Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość marysia25

Syla ja z bólami jakoś sobie radzę, najgorsze są lęki, ta pustka w głowie, niby jestem a mnie nie ma, trudno ten stan opisać. Nogi mam ciągle jak z waty. Większość osób chudnie przy nerwicy, ja mam odwrotnie, potrafię cały dzień nic nie jeść, a kiedy tylko poczuję się lepiej obiadam się, zwłaszcza wieczorami. Skutki są oczywiste, i to mnie jeszcze bardziej dołuje.Ciągle rozpamiętuję przeszłość, a była ona nieciekawa.Nie umiem sobie z tym poradzić, niby wiem że powinnam myśleć pozytywnie, cieszyć się z tego co tu i teraz ... wiem ale nie potrafie. Bardzo szybko wpadam w szał.Denerwują mnie drobiazgi. Moja rodzina przeze mnie bardzo cierpi .Czasami się zastanawiam czy to tylko nerwica , czy może już choroba psychiczna?

Odnośnik do komentarza
Gość gosc1234567

Dobrze i nie dobrze(lepiej żeby nikt na to nie chorował), że jest tu trochę Wrocławia:0) myślałam, że w tym mieście mam tylko ja takie fazy, może jeździmy tymi samymi tramwajami:) i spinamy się że przyjdzie atak... i że jesteśmy sami... ja, madzik23, michal l, i jeszcze pare osób, można zrobić terapię grupową z jakimś piwem;) michal l - ja te forum śledze od jakiegoś czasu, ten wątek i nie przeniose się na facebooka, bo po co. i nie przeszkadza mi że ktoś czyta tu wszystko... najprawdopodobniej są to ludzie szukający wsparcia, a na facebooku mówisz że będzie zamknięta grupa..... aniaania - dwie uwagi(sorki) po pierwsze nie pisz że z nerwicy się nie wychodzi tylko się ją łagodzi, bo jeżeli masz taką wiarę w to - to nie dziwię się że na terapie wydałaś pare tyś... po drugie nie osądzaj że środki ziołowe to strata kasy... bo zabierasz osobom którym pomaga melisa magnez wiare w to że im to właśnie daje pomoc w gorszych dniach. przecież to nerwica.... lęk ...nieuzasadniony... być może część osób łykałoby witamine c, myśląc że to najlepszy lek na to i czuli by się świenie!!! jeżeli Ci nie pomaga to napisz że Ci, a nie że wszystkie są do d..py. przepraszam za chaotyczną wypowiedz...:)

Odnośnik do komentarza
Gość Rozyczkaaa

Matko a ja sie cała trzęse i dziwnie sie czuje jeszcze jutro mam impreze w domu urodziny robi mama i się boje ze mi sie cos bedzie działo i wszyscy beda to widzieć chociaz moja rodzina wie wszystko na bierzaco co ze mna sie dzieje takze ;/ uf... masakra Przepraszam,ze Was tak zasypuję ale na prawdę nie moge sobie z tym dac rady.

Odnośnik do komentarza

Rozyczkaaa, mnie się tak robi często ciemno, dziś np. byłam w sklepie z mężem, co się b.rzadko zdarza (sklep z koszykami) i wydawałoby się, że z mężem to lepiej iść...ale nie, okazało się, że zaczęło właśnie mi się robić ciemno w oczach, poty i zaraz myśli, żeby stamtąd jak najszybciej wyjść na powietrze, jak wyszliśmy to zaraz było mi lepiej, taka ulga jakaś nastąpiła...ufff, nareszcie... ~gosc1234567, ja uważam podobnie ale nie tak samo, bo jeżeli komuś ziołowe pomagają to znaczy, że ta nerwica nie jest jeszcze w dużym stopniu uciążliwa ale np. tak jak u mnie nerwicą jest na takim poziomie, że niestety tylko cięższy kaliber działa to musowo brać chemiczne leki, ale po poprawie zmniejszać ich dawki. Agniesia, co z Tobą?..odezwij się. Pozdrawiam Was wszystkich!!

Odnośnik do komentarza

Gosciu 123456, trochę zle odczytałeś moje intencje, wszystko co pisze to są moje osobiste doświadczenia, którymi chcę się podzieli w dobrej wierze. szczególnie martwią mnie osoby, które dopiero zaczynają zmagania, bo zaleczona nerwica wraca i ataki sa o wiele mocniejsze i dłuższe a samopoczucie i wiara w wyzdrowienie zerowa z każdym kolejnym napadem, dlatego przedstawiam wszystkie sposoby jakich sie nauczyłam i jakie na mnie działają. mam jeszcze lęki ale już się ich nie boje a to sukces.

Odnośnik do komentarza

Ja ostatnio ciasta i ciasteczka owsiane piekę ale takie dietetyczne, bo muszę dietę trzymać ze względu na podwyższony cukier (nie mam cukrzycy) albo na miodzie albo na fruktozie zamiast cukru białego. Siedzę wtedy sama w kuchni i skupiam się na tym co robię, a przy tym czuję jak odpoczywam psychicznie, ale warunek musi być spełniony: nikt nie może mi się wtedy po kuchni kręcić. Potem mogę bezkarnie jeść, bo w sklepie za słodkie są.

Odnośnik do komentarza

Oj , a ja właśnie też mialam dzisiaj atak, potworne zawroty głowy - masakra , po scianie chodziłam :( aniaania - czytałam książkę kazimiery sokołowskiej, jak pokonałam nerwicę i depresję,powiem Ci że fajnie sie czytało, ale jak dal mnie nie jest to metoda dla każdego, niestety nie każdy to będzie mógł wykorzystać...:( gosciu - co do konta na faceboku, i grupy zamknietej , tam będą się udzielać i rozmawić osoby które wyrażą chęci i nie jest to jednoznaczne z tym ze tutaj nie będzie nikogo, a Ty masz prawo nie chcieć tam być , tutaj przecież wątek nie zniknie, także nie musi Ci się to podobać :)

Odnośnik do komentarza

Witam Was. Juz się odzywam kochana baskabaska. Dziękuje,że się interesujecie. Nie miałam wczoraj dostępu do internetu dlatego nie pisałam. A poza tym byłam z synkiem i z mężem w cyrku wczoraj haha. Dzisiaj czuję sie tak w miare taka rozdrażniona jestem i okropnie mnie boli kolano i ogólnie nogi. Ivette to w sumie mieszkamy niedaleko jeżeli dobrze myśle,że to Bielsko-Biała. Moja siostra tam mieszka. U nas tak głosno,bo jest przywitanie lata,zespoły,kabarety,karuzele,ale pogoda taka niezbyt.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, również od jakiegoś czasu czytuję forum nawet próbowałam się zarejestrować ale zdaje się to zbyt skomplikowane więc dziś jako gość może w poniedziałek mi się uda :):) teraz troszkę ja pomarudzę. Właśnie sobie zdałam sprawe kilka dni temu że pierwsze ataki miałam jako dziecko kiedy dopadał mnie dziwny lęk i natychmiast musiałam wyjść z domu jeśli byłam sama, zeby być z ludźmi, np na ulicy ale wydawało mi się że wtedy ktoś mi pomoże jeśli się ze mną dzieje nie tak;/ generalnie dzieciństwo ciężkie, brak możliwości ukazywania uczuć albo inaczej może niechęć do ich okazywania ze względu na brak zainteresowania. Pierwsze ataki miałam po urodzeniu córeczki. wszystkie badania ok neurolog tabletki jakoś mineło. Ale ostatnio za dużo w moim życiu się dzieje. Najbardziej chyba wpłyneła na mnie śmierć mamy. potworne lęki, konieczność bycia w obeności innych. Uzależniłam się od mojego męża bo tylko w jego towarzystwie czuję się bezpieczna jak nigdy nigdzie, Zaczełam mieć wyrzuty sumienia że ciągle go *nadwyrężam* czułam się jak ograniczona. Wszyscy lekarze, badania, wszystko ok. psycholog ktory mnie irytował za szybko z niego zrezygnowałam. W między czasie się przeprowadzilismy na wies na totalne odludzie. Sama myśl że miałabym zostać sama w domu na noc masakra...... i nie miałam już mamy która zawsze była moim ratunkiem. w sumie byłyśmy od siebie uzależnione. to próbował mi powiedziec psycholog ale wtedy to było dla mnie nie do przyjęcia odrzucałam tą myśl dlatego zrezygnowałam z niego. kiedy lęki się nasiliły powiedziałam dość zdawałam sobie sprawę że nie poradzę sobie, w pracy krzesło mnie grzało w tyłek a jak wstawałam ledwo się trzymałam na nogach bałam się że się wywalę albo mobilizowałam się żeby chodzić prosto.... wreszcie przyznałam się sama przed sobą że to wszystko mnie przerasta, psychiatra leki, asentra :) serdecznie polecam wiem że to nie jest rozwiązaniem do końca potrzeba walczyć ze sobą. ale zachęcona dobrym efektem przestałam brać leki po 6 miesiącach. Mąz nalega na drugie dziecko 11 lat różnicy to i tak duzo a ja ciągle się nie mogę zdecydować. Dlatego odstawiłam lek. i tu się skończył spokuj.... nie mam napadów takich jak wcześniej ale strasznie marne samopoczucie....koszmarne sny to normalne dla mnie.... czarne myśli, strach ciągle analizowanie czy dobrze zrobiłam tak a nie powinnam inaczej. plusem jest to ze mogę normalnie prowadzić auto przed proszkami to bylo nie wykonale. A ja uwielbiam prowadzić uwielbiam prędkość :) teraz zachodzę w głowę czy dam radę zajśc wciąże, boję się że coś się stanie jak już w niej bedę. bardzo kocham mojego męża i zrobilabym dla niego wszystko ale to jest silniejsze, straszne..... bardzo chaotyczne te moje mysli ale chcialam wszystko opisać. to tylko czesc reszte zostawię dla siebie problemy to moja specjalność :) wlasnie dojrzałam do psychoterapii czekam na wizyte, może się przełamie do tego dzieciątka w sumie bym chciala, tylko te cholerne mysli.... wiem ze każdy się zmaga ze swoimi słabościami tylko że to jest cholera takie przytłaczające.......

Odnośnik do komentarza

Czytam wasze posty juz od dłuzszego czasu, mysle ze jak opisze swoja sytuacje to mi będzie trochę lepiej, z rodziną ciezko na takie tematy rozmawiac a jak juz to nie rozumieją tego...A wiec miałam taki napad lęku pierwszy raz 7 lat temu nie wiedziałam wtedy co to jest ale strasznie sie przestraszyłam myślałam ze nie dozyje do rana, trzymało mnie tak 3 dni no i przeszło, przez te 7 lat miałam spokój. Jakies 2 miesiące temu znowu zaczęły się nie napady lęku ale były rzadkie raz na miesiąc, zaczęłam czytac o tym w internecie bo nie wiedziałam co to jest i wydaje mi sie ze to moze byc nerwica lękowa.. Zrobiłam sobie badania na tarczyce krew i mocz wszystko jest ok. Najgorsze sie zaczeło jak miałam przygodę z pszczołą wplątałą mi sie we włosy i użarła, na szczescie nie mam uczulenia ale nagle zrobiło mi sie słabo zaczełam sobie wkręcać rózne zeczy i zaczęło sie nasilać, w nocy kolejny atak pomyslałam ze to moze jednak od tej pszczoły i mąz zawiózł mnie na pogotowie bo tak spanikowałam, lekarka zrąbała mnie na samo wejście ze przyjechałąm w nocy, powiedziałam jej o tym ukąszeniu bo cały czas byłam w przekonaniu ze to od tego i powiedziałam jej ze zle sie czuje a ona do mnie ze w nocy sie spi a nie zle sie czuje, no jakaś masakra... mąż tak sie wkurzył ze ja zrąbał odrazu sie pochamowała, jestem osobą która wszystkim sie przejmuje niestety i nie potrafie powiedziec czasami własnego zdania tym bardziej jak ktoś na mnie wsiądzie to zaczynam sie stresować i najlepiej bym sie schowała w jakaś dziurę. Potem zapytała z łaska czy mam ubezpieczenie no niestety nie miałam to zażądała ode mnie 50 zł a ja głupia nie wziełam ze soba pieniędzy no i w sumie na darmo jechaliśmy. Na szczęście mi przeszło ale cały czas sie tym przejmowałam czy to przez ugryzienie czy przez nerwice lękową. Minęło od tego czasu 2 tygodnie i jest nie za ciekawie od 3 dni płacze z byle powodu nie mam siły na nic nawet rano wstac z łużka czuje sie wykończona psychicznie czy to może byc spowodowane nerwicą? juz tego nie wytrzymuje cały czas sie zadręczam co mi jest zamierzam wybrać sie do lekarza ale nie wiem nawet do jakiego... najgorzej jest rano po południu troche mi przechodzi ale cały czas zle sie czuje:( moze poradzicie mi coś?

Odnośnik do komentarza
Gość gosc1234567

Wiecie co ... jest dziwne ok 19 zaczął mnie łapać atak.... już czułam że zaraz bedzie *zgon* nagle zarynił tel.... i dostałam złe wieści z domu... tak się zmartwiłam... że zapomnialam o nadchodzącym ataku... to jest jakas paranoja.... jakbym sama uzależniła sie i pozwalała na to żeby tak się działo... żeby dretwiały mi rece skakało tetno itd.....ktos odwrócił moja uwage swoim problemem i atak znikł... to jest naprawde choore:(

Odnośnik do komentarza
Gość gosc1234567

Zastanawiam się... czy można wyśmiać nadchodzący lęk... np. *no to chodź nerwico... przestrasz mnie... ile zagościsz pół h..? godz.... nawet jak będe chodzić po ścianach... to i tak mi nic nie zrobisz.... nie umre... poskacze tętno, podrętwieją ręce, podusi za szyje... itd... nigdy nie umarłam podczas ataku... co więcej nawet nie straciłam przytomności...* zawsze przechodzi.... myślicie że to dobre podejście... w 2009 odgoniłam tak nerwice na 2 lata........ bo czekałam na atak, jak nadchodził to bylam spokojna , w koncu wszystkie badania ok, wiec nic mi nie jest, to tylko nerwy... oswajałam sie z napadami i świadomie ze *spokojem* starałam sie je przebrnąć... przeszło bez tabsów ... teraz wróciła pinda... jest mocniejsza.... trudniej sie zabrać za pozytywne podejscie do sprawy...trudniej wyjsc z domu:/ ale sie staram.... ogarne to.... przecież to ja *zarządzam* sobą , nerwica to moja część....

Odnośnik do komentarza
Gość gosc1234567

Bliska mi osoba miala nerwice silną ok. 30-tki trwała ok roku, wyzdrowiała i nigdy temat nie wrócił..... bez psychoterapii... ma ok.60-tki teraz. nadzieja jest wieelka.... dla nas...:) boimy się np. omdlenia.... więc jak to jest, że moja koleżanka straciła kilka razy przytomnosc przy mnie.... i było to tak *słabo mi* pyk i osuneła sie na ziemie po *przebudzeniu z usmiechem pyta*gdzie ja jestem*:) nie ma nerwicy... itp. dlaczego nie martwi sie tym... ze jej sie to zdarza.... a ja nigdy nie zemdlalam a boje sie tego jak nie wiem cooo.... za kazdym razem w tramwaju itd.... od tego skacze cisnienie wiec chyba tym bardziej nie ma szansy na omdlenie?????????????????? chyba naprawde trzeba powiedziec sobie.... zasłabne... obudze sie.... nie ja pierwsza i nie ostatnia... bedzie git.... wiem ze latwo sie pisze a trudno opanować lęk o swoje zdrowie... ale może trzeba wrzucić na luuuz....?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×