Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie! Cieszy mnie fakt, że chociaz przez moment przestaliści pisać o tym co nas morduje czyli o nerwicy. Moje życie to moja sprawa. Fakt jest taki, że kiedyś też tak myslałam aż pieknego styczniowego dnia rozchorował sie mężczyzna mojego życia TATA. 46 dni później pochowałam go na miejskim cmentarzu. Chłop jak dąb był i go nie ma. Facet mojego życia, zaufany przyjaciel i bohater całego życia. Spędziliśmy razen chwile na bloku operacyjnym, 27h operację i byliśmy razem az do zakopania go w ziemi. I wtedy zapytałam gdzie uczciwość i sprawiedliwość. W chwili obecnej mam zal do świata o to, że go zabrał MI! nosiłam to w sobie aż do lipca. Nie płakałam i dzielna byłam. Niestety nie przeżyłam tej żałoby tak jak sie należy. Teraz mam. Moje bohaterstwo nie udało sie. Każdy dzień może być ostatnim. Gubi mnie tez to podwójne życie ale nie wam to osądzać. Szukałam wsparcia a nie instrucji na życie. Niestety pomyliłam się. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
masz racje nie mamy prawa Ci dawac instrukcji na zycie, ale pamietaj ze szacunek to bardzo wazna rzecz i cieszmy sie zyciem jakby jutro byl to nasz ostatni dzien ( z tym tez masz racje ) ale zyjmy tak aby nawet po naszej smierci nasze dzieci nie mialy sie czego wstydzic, byc z nas dumni bo MY jestesmy ich bohaterami i wzorami. Stracilas szacunek do siebie, stracilas tez go wsrod ludzi... A tak w ogole moi rodzice sa ponad 20 lat po malzenstwie i kochaja sie do tej pory bardzo mocno nie mogą zyc bez siebie, smieja sie codziennie, jezdza na wakacje razem, to co ty sugerujesz to to ze w Twoje zycie wdarla sie rutyna i nuda jesli tak jest czemu nie robimy nic aby to odswiezyc? przeciez mowiac sakramentalne TAK zgadzalas sie tez na takie warunki, w szczesciu i w nieszczesciu w zdrowiu i w chorobie czyz nie tak...? W zyciu sa pewne poswiecenia i nie rzucamy slow na wiatr, milosc polega na tym by wspierac sie wzajemnie nawet w najgorszych chwilach, by znalesc zawsze jakis kompromis. Pamietaj ze Twoj maz to zawsze ten sam mezczyzna ktorego poznalas X lat temu. Sa rozne sposoby na odnowienie uczucia, nie zawsze warto isc na latwizne. Pozdrawiam wszystkich:)
Odnośnik do komentarza
Witam Niusia31 tak masz rację nie nam osądzać Twoje postępowanie. Ja mam staż małżeński 23 lata. I wiesz cenię to co posiadam. Kocham męża z wzajemnościa całe te wszystkie lata. Nigdy się nie nudziłam z mężem a on ze mną oboje sobie stwarzamy takie życie, żeby było urozmaicone i szczęśliwe to od nas zależy jakie ono będzie, jeśli jedna ze stron się nie stara to później druga szuka wrażeń. Trzeba związek pielęgnować i szanować się wzajemnie to jest w związku ok. Współczuję Ci bardzo bo śmierć kogoś bliskiego to zawsze straszna tragedia dlatego trzymam się zasady kochajmy i szanujmy ludzi bo oni tak szybko odchodzą Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam was wszystkich w ten sobotni wieczór:) bezsilny - miło mi, ze posłużyła ci moja wypowiedź :) Dalej trzymam za ciebie kciuki i wierzę, że odniesiesz kolejny sukces! niusi 31 - nie pytałam ciebie o kochanka ani o męża to tylko i wyłącznie twoja sprawa, ale i ja tego nie pochwalam. Jednak czasem warto się zastanowić co będzie dalej. zuzia - tak też to zauważyłam i warto z tych drobiazgów się cieszyć. Dzięki kochana :) U mnie ogólnie jest w miarę ok choć czasem wiadomo zdarzają się gorsze chwile, ale wtedy zaglądam tutaj i od razu humor mi się poprawia gdy was poczytam :P Mam tylko nadzieję, że się nie rozchoruje bo mnie katar łapie i w kościach łamie no ale cóż najwyżej... ściskam i przesyłam buziaki
Odnośnik do komentarza
Cześć wszystkim!!!!!!!!!! niusi_31 jeśli chodzi o Twojego tatę to doskonale wiem co czujesz, też tak miałam! Żałobę po nim przeszłam dopiero po 6 latach od jego śmierci!!! Co do kochanka to uważam że jesteś zajebista i nie boisz się życia!!! Miałaś odwagę tu wejść i napisać wprost o sobie. Dziwi mnie reakcja na to wyznanie... To Twoja sprawa z kim sypiasz, myślałam że piszemy tu o naszych lękach, o tym co nas męczy albo po prostu piszemy o sprawach codziennych bo nie mamy osoby z która możemy się tym podzielić a nie po to żeby ktoś nas OCENIAŁ!!! Nie żyjemy w XIX wieku takie rzeczy się dzieją, trzeba robić tak żeby być szcześliwym nawet jeśli trzeba być przy tym egoistą!!! niusi_31 jak chcesz popisać to mój mail fioletowo2@o2.pl Pozdtawiam wszystkich cieplutko i życze optymizmu!!!!:-)
Odnośnik do komentarza
Hej! Witam wszystkich znerwicowanych! :) Z nerwicą walczę od dziecka, ale dopiero niedawno udało mi się pójśc do psychologa. Napady wróciły wraz ze śmiercią mojej babci. Do moich objawów należą m.in.: bóle głowy, straszne zawroty- co powoduje, że prawie mdleje (szczególnie boję się jak stoję- najczęściej w centrach handlowych, na przystankach autobusowych). Kiedyś bałam się jeździc autobusami, ale na szczęście mi przeszło. Praktycznie wszystkie standardowe objawy, bóle żołądka, utrata masy ciała, bezdech, gdy zasypiałam, z zasypianiem również prawie *połykanie* języka i w tym momencie się budziłam, lęk o jutro i przyszłośc, o to że jak wyjdę z domu to zemdleje właśnie, problemy z jelitami i trawieniem, problemy z suchością cery i.t.p. Od dziecka tylko ciągłe badania i wyniki w miarę ok, zastanawiam się czy nie zrobic sobie badania dna oka tylko nie wiem jak się na nie zapisac. Co do wizyty u psychologa- byłam u państwowego, jestem zapisana na następną wizytę, ale nie wiem czy jakoś mi ona pomogła- może przez 2 dni nie kręciło mi się w głowie, ale i tak jak o tym zaczynam myślec to objawy wracają, dostałam też skierowanie do psychiatry. Najgorsze, że nikt nie chce mnie zrozumiec, wszyscy myślą, że przesadzam i, że sobie wkręcam- tak, wiem że wkręcam, ale nie umiem sobie z tym sama poradzic. Co z tego, że na co dzień jestem bardzo radosną osobą, towarzyską (mam dużo znajomych), dobrą pracę, dobre stopnie na studiach, marzenia, cele i pasję. We wszystkim przeszkadza mi mój stan zdrowia (męczę się z nerwicą od 4 roku życia, a wszystko spowodowane moimi przeżyciami). Wkręcam sobie tysiąc chorób, ludzie przezywają mnie od hipochondryczki i histeryczki. Staram się już milczec na temat mojego stanu zdrowia, ale nie potrafię nie mówic o tym, gdy np. mam mroczki przed oczami. Pewnie psychiatra zapisze mi jakies leki(oby pomogly...). Na razie lykam magnez z potasem, a od rodzinnego dostalam tabletki belegard czy jakos tak i krople milocardin, ale to bardziej na problemy z nerwica serca.. Nie wiem co mam juz robic, czasem nie chce nawet mi sie w z lozka wstawac, bo boję się, że znów dziś będę źle się czuc, a nie chcę tak męczyc się w swoim życiu. Jestem z Wrocka, jeśli na tym forum są osoby z tego miasta bądź w nim mieszkają, proszę niech poleci mi ktoś dobrego psychologa, bo ja już nie mam siły... a mam dopiero 21 lat.. Chyba zapiszę się na jogę- może to coś pomoże. Serdecznie pozdrawiam wszystkich, wiem co strasznego przeżywacie i nie życzę tego nawet najgorszemu wrogowi, bo to jakiś koszmar. Przepraszam też za składnie zdań, ale piszę co mi przyjdzie na język, to co chciałabym wykrzyczec, a tak naprawdę nie mam siły...
Odnośnik do komentarza
hah też się umówiłam z fryzjerką dziś :] popołudniu jade odwiedzić chłopaka, bo chory, wiem że bedzie fajnie.. ale jakoś dalej chodzą po głowie myśli o dniach następnych, o cięzkiej podroży itd. nie umiem dalej rano wstawać.. ale to dopiero moje początki;/ moze jakos wyjde z tego bo zauważyłam że NAJGORZEJ nie jest. tzn po tym jak zastosowałam się do Waszych rad.
Odnośnik do komentarza
hanqowa - zupełnie jakbym słyszała siebie. niby wszystko fajnie, studia, znajomi, imprezy.. ale jak się już zaczną te dolegliwości to wszystko traci sens. i myśli się o tym często, co będzie jak się źle poczuje, czemu nikt nie rozumie.. no zobaczymy czy psycholog coś poradzi, ja mam drugą wizytę w środe. a za tydzień zaczynam studia i strasznie się boje :(
Odnośnik do komentarza
hej wszystkim!! dzięki fioletowa za normalność!!! Kraj poczciwości jest mi bliski. Same szlachetne społeczeństwo tylko nie wiem skąd tyle rozwodów, bandytów i zepsucia. Ale to nie ważne. Odezwę się na maila. co do odczuć: hhmmm to sobota słabo ból głowy trwał 27h i nadal pozostało ćmienie umysłu. Już nie wiem czy tak ma być? Macie tak? A co do leczenia ja leczę sie u psychiatry i biore leki a wy u psychologa? Czytam, że sami sie leczycie apyecznymi witaminami? Z czego tto wynika? pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Ale sie zaraz wkurze, odpisalam na post i mi sie nie dodal.. wrr Dziekuje wszystkim za rady :* ja 1 pazdziernika mam wizyte u psychiatry, mam nadzieje,ze mi cos przepisze, bo dzis znow mialam ataki.. male, ale zawsze to cos. Jesli jest tu jakis/jakas *nerwicowiec* z Wroclawia to zapraszam na spacer :) Mi pomaga to zawsze zapomniec o chorobie, a i lepiej rozmawiac z kims kto Cie rozumie :) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich i odrazu dziekuje za wszystkie rady! Ostatnie pare dni jest lepiej,ataki probuja wtargnac ale je nokautuje.....gdy tylko przypomne sobie o leku zaraz zaczynam myslec o czyms innym lub o tym ze to nerwica i kontaktujac sie z nia pomagam jej mnie niszczyc! Predzej gdy przychodzily leki, a najczesciej zdarza sie to przed spaniem, gdy konczy sie dzien i jest ciemno to siadalem i myslalem co sie dzieje.... ze nie potrafie myslec, ze trace pamiec, ze zaraz nie bede pamietal jak sie nazywam, ze umieram , ze pojde do piekla bo jestem zlym czlowiekiem, ze rodzica bedzie przykro po mojej smierci , o trumnie....tak sie nakrecalem ze naprawde nie potrafilem myslec! Wtedy nie wiedzialem ze to nerwica,wmowilem sobie ze mam chory mozg,raka lub cos rownie zlego...Samo uswiadomienie sobie ze to nerwica i slowa Hiszpanki ze ona potrzebuje z nami kontaktu bardzo mi pomogly! Ona wraca,kazdego dnia przychodzi lek przed atakiem ale wtedy robie co moge zeby o tym nie myslec!!! Ostatnio bylem nawet na spacerze i na gdzybach co jest dla mnie sukcesem! Staram planowac sobie kazdy dzien,chce zeby byl pelen obowiazkow choc czasem fajnie jest tez pospac w dzien...:p Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Witam wieczorkiem! Bardzo się cieszę kochani czytając wasze posty, że jakoś dajecie radę, niestety u mnie dziś totalna klapa - od rana nastrój podły, popłakałam sobie ale nie wiem ile to już razy było, mimo że dzień miałam fajny.... Serducho się odzywa i w głowie mi się kręci - próbowałam sobie wmówić że może mam chore zatoki bo w weekend dopadł mnie katar i ogólne rozbicie. Na szczęście jakoś JĄ odstraszyłam i teraz jest lepiej, ale nie wiem jak będzie jutro ogólnie bardzo mi smutno dzisiaj....nawet nie miałam siły wcześniej do was kochani napisać, a przecież ostatnio tak już dobrze było. witam cie hangowa :) pisz śmiało co się u ciebie będzie działo. Mnie także spacerki pomagają czasem samotne a czasem w towarzystwie. linnka21 - napisz koniecznie jak przebiegła metamorfoza u fryzjera. Sama widzisz dajesz radę oby tak dalej tylko do przodu, dzielna dziewczyna! A studiami się. tak nie martw bo ja też to będę mieć zaraz na głowie bigsmith21 - chłopie uwielbiam czytać twoje dobre wiadomości, bo aż serce rośnie widząc choćby najmniejszy sukcesik! Cieszę się, że pomogły ci moje słowa pisane szczerze i od serca bo wtedy czuję się potrzebna, a to jest ważne:)
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich Niusi31pytasz dlaczego leczymy się sami i bierzemy witaminki. Ja leczyłam się trzy miesiące u psychitry brałam tabletki, teraz sama sobie pomagam, bo jeśli w nas samych nie będzie pozytywnych myśli, jeśli my sami się tego nie nauczymy, to żaden lekarz nam nie pomoże. Linka brawo, nowa fryzura potrafi pocieszyć. Bigsmith dla ciebie też gratulacje, mały optymizm już do ciebie wkracza, po mału starasz się z tym walczyć, najważniesze to uwierzyć, że to tylko nerwica nic innego i starać się ją ignorować. Przyjdzie wtedy taki czas, że będziesz się kładł z poczuciem bezpieczeństwa, rozluźnienia a nie z lękiem. Hiszpanka nawet jek popłaczesz sobie to w pewnym sensie rozładujesz emocje, pozbędziesz się złości,płacz pomaga. Nie można myśleć o tym co będzie jutro, owszem o tym co zrobię jutro ale nie o tym jak będę się czuła jutro, pojutrze, bo z góry wiadomo, że się nakręcisz negatywnie. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witajcie, ja dzis 2 dzien w pracy po 2 tygo urlopie chorobowym grypa, balam sie okropnie ze nie dam rady po takim czasie, ale ok bylo ;-).Oj mialam znow lęki pzreokropne, dola mocnego zlapalam, myslenie ze nie moge juz, nie ewim co robic. Wczoraj przypomnialam sobie slowa Pani Jadwigi:Ile czasu posweicasz w ciagu dnia nerwicy? tzn pracy nad nia? ja zyje juz 6 lat z nerwica, mam 28 lat.Wzcesniej mialam te lęki ale slabsze i zadko, teraz sei nasilily mocno ale mysle ze to z braku pracy nad tym =Soba.mysle ze te moje wszystkie zaburzenia odnosnie jedzenia, bania sie czynnosci, leki z pzrelykaniem to wszystko lęk pzred zmainami! Wyczytalam na jakies stronke kiedys ze gardlo jest punktem zmian ;-) i widocznie duza czesc mnie sie im opiera-bo jak inaczej ;-)? mysle ze cos w tym jest. Dodam ze jestem 5 lat w zwiazku,tez mialam spore problemy ogolnie aby zwiazac sie z mezczyznami-tak lek pzred zraneiniem wczesneil byl silnieijszy ode mnie ;-/ ale kiedys poweidzilam dosc! oj balam sie cholernie, nie zaluje ;-) ten krok wzbogacil mnie-pzrelamalam to i oczywiscie ciekawe zycie u boku prawdziwego mezczyzny ;-). Owszem poweidzilam mu o nerwicy i lekach antydepresyjnych-biore dopiero od tego roku-tez balam sie o lekach poweidziec ale starsznieklucilo to sie we mnie, musialam bo bym sie zajechala sama ;-/.Kika mes temu tez przeszlam dosc mocne zauroczenie;-/ nie byo to latwo, nawet nie weim kiedy to u mnie sie przerodzilo, tylko zauroczenie, hm..... nie bylo to latwe poczuc cos jednoczesnie do 2 mezczyzny-tak raptem sie pogubilam-to etz byla lekcja dla mnie, weile z tego tez wyciagnelam z tego, ze jednak czegos mi chyba brakowalo w zwiazku, tazke bardziej docenilam moj zwiazek ;-), mezczyzne mojego-pzreszlo mi ;-) ba poiwedzialm mojemu facetowi o tym ;-/.Teraz weidzac juz czego nam zabraklo, wzocnilismy o to asz zwiazek i pwoeim ze znow zakochalam sei na nowo w moim mezczyznie ;-) piekne uczuciec, weim ze chce z nim zyc w przyszlosci ;-). Co do nericy, weim ze mam w sobie blokade odnosnie jedzenia,czuje to, peweni uczucia to wywyoluja, stres. Duzo pzrerobilam i pzrerabiam tez w tym czasie, weim ze zrozumienie siebie =wyjscie z nericy ;-), roznie bywa,wychodze, nie daje sie czasem jest zupelnie beznadziejnie-a wtedy marze jedynie o tym aby przytulic sie do mojego kochanego mezczyzny i aby zasnac w jego ramionach ;-) tak czuje sei bezpieczna wtedy. Czytam nasze forum-wszystkie pozytywne zdania notuje do mojego zeszytu-czytam sobie je, szukam w necie rozwiazan na pytania odnosnie lekow moich polecam wszystkim stronke : zenforestwordpress jest swietna ;-), mam tez zeszycik-w nim pisze swoje sny, mama teraz mroczne ale dosc sympoliczne-widze w nich swoje leki te ktore odkrylam i sa ejszce nieodkryte, pisze co czuje w danym dniu-teraz zaczne regularnie-wczoraj zapisalam sporo, dodatm ze tez afirmuje ale tu systematycznie ;-). Dorwalam z ksiegarni fajna ksiazke-tzn zeszyt taki do swiczen p L. Hey- jak uzdrowic swoje zycie-jest do akzdego cwiczenia krotki wstep-ksiazka naprawde niedroga a sporo cwiczen-mam nadzieje dzieki nim poznac seibie glebiej i zrozumiec, wczoraj zrobilam 1 cwizcenie odnosnie wdziecznosci-poeim Wam ze doslownie dolegliwosci, leki nagle gdzies odeszly-poszlam i zjadlam kolacje ;-) wow. Byl juz moment ze chwytalam za ster-dorwlam sie do d....py lękom ale cos mi nagle poszlo nie tak, wrocili stare nawyki myslowe, puscilam ster ;-/ hm. Co do lekow-no biore, bo naparwde bylo niefajnie ze mna,weim ze tez duzo z siebie trzeba dac ze leki to kropla w morzu. Ceisze sie ze moglam z Wami tym sei podzielic ;-), ciesze sei ze jest takie forum, bo raczej otoczene nie zroumie mie, dla rodzicow choc ich bardzo kocham to nadal czarna magia ;-/ hehe dla mnie zcesto tez. Pozdrawiam Wszystkich bez wyjatku ;-) papa Ps. Marcioszko widze ze masz jednak duzo do opowiadania i nawet calkiem fajne rzeczy, szkoda tylko ze mi ciagle mowisz ze nic sie nei dzieje ;-( no trudno.
Odnośnik do komentarza
no zmienilam kolorek i jest pięknie ;) wczoraj cały dzień, nie powiem że bezstresowo, ale bez tych kropnych objawow minął :) pierwszy taki od dłuższego czasu. a dzisiaj moja siostra chora, ja sie boje bo jakis wirus jest grypu jelitowej u nas.. wczoraj miałam mdłości to zignorowałam, wypilam herbatke bylo ok, ale teraz bd myślała czy to nie ta grypa :(((
Odnośnik do komentarza
Witam:) Troszkę człowiekowi lepiej na duchu, gdy są osoby w podobnej sytuacji... Z nerwicą zmagam się odkąd pamiętam, od dzieciństwa. Obecnie mam 23 lata i okropne lęki. Najgorsze są te ciągłe bóle *wszystkiego*, całego ciała, każdej jego części... Gdy nic mnie nie boli i niczego się nie boję jest w porządku, potrafię normalnie funkcjonować. Kiedy jednak się czegoś przestraszę lub gdy coś mnie zaboli pojawia się lęk, taki stały uogólniony, że za chwilę coś mi się stanie:( Zwykle w ciągu dnia jest w miarę dobrze, najgorzej jest wieczorem i w nocy:( Nienawidzę napadów paniki, boję się, że umrę, to takie fatalne uczucie:( Od zawsze miałam nerwicę, złożyło się na to moje całe życie, jednak od trzech lat ( od śmierci taty) dopadają mnie lęki i zaburzenia somatyczne:( Chodzę na terapię, ale są to spotkania raz w miesiącu. Po wyjściu od psychologa jestem pełna nadziei. ze tym razem się uda, ale po jakimś czasie lęki znów dopadają:( Najgorzej boję się leków, które lekarze mi przepisują. Nie wiem jak dalej żyć z tą chorobą, to takie trudne:(
Odnośnik do komentarza
Cześć od 5lat leczona jestem na depresję . Postępy są bo już wychodzę ,dbam o siebie , staram się jakoś normlaie żyć . Jednak przychodzą dni zwątpienia i obawy że wróci wszytko to co kiedyś było ...:( Poznałam miłość mojego życia i jakoś to też trzyma mnie przy pozytywnym myśleniu . Jednak jak gdzieś mam jechać poza miasto czy czasmi i w mieście - mam napady lękowe , ręce mi się pocą , mrowienie mam , straszne myśli że coś mi się stanie że nie dostanę pomocy :( Ciężko mi się oddycha , czuję tak jakby mi nie dochodziło powietrze . Jak sobie radzić z tym lękiem ??? Biorę nadal leki , czasami jak mam napad to biorę validol bądź afobam - ale staram się tego unikać . Czasami z tego wszytkiego rozgryzam sobie wargę :( a później boli :(
Odnośnik do komentarza
Wita Xanonimka Takie objawy jak Ty ma tu większość z nas. Niestety moja droga jak widzisz leki dają ukojenie, ale głównie Ty sama musisz się pozbyć swoich obaw ze swojego umysłu. Piszesz, że jest lepiej, będzie jeszcze lepiej jak przestaniesz się zastanawiać i obawiać żeby to przypadkiem nie wróciło. Nie można o tym myśleć, co ma być to będzie. Rozmyślanie o tym nakręca twój mózg na negatywne myślenie i przywołując złe myśli i one nadchodzą. Nie myśl o tym ciesz się życiem, miłością życia. Oby pozbyć się dolegliwości tylko optymizm w tym pomaga. Trzeba się nauczyć samemu tylko kierowania myśli na właściwy tor. Nie martw się jak wychodzisz, że coś się stanie, nikomu z nas mimo dolegliwości nic się nie stało. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam kochani! Nie pisałam do was ostatnio bo po prostu nie miałam na to siły...dopadło mnie typowe jesienne przygnębienie i nic mi się nie chciało: byłam taka jakaś podłamana, głowa i serducho się odzywały, strasznie mnie wszystko smuciło i to cholerne uczucie bezsensu istnienia... No ale teraz powolutku wracam na lepsze tory myślenia i wracam do was:) Przeziębienie powoli odpuszcza choć myślałam, że szybciej mi przejdzie. Dziś dzień minął cudownie - widziałam się z koleżanką i miło spędziłyśmy czas na pogaduchach:) linnka - super, że zmiana koloru tak ciebie uskrzydliła mnie mój nowy image też się podoba:) hangowa - tak wkręcanie sobie, że na pewno mam chore zatoki to jakiś koszmar i nigdy więcej już takich myśli:) bezsilny - odzywaj się do nas częściej bo jesteśmy ciekawi co u ciebie się dzieje :) Zuziu - jak zwykle twoje mądre i cenne uwagi podniosły mnie na duchu dzięki kochana! xanonimka - witam cie serdecznie! Świetnie, że radzisz sobie bez leków bo to jest podstawa by samemu sobie zdać z tego sprawę i pomóc w ten sposób sobie. Miłość potrafi uskrzydlać także ciesz się nią - coś o tym wiem:) Rozgryzanie wargi? skąd ja to znam....:) pozdrawiam was i ściskam
Odnośnik do komentarza
ja poniedziałek wtorek i środe do połowy miałam super :) pierwszy raz było normalnie tak dlugo, sama nie wiem odkąd.. ale byłam u psychologa która wyjaśniła mi że mam problemy takie z którymi nie umiem sobie poradzic, naprawde.. chodzi o sutyacje w domu. wczoraj bylo mi przykro strasznie pol dnia, zobaczyłam sie z chłopakiem to pocieszyl mnie troszke i wrociłam na normalna kolacyjke. ale dziś od nowa, rano nerwy, płacz i już mi się nie chce nigdzie jechac. a tak się składa że MUSZE cały dzien spedzic z rodzicami i siostra ;/ trzeba przezyc do jutra i umilac sobie jakoś czas znów..
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×