Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie nerwuski :) Jestem tu nowa chociaż od jakiegoś czasu przeglądam ten wątek. Widzę, że bardzo sobie pomagacie i mnie też na duchu podtrzymuje fakt, że nie jestem sama. Jak się zaczęło u mnie? Pierwsze ataki to problemy z oddychaniem, drgawki, drętwienie, uczucie, że zaraz zemdleję, strach przed śmiercią. Pierwszy atak przeżyłam w sierpniu tego roku. Sierpień to był koszmar - ataki po 2 razy dziennie, między nimi oczekiwanie i straszny lęk. 6 tyg w łóżku, podejrzenia padaczki, tężyczki, niedomykalności zastawki. Komplet badań - eeg, emg, usg serca, krew, holter, ekg. Wyniki poprawne. Neurolog poleca mi wizytę u psychiatry. I możecie wierzyć lub nie ale dopiero wtedy dotarło do mnie, że to może być nerwica. Dziś nadal ciężko mi wierzyć, że ja -osoba 24 letnia, silna psychicznie (hahaha) i samodzielna mam ataki paniki, podczas których płaczę ze strachu jak dziecko. Psychiatra postawił diagnozę - nerwica lękowa z napadami paniki i przepisał doxepine. Biorę ten lek od miesiąca i muszę przyznać, że przełamuje powoli kolejne bariery - jeżdzę już sama taksówka do pracy czy pujdę sama do biblioteki. Nadal jednak moje życie to tylko cień tego jakie wiodłam przed wakacjami. Boję się zostać sama na dłużej niż godzinę, wyjście z domu to koszmar, o wyjazdach nie wspomnę. Z przyjaciółmi spotykam się w domu lub w kawiarni pod domem. Nie wsiadłam do autobusu od 3 miesięcy. Paraliżują mnie kolejki, sklepy, kościoły. Wiem, że potrzebna mi terapia oprócz leków. Mój umysł wymyśle coraz nowsze tortury - przykładowo od 2 dni mam ściśnięte gardło i lęk przed uduszeniem. Jakie są Wasze doświadczenia z terapia? Co wybrać lepiej prywatnie czy można się zdać na łaskę nfz? Jaki lekarz? Jaka terapia? Byłam kilka razy u psychologa tzw. klinicznego w przychodni nfz i to jakiś żart był... Nie mam żadnych znajomych z podobnymi problemami więc liczę na poradę. Trzymam kciuki za Was wszystkich Aga

Odnośnik do komentarza

TOMEK- ja mam to samo co ty jak dłużej postoje to słabo mi się robi,kilka razy uciekłam z kolejki chociaż juz była moja kolej bo nie dałam rady miałam duszno.ści zawroty słabo mi było i czułam że zaraz upadne, ostatnio nawet w banku jak byłam też mnie to spotkało ale nie mogłam odejść bo pani w kasie mnie załatwiała ale stałam taka niecierpliwa obracałam się co chwile, wiuchałam kartką bo czułam brak powietrza jakaś m,asakra normalnie, badania miałam już wszystkie robione kilka krotnie ale lekarz powiedział że to są ataki paniki bo organizm ma dwie opcje WALCZ ALBO UCIEKAJ. także nie jesteś sam wiem co to znaczy ja przeszłam już chyba wszystkie etapy, ale te co mam teraz są najgorsze i chociaż każdego dnia walcze to nie mam już siły, jestem ostatnio taka zgaszona, jak spotkam kogoś dawno nie widzianego , i powiem pare słow to pózniej przez kilka godzin analizuje co mówiłam czy nie widać było po mnie że jestem może psychicznie chora i brednie opowiadam , przerabane poprostu. niemam natchnienia już czasem, nie widze dla siebie lepszej perspektywy na przyszłość, lecz w głębi duszy jeszcze ostatkiem sił wmawiam sobie że wylecze się z tego dziadostwa i będe żyć pełnią życia inaczej to bym już się poddała. szukam teraz dobrego lekarza ale nie wiem gdzie już pytać w tym Sosnowcu.

Odnośnik do komentarza

czasem wydaje mi się że jestem bardzo głupia, nie skonczyłam szkoły bo choroba mi nato nie pozwol;iła i chociaż znam się na wielu rzeczach to i tak przestaje wierzyć w siebie,zastanawiam się nad swoją wartością, nie mam żadnego hobby, nie pracuje, poprostu żyje codziennie tylko dom i dziecko woże do szkoły jeszcze chociaz jestem dobrym kierowcą, czy ja się do czegoś nadaje? wszyscy myślą że jestem silną osobą, bo wszystko załatwie niema dla mnie trudnych spraw żadnych ani urzędowych anii są dowych i innych i każdy przychodzi do mnie bo ja załatwie, ale nie wiedzą że ja nie mam siły ju8ż udawać,zakładam maske silnej nieustraszonej ale tak naprawde jestem słaba bezbronna i wystraszona,pełna lęku i męcząca się z tą cholerną nerwicą... zawsze liczyło się dla mnie jak ludzie mnie widzą czy mnie lubią, a teraz boje się tylko tego czy uważają mnie za normalną i chociaż nikt jakoś dziwbnie na mnie nie patrzy i nic takiego nie mówi to ja i tak się boję że mysla co innego niektórzy mówią że ja jestem taka MATKA.....Z SOSNOWCA9 JAK MATKA TERESA Z KALKUTY) WSZYSTKIMI SIĘ MARTWIĘ NAWET OBCYMI , KAŻDĄ KRZYWDĄ, A O SIEBIE NIEDBAM I SIĘ DOBIJAM wszystkim dookoła a powinnam przestać ale ja nie potrafie zamkną się na innych nie potrafie chyba mówić nie. zabardzo się rozpisałam nie chcę was zanudzać.....trzymajcie się

Odnośnik do komentarza

Cześć wszystkim. Aga jeśli chodzi o terapię refundowaną przez nfz. Czekałem od czerwca do ubiełego wtorku. Byłem na pierwszym spotkaniu, pani psycholog wszystko wyjaśniła itp. No, ale jedno mi się nie podoba, powiedziała mi, że podczas tych 45min tygodniowo ona praktycznie nie będzie się odzywać, ja będę musiał wszystko nawijać co czułem podczas lęku itp. Trochę to głupie bo wyżalić to ja się mogę komuś z bliskich, albo nawet tutaj. Bardziej liczyłem, że zostanę poprowadzony prawię za rączkę, Wcześniej chodziłem do psychiatry, ale jakoś mi nie podpasował więc zdecydowałem się uderzyć tu. We wtorek kolejne spotkanie zobaczymy.

Odnośnik do komentarza

Hej Dora! Ja rozumiem Twoje zmęczenie, bo też pozwoliłam uwierzyć ludziom, że jestem nie do zajechania. Jakikolwiek problem to do mnie! Taka miałam ambicję - nie odmówić pomocy, chociaż sprawiało mi to i satysfakcję, że mogę i potrafię. Pewnie podświadomie boisz się, że ludzie się od Ciebie odwrócą jeśli pokażesz słabość. Ja straciłam wielu w ten sposób, ale teraz wiem, że Ci, którzy przy mnie zostali nie chcieli tylko przejechać się na moich plecach! Walcz dziewczyno :) Masz dziecko więc jest po co. Nie zdążyłam przed chorobą założyć swojej rodziny - teraz poznanie kogoś wydaje mi się niemożliwością. Spróbuj rozwijać jakaś pasję w sobie. Może na początek w domu. Ja z zapałem wariata przyozdabiam ściany w domu w wymyślne freski. Czytam dużo, no i uzależniłam się od internetu :P Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej Bezsilny Kupe czasu się naczekałeś na ta terapie... Dostałeś skierowanie od kogoś? Mi psychiatra wprost powiedział, że mam iść prywatnie. Nie stać mnie na to, ale w ostateczności pożyczę kasę. Co do metody to moja psycholożka w ogóle nie podejmowała tematu moich lęków, czy jak sobie radzę z nimi. Uczepiła się od początku jednego aspektu i ciągle mnie maglowała w tym kierunku. Moderowała naszą rozmowę i nie byłam zadowolona. Wolałabym już chyba gadać sama niż odpowiadać na jej retoryczne pytania. No nic daj znać koniecznie jak poszło!!! Pozdro

Odnośnik do komentarza

Witaj Dora, witam Wszystkich. Poczytaj sobie historie mężczyzny, który wyszedł z nerwicy:moja-nerwica.republika.pl w tym dal;sza jej część na pasku opowiesci pod WYZDROWIEC , poza tym artykuł *jak nie rozpaść sie na kawałki *- dezintegracja pozytywna .Nie pamietam, czy juz nie pisałam do Ciebie kiedyś i nie proponowałam wejscia na strone *Z nerwicy sie wychodzi*, której nazwe moderator zmienił na *Walka z nerwica*.Znajdziesz na niej posty osób wyszukane przeze mnie na innych forach, którym udało sie pokonac nerwice oraz inne pomocne materiały.Miałam dwójke małych dzieci, gdy pojawiła sie nerwica lekowa i zaraz potem natrectwa myslowe, wiec wiem jak sie mozesz czuc Dopóki sami nie właczymy sie aktywnie w proces zdrowienia , cuda sie nie zdarzą. Jesli chodzi o psychoterapie doradzałabym po pierwszym spotkaniu ocenic fachowość naszego specjalisty, to czy umie byc *dla nas*, czy potrafi nam *z marszu* udzielic porad, które nas wesprą w codziennym życiu. Jesli nie, mozna rozejrzec sie za innym lub spróbowac skorzystac z porady psychologa internetowego. Jest taka super strona *Cud niedziałania czyli jak mądrze odpoczywac* założona przez psychologów, na której sa super informacje na chyba kazdy temat Zycia. Doradzam szczególnej uwadze tematy pod POLECAM takie jak *Rozwój i swiadomość*, *Energia wewnetrzna *.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jadwiga - dziękuję Ci za przydatne informacje. Linki, które podrzucasz są naprawdę godne uwagi. Wcześniej nie chciałam nawet nic czytać ani wiedzieć o tej nerwicy - chcialam ją odgonić od siebie i nie myśleć, ale dzięki temu, co czytam, wiem, że od niej nie można uciekać, nie można też z nią walczyć tylko akceptować. Naprawdę dużo się dowiedziałam. Dziękuję Ci również, że założyłaś osobny wątek, w którym zebrałaś informacj o tym, jak wyjść z nerwicy. To jest właśnie potrzebne ludziom. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

hej Ludzie! ja dzisiaj jakos lepiej, nawet cos zrobiłam w domu, jutro juz musze z niego wyjśc, taki mam plan. Boje sie troche że beda na mnie dziwnie patrzyli ale postaram sie miec to gdzies. A w srode lece do domu i odrazu do lekarza. Wczoraj było strasznie...ale już jest dzisiaj i musze na tym sie skupic... pozdrawiam was wszystkich!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Hej, nie pisałam dawno więc w końcu napisze i powiem co u mnie:) Dziś w szkole czułam się całkiem nieźle, jakoś nie byłam tak bardzo poddenerwowana. Myślę, że dlatego że nie było dziś w szkole mojego chłopaka i nie czułam się taka spięta, wiem, śmieszne to jest. Hmm, od czego by tu zacząć wam opowiadać... Może od tego że w zasadzie to u mnie nic się nie zmieniło, chodzę do szkoły, nie opuszczam dużo godzin, nadal jesteśmy razem, nadal chyba nic nie zauważył, nadal nic mu nie powiedziałam i jakoś to wszystko ciągnę. Jak mamy wspólne zajęcia we wtorki i środy to strasznie się przed nimi denerwuję, serce mi wali i czuję że cała chodzę. Ostatnio pani prowadząca zajęcia kazała mi przeczytać pewien tekst na głos, jak byłam gdzieś w połowie to czułam jak załamuje mi się głos i zaczynam się trząść, potem tylko myślałam czy to było widać. Ale jak wyszliśmy z zajęć to wszystko było normalnie, i chyba nic nie było widać, bo zupełnie normalnie się zachowywał w stosunku do mnie. Tak poza tym to chyba Wam nie mówiłam, ale zaprosił mnie na wesele, 2o listopada. To już niedługo. Też strasznie się tym stresuje, najbardziej tym, że tam nic nie przełknę i będą mi się trząść ręce. Jakaś masakra. Zastanawiam się jak sobie z tym poradzić. Nafaszerować się jakimiś ziołami na uspokojenie? Ale znowu w połączeniu z alkoholem to będzie chyba mieszanka wybuchowa. Alkohol też może mnie uratować i rozluźnić, ale on będzie pewnie dopiero po jedzeniu. To głupie, ale cały czas o tym myślę. Właśnie z takimi sytuacjami najbardziej nie mogę sobie poradzić. Bo ogólnie na co dzień jestem chyba normalnym człowiekiem, tylko jak nadchodzi jakaś taka uroczystość, wystąpienie przed większą grupą to wtedy stres wygrywa. Jak myślicie co powinnam zrobić w związku z tym weselem?

Odnośnik do komentarza
Gość paolo jones

Juulia-zdecydowanie idź, wiem, że łatwo mówić, trudniej zrobić, ale im bardziej będziesz unikała takich sytuacji, tym bardziej będą dla Ciebie niedostępne, ja też wspomagałem się kiedys alkoholem na takich uroczystosciach sporadycznie, ale lepiej zacząć po prostu terapie lekami ssri, dobrze dobrane mogą dużo zmienić Pozdrawiam i zapraszam na swoje wpisy blogowe, w których opisuję drogę wyjścia z nerwicy, zapraszam tez tam na chata, chetnie odpowiem na wszelkie pytania http://www.trzymsie.pl/

Odnośnik do komentarza

Juuulia... iść, iść, iść i się dobrze bawić :). Jeśli będziesz się trząść no to co, powiesz że tak Cię ekscytują wesela, albo że z zimna, albo że czasem masz kłopot w takiej sytuacji bo się denerwujesz. To chyba nic dziwnego, że się ekscytujesz i serce Ci wali przed spotkaniem z tym jedynym (o ile dobrze zrozumiałam) i że się denerwujesz na spotkanie z obcymi ludźmi (być może jego jakąś rodziną albo przyjaciółmi, których nie znasz). Może te obawy są takie całkiem naturalne a nie dziwne. Dziwne by było gdybyś była aż tak wyluzowana, że tańczyłabyś nago na stole.... to by było dziwne.

Odnośnik do komentarza

Cześć:) Juuulia oczywiście że iść:))) Iść i się super bawić. Wiem, że się stresujesz, bo nie raz byłam w takiej sytuacji. Powiedz sobie w myślach, że jak będziesz się źle czuć to po prostu stamtąd wyjdziesz i nie będziesz się musiała tłumaczyć. Uwierz mi to naprawdę pomaga, bo mam to sprawdzone na sobie:) A jak już będziesz na weselu to zobaczysz, że tyle się będzie działo, że zapomnisz o dolegliwościach. Pozdrawiam i udanej zabawy:)))

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich.A ja dzisiaj czuje sie nawet dobrze tylko ze, jak tylko pomyslalam o wyjsciu z domu to odrazu zaczelam myslec o tym co bedzie jak mnie zlapie nerwica i to okropne uczucie leku i co skonczylo sie na tym ze siedze w domu .Ostatnio, to znaczy przez jakies dwa tygodnie wychodze z domu ale tylko w towarzystwie kogos bliskiego czuje sie poprostu bezpieczniej kiedy ktos jest przy mnie.Dzisiaj mam kolejna wizyte u mojej psychoterapeltki, wierze w to ze ktoregos dnia nastapi przelom i pozbede sie tej nerwicy raz na zawsze.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Hej Wam, właśnie poczyniłam następujące spostrzeżenie. Im dłużej siedzę w domu tym ciężej mi potem wyjść! Wczoraj dałam za wygrana i nie poszłam do pracy. W efekcie dziś strach był jeszcze większy. Przemogłam się jednak i pojechałam nieprzytomna z lęku. Po powrocie poczułam się o wiele lepiej i wiem, że jutro będzie mi łatwiej :) Ps. Jak znosicie jazdę samochodem?? Pewnie większość tak jak ja nie jeździ autobusami wcale... Samochodem daje jakoś rade, ale na początku choroby i to było koszmarem

Odnośnik do komentarza

Julka gratulacje, że sobie znalazłaś *tego jedynego*. Jeśli naprawdę go kochasz i on Ciebie powinnaś mu powiedzieć o tym swoim *nieszczęściu*. Wiem, że to trudne, no ale w końcu to twój chłopak, bliska osoba. Pomyśl o tym. Wracając do mojej psychoterapii jestem trochę rozczarowany. Pani psycholog ogólnie fajna osóbka, młoda, ładna ;p no, ale coś ogólnie nie trafia do mnie ten sposób prowadzenia. Każe mi ciągle gadać przez 45min co mi przychodzi na myśl. Ja tak nie umiem, powiem co tam się w tygodniu wydarzyło i tyle. Ona tylko *-yyyyhhhhyyy* *ahhhaa* itp. Czasem coś spyta ja odpowiem, ale większość czasu milczy. Wkurza mnie to trochę bo liczyłem, że mnie pokieruje, jakoś zmotywuje. Np. pytała czy przyjazd (bo w końcu to 60km) sprawił mi trudność, no ja mówię, że prawię w ogóle no, ale przyjechałem z tatą i mówię jej że jakbym miał przyjechać autobusem to byłoby gorzej. A ona tylko * a próbował pan ?* no ja mówię, że nie. Ona*- AHA* i tyle. Trochę lipa z tym, jakoś humor mi to popsuło, bo chyba znowu będzie z tego wielkie G. a tak liczyłem, że jakoś się ogarnę. Ehh

Odnośnik do komentarza

Hej:) Paolo jones- leki ssri dobiera się indywidualnie dla każdego? Pewnie przepisuje je lekarz/psychiatra? Czytałam, że mogą być one niebezpieczne. Proszę napisz mi coś więcej na ten temat. Brałeś/bierzesz je? Pomagały? e dytko- te objawy nie są niestety naturalne, to jest zbyt wysoki stres:/ Jak na co dzień obserwuję ludzi, czy to w szkole czy na ulicy jak np.czekam na autobus to widzę, że nikt się tak nie denerwuje jak ja. Będzie tam jego cała rodzina, nie znam NIKOGO, tylko jego. Ale mniejsza o to, ja po prostu tak to przeżywam, że aż serce mi zaczyna walić i cała chodzę. To jak podadzą rosół to jak ja mam go niby zjeść jak ręce będę miała jak z galarety? Bo potem po jedzeniu to się już nie martwię, pewnie się jakoś oswoję, najgorszy będzie początek, czyli usiąść przy tym stole, być duszą towarzystwa i zjeść, i zrobić to tak żeby nie wyjść na jakiegoś dziwoląga żeby nie pomyślał: kurcze, z kim ja się umawiam. OlaG- fajnie Olu napisałaś, że będę mogła wyjść nikomu się nie tłumacząc. Ja często staram się tak myśleć, tyle że jeszcze NIGDY nie wyszłam. Często czuję, że zaraz ucieknę, wyjdę np. z lekcji jak się beznadziejnie czuję, ale jeszcze nie zdarzyło się naprawdę nigdy żebym wyszła. Jestem z tego zadowolona, bo skoro nie wyszłam to nie mogło być tak aż bardzo ze mną źle. Chyba stwarzam sobie jakieś fałszywe wizje. Olu, często bywasz na takich uroczystościach? Powiedz, jak sobie wtedy radzisz? Bierzesz jakieś leki? Napisz mi coś co może mogłoby mnie uspokoić pod tym względem. Dzięki wielkie wszystkim za te słowa. Dzięki wam czuję się pewniej.

Odnośnik do komentarza

O, hej bezsilny. Też dawno się nie odzywałeś. Piszesz że powinnam mu o tym powiedzieć... bardzo chciałabym nie mieć przed nim tajemnic, tzn. tej jednej okropnej tajemnicy. Znam ją tylko ja, ale czuję, że ona cały czas między nami jest nawet jeżeli on nie ma o niej zielonego pojęcia. Niby jest wszystko w porządku, a jednak coś jest nie tak. Chodzi o to, że przez to wszystko co się ze mną dzieje ja utrzymuje cały czas pewien dystans między nami. Czasami czuję że bawimy się w kotka i myszkę. Często mam pretensje o to, że w szkole w ogóle nie ma dla mnie czasu, że nie mamy okazji dłużej porozmawiać... a przecież tak naprawdę to też moja wina. Przecież to ja często przed nim zwiewam tłumacząc sobie że źle się czuję, często go odpycham jak mnie obejmuje i patrzą inni. Mam tak niskie poczucie własnej wartości, że cały czas się zastanawiam: ale wybrał... Np. jak mamy wspólne zajęcia siedzimy osobno, chciałabym siedzieć z nim ale nie mogę, jeszcze bardziej bym się stresowała. To są niby małe błahostki, ale one tworzą jednak coś takiego wielkiego co tworzy pewną granicę między nami, a ja próbuję każdego dnia i nie daję rady tego przełamać, a chciałabym chodzić pewnie, z podniesioną głową i być zdecydowana, a ja cały czas robię się na szarą myszkę. Ahh... Nigdy nie chodziłam na psychoterapie, chodziłam jedynie w wakacje prywatnie do pani psycholog. Też za bardzo do mnie nie trafiała, skupiała się na czymś innym i czułam że to wcale nie dotyczy mojej nerwicy. Postanowiłam nie zostawiać u niej więcej stów i zrezygnowałam. Nie wiem, może źle zrobiłam. Hmm, bezsilny chciałabym Ci jakoś doradzić, ale sama nie wiem, nic Ci nie szkodzi na to chodzić. Wiadomo, prywatnie się leczyć trzeba mieć kasę, a z tym wiadomo trudno. Trudna sprawa... no ale trzeba coś działać.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×