Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj *maoamka*.Jesli uwazasz, ze terapia nie spełnia Twoich oczekiwań, zmień terapeute.Poza tym zawsze mozesz dodatkowo sama poszukac odpowiedzi na pytanie co sie z Toba dzieje i jak z tego wyjść. Na watku Agnieszki *Nerwica od podszewki* zainstalowałam dzis rano kilka fragmentów historii mężczyzny, którzy wyszedł z nerwicy lekowej.Cała ta historia jest opisana na stronie : moja -nerwica.republika.pl. Poza tym zapraszam Cie na mój watek *Lęk jest naszym przyjacielem*, na którym pisze o tym jak sobie poradziłam z nerwica i podaje namiary na fajne strony, dzieki którym KAŻDY MOZE STAĆ SIĘ SWOIM PSYCHOLOGIEM. Polecam szczególbnie odkryta w ostatnim czasie strone *cud niedziałania, czyli jak mądrze odpoczywac*. Tylko doradzam ostrozność w poznawaniu tej strony, gdyz jest tam tyle fajnych artykułów, ze mozna rozstroic umysł, gdy sie bedzie je czytało bez umiaru.Pozdrawiam i zycze powodzenia.
Odnośnik do komentarza
Dużo by pisać... rzeczywiście po paleniu skuna i innego świństwa może popierdzielić się pod kopułką. Paliłem kiedyś ok miesiąca, parę razy ktoś wkręcił mi paranoję i nie miałem ochoty palić dalej. Niestety po odstawieniu maryśki paranoje zostały. Nie leczyłem, ze wstydu chyba, musiałem z nimi żyć. Nie będę tu opisywał co mi konkretnie dolegało, ale ku przestrodze dla osób o słabej psyche.. lepiej nie palić i żyć pozytywnie :) Co dalej... po paru latach miałem dziewczynę która była przeciwnikiem palenia papierochów. Ja jestem czynnym palaczem i często bywało tak, że musiałem się ukrywać i kłamać, oszukując przy tym siebie. To miało bardzo duży wpływ na psychę, to poczucie że coś jest nie tak, ciągłe podejrzenie i strach że się wyda. I tak się wydało. Nie ważne - to kolejna rzecz która miała jakiś tam wpływ na mnie. Pojawiły się duszności i lęki. Lekarze przetestowali na mnie różne leki, aż po odwiedzinach na izbie przyjęć którejś nocy, dostałem seroxat i xanax od dyżurnego psycha. I to było wybawienie. Brałem to przez jakieś 3 lata. Tak... xanax również tylko że po trzech latach zmniejszyłem dawkę do 0,25mg. Potem odstawiłem seroxat. Czemu? Bo byłem szczęśliwy. Po prostu zakochałem się i to bardzo pomogło. Został xanax. Dawne dolegliwości odeszły, ale został nawyk działania profilaktycznego. Tak na wszelki wypadek mała *lufka* rano, jak to ktoś kiedyś rzekł na terapii grupowej, bo na takową chodziłem przez jakiś miesiąc wcześniej. Moje dolegliwości były związane z uciskiem na szyi, strachem przed wylewem krwi do mózgu, ponieważ ból i ucisk w tylnej części szyi i głowy były dość silne, problem z oddychaniem, ucisk w klatce piersiowej, dość duże ciśnienie, (za każdym razem badane - coraz większe), raz miałem 160 na 120 tragedia przy tym, że normalnie mam 120 na 80, jak to powiedział lekarz zdrowie sportowca. Nie wolno mierzyć za często ciśnienia, łatwo się nakręcić, a mózg lubi płatać głupie figle. Muzyka relaksacyjna pomaga - naprawdę. Tylko trzeba wyciszenia i spokoju. NIE siedź dużo przy kompie. Ludzie śmieją się z artykułów typu, że to wywołuje depresję, ale to czysta prawda. Człowiek zamyka się w sobie, we własnych myślach, skupia się na jakimś punkcie, brak ruchu, to wszystko ma wpływ na psychę. Ostatnio poruszany coraz częściej temat zamykania się w domu razem z kompem. Gorzej gdy ktoś ma monitor starego typu. Patrzenie na taką lampę w niskiej częstotliwości wydaje mi się że może nieźle popieprzyć w mózgu i działa jak jakaś hipnoza. Niestety podczas zabawy z kompem nikt o tym nie myśli. Wyobraź sobie gdyby ktoś przez kilka lub kilkanaście godzin (bo są tacy co tyle spędzają czasu przed monitorem) świecił ci lampą prosto w oczy włączając ją i wyłączając i tak w kółko. Po kilku miesiącach takiej *KURACJI* trudno nie ześwirować w jakiś sposób. Obecnie. Czy jestem uzależniony od xanax*u? Nie wiem. Nie napisałem pewnie wszystkiego co się działo po drodze ale na początku, parę lat temu zacząłem od dawki 0,5mg dziennie do góra 0,75mg. Obecnie biorę pół tabletki 0,25mg raz lub dwa razy w tygodniu. Kiedyś, dawniej często miewałem wrażenie że umieram, ale w końcu się potem wkurwiłem i powiedziałem sobie trudno, co ma być to i tak będzie. O dziwo... pomogło w jakiejś mierze. Mój poziom stresu urósł wtedy do takich rozmiarów że chyba w wyniku jakiegoś apogeum stresowego jeśli tak to mogę nazwać, lęk nagle zniknął. Oczywiście potem pojawiał się znowu, ale wiedziałem już że nie umrę :) Kiedyś jeden z lekarzy na pytanie czy może mi się coś stać odpowiedział, że nic mi nie będzie, chyba że w ataku szału, paniki czy strachu, będę uciekał i wpadnę pod jakieś auto. I chyba miał rację. DO seroxatu już nie wróciłem. To kłamstwo że nie uzależnia...!!! Czułem efekt odstawienia. Np gdy szedłem wydawało mi się czasem że mam małe ułamki sekund zaniki pamięci, nie wiedziałem kiedy postawiłem krok, ale to było sporadycznie. Byłem taki jakiś otumaniony, ale to i tak mały efekt uboczny. Jednak jakiś jest. Niektórzy lekarze o tym mówią, inni nie. Tyle odnośnie seroxatu. No jeszcze dodam, że jako antydepresant, działa cuda. Ale czy rzeczywiście to wszystko to powód nerwicy lękowej lub czegoś w tym stylu? Również nie wiem. Wiem że mam problem z kręgosłupem lędźwiowym i kręgami szyjnymi. To fakt. Dzisiaj byłem u lekarza, bo miałem mały problem z naciskiem mięśni na szyi przy kręgach i dostałem TOLPERIS VP na rozluźnienie mięśni kręgosłupa. Zanim wziąłem poszukałem info na google. Okazało się że niektórzy z podobnymi dolegliwościami jak moje i Wasze odnośnie nerwicy lękowej, brali Tolperis VP i pomógł im, a ich dolegliwości odeszły. I nagle mnie oświeciło. Może rzeczywiście przez te wszystkie lata, gdy leczyłem się psychotropami, chodziło *tylko* o ucisk jakiś nerwów przy kręgosłupie? Nie namawiam, żeby nie brać przepisanych leków, czy lecieć od razu do lekarza po tolperis, ale warto zbadać prócz eeg i innych tego typu badań, kręgosłup szyjny. Leki doraźnie pomogą, znikną lęki - ale zawsze do następnego razu. Acha i warto nauczyć się żyć z tymi lękami :) Pomogła mi też świadomość, oczywiście dzięki dostępowi do sieci i google, że nie jestem sam :) Wybaczcie że tak nieskładnie ale informacje wylały mi się przez palce nagle. Acha... skoro już się tak rozpisałem to dokończę swoje wywody odnośnie siedzenia przed kompem. Zwykle nie siedzi się poprawnie, często w jednej pozycji przez długi okres czasu, to chyba raczej źle dla kręgosłupa, mięśni, nerwów. Może nastąpić ucisk na jakieś partie nerwów itp... oczywiście poza wpatrywaniem się tępo w monitor.. wystarczy dodać dwa do dwóch i nie trzeba być dr housem, żeby wiedzieć skąd mogą wziąć się w następstwie jakieś problemy. Nie tylko siedzenie przed kompem może spowodować problemy neurologiczne i późniejsze lęki, a z lęków duszności i zawroty głowy, sam myślałem nawet że to astma :) Coś mi się wydaje że to wszystko razem może mieć spory wpływ na komfort naszego życia. Wiemy już co robić? Żyć aktywnie :) Ćwiczyć coś, taniec, jogę, fitness, sztuki walki. Większości z Was założę się lęki wtedy same miną, i obejdzie się bez prochów. Tolperis VP działa :) Na mięśnie. Brak bólu mięśni też dobrze wpływa na psychikę. Jak wszystko :)
Odnośnik do komentarza
Witajcie! mam 22 lata i już od 3 tygodni męczy mnie niepokój, lęk i te wszystkie inne okropności. Robiłam badania i wychodzi na to, ze mam nerwice lękową. Najgorzej radzę sobie z problemami ze snem. Kiedyś. Sen był ukojeniem wszystkiego, Lekiem uniwersalnym. Spałam i zawsze następnego dnia było jakoś lepiej(oczywiście kiedy spotykały mnie jakieś niepowodzenia w życiu). Czasem nie było nic lepszego od snu, nawet nie wyobrażałam sobie, ze ktoś możne mieć bezsenność. Nie rozumiałam znaczenia tego słowa. Teraz. Sen stał się pewnym koszmarem. Miałam kilka bezsennych nocy, które właśnie tak odbijają się na mojej psychice. Jak w dzień jeszcze jestem w stanie sobie z tym wszystkim w marę radzić, to w nocy często się zdarza, ze nie mam już siły. Myśli sa tak natrętne, że nie potrafię ich czasem odsunąć. Biorę lek *NASEN* na początku, jedna tabletka usypała mnie zaledwie na 3 godziny. Potem było coraz lepiej, Jedna potrafiła mnie usypać na całą noc i nawet jak budziłam się w nocy to potrafiłam zasnąć. Aktualnie biorę drugą noc po kolei pół tabletki i drugą nic śpię:) Co prawda nie normalnie, bo dzisiaj np. jak się położyłam około północy to o 6 się obudziłam. Wiem, ze jest coraz lepiej. Cieszę się z tego bardzo, jednak wciąż pozostaje ten niepokój. Małe ukucie i dręczone zwątpienie. Doskonale sobie zdaje z tego sprawę, ze trzeba nie wyczekiwać tego snu, że nie można się dręczyć: Dlaczego on nie nadchodzi? Gdzie on jest? Ale uczucie pozostaje. I mam pytanie - Jak radzicie sobie z bezsennością? Co robicie, żeby się uspokoić przed snem? Pozdrawiam serdecznie i 3majcie się ciepło!
Odnośnik do komentarza
Witaj *ćma*. Na bezsenność moge Ci podać sposób, który z pozytywnym skutkiem stosuje od paru lat.Przeczytałam o nim w książce *Akupresura*. Musisz położyc obie rece na kolanach tak żeby zakryć rzepke.Pod czwartym palcem wyczujesz takie wgłębienie.Przechodzi przez nie punkt zwany w medycynie chińskiej *Punktem Niebiańskiego Spokoju*.Trzeba go leciutko stymulowac , uciskac przez jakis czas. U mnie po paru takich stymulacjach pojawia się uczucie rozluźnienia i ziewanie a za ok.15 minut zasypiam ( najczęściej).Mam to miejsce dobrze namierzone, więc robie to na leżąco ( gdy cos mnie nagle wybudzi ze snu). Im bardziej leżąc , bedziesz chciała wywołać sen, tym bardziej bedzie sie oddalał.Musisz po prostu odpuscic sobie (tak jak kobieta, która bardzo pragnie zajść w ciążę , az sie zablokuje i klapa(.Dopiero gdy sobie odpusci to pragnienie lub adoptuje dziecko, czesto blokada puszcza i zachodzi w ciążę.) Ten sposób o którym napisałam mozna stosowac przy wystepowaniu lęków. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Dzięki aga28 za odpowiedź. W poprzednim poście napisałem skąd się biorą moje nie tyle lęki co *odrealnienia*. Lęki były, ale pozostały tylko te związane z podróżami i otwartymi przestrzeniami, ale i te już rzadko się pojawiają. Chciałbym się z Wami podzielić moimi radami w zwalczaniu lęków. Po pierwsze: Nie zamykajcie się w domu. Wychodźcie na początku na krótkie spacery, wyrzucić śmieci, z psem koło domu, do pobliskiego sklepu. Korzystajcie z okazji krótkiego wyjścia gdzieś blisko. Im częściej tym lepiej, ale nie przesadzajcie z dłuższymi wyjściami na początku, bo jeśli złapie Was napad paniki podczas takiego wyjścia może to trochę zahamować proces pozbywania się lęków. Małymi krokami, cierpliwie. Do kościoła (jeśli macie tam lęki - ja tak miałem) to również małymi krokami, na krótko na mszę itp. Po drugie: Bardzo ważne. Powtarzajcie sobie podczas takich spacerów, że nic się nie stanie lub *niech się dzieje co chce*. Ja czasem powtarzałem do siebie (i powtarzam jeśli czasem gdzieś jeszcze pojawi się jakiś lęk) *no to zemdlej do cholery*. Oczywiście ten *rozkaz* nigdy się nie sprawdził, a ja nabieram w tym momencie większej pewności siebie. Po trzecie: Nie palcie i nie pijcie alkoholu na początku, bo to trochę może potęgować *wkręcanie sobie filmu*, że coś się nam stanie. Jedzcie w miarę regularnie posiłki, żeby zminimalizować ryzyko filmu pt *zaraz z głodu zrobi mi się słabo* z Wami w roli głównej. Po czwarte: Psychoterapia: Nie bójcie i nie wstydźcie się spróbować. Bardzo Wam pomoże, o ile traficie na dobrego lekarza. Tylko jeden warunek: przyłóżcie się do niej solidnie. Po piąte: Leki - postarajcie się sprawdzić, czy one rzeczywiście mają wpływ na Wasze lepsze samopoczucie. Czy np placebo da taki sam efekt itp. Na pewnym etapie są leki potrzebne, ale trzeba umieć odróżnić realne ich działanie od działania na podświadomość opierające się na samym ich zażyciu. Na koniec dodam, że 4 lata temu, kiedy zacząłem walkę z nerwicą (a trwa ona 10 lat) bałem się ruszyć z domu. Teraz prowadzę własną firmę i radzę sobie nienajgorzej. Mam tylko uczucie odrealnienia i powroty myślami do wydarzeń sprzed 10 lat czasami, ale wiem, ze to mija, dlatego mnie to nie załamuje. Nie mniej chcę się też tego pozbyć. Chętnie również służę pomocą tu na forum. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
witam... depresje, schizy i inne tym podobne to świetna sprawa... dotyka tych, ktorzy juz cos zaczynają widzieć, że ten świat to nie piaskownica do zabawy ale raczej poprawczak... depresje są dla inteligentnych... nerwicowcom i depresyjniakom potrzeba głównie wiedzy, kim naprawdę są, czym naprawde jest ludzkie życie... jest wielką szansą... jak umiesz dostrzec, że nie jestes swoim ciałem, nie jestes swoim umysłem, że jesteś czym więcej... to konczą się depresje, a zaczyna życie.... pozdrawiam wszystkich nerwicowców i depresyjniaków... ela..
Odnośnik do komentarza
Titam. Mam 29 lat 2 kochanych dzieciaków i męża..Rok temu zauważyłam pod pachą jakies zgrubienie .Odrazu sobie wmówiłam że to węzły powiekszone .Przez weekent z tym chodziła i co chwilke to macałam .Tak sie nakrecałam ze zaczełam strasznie martwic sie o swoje ,dzieci i najbliższych zycie .W poniedziałek poleciałam do lekarza ale najpierw do kościoła cała nerwowa.Jak sie okazało to był mięsień .Bo węzły były gdzie indziej .Od tego czasu zaczełam robic co chwilke badania krew mocz .Przed każdymi sie modliłam .Wszędzie widziałm raka ,bałam się ile czasu mi jeszcze zostało jak na dzieci zaglądałam to płakac mi się chciało bo same zostana Zaczeło mnie w piersi kuć.Latałam po usg ze 3 razy ,piersi usg robiłam ,ginka mi badała a ja i tak jej nie wierzyłam i zas robiłam usg.Potem pod pachą mnie kuło to zaraz najgorsze myśli i zaraz do netu jakie choroby maja takie objawy .Jak było wiele chorób to zawsze ta najgorsza była u mnie .Potem zaparcia wyczytałam ze zaparcia to pewnie rak jelita grubego to dawaj na usg .Miałam jakis atak paniki ,serce myślałam ze z klaty mi wyskoczy .Szłam jak pijana .Niewiedziałam co sie dzieje ze mna.Przez rok miałam chyba ze 3 takie ataki . Potem kucie łopatki ból pleców poleciałam do lekarza zrobiłam jakies pierwiastki i morfologie były ok ale przepisał mi zelazo .Pieczenie na twarzy i głowie to szukałam neurologa ale nie poszłam Chciałam nawet sobie zrobic tomografie kom ale droga .Potem sobie mówie co robisz kup dziecia jcos a nie latam prywatnie po lekarzach Kupowałam jakies gazety typu jak np.przeżyc raka itp.Tak to mnie dobija I u okulisty nawet byłam bo miałam jakies zaburzenia wzroku .3 razy miałam tzn 3 dni ale zas przeszło.Potem były wakacje kłucia przeszły,juz sie tak nie bałam chorób i nie sprawdzałam tak swego ciała.Fajnie było .Ale nie mogłam widziec łysej osoby albo w hustce bo zaraz miałam stracha ze maja chemie.Taka głupota .Póżniej na jesień mój dobry znajomy odebrał se życie szok .Po pogrzebie nie mogłam spac jeśc ,miałam dołek .Taki dobry człowiek nauczyciel i takie coś z jego strony..Zaś pieczenia na twarzy i kłucia wróciły ,serce mi waliło calą noc ,poszłam do lekarza powiedział ze serce jak bedzie atak to mam przyjc na ekg a te kłucia to na tle nerwowym.Teraz do tego leku przed rakiem doszłu lek przed depresja i róznymi chorobami psychicznymi .Wynajduje se objawy i najgorsze ze pasuj.Zaś czytam na necie i sama sie straszę Boję sie smierci mojej i moich bliskich .Biorę magnez i omega 3 bo poczytałam ze działa anty depresyjnie ..
Odnośnik do komentarza
BŁAGAM O POMOC !!! Piszę pewnie o tym samym ale nie wiem ile by mi zajeło przeczytanie wszystkich postów. Cholera mam 25 lat, od ok 4 lat moje życie jest do bani i cały czas jest tylko gorzej... Mam kochającą dziewczynę z którą jestem juz 3 lata, będę niedługo bronił licencjata, prowadzę skromną działalność gosp, coprawda bez perspektyw na dłuzszą metę ale mogłem ja pogodzić ze studiami, Mam trochę oszczędności, wyglądało by że nic tylko żyć nie umierać a jest całkowicie odwrotnie. W domu jestem nie do życia, byle pierdoła a już sie częsę z nerwów, codziennie myśle o samobojstwie, cały czas sie czyms przejmuje, denerwoje, dziewczyna juz sie przejmuje bo nie wie jak mi pomoc, martwie sie co bedzie ze mna za parę lat, czy bede miał prace, czy sobie poradze, dziewczyna chciała by sie zaręczyć juz a ja sie boje że kiedys będzie załowała że nie bede mogł na rodzie zapracować itp. Nie wiem co to pewność siebie, w towarzystwie przeważnie siedzie cicho zamyślony. Czasem może jeden dzien na tydz mam dobry humor, nie mam tak czarnych mysli ale potem jest znow 6 czarnych dni i tak jest non stop. Zacząłem palic, sypiam normalnie ale budzę sie rano zdenerwowany a nawet nie wiem czym, Dawniej byłem zupełnie inny wesoły itd, Mam często takie dziwne uciskanie w sercu, bardzo silne bole głowy, miałem tomografie robioną i wynik jest bardzo dobry. Na głowie pojawiają mi sie takie ropne rany, podobno z nerwów. Łykam codziennie magnez ale nic nie daje. Co mam zrobić ze sobą? Co mi moze pomoc, psychologa sie troche boje, nie wiem czy bede mogl z kims obcym tak swobonie porozmawiac i nie wierze ze moze mi cos pomoc. Błagam o pomoc i porade...
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
Ceze ......jestes poprostu czlowiekeim wrazliwym ,i to nie jest zle ,to ma swoje dobre strony ale swiat w ktorym teraz zyjemy dla takich ludzi jest toksyczny.niepokoja mnie te twoje zmiany skorne .moze to alergia pokarmowa ,pojawia sie ni z tad ni zowad i potrafi dawac dziwne objawy nwet nerwicowe .wiem bo mam w klasie dziewczyne co sie leczyla na nerwice potem na rozne dziwne choroby a wyszlo ze ma alergie pokarmowa ale ona robila testy gdzies az w poznaniu.zla dieta ma ogromny wplyw na system nerwowy wiec przyjrzyj sie temu co jesz jak jesz .pozatym sam magnez nie zalatwia sprawy .radze poczytac troche o tym jak sie odzywiac przy stresie .sam musisz sie nauczyc jak ze soba postepowac . ....rano budzisz sie zdenerwowany bo twoje nadnercza produkuja za duzo adrenaliny i kortyzolu /hormonow stresu/dzieje sie tak pod wplywem zbyt pobudzonego podwzgorza ktore z kolei jest podlaczone do ukladu limbicznego/emocje/a caly ten pokielbasiony system musi dostawac dobra pasze zeby wogole dzialal .gdy masz stres/studja,praca ,zycie w dzisiejszym swiecie/organizm potrezbuje do 30 razy wiecej witamin i mineralow .gdy ich brakuje zaczynaja sie zaburzenia metaboliczne ,pojawia sie lek ,irytacja ,zawroty glowy ,bole ,trzesienie,sraczka ,wymioty ,rozne moga byc objawy.wtedy wpadasz w depresje bo zle sie czujesz depresja to spadek dobrych hormonow wiec kolo sie zamyka. ....radze zrobic troche badan na poczatem morfologia z rozmazem /jak bedzie duzo kwasochlonnych to masz alergie/poziom wapnia witaminy d3,katecholaminy ,kortyzol ,moze ci sie uda zrobic serotonine .kup sobie tonisol firmy naturelle i omega 3.odstaw papierosy ,mleko,bialy ser ,wieprzowine,wszelkie fastfoodowe gowno.ryby ,jogurty,zielona herbata,soki .banan codziennie ,wiejskie jajka,warzywa,ryz ciemny,oliwa z oliwek,kasze ,ciemne makarony,jagody,miod ,jablka ,platki owsiane,ciemne naturalne kakao,nieprzetworzone produkty. ....jestes kolejna ofiara p......postepu technicznego ,zgnojenia gleb ,atmosfery ,promieniowania elektromagnetycznego ,syfu w kazdym mozliwym produkcie .WITAJ W KLUBIE
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
CEZE od slowa ryby to oczywiscie masz jesc ...nie odzielilam tego .aha i wazna informacja dla wszystkich i dla mnie samej ...Przestanmy sie obwiniac o to ze tacy jestesmy ,bo jest nas juz wiecej niz tych co czuja tylko wlasne bąki.JESTESMY normalnymi wrazliwymi wartosciowymi ludzmi ktorzy odczuwaja skutki zniszczonego srodowiska .
Odnośnik do komentarza
Witaj klaus Podoba mi sie twoje krotkie i zwięzle metody leczenie z tej niemilej choróbki. ja troche dluzej walczylam z nia mysle ze jestem na końcowce w podobny sposob jak ty. tez mam gorsze dni ale trzeba z nimi zyc . jak mam zawroty glowy na ulicy (bo w aucie nigdy) to mowie jak sie przewroce to przeciez do cholery wstane i pomalu samo przechodzi.Wiara w siebie i w to ze mam wladze nad swoim lekiem a nie on nade mna czynia cuda.N a pewno nie odrazu ale pomalu. Wszystkich pozdrawiam i życze spokoju
Odnośnik do komentarza
Powiedzcie mi jak wrócic do normalności. Nie chce już tak chodzic jak struta, ciagle sei wszystkim dolowac, czekac tylko co mnie za chwile zaboli i wymyslac ze to kolejna smiertelna choroba. Mam 31 lat a czuje się jak stara babcia. Nic mi sie nie chce. NIe mam ochoty wychodizc z domu. Przez to urwaly mi sie kontakty ze znajomymi. Cale dnie przesiaduje sama w domu. Bylam taką fajna dziewczyna z *jajami* a teraz taka sierota. Wrrr nie lubie sie takiej. a jednoczsnie nie mam siły tego zmienic. Chyba jestem zbyt słaba :(
Odnośnik do komentarza
Witaj*dorotamakota*. Tak sie składa, ze same zaśmieciłyśmy sie negatywnymi myslami i emocjami ( a co siejemy toi zbierzemy( i teraz chcac wrócic do zdrowia i kondycji musimy sie posprzatać.Albo z pomoca psychoterapii ( co trwa krócej) albo sami ( przy pomocy super strony *cud niedziałania, czyli jak mądrze odpoczywać*(. oraz innych stron , na które namiary podałam na moim watlku *Lęk jest naszym przyjacielem*. Nieraz powoływałam sie (jesli chodzi o nasz umysł), ze przypomina *Stajnię Augiaszowa*, którą Herkules sprzatał ( nie pamietam w tej chwili ile mu to zajęło lat, 12 czy cos koło tego). Pozdrawiam i zyczę powodzenia .
Odnośnik do komentarza
Witajcie kochane jesteście ale ta panika mnie dobija bo zas chodze cały dzień zdołowana i zamiast cieszyć sie i bawic z dziećmi to wszystko robie na siłe .To jest takie trudne .Napiszcie czym sie rózni nerwica od depresji ? A czy deprim można sobie brac tak bez konsultacji z lekarzem?
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
Bercia deprim to niby ziolowy lek ale tez ponoc na jednych cos dziala na innych nie ,moja ciotka brala to byla spiaca .wiem na pewno ze najwiekszym problemem jest to ze zilele dziurawca uczula na slonce wiec podczas brania zero solarium i slonca bo moze wyjsc wysypka albo beda plamki .mozna kupic w aptece bez recepty ale mieszacz ssri nie wolno . ...ja tego nie probowalam ale rozne suplementy juz bralam a to wszystko tak dziala jak jest dobrze .
Odnośnik do komentarza
Gość jadwigaszpaczynska
Witaj Tomku. Naprawde wiele osób na tym forum ma objawy , o których piszesz.Jeżeli ktos przez jakis czas zyje w nerwicy to chciałby noca zasnąć i przespac ją spokojnie całą gdyz lęki noca wydają sie gorsze..Gdy budziłam sie w nocy, razem ze mna budziły sie lęki i sama myśl, że jest noc, lęki juz powodowała wzrost cisnienia. Musisz sie zacząć uczyć myslenia pozytywnego w dzień, niezaleznie od obecności lęków, bo gdy juz troche te myslowa sciezke *pozytywnosci* wydepczesz, Twój umysł bedzie czasami w nia * tylko zbaczał* na poczatku, a po jakimś czasie naprawde sie do niej przyzwyczai.Tylko taka praca nad mysleniem TYLKO pozytywnym przy pomocy jakichs dobrze dobranych afirmacji, zdań itd.musi potrwac, musi być konsekwentnie prowadzona. Wtedy nawet noca bedziesz umiał stosowac te sposoby i lek nie bedzie Cie tak obezwładniał i podnosił Ci cisnienia. Przytocze Tobiie fragment z historii mężczyzny, który wyszedł z nerwicy lekowej, gdyż pasuje do tego Twojego postu. Wieczorem w restauracji poczułem się źle. Strach, mrok, złe myśli, nierealność. Pot na czole. Niesamowita potrzeba ucieczki. To nie był przejściowy atak. To było jak mroczna chmura, która zasłoniła moje życie. Wróciliśmy do hotelu. Skulony leżałem w tej grozie. Po pewnym czasie zasnąłem. Gdy rano obudziłem się wstałem normalnie jak gdyby nigdy nic. Dopiero po kilku chwilach przyszły wydarzenia z poprzedniego dnia i MROK ZNÓW ZALAŁ MOJ ŚWIAT Tak zresztą miałem przez całą chorobę. Przez MIKROSEKUNDE PO OBUDZENIU CZUŁEM SIE NORMALNIE. Potem przychodziła pamięć. To siedziało w moich myślach. Nerwica jest na prawdę chorobą umysłową. To nasza pamięć i myślenie zaburza chemię mózgu. Nie odwrotnie jak przy schizofrenii. SAMI SIĘ NAKRĘCAMY WŁASNYMI MYŚLAMI. TA MIKROSEKUNDA NORMALNOŚCI PO OBUDZENIU zawsze była dla mnie na to dowodem i nadzieją jednocześnie. Dla nas , budzacych sie w nocy nastaje taki moment, o który autor tej historii opisywał w zdaniach : Gdy rano obudziłem się wstałem normalnie jak gdyby nigdy nic. Dopiero po kilku chwilach przyszły wydarzenia z poprzedniego dnia i MROK ZNÓW ZALAŁ MOJ ŚWIAT To powracajaca do nas pamięć o tym, ze mamy nerwice , lęki włącza sie od razu a ponieważ NOCA WSZYSTKIE KOSZMARY SĄ STRASZNIEJSZE, dlatego wywołuje objawy opisywane przez Ciebie. Jesli więc chcesz sobie POMÓC spróbuj konsekwentnie stosować pewne afirmacje, autosugestie w rodzaju: Codziennie jestem zdrowszy i szczęśliwszy( czy jakies inne).Afirmacje musza byc takie, zebys mógł w nie uwierzyc, dopuścic je do siebie. Dlatego nie możesz mówić np.JESTEM ZDROWY, bo to nie bedzie dla Ciebie prawda i umysł w to nie wejdzie. Ja podawałam takie moje wierszowane afirmacje: Jestem szczęśliwsza niż jeszcze wczoraj, bardziej odwazna oraz mniej chora( Ty oczywiscie stosuj formę * szczęśliwszy itd). Lub : Jestem taka wdzieczna i odwazna Panie, radość w swoim sercu czuje nieustannie ( tę afirmacje z czystym sumieniem mozna stosowac, gdy sie sobie uswiadomi jak dużo nam Życie dało: wzrok, słuch, rece i nogi i całe mnóstwo innych DARÓW , które traktujemy jako normalność, a przecież wielu ludzi nie widzi, nie słyszy, nie chodzi itd).Dopóki jesteśmy slepi na to, co mamy ( czego nie maja nieraz miliony ludzi na swiecie) dotad nie jestesmy wdzieczni, nie cieszymy sie z tego i dlaczego mamy dostawac wiecej. ( ja tak to dzis rozumiem) A jeszcze CO SIEJEMY w głowie, TO W ŻYCIU ZBIERAMY, to jak mozesz ZBIERAC ZDROWIE, skoro CALY CZAS MYSLISZ O CHOROBIE, SKUPIASZ SIE NA OBJAWACH więc tylko chorobe siejesz.Przemysl to sobie, tak LOGICZNIE. Żeby na działce urosła rzodkiewka, trzeba siac rzodkiewke a nie np.perz.Pozdrawiam i jakby co, napisz.
Odnośnik do komentarza
Gość poetka30
Sama nie wiem czy wierzyc w to ze umysl wszystkich kieruje .wszak do podswiadomosci za bardzo dostepu nie mamy i nie kontrolujemy tego ,nawet jesli swiadomie bedziesz pozytywnie myslec to i tak caly syf zostaje w srodku.ja juz tyle praktyk stosowalam a i tak najlepiej dzialaly leki ,dopoki dzialaly bo wkoncu sie uzalezniasz od kazdego od tych antydepresantow tak samo i jest lipa.moge caly dzien byc pozytywnie nastawiona nie przejmowac sie objawami ,wmawiac sobie ze to minie ale jak usne to mam koszmary i one mnie nakreca na caly dzien ...a na sny juz wplywu nie mam .
Odnośnik do komentarza
Witaj Poetko. Wiem o czym piszesz, gdyz oprócz nerwicy lekowej miałam natrectrwa myslowe.Piszesz, ze nie mamy dostepu do podswiadomości. Kiedy praktykowałam medytacje, to praktycznie wyciszeniu ulegał mój cały mózg, umysł.Poza tym, gdy skupiałam sie na pozytywnym mysleniu( co było dla mnie bardzo trudne ze wzledu na mysli natretne), to po jakimś czasie naprawde to myślenie pozytywne zajmowało centrum mojej głowy, a reszta mysli była *spychana * na peryferie .Dla nas ludzi , zyje to NA CZYM SKUPIAMY SWOJA UWAGE, to co jest w naszym CENTRUM i o tym możemy my decydowac( o czym wciąz rozmyslamy, co siejemy w głowach). Jesli chodzi o noce, nieraz budziłam sie w nocy, przerażona z czyhajacymi od razu lękami i natrectwami.A jednak praktykowanie pozytywnego myslenia, plus medytacja, moje ciagłe skupianie sie na Słowach RADOŚĆ, MIŁOŚĆ, gdziekolwiek byłam, cokolwiek robiłam, sprawiało, ze gdy tylko o nich pomyślałam, było tak jakbym oda razu włączała płyte tylko z tym Słowem, o którym sama myślałam.Jesli chcesz poczytaj tez sobie te super strone *cud niedziałania, czyli jak madrze odpoczywac* , bo jest na niej wszystko o psychologii, duchowosci, energii itd.Zajrzyj też na tematy *energia wewnętrzna* oraz *rozwój i swiadomość* po prawej stronie pod wyrazem POLECAM.Tam tez sa super materiały. .Gdybys chciała napisz na gg 12486171.Ty masz pseudo *Poetka* a ja pisze wiersze w realu.Na razie.
Odnośnik do komentarza
Gość malutka21
Witam was wszystkich.Chcialabym podzielic się z wami moimi problemami z nerwica. zawsze bylam usmiechnieta optymistka mam 21 lat, przede mna całe życie jeszcze a ja czuje się jak stara babcia..w wieku 16-17 lat zaczelam mieć pierwsze objawy. Na poczatku nie wiedzialam co się dzieje i nie pomyslalabym nigdy ze to nerwica i,że będzie mi ona towarzyszyla już przez cale zycie. Jest to dla mnie straszna choroba,uciazliwa i boje się ze nie dam sobie z nia rady. Chociaz probuje z nia walczyc wszystko na marne..te natretne mysli pojawiaja się nie wiadomo skad :( Mogę się smiac cieszyc,a za minute zamkne się w sobie,bo znowu naszedl mnie lek. Czasami mam już tego wszystkiego dosyc. Znajomi nie rozumieja mnie twierdza,że „jakie to ja mogę miec problemy w tym wieku” itp. Nawet narzeczony mnie nie rozumie i tak twierdzi :( Jak wszyscy moim znajomi chcialabym chodzic na dyskoteki i do pubów a ja tymczasem siedze w domu,bo boje się obcych miejsc gdzie jest duzo ludzi. Może to dziwne ale naprawde tak jest. Kreci mi się w glowie, szybciej bije serce,czasami mam wrazenie ze się dusze no i oczywiście ze zaraz zemdleje co jest standardem! Dodam ze kiedys nalogowo palilam papierosy ale rok temu musialam rzucic bo mialam już wtedy konkretny mlynek w glowie. Alkoholu tez już nie pije nawet w malych ilosciach bo jak tylko poczuje ze troszke kreci mi się w glowie od alkoholu to zaraz wmawiam sobie ze mam ten cholerny atak nerwicy… Ciezko mi z tym zyc i nie wiem jak ja sobie poradze w zyciu. Ciezko jest pracowac, uczyc się, w ogole skupic na czymkolwiek. Dodam również ze mialam robiona cala morfologie,ekg,echo serca,przeswietlenie pluc i wszystkie wyniki wporzadku sa. Nie chce się faszerowac jakimis tabletkami bo nie chce się uzaleznic,jestem przeciez jeszcze mloda. Czasami mysle sobie ze ja po prostu wkoncu kiedys zwariuje w doslownym znaczeniu tego slowa..zaczynam się tego bac,że czeka mnie to… Dlaczego nie moge sie cieszyc zyciem jak wszyscy mlodzi ludzie??? :((((( Pozdrawiam i życze wszystkim zdrowia
Odnośnik do komentarza
Witaj Malutka. Wejdź na strone osoby, ktora wyszła z nerwicy lekowej : moja-nerwica.republika.pl, gdyz tam własnie znajdziesz wytłumaczenie skąd sie biora takie objawy, o których piszesz. Zapraszam Cie również na mój watek *Lek jest naszym przyjacielem*, na którym zamiesciłam namiary na fajne strony, dzieki którym zdobedziesz wiedze na temat jak i dlaczego powstaje nerwica, jak sobie z nia radzic, bo dopiero zrozumienie mechanizmów jej powstawania, moze pomóc wyjśc z niej skutecznie ( co jest mozliwe - dowód ksiązka Anny Polender *Pojedynek z nerwica*, w której sa historie 21 osób, ktore dzieki udziałowi w psychoterapii wyszły z nerwicy, ja sobie na swój sposób poradziłam z moja nerwica no i historia tej osoby.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
witam :) prawdopobodnie rowniez cierpie na nerwice(choc wmawiam sobie najgorsze choroby). Od conajmniej pol roku czuje sie zle. Dzien w dzien. A jest coraz gorzej. Jestem coraz bardziej przewrazliwiona i placzliwa, wystarczy maly stres, a juz zalewam sie lzami. Jakiekolwiek zle wspomnienie, niemila sytuacja. Robi mi sie slabo, boli mnie glowa, staje sie strasznie smutna. Nie wspomne juz o tachykardii, przyspieszonym pulsie i dziwnym kolataniu serca (choc kardiolog twierdzi, ze jest zdrowe). Miewalam takze napady duszenia sie, mrowienia rak, dretwienia, nie czucia ich w ogole, drzenia kciuka(wszystko w odstepach czasu, kazda nowa, stresowa sytuacja, dostarczala nowych wrazen). Te stresowe sytuacje nie sa jakies powazne (jestem na studiach), ale teraz moj organizm bardzo mocno na nie reaguje. Miewalam takze noce, w ktorych budzilam sie roztrzesiona i czulam, ze nie moge oddychac. Czulam obrecz zaciskajaco sie wokol szyji. Aktualnie do tego wszyskiego doszly mi zaburzenia widzenia (okulista twierdzi, ze oczy sa zdrowe). Mam obsesyjne wrecz mysli o moim zdrowiu, doszukuje sie czegos glebszego. Badania krwi tez nic nie wykazaly. Nie wiem juz zbytnio co mam robic. Ale pomimo mlodego wieku czuje, ze sie sypie. Ze trace siebie, swa radosc, chcec zycia. Jestem ciagle zrezygnowana, momenty szczescia i radosci sa coraz rzadsze. Wciaz czekam, az cos mnie zacznie bolec, jak mi zacznie skakac serce. Jakakolwiek sytuacje bardzo roztrzasam. I boje sie gdziekolwiek wychodzic. Boje sie, ze cos mi sie stanie. Albo ze w ogole musze isc i cos przezyc, dac sobie z tym rade. Nie mam na to sily. Pozytywne myslenie juz nie pomaga, po prostu wpadam w panike. I sie trzese. I placze. pzdr.
Odnośnik do komentarza
Witaj Astra. Radość, która mamy jako dzieci nie jest nam dana NA ZAWSZE.Jest jak taki kapitał na koncie, który jedni ludzie pomnażaja, dzięki *lepszym* sposobom zycia( zdrowszemu do niego podchodzeniu) a inni go roztrwonią i zostaja z niczym.Ale mozna go odbudować, nauczyc sie TWORZYĆ RADOŚĆ ŚWIADOMIE.Tyle tylko, że gdy jest sie w stanie rozwalenia nerwicowego ( lub innego) jest to niezwykłe trudne.Jak pisał jung, nerwica jest dla nas DAREM, gdyż rozwala nas totalnie wtedy, gdy zostalismy zbudowani z cegiełek nieprawdy o sobie, gdy nie zyjemy tak jak chcemy, czujemy , lecz pod innych.POo rozwaleniu nas przez nerwice musimy przyjrzec sie kazdemu przekonaniu, w które wczesniej wierzyliśmy, a które nie było nasze ( nie było zgodne z nasza wewnętrzna prawda) i je odrzucic.Musimy zacząś sie poznawać sami, na nowo i na nowo zbudowac z cegiełek przekonań, które sa zgodne z tym, co czujemy w sercu.A TO JEST CALY PROCES. Z pomoca terapeuty (lub dobrych materiałów psychologicznych) mozna poznać siebie i na nowo sie ukształtowac.Pomocne przy poznawaniu siebie i uciszaniu swojej nadmiernej emocjonalnosci i mentalnosci jest praktykowanie medytacji.Zapraszam Cie na mój watek *Lęk jest naszym przyjacielem*, nma której podałam namiary na fajne strony i materiały pomocne w wychodzeniu z nerwicy.Poczytaj sobie na j na commedzie, na psychiatrii, na watku *nerwica lekowa* dwa ostatnie posty *cocojambo*, gdyz sensownie pisze o postepowaniu w obliczu objawów nerwicowych.Stań sie swoim własnym lekarzem i psychologiem (AKTYWNIE WSPÓLPRACUJ przy budowaniu sie na nowo).Nerwica jest uleczalna i ja cos o tym wiem.Poczytaj też historie osoby, która wyszła z nerwicy lękowej ( uwaznie) http:moja-nerwica.republika.pl.Życzę powodzenia i jakby co , napisz na gg,12486171.
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich! mam na imie asia i mam 22lata,meża dziecko prawie 2letnie no i druge w drodze. ostatnio wyladowałam w szitalu ze skurczami(26tydz ciazt) bo pokłuciłam sie z moimi rodzicami(nadal z nimi mnieszkamy).od ponad roku zrobiło mie sie tak ze jak sie zdenerwuje to serce mi wali jak oszalałe cała sie trzese,mdleje..Moi rodzice i moj mąz ledwie sie toleruja. czesto słysze jak rodzice na niego gadaja razem z moim bratem i wtedy jest najgorzej. czuje sie nawet teraz jak to pisze ze swiat mi sie wali na głowe,widzac jak rodzice z bratem sobie siedza smieja sie a mnie traktuja jak nic...nawet ostatnio nam to powiedzieli ze mamy cicho siedziec bo i tak nie mamy nic do powiedzenia... na sama mysl o kłutniach z rodzicami robi mi sie nie dobrze... czy to moze byc nerwica lekowa???? ja nawet czasami boje sie co kolwiek powiedziec,ba nawet czasem chce to mnie tak przytka ze nie moge złapac tchu... pomozcie mi...
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×