Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam niespełna 24 lata. Od dłuższego czasu a dokładniej od kilku miesiecy źle się czuje. Mam częste bóle głowy, zawroty gowy, drżenie rąk, bóle brzucha, kręgosłupa, mam wrażenie że w uszach cały czas mi coś *piszczy*, boję się zasnąć bo mam wrażenie, że się nie obudzę, w zatłoczonych miejscach m.in.: galeria, kościół jest mi słabo i mam wrażenie, że sie przewrócę. W chwili obecnej jestem osobą bezrobotną. Badania jakie w ost czasie wykonałam to echo serca, które jest ok, tomograf głowy, który również jest ok, krew,cholesterol itd ok, podejrzewano tarczycę ale wyniki to wykluczyły. Ja z dnia na dzień czuje się coraz gorzej, wkręcam sobie, że jestem na coś chora pomimo tego, że wyniki są ok. Miesiąc temu wyladowałam dwa razy w szpitalu, zrobione podstawowe badania,które są ok, podano mi kroplówki wzmacniające i w ten sam dzień wypuszczono mnie do domu. Każdy podejrzewa z moich bliskich, że mam nerwicę, czy to częste objawy? Czy ktoś przez to już przechodził? Jeśli tak to jak sobie z tym poradziliście? Bo ja mam wrażenie, że nigdy z tego nie wyjdę tylko niedługo umre. Pozdrawiam i prosze o porady.
Odnośnik do komentarza
do Tomka, dawno nie pisalam na tym forum, nie dlatego, ze wyzbylam sie w 100% moich lekow, o nie, leki trzymaja sie mnie jak rzep psiego ogona, ale ostatnio sa takie troszke inne, niz te do ktorych jestem przyzwyczajona. Jako, ze jestem molem ksiazkowym czytam na dobranocke ksiazki, o roznej tematyce. Zauwazylam ostatnio, tzn. jakies 3 tygodnie, ze podczas czytania moj duch kladzie sie obok mnie i mnie obserwuje. Czasami budze sie tez w nocy i mam dokladnie to samo uczucie. Z poczatku wpadalam w panike, ale stopniowo, nauczylam sie wciagnac mojego ducha z powrotem do ciala. W momencie calej *akcji* jestem oczywiscie pod wrazeniem/moje a raczej moje cialo, tzn. mam podwyzszone cisnienie, zawroty glowy, obawa o to, ze juz nie wstane itp. Te reakcje wystepuja w zwiazku z sytuacjami opisanymi w ksiazce z ktorymi ja sama calkiem nieswiadomie sie identyfikuje/czesto tylko w mojej podswiadomosci, i czego rezultatem jest piorunujaca reakcja mojego organizmu. Krotko mowiac twoje objawy, sa zwiazanie z tym o czym myslisz i z tym co *przezuwasz* podczas dnia. Pozdro.....
Odnośnik do komentarza
Witaj Kamila. To prawda, ze sie wkrecasz w objawy.Mogłabyś np.odwracac od nich uwage, czymś sie zająć, zle jesli wsłuchujemy sie w każdy objaw, to dodajemy mu energii.Na nerwice sie n ie umiera, ale zycie z nia nie jest ciekawe.Nerwica oktada nas z radosci, spokoju, planów na przyszłość, jeśli sie jej poddamy.Nie znaczy to, ze doradzam z nerwica walczyć.Lepiej jest poznać ja , zrozumiec, co przez swoje objawy próbuje nam powiedzieć. Zainstaluje Ci fragment postu* cocojambo * z commedu, ( z watku *nerwica lekowa* gdy7z moze Ci się przyda .Wiecie co tak na prawdę jest najważniejsze w tym całym syfie? Akceptacja, ale musicie ją sobie wyćwiczyć. Nie jesteście odpowiedzialny za to, że macie nerwice ale jesteście jedynymi osobami, KTÓRE MOGĄ Z NIA WYGRAĆ . Kiedy dopada was lęk, powiedzcie sobie: SPOKOJNIE, PRZECIEŻ TO TYLKO EMOCJE kłamliwe emocje, one nie są niebezpieczne są poprostu nieprzyjemne. I postarajcie się skupić na czymś innym, CO ODWRÓCI WASZA UWAGĘ OD TEGO Może to być czytanie, śpiewanie, taniec. cokolwiek. Musicie być w tym systematyczni i co najwazniejsze nie przejmować się objawami. Bo doskonale kazde z was wie, ze nie umrze od tego ani nic mu się nie stanie. Naprawde wiele pomaga racjonalne podejscie. Można nauczyć sie nie patrzec przez pryzmat kłamstw i nerwicy, można nauczycc czuc się dobrze i komfortowowo pomimo leku i negatywnych uczuc. Kiedys dla mnie wydawalo sie to nie osiagalne a jednak, dalem rade. Za każdym razem kiedy dopada was zła myśl, lęk cokowliek złego. Naprawde można przypomnieć sobie, że można podejść racjonalnie. Bo co z tego, że serce wali Ci jak młot, trześa Ci sie rece ale boli brzuch. Przezyjesz to i uda Ci sie to, jeśli w danej sytuacji uda Ci się zrelaksowac troche, podejsc racjonalnie to za 3-4 tygodnie sytuacja wyda się prostsza. Zdania trzeba powtarzać najlepiej na głoś powoli, skupiając sie na każdym słowie dopóki nie uwierzycie, że są one częscia was. Wolne mówienie rozładowywuje napięcie. Powiem wam, że UCZUCIE LĘKU JEST OK bo jest konsekwencja napiecia. Napięcia trzeba się wystrzegać. Teraz napisze coś co możecie jeśli chcecie sobie pomóc czytac codzień i głeboko w To wierzyć. 1) Odczuwam teraz lęk, ale co z tego to nie pierwszy raz. Zamiast uzalac sie nad soba skupie sie nad czyms innym niz problemy i nie będe sie przejmował 2) Sytaucja w jakiej sie znajduje wydaje sie byc przytlaczajaca, ale tym razem zwracam na to uwage i nie zgadzam sie na tym skupiac. Zamisat tego bede cwiczyl swowe techniki, oraz bede powoli powtarzal tekt swojej terapi 3) LĘK JEST TYLKO STARYM PRZYZWYCZAJENIEM , powoli zmienie to przyzwyczajenie, odczuwam duzy spokoj pomimo leku i ten spokoj bedzie coraz większy. Im wiekszy jest mój spokoj tym mniejszy jest moj lek. 4) Moje emocje nie sa niebezpieczne są poprostu nie przyjemne, nie musze sie ich bac bo nie oddaja realizmu prawdziwej sytuacji. Jezeli je zaakceptuje i POZWOLE IM SOBIE ISTNIEĆ to przestana byc dla mnie problemem. A teraz sens tych cwiczen; Uczymy sie od poczatku postrzegac swiat i uczymy sie reakcji w danej sytuacji. Np. zła mysl: Wyjde na zewnatrz i pewnie znowu dopadnie mnie ten paralizujacy strach, pewnie sie przewroce i narobie sobie wstydu, reakcja, zwolnij, uzyj racjonalnego zdania, jesli po wypowiedzeniu tego zdania uda ci sie odwrocic uwage od napiecia ktore ta mysl za soba zostawila złamiesz bledne kolo leku i oszukasz swoj umysl. Twoj mozg po jakims czasie uzna to zdanie za prawdziwe i zacznie postrzegac sytuacje jako cos oczywistego. Wasz mozg uslyszy wszystko co mu powiesz, w koncu to zaakceptuje. Pamietajcie prosze tylko aby podchodzic do tego z największym spokojem, nie frustrowac sie. Nie oczekujcie zmian po kilku dniach. Poza tym zapraszam Cie na mój watek *Lęk jest naszym przyjacielem*, na którym znajdziesz namiary na fajne strony, dzięki którym mozesz *przemeblować * swoje myślenie na zdrowsze, bardziej Ci służące, BO NERWICA TO CHOROBA * złego* MYŚLENIA I EMOCJI.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Pani Jadwigo ale czy moje objawy sa normalne? Bo ja sobie mówię, że może jednak jestem na coś chora. Co mnie *zakłuje* gdziekolwiek to już myslę, że coś we mnie w środku *siedzi*.Nie mam apetytu na jedzenie, często płaczę itd. Czasami wmawiam sobie: przecież ja jestem zdrowa itd to chwile jest ok a zaraz znowu źle :| Na przykład przed chwilą znowu ogarnęło mnie gorące powietrze i to uczucie, że jest mi słabo. Nie umiem narazie sobie z tym poradzić, dlatego wybieram się do lekarza, narazie rodzinnego, zobaczę co mi powie. A tak na marginesie to dziękuję za odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Aha no i w echo serca mam wszystko ok, kurczliwość ścian w normie, EF-71%. Jak mój masazysta zobaczył to to powiedział mi, że to jest wynik dla starej babci a nie dla dziewczyny w moim wieku i że to poważna sprawa, nie wiem czy ma rację bo się na tym nie znam ale bardzo mnie nastraszył i tym tak bardzo sie przejmuje. Czy to naprawde jest zły wynik? bo norma z tego co wiem jest od 50-70%. Czyli mam ponad norme troszkę ale to aż tak poważna sprawa jak on mi powiedział? Nastraszył mnie też tym, że powinnam być podłączona pod Wertera :( Przeraża mnie sama myśl o tym bo nie wiem czy to jest aż tak bardzo konieczne? Mama mnie pociesza, że to jest w sumie w normie czyli nie jest tak źle a ja się boję:(
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
Jadwigo to nie pseudo ,,,,pisze ,pisalam ,wydalam ale nie o to chodzi .pisanie tytlko w pewniej mierze przynosilo mi ulge .zasadniczo jestem odwazna ,komunikatywna ,z poczuciem humoru.nerwice mam od dziecka,bylo w moim zycie wiele traum ,wiele zlego .nie rozpamietuje tego ,nie wiem nawet dlaczego teraz jestem w takim stanie .leczylam sie od 6 lat ,byly postepy,...i w sumie procz nasilajacych sie palpitacji nie mialam wiekszych problemow ,moze zwykle smutki ludzkie ,rzucilam palenie ,zyje zdrowo ,jestem w miare niezalezna .nie mam sie do czego przyczepic .teraz od ponad miesiaca objawy sa tak silne ze dezorganizuja mi zycie .zmiana lekow nie pomogla .jestem cierpliwa i nie poddaje sie ,medytuje i jak tylko mnie posci na chwile od razu odzywam .jakos to nie przynosi efektu.jeszcze sie badam ,bo psychiatra uwaza ze to nie moze byc somatyzacja. .......muysle ze poprostu u nas jest slaba diagnostyka i tyle .
Odnośnik do komentarza
Witaj Poetko. Czytałam w innym po scie o rodzaju objawów jakie masz, tak ponad połowe z nich smiało mogłabym przypisac nerwicy, a co do reszty możesz za wskazówka lekarki próbowac sprawdzic, czy nie sa to objawy czysto somatyczne. Ja ze swojej strony moge Ci z czystym sumieniem powiedziec cos takiego : 1) to praktykowanie medytacji uratowało mi zycie.Nie miałam dostepu do psychoterapii, w latach 80-tych praktycznie nie funkcjonowała na nerwicach ( moze na moje szczęście, bo medytacja dała mi to, co najwazniejsze).To dzieki medytacji nauczyłam sie wyciszać mysli i emocje, stwarzac w sobie taka *przestrzeń psychiczna, w której sie super czułam*., co było bardzo wazne przy moich lekach i natretnych myslach. 2)dzieki czytaniu książek L.Hay, Murphy,ego. Prentice Mulforda dowiedziałam sie jak myśli wpływaja na kształt naszego zycia i zaczęłam pracowac nad TYLKO POZYTYWNYM MYŚLENIEM.Nie było to łatwe przy natretnych myslach, ale robiłam to tak.Wybrałam sobie takie hasła jak *Miłość* i *Radość* i starałam sie na nich skupiac, gdziekolwiek szłam, cokolwiek robiłam.KTO Z KIM ( Z CZYM )PRZESTAJE, TAKIM SIE STAJE. Po jakims czasie nie musiałam na siłę tych wyrazów przywoływac, gdyz były nagrane na płytę mojej podświadomości i gdy o nich pomyslałam *same sie właczały*.Mysli natretne i negatywne nie miały dla siebie pola do popisu.(tak bez wojny, wypchnęłam je na peryferie, a mysli nie zasilane uwaga, po prostu koncza swój zywot) 3) W ksiązkach R.Monroe przeczytałam o tych ścieżkach myslowych, drogach szybkiego ruchu tworzonych w umysle przez myśli NA KTÓRE SOBIE POZWALAMY*.Zanim stare scieżki myslowe zarosna (zakładając, ze przestaniemy z nich korzystać) a wydeptane zostana nowe sciezki myslowe (POZYTYWNE AUTOSTRADY) musi upłynąć troche czasu.NEUROTYKOM BRAKUJE CIERPLIWOŚCI i czytam nieraz , ze zarzucaja jakies sposoby pomagania sobie, bo nie ma efektów.Ja wiem, ze zaśmiecałam swój umysł całe zycie, więc naprawde trzeba troche popracowac, zeby odczuc efekty nowego myslenia. 4) Na moim watku o leku jest zamieszczony fragment z ksiązki Darka Sugara *Miłość i wolnoiść* naprawde prosto wyjasniajacy jak dochodzi do pierwszego leku w nas.Tak właśnie było u mnie. Gdy wiemy, jak doszło do pierwszego lęku, wiemy co zrobic, ŻEBY TEN PROCES ODWROCIĆ. 5) W historii mężczyzny , który wyszedł z nerwicy (moja-nerwica.republika.pl) jest kawał porzadnej psychologii i psychoterapii, który doradzałabym sobie wydrukowac i tak na luzie ( bez napiecia ) badac. O reszcie sposobów na wyjście z nerwicy napisałam na moich watkach tutaj i na commedzie.NERWICA OKAZAŁA SIĘ DLA MNIE DAREM ( o czym czytałam w ksiązkach Walscha i trudno mi by ło w to uwierzyć) Można wejść w NERWICĘ, można sie w nią ZAPAŚĆ i utkwić na długie, miesiące i lata! --------------- Na tyle ufam Tobie, Ojcze, że wiem, ŻE NERWICA TO TYLKO LEKCJA, przez która przejdę razem z Tobą i wyjdę z niej SILNIEJSZA. Tak się stało w moim przypadku.Pozdrawiam i życzę Ci sukcesów nie tylko poetyckich.
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
dziekuje za dluga wypowiedz ,choc w moim przypadku cierpliwosc ,psychoterapia/3 lata /potem /3 lata /potem treningi,nawet akupresura ,bioenergoterapia zadnych skutkow nie przyniosla dlatego jestem sceptyczna .jedyny raz kiedy sie czulam w zyciu dobrze i normalnie to po zolofcie przez jakies 2 3 lata jak dzialal .z psychoterapia jest jak z hipnoza nie kazdy sie poddaje.zreszta jestem pragmatyczna i wiem ze wiara czesto nie wystarcza /np wyrostek robaczkowy/wiem ze jestem zawzieta w swoich przekonaniach ale biorac pod uwage ze choruje juz jakies 38 lat to sporo juz wyprobowalam i doswiadczylam . ...pan ktory opisal jak walczyl z nerwica nie bardzo sie tu nadaje za przyklad bo on mial tylko ,,post traumatic stress disorter,,czyli reaktywna reakcje na stres.jest to tzw incydent .takie rzeczy moga spotkac kazdego i wycofuja sie bez powrotnie .to zupelnie inna bajka niz depresja endogenna.i zarazem utrwalona przez dodatkowe traumy.moj dziadek to mial ,i jego siostra ,moja matka /jest dobrze leczona wiec w miare to znosi.moj ojciec /poprostu zapijal leki wiec zmarl mlodo na alkoholizm,siostra ojca,ja odkad pamietam /juz jako paromiesieczne niemowle nie spalam po nocach i bylam nadwrazliwa,do zlobka sie nie nadawalam ,w wieku 4 lat wyslano mnie do psychiatry i juz dawali mi leki uspakajajace ,potem w okresie dojrzewania cpalam na umor co dali zeby jako tako funkcjonowac ,po urodzeniu corki uzaleznilam sie od lekow /bylam na terapi odwykowej 3 lata .tak to wyglada ,operacje mialam 4 .ciagle jakies porabane klopoty ze zdrowiem .teraz i tak jest dobrze bo jestem na specjalnej diecie od 5 lat wiec nie mam anemii i nie choruje non stop na gardlo. ....leczenie nerwicy ktora dezorganizuje czlowiekowi zycie w czasach gdy przeszczepia sie juz wszystko powinno byc na w miare dobrym poziomie .czlowiek musi zyc na miare tyc czasow ,nie moze spokojnie edytowac caly dzien i unikac wszelkij odpowiedzialnosci bo to go dnerwuje .a nie zawsze powodem zaburzen jest lek ,czesto jest to poprostu niekompatybilnosc caego systemu w organizmie. ....sorry ze tak pisze ale takja to widze . ..oczywiscie pojde n psychoterapie i joge ,bede medytowac ,modle sie co wieczor do naszego Ojca Sw.bo on jest dla mnie najwyzszym dobrem .ale wiem ze t tylko troche pomaga nie leczy .
Odnośnik do komentarza
Witaj ponownie , Poetko. Miałam to szczęście,jeśli chodzi o Ojca Świętego (naszego),ze gdy po Jego śmierci chciałam napisać o Nim wiersz, nic mi nie wychodziło przez trzy lata.W Andrzejki 2008r napisał mi sie *sam* , bez wysiłku i wszystkim, którzy sie z nim zetknęli bardzo sie podoba.Jedna z kolezanek powiedziała mi, ze jest to najkrótsze możliwe,jej zdaniem, streszczenie ponfyfikatu Jana Pawła II.Opisałam na commedzie na wątku o tym samym tytule co tutaj, że gdy oglądałam w kinie film Świadectwo* (dwa dni po napisaniu tego wiersza), poprosiłam Ojca Świętego, żeby pomógł mi sie uwolnić od pretensji i żalu jaki miałam do mojego nieżyjącego już wtedy ojca.I podczas oglądania filmu dosłownie *czułam*, jak gdyby Jan Paweł II głaskał moje serce.Poprosiłam go równiez, zeby pomógł mi sie uwolnic od żalu, który jako kobieta ( i ofiara przemocy w rodzinie) miałam do wszystkich mężczyzn krzywdzacychg dzieci i kobiety.I w pewien sposób doswiadczyłam uzdrowienia w tej kwestii.Wiersz o Papieżu zamieściłam na mojej naszej klasie ( gdybys chciała sie z nim zapoznać). A teraz wracając do Twojego postu. Na wątku tego mężczyzny, który wyszedł z nerwicy były bardzo fajne fragmenty z ksiązki dr WEEKES, która tez chorowała na nerwice i wyszła z niej.Polecam ich przeczytanie wszystkim. Przytoczę przy okazji moje wierszowane przemyslenie na temat sposobu wyjścia z nerwicy, który mnie pomógł najbardziej ( oprócz medytacji). SIANIE POZYTYWNEGO MYŚLENIA NON STOP, niezależnie od wszystkiego. ZDROWIENIE ZACZYNA SIĘ WTEDY, GDY POZYTYWNE MYŚLENIE, WYPRZE NA PERYFERIE UMYSŁU, ZASIANE WCZEŚNIEJ NEGATYWNE MYŚLENIE. W taki POKOJOWY SPOSÓB, NIE WALCZĄC Z MYŚLAMI I EMOCJAMI, tylko SIEJĄC NOWE, POZYTYWNE, doprowadziłam do wyprowadzki negatywnych mysli na peryferie umysłu, a poniewaz potem o nich nie myślałam ( nie skupiałam sie na nich) , wiec nie majac ode mnie zasilania energetycznego, umierały śmiercią naturalną ( spowodowana brakiem mojego nimi zainteresowania).O NASZA UWAGA WCIĄŻ SKUPIANA NA OBJAWACH UTRZYMUJE PRZY ŻYCIU OBJAWY I NERWICĘ. Ale to jest tylko moje zdanie i komus moze bedzie trudno uwierzyc, ze to jest aż takie proste. Ale ja nie tylko z nerwicy wyszłam przy pomocy tego sposobu.Dlatego go polecam z czystym sumieniem, ale naprawdę trzeba popracować nad sianiem pozytywnego myslenia, zanim wyrosną z tego owoce nowej przyszłości..KAŻDEGO NAWYKU MOŻNA SIĘ ODUCZYĆ(ale niektóre potrzebują trochę więcej pracy i czasu). Pozdrawiam i to na tyle.
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
z cala pewnoscia na temat tych niewidocznych golym okiem ,,cudow,,cala wielka nauka jeszcze malo wie.wszak /w to wierze /kazdy z nas ma jakas energie i to odzialuje na innych .osobiscie doswiadczylam np .lagodzacego wplywu przebywania w bliskiej odleglosci zkims kto jakby mnie uspakajal sama swoja obecnoscia.zastanawiam sie nad tymi sciezkami ,pewnie cos w tym jest ale trezba tu naprade wiele pracy i kontroli stalej nad tym paskudnym nawykiem /skupiania sie na swoich objawach/....to tak jak rzucamy palenie .caly czas sie mysli o papierosach i chce sie zapalic wiec czlowiek sie meczy bo swiadomie sie powstrzymuje .a przeciez po paru dniach chwile kiedy o nim zapominamy sa coraz dluzsze . ....jak to mowia dopoki nie sprobujesz wszystkiego nie zalamuj sie .postanowilam poprobowac pozytywnego myslenia i jak to mowisz zasiewania zfrowymi myslami .robie to intuicyjnie bo chyba nie ma przepisu .uparcie mysle o robotkach recznych /wiem to smieszne ale ja kiedys uwielbialam szydelkowac i robilam piekne kolekcje dzianin/wiec zmuszam sie do myslenia o tym co kiedys bylo dla mnie naturalne........efekt po jednym dniu .....haha kupilam kordonki i bede robic nowy stroj do opalania .to jest naprawde trudne przestawic te mysli na dobre tory .ale dziekuje za rady ...sa inspirujace
Odnośnik do komentarza
kobietki najgorsze jest to,ze wiekszosc z nas jest jeszcze mloda albo w mlodosci zachowala...Naerwica to okropna i bardzo uciazliwa choroba...wiem,ze nie moge jej pokonac bo jest silniejsza ode mnie ale wiem,ze musze nauczyc sie z nia zyc... najgorsze jest to ,ze boje sie o swoja przyszlosc czy dam sobie rade i czy bede miala sily...przede mna jeszcze malzenstwo,wychowanie dzieci,rodzina,dom, nie zawsze bezstresowa i wygodna praca..czy znajde na to wszystko sily? te problemy,ten stres jaki mnie jeszcze czeka...boje sie na sama mysl..dlatego nawet nie chce poki co planowac nawet...pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witaj Malutka. Nie wmawiaj sobie, ze nerwicy nie mozna pokonać, bo to nie jest prawda, a niepotrzebnie tak zaprogramujesz umysł.Przyjrzyj sie historii tego mężczyzny, który wyszedł z nerwicy :moja-nerwica.republika.pl, z której przytaczam Ci jego wypowiedź : Tej książce wiele zawdzięczam. Nie tyle poprawę bo to już i tak następowało, ile PÓŹNIEJSZE CAŁKOWITE WYZDROWIENIE.. Gdy piszę całkowite to nie mam na myśli tylko braku objawów. Raczej to, ŻE NIE MUSZE SIE BAĆ* ŻE CHOROBA KIEDYŚ WRÓCI, bo wiem, ŻE W ISTOCIE NIE JEST TO W OGÓLE CHOROBA (w sensie biologicznym), tylko stan w którym się znalazłem z powodu pewnych okoliczności (oraz wrodzonych skłonności) i który sam podsycałem. Nasze mysli żłobią w umyśle ( w głowie) takie głębokie koleiny.Potem trzeba sie sporo napracowac, zeby nauczyć sie myslec pozytywnie, zeby zacząć chodzić nowymi scieżkami zdrowego myslenia, zeby stare, negatywne koleiny zarosły.Wtedy NERWICA DA CI SPOKÓJ.Ale to my zasialismy w swoich głowach te śmieci myślowe i tylko my musimy zrobic z nimi porzadek.Na tej stronie *cud niedziałania, czyli jak mądrze odpoczywać* , gdy wejdziesz na nia, po prawej stronie pod POLECAM wejdź na temat* Rozwój i swiadomość* i tam chyba jako pierwszy lub drugi jest temat *nasze mysli tworza nasza rzeczywistość*.Przeczytaj go uwaznie.No i zapraszam na mój watek *Lęk jest naszym przyjacielem*, podałam tam namiary na fajne strony, na film*Sekret* itd.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
malutka 21 .....ja z nerwiaca zmagam sie od dziecka i jakos przetrwalam .moja corka ma juz 17 lat .jedyne czego zaluje to ze nie leczylam sie wlasciwie juz wczesniej .jak sie ma taka wrazliwosc to jednak trzeba na siebie bardziej uwazac ,szanowac poprostu wlasny organizm .mysle tu o naduzywaniu uzywek i zlej diecie .w calkowite wyleczenie nerwicy nie wierze ,bo nawet przy nie wiem jakich praktykach w zyciu zdarzaja sie rzeczy niezalezne od naszej woli ktore nas doluja ,nie da sie tak przejsc na gladko.ale nie martw sie teraz sa lepsze leki i mozna chodzic na terapie juz w kazdym miescie sa osrodki ,jest ogolna dostepnosc i wiedza na ten temat coraz wieksza
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkch serdecznie, mam 23 lata, pierwszy raz mam odwagę przypomniec sobie te najstraszliwsze chwile w moim życiu i wam je opowiedziec chociaż wiem ze większosc z was miała dokładnie to samo co ja. zachorowałam mając 21 lat. zaczynałam 2 rok studiow, płacze pisząc to bo były to najgorsze chwile (a własciwie długie 2 lata) w moim życiu. to co przeżyłam... nie życzę najgorszemu wrogowi... rodzice zaczęli sie o mnie bardzo martwić kiedy nie przesypiałam którejś nocy pod rząd, mama kładła sie ze mną jak z malym dzieckiem, budziłam sie co 5 minut krzyczałam płakałam czułam sie jak opętana.... rodzice płakali razem ze mną. wymiotowałam co każde przebudzenie chociaz nie mialam za bardzo czym bo nic nie jadłam od paru dni. byłam wycieńczona. najpierw mialam robione badania m,in na tarczyce oczywiscie okazało sie ze wszystko jest w porządku, pozniej inne badania tez nie wnosiły nic nowego. rodzice zabrali mnie do psychologa - pani stwierdzila ze wchodzę w dorosłość i to napewno dlatego... zrezygnowałam z pani bo wiedzialam ze to nie o to chodzi. w koncu dostalam takiego napadu lęku (nadal nie wiedzialam co to było) ze cala rodzina szukała dla mnie jakiegos specjalisty, obdzwaniali znajomych z pytaniem o dobrego psychologa. cudowna pani psycholog nigdy nie przyjmowała w soboty ale zgodziła sie mnie przyjąć wiedząć jaka jest sytuacja. od razu wiedziała ze to cos bardzo powaznego i kazała zgłosic sie do psychiatry we wtorek. od tamtej soboty do wtorku nie spałam wogole. wycieńczona poszłam do psychiatry, na poczekalni dostałam ogromnego napadu i wszyscy przepuscili mnie w kolejce... do dzis jestem im za to wdzięczna. (chyba do konca życia nie zapomne ani minuty z tamtego czasu) pani psychiatra odrazu zadzwonila do szpitala psychiatrycznego. z mamą myślałyśmy ze zwariujemy obie. Ja w szpitalu psychiatrycznym????? zajebista dziewczyna, podobno bardzo ładna :) wszyscy mnie lubią, zawsze pełna życia 21 latka i ja mam lezec w TAKIM szpitalu??? to było straszne po prostu straszne . płakałyśmy obie przez jakies 3 dni non stop, pielegniarki przychodziły do mnie przytulały, pocieszały, nawet poprosiły inne dziewczyny zeby zemą porozmawiały bo nie mogli patrzeć jak płacze 24 godziny na dobe. :( Boże jakie to było straszne. Płacze teraz tak jak wtedy ale chce wam to opowiedziec. po 3 tygodniach wyszłam z tamtad, lekarze mowili ze wcale tam nie musiałam byc ale gdybym zostala w domu to pewnie co chwile dzwonilabym po pogotowie nie wiedząc co sie ze mną dzieje, okazało sie że to lęk napadowy. teraz minęły 2 lata... odkad wyszlam ze szpitala. pierwsze dni tygodnie miesiące były nieprzyjemne, powtarzające się lęki ale bylam spokojniejsza bo wiedzialam co to jest. bardzo powoli wracam do normalnosci, niestety bardzo powoli, ale wazne ze jest duzo lepiej niz 2 lata temu. dzisiaj kocham życie (chociaz czasami nie, jak każdy ;) ) skonczyłam studia znajomi ktorzy znali sprawę bardzo mi pomogli, podrozuje po świecie chociaz tam tez miewam lęki, no ale cos trzeba robic :) chcialam wszystkim powiedziec ze da sie z tym życ, 2 lata temu czytałam o tym dużo i ludzie pisali *choruje od 2 lat, od 4, od 10 ale mozna z tym żyć* nie wierzyłam w te słowa a teraz chce wszystkim powiedziec ze to jest mozliwe!!!!!!!!! kochani trzymajmy się wszyscy, myślmy pozytywnie nawet kiedy wiatr wiele w oczy!! bo jeszcze 2 lata temu myslałam ze skoncze ze soba... a dzis... kocham zycie i głupia bylam ze tak myslałam ale to choroba tak myslała-nie ja :) pozdrawiam was wszystkich i trzymam mocno za wszystkich kciuki, wiem ze sie wam uda tak jak udało sie mnie chociaz wiedziłam ze to nie mozliwe. chociaz do tej pory mam takie napięcia lękowe a czasem i napady to i tak całkiem niezle sobie radze i żyje na plusie :) i nikt ze znajomych nie przypuszcza nawet ze ze mna jest nie do konca ok i zawsze powtazaja ze ja to zawsze taka usmiechnieta i w dobrym nastroju. bo tak trzeba!! uwierzcie w to!! buziaki dla wszystkich zmartwionych!! badzcie cierpliwi
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
TO fakt pierwszy atak leku jest naprawde powalajacy,po jkaims czasie czlowiek juz sie ztym oswoi i nawet jak go lapie to juz nie wpada w ta czarna otchlan tylko w mire to kontroluje .ale tak czy siak lepiej nie miec takich wspollokatorow .....ja to tak nazywam .
Odnośnik do komentarza
Witaj Kamilo. Ponieważ nie znam sie na interpretacji tych wyników, o których pisałas , dlatego nie zabierałam na ten temat głosu.Zabieram głos wtedy, gdy coś wiem na dany temat. Jesli chodzi o Twoje objawy (pomijając te ściśle medyczne, co do których musi wypowiedziec sie lekarz)moge Ci napisac, ze objawy nerwicowe sa do uleczenia. Podawałam namiary na te fajna strone *cud niedziałania, czyli jak mądrze odpoczywać*, gdyz zainstalowane tam artykuły mówia o tym co robic i jak zyc, ŻEBY BYC SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM, jak sobie radzic z problemami zycia i z chorobami.Jesli chcesz napisz do mnie na gg 12486171, a wtedy bede mogła odpowiedziec Ci wprost na te pytania, na które znam odpowiedź.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
witam Wszystkich gorąco. Pani Jadwigo moja nerwica ujawnila sie u mnie pare lat temu. Meczyla mnie przez rok.Mialam ataki duszenia,silne bole kregoslupa nie moglam spac, zrywalam sie przez koszmary i nie moglam jesc, zespol jelita drazliwego sie odezwal dos mocno nie wiem skad sie to wzielo ale strasznie uaktywnily sie wtedy lęki i panika wokol jedzenia, ze nie zjem normalnie , ze znow na sile, czasem pojawialy sie tez mysli bulimiczne ktorych strasznie sie balam taki silny lęk przed lękami ze nie pokonam tych mysli i ze to wtedy sie stanie .......Taka obsesja a w domu rodzinie zycie wywalilam dogory nogami ;-(( Mialam terapie przez 3 lata ale psycholog nie pokazala mi drog walki z lekami wrecz straszyla mnie bardziej. po roku bez lekow wyszlam tzn dzwignelam sie z nerwicy. Pewne lęki bulimiczne zostaly. Nie byla to juz mysl w glowie tylko reakce mego organizmu, niby mysl a pozniej scisk w gardle i ogromna panika po takim dniu padalam na buzie zmeczona psychicznie, a nastepnego dnia bylam jak zombi. W tym roku znow sie nasilily objawy, zaczyna sie od brak,u laknienia wtedy wpadam w panike, jaknie jem to anoreksa a jak na sile to bulimia a raczej mysli me .Czesto skupiam sie na przelykaniu, na brzuchu, jakbym jadla brzuchem,kazy kes jakby automatycznie skupia sie na polykaniu, takie dziwne to, najgozej jest z 1 kesem wzieceim jedzenia do buzi, panika, scisk w gardel milion zlych mysli, pozniej jak sie opamieta to jakos zjem. Obecnie biore leki na nerwicebo juz nie dawalam sobie rady.Czasem to jedzenie jest dla mnie wazniejsze niz wszystko wokol zbyt to mnie wciaga, w tym roku porazka az takiego nasilenia nie mialam nigdy ;-(, jak mam te leki to nie moge nawet picia przelknac czy pocalowac sie z chlopakiem. Pani Jadziu dodam ze jestem wrazliwa osoba, ze nie umiem zlosi wyrazac i wiele rzeczy przemilczam przyjmuje a pozniej mysle i czuje. Czasem mysle ze wariuje juz.Prosze o jakies wskazowki.Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich Serdecznie. Moja historia zaczyna się kilkanaście lat temu jak miałem ok. 22 lat i prowadziłem *niezbyt* zdrowy tryb życia. Eksperymentowałem z dragami , grzybki halucynogenne czasami amfetamina no i oczywiście alkohol. Teraz 10 lat później muszę przyznać, że właśnie w tym czasie *zabiłem siebie* - dzisiaj płacę cenę za swój idiotyzm. Jestem aktywny zawodowo pracując w biurze i ogólnie pozytywnie nastawiony do życia. Mój problem polega na tym że napadów lęku dostaje w zatłoczonych miejscach tj. sklepy, urzędy i najgorsze to w kościele (najbardziej tego żałuje bo jestem człowiekiem wierzącym i brakuje mi uczęszczania do kościoła na niedzielną mszę) - niestety zrezygnowałem w ogóle. Napady lęku biorą mnie również w domu szczególnie jak spożyje posiłek i się przejem. Czuję wtedy ucisk pod sercem i wysokie ciśnienie tętnicze oraz przyspieszone tętno. Jestem obecnie na etapie chodzenia do lekarza i próbie ustalenie co mi tak naprawdę jest. Na razie wiem, że muszę walczyć z nadciśnieniem więc biorę stosowne leki i czuje lekką poprawę. Powiedziałem lekarce o swoich dolegliwościach - stwierdziła na 90% nerwice ale na razie czeka na wyniki badań. Nie chcę za bardzo brać leków uspokajających codziennie bo np. nie można po nich prowadzić samochodu (tak oznajmiła mi lekarka) ale z drugiej strony muszę coś z tym zrobić. Ostatnio badania cukru wyszły mi na poziomie 122 mg co jest stanem przedcukrzycowym. Tylko, że czy jest to wiarygodnie skoro biorę leki nad nadciśnienie i dopiero raz zrobiłem sobie takie badanie ??? Nie sądzę. Napiszcie proszę czy ktoś z Was ma podobne objawy i czy jest w miarę skuteczny sposób chociaż na ograniczenia w jakimś stopniu tych lęków. Dodam tylko że chcę zrobić pełny zakres badań kardiologicznych u kardiologa bo być może jest to jakiś rodzaj niedotlenienia serca (albo np. podejrzenie przerostu mięśnia sercowego - co raczej czuje że posiadam ze względu na długo utrzymujące się wysokie ciśnienie). Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie i Dużo Zdrowia !!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Witaj mrVaders. Wejdź na strone *moja-nerwica.republika.pl Jest to historia mężczyzny, któy palił trawke, krótko ale przyprawił sie o leki.Bardzo interesujaca, przeczytaj ja uwaznie, gdyz wyszedł z nerwicy i jest tam sporo fajnych informacji.Mozesz odwiedzic mój watek *Lęk jest naszym przyjacielem* na który podaje sposoby wyjscia z nerwicy moje własne oraz te , na ktore gdzieś natrafiłam i namiary na fajne strony.To prawda, ze czasem trzeba zapłacić z opóźnieniem rachunek za *balowanie po swojemu*.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość petka30
MRwanders ...w wieku jak licze 32 lat jestes i masz podwyzszone cisnienie i cukier ,tak wyglada poczatek zespolu metabolicznego ktory w obecnym czasie szerzy sie niby zaraza posrod mlodych i coraz mlodszych mezczyzn.nie wszystkie objawy tego swiata powinno sie przypisywac nerwicy choc zaczacym jest fakt ze stres bywa powodem wiekszosci chorob.proponuje zrobic cholestrol .znam chlopaka ktory w wieku 30 lat mial takie problemy czesciowo zwiazane ze stresem czesciowo ze zlym trybem zycia ,czesciowo i geny maja tu swoje znaczenie .masz prace siedzaca jak sadze nie wiem czy palisz co jesz ale z cala pewnoscia nie prowadzisz higienicznego trybu zycia .leki moga byc osobna sprawa a zmiany metaboliczne druga przy czym jedno oddzialowuje na drugie fala sprzezen zwrotnych .nie bede cie oszukiwac ,to co juz wycpales i wyjarales zostawilo slady .na twoim miejscu zrobilabym rezonans i eeg mozgu.dla spokoju czy sa organiczne zmiany czy nie ma .po uzywkach tego rodzaju zazwyczaj sa .i to bardzo widoczne ,wejdz na strone dr amen i szukaj obrazowanie mozgu metoda pet .jestes jeszcze mlody i odpowiednia dieta ,sport ,treningi i suplementy z pewnoscia pomoga .
Odnośnik do komentarza
Do Agi28! Wyczytałam że chorujesz na nerwice+zespół jelita drażliwego-ja też;( Na nerwice choruję 3 lata,tyle też biorę leki.Jak zachorowałam to z jedzeniem miałam tak samo jak ty,nie mogłam nic przełknąć szklanka kisielu była dla mnie totalną torturą i w ogóle...odkąd biorę leki jest lepiej ale ta podstępna szelma wraca i teraz też wróciła.Na zespól jelita drażliwego mam dobry lek*dodam że miałam cały czas biegunki z śluzem itd-zrobioną miałam kolonoskopię plus szereg innych badań by wykluczyć co innego*. Jeżeli masz chęć popisać to się odezwij na forum lub zostaw swoje gg.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witaj marciocha to moje gg 4076957 ;-).Wiesz ja juz sobie teraz z tym nie radze chyba ;-(. jak pare lat temu mnie wzielo to bardziej zespol jelita mi sie odezwal mocno i lekarze ogolnie nie wiedzieli co mi jest pozniej dopiero bo zrobieniu wiekszosci badan stwierdzili zjd, dlugo mialam spokoj ale mysli natretne mialam ale wiecej mialam sisy w sobie, teraz od nowego roku znow wylazal i oczywiscie zaczelo sie od braku apetytu, to ja juz panika ogromna i teraz wszystko sie kreci wokol przelykania ;-(. nie wiem czy ja juz sama tego nie nakrecam i dlatego mam takie dziwne odruchy, nie wiem co myslec, ja boje sie jak mam cos zjesc ;-(. pozdrawiam Cie oraz wszystkich rowniez .
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
DZIEWCZYNY na poczatku nerwicy tez mialam blokade do jedzenia calymi latami i tak samo w kolko mysli czy zjem ile zjadlam .znam to .a ztym wrazliwym jelitem to nie tak do konca bo nerwica daje takie objawy jelitowe ze hoho .i te gole w gradle tez pamietam .a teraz nie moge wychamowac z jedzeniem zezarlabym konia i to z kopytami wiec wam tez sie zmieni .tyle ze nerwica sie przenosi raz to sobie upatrzy raz tamto.teraz mam sercowa i tez bardzo meczace .eh jak leki dobrze zadzialaja to i apetyt wroci ,wszystko sie uspokoi i zapomnisz o objawach .3 lata w nerwicy to tak akurat pierwszy etap wlasnie brzuszny ,ja mialam biegunke rowny rok .e nie bede was straszyc bo wam taka nerwica jak moja nie grozi ,teraz sa lepsze leki i mlode jestescie to inaczej . ...aga28 pociesze cie teraz jest wybitnie paskudny okres ...ten rok ta zima czort wie co sie tam w kosmosie wyprawia ale fakt ze multum ludzi ma ten problem ,psychiatrzy sa zawalenie pacjentami .mowila mi kolezanka co w szpitalu pracuje ,ze dramat .
Odnośnik do komentarza
Aga jak zaczniesz brać ten lek na jelita co ja to gwarantuje,że puści! Ja przez 2 lata większość nerwicy spędzałam w wc to było straszne ale teraz jak się leczę nie jest tak źle-z jelitami. Poetko dziękuję za słowa otuchy młode niemłode ale dziadostwo nie odpuszcza.Do tego wszystkiego chcę dziecko zajść w ciążę nie mogę i dupa jasiu dopiero deprecha dochodzi z tego powodu.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×