Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich nowych i starych nerwusków. Martusss nie uwierzysz ale nie wystraszaj się od razu ,nie pocieszę Cię, choruję niestety już 20 lat, Ale to moja wina dlatego, że całe życie nie chciałam niczyjej pomocy, nie leczyłam się, nie brałam leków tylko walczyłam sama. To spowodowało, że moja choroba po prostu wrosła we mnie i tak jak huba albo jemioła przyrasta do drzewa tak ona wrosła we mnie i teraz ciężko mi ją wyrzucić. Oczywiście przez te wszystkie lata miałam okresy lepsze i gorsze, ale jak dostawałam kolejnego nawrotu choroby zawsze wracała z większą siła. Ponieważ jestem osobą, która się wstydzi swoich słabości to ukrywałam przed śwatem swoje cierpienie, zresztą wszyscy postrzegają mnie jako osobę silną władczą, która góry przeniesie a to niestety tylko pozory. Dziś z persektywy lat i własnego doświadczenia uważam, że należy iść do lekarza, przyjąc leki ale rozważnie, żeby sie nie uzależniać i zawsze pozytywnie myśleć, nie można przejmować sie wszystkim i wszystkimi. Karolcia najgorsze to jak ktoś wkręca sobie filmy i sam się nakręca to lęk gotowy, nie ma co myśleć o jakiś zatorach, jak by to był zator to raczej byś padła, a zapewniam, że ten kto nie przechodził nerwicy, lęków raczej nie potrafi zrozumieć że coś takiego jak lęk może człowieka złapać nagle czasami z niczego. Isabel czasami przyjmując lek długo niestety przestaje działać, bo organizm się do niego przyzwyczai, może idź do lekarza niech Ci zmieni lek. Pozdrawiam tzrymajcie się dzielnie.
Odnośnik do komentarza
Dzięki Zuzia za radę.Próbowałam już parę razy rozmawiać z moim lekarzem o zmianie leków,ale bezskutecznie.Niestety nie mam dobrego zdania o lekarzach w Anglii,nie mogę się doprosić o skierowanie do psychiatry.Prywatnie chciałam pójść do polskiego psychiatry,ale za godzinę zaśpiewał mi 100 funtów.Koszmar.Jednak będę dalej próbować.Jeżeli ktoś ma dla mnie jakieś rady,bardzo proszę piszcie Kochani. Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuję,że jesteście.
Odnośnik do komentarza
Isabel to aż nie do pomyślenia, żeby lekarz nie chciał zmienić leku jeżeli pacjent czuje sie niedobrze lub nie dać skierowania do psychiatry lub psychologa. To może jak będziesz na chwilkę w Polsce to wyskocz do jakiegoś psychiatry u nas aż tak drogo nie zapłacisz prywatnie za wizytę. a myślałamm że tam lepszy postęp w medycynie. Coś musisz robić bo najgorzej to trwać w jednym punkcie. Głowa do góry.
Odnośnik do komentarza
Karolcia zawsze wierzę, że ten dzień nadejdzie ale ja i tak cieszę się życiem nawet jak jest byle jaki dzień. Tak przez te 20 lat miałam ataki ale rzadko i krótkie, szybko mijały półtora roku temu dopadło mnie bardzo. Nie mogłam być sama w domu, nie wychodziłam ciągle musiał być ktoś przy mnie i wiele innych dolegliwości związanych z organizmem. Po mału małymi krokami wychodziłam z tego. To ciężka walka a trzeba walczyć dla siebie i najbliższych. Pozdrowienia dla córeczki.
Odnośnik do komentarza
Właśnie masz racje,nie zależny jaki dzien,trzeba sie nim cieszyc ,nie wazne co ma sie stac!to siedzi +tylko w naszych głowach...te wszystkie atatki,szybkie bicie serca,dusznosci,brak tchu,klucha w gardle..ja zdaje sobie sprawe że to moja psychika za to odpowiada ale nie potrafie sama sobie pomóć...Zuzia je też tak,mam że boje sie sama w domu zostawać,ja mam malutkie dziecko to jeszcze bardziej sie nakrecam,ale przezywciężam to jakos ,pomoga mi mąż ,choć sie czasem kłócimy i nie rozumiemy wiem ze zawsze moge na niego liczyć!!! Ja mam codziennie,jakies dolegliwosci zwiazane z moim organizem ,np.teraz boli mnie serce... Aga28,wiem co czujesz,ja nie leczyłam sie rok,sama probowalam walczyc,tak sie nie da,oczywiscie jezeli sam nie dasz nic z siebie to nawet lekarz ci nie pomoże... każdy z nas w nerwicy martwi sie o drobiazgi,o to że cos mu sie stanie,ze to już nasz koniec..ale żyjemy dalej ciagle w napięciu że wyjdzie jakas choroba...też bym chciała wyjsc z tego,cieszyc sie kazdym dniem kazda chwila..czasem ide ulica patrze na luidz,i mysle sobie czy ta osoba tez moze miec nerwice,co ta osoba myśli,tak jak wczesniej ktos napisalam jak zachowuje sie osboa i co mysli ktora nie ma nerwicy... aga jestesmyz toba;)
Odnośnik do komentarza
Karolcia witam, jak masz małe dziecko to i masz dużo zajęć, dlaczego skupiasz się na sobie. Uwierz mi bo mam długie doświadczenie z chorobą. Mimo, że nie masz siły dziecko potrafi rozbawić musisz wyłączyć swoje myślenie o sobie pamietaj jak do tej pory nic sie nie stało to i sie nie stanie a jak będzie miała przyjść poważna choroba, których się boimy to przyjdzie bez względu na wzystko. Serce nie boli to nasze wymysły, a zawał rozpoznasz na pewno tak jak ja rozpoznałam, że serce boli mnie inaczej niż zawsze. Trudno pomóc sobie to prawda lepiej radzić innym ale na prawdę mnie jak nachodzą złe myśli które mogą spowodować lęk, panikę szybko się biorę za jakąś robotę, gadam do siebie, że do tej pory nic się nie stało to i nie stanie teraz - mi pomaga. A na prawdę byłam w kiepskim stanie. ja też jak chodziłam ulicą patrzyłam na ludzi i mówiłam jacy oni szczęśliwi beztroscy ale to nie prawda, każdy ma jakiegoś mola. To my sami się nakręcamy i nie pozwalamy zagościć w naszych sercach szczęściu. Aga28 każdego zauważam, każdego bardzo dokładnie czytam i uważam że dobrze że powiedziałaś chłopakowi o swoich dolegliwościach bo moze Ci pomóc jeśli ucieknie od obowiązku to znaczy, że nie jest Ciebie wart, ja bardzo dużp o swoich dolegliwościach rozmawiałam z mężem do znudzenia on mnie cierpliwie słuchał to dużo mi dawało. Bardzo dobra metoda spisywania sobie różnych sytuacji, tylko ja bym je podzieliła na strony dobre i złe tak aby wyszukać co wprawia Cię w takie złe stany i zawsze analiza spisanych punktów. Na prawdę dziewczyny nad lękami można zapanować ale ważne aby nastawiać pozytywnie naszą podświadomość, nasze myślenie to trudne ale można się tego nauczyć. Jak boli trudno kiedyś przestanie i ważne jest żeby zaakceptować, że kiedyś umrzemy bo wiem że każda z Was boi się że zaraz umrze jak ma taki atak albo coś boli, dziewczyny nie tak szybko się umiera. Ja sobie też mówiłam no trudno najwżej umrę, szkoda ale co zrobić i żyję nawet już trochę długo i z tym cholerstwem żyję też długo ale nie umarłam. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Zuzia,masz racje to co piszesz...że boimy sie poważnej choroby,śmierci itd ..tak to jest,ja sobie ostatnio wmoilam ze i tak kiedys umre ale teraz nie ma innego wyjscia wyjscia ja musze żyć dla małej.! tak nic sie tyle czasu nie stąło,to teraz też sie nie stanie wiem doskonale ale i tak sie nakrecac;/ niedawno kiedys napisał,ze musimy pogodzic sie z własna śmiercia,ze kiedys umrzemy bo takak jest kolej rzeczy dziś ,przekieowuje moje mysli na co innego,zaczynalama myslec juz glupio,poszlam obiad zrobic,i cebule kroilam to sboie poplakalam troche... Zuzia,ja mam 20lat wiec ttroche szybko na ten zawał,ale ja i tak sobie dokoloruje wszystko! smigam sie polozyc bo mała mi zasneła ,buziaki ;*
Odnośnik do komentarza
cześć dziewczyny. Karolciu tak przy nerwicy też tak mamy wszyscy, ale zobacz sama jak się od razu nakręcasz bo poczułaś, że wali ci w klatce, trzęsie serce i Ty się trzęsiesz co od razu zrobiłś nie pomyślałaś, że człowiek może się czasami żle czuć tylko od razu jaki mam puls prawidłowy a może nie, a serce jak mi bije? Karolcia tym się sama nakręcasz , uwierz mi sercu jak coś jest poważnego daje zupełnie inne objawy. Ja to przeszłam nawet jak bije szybko to nie jest nic strasznego ono wtedy ma jakby dodatkowe skurcze bije przestaje bije kilka razy i znowu go nie czuć to się da rozróżnić. Właśnie najgorsze jest to, że my w tej swojej nerwicy potrafimy strasznie ubarwiać problem a pomyślmy dlaczego mamy w tym kierunku taką fantazję a nie potrafimy ubarwiać sobie świata myślami pozytywnymi. Nad tym trzeba pracować.
Odnośnik do komentarza
Gość Izabela 26
Witam. Czytam właśnie Wasze ostatnie posty... Jeśli chodzi o zawał serca to przypomniała mi się sytuacja,gdy byłam u mojego lekarza ogólnego.Czułam wtedy duży lęk w sobie, więc zmierzył mi ciśnienie-było dość spore 170/115 !Powiedziałam lekarzowi o mojej dziedzicznej skłonności do chorób serca(Tata miał 3 zawały ), wtedy lekarz mnie trochę uspokoił, bo podobno kobiety w młodym wieku przed zawałem serca chroni hormon-estrogen( chyba), więć na razie nie muszę się chociaż tego obawiać:).Dziś byłam u lekarza ogólnego po raz trzeci.Skończył mi się afobam, a nie starczy mi leków do wizyty u specjalisty-mojej pierwszej wizyty.Myślałam ,że może da mi jakieś skierowania na badania, ale niee.Lekarka była w 100% pewna, ze to nerwica lękowa, mam jej *książkowe objawy*, chyba wszystkie;).Ale będę z nia walczyć i jestem pewna, że ją pokonam prędzej, czy później. Muszę sie postarać dla mojej małej córci i męża... No i dla siebie.Chciałabym żyć pełnią życia-jak dawniej...Pozdrawiam Was, nie dajcie się!!!!
Odnośnik do komentarza
Cześć Wszyscy. Karolcia palę niestety papierochy. Choć one mnie nie uspakajały nigdy a wręcz kiedy się czuję fatalnie nawet boję się zapalić. Mąż wtedy mówi zapal jak się tak lękasz to wtedy zobaczysz czy po papierosie ci się coś stanie. I nic się nie dzieje, on chce mi udowodnić, że nic mi nie jest, że to tylko moja chora wyobraźnia działa, że nie umrę i nie padnę to też była moja forma terapi bo ja mam lęki na wszystko. Ma rację. Wiecie co dziewczyny odnośnie lekarzy. Ja jak mnie dopadła nerwica poszłam do lekarza powiedziałam, że to mi dolega tamto no wiecie wszystkie nasze objawy, co każdy je tu ma. Poszłam do mojego ogólnego lekarza, wysłuchał mnie dał do zrobienia wszystkie wyniki podstawowe, serce, głowa, prześwietlenia, cholesterole, co tam można było, wszystko wyszło w normie. Więc sama zaproponowałam lekarzowi, że może psychiatra. Mam wogóle dobrego lekarza rodzinnego, ale on stwierdził, że to moja decyzja, przede wszystkim samemu trzeba sobie pomóc dał mi leki na uspokojenie, których zresztą nie brałam i walczyłam. A ponieważ jak Wam pisałam po mnie nigdy nikt by nie poznał, że ja tak cierpię to i lekarz nie bardzo chyba wierzy, że mam tak słabą psychikę . Do mojego lekarza rodzinnego nic nie mam bo to wspaniały człowiek. Ale wiecie dziewczyny stwierdziłam wtedy po tej wizycie, że skoro mam wszystkie wyniki dobre to po co mam szukać na siłę choroby. I wogóle nigdy więcej nie latałam po żadnych lekarzach, nie robiłam z siebie histeryczki, któr ą coś zaboli to od razu do lekarza, dziewczyny po co. Moj lekarz rodzinny zawsze mówi do mnie jak przychodze moja kochana pacjentka biorę za nią pieniądze a ona odwiedza mnie tylko sporadycznie. Chodzę do niego tylko jak padam z nóg związanych z grypami, anginami lub jak mam zapalenie krtani i nic nie mówię, wtedy idę bo trzeba mi antybiotyku, Wiecie jak wtedy jestem obsugiwana sam bez moich próśb daje mi do zrobienia wszystkie badania ja robię, znowu wyniki dobre, a ja przecież się źle czuję cały czas a mimo to wyniki dalej dobre (to oczywiście cieszy). To jaki wniosek dziewczyny, nie umarłam przez te 20 lat mojej choroby nawet wyniki cały czas mam dobre, mimo, że w jakiś sposób nerwica przecież wyniszcza organizm a my się starzejemy. Czyli jaki następny wniosek nie trzeba latać po lekarzach tylko raz na jakiś czas, żeby sprawdzić czy wszystko ok. Po co robić z siebie wariatkę (przepraszam za słowo), to nic nie da latanie i histeryzowanie. To jest tylko moje zdanie nie musicie absolutnie się do niego stosować. Uważam również , że lepiej znaleźć sobie dobrego psychologa lub psychiatrę niż latać po różnych lekarzach i wyszukiwać u siebie choroby albo w Waszym przypadku potwierdzenia, że nic Wam nie jest.Zapewniam Was, że nic Wam nie jest to jest tylko chora dusza, chora psychika, ale psychika, którą sami sobe zwichrowaliśmy , zaburzyliśmy, bo niestety mamy w sobie zbyt wiele złych emocji, złych myśli, kierowanych na zły tor. A przede wszystkim niestety dziewczyny samemu i jeszcze raz samemu trzeba walczyć ze swoją towarzyszką nerwicą. Bezsilny widzę, że u ciebie zagościł optymizm. Trochę jest w tym co piszesz prawdy, bo aż tak całkowicie to bym się nie zgodziła. Każdy człowiek jest na swój sposób wartościowy i w każdym można coś odnaleźć co będzie stanowiło jego wartość. A dlaczego my jesteśmy wartościowi, bo ludzie z naszymi przypadłościami są z reguły bardzo wrażliwi, powiedziałabym, że wręcz przewrażliwieni, perfekcyjni, wszystko chcą żeby było idealnie to tylko niektóre cechy naszego człowieczeństwa i to właśnie czasami nas przerasta i doprowadza do stanu w jakim się znajdujemy. Jednak ludziom, którzy stosują przysłowiową olewkę żyje się łatwiej może taką forme przyjmiemy, co sądzicie i jakm to zastosować w mnaszym życiu?
Odnośnik do komentarza
hmm,ja po papiersoach czuje sie taka nadpobudliwa,serce mi skacze!ale dalej pale,może to moja chora ywobraźnia,dotykam cały czas serce jak bije i wogole ;/jakiś koszmar! Zuzia,to wszystko co piszesz to prawda,to nasze chore filmy,i musimy sie ich pozbyc z głowy ;/ ja bede miala jeszcze raz robione hormony tarczycy,bo może to tarczyca.! Od wczoraj czuje,niepokoj w klatce piersiowej,skacze mi wszystko i do tego czasem skurcze dodatkowe w sercu i mostku! ja wczesniej,w ogole nie chodzilam do lekarzy,tylko ja bylam chora np.angina czy cos takiego ja piszesz Zuza,a teraz raz w tygodniu musze isc bocos mi napewno dolega;/HORror!!!!!!1Niechce tak życ....Ciagle glupie mysli,ze cos mi sie stanie...wiem musze dać rade.!!!Ty żyjesz z tym 20lat ja tylko niecałe 2 lata
Odnośnik do komentarza
Karolcia skurcze dodatkowe ma prawie każdy człowiek tego nawet specjalnie się nie leczy, chyba, że jest to już bardzo dużo i poważne, że zagraża życiu. Powiem Ci to na moim przykładzie, ja zawsze odkąd pamiętam miałam dodatkowe skurcze, ja to wyczuwam już zawsze kiedy jest nie tak, ale szybko mijały. Jednego razu w pracy dostałam tak silnych skurczy, że niestety wylądowałam w szpitalu, bo lekarz bał się zostawić mnie w domu ale te skurcze to były non stop, jeszcze nigdy tak dziwnie nie biło mi serce, do tego inne objawy. I w szpitalu porobjono mi badania związane z sercem, stwierdzono, że mam takie bicie i nawet nie leczono mnie żadnymi lekami. To jak sercu coś dolega to ono zupełnie inaczej bije niż w stanie zdenerwowania. Jeśli coś nawet ci się dzieje przede wszystkim nie skupiaj się od razu jaki masz puls jak bije serce, to najgorsze co może być, bo skupiając się na tym potęgujesz ataki. chyba, że będzie coś z tarczycą to wtedy masz prawo mieć zmiany nastrojów, ale jeśli nie to na prawdę tylko Twoja wyobraźnia. Nic Ci się nie stanie zapewniam Cię pomyśl o mnie w tym ataku paniki ona ma to 20 lat i nic jej się nie stało. To że ja wylądowałam w szpitalu to miałam w tym okresie bardzo dużo nieszczęść pogrzeby najbliższych i ślub córki to wszystko skumulowało mi się za bardzo, mało spałam latałam ciągle coś załatwiać i serducho nie wytrzymało. Na prawdę trzeba zawsze złe myśli odganiać, nie można absolutnie skupiać się nad tym co boli, wiem, że to trudne, ale spróbuj spojrzeć w jakiś punkt i strasznie się zamyślić, wyłączyć całkowicie , zobaczysz jak myśli skupią się wtedy na tej rzeczy a nie na bólu. wszystko jest w naszej głowie, poczytaj sobie książkę Potęga Podświadomości nie jest droga, można kupić przez internet i poczytasz co nasza kochana głowka potrafi. Polecam
Odnośnik do komentarza
Cześć Nerwuski.Dzisiaj wstałam rano w doskonałym humorze,sama się zdziwiłam.Niestety nastrój opadł i teraz mam podły nastrój.Od jutra postanowiłam chodzić na siłownię.Chcę schudnąć i zmęczyć głowę żeby nie było siły na myślenie.Jednak żeby dojść na siłownię muszę przejść jakiś 1 km,naprawdę nie wiem jak to zrobię.Już się boję moich ataków paniki,co wtedy????Próbowałam już słuchać muzyki,myśleć o jakiś przyjemnych rzeczach,ale nie pomaga. Nie mogę na niczym się skoncentrować,cały czas myślę o lęku.Czekam kiedy zaatakuje i co wtedy zrobić. Jutro mam też kolejną wizytę u psychologa.Mam na jutro przygotować jakie zrobiłam postępy w ciągu tygodnia.Gdzie najdalej byłam sama i jak się czułam. Otóż najdalej byłam sama w sklepie jakieś 100 metrów od domu.Modliłam się żeby jak najprędzej zrobić zakupy i szybko wrócić do domu.Jak wróciłam to trzęsłam się jak w febrze i poty mnie oblewały.
Odnośnik do komentarza
cześć dziewczyny Sama Isabel sobie odpowiadasz na pytania cytuję wstałam w doskonałym humorze...... i na co czekałam na lęk czy przyjdzie, czy nie, sama go wywołujesz, powtarzam to ciągle myśląc o czymsz przywołujesz to.Rozumiem Cię co to znaczy wyjść z domu i coś zrobić ja to miałam bardzo długo i właściwie czasami do dziś ale ja te lęki związane z wychodzeniem z domy pokonywałam z kims, sama nie wyszłam nie było mowy ogarniał mnie taki paraliż, że kroku nie mogłam zrobić, poty, drżenie nóg i strach w oczach jak wychodziłam z kimś to mogłam kilometry pokonywać. Isabel postawiłaś sobie jakiś cel siłownia i schudnąć to realizuj to, mając cel w życiu będziesz musiała się skupić na wykonaniu zadania powodzenia Amandi może to nie nerwica ale tylko stres przedślubny tylko dlaczego się boisz skoro wychodzisz za mąż za człowieka którego sama wybrałaś. Niejedzenie tylko osłabia i wtedy jeszcze bardziej człowiek się żle czuje, ja jadłam na silę postawiłam talerz z jedzeniem i cały dzień to męczyłam mimo, że rosło mi w buzi ja jadłam. Amandi jedz może to co najbardzej lubisz to później z resztą pójdzie lepiej. Smacznego
Odnośnik do komentarza
Hej. Zuza, a widzisz ja mam na odwrót, ja bardziej się stresuje jak wychodzę z kimś na miasto bądź gdziekolwiek indziej. Jak wychodzę sama, to wiem że jestem zdana sama na siebie i jakby *coś* się działo to nie przyniosę sobie wstydu i nie zrobie kłopotu innym tylko sama sobie *jakoś* poradzę. Widzisz, i to jest przykład że nerwice są różne i każdy boi się inaczej. Mam pytanie dotyczące jedzenia. Czy przełyk jest rzeczywiście tak ściśnięty, że utrudnia przełykanie? Ja jak jem muszę dużo popijać, ale nie mogę za nic przełknąć np. upieczonego mięsa nawet popijając. Czuję, że kęs stanąłby mi w gardle. Dzisiaj jadłam płatki z mlekiem, wszystko starannie przeżuwałam i połykałam, ale przez przypadek wpadł mi do gardła większy kawałek płatka, nagle to poczułam i zaczęło walić mi serce, czułam jak przechodzi mi przez przełyk i myślałam że zaraz zabraknie mi oddechu. Powiedzcie mi, czy gardło naprawdę jest ściśnięte? Wydaje mi się że tak. Czytam wszystkie wasze wypowiedzi tutaj, Isabel powiedz, Ty masz naprawdę takie duże trudności z wychodzeniem z domu? Zastanawiam się w jakim duzym stopniu rozwinięta jest moja nerwica. Bo ja np. mogę wychodzić z domu gdzie chcę, prawie codziennie chodzę do galerii handlowych, do sklepów, na miasto, jeżdżę autobusami, metrem, tramwajami, oczywiście czuje stres, lęk, ale wiem że mogę to zrobić i to robię. Ale mam duże problemy z jedzeniem, nie mogę jeść w miejscach publicznych, trzęsą mi się ręce, boje się że nie przełknę. Zastanawiam się czy w moim przypadku to nie jest bardziej jakaś fobia. Poza tym wydaje mi się, że mam bardzo słabe poczucie włąsnej wartości. Jestem ciągle z siebie niezadowolona, bywają dni że nawet ze swojego wyglądu. Czuje się często źle we własnym ciele, wychodzę z domu i widząc swoje odbicie od szyby w sklepie myślę sobie o sobie okropne rzeczy. Rozglądam się naokoło siebie i wszyscy wydają mi się fajni, tylko ja jestem taka inna, dziwna. Nie wiem, nie wiem co z tym zrobić.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Wczoraj obiecałem się odezwać więc jestem. Może najpierw zacznę od rzeczy, która mnie najbardziej ucieszyła. Po wczorajszej wizycie u psychiatry dowiedziałem się wreszcie jak wygląda sprawa z moją psychoterapią. Otóż wreszcie się doczekałem i prawdopodobnie psychoterapię rozpocznę w połowie września. Niestety Pani psychiatra, która bardzo mi się spodobała nie prowadzi terapii, więc zostanie mi przydzielony jakiś psycholog. W sumie mnie to nie martwi oby tylko dobrze trafić. Terapia wygląda tak: ok 20 spotkań cotygodniowo, więc bardzo mnie to cieszy mimo, że mam dość daleko bo ok 60 km, ale to nie problem. Zuziu tak my nerwuski jesteśmy bardzo wrażliwi i przez to właśnie wyraża się nasza wartość. Cieszę się, że jestem taki, a nie inny bo na prawdę patrząc na niektórych ludzi w koło, wolę cierpieć na nerwice, ale przy tym zachować swoje wartości niż być za przeproszeniem jakimś *dyskotekowym bucem* i olewać wszystkich i wszytko. Sytuacja z dziewczyną, którą opisywałem wcześniej chyba wydaje się już być nieaktualna i dodam, że ja raczej tego nie zawaliłem, a może i tak bo nie byłem *dyskotekowym bucem z dobrym samochodem*. Wyszło jak wyszło trudno. Julio twoje słowa: *Zuza, a widzisz ja mam na odwrót, ja bardziej się stresuje jak wychodzę z kimś na miasto bądź gdziekolwiek indziej. Jak wychodzę sama, to wiem że jestem zdana sama na siebie i jakby *coś* się działo to nie przyniosę sobie wstydu i nie zrobie kłopotu innym tylko sama sobie *jakoś* poradzę.* Hmm wyraziłaś to idealnie!!! Mam to samo. O sam mógłbym pojechać nawet na koniec świata, (tylko oby mieć swobodę działania i być sam) tak np. z koleżanką czy kolegami do kina oddalonego o ok 50 km nie daje rady. Śmieszne to trochę. Dlatego czekam tak z niecierpliwością na spotkanie z terapeutą i rozpoczęcie psychoterapii. A między tym wszystkim muszę się przyznać, że ostatnio sporo *baluje*. Chyba nawet trochę przesadzam, ulegam przyjaciołom. Do stanu z przed 3 miesięcy gdzie byłem bliski popadnięciu w alkoholizm na pewno nie wrócę bo na dzień dzisiejszy alkohol nie jest już dla mnie rodzajem *zamaskowania lęków* jest tym czym dla wszystkich ludzi. Wiem jest złem, ale w końcu są wakacje, a ja mam 18 lat.
Odnośnik do komentarza
Cześć Julia ja miałam , krótki okres w niejedzeniu ale miałam tak silny, że jak jadłam to robilam to na siłę to tak jakby mój przełyk miał malutką dziurę, że jedzenie ledwo przechodziło, czułam jak ociera mi się przez ściany przełyku, tak jakby siedziała tam jakaś kluska, korek, który blokuje przełykanie. To szybko minęło. Jedni mają tak, że zajadają stresy ja wtedy mało jem. to dobrze, że możesz wychodzić i rób to ja niestety nie ruszam się bez nikogo, bo mi się znowu wydaje, ze jak będę z kimś to jak mi się coś stanie to mnie uratuje, a nie będzie mi wstyd wobec obcych osób. Widzisz jak mamy zupełnie inaczej. Co do jedeznia w miejscach publicznych to tak jak Ty. Zawsze uwielbiałam wysokoczyć z mężem na dobry obiadek, pyszne lody z bitą śmietaną, ale mam dni nie zawsze, że wejdę do restauracji lub kawiarni jest chwila ok. spojrzę na ludzi oni patrzą a ja już nie mogę tam siedzieć, nogi mi latają, ręce trzęsa, jestem cała mokra i już po przyjemności.Wydaje mi się, że bardzo ważne jest pokochanie i zaakceptowanie siebie, a Ty jak widzę masz slabą samoocenę.Nie ważne czy człowiek jest chudy, gruby, maly, duży jakie to ma znaczenie, trzeba tylko wypracować swój styl, polubić sibie, zawsze jest coś w czlowieku co jest piękne, może to być drobiazg. Dlaczego mamy się nisko oceniać, nie można się z nikim porównywać, to tylko prasa, telewizja narzuca nam jakieś piękno, ale to piękno jest wymyślone. Patrzysz na ludzi i mówisz jacy szczęśliwi a Ty nie, to pomyśl, że jak ja bym przechodziła koło Ciebie też byś powiedziała jaka ona szczęśliwa a ja wcale taka nie jestem, Ci ludzie wokół Ciebie też mają problemy i wcale nie wiesz, czy są szczęśliwi, oby byli. Bezsilny, dużo rozumiesz więc sam nie marnuj sobie życia, może to już zrozumiałeś, masz dopiero 18 lat, alkohol do niczego nie doprowadzi a tylko zmarnuje Ci życie. W danej chwili będziesz otoczony wianuszkiem przyjaciół, będziesz duszą towarzystwa, ale to tylko fałszywi przyjaciele. Co daje latanie po dyskotekach, balowanie, raczej da chwilowe zapomnienie a może doprowadzić do alkoholizmu. Wpadniesz z jednej skrajności w drugą. Trzeba się bawić, trzeba mieć przyjacół nawet alkohol jest dla ludzi ale wszystko w granicach przyzwoitości. Cieszę się razem z Tobą, że napawa Cię radością i nadzieją psychoterapia, na pewno dużo Ci pomoże bo widzę, że głębko w nią i wierzysz. A dziewczyna nie ta to będzie inna. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witaj *juuulio*, witam Wszystkich. Zamieszcze pewien fragment dotyczacy niskiej samooceny ze strony www.psychotekst.pl/artykuly.php?nr=253: , moze Ci sie przyda. *Dokonujemy porównań, aby móc wybrać to, co nam się bardziej podoba. Wybieramy sukienki, wybieramy oferty, ale wybieramy także to, jacy chcemy być. Wybieramy swoje *idealne ja* czyli wersję siebie (swoich zachowań, cech charakteru, wyglądu, zawodu), którą uważamy za najlepszą. *Ja idealne* motywuje nas do zmiany, do działania np. podejmujemy wolontariat w hospicjum, bo nasze *ja idealne* zawiera takie cechy jak bezinteresowność lub pomaganie ludziom. Samo istnienie *ja idealnego* jest pożądanym zjawiskiem. Problem tworzy się w momencie, gdy *ja idealne* zaczyna zawierać cechy, które są dla człowieka nieosiągalne np. niska osoba chciałaby być bardzo wysokiego wzrostu. Psycholog określi taką sytuację jako dużą rozbieżność pomiędzy *ja idealnym* a stanem bieżącym, czyli *ja realnym*. Z tej krótkiej analizy wynika już jeden praktyczny wniosek: w naszym własnym interesie leży, aby nasze *ja idealne* ZAWIERAŁO CECHU MOZLIWE DO OSIĄGNIECIAzawierało i zrealizowania. Unikniemy wówczas przykrych, nieprzyjemnych uczuć które towarzyszą zbytniej rozbieżności między *ja idealnym* i *ja realnym*. W sytuacji, gdy niemożliwe lub wydające się niemożliwymi do zrealizowania cechy utrzymują się w naszym *ja idealnym* doświadczamy poczucia niezadowolenia z siebie - nie jesteśmy tacy, jacy w swoim mniemaniu powinniśmy być. ------------------------------ Niska samoocena to stan, który można zmieniać. Wymaga to pracy i wysiłku, jak każda zmiana. Do rozpoczęcia tej zmiany może popchnąć zmęczenie wieczną *huśtawką nastrojów* lub obserwacja poczyniona na swój temat, że od tego, co sądzą o mnie inni ludzie (lub co wydaje mi się, że sądzą) zależy moja opinia o mnie samym. Każdy powód jest dobry. Odczucia przeżywane w związku z zaniżoną samooceną nie należą do przyjemnych i niezgoda na nie to już pierwszy krok w kierunku zmiany. Cel jest realny i możliwy do osiągnięcia. Zatem jeśli w twoim *ja idealnym* mieści się cecha *adekwatna samoocena*, to co zrobisz dzisiaj, żeby przybliżyć się do tego ideału? --------------------------- Mam nadzieje, ze te fragmenty zainteresuja Ce na tyle, zeby przeczytac resztę tego artykułu.Ja wpisałam w google temat*jak sie nauczyc zdrowej samooceny* i wyskoczyło takich stron więcej.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość karolcia_04
Witam,Zuzia dziś mnie rano w mostku bolało pomyślałam o tobie ,i w glowie*ja tez tak boli,ona tez ma takie dolegliwosci nic jej nie jest żyje*odczuwam troche gniecenie ale nie mysle o tym...Przed chwilka sie zdenerwowałam na moja mała coreczke,ze az mi sie przykro zrobilo ;( wiecie co jest najgorsze,to ze jak boli nas serce albo mostek,zastanawiamy sie a to moze nie przez nerwice,tylko cos poważniejszego może cos mi jest;/? a to tylko chora wyobraznia Bezsilny,wiem o czym mowisz,skads to znam kiedys b.lubiłam sobie ywpic w tym sie odnajdywałam jak mialam wypite,czulam sie lekka niezalezna i w oglle bylo mi dobrze,byłam typowa imprezowcziczka,jak mialam kase to nie zdychalam jak teraz bo prawie woogoel nie pije choc zdarza sie czasme teraz,wczesniej potrafilam wstac w poludnie zjesc cos i pojsc pic dalej ...potrafilam przepijac moich kumpli,a miala zaledwie 16 lat...zawsze lubiłam jak otaczaja mnie starsi facecie(choc z zadnym do niczego nie doszło)poprostu lubilam,bo czulam sie lepiej niz wsrod (zazdrosnych,falszywych kolezanek) majaca 16-17 poznalam mojego męża,troszke sie uspokoilam ,widzielismy sie przez 2 lata ,dzielilo nas 200km ale przetrwalismy ,imprezowalismy tylko w w weekendy ,w tygodniu siedzialam w domu uspokoilam sie ...Kiedys dostawałam mnostwo telefonu czy ide na impreze czy ide tam i tu...od czasu kiedy byłam z moim Lubym,telefon coraz czesciej milczał ..a kiedy wszyscy dowiedzieli sie ze w weiku 19 lat zostałam matka ,w ogole o mnie zapomnieli,maja mnie w dupie nawet do tej pory,stracilam przyjaciol(pseudo),kolegow,kolezanki tylko dlatego ze ułożyłam sobie życie,na dobre mam corke,meza ,dom ,pieniadze ,i co moj nastroj sie do dupy,a Oni Chleje non-stop i nie maja zadnych obowiazkow ....ale co lepsze szczesliwy dom i zle samopoczucie czy imprezowanie i super samopoczucie??? Chyba wybieram to 1 !!! teraz nie ufam juz tak jak ufalam,ludziom bo bylam ufna... bezsknleiej skncz z mpzowaniem na dobo to c nie wjdzie!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×