Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

To moja sprawka - czyli usunięcie posta z linkiem (dziennie usuwam kilka-kilkanaście linków to różnorakich for). Z racji dużego zainteresowania wstawianiem linków ta sprawa została też opisana w Regulaminie. W skrócie, jeżeli link jest związany z tematem to jest mile widziany, jeżeli to zwykła reklama to usuwany. Wcześniej linki nie były usuwane, ale w ostatnim czasie jest ich na prawdę dużo i wstawiane nachalnie, stąd decyzja o usuwaniu wszystkich. Zwykle przed usunięciem sprawdzany jest dany link, czy oby na pewno jest zwykłą reklamą, w zdecydowanej większości przypadków niestety tak, nie wnosi nic do dyskusji. Dodam, że w regulaminy for, do których są wklejane linki, zabraniają zamieszczania linków reklamowych u siebie. Bardzo proszę osoby, których linki zostały już kilka-kilkanaście razy usunięto o wyciągnięcie wniosku i nie wstawianiu go kolejny raz.
Odnośnik do komentarza
Pani Miniu, proszę najpierw wysłać linki do znajomych, na GG, przez e-mail. Gdy już forum będzie działać, będzie miało wartość dla użytkowników to wtedy wklei Pani tutaj linka, w kontekście jakiejś omawianej sprawy. Mam troszkę szerszy pogląd na takie sprawy, z doświadczenia wiem, że większość nowo zakładanych for (szczególnie samozwańczych, przez jedną osobę) pustoszeje, upada, znika, zanim się zdąży parę wątków pojawić. Często też pada przy pierwszym problemie technicznym. Scenariusz jest zwykle taki, forum zakłada się w jednym z serwisów internetowych, rwa to może z godzinę, później się wkleja linki gdzie się tylko da, jak przyjdą użytkownicy to OK, jak nie przyjdą to też OK, bo założenie forum trwało tylko godzinkę :) jak można się domyśleć, nie tędy droga! Zatem Pani Miniu, niech Pani popracuje nad forum, poleci go innym znajomym (nie przez wklejanie linków gdzie się da), po kilku miesiącach działalności link do tego forum będzie mile widziany, o ile też nie będzie zwykłą reklamą, ale podany w odniesieniu do omawianego tematu :)
Odnośnik do komentarza
sama zamieszczałam linki, nie wiedzialam, ze nie powinnam:( a jesli ktoś z nas znajdzie np jakiś artykuł w internecie, który będzie dotyczył zagadnień związanych z nerwicą i będzie chciał polecić go innym forumowiczom to może podać link, czy linkom mówimy zdecydowane NIE? pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Ależ linki można zamieszczać! Tylko aby było one zgodne z tym o czym się w danym temacie mówi. Tylko tyle. Jak najbardziej są miele widziane linki do artykułów czy np. wątków na innych forach, gdzie dane zagadnienie zostało już omówione. A niestety, niemal wszystkie posty z linkami, jakie zostały usunięte miały treść: *Zapraszam na nowe forum: http://www...* i koniec. PS. Tak, forum jest stale monitorowane, i aż zadziwia mnie upór niektórych.
Odnośnik do komentarza
Czołem słoneczka Ja tu widze ze mnie co nieco ominęło.Oczywiście pozdrowienia dla Pana Administratora:) Darhma ja myslę,ze Twoje dzisiejsze dziwne stany to jednak efekt stresu.Swiadczą o tym bóle karku i ramion.Nawet jezeli w pracy było spokojnie to pamiętaj ze to twój drugi dzień, jestes nowa,poznajesz wszystko i wszystkich , więc nie moze być inaczej.A ze jeszcze do tego doszedł okres to tez zrobiło swoje.Pij kochana magnezik, na noc napar z dwóch melisek. W pracy tez mozesz sobie zrobic meliske.A zreszta sama wiesz ze te wszystkie paskudztwa przychodzą m momentach rozluźnienia. Tak jak mnie wczoraj w Botaniku na spacerze ha ha koń by sie usmiał.Juz by sie człowiek predzej spodziewał na fotelu dentystycznym,ale nie nasz kolezanka N woli ładniejsze otoczenia ha ha Moze faktycznie pomyślisz o jakims sporcie jak radził kolega z poprzedniej strony.Ja sie z nim absolutnie zgadzam.Jeśli pamietacie to wspominałam ze chodze na aerobik dwa razy w tygodniu.Teraz była przerwa wakacyjna,ale juz sie cieszę ze niedługo sie skończy bo bede mogła sobie wrócić i troche powylewac poty ze wszystkimi stresami i złymi emocjami.A i jeszcze zgubić co nieco:_) doro wyobrazam sobie Twoje dzisiejsze ździwienie jesli chodzi o post Mini,którego nie miałam okazji poczytac.Pewnie sobie pomyslałs ze jestes zdrowo *kopnieta* Ale dzieki Bogu Pan Administrator przywrócił Ci z powrotem zdrowe zmysły.Przepraszam jesli zabrzmiało to smiesznie, ale troche mnie to rozbawiło:)Zeganam wAs aniołki i zycze spokojnej nocki, pa pa :)
Odnośnik do komentarza
RENIU! Uważam, ze *kopnięta*, to ja i tak jestem, tylko że niezdrowo:) A pan Administrator chyba wszystkich wczoraj speszył do tego stopnia, ze nawet nasza Dharma już tutaj nie zajrzała. Żeby Dharma tak mało napisała...:)Co tu się dzieje kochani?! Wakacje się kończą, Dharma mało pisze (zresztą zrozumiałe - praca i ze mną niedługo pewnie też tak będzie), Mała się nie odzywa, Minia chce tworzyć nowe forum (a to jest złe, Miniu?), Administrator czyta nasze posty... *Sodoma i Gomora* po prostu i *rozmowy kontrolowane*:) Oczywiście żartuję, wiem, że tak trzeba, panie Administratorze, porządek musi być. No cóż, nie mam o czym pisać właściwie. To może o prozie życia. Byłam kochani dziś już o 8.00 w sklepie, na rowerku, po bułeczki na zapiekaneczki(na obiadek). I liczę dni do końca mojej błogiej laby. Bo od poniedziałku już tylko *półlaba*, muszę zacząć rozglądać się po bibliotece, będzie rada pedagogiczna. Brrrrr.... Ale tak sobie myślę, że wakacji i tak nie spędziłam do końca tak, jak trzeba. Z powodu tej przebrzydłej nerwicy oczywiście. Fajne były wyjazdy, bardzo mile to wspominam, mam super zdjęcia, ale.... Pozostanie niesmak związany z nachodzącymi mnie w domu niepokojami, z kłującym sercem i innymi *upierdliwymi* atrakcjami... Nie było tak bardzo źle, a jednak smucę się, że nie wyluzowałam się należycie. Ostatecznie wiedziałam, ze tak będzie.Bałam się już na początku, jak ja zniosę taką przerwę od pracy, żeby nie zwariować. No, prócz tych udanych wyjazdów plusem niewątpliwym było to, że zrobiłam (żeby się czymś zająć) generalne porządki domowe, mnóstwo przetworów - zapasów na zimę (jak wiewiórki i inne zapobiegliwe stworzenia:) I pięknie się opaliłam:) I w ten oto sposób dokonałam bilansu tegorocznych wakacji. I tak były lepsze od poprzednich. I poznałam Was. Pa, pa!
Odnośnik do komentarza
Jak ja Ci zazdroszczę Doro ,że tak dobrze się czujesz bo dla mnie poranki przeważnie są okropne jestem tak słaba ,że nie mam ochoty na nic. Powiedzcie mi czy u Was jest znane takie powiedzenie ;jak nie urok to sraczka; (przepraszam za wyrażenie) ale już mi słów brak w sobotę czułam się super w niedziele nasiliło się napięcie przedmiesiączkowe poniedziałek okres ale do przeżycia wtorek całkiem dobrze,za to wczoraj myślałam że zasnę na stojąco i jaszcze ten płytki oddech ,a dziś szkoda gadać plecy bolą i czuję się taka słaba a tu zaraz zaczną się śniadanka bo dzieci właśnie wstały.Zauważyłam że jak mam jakiś ciekawy cel coś ciekawego załatwić i nie mam czasu myśleć o tym jak się czuję i jak szybko bije moje serce to się czuję dobrze . Nie pamiętam już która z Was pisała że rano po pierwszym papierosie serce szaleje ja też tak mam od dawna ale to szaleństwo nie trwa długo później już jest spokojne .Najgorsze jest to że 28 08 mam kolejną wizytę u psychiatry a ona kazała mi rzucić papierochy a ja nic z tym nie zrobiłam miałam na to 2 miesiące .Dziewczyny nie gniewajcie się ,że zawracam Wam głowę takimi pierdołami ale pisząc do Was i czytając Wasze posty jakoś tak się wyciszam a odnośnie postu Mini to wczoraj też go widziałam a dziś jak go nie było to miałam taki mętlik w głowie że już nie wiedziałam na której stronie on się znajdował . Muszę kończyć bo już dzieci stoją nade mną głodne . Pa.
Odnośnik do komentarza
Prawdę mówisz QW tylko nie wszystkim się to udaje.Ja walczę już kilkanaście lat.Różnie bywało.Trzeba mieć silną wolę.Zaprzeć się samego siebie.A to trudne nie dla wszystkich osiągalne.Gratuluję.Teoretycznie wszystko wiem co trzeba zrobić ale w rzeczywistości lęk jest silniejszy .Nie biorę żadnych leków /kiedyś tak/ i czekam może kiedyś dane mi będzie spokojnie i bez lęków żyć.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
do kaśka:a psychoterapia to nic innego jak nauczenie się z nerwicą żyć.Leki łagodzą objawy ale nie można ich brać długo.A mnie nurtuje coś takiego ,dlaczego lekarz rozpoznając nerwicę zapisuje leki antydepresyjne? Depresja a nerwica to nie jest to samo.W nerwicach raczej nie myśli się o samobójstwie a w depresji jest to na pierwszym miejscu.Byłam kilka razy w CTN w Mosznej gdzie leczenie odbywa sie bez leków i na krótko mi to starczyło.Po jakimś czasie powraca.Tak więc skutecznie i raz na zawsze nie da się tego wyleczyć.
Odnośnik do komentarza
Bardzo mi przykro, kiedy czytam to, co napisaliście - KK i Kaśka.Bo niestety muszę się z tym zgodzić. Zgadzam sie, że zaleczanie nerwicy lekami antydepresyjnymi, *uspokajaczami*, to jedynie jej przytłumianie, zobojetnianie siebie na to, co nas otacza. A potem, kiedy próbujemy te świństwa raz na zawsze rzucić- jest jeszcze gorzej. Przeżyłam to na własnej skórze... Ale czyżby to była prawda, ze nigdy do końca nie da sie z tego wyjść? A może kiedyś wynajdą coś cudownego? Albo my odnajdziemy w sobie taką siłę, że w końcu to świństwo pokonamy? Bo podobno tylko my sami możemy sobie pomóc. GABI! Coś Ty taka skromna! Nie zawracasz nikomu głowy! Wszyscy piszemy tu o naszych szumnych lub bzdurnych sprawach i niech Cię o to głowa nie boli! A ja wcale tak znowu dobrze się nie czuję. Fizycznie cały czas coś mi dolega (dziś znowu serducho: szybkie bicie, kłucie...), ale psychicznie chyba trochę mocniejsza jestem i mam siłę to ignorować. Natomiast mam okres i prócz tego serca dokucza mi osłabienie, potworny ból brzucha (teraz już nie, po 2 pyralginach), ogólne otępienie... Ale czytam sobie *Nigdy w życiu* (mimo, ze film 3 razy widziałam)i było tam coś takiego, że czujemy się tak, jak sami tego chcemy... No to ja chcę się czuć dobrze i nie zwracam uwagi na to, że coś tam, gdzieś tam... Kochana, ja Cię naprawdę bardzo dobrze rozumiem. Powiedzenie, że *jak nie urok, to...* stosuje się z powodzeniem także do mnie, a wiem tez, że kiedy mam coś do załatwienia - nie mam czasu myśleć o tym, że coś mi dolega. I jakby dolega wtedy mniej. Jaki z tego wniosek? Że nasze dolegliwości rzeczywiście tkwią w naszej psychice:) Tylko dlaczego właśnie takich *wymyślonych* dolegliwości najtrudniej się pozbyć? Jak się dowiem i w końcu mi się uda, to na pewno podzielę się z Wami. Pa!
Odnośnik do komentarza
Kochane dziewczyny! Bardzo Wam dziekuje za slowa otuchy . Jeszcze raz uswiadomilam sobie ,jak to dobrze ,ze trafilam na Wasze forum.Wiem ,ze musze byc dobrej mysli ,ze od tego duzo znaczy!Sa dni ,kiedy jestem pelna optymizmu ,ale sa i takie ,kiedy lek mni nie odstepuje.Jednak jakos sobie radze i pragne miec rodzine. Dharmo ,Doro ,gabi i reniu jestem przekonana, ze gdyby co ,to bedziecie mnie wspierac. Jak dotad , mam za soba pierwsze podstwowe badania,ktore wypadly nader pomyslnie,teraz czeka mnie zbadanie droznosci jajowodow.W zwiaku z tym mam do Was pytanie:czy tego typu badanie jest bolesne? Chodza na ten temat rozne opinie ,a ja cholernie boje sie wszelkich nowosci. Moze ktoras z Was juz je miala robione? Musze konczyc ,przede mna 20 km. jazdy samochodem do domu.Niby to nie duzo ,ale dla mnie to kolejna wygrana.
Odnośnik do komentarza
Witam! Naczytałam się waszych postów i wiem , że mnie również nerwiczka dopadła. Od 2 tygodni pracuję, wcześniej prawie 3 miesiące byłam na L-4, trochę poleżałam w szpitalu, przebadali mnie na lewa stronę i jestem zdrowa jak ryba. Nie rozumiałam jak może być ktoś zdrowy jak czuje się śmiertelnie chory? Staram się raczej zdrowo zyć, nie przemęczać, mąz mnie traktuje jak jajko (naprawdę odnalazł się w tej chorobie- bo to chyba choroba, prawda?) Najgorzej jest w pracy , chociaż pracuję ze świetnymi ludźmi. Dzisiaj znowu zrobiło mi się gorąco i miałam poczucie nierealności, do tego mdłości- ludzie pracuję w sądzie- siedze na sali, piszę , sędzia dyktuje , a ja czuję , że TO nadchodzi, jakiś chłop zeznaje, aja nie mogę się skupić, bo TO nadchodzi. Ale dałam radę i dumna jestem z tego, że dałam, bo już raz dałam przedstawienie jak mnie pogotowie zabierało z pracy i hiperwentylacją (Boże ! jak sopie to przypomnę). Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego grona, bo potrzebuję ludzi z takim problemem jak ja.
Odnośnik do komentarza
a chciałam jeszcze dodać, że mnie pomaga ruch , zwłaszcza rower. Jak jade rowerem to czuję się prawie szczęsliwa..tylko co będzie zimą. Staram się jeździć codziennie , bardzo mnie to relakcuję. Wam również polecam. Boję się jeszcze jednego. Teraz *mój minister* kazał mi uzupełnić wykształcenie. Czy ja sobie poradze na studiach jak mnie będzie brało? Przez prawie 3 miesiące chciałam umrzeć , tak nie chciało mi się żyć, czułam się chora. Teraz lepiej, odzyskałam moją radość, ale na jak długo mi jej wystarczy.
Odnośnik do komentarza
Ha ha w końcu dopchałam się do komputera , nie wiem czy zgodzicie się ze mną ale ja uważam że to nasze wymienianie się sukcesami i porażkami jest lepsze od terapii psychologicznej może ja akurat miałam pecha bo byłam u dwóch psychologów i z żadnej wizyty nie byłam zadowolona .Terapia wyglądała tak że ja mówiłam nawet się popłakałam a oni nie wiele z siebie dali w końcu pani psycholog stwierdziła że potrzebna jest pomoc psychiatry i się zaczęły psychotropy (cholera).Powiedzcie co się dzieje jak się odstawi te leki bo aż się boję .A teraz troszkę weselej otóż dałam sobie dziś na luz i pół dnia grzałam na słoneczku moje obolałe plecy a żeby było sprawiedliwie to przód też bo jakby to wyglądało tył opalony a przód blady .Na sobotę jestem już umówiona z wujkiem na grzybki mam nadzieję że będzie tak jak tydzień temu.Oczywiście zdam relację . Ale jutro też tu zaglądnę bo jakoś tak tęsknię za wami jak długo nie zaglądam, a w ogóle to rano pierwsze co robię to włączam komputer i czytam co nowego u Was. Chyba się trochę rozpędziłam z tym słodzeniem ale taka jest prawda.Pa.
Odnośnik do komentarza
Czesc dziewczyny. Miło widzieć, ze jakoś się trzymacie. Najważniejsze, że zachodzi jakaś równowaga w przyrodzie, bo chociaż czasem dopadają nas złe dni, to pojawiają się i te dobre, pełne radości, przypływu sił i względnego spokoju. Doro, usmiałam się z Twojego postu, fajnie to wszystko zabrzmiało, zwlaszcza okraszone stwierdzeniem, że do tego wszystkiego (czyli naszej nieobecności na forum) jeszcze *prześladuje* nas Administrator:)U mnie niestety kiepsko. Nie piszę często, bo raczej nie mam dostepu do kompa. Dziś kolega, że tak powiem *wymówił* nam mieszkanie, powiedzia, że mamy sobie poszukać lokum. Nasze mieszkanie (to remontowane) będzie gotowe może za trzy tygodnie:( Facet od wynajmu, choć teraz stara się coś wykombinować, zawalił na całej linii. Także, moje kochane, od jutra nie mamy gdzie mieszkać! Na weekend jedziemy do domu, rzeczy, które przywieźlismy chyba zawieziemy do akademika (część jest na starym mieszkaniu, a my na walizkach z najpotrzebniejszymi rzeczami). Musimy podjąc decyzję. Zostać i jakoś przetrwać ten czas, mieszkając choć w akademiku (ale wtedy stracimy połowę pieniędzy przeznaczoną na wynajem), czy rezygnować z pracy i wracać do domu...Jesteśmy w kropce. cały dzisiejszy dzień przełazilismy jak struci. Aby już nie nadużywać *gościnności* kolegi poszlismy po moim powrocie z pracy do parku i siedzieismy na ławce do 19. Nawet nie zjedlismy nic ciepłego, jakieś chipsy po drodze:( Smutne, ale prawdziwe. Sama się sobie dziwię, że jakos się w tym wszystkim trzymam, ale jest mi bardzo przykro, że ludzie są tacy obłudni. Jednego dnia wszystko nam się zawaliło, plany legły w gruzach, a nam jeszcze przyjdzie wracać z podkulonym ogonem do domu. Oczywiście nie chcę póki co wyolbrzymiać, gdybać, ale na dzień dzisiejszy tak własnie się sprawy mają... Witam u nas Kandelę, oczywiście, że możesz do nas dołączyć, nawet nie powinnas pytać...Chociaż tu, na forum, są ludzie, na których można polegać i którzy służą radą, pomocą:) Doroto, nie wiem, jak to jest z badaniem drożności jajników, ale pewnie wszystko jest do przejścia. Jestem pewna, że podołasz, najważniejsze, że wyniki badań są pomyślne. Dodaj do nich szczypte optymizmu, odrobinkę wiary, kropelkę nadziei, a wszystko dopraw odpowiednio dobranym specjalistą - wszystko z pewnoscią się ułoży. Tego Ci życzę! Gabi, korzystaj ze słoneczka i grzej wszystkie boczki:) A jeśli chodzi o odstawianie leków to jest to z pewnością uzaleznione od predyspozycji organizmu oraz od rodzaju leków, które zażywalaś. Jeśli były łagodne i nieuzależniające (bo jest i taki podział) to nie powinnaś odczuć wielkiej zmiany, ale niektórym - jak naszej Celestynie - jest bardzo trudno pozbyc się tego paskództwa. Niektórzy lekarze całkiem sprawnie potrafią wyprowadzać z leków, inni zamieniają te, które obecnie przyjmujesz na inne, aby ułatwić odstawienie. Wybór *zamiennika* nie zawsze niestety jest trafny. Myślę jednak, że jeśli nie bierzesz ich długo (np kilku lat) to znakomicie sobie poradzisz:) Trzymam kciuki! Zmykam Robaczki, bo rano do pracy i oczywiście jutro znów trzeba wstać i zmierzyć się ze światem. Pozdrawiam serdecznie, buziaki, uściski, dobrej nocki:*
Odnośnik do komentarza
Cześć Kochani! Jak miło, że pojawiają się nowi *stali* bywalcy tego forum. Strasznie Was wszystkich mocno pozdrawiam! Bardzo chciałabym ustosunkować się do wszystkich wypowiedzi (przeczytałam dokładnie wszystko!), ale ciągle ten brak czasu. Dlatego piszę tylko parę zdań, bo dawno się nie odzywałam i jeszcze pomyślicie sobie, że nie tęsknię za Wami :-) A jutro wyjeżdżam na cały weekend do Zakopanego, więc też nie będę mogła napisać. Niby się cieszę, ale też oczywiście niepokoję. Już myślałam, że jest lepiej, a tu wczoraj na bardzo udanym spotkaniu z przyjaciółmi nagle zdrętwiały mi ręce, szczęka, kark i potem już poszło lawinowo :-( Koleżanka *N* nie daje za wygraną :-( Poszłam dziś do lekarza i on przewiduje, że te moje zaburzenia (oprócz nerwicy oczywiście) mogą świadczyć o zwyrodnieniu kręgosłupa szyjnego, tym bardziej, że na rtg wyszło mi, że mam *pseudokifozę kręgu C*. Cokolwiek to znaczy, to chyba może wpływać na te drętwienia. No zobaczymy co będzie dalej. Narazie zawzięłam się na ten szereg badań i jak tylko Marcin wyjedzie :-( to się za nie zabieram. Mam wielką nadzieję, że u Was też wszystko dobrze, choć *zapracowanie* jak wnioskuję po rzadkiej obecności *starych* forumowiczek :-). Trwajcie Kochani i walczcie i aby wszystko szło coraz lepiej!!!! Pozdrawiam Was wszytskich gorąco. Trzymajcie kciuki za mój wyjazd, aby ta wstrętna N nie zepsuła wszystkiego. Będę przy Was myślami. Gorące całusy!!!! pa
Odnośnik do komentarza
DHARMO Kochana dopiero teraz przeczytałam co napisałaś i Tobie muszę odpisać zanim wyjadę. Strasznie mi Ciebie żal w tej całej sytuacji. Tak dużo kosztowało Cię pierwsze odnajdywanie się w nowej sytuacji życiowej, a tu kolejne schody. Jeśli chodzi o *gościnnego kolegę* to mogę skwitować to tylko jednym *prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie*. Przykro mi, że akurat Ciebie to teraz dotknęło. No ale takie jest życie i niestety nie mamy wpływu na to jacy są inni ludzie.... Wiem, że musi Ci być strasznie ciężko i Marcinowi na pewno też. Ale, moim zdaniem, nie poddawajcie się! Ja myślę, że powinniście przetrwać ten czas do oddania mieszkania, nawet jeśli to będzie w akademiku i wykosztuje Was więcej. Zobacz sama, tak dużo już zrobiliście, aby układać sobie wszystko razem, macie prace i to takie, które (jak sądzę z Twoich wypowiedzi) lubicie. A w domu co? Z tego co zrozumiałam, to tam żadne z Was nie będzie miało pracy. A szukanie pewnie może zabrać sporo czasu (wiem bo mój Marcin też szuka i nic :-( ). Tak więc zastanówcie się, czy nie lepiej jakoś, nawet skromnie (bo rozumiem, że to głównie o pieniądze chodzi), przetrwać na walizkach, a potem budować wszystko przed siebie, w swoim mieszkaniu i już bez konieczności wspierania się *przyjaciółmi*. Myślę Kochani, że przetrwacie te kilka tygodni. A przynajmniej spróbujcie. Tak dużo już zrobiliście w tym kierunku, że chyba szkoda byłoby nie spróbować jeszcze tej *góry* przejść. Macie siebie, będziecie się wspierać. A do domu możecie wrócić zawsze. Niech to będzie taką Waszą *oazą*, która czeka, a Wy spróbujcie pójść na przód i wrócić do niej, gdy już się inaczej nie da. Mam nadzieję, że moje słowa Wam pomogą, bo nic innego nie mogę zrobić. Niestety. Pisz Kochana jak tylko będziesz mogła, co zrobiliście i jak sobie radzicie. No i najważniejsze - niech to nie rozstroi Cię!!!! Wiem, że w takich sytuacjach trudno mówić o spokoju, ale nerwy tylko spowodują, że Ty się rozsypiesz i nie będziesz miała siły radzić sobie z tym. A nie rozwiążą sytuacji. Trzymaj się moja droga!!!! Będę o Tobie myśleć i pomodlę się, aby wszystko się ułożyło. Pozdrawiam gorąco Ciebie i Marcina! Teraz muszę już kończyć, a jutro wyjeżdżam, ale w niedzielę od razu tu zajrzę i mam nadzieję, że będziesz miała dobre wieści. Całusy!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×