Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Robaczki, jutro zajrze, wiodę tułaczy los i nie mam póki co dostępu do internetu, ale mam nadzieje, ze od jutra cos się zmieni i że będę mogła poczytać wieści z tych kilku ostatnich dni. Teraz jestem w pracy, więc nie bardzo wypada, ale jutro będzie więcej czasu, to nadrobię. Buziaki, trzymajcie się, cauje
Odnośnik do komentarza
Jak to dobrze, że jest takie forum. Wchodzę tu często aby sobie poczytać. Wyobrażam sobie jak wyglądacie. Tyle mojego. Przez te moje *niemożności* brakuje mi ludzi, nie mam z kim pogadać, tak sobie o niczym. Moja Jola musiała jechać do domu, mąż poszedł do pracy. Jest jedna cudna rzecz, a mianowicie taka, że obecnie obowiązujące przepisy dotyczące wcześniejszych emerytur będą obowiązywały do końca 2008 roku. Podpisano dzisiaj po południu porozumienie w tej sprawie. Czyli 55 lat życia + 30 lat pracy i w przyszłym roku emeryturka. Do Dharmy- biorę bardzo dobre leki i obecnie to już nie jest ten stan co kiedyś. U mnie ten lęk przed wyjściem bierze się z tąd, że dopadła mnie swojego czasu agorafobia, większe przestrzenie mnie duszą, zapiera mi dech, przestaję racjonalnie myśleć, chcę się jak najszybciej schować gdzieś w kąt. Natomiast moje strachy są od dzieciństwa. Jest to dziedziczne (mój ojciec to miał). Nie jest to schzofremia, ale żyć ciężko. Dokąd mogłam to pracowałam. Zawsze w zamkniętych pomieszczeniach. Teraz tylko dom. Ale wiem, że już niedługo wyjdę na spacer- ot co ! Pozdrowienia dla pani krysi i dla wszystkich pań z forum. ( ups! ale się rozpisałam) Całusy
Odnośnik do komentarza
Witam! Jak zwykle dziekuje za odpowiedzi. Gabi Tobie w szczegolnosci, bo rzeczywiscie troche zrobilo mi sie lzej po Twoim poscie.Mysle ,ze musze przez to wszystko przebrnac ,bo nie mam innego wyjscia. Bedzie bolalo ,trudno ,przed badaniem zarzyje dwa ibupromy i do dziela. Dharmo ,Twoja sytuacja przypomniala mi moja sprzed kilku lat. Mieszkalam wtenczas z bylym mezem u jego rodzicow .Teciowa *slodka zmijka* ,pewnego zwyczajnego dnia oznajmila , ze syn *ma mnie wywiezc* z jej mieszkania.To byla decyzja podjeta z godziny na godzine. Nie pomyslala nawet przez chwile , gdzie mamy sie podziac. Wowczas mieszkalismy w Bydgoszczy ,zostalismy raptem bezdomni. Jednak najgorszy byl bol i upokorzenie ,jakie wtedy czulam.Potraktowala mnie jak rzecz ,ktora zaczela jej w m3 zawadzac! A zreszta ,pal ja licho! Juz od 8 lat mam ja i jej ukochanego synalka gleboko w ...... Sorry za wyrazenie, ale nie potrafie inaczej reagowac na wspomnienie o nich - sprawcach mojej choroby. Dharmo , glowa do gory! Mysle , ze we dwojke mozna zniesc wiele ,miejcie cerpliwosc i wiare. Ja ,podobnie jak Mala,tez sie za Ciebie pomodle. Trzymajcie sie wszystkie ,ja tymczasem musze wziac sie za sprzatanie. Pa.
Odnośnik do komentarza
Cześć! Dzięki za pocieszenie na temat nogi mojego synka - IWA. Dziś już dużo lepiej, leczę go tym, co posiadam w domu. Już chodzi, a nawet biega. Tylko trochę ropy mu wyszło, nie wiem czy to dobrze, ale przynajmniej go nie boli. byliśmy dzis na pierwszym spotkaniu w szkole. Dostał nawet wierszyk na rozpoczęcie roku. Wiem, że czeka nas niezła przeprawa. Zmiany i jeszcze raz zmiany. To już nie przedszkole niestety... W dodatku zmiany u mnie - nowa praca. Właśnie jutro zamierzam zacząć jeździć, na razie tak *na luza*, bo dzieci jeszcze nie ma (biblioteka szkolna - przypominam). Boję się tego wszystkiego jak nie wiem co, ale wiem, ze dam radę. Przetrwam. I przynajmniej nie będę siedzieć w domu i biadać nad swym losem i wyssanymi z palca *doznaniami*. Tak, postanawiam optymizm na całej linii. Iwa, ja też ciągle boję się o zdrowie nie tylko własne, ale bliskich także. A już panicznie reaguję na każdą niedyspozycję mojego dziecka. Niestety nie przechodzi mi to, pogłebia się - co stwierdziłam po tym gwoździu w nodze:)A już najbardziej panikuję w wakacje i ferie. Wariuję na maxa! To jakiś obłęd! Ale wakacje się kończą, może znormalnieję:) No właśnie, żal, że się kończą, ale... Co to za wypoczynek? Ja potrafię odpocząć psychicznie tylko wtedy, gdy wyjadę gdzies na parę dni i to daleko (pod warunkiem, że przeżyję już stres związany z podróżą:). A w domu zawsze coś wymyślę. Zaczynają się dolegliwości wyssane z palca i wyolbrzymione do granic możliwości. No, to się trochę pocieszyłam:) Pozdrawiam wszystkie znerwicowane, starsze i młodsze kobiety. A, Renia, Dharma, Mała - gdzie jesteście? Tęsknię już za Wami!:)
Odnośnik do komentarza
Do Pani Krysi. Nie sądzę , żebym była w lepszym stanie od Was. Najgorzej się czuję, kiedy jestem sama. Ja po prostu boję się samotności. Wtedy pojawiwją się te okropne myśli a od nich do całej reszty już tylko o krok. Z domu wychodzę sama , ale tylko na ,jak ja to nazwałam, bezpieczną odległość, żeby w razie czego można było szybciutko wrócić. Kiedys próbowałam wybrać sie na dalszy spacer sama, ale im dalej od domu, tym byłam bardziej przerażona. Serce waliło coraz mocniej i szybciej, tak, że nie byłam w stanie już tego zignorować i musiałam wracać. Nie wiem czy to agorafobia, czy nie. Bo jeżeli idę z kimś z bliskich to nic mi nie jest. Ja w ogóle miewam te najgorsze stany wtedy gdy nie mam kogoś, kto zna mój problem, obok siebie. Bo na nieznajomych nie ma oczywiście co liczyć. Oni by nie zrozumieli. Czasami czuję się jak małe dziecko , które stale trzyma się rąbka maminej spódnicy. A gdy tylko ona zniknie z pola widzenia, przeraźliwie płacze. W dużej mierze na pewno wynika to u mnie z tego, że jestem jedynaczką, a mój ojciec był alkoholikiem. Więc jako małe dziecko trzymałam się mamy jak rzep psiego ogona. A ojca panicznie się bałam , bo z reguły był stale pijany. No więc miałam tylko moją mamę . Całe szczęście, że dziś mam jeszcze chłopaka, który te wszystkie moje fanaberie wytrzymuje. Ale oczywiście do pewnych granic, bo czasami tych stałych moich narzekań, lęków, problemów ma serdecznie dosyć. Zresztą wcale mu się nie dziwię . Ja sama z sobą czasami nie mogę wytrzymać. Czego ja się właściwie boję ? O co mi właściwie chodzi? Choć rozumiem przyczyny mojej choroby, znam jej objawy i wiem ,ze zazwyczaj są efektem mojego własnego psychicznego samonakręcania się, to jakoś nic do mnie czasami nie dociera. Najbardziej brakuje mi jakiejś bratniej duszy. Nie mam przyjaciół. Szczerze mówiąc, oprócz dwóch najbliższych mi osób: mamay i chłopaka , nie mam już nikogo. Także jak trace jakikolwiek kontakt z nimi ja po prostu głupieję ze strachu, że w razie czego...nie mam co na kogo liczyć. No dobra. A odnośnie leków to aktualnie biore Effectin ER 75 1 tabl. rano. Tj wenlafaksyna- antydepresant z grupy SNRI. Z reguły lekarze polecają ją tym chorym, którzy źle tolerują leki z grupy SSRI. Z selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (właśnie SSRI) brałam Seroxat (paroksetynę). Osobiście uważam , że Seroxat na ataki lęku panicznego i agorafobię był dla mnie najlepszy. Ale później jak już mi wszystko przeszło odstawiłam lek. I wszystko wróciło na nowo. Tak więc zaczęłam brać Effektin. Sama nie wiem dlaczego nie wróciłam do poprzedniej kuracji i zaczęłam eksperymentować z nowym lekiem . Ale psychiatra powiedziała mi , że leki z grupy SNRI działają szybciej, bo już po 2 tygodniach i są o wiele bardziej skuteczne na silną depresję . Z kolei SSRI działają po ok. 2-4 tygodniach i chyba są raczej skuteczniejsze w przypadku ataków lękowych. Chyba jestem ekspertką już w dziedzinie leczenia farmakologicznego lęków i depresji. Naczytałam się mnóstwo książek, przeróżnych artykułów, postów w necie odnośnie stosowania leków w nerwicy lękowej. Te dwa leki , które wymieniłam są na prawdę dobre, ale drogie. Są to leki najnowszej generacji. Gdy kiedyś brałam te starszej generacji to to , co mi najgorzej przeszkadzało to przyrost masy ciała. Po jednych lekach z tzw. dolnej półki, po ok. 6-8 m-cach przytyłam 15 kg. A poza tym byłam bez przerwy śpiąca. Spałam całymi dniami i wstawałam głównie po to by coś zjeść i zażyć leki. Nie polecam więc leków starej generacji. Jedyną ich zaletą jest chyba to, że są tanie a, a niektóre wręcz- na receptę dla przewlekle chorych - bezpłatne. Te z grupy SSRI i SNRI też mają swoje efekty uboczne , ale wierzcie mi, że one po ok. 2 tygodniach ustępują i wszystko wraca do normy . W moim przypadku-nie odczuwam już żadnych skutków ubocznych działania leku. Ale te początki trzeba praeczekac, przetrzymać, nie poddawać się . A czasami jest na prawdę ciężko, bo paradoksalnie na początku stosowania nasilają one objawy choroby podstawowej. Ja np. miałam paniczne ataki lękowe. Choć Seroxat znosiłam lepiej niż Effectin. Z początku Seroxat wywoływał u mnie panikę , a Effectin z kolei ciągłe zdenerwowanie. Aktualnie wolałabym teraz brać Seroxat, ale boje się zmiany leków ze względu na te początkowe dolegliwośći. A tak w ogóle to sorry, że dzisiaj tak farmakologicznie. Ale wierzcie mi ,że brałam już mnóstwo leków i mogę wiele powiedzieć o ich działaniu . Więc jeżeli cos to pytajcie. Pa
Odnośnik do komentarza
dobry wieczór wszystkim:)Są jednak lepsze dni, właśnie wróciłam z rodzinką z basenu! Małe fizyczne zmęczonko nie jest złe. Oczywiście na początku nie było tak różowo, ale jakoś się rozkręciło. Dora - ropa niech leci, mocz dalej w rywanolu i obserwuj. Będzie dobrze, w bibliotece szkolnej nie grozi ci chyba wyścig szczurów:) trzymam kciuki za debiuty!pozdrawiam i życzę dobrej nocki-całej przespanej.
Odnośnik do komentarza
Dafne dobrze ,że napisałaś o tych lekach.Ja też kiedyś zaczęłam brać Seroxat ale po ćwiartce tabletki tak mi było niedobrze,takie straszne nakręcenie,że nie wiedziałam co z sobą zrobić dobrze, że ktoś był w domu.Nie mogłam ani leżeć ani siedzieć i gorące poty.Chciałam go brać ale na drugi dzień to samo po ćwiartce tabletki a trzeba brać całą .Afoban leży w szufladzie Efektin też mam ale na razie na recepcie boję się go brać przypisał mi to l.neurolog.Przez 5 tyg,brałam Cital też chyba o nim słyszałaś miał być dobry ale nie było wyraznej poprawy i kazano mi przestać brać.Zaparłam /się od maja / że nie będę brała żadnych leków.Jest ciężko ale najważniejszą dla nas rzeczą jest zeby codziennie wyjść z domu gdziekolwiek i na ile się da .pogadać z kims ,zrobić małe zakupy.Nawet jeśli się zle czujemy.U mnie wystarczy ,że raz nie wyjdę /nie sama oczywiście/ to na następny dzień mam podwójną trudność z tym związaną.Chodzi o to żeby nie wypaść z tego rytmu ja tak to nazywam.Jesteś młodą osobą i na pewno ten lęk pokonasz.Z wiekim on się utrwala i często lekarz mówił do mnie -a może pani tak wygodniej żyć?-Biegaj,ćwicz i bądz zdrowa czego wszystkim i sobie życzę.
Odnośnik do komentarza
Foko ja też to mam.Na początku było serce.Waliło mi szybko w różnych sytuacjach.Po kilku latach serce już się trochę uspokoiło ale zaczęły się zawroty głowy.Zrobilam tomograf niby nic nie wyszło ,wszystkie odruchy neurologiczne mam ujemne a te paskudne zawroty paraliżują całe moje życie.Cały czas musi ktos być w pobliżu.Mam problem z dojsciem do samochodu/ kilka metrów./Kiedy to minie?Jak ktoś powiedział ..jak nie urok to wiadomo co..Na razie nie biorę leków ,bo nie pracuję zawodowo i nie muszę być taka dyspozycyjna ale to utrudnia normalne funkcjonowanie.Pozdrawiam .Napisz coś
Odnośnik do komentarza
Witam -to wszystko co tutaj piszecie jest prawda bo ja mam dokładnie takie SAME OBJAWY JAK WY.(do samochodu tez mi cieżko zejść).Ale sa takie osoby którym jest trudno zrozumieć jak można nie wychodzić itp rzeczy.Mam tu na mysli moją teściowa która mieszka ze mna na tym samym piętrze w bloku i ona poniekąd przyczyniła się do mojej nerwicy.Ciągle sie wtraca przychodzi chyba ze 100 razy na dzień ,jakby mogła to zamieszkala by z nami.Wielokrotnie byłam u lekarza prosiłam o tabletki ,które dostałam ale cóż kiedy one leża na półce a ja boję się ich wziąść bo myślę że zamiast mi pomóc to zaszkodzą.A to co napisała krysia to się zgadzam.CHodzi mi o to że czym częściej wychodzimy z domu tym my się bardziej przyzwyczajamy do tego ze musimy wyjść.Umnie jest tak samo jak wychodze codziennie to jest super ,gorzej jak zrobię sobie przerwe kilkudniową to jest horror z wyjsciem I to na rzaie tyle ,pozdrawiam Was serdecznie i trzymajcue się.
Odnośnik do komentarza
Hej wiola jeśli masz taki konkretny problem trwania tej nerwicy /teściowa/ to wydaje mi się ,że trucie się tabletkami jest becelowe.Musisz chodzić do psychologa.Przepraszam ,że tak otwarcie to piszę ale ja też wiele się wysłuchałam u lekarzy ,psychologów na temat mojej nerwicy i ja akurat nie mam tego typu przyczyn jej powstania i dlatego trudno mi z niej wyjść.Mam rodzinę ,udane dzieci i dobrego męża.U mnie psycholog nie miał się do czego przyczepić tak brzydko mówiąc.Jestem nadwrażliwa emocjonalnie i nawet te dobre ,pozytywne emocje na mnie tak działają.Psycholog pomoże skutecznie jeśli zna przyczynę trwania tego lęku .Pozdrawiam .
Odnośnik do komentarza
Witaj tom- mnie serce ze strachu tez wali jak szalone,a co mierzenia ciśnienia i tętno to już mi trochę przeszło,był czas że mierzyłam jak tylko zle się poczułam jak bolała glowa.Teraz ograniczam się do 2 razy.Na razie bo muszę już wyjsc bo mąż i dziecko czekają.Pa
Odnośnik do komentarza
CZOŁEM NERWUSKI Nie było mnie troszeczke bo komputer znowu nawala, A karolek teraz jest taki zarobiony,ze nie ma kiedy zaniesc go do serwisu.Witam wszystkich nerwusków:)Poczytałam sobie wszystkie zaległosci.Niestety widzę ze *kolezanka N* zbiera swoje żniwo oj zbiera.Ale wy sie kochani nie martwcie, mozna ja przegnac,tylko trzeba czasu, no i czasami troche szczęscia, Mysle tu o trafieniu na dobrych specjalistów.Ja miałam troche szczęscia i chyba pomału wychodze z tego koszmaru.Aczkolwiek niewiem czy mozna tak na zawsze sie tego swiństwa pozbyc.To jest mój nawrót choroby po 5 latach, ale trzeba miec nadzieje ze tym razem to juz sie nie powtórzy. Doro słoneczko nie pisałam ale myslałam oczywiście co tam u Ciebie. Nic sie nie martw praca.Napewno dasz rade,bo ja czuje ze ty zaradna kobita jestes i mimo pewnych słabości jestes twarda:)Z noga synusia tez bedzie napewno ok, dogladaj tylko dalej i obserwuj .Jakby sie cos działo oko *zwariowanej mamusi * wszystko dojrzy :-)Nie wiem jak mój komputer bedzie sie sprawował, bo on ma takie napady , raz działa nie.I tak jestem w szoku ze tyle zdazyłam dzisiaj napisac. W takim razie, gdyby mnie nie było na forum to wiesz z jakiego powodu:)w razie czego zostawiam moj nr.kom 783-473-963 to zawsze na esemeska bede uchwytna.Darhma ty tez może napisz sms-a co tam u Ciebie?Widze ze sie nie poddaliście:)Mam nadzieje ze Wasza tyłaczka sie niebawem skończy.A Mała co tam porabia?Buziaki dla wszystkich:)
Odnośnik do komentarza
Witam:) Tom, wszystkie nerwuski tak reagują, dla rodzinki to chyba nowość więc nie dziw się, że mają cię dość. Oni też muszą nauczyć sę żyć z nerwuskiem, ale najlepiej potwierdż u lekarza, że to na pewno nerwica. Są przecież choroby, które dają podobne objawy, to tak, żebyś czegoś nie zaniedbał:) Jakiś taki ciężki ten dzień. A propos seroxatu: ja brałam go 5 miesięcy i początek też był przerażający, ale około 8 dnia zaczęłam odczuwać dobroczynne działanie leku. Zauważyłam, że lepiej znosiłam przyjmowanie leku na noc. Zanim zaczęłam go brać sporo schudłam, a podczas brania wróciłam do swojej wagi, a potem stopniowo przeobraziłam się w wieloryba! Czy ktoś z was przytył podczas kuracji seroxatem?Pozdrawiam:) i
Odnośnik do komentarza
do iwa byłem w ciągu roku 3 razy u kardiologa bo mialem te napady szybkiego bicia serca i jakieś dziwne pieczenie w pod gardłem.za karzdym razem nic ekg i echo wporządku.ostatnim razem jak bylem to mi kazał iść do psychiatry bo ponoć sobie chorobe wymyślam.biore jakis afobam.jak echo nic nie wykazuje to chyba wporządku.
Odnośnik do komentarza
Cześć kochani! RENIU, na poczatek do Ciebie. Dzięki za wsparcie, niezawodna pocieszycielko:) Z nogą mojego syna juz dobrze, skacze nawet jak kozica. Ale oczywiście nadal jestem czujna i obserwuję. Dziękuję też za stwierdzenie, ze jestem *twarda*. Potraktuję to jako najlepszy komplement ostatnich tygodni i będę się go trzymać rękami i nogami:) Uwierzyć w jego prawdziwość postaram się najbardziej:) Dziś byłam już w pracy. Pusto jeszcze w szkole, cicho, a ja próbowałam odnaleźć się tak na spokojnie w tym moim nowym królestwie. Oczywiście parę razy się załamałam, jak ja to wszystko ogarnę, jak zorganizuję, jak dorównam poprzedniej bibliotekarce - mając do wglądu to wszystko, czego ona dokonała... Ale z drugiej strony będąc już tak blisko tej czekającej mnie pracy, poczułam sie jakby spokojniejsza. Jakoś dam radę, tym bardziej, że *ta poprzednia* jest fajną, mieszkająca w tej samej miejscowości kobitką, z którą jestem na *Ty* i w razie czego mi pomoże. Nawet już dziś do niej dzwoniłam. A jak tam Reniu Twoja przyszła praca? Ruszyło coś do przodu? A samopoczucie chyba dobre? Tak wnioskuję. Moje lepsze, bo nie mam czasu nad nim się zastanawiać:)A przed chwilą czytałam swoje wspomnienia z maja i czerwca (piszę trochę pamiętnik) i dosłownie gęsia skórka na mnie wystąpiła. Boże, już zapomniałam, jakie koszmary w kazdej dziedzinie życia przeżywałam i jestem pełna dla siebie podziwu... I ja to wszystko przetrwałam.. Nie ma się co dziwić, że jak już nastąpiła wakacyjna stabilizacja, to nerwy sie odezwały. Tak to działa niestety. A jak tam Mała po górskich wspinaczkach? Ciekawa jestem. Dharma, gdzie teraz się podziewasz? Na posty *nowych* się na razie nie wypowiadam, wybaczcie. Nie jestem w temacie bo nie biorę leków. Ale pozdrawiam oczywiście i życzę dobrego samopoczucia:) Renia, jeszcze do Ciebie. Numer spiszę, ale nie będę używać, bo bym Cię kobieto zamęczyła:) To będzie taki mój telefon ratunkowy, w razie co...A nie boisz sie, że teraz jakiś wielbiciel zacznie do Ciebie wydzwaniać? Pa!
Odnośnik do komentarza
RENIU, DORO I DHARMO witam Was serdecznie po tak długim czasie. Pozostałych nerwusów oczywiście pozdrawiam, ale z braku czasu ograniczam się do moich *starych* koleżanek :-) Wybaczcie, ale jak już z kimś konkretnym się zżyłam, to trudno mi ustosunkowywać się do wszystkich, bo jest Was/Nas coraz więcej, ale jak tylko będę mogła pomóc w jakiejś spawie to na pewno napiszę. I tak np. do TOMa - ja brałam afobam i objawy uzależnienia miałam już po 2 tygodniach (a miałam dawkę 0,25mg 2 razy dziennie), tak więc nie polecam. Jest to lek starej generacji i działa rzeczywiście szybko, ale właśnie uzależnia. Ja odstawiłam i zawzięłam się, że dam sobie radę bez leków. On faktycznie doraźnie pomagał i działał szybko, ale musisz zrozumieć, że naszej choroby nie możemy zaleczać stosując leki na jej objawy, ale musimy z nią walczyć. Więc walcz! Tylko nie odstawiaj leków gwałtownie. A teraz do moich DROGICH KOLEŻANEK :-) Rzadko piszę, bo mamy z Marcinem taki zwariowany tydzień. W górach było super i prawie *bez-nerwicowo*. Prawie, bo pewne zawirowania były. No ale w niedziele wieczór już nie było tak różowo. A tak raz lepiej, raz gorzej. Dziś już przeżywam to, że Marcin jutro wraca do Anglii. Jest mi z tego powodu strasznie źle i nie mogę się pogodzić z tym, że znowu musimy się rozstać i nie możemy żyć normalnie jak na małżeństwo przystało, czyli razem. Stara się znaleźć pracę w Polsce. Był już na rozmowie o pracę, która by była w Poznaniu (Reniu :-) No ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Narazie wraca i jest mi źle. Doro cieszę sięm, że z synkiem już lepiej. Wiem jak to jest trząść się nad dzieckiem :-) A i z pracą chyba nie jest źle. Mam nadzieję, że dobrze Ci w niej będzie. Wiecie , jak już pisałam wyżej, szczególnie przywiązałam się do Was. I naprawdę trudno jest mi ustosunkowywać się do wszystkich osób, które się tu pojawiają. Nie wiem co Wy o tym myślicie, ale ja tak się zastanawiam, co byście powiedziały na to, żeby wymienić się mailami i pisać między sobą tak poza tym forum, a tu oczywiście zaglądać. Nie chciałabym żeby inni się obrazili :-) Napiszcie co o tym sądzicie. A teraz już kończę. Muszę jakoś z Marcinkiem spędzić ten ostatni przed wyjacdem wieczór :-( Napiszę więcej jutro. Pozdrawiam Was gorąco! pa
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×