Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Dziekuję Ci martaaa za szybka odpowiedź, czekam na nastepne... Zastanawiam sie, czy inaczej reaguje mężczyna niż kobieta. Tzn. na pewno inaczej, ale jak bardzo to się rózni. I powiedz, czy dobrze myslę , bo piszecie o tym często, o wpływie wspomnień,traum z dzieciństwa, o poczuciu winy... Mój chłopak tez to ma. Czy dobrze myslę, że część z tych lęków itd. nieco opadnie, gdy odseparujemy się od toksycznego rodzica? Nie moge się juz doczekac, bo naprawde wiążę z tą osoba dużo złego wplywuna mojego chłopaka... Co o tym sadzisz? Miałas moż etakie doświadczenia? Przyznam Ci się, co do wspierania i sluchania, że jakiś czas temu ofukałam się na Niego, bo też doszłam do wniosku, żę gdyby się wziął za siebie, to by nie mnozył sobei problemów ... W złości mysli sie rózne rzeczy, teraz jest mi głupio, co prawda nie powiedziałam tego głośno, ale mógł to odczuć. Jeszcze raz dziękuję za szybką odpowiedź, to bardzo ważne dla mnie i proszę innych o jakieś wskazówki...Mysza.

Odnośnik do komentarza

Czesc Wszystkim :) Tez zmagam sie z ta popierdol..a choroba ,bo inaczej sie tego nie da nazwac .... Mam 21 lat .Zaczelo sie w listopadzie i jest coraz gorzej :( Prawdopodobnie u mnie to wywołał duzy sters podczas wypadku samochodowego ktory mialem wlasnie w listopadzie.Najpierw mialem duze leki podczas jazdy samochodem. Caly czas wydawalo mi sie ze zaraz zemdleje ,robilo mi sie slabo ,oblewaly mnie poty ,bole glowy itd...Bylem u lekarza zrobilem wszystkie badania no i wiadomo wyszly idealnie wiec lekarz powiedzial ze to nerwica .Neorolog przepsial mi jakies dziwne leki (min. xanax ,tarnxene,propanol,sernil) lecz niechcialem brac myslaem ze jak w domu posiedze to samo przejdzie (poprostu balem sie tych psychotropow jak poczytale opinie :P) .Oczywiscie sie mylilem i bylo coraz gorzej ,jakies dziwne leki ,robienie sie slabo ,bole serca. Wiec w koncu zaczelem brac ten tranxene lecz nic mi to nie pomaga .Masakra jakas , caly czas siedze w domu bo jak wyjde nawet do sklepu to nogi mam jak z waty , zaczyna mi sie robic goraca i wracam jak najszybciej do domu.Teraz to juz w ogole non stop jest mi slabo ,budze sie w nocy nagle robi mi sie goraco, poty zaczynaj mnie oblewac wiadomo mysle o najgorszym ... Noramlnie juz nie wiem co mam robic ... :(( To jest tak porypana choroba ze brak mi slow a najgorsze ze wiem ze to jest nerwica a jak mam jakies leki i ataki tego gowna to mysle ze umieram .... JEDNA WIELKA MASAKRA i tyle ludzi z tego co czytam to ma, normalnie współczuje bo zadnej inny ktory nie ma tego dziadostwa nie zrozumie do konca tego jak sie czujemy ... To tyle Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Czesc Manu, ja nie doświadczyłam nigdy tego, o czym piszecie, to ja jestem partnerka osoby chorej i jestem tu, aby sluchac raczej Waszych podpowiedzi. Żeby zrozumiec. I wiesz, to , co piszesz, miał mój chłopak i pierwszym etapie brania leków, tyle że innych. Czuł się tragicznei, żałował, że zaczął to wszystko (oczywiście nie przestał mimo tego), pierwsze dwa tygodnie, nawet więcej, to była masakra. Ale musiał to przejść, wytrzymać, chodzić do pracy, bo w domu było gorzej. Choć w sumie juz sama nie wiem, gdzie było gorzej... Ale musiał przemóc się i wyjść, wstać rano i iśc do ludzi, chociaż było mu niewyobrażalnie ciężko. Budził się w nocy kilka razy, zamyślał się, miał wciąz napiętą twarz, a zakupy w sklepie trwały kilka minut, bo już uciekał, z miasta do domu, z domu do pracy, z pracy dokądś... I tak w kółko. Teraz jest już znacznie lepiej. mam nadzieję, że wytrzymasz to dzielnie, mam nadzieję, że jest ktos przy Tobie, ja wtedy nie spuszczałam go niemal na krok. Trzymaj sie mocno!

Odnośnik do komentarza
Gość martaaa123

Mysza nie wiem czy dobrze rozumiem, ale ja np miałam traumy ktore spowodowały co spowodowały, wspomneinia moze tez i w ogole stresujace sytuacje przyczyniaja sie do tego, ze wrazliwym osobom takim jak my niestety sie wszystko odbija.. psychoterapeuta mowil mi ze wszystkie skumulowane w nas rzeczy nie maja ktorędy wyjsc i musza wtedy dawac o sobie znac a to w głowie a to nodze, brzuchu itd. szukają ujsc ktorymi mogly by z nas uciec przez to mamy takie objawy.. nie nalezy sie wtedy spinac jak sie boimy, rece zalozyc na siebie noge na noge wtedy krzyzujemy drogi i nerwy nie mogą ujsc, jak autostrada... zablokujesz ja i ruchu brak, tak samo tu.. trzeba wszystko z siebie wyrzucac, nie trzymac w sobie tego bo to jescze gorzej, mi jak zawsze cos bylo a sie poplakałam z bezsilnosci to moment objawy odchodzily, czulam sie lzejsza mimo ze oczy i głowa puchły od placzu.. ja mialam podjerzenie padaczki ale to ta bez drgawek tylko *wyjscie duszy z ciala* doswiadczenia bardzo dziwne-sen na jawie + inne zaburzone czynnosci, po prostu szok, jakby diabel w ciebie wstapil, jakbys zostawiła ciało w domu w lozku a na imprezie bylaby twoja dusza.. taka pustka straszna, jej.. gdy mi sie przypomina to czasem az sie boje, wlasnie te wspomnienia budza we mnie strach i nieraz mam wrazenie ze to zaraz mnie złapie bo przypomni mi sie jakis szczegol ktory wtedy mi towarzyszyl i juz gotowe.. bardzo sie tego bałam i psychiatra mi powiedzial ze to przez to mam nerwicę-ze to uraz psychiczny. Po drodze mialam jeszcze inne ciekawe rzeczy jak mega ale to meegaa klotnie z chlopakiem, nawet na głupi tradzik sie denerwowalam bo nic nie chcialo mi na to pomoc;/ i takie błahe rzeczy wyszły teraz.. a to matura jeszcze, prawko;) ja nie umiem zyc na luzie gdy jest sytuacja powazna, nie umiem wyluzowac a jak mi sie to zdarza to bardzo rzadko az sie sama sobie dziwie ze to potrafie.. no to tyle ;)

Odnośnik do komentarza

Martaaa123 - piszesz o podobnych objawach, które spotykają mnie. Te *wyjście duszy z ciała* - do tej pory nie wiedziałam jak nazwać to uczucie. Jak sobie z tym radzisz? Piszesz także o podejrzeniu padaczki - napisz o tym coś więcej. Pierwszy raz słyszę, że istnieje jej taka odmiana - powiązana z tym *wyjściem duszy z ciała*. Czekam na informacje. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość martaaa123

Karola, 1 raz taka sytuacja zdarzyla mi sie 7 lat temu podczas imprezy-nic nie piłam,nic nie brałam itd. był tylko stroboskop. kiedy po dlugim przebywaniu w tym stroboskopie wyszłam do innego pokoju w normalne swiatlo poczułam jakby moje ciało weszło w inny świat, upadło - jak na filmach pokazuja ciało cłowieka upada na skutek nieprzytomnosci a jego dusza wychodzi z niego i ucieka.. tylko ja nie byłam tą duszą ja byłam ciałem, straszna pustka jakbym miala zaraz umrzec, jakby wyssali ze mnie zycie, czyli tą duszę, jakby ona była gdzie indziej i ja gdzie indziej. Nigdy nie bylam w tym mnieszkaniu co byłam a w głowie mialam obrazy ktore mi przypominaly juz ta sytuację, czyli de ja vu.. biegałam chlapałam sie wodą a nikt nie wiedzial co mi jest- czyli nie widac bylo po mnie czegos złego np drgawki czy wywrocenie gałek ocznych. Jak do mnie mowili to ten głos był gruby z podziemi taki huczny echo szło za nim, nie czułam wlasnych nog jakbym suneła po ziemi( tu z kolei byłam duszą nie ciałem) no i kolory zywe, wyrysowany kazdy kontur jakby ołowkiem, masakra totalna ja myslalam ze umrę.. i to nie było tak, ze ja widziałam swoją duszę albo ciało z gory, ja byłam albo tym albo tym, to trwalo dosc dlugo, potem miałam 2 takie incydenty ale b.krotkie i to minelo. Neurolog powiedzial ze jak sie przydarzy raz jeszcze prosze przyjechac bo po badaniu ogolnym nic nie wyszło. No i niestety 2,5 roku temu poczulam cos dziwnego i od razu wiedzialam ze to to, tak sie przestraszylam ze myslalam ze to mam, ze z tego niegdy nie wyjde, ze cos mi sie stanie, nie wychodzilam z domu, kolatalo serce, zalewal mnie pot - i stad moja nerwica. Zrobiłam setki badan (bo podejrzewano padaczkę skroniową) na ktorych nic nie wyszło - rezonans wszystko ok, 2 EEG w tym jedno po bezsennej nocy, jakies wyszły tylko podraznienia w okolicy skroniowej i nic wiecej. powiedziano mi ze wiecej tego miec nie bede, ale do tej pory czesto miewam sytuacje kiedy sie gdzies spojrze cos zrobiie jest jakis szczegol ktory mi przypomina tamta sytuację takie podobne cos nie wyrazne widzenie trochę, jakbym patrzyla z wysoka na wszystko dziwnie tak, ale mowie sobie nic mi nie jest, znow ci sie wydaje. niedawno psychiatra powiedziala mi ze moglam miec wtedy padaczke tzn jej atak bo raz czy dwa w zyciu kazdego czlowieka moze sie to zdarzyc i o niczym nie swiadczy, ze moglo byc wtedy mnostwo czynnikow ktorych ja nie wzielam nawet pod uwage - przebyta infekcja, oslabiony organizm, dojrzewanie, jakis stres i ten stroboskop - to wszytsko zlozylo mi sie na to ze dostalam takiego ataku, i ze podczas dojrzewania wlasnie stare komorki mozgu zostaly wyrzucane w ten sposob jaki miałam-przez padaczkę i ze teraz mam byc spokojna bo juz w mozgu nie będzie takich zmian i czynnosci bo dojrzewanie sie zakonczyło. po za tym ja jeszcze czytalam ze takie uczucia nie musza swiadczyc o padaczce, to tez jest zwiazane ze stresem i nazywa sie odpowiednio derealizacja i depersonalizacja, wpisz sobie w wyszukiwarke i bedzie tego pełno. :)

Odnośnik do komentarza
Gość przerazona

Dopóki człowiek nie doświadczy tej choroby to nie ma pojęcia co to znaczy. ja już nawet nie mówię w domu jak się czuję bo słyszę tylko *a skąd Ci się to wzięło, przecież my jesteśmy normalni*. tylko mój narzeczony wykazuje zrozumienie, a przynajmniej nie dziwi się tak idiotycznie, że mam takie a nie inne lęki. są one związne głównie z nim, ale już nie mogłam dłużej ukrywać tego przed nim. w piątek byłam u internisty przypadkowo i po chwili rozmowy i przejrzeniu mojej karty popatrzył na mnie i powiedział *Pani to chyba oprócz tego ma straszną depresję*, zapytałam go skąd ten pomysł to dodał *proszę Pani, 30 lat w zawodzie, widziałem już chyba wszystko* i kazał mi brać pramolan i iść jak najszybciej do psychiatry bo same wizyty u psychologa nic nie dadzą. no i znów zaczęłam brać pramolan, faktycznie boję się jakby mniej, zaczynam jeść normalnie, ale skutki uboczne są nie do wytrzymania. cały czas podwyższona temperatura, wypieki na twarzy, serce wali tak samo mocno i senność. potworna senność. w ogóle wstawać z łóżka mi się nie chce. ale wolę wychodzić z domu, chodzić do pracy bo siedzenie sameu w domu doprowadza do jeszcze większych problemów. człowiek zostaje sam ze sobą i myśli, trawi po milion razy te same problemy i wkręca sobie dużo gorsze rzeczy. chociaż efekt po pramolanie i tak nie jest najlepszy, bo są momenty, że zaczynam myśleć o tym, że jeszcze dzisiaj nic złego nie pomyślałam i tak się nakręcam wewnętrznie. a co do źródeł tej choroby to chyba jest tak, że ludzie wrażliwsi ze słabszym charakterem czy może słabszym poczuciem własnej wartości, na pewne rzeczy reagują takim stresem właśnie. moja choroba związana jest z ojcem, nie będę się wdawać w szczegóły, ale generalnie całe moje dzieciństwo, jego braki czy przykrości z tamtego okresu odbijają się na moim życiu obecnym. przynajmniej tak twierdzi psycholog. a co ciekawe, moja siostra, wychowana przeciez w tym samym domu, tak samo jak ja, bez zadnych roznic w traktowaniu, jest zupelnie wolna od takich lęków, nerwic itd. więc to chyba faktycznie kwestia podatności, wrażliwości. sama nie wiem. ale jak analizuje z pychologiem moje zycie to choroba zaczela sie duzo duzo wczesniej niz mi sie wydawalo. gdyby wtedy ktos zauwazyl albo wpadl na pomysl zeby mnie leczyc to moze teraz byloby inaczej. a tak, przed najwazniejszym dniem mojego zycia (slubem) przezywam koszmar. naprawde wolalabym zeby ktos powiedzial, że jestem chora na jakas konkretna chorobe, dal antybiotyk i odeslal do domu. a tak czeka mnie i was wszystkich leczenie latami, praca nad soba i ciagly strach naszych bliskich ze znow beda to z nami przezywali.

Odnośnik do komentarza
Gość paulisiek1

Dzięki dziewczyny, że napisałyście, fajnie jest wiedzieć, że ktoś wie co czujesz. Wcześniej nie miałam takich objawów, tylko takie dokuczliwe to np. jak już się kładłam do łóżka to drętwiał mi język(okropne uczucie) pewnie większość z was wie o czym mówię, suchość w buzi i jak już mi się to robiło to się zaczęłam bać, że inne objawy dojdą, ale nauczyłam się panować nad tym i jak mi się zaczynało to nie nakręcałam się i przechodziło, ale za to nie mogłam zasnąć, serce mi waliło bo cały czas się obawiałam, że to wróci.. A teraz doszły te problemy z głową, nie wiem czy to są takie zawroty głowy, ale jak np. szłam po ulicy to tak jakbym płynęła.. Pieprzone uczucie;( a to, że nie mogę ustać na poczcie w kolejce, bo mnie rozpycha głowa jakby miała mi zaraz zacząć drgać.. zaczęło się ok. miesiąc temu i myślę, że czas najwyższy iść do lekarza zrobić wszystkie badania, chcę żeby lekarka skierowała mnie na wszystko co możliwe, żebym się trochę uspokoiła. Te objawy są gorsze od tych , które miałam, ciało mi drży w środku, nie widać z zewnątrz, ale ja się tak czuję.. a wczoraj jak zasypiałam to czułam jakby mi żyły zatkało.. O szkole mogę zapomnieć, skończyłam liceum i się boję iść dalej, stoję w miejscu, nie dałabym rady usiedzieć na lekcji. A co do poprawiania włosów to mam tak samo, co chwile nerwowo to robie, ale nie mam powodu do denerwowania się, po prostu naglę zaczynam czuć to uczucie w głowie i muszę, a jak siedzę zawsze muszę podpierać ręką głowę, bo znów czuję uścisk. Ja myślałam, że bierze się to z fobii społecznej, ale uważam że w moim przypadku to nie możliwe, zawsze byłam towarzyska, nie byłam bardzo nie śmiała a tu takie coś, chciałabym normalnie żyć i się czuć. Mieszkam z chłopakiem i on chcę wyjechać ze mną za granicę do Anglii, a ja mu wiecznie odmawiam, bo muszę wiedzieć co naprawdę mi jest, czy lepiej się poczuję. Ja tak naprawdę bardzo bym chciała wyjechać, ale jak wiem, że będę się źle czuła tak daleko od domu- nie wyobrażam sobie tego. Mam do Was pytanie, czy te leki, które bierzecie działają, jak o jest? Macie jakieś objawy uboczne, gorsze, częściej czujecie się po nich źle czy dzięki nim zdrowiejecie? Ja oprócz ziołowych tabletek i melisy nie wyobrażam sobię brać innych tabletek, chyba, że będę miała świadomośc tego, że one mi pomogą i wyzdrowieje.

Odnośnik do komentarza
Gość przerazona

Nie wiem czy po tabletkach sie zdrowieje. to chyba tak nie dziala. trzeba równocześnie brac tabletki i chodzic na jakas terapie. bo te lęki to kwestia Twojej psychiki a chyba samymi środkami farmakologicznymi nie da się uzdrowić psychiki. tak mi się wydaje. ale nie ulega wątpliwości, że tabletki tłumią lęki. ale jeśli szukasz lekarstwa na dolegliwości fizyczne (kołatanie serca, suchość w buzi, zawroty głowy) to po tabletkach przez jakiś czas jest właśnie gorzej. bo skutki uboczne prochów to właśnie to. ja jak zaczynam wpadać w panikę to powtarzam sobie, że to tylko moja wyobraźnia, że to nieuzasadnione lęki i czasem samo przechodzi. kwestia zrozumienia, że boimy się totalnie nieuzasadnionych rzeczy, że nasze obawy to tylko wytwór umysłu. mi przynajmniej bardzo pomaga takie mówienie sobie i tłumaczenie w myślach, że to absurd. chociaż i tak potem to wraca. ale to właśnie ta praca nad sobą jest najważniejsza.

Odnośnik do komentarza

Myszon -dzieki za wsparcie :) paulisiek1 ja tez zawsze musze podpierac reka glowe ... A co do leków to każdy organizm reaguje inaczej ,zalezy tez od lekow ,ja biore od czasu do czasu wieczorem tranxene to rano mam przez ok godzine nudnosci a mam jeszcze 3 inne lekarstwa ale ich nie biore bo poprostu bo sie ze zwariuje po nich ... a jak juz sie doprowadzilo do silnej nerwicy to melisa ani inne leki uspakajace nie pomagaja ( wiem z doświadczenia ) . Pozdrawiam wszystkich nerwicowców :]

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Nie odzywałam się od kilku miesięcy. Piszę ponieważ widzę, że wciąż wiele z Was tkwi w tej okropnej chorobie i nie próbuje się leczyć. Zamiast robić kolejne badania, odstawiać samemu leki, kombinować i unikać psychiatry - zaufajcie lekarzom. Zaufajcie wieloletnim studiom i doświadczeniu. Moja choroba zaczęła się w sierpniu 2010. Przywaliła mnie swoim ciężarem i rozsypała cały mój świat. Nie wychodziłam z łóżka, mdlałam, dusiłam się itd. Kiedy zaczynałam brać leki (doxepin - tak wiem lek starej generacji). Wielu ludzi mówiło mi, ze leki nie pomagają, że uzależniają itd. itd. W tej chwili po pół roku brania leków (najmniejsza dawka), skończyłam studia, pojechałam na wakacje, pracuję. Czy jestem zdrowa? Nie jeszcze nie. Nadal nie jeżdżę sama komunikacją miejską i nadal budzę się z okropnych snów przerażona. Z tygodnia na tydzień jest jednak coraz lepiej. Od jutra zaczynam odstawiać mój lek i zamieniam go na inny - łagodniejszy. jeśli ktoś z Was waha się lub ma jakieś pytania, z chęcią podzielę się swoimi doświadczeniami. Pozdrawiam i trzymam kciuki za każdego z Was, towarzysze niedoli :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie już kiedyś tutaj byłem aktywny. Wiec moje leki zaczęły się z 4 miesiące temu na początku było strasznie wręcz masakrycznie nie moglem spac kilka nocy nie spałem płakałem ze strachu serce mi bilo jak powalone słabo sie czułem ciężko mi sie oddychało ręce mi się pociły i stopy bardzo. Następnie miałem poczucie nie realności z myślami zwariowania :( . Brałem atarax 2 tabletki wciągu dnia i 2 tabletki afobamu mocny psychotrop. Pomagało rewelacyjnie ustąpiły aż tak silne leki . Teraz od ponad 3 tygodni nie biorę żadnych leków w ogolę i daje sobie rade łapie mnie kilka razy dziennie bardzo mocno naj bardziej właśnie boje sie ze zwariuje przez to :( tego się bardzo boje albo źle się czuje odczuwam lek ale radze sobie z tym przechodzi po pewnym czasie ciężko mi sie zasypia bo jak kładę się i jest cisza w domu to dużo myślę. Tak samo nie umiem sie cieszyc tak bardzo z życia jak przed tym jak tego nie miałem :( I oczywiście nie pije juz alkoholu ponieważ po nim mi sie to nasila . Nie wiem jak to długo będzie trwało ale mam nadzieje ze przejdzie jak ktoś może jakieś ćwiczenia pozwalające zapanować na tym jak znacie albo coś doradźcie jak sobie pomoc z tym sobie poradzić. Dziwie się strasznie ponieważ dopiero co miałem 18 i już takie coś strasznie chciał bym być taki sam jak moi rówieśnicy bez żadnych lęków i zmartwień i napiszcie mi czy to normalne ze w moim wieku to sie zdarza i czy jest jakaś możliwość bym przez to miał poważna chorobę psychiczna tzw zwariowanie bo się tego boje naj bardziej. dzięki za wszystko pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie, drążac temat chciałabym poznać Wasze zdanie na temat zaczynania rozmowy z Nim - czy chcieliście/chcecie, aby ktoś zaczął temat, rzecz jasna nie przy obiedzie, ale w dogodnej atmosferze, czy dobrze jest prosić, aby On opowiedział mi o swoich lękach, rozłożył to na czynniki pierwsze,opowiedział o poczatkach? I czy mówić swoje zdanie, czy tylko słuchać? Mówić swoje zdanie w formie pytań np. *Czy nie uważasz, że może to byc przez to...?* *Czy nie masz wrażenia, że to jest od tego...?*. Czy w ogóle nie chcecie słuchac takich rzeczy? Traktujecie to jako wsparcie, czy jako, no nie wiem, *mądrowanie się*? Miłego dzionka!

Odnośnik do komentarza
Gość martaaa123

Ja gdybym widziała ze cos komus lezy na sercu to w dogodnej atmosferze - spacer, czy dom kiedy jest cicho, nikt nie musi sie przed nikim wstydzic, bez obaw, ze ktos moze podsłuchiwac, moze i bym sprobowała zaczac rozmowe, ze mi tez jest ciezko kiedy widze jak sie meczysz, ze chcialabys aby wszystko bylo w porzadku, ze nie wiesz jak mu pomagac i sie zachowywac, uswiadomic mu ze zawsze moze do ciebie przyjsc w nocy o polnocy z głupotą, ze ma w tobie zawsze wielkie wsparcie i tak od deski do deski spytac czy chce porozmawiac o tym wsyztskim po prostu. Nie chce to nie nasilac, ale powiedziec ze jak nie dzis to jutro, zawsze moze przyjsc sie wygadac, a jak jednak bedzie mowil no to słuchaj, mysle ze masz jakies zahamowania takie wlasne to sie czuje wewnatrz i bedziesz przy rozmowie wiedziala jakie pytanie moze zabolec a jakie jest stosowne.. i zastanawiam sie czy ktos z takich jak my lubi gdy mu sie okazuje wspolczucie? hm.. sama nie wiem.. no ale ja bym chciala generalnie zeby ktos mnie wysluchal i nie mowil przesadzasz, wyluzuj, znowu sie zaczyna to samo przeciez ci przeszło, wszystko sprowadzaasz do jednego, itd. a gdyby mi bylo cos w danym momencie i bym sie popłakała z bezsilnosci chcialabym zeby byl wtedy ktos kto przytuli, potrzyma za reke, zeby czuc, ze masz kogos obok siebie.. mi sie wydaje ze takie wsparcie daje bardzo duzo.

Odnośnik do komentarza
Gość martaaa123

Agaa, ja 2 i pol roku byłam w strasznym stanie. nikt mi nie dał lekow ani nic, zreszta nikt mi nie powiedzial w 100% co mi jest. porobiłam badania ale diagnozy 0, tylko takie ze oj nerwy cie szarpią. nei wychodziłam z domu, bałam sie wszytskiego, nie moglam spac, kolatalo serce, w mozgu mi sie przelewalo, nie czułam rąk, nog, brzucha, czasem serca, ono tez mi sie rozlewało po calym ciele, zawrty głowy, nierealnosc, dusznosci niesamiwote, nie rowny oddech, nie czucie jezyka, uciski w głowie tez masakryczne, jakies skurcze, ciarki, oblewanie potem, polowy nie pamietam nawet juz. ja codziennie przez jakis okres zylam w strachu, mi poziom adrenaliny nie spadał w ogole.. caly czas spiecie, oczy jak 5 zł, non stop sie trzesłam z nerw... jakby za drzwiami czyhał na mnie morderca i bałam sie o wlasne zycie. a tu trzeba isc do szkoly bo wakacje sie konczą.. na pogotowiu ile razy bylam zaawsze skierowanie do szpitala dostawałam- nigdy nie poszlam bo jeszcze gorzej by mi było a badania miałam wsyztskie zrobione.. i tak jechałam na ziolowych lekach mimo ze nic nie dawały i trzeba sie bylo otrzasnac zasiasc w lawce, no i zasiadłam, lapały mnie lęki ale musialam siedziec na du*pie, bywało gorzej, lepiej, ale z tego najgorszego stanu wyszłam sama. bez lekow, mimo ze miałam przepisane przez neurologa. teraz juz nie mam tak ze codziennie mi cos jest, gdy sie stresuje jakas sytuacją to wtedy to wychodzi no i gdy jade dalej od domu do szkoly i tam jestem uzalezniona, wtedy mi gorzej. ale w domu? praktycznie nic... a jesli juz to na ogol to ogarniam. teraz jest cieplo non stop jestem na dworzu a to z psem a to na rowerze.. wiadomo ze nie zawsze jest kolorowo bo to wszystko sie pamieta co było, ale nie jest taka tragedia jakabyła ze mna na początku.. 2 miesiace przesiedzialam w domu. do sklepu bałam sie wyjsc nawet, na lawke na 5 minut. wiec ja sie tym pocieszam, ze bez lekow przeszlam najgorsze sama. a dalej sie okaze.. ale wiem ze nie chce brac jednego leku a na jego zle skutki kolejnego.. po co mi seronil? kiedy ja mam swietne samopoczucie? kiedy jestem usmeichnieta? a on ma tak dzialac, wychwyt serotoniny by sie mialo dobry nastroj a ja nie mam doła, nie jestem smutna, a pogorsze sobie tylko sprawę bo po nim wiekszosc ludzi ma straszne skutki uboczne.. ja mam tylko skaczace nerwy to tu to tam po organizmie kiedy im sie zachce, a nie depresję.. wole nei probowac i zyc jak zyje, gorzej, lepiej..

Odnośnik do komentarza

Witam u mnie lęki pojawiły się 10 lat temu na początku myślałam że jestem w ciąży bo od jakiegoś czasu staraliśmy się z mężem o dziecko niestety szybko się okazało że to jednak nie jest ciąża .Nie wiedziałam co się dzieje nie mogłam jeżdzić autobusem dostawał biegunki zawsze gdy miałam jechać najgorzej było gdy wracałam z pracy bo już od przerwy źle się czułam mój lekarz mówił że nie powinnam przestawać jeździć autobusem bo może być gorzej ja oczywiście nie słuchałam wolałam jechać 10 km rowerem nawet w mróz niż męczyć się autobusem ,i to był błąd .Dziś mimo upływu czasu strach nie minął wręcz się nasilił autobusem nie jeżdżę od 8 lat do kościoła przestałam chodzić odsunełam się od znajomych dalszy spacer nie wchodzi w rachubę i co gorsze boję się brać jakiekolwiek leki bo aż słabo mi się robi na samą myśl .W domu czuję się w miarę dobrze ,gorzej jest gdy mam gdzieś wyjść .Zastanawiam się tylko czy to kiedyś minie czy będę mogła żyć normalnie .Chciałabym pójść do pracy i zacząć żyć bez strachu mam małe dzieci więc tak sobie tłumaczę że dzieci podrosną będę musiała wrócić do pracy i może wszystko minie.

Odnośnik do komentarza
Gość karolaaaaa

Martaaa123 - to, co pisałaś w swoich postach jest dla mnie bardzo cenne. Twoje przeżycia i objawy są mi bardzo bliskie, w zasadzie identyczne. Dziękuję, bo dzięki Twoim wypowiedziom staram się to sobie wszystko poukładać i na nowo zrozumieć co się ze mną dzieje...

Odnośnik do komentarza

A czy was boli glowa non stop mnie od ponad msc jak wstane rano zaraz boli glowa do samego wieczora,bol okropny srodek glowy czaszka promieniuje do czola,boli piecze,jakby mialo na pol glowe rozwalic juz nie moge wytrzymac.czy to od nerwicy?bo ja juz nie wiewm co myslec od nerwicy moze bylaby jakas chwilowa przerwa w bolu,a to non stop codziennie.juz nie daje rade,moze to jakis stan zapalny glowy?Jak wypije XanaX to chwilowo przechodzi a potem od nowa.nie wiem co robic

Odnośnik do komentarza
Gość karolaaaaa

Mnie swojego czasu takze bolala codziennie - budzilam sie z bolem glowy i szlam z nim spac. Trwalo to przez kilka dobrych lat... Bylam przekonana, ze mam guza mozgu i Bog wie co jeszcze. Zrobilam tomograf, rezonans, eeg i inne badania, ktore wykluczyly moje poderzenia. Wykryto mi jedynie zanik korowy w podwzgorzu, ale to nic takiego strasznego w porownnaiu do moich podejrzen. Nie bralam ani nie biore zadnych lekow od glowy bo po prostu nic mi nie pomaga - musze przeczekac. Teraz bole troche ustapily (kiedy dowiedzialam sie, ze z glowa wszytsko w porzadku), ale jesli sie pojawiaja sa bardzo silne. Nie zdiagnozownao przycyzny. Lekarze stwierdzili, ze to mogrena i bole na tle nerwowym.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×