Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkimJ Jakoś dawno mnie tu nie było, trochę zabiegana jestemJ. Jak wcześniej pisałam pojawiły się jakis czas temu u mnie znowu ataki, ale na szczęscie już sa co raz rzadsze, lub ja już nauczyłam się z nimi zyc. Bo dziś np. trochę mnie złapało i już miałam nie iść na solarium, ale stwierdziłam że tak nie może być no i poszłam i jak się tak fajnie wygrzewałam, to wyobrażałam sobie, że jestem w ciepłych krajach na wakacjach z rodzinką, jak wyszłam to było zdecydowanie lepiejJ. Już jakoś się staram nie wkręcać, że jestem chora. Tłumaczę sobie, że to tylko nerwica i zaraz atak sam przechodzi, tak jakby czuł, że tu się niczym nie nakarmi a ja się czuję o wiele lepiej. W ogóle to poczytałam trochę książek i już wiem, że aby wszystko pokonać trzeba się pokochać. No, a że ja nie bardzo siebie akceptuję to wzięłam się w garść, zaczęłam od nowa ćwiczyć, przeszłam na dietę i teraz cierpliwe czekam wymarzonego efektu. Nie ma się co poddawać, nie można się przejmować głupotami i się nakręcać. Można przecież umrzeć z wielu różnych powodów i nie koniecznie musi to być choroba, więc myślę, że co ma być to będzie. Nakręcam się pozytywnie i nie zważam na nic tylko się śmieje i śpiewam ( dziś nawet w sklepie mi się zdarzyło J ). Dla wszystkich zainteresowanych lekami - ja biorę Zoloft, lek zaczyna działać dopiero po ok. 6 tygodniach a naprawdę zauważyć rezultaty da się po ok. 3 miesiącach, ale wiadomo jak coś trwa dłużej to lepiej działaJ. Dodatkowo mam xanax, lek o natychmiastowym działaniu uspokajającym, przepisany w razie ataków paniki. Łykam też BodyMax i magnez. Dla zainteresowanych książkami, ja mogę polecić: " Poznaj moc, która jest w Tobie " i " Możesz uzdrowić swoje życie" obie autorki Louise L.Hay kupione na allegro. Oczywiście polecany przez wszystkich " Sekret " i książkę Anny Polender " pojedynek z nerwicą " . Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłam. A i każdego ranka jak wstaje to śpiewam córci piosenkę " dzień dobry, dobry mamy dzień, nie grymaś i uśmiechnij się....." sama się uśmiecham wtedy i dzień zaczynam pozytywnie. A i serial " przyjaciele " dla mnie super, śmieje się zawsze a prawie znam na pamięćJ

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich jakoś różnie to u mnie bywa, w sumie jest w miarę ok ostatnio, nie miałam arytmii już jakis czas ani razu tego zatrzymania się serca, ale czasem mnie serce piecze, kłuje. poza tym jestem zmęczona wiecznie, siedzę cały czas w domu i narazie do psychiatry nie pójdę bo zwyczajnie nie mam na to kasy, popsuł się nam samochód i wiadomo pięć stówek poszło na to, bez samochodu nie możemy funkcjonować. i tak muszę czekać na jakąś wolną kasę, a z drugiej strony po prostu uważam że w końcu samo mi przejdzie, że kiedys stopniowo powoli jak teraz zapomnę o tym nauczę się z tym żyć przyzwyczaję się... zapomnę znudzi mnie to... Powiem Wam że zauważyłam że jak o tym nie myślałam ostatnio mi się po prostu udało i to na dłużej to było ok, nie zastanawiałlam się nad tym, a tylko jak zaczynam się ruszać po domu to się zastanawiam nad tym czemu taka zmęczona jestem jakbym tonę węgla przerzuciła i czemu serce tak się męczy, może po prostu jestem leniwa wygodna nie wiem nic mi się nie chce od tego już prawie trzyletniego siedzenia w domu z dzieckiem bez stałego zajęcia typu praca itp. bo nauka to nie to samo zwłaszcza zaoczna. Wczoraj mąż rozmawiał ze mną i mamą i powedział ze ja ciągle mierzę puls itp i mówię ze mam zawał a mama ze jeśłi tak rzeczywiście jest to trzeba jakiejś pomocy, i w życiu znowu bym nie pomyślała że takie objawy to wszystko może być nasza psychika... zawsze myślalam ze ludzie którzy chodzą do psychiatry itp mają problemy psychiczne a nie zdrowotne, a tu jest tak że zdrowie szwankuje, a psychiatra i wszyscy mi mówią ze to moja psychika:) ne moge jakoś tego pojąć... Pozdrawiam Wszystkich

Odnośnik do komentarza

Witam Was wszystkich!!! Na samym wstępie pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości w pokonywaniu tego choróbska. Ja zmagałam się z depresja 3 lata! Pamiętam datę jak mnie *wzięło* i jak odpuściło... A więc zacznę od początku... Mając lat 9 byłam brzydka, gruba- dzieci mi dokuczały i strasznie zawzięta- uczyłam się dodatkowo języka angielskiego. Pewnego wieczoru poszłam spać i nagle zaczęłam się dusić. Nie mogłam oddechu wziąć- zawołałam rodziców, dziadkowie się zlecieli, po pogotowie zadzwonili. W 4 szpitalach podejrzewali u mnie różne choróbska tylko nie nerwice. Aż w ostatnim stwierdzili, ze wszystko na tle nerwowym..mianowicie ( jako 9 - latka) wszędzie musiałam się poruszać z piciem, nie mogłam nic jeść, bo nie mogłam przełykać. Ale ze byłam mała i nie wgłębiałam się dlaczego to mam .... co to spowoduje... po prostu o tym nie myślałam i przeszło. Pozostawiło tylko po sobie moja nerwowość....Cale moje dorastanie, z byle powodu ryczałam, wszystkiego się bałam...ale najważniejsze- nie było to bardzo uciążliwe i NIE ZATYKAŁO MNIE!!! Później poznałam mojego byłego męża....no i dokładnie 21 maja 2007r nerwica powróciła.. Odnosiłam wrażenie, że język ucieknie mi do gardła, wiecznie coś miałam w tym gardle, zasypiałam przy zapalonym świetle i telewizorze( w zależności od nasilenia) Stałam się abstynentką, spałam po 3 godziny w nocy,paliłam z nerw po 2 paczki lub 3 na dobę!!! (bo jak nie spałam w nocy to tez paliłam tak jak w dzień)Najgorzej to łapało mnie na noc jak już wiedziałam, że zaraz trzeba będzie iść spać, że będzie cisza, spokój. Wtedy łapałam się za sprzątanie, byle by nie myśleć, byle by czymś zająć głowę....i byle by do rana. To było straszne!!!Kontrolowlam swoj oddech...bo zapominalam o nim!!! Miałam tzw. bezdech... wtedy brała mnie panika..miałam wieczny strach przed tym, że umrę, że się uduszę, ze nikt mi nie pomoże. Wielokrotnie byłam na ostrym dyżurze.Nigdzie nie wyjeżdżałam bo się bałam...a jesli już gdzieś miałam jechać, to tam gdzie jest szpital w pobliżu. Najlepiej czułam się u mamy w domu...bo w sumie tylko ona mnie rozumiala..( też miała nerwice tylko umiejscowioną w żołądku) gdy miałam atak kolejny... już chyba tysięczny to spojrzałam w lusterko i aż sama się siebie wystraszyłam...ja wyłam, łzy mi nie leciały, ale miałam taki niesamowity obłęd w oczach ze szok!!! To co zobaczyłam to dało mi do myślenia...od razu się uspokoiłam....w moich oczach było widać tylko panike...nic więcej..Od tamtej pory jak miałam atak to szłam do łazienki, patrzyłam się w lustro i mówiłam do siebie, na siłę się uśmiechałam...MÓWIĘ WAM, ŻE TO MI STRASZNIE POMAGAŁO, tym bardziej, że mój były mąż i cała reszta innych osób śmiała się z tego, nie wierzyła mi...więc byłam z tym sama. 3 lata się z tym męczyłam!!! SAMA z PERSENEM!!! Przez 3 miesiące miałam to codziennie, później 5 dni spokoju i kolejne 2 miechy walki z tym gównem, później tydzień spokoju i kolejne 3 miesiące codziennego zmagania się z depresją.. KTOŚ MI KIEDYŚ POWIEDZIAŁ...- NAUCZ SIĘ Z TYM ŻYĆ, TO NIE BĘDZIE CI TO PRZESZKADZAĆ.Postanowiłam oszukać to choróbsko...zaczęło mnie brać to na siłę sobie wmawiałam i nic z tego nie robiłam. Pewnego dnia robiłam imprezę i stanęłam pod murem..napić się czy nie.... wszyscy mówili, błagali bym się choć troszeczkę napiła a ja się zastanawiałam, aż postanowiłam- chciałam poczuć ten rausz w głowie..ten dobry humor i powiedziałam sobie- ALBO SIĘ NAPIJĘ I MNIE UDUSI ALBO BĘDZIE WSZYSTKO OK. Napiłam się i od tego momentu mam ŚWIĘTY SPOKÓJ!!!!!!!!!DOKŁADNIE 28 sierpnia 2009 ODPUŚCIŁO!!! WIĘC KOCHANE KOBIETKI UWIERZCIE W SIEBIE..JAK JA POTRAFIŁAM TO POKONAĆ TO WAM TEZ SIĘ TO UDA. POKOCHAJ CHOROBĘ, TO PRZESTANIE WAM PRZESZKADZAĆ, A JAK SIĘ JUŻ DO NIEJ PRZYZWYCZAICIE I PRZESTANIE WAM PRZESZKADZAĆ TO SIĘ JEJ POWOLI POZBĘDZIECIE... POZDRAWIAM SERDECZNIE I JEŚLI MOGĘ W CZYMŚ POMÓC TO PODAJĘ NR GG 32739454

Odnośnik do komentarza

Witam zaczęłam terapie u psychologa sama sie zgłosiłam bo juz nie daje rady,narazie miałam 2 spotkania,byłam też u psychiatry stwierdził depresje lękową,chciał przepisać mi leki,ale zapytałam czy widzi szanse że dam sobie jakoś rade wyleczyć się samą psychoterapią bez leków,to powiedział że widzi taką szanse i narazie leków brać nie musze wrazie czego mam zadzwonić i przepisze mi,ale ja już brałam leki kilka krotnie i w sumie że dobrze się czułam to nie zadużo pamiętam z tych okresów i jeżdże codziennie autem a mówił że te leki żle wpływają na jazde i ogólnie a ja jeżdzić musze,zobacze próbuje i chociaż ostatnio niemam na nic ochoty to staram się. najbardziej mnie przeraża to że czuje drętwienie lewej strony twarzy,czasem reki i nogi,i mam jakąś plamkę na oku w polu widzenia i to mnie dołuje,kiedyś plama pojawiła się na lewym oku nic nie widziałam,brałam jakies leki i niby została sama obwódka,rok temu opadła mi powieka i miałam jakiś oczopląs,leżałam w szpitalu,badania ok i powiedzieli że to od pigułek antykoncepcyjnych więc przestałam je brać,oko się podniosło i ok. ale teraz znowu czasem czuje jakby mi to oko drętwiało,widze tą plamke,pozatym czuje jakby mi lewa strona głowy nie funkcjonowała,wogóle nie chce mi się nawet nic mówić,sprawia mi czasem problem wysłowienie się,nie mogę się skupić nie zapamiętuje informacji,senna jestem non stop,oczy jakbym miała jakis oczopląs ale tylko takie uczucie mam,brak wiary w siebie,otępienie,strach przed zwariowaniem mnie przesladuje non stop,boję się że komuś naubliżam albo coś,no normalna masakra,mdłości niewiem już co mam robić?

Odnośnik do komentarza

A z tym pulsem to kiedyś miałam tak często że go sprawdzałam,a teraz sporadycznie ale zostało mi to w nawyku i sprawdzam nadgarstek,lub na szyi,to już zrozumiałam że objaw nerwicy ale chce już zrozumieć reszte i wyzdrowieć:( chce iść do pracy ale się boje i mysle sobie że jestem za głupia, że nic niewiem,że jestem jakąś wariatką,nie poradze sobie i wogóle,nie skończyłam szkoły bo ta choroba mi na to nie pozwoliła,ale wcześniej wiedzziałam że szybko się naucze powierzonych zadań,teraz w to wątpie,płacze,co pare dni tak mnie dopada,sama już nie wiem co myśleć, mąż stracił prace,ojciec zadłużony przez byłą żone i jeszcze nie wiem czy nie wyląduje na bruku bo kazała nam się nie długo wyprowadzić jego była,i chociaż ojciec mówi żebym się niemartwiła bo sobie poradzimy to ja jednak chyba nie potrafie nie myśleć o tym i może dlatego tak się czuje,normalnie takie problemy nas dopadły w tamtym roku że koniec,mam zadłużyła się na mieszkaniu przez brak pracy,siostre ścigają za dług,normalna porazka, chyba to wszytsko mnie tak dobiło ale nie umie na to odpowiedzieć w 100% dół mam i tyle,potrzebuje jakiegoś kopa,potrzebuje sie ocknąć i zacząć mysleć i zapamiętywać a ja nie umie ostatnio może jakieś ziołowe leki są na to?

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie wszystkich nerwusów.Doro nie wiem czy Tobie pomogą leki ziołowe,ale mi pomagają, muszę przyznać ,że do tej pory brałam (8 lat) zwykłe tabletki uspokajające (ziołowe),niestety przestały na mnie działać i teraz biorę też ziołowe ,ale troszkę silniejsze VALUSED.Nie biorę ich stale tylko wtedy gdy czuje ,że idzie atak.Ale ostatnio staram się przetrzymać ten niepokój,albo znajduję sobie coś do robienia i nie myślę o tym bo wtedy się nakręcam i jest jeszcze gorzej.Jeżeli nie bierzesz żadnych leków to ziołowe powinny Ci pomóc no i oczywiście pozytywne myślenie.

Odnośnik do komentarza
Gość Marcinequk

Witam.Czy uwazacie ze mam nerwice?lekarze nie wiedza co mi jest a w internecie wyczytalem m.in.swoje objawy pasujace do tej choroby.Mam zawrty glowy ale tylko gdy jestem w pracy z ludzmi lub gdy robie zakupy w supermarkecie,przytkane ucho,sciska mnie w klatce piersiowej,gdy rozmawiam z kims trzezwy i ten ktos patrzy mi w oczy dostaje jakis tik nerwowy i nie panuje nad oczami,same sie zamykaja,utrudnia mi to strasznie zycie codzienne i mam to juz od dziecka,w szkole zawsze sie modlilem zebym nie musial nic czytac na glos bo wtedy mialem masakre!,przez to wiecej pije zwlaszcza jak mam sie z kims spotkac, to jest straszne...zawroty glowy mam od 2 miesiecy ale zaczynaja byc juz mocniejsze i przestaje nad tym panowac.jestem w anglii a moj angielski jest slaby wiec ciezko mi idzie z tutejszymi lekarzami.bardzo prosze mi pomoc

Odnośnik do komentarza

Cześć wam! ja już nie wiem co mam zrobić.... kurde wczoraj byłam w szoku.... poszłam na impreze z super nastawieniem *niby* wypiłam 3 drinki i serce omal mi nie wyskoczyło! nie mierzyłam pulsu bo by było gorzej! tragedia! ja pić nie mogę! już tak raz w grudniu miałam i od tamtego zdarzenia nie piłam do wczoraj i znowu to samo! co ten mój mózg wyprawia!!!!!!!!!!!!! czy komus się zdarzyło podczas picia straszne kołatania? może ja mam arytmie ;(((((( czy coś! yhy żeby z imprezy wracać o 22????????? chyba lekka przeginka! ;(

Odnośnik do komentarza

Marcin - na moje oko nerwica, bo ja też mam teraz takie objawy że kręci mi sie w głowie w tłumie, w marketach i różne podobne akcje! ale u mnie to najgorzej jazda na serce! ale cóż.... tak jak koleżanka pisała wczśniej (ananasek) - trzeba tą chorobę pokochać i sie do niej przyzwyczaić - brzmi nierealnie - ale jest to do zrobienia! haha! za dużo w nas lęku i brak wiary! trzeba to zmienić! jestem dziś w nienajlepszej kondycji psychicznej ale mimo wszystko gorąco pozdrawiam i życzę lepszego dnia niż mam ja! ;)

Odnośnik do komentarza

Witajcie hrabina ja też mam podobnie już nie piję alkoholu w ogóle, niestety chyba tylko kilka łyczków żeby nie było że jestem jakimś odmieńcem, bo nie jestem chętnie bym się napiła wyluzowała jak kiedyś potrafiłam a teraz nawet piwa jednego nie mogę wypić, masakra to jest co jest w mojej głowie o czym myślę wtedy. Boję się zawsze że serce wyskoczy,i w ogóle jest lipa. Więc to chyba normalne, a że myślę o sobie jak jakiejś chorej niedomagającej to już norma, Pozdrawiam Kochani

Odnośnik do komentarza

Wszystko było w miarę ok, ostatnio nawet nie zaglądałam na forum nie myślałam, i dziś znowu, czuję niepokój i jest mi niedobrze, mam wrażenie że serce mam słabe i z jakąś ukrytą wadą, i że nikt z lekarzy nie chciał mnie wysłać na dodatkowe szczególowe badania serca tylko dlatego że po prostu olewaja i nie mają czasu..jestem zmęczona wykończona taka w ogóle tylko bym siedziała albo spała cały czas, nie mam siły na nic, a jeszcze wczoraj byłam z dzieckiem na spacerze i było ok dobrze się czułam i w ogóle. i w ogóle w piątek jadę na studia i sesję mam i tak już na samą myśl od wczoraj jest mi niedobrze. naczytałam się w internecie o świńskiej grypie i mimo że wiem że media robią sensacje to i tak gdzieś mi utkwiło że osoby z wadami serca umierają na grypę... eh i tak będę się męczyła.

Odnośnik do komentarza

Hej, czy to normalne, zeby przed kazdym wyjsciem z domu odczuwac stres, bardzo silne zdenerwowanie, puls 100 na min., ktory rosnie im dalej od domu? Biore 30mg propranololu na dobe, a jakas godzine przed wyjsciem lukam hydroxyzyne w syropie 10ml, ale mimo to mam palpitacje. Moze nie odczuwam leku czy tak silnego napiecia, ale mam kolatania. Czy to jest nerwica, czy problem z nerwami? czy jedno i drugie to to samo? boze juz nie wiem co robic! nigdzie dalej nie moge wyjsc sama, poradzcie mi cos, prosze.

Odnośnik do komentarza

Jellyfish - nie wiem czy cię to pocieszy, ale ja aktualnie mam puls 88-90 w spoczynku w tej chwili, powinnam w tej chwili jechać na kurs rosyjskiego.... kurde ... nie ide! bo sie boje ataku paniki, że mnie będzie dusić i serce mi będzie walić jak oszalałe,,,, to jest straszne na prawde! rozumiem Cię doskonale! oczywiście że to nerwica! też sie boje wychodzić poza dom, ale jakoś funkcjonuje, jutro zaczynam znowu chodzić do psychologa i zadzwonie sie umówić do psychiatry, bo chce być taka jak dawniej ;) czyli fajna! ;) haha Powiedzcie jak można przyzwyczaić się do tego!!!!!!!!!! no jak! wiem że ludziom się to udaje! potrzeba duuużo siły na to! jak można to polubić ! i jak omyśle że mam iść do psychologa to już mam stresa ... chociaż już do niego chodziłam i go znam ... wiadomo- wszystko tkwi w naszych głowach! możemy wszystko zmienić pozytywnym myśleniem.... ale co z tego wynika? nic! bo ciągle wkradają się chore myśli!!!! ;( ;))) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej jellyfish i hrabina:) jellyfish normalne i wiem co czujesz ja wtedy z wyjścia rezygnuję, a jak muszę to jest bardzo źle, czuję się strasznie wtedy, łykam propranolol, pomaga na szczęście, i jakoś idzie, kiedyś jak nie miałam propranololu i jak sobie o tym przypomniałam jak się wtedy źle czułam to dziś jest mi bardzo źle bo wczoraj wieczorem zaczęły nachodzić mnie te myśłi jak było na początku kiedy weszłąm w ten kanał:((( kochane ja też miałam puls 130 około jak gdzieś wyszłam, boję się wysiłku strasznie jak odkurzam to czasem łapie mnie atak i wtdey jest strasznie. dziś miałam coś strasznego myślałam przez chwilę że tracę przytomność ale nic się takiego nie stało. Kochane główka do góry w końcu nam przejdzie napewno nadejdą dni lata kiedy to odpuści cały czas tak nie będzie nie może być to po prostu trudny okres w naszym życiu ja się staram tak myślec. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Paulinka0505

Hej. Moja nerwica zaczęła się na początku gimnazjum i trwa aż do teraz..więc trochę się już męczę. Można powiedzieć, że byłam tak jakby prześladowana, przez pewne osoby. Bałam się ich, bałam się co powiedzą,co zrobią by narobić mi wstydu przed szkołą, kiedy widziałam ich w pobliżu serce waliło mi jak oszalałe. Oni ze szkoły odeszli a nerwica została. Po paru latach męczenia się ze swoimi objawami , kiedy poszłam do wyższej szkoły postanowiłam iść do lekarza i nie marnować czasu młodości, by jak najszybciej stać się jak rówieśnicy.. Najpierw był to lekarz rodzinny, który przepisał mi lek na uspokojenie, ale skierował mnie również na wizytę u psychiatry. Lekarka stwierdziła u mnie nerwicę lekową i depresję. Przepisała mi Coaxil i poleciła wizytę u psychologa. Z początku nie mogłam się zmotywować do brania tego leku , nie zależało mi czy będę brać go regularnie czy nie,nie wierzyłam, że mi pomoże, lecz dziś kupiłam dwa opakowania i będę starać się jak mogę, by walczyć z chorobą i być taka jak inni, cieszyć się każdym dniem i nie czuć strachu przed ludźmi, który mi pozostał. Kiedy idę przez szkołę, mam wrażenie, że wszyscy patrzą się na mnie i się ze mnie śmieją. U psychologa jeszcze nie byłam, czekam na wizytę. Mam nadzieję, ze to po pewnym czasie mi pomoże, bo mam dość tego uczucia bycia gorszym. Boje iść się na imprezę, o randce nawet nie wspomnę, boje się stać w kolejce w sklepie, boje się poznawać nowych ludzi. Wystąpienia publiczne są jak walka z tygrysem , kiedy mam coś powiedzieć, czuje jak mdleje, więc stronie od występów, przez co mam gorsze oceny. Nie potrafię porozmawiać z nauczycielem, odbiera mi głos, serce mi wali , mam zimne i spocone dłonie i stopy. Czasami nie mam już siły na to wszystko. Boje się podać komuś rękę, bo z nerwów mam ja spoconą. Już nie wiem , co mam robić, ale będę walczyć, po to by kiedyś pomyśleć o tym co udało mi się osiągnąć. Mam nadzieję, że zdołam wrócić do takiego stanu jaki był kiedyś. Kiedy nie przejmowałam się czyimś gadaniem na mój temat, kiedyś potrafiłam dostrzegać to co piękne i cieszyć się życiem. Kiedy o tym myślę, chce mi się płakać. Kiedy patrzę na tych zdrowych ludzi, którzy nie martwią się o to co o nich powiedzą, czy będą zdenerwowani, czy będą mieć spocone dłonie. :( Ale wiem, ze trzeba walczyć, bo bez walki nie ma nagrody :) I nie ma co się długo nad sobą użalać. :)

Odnośnik do komentarza

Hrabino, moj puls w spoczynku w ciagu dnia wynosil 100, teraz biore 30mg propranololu na dobe i mi spadl do 80. ale jak mam wyjsc to i tak sie podnosi. wieczorem jest jak u normalnego czlowieka, ale to tez pewnie zasluga tabletek. moze powinnam brac wiecej tego propranololu, bo i tak jak wychodze to mi serce lomocze, moze nie tak jak zanim zaczelam go brac, ale tak okolo 120 jest. zawsze jak wracam, to mierze. a ja staram sie cwiczyc codziennie po pol godziny. nie boje sie cwiczen. biegne wtedy w miejscu okolo 3 minut i z ciekawosci sprawdzam puls, wynosi 120, wiec jest chyba ok. tak mi sie wydaje, w ogole po pol godzinie cwiczen, nize tak bardzo wysilkowych, mam puls 120, czasem do 130, nie wiecej. a jak wychodze, to ide spacerem, u lekarki, 5 minut od domu doslownie, po drugiej stronie placu, mialam 140 ponad! hehe, idac spacerkiem, nawet nie 5 minut! maskara.

Odnośnik do komentarza

Asie, ja tez czesto odkladam wyjscia, ale doszlo do tego, ze mam kilka spraw niepozalatwianych, niecierpiacych zwloki, bardzo waznych. jutro sprobuje... nie wiem, po prostu nie wiem. juz mam tak dosyc, ze nie macie pojecia. ten propranolol redukuje adrenaline, ale chyba musialabym wziac wiecej, zeby zadziaalo. 30 mg na dobe to dawka minimalna, tam na ulotce minimum to 40mg. ale tak mi doradzila lekarka, wiec stosuje sie do tego. mam go brac 3 miesiace, a potem zobaczymy.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×