENOLOL (zmieniono mi na BISOTAL, ale ja się po tym źle czułam i znów mam ATENOLOL), który obniża tętno i ciśnienie, a ja mam ciśnienie ostatnio 0d 130/80 do 150/90 i mój kardiolog mówi, że ATENOLOL wyrównał mi ciśnienie i że teraz ja mam modelowe ciśnienie krwi, a jak pytam czy mi to czymś nie grozi, bo zawsze miałam takie niskie ciśnienie, to on mówi, że miałam za niskie i dopiero teraz mam dobre. I u Ciebie Basia jest tak samo. Lekarze przepisują wszystko, o co się poprosi, czy zaproponuje i moim zdaniem, te Twoje tabletki pod język, to są dla Ciebie szkodliwe i uszkodzą Ci serce. Musisz iść do innego kardiologa i wszystko opowiedzieć i o wszystko wypytać i uwierzyć mu i trzymać się tego, co Ci powie. Nerwica to choroba, która niczym nie grozi oprócz złego samopoczucia i lęków, natomiast, z tego co piszesz, to odnoszę wrażenie, że trochę sama sobie stawiasz diagnozę i sama, Basiu się leczysz i eksperymentujesz na własnym sercu, które możesz uszkodzić niepotrzebnymi lekami i wtedy będziesz miała poważne kłopoty ze zdrowiem na własne życzenie. Idź do nowego kardiologa dla własnego dobra... Całuje Cię. Ewa Ja myślę, że im więcej ma się wiedzy na temat nerwicy i jej przebiegu tym mniej ma się lęków. Tylko takiej wiedzy medycznej, książkowej, a nie tego, co opowiadają inny nerwicowcy i nie można przyrównywać siebie, do innych.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich ja wczoraj wieczorem mialam zle myslalam ze umieram ale pogotowia nie wezwalam a najgorsze jest to ze nie mialam internetu i nie moglam do was napisac asz sie poplakalam.juz wiem jak bende zarabiac ten moj byly da mi na kurs tipsow i bende robila w domu tipsy ludziom moja kolezanka na dzien zarabia 80 zl nawet jak bym miala na dzien zarobic 40 zawsze na jedzenie bedzie

Odnośnik do komentarza

Moze to dziwnie zabrzmi,ale ciesze sie,ze nie jestem sama... moj maz nie rozumie niestety jak strasznie w kosc potrafi dac mi ta nerwica... kiedy mam ataki leku to on zamiast przytulic mnie, uspokoic to mowi tylko,ze przesadzam jak zwykle i zartobliwie mowi,ze jestem chora ale na glowe... to mnie troche boli,bo czuje sie odepchnieta z tym problemem...a te ataki paniki sa dla mnie straszne... ostatnio przechodzilam HIV, zapalenie miesni, tkanki lacznej, byl tez guz mozgu... dzis ide znow do lekarza, bo mam straszne bole miesni i stawow po anginie i juz sobie wkrecam najgorsze choroby...to silniejsze ode mnie...nawet jak badania mowia,ze nic powaznego sie nie dzieje to sobie mysle-moze jestem tym przypadkiem w ktorym badania wychodza dobrze niezaleznie od stanu zdrowia?...i jak tu z tym zyc...

Odnośnik do komentarza

Witaj Futerko :-) To świetny pomysł z tymi tipsami. Mam nadzieje i życzę Ci z całego serca, żebyś zarabiała więcej niż 40,-zł dziennie :-) Napisałaś, że wczoraj źle się czułaś i myślałaś, że umierasz! Jak byś była chora na prawdziwą chorobę, z nie na nerwicę, to byś umarła, a skoro nie umarłaś, to znaczy, że jesteś zdrowa i wszystko z Tobą jest dobrze. Masz tylko nerwicę, a na to się nie umiera :-) Ja myślę, że może byłoby dobrze, gdybyś poszła do lekarza, żeby zmienił Ci ten PRAMOLAN na coś innego, co szybciej i skuteczniej postawi Cię na nogi, tak jak Kasię :-) Życzę Ci Futerko dobrego i miłego dnia z fajnym samopoczuciem :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Przynajmiej bende miala zajecie bende z ludzmi nie bende wiecznie sama a i zarobie pujde do opieki alimenty mam rodzinne jakos dam rady a jak juz bende umiala isc do pracy to pujde jakos sobie dam rady,poczekam asz maly wyzdorowieje i pujde do lekarza najwyzej temu mojemu powiem zeby tu spal asz te leki nie zacznom dzialac bo mimo ze jest dupkiem to ale nam pomaga wczoraj napisalam ze mi zle to byl tu w 10 min i siedzial asz dzieci nie zasnely potem byl pod tel jak by sie cos dzialo dobrze ze przynajmiej tak nas wspiera teraz do mnie dotarlo ze nie wyszlo i juz i nie moge sie za to na nim mscic jego wybor

Odnośnik do komentarza

Milenka89, wiem o czym piszesz, mój facet zachowuje się identycznie... nie wierzy, że skoro jestem zdrowa to mogę się tak fatalnie czuć, mówi, żebym się leczyła na głowę i mu nie marudziła, bo on ma juz chwilami dośc a nie wie jak mi pomóc. powiem Ci, że oni tego nie zrozumieja a tylko jeszcze możemy ich stracic, bo nie wytrzymaja długo z nami skoro my młode a juz takie wraki, że wszystko nam dolega... co jest oczywiście kpina, bo nic nam nie jest :) więc dobrze, że sie tu mozna wygadac, bo faceci nas nie zrozumieją, uwierz :/

Odnośnik do komentarza

Milenka 89 :-) Mój mąż tez taki jest jak Twój i z jego punktu widzenia on ma rację. Stara się zminimalizować Twoje lęki do żartu, bo Twój mąż wie, że nerwica, to *żadna* choroba i nie umiera się na nią. Ma nadzieje, że jak będzie bagatelizował Twoja chorobę, to i Ty szybciej ją zbagatelizujesz i nie będziesz tak poważnie traktować. I On ma rację, bo gdyby zaczął się roztkliwiać nad Tobą i płakać razem z Tobą, to czułabyś się jeszcze gorzej, a Twoja nerwica rozwijałaby się bez zahamowań. Ja wiem, że chciałabyś wsparcia, współczucia i serdeczności od swojego męża, ale to byłoby jeszcze gorzej. Dlatego jest lepiej jak niepoważnie traktuje Twoją *niepoważną* chorobę, bo zmusza Cię tym do walki z nią. Zrób wszelkie badania, zaufaj lekarzom, bierz leki tak jak zalecą i nie przyrównuj się do nikogo, bo przyrównywanie się jest najgorsza rzeczą jaką można sobie zrobić!! Kup sobie książki medyczne na temat nerwicy i poszerz wiedzę na temat tej choroby i uwierz w to, co tam jest napisane, a szybko będziesz znów zdrowa. Pozdrawiam :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny :-0 ja jestem od Was dużo starsza i nawet teraz, kiedy ta pier...lona nerwica do mnie wróciła wraz z menopauzą i czasem marnie się czuje, to nawet nie dam po sobie poznać, że źle się czuje. To z kolei powoduje, że staram się zachowywać normalnie. Ja z natury dużo gadam i jak jest mi bardzo źle, to przestaje mówić i jak mnie mąż zapyta *czy wszystko w porządku*, to mu odpowiadam, że boli mnie głowa i nic więcej, ale dzięki temu walczę z tą nerwicą na wszystkich frontach, pobiorę leki i zwyciężam. Natomiast gdybym mu powiedziała i on zaczął by się nade mną roztkliwiać i użalać i współczuć, to ja rozchorowałabym się na dobre. Ja to wiem, bo ja mam wszelkie ewentualności przećwiczone!! To forum jest dla mnie pocieszeniem, że nie jestem jedyna na świecie, która ma takie problemy i że mimo lęków o życie i *umierania* nikt na to gówno jeszcze nie umarł, to znaczy, że jest to *niepoważna* choroba i tak ją należy nauczyć się traktować :-) Gdyby się na nerwice umierało, to ja sama umarłabym, dostała zawału, udaru czy czegoś tam jeszcze ze 200 razy... hahaha Ewa

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czemu 2 raz ten sam post mi wyslalo po takim czasie... no macie racje z jednej strony,ale czasem potrzebuje wtedy zwyklego przytulenia,bo gdy on tak mnie ignoruje to ja sie jeszcze bardziej nakrecam i nie potrafie tego opanowac...zaraz ide do lekarza...chociaz podobno wyniki mam dobre...ale jestem w Anglii i tu cokolwiek sie dzieje to dla nich jest ok...no i jeszcze wieczorem wizyta u psychiatry-moja pierwsza wizyta, choc domyslam sie diagnozy... u mnie te stany lekowe trwaja od kiedy skonczylam 13 lat... ogladalam w tv kobiete, ktora umarla,bo pekl jej wyrostek i pozniej zawsze moj bol brzucha=wyrostek...niestety teraz glowka wyobraza sobie duzo ciezsze choroby, przy ktorych wyrostek stracil swoja *moc*... ktos mi mowil,ze te bole kostno miesniowe moga takze byc na tle nerwowym... to prawda?? i jak Wy sobie Kochane radzicie gdy Wam cos dolega? czy biorac leki dalej jest tak ciezko czy jakos czlowiek umie racjonalnie sobie tlumaczyc wszystko?

Odnośnik do komentarza

Milenka89 :-) Tu na tym forum można przeczytać, że największe problemy maja te osoby, które panicznie boją się leków i mimo, ze były u lekarza, to tych przepisanych leków nie biorą, bo się ich boją i bardzo się męczą. Do tego chodzą na psychoterapie i mimo, ze nadal źle się czuja, to przekonują siebie, że jutro, to już na pewno po samej terapii bez leków, będą naprawione... I tak bez końca! Druga grupa to Ci wszyscy, którzy lecza się sami. To znaczy sami sobie aplikują dawki, leki itp. Przyrównują się do innych czasem chorych na poważne choroby i wszystkie objawy znajdują w sobie. Lekarz rodzinny przepisze wszystko, o co się poprosi, wiec nie ma problemu. Następna grupa to Ci, którzy zaczynają się leczyć zgodnie z zaleceniami lekarza i po kilku dniach przestają brać leki, bo np. źle się po danym leku czują i już niczego nie biorą i nie idą do lekarza i są przekonane, że umierają... Następna grupa, niestety najmniejsza, to Ci wszyscy, którzy idą do lekarza i leczą się zgodnie z jego zaleceniami, a jak dany lek sprawia pogorszenie, to idą do lekarza ponownie i dostają inny lek, czasem jeszcze inny i w końcu jest dobrze. Te osoby pozbywają się objawów nerwicy najszybciej i na najdłuższy okres, albo nawet na całe lata. Sama wyprowadź wnioski :-) Ewa

Odnośnik do komentarza

Milenka89 i jeszcze jedno Ci powiem, ze faceci w większości, są jacyś uszkodzeni. Oni nie cierpią jęczących i chorych kobiet. Dlatego bardzo ostrożnie trzeba oczekiwać współczucia od męża czy swojego faceta. I bardzo ostrożnie trzeba się im wyżalać. Ja osobiście znam sporo przypadków, że mężczyźni porzucają swoje nie tylko chore, ale także zaniedbane i jęczące żony dla kobiet, które niczego od nich nie chcą, prócz pieniędzy i seksu i zawsze są uśmiechnięte. Nie mówiąc już o bałaganie w domu, wiecznie płaczących i chorujących dzieciach i wiecznie niezadowolonej żonie. Mężczyźni w większości chętnie pobawią się z dziećmi, albo pobawią się w sprzątanie czy gotowanie ale tak na prawdę to oni są od chodzenia do pracy, pieprzenia się, oglądania TV i grzebania w internecie. Reszta należy do kobiet, a jak kobiety wymagają od mężczyzn więcej to zaczynają się kłopoty i często rozstania... Facet może zrobić dla kobiety wszystko czego ona zażąda, ale tylko wtedy, kiedy sam będzie miał na to ochotę!! Ewa

Odnośnik do komentarza

Milenka jeśli masz takie bóle nie bagatelizuj i zrób jak najszybciej badania na boleriozę, psychiatra i neurolog powinien wykluczyć tą cholerną chorobą, takie obajwy daje czasem bolerioza, i zbadaj tężyczkę, masz małe dzieciątko, bóle mięśni mogą być od niedoboru magnezu, zbadaj tężyczkę bo lęki są też od niej, trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza

Futerko genialny pomysł, też tak chciałam kiedyś zarabiać ale nie mam cierpliwości ani drygu do tego jeśli mnie wena nie rozpiera, a co do twoje faceta, to jest naprawdę wporządku draniem!!, naprawdę zachowuję się wobec was tak jak powinien zachować się mężczyzna. mój były mąż, nawet do syna nie przychodzi a gdy mówiłam mu o tym że ma jakieś zapalenie bo bąbel ropny nad zębem mu się zrobił to przestał się odzywać na 2tygodnie, i wszystkie pieniądze, alimenty wydał na siebie, jego siostra była u mnie kilka dni temu a ten wydzwaniał do niej żeby zapytać się jak, się czuje, co porabia czy chciałaby pójśc z nim na piwo albo balety on stawia....gnój jeden.!! maly ma juz dobrze z zębem, potrzene rzeczy rodzice moi kupili bo zimno już a mały miał roczek jak miał zimowe rzeczy na siebie a teraz wszystko za małe było....mówię wam, ale już dzwoniła znajoma że już egzekucja w sprawie mojego męża jest wszczęta. idę małego lulać, trzymajcie kciuki bo zapisałam syna na zajęcia z innymi dziećmi i rodzicami a boję się dojechać, ale one dopiero w czwartek. już na 100% miłego dnia

Odnośnik do komentarza

Witajcie kobietki:) nie bylo mnie od wczoraj wieczora i nazbieralo mi sie troche czytania ,i wiecie ze wasze posty sa dla mnie bardzo cennym zrodlem wiadomosci .korzystam z waszych madrych rad ,Kasia ja po 6 -letniej przerwie znow mam nerwice 4 miesiac,a tak bylo juz fajnie ze zapomnialam ze taka choroba istnieje.2 dni bylo dobrze a wczoraj wieczorem znow bylo mi zle leki, poty i dzis tak samo czuje sie bardzo zle ,relanium mi nie pomaga musze isc po inny lek ktory leczy nerwice i depresje.Milenka moj mąz chorowal na bolerioze wiec zrob sobie badania w tym kierunku jak najszybciej bo to niebezpieczna choroba . u meza ja stwierdzono po kilku latach objawow.dziewczyny trzymajcie sie cieplo i nie dawajcie nerwicy zapanowac nad soba.Kasia mam ojawy podobne jak ty wiec powiedz jeszcze raz jakie bralas leki to i ja ich sprobuje moze mi pomoga .dziekuje z gory pozdrawiam wszystkich na forum:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×