Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

SkrytyOn- biore afobam najmniejszą dawkę- i to pół tabletki na noc od paru dni i żadnych negatywnych wpływów nie ma! bierz śmiało! przepisał mi to lekarz rodzinny! a powiem, ze należe do tych ludzi nieufnych lekom i lekarzom !!! powiedziała sobie że dość tego! że biore sie za to cholerstwo! bo mam 26 (27) lat! koniec! trzeba życ! przeczytałam 2 razy *sekret* Rhonda Byrne - obejrzałam 2 razy film sekret w necie (prawie 2 h) - bo najpoierw był film a później książka! polecam! przeczytałam ze 3 razy *potęge podświadomości* joseph murphy, więc koniec narzekania!!!!!!!!! nie mówie że mi pomogło do końca, ale przybliżyło koniec tej naszej tragedii!!!!!!!!! Ludzie litości! swoim narzekaniem się nakręcamy! sprowadzamy więcej złych myśli i złych rzeczy! a mało tego- i innym zatruwamy życie i psujemy atmosfere! wiecie przecież że tak jest! więc dość!!!!!!!!!!! wyjdziemy z tego cholerstwa i będziemy wdzięczni życiu że jest piękne dla nas! cała siła tkwi jedynie w naszych myślach ! nie ma innego wyjścia i wytłumaczenia! nie wiem co macie zrobić .... psychiatra, joga, ksiązki! nie interesują mnie wasze wybory! macie się za siebie wziąść! robić to co sprawia przyjemność i koniec narzekania! ;))))))))))))))))))) chociaż nie ukrywam że mam w sobie dużo negatywnych myśli ale wiem i jestem przekonana że wejdzie mi w nawyk pozytywne podejście! i tak zostanie! i spełnie każde moje marzenie! każdy ma jakieś! więc do dzieła! nic nie dzieje się bez przyczyny- i to jest motto hrabiny! hahhaha! więc jeśli nas to dopadło to równie szybko od nas może odejść! Zuza- tez miewam ataki paniki, tylko że mi robi się słabo i wrażenie że zemdleje...zazwyczaj w supermarketach, albo przed jakimś wyjściem, albo po wejściu do znajomych, oj tak miałam z sylwestrem...... kołatania, duszności... ale bawiłam sie niesamowicie świetnie! Duuużo radości dla was! ;))))))))

Odnośnik do komentarza
Gość zuzanna777

Dzięki Hrabina trzymam Cię za słowo!Ja też staram się pozytywnie myśleć ale to nie zawsze pomaga. Postawiłam sobie cel dla którego odstawiłam leki które brałam i myślę o wiośnie, która mam nadzieję niedługo przyjdzie i przyniesie ulgę a ja zdecyduję się w końcu na drugie dziecko.Zaczęłam pisać z wami dopiero od wczoraj ale kontakt z wami i wasze nastawienie sprawia że czuję się pewniejsza i silniejsza. Mam nadzieję, że wygram z tą cholerną chorobą, pewnie już wygrałam tylko teraz muszę jeszcze o niej zapomnieć i zacząć ŻYĆ!!!

Odnośnik do komentarza

Hej R28 byłam u kardiologa i ok, myślałam że wyśle mnie do szpitala a ta nic. psychiatra powiedziała mi żebym nie robiła echa bo wpadnę w krąg badań i bardziej się nakrecę. robiłam podstawowe i jakieś z krwi i prześwietlenia, i już nie robię. co ma być to będzie, w sumie staram się nie myśleć o tym i wtedy jest ok a jak tylko zaczynam myśleć i wchodzić na forum to jest gorzej i serce zaczyna boleć i w ogóle kołatać, i się zatrzymuje czasami ze dwa razy dziennie czuję takie cos i cały dzień mam przez to zepsuty. Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich ! Przypadkowo trafiłam na to forum ale dzięki niemu zrozumiałam że muszę się zacząć leczyć. Towarzyszą mi conajmiej od pół roku napady lęku - kikla razy wracam się do mieszkania sprawdzić kurki od gazu, wody, żelazko....a po kilku godzinach ubzduram sobie że pewnie czegoś nie wyłaczyłam więc wychodzę z pracy, jadę sprawdzić. Zrobiłam podstawowe badania ale wszystko jest ok, jedynie ciśnienie mi szaleje (150-160/100-120), choć EKG niczego niepokojącego nie wykazało. Brałam też Sedatif (nieregularnie), ale w tej chwili chyba na mnie już nie działa - nie odczuwam nawet ciut uspokojenia. Jak myślicie - powinnam udać się do specjalisty - psychologa, psychiatry?

Odnośnik do komentarza

Witajcie, Pisze z perspektywy osoby zdrowej, zyjacej na codzien z chora osoba. Jestesmy jak mi sie wydaje, dopiero na poczatku drogi leczenia. Dlatego prosze, jesli macie jakies dobre rady, podzielcie sie. Jak dobrze zaczac i czy w ogole jest jakies swiatelko w tunelu..Czytam wasze komentarze i powoli sie zalamuje. Jestem dosc silną osoba z natury lecz boje sie, ze tez sie pogrąże. Maz jest dla mnie jedyna bliską osobą, mamy mala coreczke i nie mam do kogo wyciagnac ręki o pomoc...Psycholog odpada, mąz nie toleruje...

Odnośnik do komentarza

Hej mamamis dobrze że w ogóole interesujesz się tym problemem, bo wiem że moj mąż ma już dość, i śmieje się z tego a jednoczęsnie wie że jest to problem, więc dwie sprzecznośći. Nie wiem jak pomóc osobie chorej na nerwicę, ale wiem czego strasznie nie lubię jak np mąż się ze mnie śmieje, albo nie słucha mnie jak mówię o objawach rzekomo *chorego serca*, jak woził mnie na pogotowie to mówil że przeze mnie to będziemy tak jeździć i był strasznie na mnie wtedy zły, myślał że wymyślam itp. a ja chciałam żeby chociaż zrozumiał że naprawdę serce mi szaleje, zatrzymuje się że nie mam sił itp. Z tego co wiem to małżonek nas nie wyleczy tu trzeba specjalisty, małżonek choćby najukochańszy nie potrafi tego wyleczyć, zwyczajnie nie rozumie choroby i nie takie jego zadanie w naszym życiu. ale napewno może zrozumieć że nie robimy tego mu specjalnie, że go kochamy, ale objawy zabierają nam radość i rozwój i wiele byśmy zrobili żeby tego się pozbyć i z tego wyjść bo sami często nie wiemy skąd to się wzięlo a jak wiemy to nie rozumiemy skąd objawy skoro to tylko psychika. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wielkie dzieki za odpowiedź. Mam takie pytanie, czy długo chorujesz i czy udaje wam sie prowadzic normlane zycie....w zasadzie to mnie bardzo intryguje, czy uda nam sie zyc jak normalna rodzina, wspolnie prowadzic dom? W tej chwili codziennosc to koszmar, mam wszystko na glowie-tak jakbym miala dwojke dzieci i byla samotna mamą- w tej chwili jestem jedyna zywicielka rodziny,jedynym kierowca, kucharzem, niania, spie po 3-4 godz dziennie w porywach 6 . Wszystko zrobie dla meza, ale potrzebuje tej nadzieji ze uda nam sie wyjsc z tego. pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Mamamis, posłuchaj co Hrabina ma Ci do powiedzenia! Domyślam się że jest ci baaaardzo ciężko! fajnie że sie do nas odezwałaś! a powiedz mi czy mąż jest świadomy tego wszystkiego, że ma nerwice i zdezoranizował ci życie? czy chce coś zmienić? mówisz że nie pójdzie do psychologa...szkoda! bo powinien iść do psychiatry, ja właśnie zaraz będe dzwonić się umówić na wizytę, no to proponuję, żeby wszedł na tą stronę: http://moja-nerwica.republika.pl/ , musi dokładnie wszystko przeczytac i sie wczuć w sprawe, mi pomaga książka :potęga podświadomośći: jospeh murphy oraz *sekret* rhonda byrne - jest też film sekreet online za darmo: http://mrfire.pl/sekret-polskie-napisy-pelna-wersja/, jest wiele innych książek które polecali forumowicze, ale to trzeba się cofnąć, bo ja niepamiętam, i nie użalaj się nad nim absolutnie! on musi pozytywnie myśleć i nie ma innego wyjścia, jego narzekanie także bardzo źle na ciebie wpływa i wytłumacz mu to, powiedz mu żeby robił rzeczy które sprawiają mu radość i które lubi- wtedy się zapomina o chorobie!!! a tym czasem ja jestem chora i leże już drugi tydzień w łóżku ;/ i mam czas na myślenie , ale czytam mój *sekret* i właśnie trzeci raz będe go czytać! polecam!

Odnośnik do komentarza

Mamamis wiesz u nas akurat jest tak że ja zajmuję się dwuletnim dzieckiem, w sumie wszystko robię, mąż pracuje zawodowo, pomaga mi też, tyle że akurat nie rzuci pracy jak ja się źle czuję tylko żeby zajmować się dzieckiem, muszę się starać dla małego, studia kończę i studium już skończyłam, jakoś daję radę i mam nadz że to skończę. pracy szukam i chciałabym bardzo już pracować ale z tym w moich stronach jest bardzo ciężko. Powiem Ci że w sumie to mąż robi zakupy bo ma prawo jazdy najczęściej, ale w wakacje byłam u swoich rodziców bo nie dawałam rady, owszem zajmowałam się małym, ale nie miałam sił się z nim bawić, drażniło mnie wszystko, napewno dezorganizuje to życie bo jak byłam zdrowa normalnie wychodziłam do sklepu z małym, targałam zakupy, i nie zastanawiałam się czy mi serce siądzie, czy dam radę teraz paraliżuje mnie strach i jest mi dużo trudniej normalnie żyć ale liczę na to że będzie lepiej, kiedyś chodziłam kilka km po mieście z małym w wózku, było super, np, 7 km chodziliśmy na długie spacery teraz w życiu bym nie poszła, i tu jest straszny dyskomfort nie daję rady pokonywać kilometrów... a chciałabym Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mamamis myślę że tu najlepszym rozwiązaniem jest psychiatra, ja byłam raz ale bałam się leków antydepresyjnych i nie poszłam więcej ale jeśli nadal bedzie mi to tak dezorganizować zycie to pójdę jeszcze raz i będę się stosowała do zaleceń, z tego co mówiła mi kardiolog ta pani psychiatra jak i wielu innych, wyciąga ludzi z nerwicy skutecznie, także myślę że jest to jakieś rozwiązanie jeśli nadal u mnie będzie taki stan, wiesz poza tym chcę bardzo chodzić z małym na dłuugie spacery, a co przyjdzie wiosna a ja będę w domu wegetować, bo serce kołacze i słaba jestem bezsensu, dlatego napewno coś z tym zrobię jeśli samo się szybko nie rozwiąże też chcę z małym jeżdzić sama autobusami na lody do innego miasta itp marzę o normalności, a teraz nic mi się nie chce a jeszcze ponad rok temu wszędzie razem chodziliśmy ja i mały człowiek ode mnie zależny i mnie to nie przerażało.... nie chce czuć się jak osoba która nie da rady podnieść się z łóżka, póki żyjemy myśle że trzeba właśnie żyć a z tym jest strasznie trudno i Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Asiulka8910

Witam Was Wszystkich;) Muszę się pochwalić,że prawie pokonałam Nerwicę, z którą walczyłam parę lat. pomogła mi w tym mama i moj przyszły mąż;) nie biorę już leków zaczęłam mysleć pozytywnie o życiu-jak się czegoś bałam badż zaczynałam zle się czuć...rozmawiałam natychmiast z kimś kto mógłby mi pomóc.I od razu Ulga (choć nie zawsze było łatwo sobię poradzić z beznadziejnymi objawami);( ale jakoś dałam radę;)jeśli macie jakieś pytania ;)-oczywiście piszcie CZEKAM .Pozdrawiam Asia;*

Odnośnik do komentarza

Hej Asiulka jak to zrobiłaś i co mówiłaś w sytuacji w której się bałaś i co osoba której to mówiłaś robiła że pomagało. Czy teraz normalnie funkcjonujesz i nie boisz się wychodzić sama z domu, wyjeżdzać sama? czy jest tak jak przed nerwicą? A jakie miałaś objawy? Oczywiście gratuluję i mam nadzieję że już nigdy nie będziesz miała nerwicy. Pozdrawiam i przepraszam za taką ilość pytań

Odnośnik do komentarza
Gość zuzanna777

Hej Asiulka cieszę się, że Tobie się udało ja też bezustannie o to walczę ale jeszcze nie jest dobrze na razie jestem przeszło dwa miesiące bez leków ale schudłam, mdli mnie, drętwieje mi ciało czuję się wewnętrznie wypalona. Chcę żyć normalnie dla siebie dla mojego dziecka, męża i całej rodziny dlatego jeśli masz jakie dobre metody na poprawienie mojego stanu to liczę na Ciebie. Pozdrowionka dla wszystkich cierpiących:-)

Odnośnik do komentarza

Ja czytam forum często, pisanie tutaj troszke mi pomaga bo boję sie z kimkolwiek rozmawiac o tym. boję sie ze nikt nie zrozumie.. wszyscy mowią że to tylko nerwy eh.. od sylwestra jestem w fatalnym stanie.. nic mi nie wychodzi, nic sie nie chce, szkola dobija, łzy same lecą już nie mówiąc o tym że prawie NIC nie jem.. jestem tak słaba jakbym nie wiem co robila. jak przyjdzie mi do glowy jakas smutna mysl wspomnienie to jeszcze sie stan pogarsza.. czasem nawet boje sie wychodzic z domu, tak ogromne mam mdlosci.. troszke zawalilam przez to studia.. mam chlopaka ktory bardzo mnie kocha, pomaga mi, ale boje sie ze mnie zostawi.. nie wiem czemu. ale poznaliśmy sie zanim zaczela sie moja przygoda z nerwicą.. :< bylam wesola bezproblemowa.. umarlabym jakbym go stracila. macie jakies sposoby na radzenie sobie bez lekow? od poniedzialku zaczynam sie leczyc chyba. bo bez pomocy specjalisty nie dam sobie rady.. :(

Odnośnik do komentarza

Droga linnka21 Ja leków nie biorę od początku mojej nerwicy mimo że mam w domu wrazię czego tak dla komfortu psychicznego. Moje sposoby to zrobienie sobie listy na każdy dzień co jutro chce zrobić i co mi sprawi przyjemność, kolejna rzecz to trening fizyczny ( tu na początku jest ciężko bo serce szybko przyspiesza i początkowo odbieramy to jako atak ale z czasem nasze ciało ponownie przyzwyczaja się, daje to uczucie siły) i psychiczny ( medytacje i metody relaksacji). Wybierz sobie Twoją ulubioną piosenkę i każdego rana po obudzeniu słuchaj jej, zrób sobie kartkę na ścianie i po każdym dniu rysuj buźkę ( szczęśliwą bądź smutną) będziesz miała wgląd ile razy była szcześliwa i ile razy smutna, a co najważniejsze będziesz się starała i zrobisz wszystko, żeby narysować tą uśmiechniętą... tak radzę sobie ja :)

Odnośnik do komentarza

WYGRAŁAM WALKĘ Z NERWICĄ! Mogę opowiedziec historię moją ale nie wiem czy wam się będzie chciało czytać :) Zachorowałam na nerwicę po śmierci bardzo bliskiej mi osoby. Ta osoba zginęła w wypadku. Na [początku nie miałam takich somatycznych objawów. Jedynym objawem było to ze nie umiałam wejść do klasy i autobusu. Nie umiałam się zmotywować. Ale nie wiem czy się bałam czy co ale miałam taką blokadę. PO pewnym czasie był ten mój pierwszy raz. Puls 150 a w głowie myśl, która każdy z was dobrze zna : *Albo zaraz umrę albo zwariuję!* . Powiem wam w tym momencie część mnie naprawde umarła, bo od tego momentu zaczeła sie ostra jazda, złe samopoczucie, ciągły lęk, drętwienie kończyn, normalny szał, miałam takie ostre napady strachu, natrętne myśli np: -A co jeśli zaraz zwariuję i zrobię sobie krzywdę? -A co jeśli zraz dostanę zawału ? -A co jeśli zaraz mnie coś opęta i się zabiję ? Myśli tysiące, jedna gorsza od drugiej. W telewizji tylko gadali o chorobach typu sepsa to już myślałam ze ją mam. Ktoś tam z wioski umarł na raka - moja myśl : JA TEZ GO MAM! Chodziłam do psychologa (okropna babka;/), brałam tylko hydroksyzynę w razie ataku. Póżniej poznałam mojego chłopaka, wiele też mu zawdzięczam bo był ze mną i mnie wspierał. Wyciągał do autobusu- męczyłam się , balam się chcialam uciekać, on mnie mocno trzymał za rękę i uspokajał. Póżnej jak wyszliśmy(wyszedliśmy?) to jego pytanie *żyjesz?* mnie rozśmieszało, no bo co jak co- żyłam :) Ale najwięcej zawdzięczam sobie. Nie poddałam się, ale też nie walczyłam, zaczęłam z nią rozmawiać. Próbowałam sama sobie wywoływać ataki, a jak się udawało to uczyłam się je wyciszać, no bo w końcu wiedziałam że atak sama sobie wymyśliłam i nic mi się nie stanie. Zauważyłam ze często strach pojawiał sie tam gdzie NIE CHCIAŁO MI SIĘ być. KOlejka w sklepie - chyba nikomu się tam nie chce być- i BUM - atak. No i zaczęłam sie zastanawiać i stwierdziłam że jednak życie jest po to by je przeżyć, a nie zatracać się w lęku... MOje rady: (naprawdę pomagają) 1. Drętwieje coś ? Weź MAGNEZ ! Przez stres jaki my neurotyki przeżywamy tracimy go bardzo dużo. Objawami niedoboru są: -drętwienie ręki, nogi, twarzy, czegokolwiek i to znane *latanie powieki* xD 2. SPORT- sport to zdrowie, każdy wie, dotlenia mózg, poprawia kondycję i zdrowie, pomaga pozbyć się zadyszek, zawrotów głowy i takie tam ;p 3. RELAKSIK :D Najwazniejsze :) Dużo snu, dużo świerzego powietrza, joga, medytacja, słuchanie relaksacyjnej muzyki. 4. ZAJĘCIE - Róbcie coś, nie opierdzielać się leżąc w łóżku i zajmować się *A moze na to jestem chory? A moze na to ? A moze ja mam tamto ? 5. W razie złego samopoczucia(zawroty głowy, szumy, piski, zamulenie) puście sobie karaoke, albo ulubione piosenki i śpiewajcie i tańczcie :D 6. Pijcie meliskę, bierzcie rano zimny prysznic :) 7. Usmiechajcie się :D 8. Szczęśliwym starać się być :) 9. Swoim partnerom wyjaśnijcie co wam dolega, ciągłe marudzenie nie pomoze im sie zrozumieć, weźcie jakieś sensowne przyłady np chyba każdy sie stresuje jak ma jakiś ważny egzamin, zapytajcie sie czy pamiętają jak sie wtedy czuli, jak im było niedobrze, jak w brzuchu im sie przekręcało i powiedzicie - *JA SIE CAŁY CZAS TAK CZUJĘ* . I co najważniejsze poproście o wsparcie, które wam jest bradzo potrzebne. Ludzie lubią jak czują sie potrzebni, namówcie kogoś zeby poszedł z wami na spacer, mówiąc przed o swoich lękach. 10. MÓWCIE OTWARCIE O WASZEJ CHOROBIE ! W razie pytań jestem do dyspozycji :D Szczęścia życzę wam :)

Odnośnik do komentarza

Jak się długo nie je, to później się tak robi, ze jest niedobrze i że się nie umie jeść. Ale nie wiem czemu nie umiesz jeść, bo ja miałam tak że bałam się połykać że się udławię, dlatego jakis czas unikałam jedzenia, ale później powiedziałam sobie DOŚĆ! Musze coś jeść. A może pomogłoby Ci żebyś zjadła coś co uwielbiasz jeść, pizze, frytki czy nawet ośmiornicę :p Nie wiem co lubisz, albo zacznij od kawałka czekolady ? A jeśli nie jesteś głodna to żuj gume, bo życie wspomaga wydzielanie soków trawiennych (to jest mit, ze od gumy nie chce się jeść) przez co jesteśmy głodni:) Jedz na co masz ochotę, a przede wszystkim nie zmuszaj sie do jedzenia, musisz sama wiedzieć kiedy co i gdzie. Ah i pij dużo wody. A co najważniejsze, nie przejmuj się tym ! Bo jak bd się tym przejmować to będzie gorzej, powiedz sobie *OKay, jest mi źle, nie umiem nic przełknąć, ale zjeść nie zaszkodzi. W koncu to coś normalnego. A moze przegryzę sobie marchewkę?* Musiałabyś mi dokładniej powiedziec w czym problem jest bo moze masz jakiś ukryty lęk ?

Odnośnik do komentarza

Cześć Qrtttee84:) Rozumiem Cię doskonale, niestety. Czuję się paskudnie. Czasami mam dość wszystkiego:( Znowu bez przerwy sprawdzam sobie puls, paranoja... Wiem, że to chore ale nie potrafię nad tym panować. Te ataki paniki przeszkodziły mi już nie raz w różnych fajnych sytuacjach:( W Nowym Roku życzę Wszystkim i sobie zdrowia, szczęścia oraz tego, żebyśmy codziennie cieszyli się wszystkim tak normalnie, po prostu, bez lęku. Wierzę w to, że Nam się uda, zobaczycie, pozdrawiam:)))

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj rano byłem u psychoterapeuty. Pierwszy raz. Dała mi nr tel. do psychiatry ale stwierdziła że to profilaktycznie bo wg. niej taki silny chłop jak ja sobie poradzi:-) W ataku paniki zadzwoniłem im umówiłem się do psychiatry na następny poniedziałek profilaktycznie:-) Najwyżej odwołam:-) Jak czytam to forum zaczynam się normalnie czuć. Pomagacie ludziom na maxa. Dzięki

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×