Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie:) raf bądź dobrej myśli, u mnie leczeni farmakologiczne trwało 5 miesięcy, niektórzy mówią, że to trochę krótko, ale lekarka tak zdecydowała i chyba dobrze:) Dafne, nadajesz się, nadajesz. Nie marudź, wszystkich trudno zadowolić. Pion, kobieto, pion:) pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
DORO, DHARMO, RENIU, CELESTYNO jeśli jeszcze tu zaglądacie to bardzo gorąco Was pozdrawiam!!! Nie piszę już bo po drugiej wizycie w szpitalu powiedziałam DOŚĆ!!! Postanowiłam się odciąć od mojej cholernej nerwicy. Udaje mi się to raz lepiej, raz gorzej, ale ogólny bilans wychodzi na plus i oby tak zostało. Niestety to forum choć tyle mi dało w wakacje powodowało też, że moje myśli (poprzez moje i innych nerwicowców wypowiedzi) ciągle krążyły wokół dolegliwości, leków, itp. To niestety nie pozwalało się odciąć od choroby. Nie mówię, że takie wygadanie się nie pomaga, ale każdy musi wybrać to co dla niego najlepsze. Dla mnie najlepsze okazało się właśnie odcinanie się powolne od choroby. Tylko .... za Wami mi tęskno i nieraz myślę jak Wam układają się sprawy. Dziewczyny mój mąż wraca do Polski :-) I mam nadzieje, że będzie coraz lepiej. Jeśli zaglądniecie tu *stare, wakacyjne forumowiczki* i będziecie miały ochotę podzielić się tym, co u Was, to podaję mojego maila : mala_forum@o2.pl Gorące pozdrowienia i całusy!!!
Odnośnik do komentarza
raf, jesli tylko masz mozliwosc uczestniczenia w psychoterapii to bardzo Cie zachecam.Ja bylam 20 lat temu i bez lekow, tylko poprzez psychoterapie wyrwalam sie ze szponow nerwicy.Szczerze polecam! To dobrze, ze lekarz okazal sie w porzadku.Cieszę sie ,ze czujesz juz sie lepiej. Bede sledzila Twoje postepy, trzymam kciuki:-) Dafne, no to mialas dzis sytuacje mrozaca krew w zylach, nie do pozazdroszczenia. Dafne, jak to jestes do niczego? Dziewczyno,masz niesamowity refleks, zaregowalas w pore i dzieki temu nic tym dziewczynom sie nie stalo.Tylko Twoja natychmiastowa reakcja zapobiegla tragedii.To ,ze poplakalas sie w domu to nikogo na pewno nie dziwi, dalas upust emocjom, to bardzo dobrze, dzieki temu bedziesz zdrowsza. Emocje trzeba wywalac na zewnatrz, nie wolno ich trzymac w srodku , bo trawia od srodka i oslabiaja. Jestes dobrym kierowca i dalas dzis temu wyraz.Badz dumna z siebie bo masz powody. Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
taaak okropne są te ataki. Nie znoszę ich - z jednej strony niby wiem że nic mi nie będzie, ale z drugiej to cholerne uczucie *umierania/mdlenia*. Ale wiecie jest pytanie - czy lepiej że nam sie *wydaje* że mamy różne dolegliwości, czy lepiej jest je mieć rzeczywiście - odpowiedz jest jasna. Jesteśmy zdrowi tylko nam sie wydaje ze chorzy. Najgorsze jest to że to *wydawanie sie* jest baaardzo realne. Kłopot w tym żeby sie samemu skutecznie przekonać że to sie tylko wydaje... Piszę w miarę optymistycznie bo czuję sie juz lepiej - ale popołudnie było koszmarne. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
te wydawanie....ja jechalam dzis z pracy autobusem ,na przystanku nie myslałam o ataku bo bylam zajeta czytaniem ksiazki *zycie bez lęku* wsiadlam ladnie do autobusu,czytam ksiazke i pomimo to zaczelam myslec ze moze mnie zlapac,i zaczelo sie rozkrecac,powiedzialam sobie a niech se jest(mialam dusznosci)niech umre i co,zaczelam glebiej oddychac..minelo nie wiem kiedy:)))dojechalam cala i zdrowa..dzis sie udalo ale czasem paskudztwo mcno zlapie i cza sie ewakuowac z autobusu
Odnośnik do komentarza
Ataki dopadają nas najczęsciej niespodziewanie,nawet kiedy pozornie jesteśmy zrelaksowani.Mnie kiedyś dopadł wieczorem podczas czytania książki .Nastoletnia córka przeraziła się i wezwała pogotowie.Znienacka dostałam drgawek.Lekarz,wbrew moim protestom,zabrał mnie do szpitala zrobić ekg.Przedtem jednak wymusiłam na nim obietnicę,że jak będzie wszystko ok.odwiozą mnie do domu.Moje przypuszczenia sprawdziły się.Córka opowiadała.że wyglądałam jak trup.Wstrzyknęli mi domięśniowo relanium i spałam całą noć.Następny dzień był już normalny. Właśnie tak było kiedyś:atak,a potem normalność.Od kilku lat jest jednak inaczej.Zafundowałam sobie stałe lęki,być może przez te ataki,które były coraz częstsze.Dochodziło nawet do niedowładów kończyn.Teraz jest już znacznie lepiej.Mam manię pilnowania leków.Wciąż się boję,że mogę coś przegapić i nieoczekiwanie się skończą.Codziennie sprawdzam,czy mam zapas. Mam taki przepis na duszności...Jeśli dopadają,usiąść,pochylić się mocno do przodu i oddychać przez otwarte usta.Mi pomaga Spijcie dobrze.Miłych snów.
Odnośnik do komentarza
Witam powiedzcie mi czy Wy tez tak macie ze czasamu sciska Was na dole mostka lub piecze a nie tylko u góry???i jeszcze jedno czy nawet kiedy jest dobrze nie ma ataku boicie sie ze dostaniecie zawałau bo ta nerwica juz tak dłogo trwa a ponoc przyczynia sie do tego ze mozna go dostac pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Natii-hmmm pieczenie ja sie nabawilam refluksu czy jak to sie zwie,ciagle odbijanie,czasem takim pustym powietrzem,bol zoladka,pieczenie w przełyku,do takiego uczucia jakbym połkla cale jajko( w okolicach mostka)masakryja,u mnie jak jest dobrze to mysle ze cos nie tak bo za dlugo nie moze byc dobrze,tak jakbym sama wywolywala ataki lęku,badz w druga strone jak go dlugo nie ma to niech w koncu przyjdzie by juz go miec za soba,pokrecone to wszystko,a jesli sie dobrze czuje to nie wiem czy mysle ze bede miala zawal,czasem mysle ze nagle mnie cos walnie i juz nie wstane to takie mysli natretne,jak nie z tej strony to z drugiej dogina nerwica,niekiedy mam dobry nastroj ciesze sie,czuje sie szczesliwa i przychodzi mi mysl *i co sie glupia cieszysz jak i tak umrzesz* ..odechciewa sie zyc normalnie
Odnośnik do komentarza
Natii, to normalne, że zawał jest zazwyczaj od używek, wysiłku czy właśnie stresu.Wiem, że to okropne tak się bac zawału, bo sama to mam.Wielokrotnie myślałam, że to już dzisiaj, bo serce już dzisiaj nie wytrzyma i w końcu padnie, ale podobno dużo osób z nerwicą tak ma i to nie tak, że od nerwicy, pewnie jak parę lat się nie leczysz to może jakaś dolegliwośc a potem zawał a nie tak zaraz.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość krystyna 3
Dziewczynki przeciesz z nerwicy się tak zawału nie dostanie to ten cholerny lęk który nam nie daje spokoju powoduje że myślimy o najgorszym i czasami nam sie wydaje że to koniec ja oprucz tego że mam nerwice to mam arytmie ito dopiero doprowadza mnie do czarnych myśli. pozdrawiam was nerwuski i nie dajcie się tej parszywej chorobie.
Odnośnik do komentarza
Czesc wam NATII,ja tez tak mam w mostku, ból i pieczenie, duszenie, ciężko to nazwac, i tak jakby za mostkiem od strony pleców, głupie uczucie. Najbardziej denerwuje mnie wlasnie tenból w mostku, duszności-jak mam płytki oddech i bóle głowy też są okropne-pulsowanie,ćmienie itp,pzdr
Odnośnik do komentarza
Pogodko, psychoterapia trwala ok 2 miesiecy.Dzien zaczynal sie bieganiem w pobliskim parku, bez wzgledu na pogode. Potem mycie i sniadanko.Nastepnie zajecia.Grupy byly podzielone i mozna bylo wybrac sobie terapeute. Oczywiscie wiekszosc zajec byla laczona, bylismy cala grupa.Pierwsze spotkanie bardzo mnie zdziwilo bo siedzielismy w kregu( na krzeslach) posrod nas terapeuta.Wszyscy czekali az odezwie sie psychoterapeuta,ale nie doczekalismy sie.Ta cisza i niezrozumienei sytuacji byla niedozniesienia, ale nikt nie odwazyl sie odezwac i zapytac o co tu chodzi.I tak trwalismy w tej ciszy patrzac na siebie. Terapeuta niczego nei narzucal, kazdy mogl podjac dowolny temat.Zaczelo sie pod tego ,ze ktos zaczal opowiadac swoja historie zycia.Terapeuta wtedy wlaczal sie , o cos tam zapytal, zwrocil na cos uwage, dal cos do przemyslenia... Mielismy zajecia z muzykoterapii( super), sluchalismy muzyki, wybieralismy jakies utwory z plyt , ktore byly na stanie i dedykowalismy wybranej osobie z grupy....Bardzo przyjemne zajecia. Raz pzreszlismy do sali gdzie mielissmy gimnastyke, Czesc sali miala neiwielkie podwyzszenie, gdzie stalo pianino.Kazdy z nas mial odegrac jakas scenke z uzyciem pianina. Inna zapamietane pzreze mnei zadanie polegalo na tym ,ze mielismy sobie wyobrazic ,ze zrywamy owoce z drzewa i to pokazac, tak jak pokazuje to mim.Byla tez psychodrama , ktora polegala na tym ,ze w grupie odgrywalismy jakies scenki z zycia, ktore byly bolesne dla danej osoby.Gralismy postacie z zycia danej osoby , odgrywalismy traumatyczna sytuacje z jej zycia, oczywioscie z jej udzialem.Chodzilo o to by ta osoba przezyla to jeszcze raz , ale juz z innym skutkiem. Mielismy zajecia, gdzie walilismy z calych sil piesciami w materac, albo mocowalismy sie biodrami , chodzilo o to by przepchnac biodrem osobe za wyznaczona linie.Mielsismy takie zajecia w ktorych musielismy kazdy z kazdym usiasc na przeciw trzymajac sie za rece i patrzec sobie w oczy.Niektorzy maja z tym wielkie problemy.Byly zajecia gimnastyki z gosciem, ktory zajmowal sie kendo- dosci ntensywne. Byly tez zajecia z jogi. W ogole cwiczem fizycznych bylo duzo.Wiec jest to podpowiedz dla nerwicowcow ,ze nalezy duzo cwiczyc, uprawiac sport.To naprawde wzmacnia nie tylko cialo ale i psychike. Mielismy zajecia z rysunku,np malowalismy obraz grupy.Potem omawialismy kazdy rysunek i mowilismy o swoich odczuciach.Na koniec kazdego dnia byl trening autogenny Szulca( relaks- odczuwanie w kazdej czesci ciala goraca i ciezkosci).Popoludnie bylo wolne, Ci, ktorzy mieszkali w Lodzi wracali do domu, a Ci, ktorzy byli z poza Lodzi nocowali w szpitalu, byly dla tych osob specjalne pokoje. Te osoby mogly chodzic normalnie w ubraniach, takze wychodzic poza szpital.No i tak to mniej wiecej wygladalo.Pozdrawiam:-)
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich! Ja jestem tu nowa i wszystko przeczytalam od 1 strony do konca.Tez mam nerwice lekowa i od miesiaca sie lecze.Mam wizyte w piatek druga u psychiatry i lekarz chce mnie skierowac na psychoterapie.Bardzo bym Was prosila zebyscie mi napisali na czym polega psychoterapia i jak to wyglada.Ja z nerwica zmagalam sie sama przez rok czasu i tez wmawialam sobie rozne choroby zostalam przebadana od stop az po glowe i nic to nie dalo bo cala jestem zdrowa tylko te wszystkie dolegliwosci to z nerwow.Moja mama jest chora na nerwice serca i leczy sie juz 30 lat caly czas jest na lekach.Moj psychiatra powiedzial mi ze to moze byc dziedziczne.Jestem ciekawa czy to prawda?Bardzo podoba mi sie to forum,fajnie ze sie wszyscy jakos wspieracie.Mysle ze znajde tu bratnia dusze z ktora bede mogla porozmawiac w razie jakich kolwiek watpliwosci lub gdy mnie dopadnie lek.Obecie jestem na lekach VENLECTINE i biore PROPRANOLOL.Nic o tych lekach na tym forum nie znalazlam wiec jesli ktos mial z tymi lekami doswiadczenie to prosila bym o szczeguly i czy sa dobre.Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Odnośnik do komentarza
edyta_st, witaj, o psychoterapii pisalam strone wczesniej.Nie wiem , czy nerwica jest dziedziczna, ale skoro tak lekarz powiedzial to chyba wie co mowi. Mnie sie zawsze wydawalo ,ze dziedziczymy pewna wrazliwosc, ktora sprzyja powstawaniu nerwicy. Masz mame , ktora wie co to nerwica i przynajmniej jest w stanie Cie zrozumiec, a wiesz mi ,ze o zrozumienie bliskich trudno;wiekszosc osob czuje sie bardzo osamotniona w swojej chorobie i gdyby nie te forum byloby duzo ciezej.Moze namowisz mame ,zeby tez przylaczyla sie do naszej grupy, razem zawsze razniej. Pozdrawiam;-)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×