Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Panie. U mnie dzisiaj też pracowity dzień, no może nie pracowity, ale zalatany. Podzwoniłem po szkołach i chyba się zdecydowałem. Jeszcze jutro zadzwonię do jednej i wszystko się wyjaśni wybieram i składam papiery. Oczywiście liceum dla dorosłych zaoczne. Na tyle mnie dzisiaj stać. Dzisiaj byłem także w urzędzie dla bezrobotnych, spytać się czy muszę się rejestrować by mieć jakieś ubezpieczenie i dostęp do wszystkich świadczeń, ale niestety nie dowiedziałem się niczego, przeraziła mnie kolejka, po prostu nie chciało mi się czekać. Może któraś z Was drogie panie wie jak to jest? Czy muszę się rejestrować jako bezrobotny? Pytając podczas rozmowy z dyrektorem? szkoły on nic o tym nie wiedział, także już nie wiem. Poza tym zakupy z mamą i od hipermarketu do supermarketu ;p. o dziwo zero lęku !!! nic całkowicie nic, aż chciało mi się chodzić po sklepach. Wróciłem bardzo zadowolony i dumny z siebie. Byłem tak nabuzowany, że wyskoczyłem z kumplami i koleżanką na piwko, no ale niestety oni jutro do szkoły więc trzeba było wracać. Życzę powodzenia jutro w szkołach, pracy czy gdziekolwiek indziej i miłego nastroju. Pamiętajcie jesteśmy silniejsi. Pozdrawiam Michał
Odnośnik do komentarza
Witam. U mnie też sporo się znowu wydarzyło. Z rana przed szkołą czułam stres. Miałam na późniejszą godzinę, ale w szkole i tak byłam o wiele wcześniej. Z resztą nie tylko ja. Miałam okazje pogawędzić sobie z koleżankami, posiedzieć sobie z nimi, pograć w karty. Było naprawdę fajnie, duży stres zniknął i pozostał mały stres. Po pierwszej lekcji poczułam się jeszcze lepiej, a po drugiej JESZCZE lepiej. Wtedy pomyślałam, że dam radę. Po lekcjach poszłam z koleżankami na piwo. Wypiłam jedno, było bardzo miło, bardzo. Jednak jako najpierwsza musiałam zmyć się na autobus. Piwo wypijam sobie naprawdę sporadycznie. Dziś poczułam się po nim bosko, tak, jakbym praktycznie nie miała nerwicy. Nie obchodzili mnie ludzie, nie obchodziło mnie co sobie o mnie pomyślą, było cudownie. Szłam śmiało, przed siebie, tak jakby świat należał do mnie i jakbym naprawdę wiedziała, że to ja jestem ważna. Nie bałam się, że zemdleje, co ja mówię, ja w ogóle o tym nie myślałam. Jednak piwo się ulotniło i stopniowo wróciłam do swojego normalnego stanu, czyli znowu zaczęłam myśleć na trzeźwo, wyobrażać sobie jaka jestem i co ktoś o mnie pomyśli. Jednak w myślach ciągle powracam do tego stanu, gdzie byłam swobodna, chociaż przez chwilę, dla takich jak My, to niezapomniane uczucie. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość karolcia_04
bezsilny najwazniejsze po dejmujesz decyzje w sprawie szkoły;) pola_la przeczytam to o czym mowisz,na tej stronce juuliaa ja tez po piwku czuje sie tak jak ty mowisz,wtedy zapominam o wszystkich ,co mi jest itd. ja wczoraj mialam dzien do du*** ;/ cał dzien płakałam;/ po sprawie,rozmiawialam z ojcem,ktorego nie widzialam całe zycie,serce mnie bolało strasznie!!!potem byłam jak flegmatyk ;((nic mi sie nie stao,nie chciało mi się życ ;/ masakra...dzis mam nadziejej,ze bedzie lepiej,chodz dobrze sie nie czuje,wmawaim sobie jakies dolegliwosci ;/;(
Odnośnik do komentarza
Cierpiałem na nerwicę 10 lat, przechodziłem wszystkie czary mary od 2letniej psychoanalizy po homeopatie. Dopiero polroczna terapia poznawczo-behawioralna i leki (lexapro), zebym wogole mogl w niej uczestniczyc (moj stan byl ciezki) ,wyleczyly mnie na dobre. Łatwo powiedzieć komuś, kto nie wie, co to nerwica, żebyśmy wzięli się w garść, ale jeśli nie znamy pewnych mechanizmów, nie wiemy, co się z nami dzieje, to jest to po prostu niemożliwe.Zapraszam do wpisu na moim blogu, jak dokładnie terapia wyglądała i ogólnie jak moja droga zdrowienia przebiegała (najpierw trzeba się zarejestrować chyba-raz jest tak raz tak na tym serwisie gdzie pisze bloga) http://www.trzymsie.pl/blogs/30/20/jak-wygl-da-a-moja-terapia-poznawczo-behawioralna
Odnośnik do komentarza
Gość karolcia_04
Hejka Kochani ,nie było mnie cał weekend byłam w u tesciowej 200km od domu ,piatek wyjazd był straszny płakałam mężowi że niecce jechac,mialam straszna depresje,potem serducho tak mnie bolało że myslalam ze zdechne;/...wkoncu pojechałam,przezywciezylam strach ,mąż mi b.pomogł wspiera mnie jak potrafi kochany! sobota ok,mile spedzona,wybralismy sie na obiad do pizzy hut,a że w bydzi tylko w centrum handlowym jest to poszlismy,strach ogromny,serce tak mnie zaczeło bolec,ze juz myslalam ze nie dam rady,poszlismy usiadlismy bylo ok,zagadałam sie z mężem ze zapomnialam ze cokolwiek mnie boli;/;( potem poszłam,do ubikacji ,bylo ok przeszlam sama centrum handlowe do ubikacji.! gdy zjedlismy ,poszlismy na drobne zakupy dla małej ;) chodzilismy chodzilismy,i tak sobie mowie w mysli,nic mi nie jest nic sie nie dzieje,i tu nagle straszny nerw serca,tak chwycil,masakra;/;((( w niedziele,pobudka z bolem serca,tzn bardziej z kołataniem,nienawidze kołatania serca,mialam wrazenie jak cos obok pachy chce wyskoczyc,i pod sercem mi tak skakało jak jakis nerw;(porazka;/;((( ogolnie weekend spedzony super;)ale z moimi dolegliwosciami do dupy;/! za tydzien wyprawiam w domu,nasza rocznice ślubu,troszke sie cykam,ale musze dac rade;) pozdrawiam ;*
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich serdecznie. Jest to mój pierwszy post. Dotarłem do tego forum przypadkowo, ale może od początku. Od dziecka znajomi mowili, ze jestem straszny luzak. Nie przejmowalem sie za bardzo szkola itp. Moi rodzice sie rozwiedli, znajomi pytali jak to przezylem, odp* luzno* i tak faktycznie bylo. Studia, egzaminy roznego rodzaju, prawko itp. Caly czas bez problemowo acz kolwiek stresy byly, wiadomo. Pewnego razu mala wpadka, dziewczyna ktora *ledwo* poznalem powiedziala mi, ze jest w ciązy. Oczywiście okazało się, ze jest w Ciązy, ale ze swoim męzem (coz nie wiedzialem nic o tym), ja myslalem, ze ze mną, a to co przezylem to byla masakra. Spoko pozniej bylo wszystko ok, ale tydzien po tym zajsciu zaczolem mniewac jakies dziwne bole w okolicach serca, jak juz tak ktorys raz mnie zlapalo zaczolem myslec co to moze byc. W koncu zlapalo mnie troche mocniej wiec mysl jedna * ZAWAL SERCA*, szybko do szpitala pojechalem sam i..... powiedziali mi, *idz pan stad*, no to lepiej sie poczulem wiedzac ze jednak bedzie ok, ale od tego momentu, przeżywam istną masakre. Posdzedłem do kardiologa, przez to, że od dziecka ćwicze na siłowni, biegam skacze itp nawet chwile wyczynowo, potem podnosiłem Ciezary i troche nadwaga przyszla lekarz zalecil badania z ktorych oczywiscie nic nie wyniklo. Zrzucilem z wagi, Problem zostal, a do tego doszly takie objawy jak: duszność, trzesą mi się mięśnie, lekko kreci mi sie w głowie, uciska w gardle, czasami mrowki przechodzą po nodze i najgorsze: wszystkie mozliwe choroby juz mialem począwszy od zawału,poprzez udar,aż do raka. POPROSTU MASAKA LUDZIE CZY WY TEZ MACIE TAKIE OBJAWY? doszło nadciśnienie, więc lekarz tabletki dał i walcze. Z luzaka zrobiłem się burak. Nie potrafię się cieszyć, jak chodze po większych sklepach to słabo mi itp. Na forum trafiłem wczoraj i czytając to kurde wszystko się zgadza ze mną. LUDZIE CO ROBIC? przychodzę z prośbą o pomoc, ale sam też chcę tą pomoc nieść, Testuje teraz jeden ze sposobów walki ze wszystkim ale zobaczymy jak to będzie. Proszę o odpowiedź, i słowo wsparcia :)
Odnośnik do komentarza
Witajcie. Mam 24 lata. Mój problem zaczął sie 01.04.2010roku. Dostałem silnych ataków nerwicy lękowej Po kilku dniach zdecydowałem się na wizytę u psyhiatry Przepisał mi leki i przez dwa tygodnie moja choroba zniknęła jakby nigdy jej nie było. Jednak po tych dwóch tygodniach objawy zaczęły powracac.Odwiedzam psyhiatrę regulaznie raz w miesiącu. Biorę leki ale od ostatnich trzech tygodni moje objawy jeszcze bardziej się nasiliły ( ból z tyłu głowy, lęk przed zawałem serca, trzęsą mi się ręce, i wogóle żle się czuje tak jak bym czekał na dzień mojej śmierci) to jest straszne. Jeszcze mam w pracy problemy finansowe bo mi nie chcą wypłacic moich ciężko zarobionych pieniędzy, bo firma zbankrutowała. Mam żonę i dwie córeczki jak siędzę sam to płakac mi się chce jak myślę o nich że pewnie niedługo umre przez te moja chorobę.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Juuulia brawo dałaś radę, chrzest za Tobą to i dalej dzielnie się trzymaj. Karolcia piszesz, że weekend super, mimo dolegliwości, jak gadałaś z mężem mijały dolegliwości, nawet pokonałaś centrum handlowe, czyli jak trzeba można wszystko. Dasz radę i z przyjęciem rocznicowym, masz męża, na którego możesz liczyć, więc wspólnymi siłami dacie radę. Witaj Gumisiek, jak już zdąrzyłeś się zapoznać takie objawy jak Ty mamy wszyscy i żyjemy i to nawet długo. Każdy z nas kiedyś był wyluzowany, radosny niestety do jakiegoś momentu. Ale z tym trzeba się pogodzić i zwalczać te wszystkie paskudztwa. Jadąc do szpitala z takimi ciężkimi objawami nie pomyślałeś, że raczej mając zawał, czy wylew nie dał byś zapewne rady dojechać o własnych siłach. Zobacz jak nakręcasz własną psychikę jak Ci coś dolega. To niestety jak nas coś dopada to my sami potęgujemy jeszcze większy atak paniki zamiast zająć się pozytywnym myśleniem. Niestety mój drogi to my sami kierujemy naszymi myślami i musimy je w takich sytuacjach kierować na właściwy tor a nie skupiać się, że na pewno mam zawał, wylew czy raka. Witaj Kamilu w gronie nieszczęśliwców, nie umrzesz, nerwica to nie choroba tylko stan Twojej duszy. Napadła Cię bo nawarstwiło się trochę problemów. Z każdej sytuacji jest wyjście lepsze lub gorsze. Ale nie możesz w tak młodym wieku i mając rodzinę myśleć o śmierci. To nie jest rozwiązanie a ona tak szybko nie przychodzi no a na pewno nie z powodu nerwicy. Owszem utrudnia życie, ale nie umiera się na nią od razu. Tabletki też nie rozwiążą problemu jeżeli sam nie weźmiesz się za siebie. Niestety to trudna walka ale konieczna. Pozdrawiam wszystkich słonecznie, uśmiechnijcie się jutro na pewno będzie lepszy dzień.
Odnośnik do komentarza
To bardzo uciążliwa choroba. Już i tak wydarłem się na mojego psyhiatrę że od kwietnia wydałem tyle pieniedz na niego i na leki a on nawet nie potrafi mi odpowiedziec czy mnie wogóle z tego wyleczy. A mi się wydaje że z dnia na dziń jest ze mna coraz gożej. Jeszcze teraz ten ciągły szum i pisk w głowie. Masakra.
Odnośnik do komentarza
Gość karolcia_04
Witajcie Gumiesiek68-niestety każdy z nas ma takie objawy każdy z tym żyje,mnie prawie codziennie cos boli,a serce to normalka przywykłam z tym życ!zasik w gardle,ból po prawej stronie,sciaskanie skroni,;/ mrowiejace nogi ;/,bolaca cała szyja,mroweijaca głowa.bole brzucha,nog masarka ale dalej żyje ciesze sie z yciem bo mam rodzine dziecko męża... to cieszki stan,to nie choroba z ktorego sami musimy wyjsc niestety,wspolnymi silami damy rade;) kamil-to własnie to paskudztwo nerwica,damy rade wyjdziemy z tego ;) trzymjacie sie pozniej odpisze bo mała wzywa;*
Odnośnik do komentarza
Witaj Kamil. Jesli naprawde c=hcesz wyjśc z nerwicy musisz znaleźć dobrego terapeute (polecałabym terapie poznawczo-behawioralna), albo samemu stac sie swoim lekarzem, psychologiem itd, lecz to trwa o wiele dłużej,Na forum commed jest watek *Metoda 1000 kroków*, która polecam osobom chcacym właczyc sie aktywnie w swoje leczenie gdyz NERWICA MA ŚCISŁY ZWIĄZ EK Z NASZYM PODEJSCIEM DOO ŻYCIA, z naszym unikowym stylem zycia (boje sie czegoś, więc w to nie wchodze, moze sie *samo jakos załatwi* itd.Trzeba wziąc *kierownice Życia* w swoje rece, dorosnąć EMOCJONALNIE DO WIEKU JAKI SIĘ MA FIZYCZNIE.W tym celu trzeba miec wpierw odpowiednia wiedze psychologiczną na te tematy życiowe z jakimi mamy problem (np.relacje z innymi, fobie szkolne, zawodowe, brak pewności siebieitd).Jest teraz mnóstwo ksiązek na te temay, jest w internecie taka super strona jak *Cud niedziałania, czyli jak madrze odpoczywac* ( nie pomiń tematów ukrytych pod POLECAM, takich jak *Rozwój i swiadomośćO, *Energia wewnetrzna *, jest tam tez psycholog internetowy. , oraz :google-scholar-fajna-wyszukiwarka..html Ja z konieczności byłam samoukiem ( nie było wtedy ani takich książek, ani terapii, ani internetu z jego wiedza), dlatego zajęło mi tyle czasu nauczenie sie bycia osoba szczęsliwa.Ale nie różnisz sie n iczym ode mnie, wiec *uzbrojony w stosowna wiedze, wsparty jakąs terapia* zacznij zmieniac to w Twoim Zyciu, co nie jest zgodne z kierunkiem Twojego rozwoju, co sprawia, ze nie zyjesz *pod siebie*, że zyjesz *pod innych*.Musisz miec na uwadze interes swój i innych, musisz przestac bac sie Życia i jego problemów.Ja dzis wszystkie tzw.problemy traktuje jak zadania zyciowe i z marszu zz nie wchodze.Zapraszam Cie na mój watek *Z nerwicy sie wychodzi*, przyjrzyj sie postom osób, zamieszczonym od poczatku watku, jak one sobie radza i z Życiem i z nerwica, bo ze NERWICA ŻĄDA OD NAS ZMIANY STYLU ŻYCIA, korekty jego kursu ,ja dziś nie mam watpliwosci..Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam Jak tam Karolcia zakupy już robisz przed imprezką rocznicową? Kamil na lekarza nie ma co krzyczeć on nie ma cudownej tabletki, którą połkniesz i od razu ozdrowiejesz i poczujesz się jak nowo narodzony. W tych naszych przypadłościach to niestety potrzebna jest nasza walka, nasze silne postanowienie zmiany trybu życia i myślenia. Nerwica jest uciążliwa i trudno z nią się żyje ale od nas samych zależy czy się od niej uwolnimy. To nie lekarz będzie Twoim cudotwórcą, ale Ty sam.
Odnośnik do komentarza
Gość karolcia_04
Zuzka,czekam na wypłate męża ehhe ;) jutro chyba zakupki ;) moze poojade do meza pod prace z mała i z tamtad pojedziemy,chodz sie lekko boje czy dam rade wsiasc do autobusu z nia i jechac 30min ;((( ciezka sprawa;( hmm,ja od rana do kitu serducho boli,kołatania;/bleee mam dosyc ciaglych boli ;/ codziennie cos juz nie wyrabiam;/ wczoraj taki bol głowy i zatok,ze myslalam ze wykituje;/;( Trzeba życ dalej,i wiem ze nie mozna sie poddawac !;)
Odnośnik do komentarza
Cześć Wszystkim! Jestem tu nowa,ale problem znam od prawie 5 lat.Najpierw myślałam,że przejdzie samo,potem słuchałam rad typu,,weź się w garść*,ale te słowa tak naprawdę uświadamiały mi że mam problem i nie dam sobie rady.Te słowa sprawiały,że chciało mi się wyć do księżyca.Wszystko bolało nawet myśli,noce zdawały być się nieskończenie długie jak z horroru.Uświadomiłam sobie żę coś jest ze mną nie tak...Pomógł mi brat i jego cudowna żona,mój mąż nie dorósł do mojej choroby,on jej nadal nie rozumie.Walczę a raczej próbuje się z nerwicą zaprzyjaźnić SAMA.Nie mam już ochoty walczyć bo omija mnie to co jest w życiu najważniejsze rodzina,dom i dzieci.Próbuje nie myśleć o niej.To nie łatwe,ale z lekami które biorę plus cudowna terapeutka , którą mam od roku sprawiają że mój świat nabiera kolorów i po raz pierwszy od wielu lat mam marzenia,pragnienia i cele,które chce osiągnąć.To one zamazują mi chorobę.Wiem także,że wszystkie nerwusy ja także to ,,wariaci*,bo kto ma szanse przetrwać w dzisiejszych czasach?Tylko my kochane nerwusy, ,,normalni *ludzie,bez problemów nie istnieją......
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Widzę, że dużo nowych osób się pojawiło. U mnie ostatnie dni były dość pracowite. Tu jakaś robota, tu jakiś wyjazd, załatwianie szkoły itp. Mogę się pochwalić, że od czwartku zaczynam szkołę, zaoczna bo zaoczna, ale cieszy mnie to, że się zdecydowałem. Nie powiem, że nie mam jakiś obaw, ale wiem DAM RADĘ. W piątek miałem ciekawy wyjazd na zakupy, centrum handlowe, zawsze przyswajało mnie o mega ataki lęku. W piątek jednak było inaczej, przed wyjazdem asekuracyjny *dropsik* no i nastawiałem się zupełnie inaczej. Zero objawów, można pomyśleć niemożliwe, tłok, masa ludzi, a ja czuję się zupełnie normalnie, nie zwracałem uwagi na nic cieszyłem się sobą. Wyjazd super. Mega mnie podbudował. W czwartek do szkoły musi mi się udać!! Nie mogę zawalić znowu. Sprawy sercowe także w porządku, z aniołkiem rozmawiamy codziennie. Ogólnie jestem podbudowany i nastawiony optymistycznie także będzie dobrze. Trzymajcie się wszyscy i powodzenia w walce. Damy rade!!!
Odnośnik do komentarza
Witaj Bezsilny. Pozwól, ze Ci udziele rady (przed tym czwartkiem ), tylko dobrze ja zrozum. Ja nauczyłam sie zgadzac Z GÓRY NA KAZDA OPCJE, czyli ze może byc super i nie musi, gdyz przy takiem mojej postawie, podswiadomośc nie ma mnie czym straszyc.NIC NIE JEST PORAŻKA, wazne by próbowac * bo krótko nad soba pracujesz i Twoje mechanizmy radzenia sobie z nerwica musza okrzepnąć) Gdy sobie postanowisz, ze choćby było i DOBRZE i ŹLE , Ty podejmujesz to wyzwanie, wówczas Twoje emocje zaczynaja sie równoważyc. Gdyz lek, nerwica maja władze nad nami, gdy sie bronimy przed ta opcja, ktora uwazamy za gorsza.A jesli mówisz, ze KAŻDA OPCJA CI PASUJE,( moze sie udac i moze nie wyjść) wtedy stawiasz sie jakby nad ta sytuacja, której sie obawiasz i masz szanse na taka emocjonalna neutralność.I nie jest to wtedy samospełniajaca sie przepowiednia, tylko racjonalne podejscie do sytuacji, które stwarza Ci taka wewnetrzna przestrzeń.I ciesz sie kazdym *zdobytym przyczółkiem*, gdyz *normalni * ludzie nie wiedza jaką walka neurotyk musi okupic kazdy zdobyty bastion *lęku*. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość karolcia_04
witaj dankarzyn,sporo walczysz bo 5 lat,wkoncu damy rade;) najwazniejsze,ze chcesz walczyc,i chodzisz na terapie,to pomoga naprawde!najgorsze jest to że to nie choroba,tylko ubytek w psychice;/...nerwica jest podstepna,i trzeba stawic jej czoła,ja ja traktuje jak ciało obce w moim organizmie,czasem ona jest silniejsza ale ja czasem domiuje,rozne sa dni raz jest lepiej raz gorzej!u mnie najgorsze sa leki przed wyjsciem z domu,i te ciagle bole serca,i w ogole całego ciała... a ty dakarzyn jakie objawy odczuwasz? bezsilny,widzisz,jak sie chce,można podbic nawet cały świat,najwaniejsze ze z aniołkiem jest kontakt;)oby tak dalej;) JESTESMY SILNIEJSI!!! Życze każdemu udanego,i mile spedzonego Dnia;)) buzka;*
Odnośnik do komentarza
witam.jestem tu nowa.walcze z tym paskudztwem juz 14 lat.niestety byłam naiwna i myślałam zresztą chyba bardzo się wsłuchiwałam w wypowiedzi najbliższych, że po prostu muszę to zwalczyć sama.i tak przez 14 lat.jestem w takim momencie że totalnie sobie nie radze.straciłam już z powodu strachu przed wyjściem z domu i jazdom metrem jedną pracę a teraz mam zacząć inną i boje się powtórki z rozrywki.zapisałam się więc do psychiatry na 23 września i już myślę jak sobie poradzę z drogą do niego i czasem oczekiwania na swoją kolej.pokłóadam jednak wielkie nadzieje w tej wizycie bardzo potrzebuję wsparcia.jak czytam wasze wypowiedzi to tak jakby ktoś opisał moje dolegliwości bez rozmowy ze mną.nie miałam pojęcia że dotyczy to tak wielu osób.proszę trzymajcie za mnie kciuki.mam rodzinę i dzieci które są moim największym skarbem i to dla nich muszę żyć w miarę normalnie.pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam Karolcia, Bezsilny. Witam nowych nerwusków. Karolcia Ty nie myśl o tym czy sie doczłapiesz do męża tylko wal do przodu. Zobacz serducho Cię kuje parę dni i dajesz radę, przecież wychodzisz na spacerki z dzieciątkiem to i tam dotrzesz w końcu zbliża się Wasz szczęsliwy dzień. Bezsilny widzę że radzisz sobie już lepiej tylko czekać jak któregoś dnia nam napiszesz żegnam Was już jestem zdrowy to będzie super wiadomość. Anioł jak widzę ogarnął Cię skrzydłami i to nieźle. Powodzenia. Jak widzicie Dankarzym i Melisa wszyscy borykamy się z takimi samymi problemami, takich ludzi jak my jest mnóstwo, może piszemy tutaj, żeby właśnie się wesprzeć wzajemnie, wysłuchać, pocieszyć czy w końcu podzielić się radami. Ja moi drodzy nerwicę mam długo z okresami lepszymi i gorszymi teraz mam ten okres lepszy. Wiem, że to co nas dopadło to istne piekło, my sobie tak wyobrażamy i wmawiamy potęgując lęki i nazwijmy to chorobę, choć nie jest to choroba. Trzeba z tym walczyć według mnie mało pomogą leki, psychoterapia jeśli w nas samych nie będzie ogromnej siły walki do pozbycia się tego paskudztwa. My sami musimy zaakceptować, że żyjemy z koleżanką nerwicą z nią rozmawiać i po mału wypędzać ją z naszego organizmu. Można się tego nauczyć zwłaszcza wtedy jak mamy chęć na życie i dla kogo żyć a przede wszystkim dla nas samych. Trzymajcie się dzielnie zawsze odpowiemy na konkretne pytania, żebyście tylko lepiej się poczuli i cieszyli radością życia. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość karolcia_04
Melisa dasz rade!!!Dla Dzieci i Męża!! Naprawde to jest do wyleczenia,gadam tak a sama na to cierpie! cóż ,trzeba cieszyc sie zyciem,maż mi ostatnio przetłumaczył że życie jest kruche,krótkie i trzeba korzystac z każdej chwili!Naprawde staram sie pokoywac leki,daje rade i wiem ze z czasem pokonam,moze to trwac rok,dwa a nawet 5 lat ale wiem ze dam rade;/ u mnie najgorsze jest wsłuchiwanie sie w ciało,naprawde wrocilam z dzieckiem ze spaceru,zabolało mnie nad piersia po prawej stronie,takie kłucie,juz zaczełam sobie wmaiwac ze to cos z płucami może albo zawał! Masakra,ja najbardziej tego cche sie wyzbyc..jestem pieprzona hipochondryczka z nerwicą lękowa-PORAŻKA!!!
Odnośnik do komentarza
Cześć wszystkim!Cześć Karolcia-4!Co do moich objawów to są różne ale powoli zaczynam je lekceważyć i żyć obok nich lub z nimi: przyspieszone bicie serca,ból w klat- ce piersiowej(ale mam też zwyrodnienie kręgosłupa piersiowego więc myślę,że to od tego),czasami nudności,zawroty i bóle głowy,nieuzasadniony lęk,gdy jestem w grupie nawet znajomych ludzi,zimno nawet w upalne dni.Moja terapeutka kazała mi sobie próbo- wać tłumaczyć pewne rzeczy,a nawet pozwolić sobie na lęk i płacz.Później dalej coś nabazgrze a teraz muszę pomóc mojej 9 letniej i 8 letniej latorośli odrabiać lekcje.Trzymajcie się cieplutko!
Odnośnik do komentarza
Witam. Jadwigo dziękuję za porady na pewno z nich skorzystam. Zuziu, Karolciu faktycznie mój Aniołek bardzo mi namieszał w głowie teraz o niczym innym nie myślę tylko o niej. Kontakt faktycznie mamy wyśmienity potrafimy przegadać wieczorami grubo ponad dwie godziny, ale bardzo za nią tęsknie. Mieszka prawie 500 km drogi ode mnie, Gdyby nie to cholerstwo wsiadłbym w autobus i gnał do niej, jednak na tą chwile chyba jest to dla mnie za duże wyzwanie. Pozdrawiam, miłego dnia
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×