Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość madziadziak
Witam wszystkich, trafiłam na tą stronę oczywiście szukając pomocy. Od ok 3 lat mam kłopoty przy zasypianiu tzn. w momencie zasypiania jak już robi mi się tak fajnie, tak błogo nagle zaczyna mi brakować oddechu i wstaję cała drżąca i łapie łapczywie oddech i tak ok 5 razy w nocy aż w końcu taka jestem zmęczona że zasypaim, boję się że w końcu się uduszę i tak jest co noc. Myślałam że to może bezdech senny ale jestem raczej szczupła, a to łapie ponoć ludzi z nadwagą. i zauważyłam że jak np wypije 2 piwa lub ok pół butelki wina to wtedy przykładam głowę do poduszki i śpie cała noc. Ale mam 33 lata i nie chcę pić codziennie na noc alkoholu bo boję się uzależnienia. Czasami też w ciągu dnia łapią mnie takie dziwne dusznośći, drętwieją mi ręce i usta, mam tętno zawsze ok 100 szybko się denerwuję. Proszę niech ktoś z was napisze czy miewa podobne objawy zwłaszcza te przy zasypianiu bo już sobie nie radze z tym.
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich ...ja tez cierpie od pol roku na nerwice lekowa to pa skudna choroba...moje objawy byly nastepujace dretwienie rak glowy twarzy bezsennosc balam sie ze umre itp.nikomu o tym nie mowilam bo sie wstydzilam myslalam ze mnie wszyscy wysmieja ze mi nikt nie pomoze ...ale w koncu wybralam sie do lekarza i stwierdzil nerwice:biore xanaks na noc asterne i 3razy dziennie isoptin...jest raz lepiej raz gozej ale jestem silna i dam rade pokonac te chorobe ...pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Cześc słoneczka Jakie moje Panie są milczące.Ja dzisiaj jestem taka spięta,ze z tego wszystkiego całe ramiona mnie bola i oczywiscie sercw wali jak oszalałe.Ale nie daje sie wkręcic *kolezance N*,zaraz sobie zrobie mieszanke ziołowa i trzeba sie czymś zająć,Pewnie podswiadomie sie denerwuje jutrzejsza wizyta u dentysty(czeka mnie rwanie:( )A i cisnienie chyba nie najlepsze.Tak u nas dzisiauj w nocy trzaskały pioruny,ze w tej nocy tez trochę *szwankowałam* Dora Mała co tam dziewczynki?Darhma pewnie zajeta bardzo:) Madziadziak byc moze tez cierpisz na przypadłosć jaka jest nerwica lękowa, ale czy robiłas jakies badania itp? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam. jestem na tym forum po raz pierwszy.Wczoraj byłam u neurologa przepisał mi NEUROL.Jeszcze nie brałam,czekam aż bedzie faktycznie kiepsko a po drugie troche sie boje...Naczytałam sie troche o tym.Czy ktos z Was brał ten lek.Czy daje szybkie efekty.Ja mam go brać dorażnie.
Odnośnik do komentarza
CZESĆ SŁONECZKA. No i masz , doapadła mnie dziś. Właśnie czekam na męża w pracy, bo boję się sama jechać do domku, to niezykle drażniące uczucie w żołądku (skurcz???) nie wiem, nie istotne, myślałam ,że dzień będzie ok, ale od rana już starałałam się mysleć, aby mnie nie dopadło, aż tu od myślenia......... W czwartek mam terapię, może podświadomie się tak dzieje, ale no cóz zadanie domowe muszę wykonać, tak, tak dostałam zadanie domowe jak w szkole .....Muszę napisać list do Mamy, pożegnać się z nią(starciłam ją jak miałam 16 lat, umarła mi na rękach), a ja do tej pory myślę ,że żyje, albo chcę tak myśleć, tak jak w Powrót do Edenu, może jest po operacji plastycznej, może ma inną rodzinę .......ech, ciężko mi pisać, o mąż przyjechał, już trąbi na mnie , zmyka papa. Pozdrawiam Marion
Odnośnik do komentarza
Cześć Robaczki. Po burzy zawsze nadchodzi słońce, więc pędzę z dobrymi nowinami:) po pierwsze - jestem bardzo zadowolona z pracy. Nie mam jeszcze wielu obowiązków, ale już niedługo z festiwalu filmowego wróci moja szefowa i zacznie się kreatywne działanie. Mam bardzo fajne współpracowniczki, miłą panią dyrektor i świetną atmosferę - czego więcej trzeba? W porównaniu ze szkoła, moja teraźniejsza praca to wręcz oaza ciszy i spokoju:) Po drugie - robiłam (przymusowe, bo wstepne)badania. Morfologia wyszła dobrze (odrobinkę mam za niski hematokryt), pani doktor osłuchała moje serduszko i też niczego nie wysłuchała (choć powiedzialam jej, że mam wypadanie płatka zastawki mitralnej). Przezyłam te proste (!) badania bardzo emocjonalnie. Wczoraj miałam skurcze żolądka i inne takie nerwowe dolegliwości, źle spalam w nocy, ale ostatecznie sprawa pomyslnie się zakończyła. Po trzecie, Kochane moje, najważniejsze! - Dharma nie będzie mamą! Wczoraj z tego wszystkiego dostałam okres i jestem przeszczęśliwa. Po czwarte i ostatnie - 31. 08 mam wizytę u psychologa, wreszcie poopowiadam co mnie boli, komuś, kto się na tym zna...No to tyle u mnie w pierwszych dniach w Gorzowie. Póki co jeszcze mieszkamy u kolegi, ale cierpliwie czekamy na remont mieszkania... madziadziak - ja tez zauważyłam u siebie podobne objawy przed zasypianiem. Kiedy dzień zdrowo da mi w kośc, kiedy chodzę zestresowana, wieczorem nerwy daja znać o sobie i wygląda to dokładnie tak, jak opisałaś. Usypiam, już robi się słodko i nagle zrywam się ze snu, bo zdaję sobie sprawę, że nie oddycham. Nerwowo łapię oddech, dociera do mnie świadomość i czuję, ze całe moje cialo jest odrętwiałe, w głowie czuję niesamowity ucisk, najbardziej w okolicach zatok, który czasem nawet narasta. Kiedy otwieram oczy i strzepuję z siebie to dziwne uczucie, mija, ale kiedy tylko znow zasypiam, sytuacja się powtarza. Bywa, ze dzieje się tak z 5 razy w ciągu nocy, aż zasypiam. Wziełam się na sposób i przestałam się tym przejmować, poprostu czekam aż przejdzie (wystarczy się przebudzic lub wstać, przejść się po pokoju, napić melisy), bo wiem już, że to tylko objawy napiecia i stresu. Tym Madziu (?) się nie przejmuj, ale bardziej martwi mnie to przyspieszone tętno i drętwienia. Robiłas jakieś badania? Może to tarczyca i stąd te dolegliwosci? reniu - nie daj sie *pani N* i dentyście - sadyście też nie! trzymam kciuki. A gdzie to nasze stałe bywalczynie? Mała, Miniu (miałaś nam coś poopowiadać), Doro, Celestyno, renko, cała reszto szalonych kobiet...?Gdzie jestescie? Pozdrawiam, buziole słodkie:*
Odnośnik do komentarza
Cześć! Ja tylko na chwilkę, bo z przyzwoitości należy tu zajrzeć:)właśnie Dharmo wczoraj pożaliłam się trochę, że nie pocieszyłaś mnie specjalnie swoją refleksją na temat mojej pracy:( Ja (niestety) będę pracować w szkole, z której Ty kochana tak chętnie uciekłaś w oazę ciszy i spokoju:)I bardzo się boję, ale dziś nie chcę o tym *biadolić*, bo mam akurat dobry nastrój. Mąż, ku mojemu zaskoczeniu pamiętał o naszej rocznicy ślubu i mile zaskoczył mnie kwiatami. Zazwyczaj pamięta o moich świętach, ale zdarzają mu się wpadki. Dziś ma plusa:) A propos wpadki, to Dharmo gratuluję, że jej nie zaliczyłaś:):) Widzisz, wszystko układa się dobrze, jak tylko się przeprowadziłaś, widocznie tak miało być. Reniu, mam nadzieję, że już lepiej się czujesz. A dentysty wcale się nie bój. Nie wyobrażaj go sobie jako sadysty, ale *dobrodzieja*, który zaprowadzi znów na jakiś czas ład w Twojej jamie ustnej:)Jak zaleczysz zęby to przynajmniej z ich powodu nie będziesz cierpieć. Ja jutro też do dentyski z synkiem. Marion, jak tam, list napisany? Mała, pisz, co u Ciebie, jesteśmy ciekawe. Pozdrowienia i słowa otuchy dla wszystkich *nowych*. Zmykam już, bo zaprawiamy z mężem ogórki (fanatyczka zapraw ze mnie:) Pa, Pa!
Odnośnik do komentarza
Witajcie słoneczka Darhma oczywiscie bardzo sie cieszę ze tak sie wszystko ładnie układa.Praca, a ścislj biorac stosunki w niej panujące to bardzo wazna sprawa,bo jak wiecie spędzamy w niej sporo czasu.No i oczywiście gratuluje *niebycia mamą* Usmiecham sie sama do siebie bo chyba jeszcze takich zyczeń nie składałam.Ale wtej sytuacji bardzo dobrze ze tak wyszło,Musisz najpierw zrobic porządek z sabą, zeby sie w pełni skoncentrowac na macierzyństwie co mogła by Cy uniemozliwic *nasza miła kolezanka zwana nerwica* Mi dzisiaj przypomniała o swoim istnieniu.Byłam z dziewczynami w Botaniku i jak mnie nagle nie ściśnie w klacie, ból, pieczenie i oczywiście pot mnie całą oblał.W pierwszej chwili wpadłam oczywiście w panike, juz troche zdazyłam zapomniec jakie to upierdliwe,wsiadłam w taksówke i szybko do domu.W domu oczywiście mierzenie ciśnienia(90/50)cardiol c i meliska.Oczywiście po półgodzinie wszystko minęło,ale podświadomie jakies głupie myśli męcza. Myslałam,ze mam to za soba, ale jednak chyba nie. Moze trochę, bo kiedys leciałabym prosto do lekarza ale to żadne pocieszenie. Nastrój mam podły.Czy ja się kiedys tego pozbedę?Ach Doro juz mi dzisiaj ten dentysta nie jest taki straszny,byle zeby miec spokój i nie wariować.
Odnośnik do komentarza
Cześć Kochani! Ja tylko na kilka słów. No więc powiem Wam, że jest fajnie :-) Wiadomo nie wszystko idealnie, bo sam powrót nie uleczył mnie cudownie (a szkoda, bo byłoby pięknie), ale czuję się dużo lepiej. Przede wszystkim dlatego, że ciągle jestem czymś zajęta. Mamy z Marcinem wiele spraw do załatwienia i wiele osób do odwiedzenia. Dlatego też nie mam czasu skupiać się na sobie. Choć w chwilach przerwy (np. podróż samochodem, gdy to mąż prowadzi) nachodzą mnie różne myśli i o objawy typu brak tchu nie trudno. Ale radzę sobie i nie jest źle. Jeśli chodzi o te problemy z zasypianiem to też niestety tak mam. Tak jakbym podświadomie nie pozwalała sobie zasnąć. Ciało już prawie śpi, a w mojej głowie rodzą się dziwne myśli i właśnie wydaje mi się, że nie mogę oddychać. Myślałam, że tylko ja tak mam i bałam się tego, ale jak widzę u innych nerwusów też to występuje więc to pewnie nerwowe. Tym bardziej, ,że jak np. przebudzę się w nocy i taka już rozespana zasypiam ponownie, to nie mam z tym kłopotu. Dharmo cieszę się, że praca Ci się spodobała i mam nadzieję, że tak już zostanie. No i to *nie- bycie* mamą też napewno Cię uspokoiło, więc teraz może być już tylko lepiej. Doro Ty to się rozszalałaś z tymi przetworami :-) No ale każde zajęcie dla nerwusów jest dobre :-) A jak jeszcze na coś się to przyda to tym lepiej. Więc tak trzymaj! :-) Reniu najważniejsze, że sama poradziłaś sobie z tą trudną sytuacją. Ja jestem z Ciebie dumna! Myślę, że musi być ciężko uświadomić sobie, że *to* wraca, ale musisz cieszyć się tym, że już potrafisz sobie z tym radzić. Myślę, że za kilka dni, jak minie taki *kac nerwowy* będzie lepiej. I tego Ci z całego serca życzę. Zmykam dziewczyny bo muszę córcię uśpić. Ona też jest prze-szczęśliwa, że wróciła. A najfajniej, że jest z nami też Marcin. Taki układ jest idealny. Narazie nie myślę, że musi wrócić. A przynajmniej staram się. Ale wiecie co? Szuka pracy w Polsce! I mam nadzieję, że szybką ją znajdzie i będzie tak jak być powinno. Pozdrawiam też wszystkich nowych *forumowiczów*. Całusy dla Was wszystkich gorące! pa
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Bardzo proszę o pomoc, bo nie wiem, co się ze mną dzieje. Od kwietnia znajduję się w jakimś dziwnym stanie, wszystko jest jakby oddalone, nierealne i obce, mam wrażenie że moje zmysły są przytępione. Najchętniej leżałabym w łóżku bez ruchu i nigdzie nie wychodziła, ale nie mogę sobie na to pozwolić, muszę chodzić do pracy. Wszystko stało się dla mnie obojętne, nie potrafię z niczego się cieszyć, płaczę z byle powodu albo byle co mnie złości. Schudłam i nie mogę jeść. Mam wrażenie, że jestem nic nie warta i nic w życiu nie osiągnę. Nie wiem, czy to mogą być objawy nerwicy, czytałam posty forumowiczek na tym temacie i niektóre z Was także miały poczucie depersonalizacji. Boję się, że jestem na coś chora, ale do tej pory lekarze nic nie wykryli, zamierzam jeszcze zrobić usg jak przyjadę do Polski, bo to wszystko zaczęło się od okropnego bólu brzucha, myślałam, że to może jakiś stan zapalny, niestety ból minął a uczucie pozostało. Naprawdę chciałabym być na coś chora i wyleczyć się, bo już nie mogę znieść tego okropnego uczucia- czuję się, jakby mnie nie było, może to głupie, ale czy któraś z Was miała podobne objawy?
Odnośnik do komentarza
Wracam na chwilkę ponownie, żeby pochwlić Cię, Mała, że tak świetnie ze wszystkim,czego się bałaś - sobie poradziłaś. Życzę Ci, żebyś miała długo jeszcze mnostwo znajomych do odwiedzania i mało czasu na rozmyślania. Reniu! Jestem pewna, że jutro wrocisz do formy. To pewnie jednodniowa niedyspozycja spowodowana podświadomym strachem (niepotrzebnym) przed tym dentystą, a może i pracą (jak u mnie...). Piszesz te listy motywacyjne, myślisz pewnie o czekających Cię zmianach... Wiesz, że wszelkie troski nie mają sensu, bo wszystko samo sie ułoży. Ja też to wiem, tylko trudno to sobie przetłumaczyć. A z moją naturą podwójnie trudno... Wiesz co? Ja sobie poza tym tak kiedyś myślałam, czy my przypadkiem - czytając tu na forum - o objawach naszych dolegliwości, nie wczuwamy się za bardzo ...Wiesz, w sumie piszą tu sami wrażliwi ludzie. Skoro potrafimy sobie wmówić, że mamy jakąś z palca wyssaną chorobę na podstawie informacji z książek czy internetu, to czemu niby nie mają się nam *udzielić * (tylko psychicznie) objawy innych nerwusków? To oczywiście tylko moje skromne przypuszczenie i nie zamierzam rezygnować z odwiedzin tutaj:) Ale może faktycznie udzieliło Ci się troszkę złe samopoczucie ktorejś z nas? No, głowa do góry! Wracaj do formy kochana! My urządziliśmy sobie dziś *projekcję* nagrania z naszego ślubu. 8 latek minęło... Ale wszystko się już pozmieniało... Moda, dzieci podorastały, nam latek (i kilogramów:) przybyło... Tymi wspomnieniami kończę, pa!
Odnośnik do komentarza
Doro, ale z tego, co pamietam, przejmujesz bibliotekę...Dobrze zrozumiałam, czy może się pomyliłam? Jeśli będziesz pracowała wśród *ksiąg* to też będzie to dla Ciebie oaza ciszy i spokoju:) Praca w bibliotece, tak myślę, jest bardzo przyjemna i nie tak absorbująca, jak wystawanie przed 30 osobami, które wiecznie czegoś potrzebują, a jeszcze potrafią powiedzieć ci *przecież pani za to płacą!*. Przykro mi, że nie pocieszyłam Cię swoimi refleksjami na temat pracy w szkole, ale przecież każda szkoła jest inna, każda ma też inną młodzież. W moim przypadku, należy wziąć poprawkę na fakt, że poszłam do specyficznego liceum jako całkowita *świeżynka* - nie mialam pojęcia o pracy w tego typu szkole, nie czułam się tez jako wychowawca (wciąż myslałam, ze jestem jeszcze uczniem, a nie już nauczycielem), nie byłam dla uczniów (na początku) autorytetem. Bywało, ze mylono mnie z uczennicą, kiedyś jedna podeszła i spytała z wyrzutem *co ty tutaj robisz?*, kiedy odparłam *uczę*, odeszła zniesmaczona. Być może poprzez takie sytuacje troszkę się zraziłam, ale kiedyś na pewno wrócę do szkoły, popracuję w tradycyjnym systemie, ale póki co miałam ochotę zrobić coś innego, bo skończyłam też dziennikarstwo. Uważam, że warto i należy badać własne horyzonty, możliwości i predyspozycje:) Doro, wierzę gorąco, ze zaklimatyzujesz się w pracy, a jesli nie będzie Ci odpowiadała to zawsze, w międzyczasie, możesz poszukać czegoś innego:) A! i jeszcze najlepsze życzenia z okazji rocznicy ślubu! Obyście zawsze zachowali nieustającą dziecięcą radość - z bycia ze sobą!, młodzieńczą chęć tworzenia - związku coraz doskonalszego!, wierność ideałom - tym wspólnym i tym indywidualnym oraz miłość tak piękną, trwałą i świeżą, jak w dniu, w którym powiedzieliście sobie sakramentalne *tak*. Wszystkiego dobrego!:) Reniu - nie przejmuj się tym atakiem. Chybanasze czujności, z powodu dobrego samopoczucia, nieco się uspily i zapomniałyśmy, ze *to* nie odchodzi tak łatwo, nie tak szybko się poddaje. Ostatnie cztery dni miałam bardzo stresujące - wyjazd z domu, mieszkanie na walizkach u obcych, nowa praca, badania i ten okres. Trzymałam się jak tylko mogłam, ale niestety już w niedzielę dostalam napadu tesknoty i placzu, a wieczorem własnie tych przedsennych dolegliwości drętwienia i bezdechu. Nasze emocje muszą znaleźć ujście i właśnie szukają momentów naszego rozprężenia. Dlatego dopadło Cię w Botaniku. Gratuluję, że się nie poddałaś i zachowałaś zimną krew. Myślę, że z czasem wszystkie nauczymy się opanowywać te nasze napady. Może uda nam się wreszcie zrozumieć, że złe samopoczucie to tylko wytwór naszych umysłów...Ja dziś, mając wgląd w najświeższe wyniki badań, kiedy tylko źle się poczułam, już na nowo zaczynałam sobie wkrecać to czy tamto. Taka już nasza natura:) Mała, bardzo się cieszę, że masz teraz taki *rozrywkowy* okres, spotkania z rodziną i przyjaciółmi na peno dobrze Ci zrobia. Cieszę się, że Marcin mysli o pracy w Polsce. Jak będziecie razem z pewnością się uspokoisz, ale wierzę, że poradzisz sobie doskonale w każdej sytuacji. Trzymam kciuki i zycze miłego wypoczynku. A co do mojego macierzyństwa to faktycznie źle by się stało. Musielibysmy wrócić do domu (w Gorzowie nie mam rodziny, zresztą nie utrzymalibysmy się z jednej pensji), musialabym zrezygnować z pracy, rozwiązać umowę zanim na dobre nabrała mocy prawnej. Przyjdzie czas, przygotuję się i na dzidziusia - do wszystkiego trzeba dorosnąć. Dziekuję Wam za wsparcie. Zmykam, bo o 6:30 pobudka, a jeszcze parę rzeczy mam do zrobienia. Spokojnej nocki
Odnośnik do komentarza
Hej wszystkim! Po przeczytaniu postu Dharmy co do *nie bycia jeszcze * mama ,zaczely mnie nachodzic rozne mysli. Otoz ja ,w przeciwienstwie do Ciebie kochana, staram sie o dzidziusia.Jak wiesz tez jestem jedna z tych *pokreconych *przez chorobe,wiec mam taka mala nadzieje , ze byc moze wlasnie dzidzius pomoze mi zapomniec.Jednak nie pomysl ,ze macierzynstwo chce potraktowac jako antidotum na leki i depresje. Niestety mam juz 37 lat i dwa poronienia za soba ,wiec bardzo bym chciala miec jeszcze szanse na bycie matka.Nie powiem ,ze sie nie boje calkowitego odrzucenia seroxatu ,nie wiem co sie bedzie ze mna dzialo!A dlaczego o tym pisze? Dlatego ,ze Twoj ,Dharmo ,post dal mi do myslenia. Moze rzeczywiscie to nie czas na macierzynstwo, moze nie dam sobie rady bez lekow, moze bedzie mnie ta cholera szarpac,moze...Sama juz nie wiem. Pa.
Odnośnik do komentarza
Doroto, czasem a propos macierzyństwa mawia się, że nigdy nie ma na nie odpowiedniego czasu: a to niespłacony kredyt, a to studia i kariera, a to wyjazd za granicę, by zarobić...Zawsze jest jakieś ale...Starasz się o dziecko już tyle czasu, bardzo współczuję Ci, ze poroniłaś - mogę sobie tylko wyobrażać, jaki to ból i cierpienie. Być może to nie był Twój czas, być może powinnaś zaryzykować i spróbować ponownie - słuchaj swego serca, swoich pragnień, wewnętrznego głosu. Jeśli chodzi o leki to na pewno będziesz musiała je odstawić. Nie jestem lekarzem, ale skoro czasem nawet przeziębienie trzeba odganiać domowymi sposobami, to co tu mówić o przyjmowaniu *cięższych leków* w ciąży. Ja gorąco wierzę, ze będziesz mamą, na pewno! Skonsultuj się z lekarzem, wypytaj go o wszystko, a jeśli uzyskasz rzetelne informacje, to jestem przekonana, ze Twoja wiara w macierzyństwo, Twoje pragnienie dziecka, przezwycięży wszystko:) Ja niestety nie mam instynktu macierzyńskiego:( Czasem aż mnie to przeraża. Być może wynika to z tego, ze mojemu bratu nie ułożyło się życie osobiste, być może niewłaściwe wzorce (albo raczej ich brak) spowodowały we mnie tę blokadę? Nigdy nie chciałam narobić kłopotów moim rodzicom (wystarczająco się namartwili niepoukładanym życiem mojego brata), przyjęłam strategię, że mnie żadna życiowa pomyłka, żadna wpadka (i dosłownie i w przenośni) przydarzyć się nie może. Dołączając do tego wszelkie historie o porodach, bólu, tyciu (wiem - banalne!) dało własnie taki efekt - nie mogę sobie wyobrazić bycia w ciązy. Nie jestem przecież mężatką, a dla rodziców mojego narzeczonego to niezwykle istotne, więc i tu staram się *nie strącić poprzeczki*. Myślę, że gdyby sie stało to, paradoksalnie, nic by się nie stało - w gruncie rzeczy myślę, że wszyscy byliby szczęśliwi, ale jest jeszcze jedno ale... Mój ukochany cierpi na genetyczną chorobę skóry. Nie jest to rzecz uciążliwa, ani straszna, ale jednak budząca zainteresowanie. Obawiam się, że mogłaby się przytrafić naszemu dziecku (choć nikt w rodzinie, poza Marcinem, chory nie był, nawet prześwietlając kilka pokoleń wstecz)...Tak więc kształtuje się historia mojego strachu przed ciążą. Ale wierzę ze kiedyś dojrzeję, bo wiem jak bardzo kocha dzieci i jak bardzo chce je mieć mój Marcin. Wierzę też, Doroto, ze i Tobie się uda. Na wszystko potrzeba czasu i cierpliwości. A dojrzewanie do pewnych decyzji jest najtrudniejsze...
Odnośnik do komentarza
Do DOROTY! Kochana, nie możesz porównywać swojej sytuacji z sytuacją Dharmy, bo diametralnie się różni. Ona z zupełnie innych pobudek - jak widzisz nie chce być (jeszcze) mamą. Uważam, że skoro Ty bardzo tego pragniesz, to nie ma co się nawet zastanawiać, tylko oczywiście musisz mieć świadomość, że leków nie wolno Ci brać. Ale przecież kobieta w ciąży jest zdolna do takich poświęceń... Nałogowe palaczki odstawiają z dnia na dzień papierosy, może *nałogowe nerwuski* poradzą sobie także z odstawieniem leków... Skoro tak chcesz tego dziecka, to myślę, że będziesz na tyle silna, że poradzisz sobie ze swoją chorobą. Ale porozmawiaj szczerze z lekarzem, może są jakieś zastępcze, nieszkodliwe leki.Chyba masz rację, że dzidziuś może być dla Ciebie lekarstwem, najlepszym z możliwych (ja już wiele razy słyszałam takie porady). DHARMO! Wydaje mi się, że chyba nie ma aż takiego niebezpieczeństwa z tą chorobą genetyczną Twojego narzeczonego. Nie można mieć 100% pewności, że dziecko ją odziedziczy, tym bardziej ,ze w jego rodzinie nie było takiego przypadku. A jeśli chodzi o emocjonalne dojrzewanie do podjęcia decyzji o dzidziusiu, to jestem za. Masz rację, najpierw stabilizacja każdej dziedzinie, potem dziecko.Zresztą, Twój zegar biologiczny jeszcze tak bardzo nie tyka:)A wracając jeszcze do mojej pracy. Kochana! Biblioteka szkolna w tych czasach nie ma nic wspólnego z *oazą ciszy i spokoju*, tym bardziej, że od tamtego roku gmina wprowadziła pewne oszczędności i jest jedna bibliotekarka na całą szkołę, w dodatku mam też 10 komputerów w bibliotece. A z *kochanymi* uczniami będę mieć do czynienia nie tylko na przerwach, jak wiesz jest też przysposobienie czytelnicze, odbywające się zazwyczaj na (licznych niestety) zastępstwach. No coż, ale wiem, że pracować mimo wszystko chcę i muszę sobie poradzić. Pocieszeniem niewątpliwym jest dla mnie to,że będzie to praca w szkole wiejskiej (chociaż dosyć licznej), w mojej miejscowości. Dizękuję za miłe życzenia rocznicowe. Pozdrawiam, pa!
Odnośnik do komentarza
Witam , Doroto przeczytałam Twój post i muszę Ci powiedzieć ,że kiedyś byłam w takiej sytuacji jak Ty byłam po dwóch poronieniach i według mnie bez szans na urodzenie dziecka.Nie wiem jaka jest u Ciebie przyczyna ale ja mam niewydolność szyjki macicy o którym dowiedziałam sie niestety dopiero przy drugim poronieniu( wcześniej jakoś lekarze nie widzieli chociaż przy pierwszej ciąży leżałam 3 razy w szpitalu i byłam codziennie badana ) Uświadomiła mnie lekarka która przyjmowała mnie za drugim razem zdziwiona że nikt nie zaproponował mi szwu okrężnego Mc Donalda mówiąc szczerze dała mi nadzieję choć ja się tak strasznie bałam kolejnej ciąży.Potem były wizyty u psychologa badanie serca bo szalało ale najlepszym lekarstwem dla mnie była kolejna ciąża mimo to że ją całą przeleżałam i w domu i w szpitalu czułam się psychicznie wspaniale. Trafiłam na wspaniałego lekarza na którego mogłam liczyć o każdej porze, miałam założone 2 szwy okrężne i w terminie urodziłam ślicznego i przede wszystkim zdrowego synka .Dlatego Doroto nie trać nadziei moja sytuacja była naprawdę beznadziejna a jednak się udało i wierzę że Tobie też się uda . Jeżeli masz ochotę to podaj mi swój adres e-mail . Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
do GABI. tak Gabi to jest jeden z wielu objawów nerwicy.przechodziłam przez to,najlepsze jest to że co jakiś czas nerwy znajduja sobie słaby punkt w twoim ciele i tam sie skupiaja.Ja przechodziłam juz bóle głowy ,serca,napiecie mieśni.W tej chwili mam lęki,ale z tym tez chyba sobie poradze (mam taką nadzieje)Nie poddaje sie!!Trzymam za Ciebie kciuki
Odnośnik do komentarza
Hej, co to dziś taka cisza , myślałam że tylko ja mam taki zagoniony dzień a to dlatego że już czworo dzieci nie nie moje troje moich sióstr jedno moje (przyjechali niby do babci)ale to ja się nimi zajmuję śniadanka obiadki praktycznie z kuchni nie wychodzę . A jeszcze dziś męczy mnie ten okropny płytki oddech chyba się zaraz uduszę.Myślę że to efekt mojego podenerwowania bo szukam lokalu na mały sklepik i nic nie ma już opadam z sił .Pozdrawiam i jeszcze tu zajrzę bo na moje szczęście komputer też mam w kuchni.
Odnośnik do komentarza
Cześć! Gabi, nie udusisz się! Ten płytki oddech pewnie od ganiania po kuchni:) Nie zazdroszczę Ci opieki nad czwórką. Ja dziś byłam z dzieckiem u dentystki. Zniósł leczenie zębów jak zawsze bohatersko. Ale tez dentystkę mamy fajną. Niestety czeka nas (tzn. moje dziecko) szereg wizyt u ortodonty. Krzywy zgryz. Liczyłam się z tym już od dawna. Teraz boję się trochę, jak on przeżyje noszenie całodobowego aparatu i jak wytrzyma szereg zabiegów związanych z jego zakładaniem, jak się przyzwyczai, czy dzieci nie będą się z niego śmiać itd. Ot, zwykłe troski mamuśki z syndromem kwoki... Ale chyba narazie zaczekamy z tym aparatem. Niech sie najpierw przyzwyczai do nowej szkoły (pierwsza klasa). Jeden szok na początek wystarczy. Ja dziś leniuchuję dosyć zdrowo, muszę przyznać. Od dwóch lub trzech godzin czytam książkę. I bardzo mi to odpowiada. Czuję się też dość dobrze, odpukać. Jakies kłucia sercowe były, ale je zignorowałam i przyszło mi to dosyć łatwo. Pogoda kiepska, ale jakoś mi z tym nie jest źle. No a co tam u Reni, Małej? Bo Dharma, jak rozumiem pewnie w pracy. No ale odezwie się do nas chyba wieczorkiem? Zajrzę potem. A, jeszcze do GABI. Mnie szczęki drętwiały pod koniec ubiegłego lata. Był to pewien dyskomfort, ale te akurat objawy nie martwiły mnie tak bardzo i pewnie dlatego szybko minęły. Natomiast w tym roku zaczęły się kłopoty z sercem i czasem coś *smyra* mnie w przełyku. W okolicach gardła chyba, nie umiem tego dokładnie umiejscowić ani określić. Póki co tym też się nie martwię. Najwięcej krwi psują mi dolegliwości sercowe i lęki. Pa!
Odnośnik do komentarza
Hej dziewczeta Niby nic specjalnego dziasiaj nie robię ale jakos nie miałam czasu zajrzeć.Jestem juz po dentyscie- jesrem dzielna -dałam sobie wyrwac dwa zęby.W sumie wiecej strachu niz to warte.Ale za każdym razem sobie tak mówie a i tak potem latam jak galareta:) Z *głową* u mnie nie najlepiej,ale widzę ze z upływem dnia jakby było lepiej.Moze dobrze zastosowałm technikę wypierania natretnych myśli.Ale czuje ze mam cały kark sztywny, muszę sie jakos zrelaksować. Dorotka ja jestem zywym przykładem odstawienia leków po zajściu w ciąże.Musze powiedzię ze czułam się fantastycznie az przez sześć lat.Takze głowa do góry,męża w ramiona i do dzieła ha ha. Czytałam o twoich przykrych rzeczach, które Cie spotkały,ale trzeba próbowac, natura działa cuda.Ja mam koleżankę która po czterech poronieniach jest w piatej ciązy, a nawet na jej finiszu i jest bardzo szczesliwa.Ma 41 lat.Takze nie trac nadzei . Dora oczywiście serdeczne zyczenia z okazji .ósmej rocznicy ślubu. Duzo miłości miłości i miłosci.taka widzisz byłam wczoraj zakrecona przez ten niespodziewany *atak* jakos z koncentracją było kiepsko.Takze przepraszam z całego serca.Ale kochana Darhma stała na strazy dobrych manier.Dziekuje Darhmo:) Ja Doro też w tym roku- w kwietniu- obchodziłam ósma rocznice ślubu:)juz mamy trzy rzeczy wspólne-niskie ciśnienie, rocznicę ślubu no i oczywiście antykolezankę nerwicę lękową:)To narazie tyle.pa pa
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Podobnie jak Wy przeszedłem nerwicę a może i coś jeszcze gorszego bo miałem już tak tego dość że ....chciałem się zabić. Nie poddałem się i mogę powiedzieć że teraz żyję od nowa. Byłem u lekarzy, ale oni tylko jedno....prochy a właściwie psychotropy. Jeśli mogę komuś pomóc to napiszę jak sobie poradziłem. Odstawiłem prochy won ale bardzo powoli dozując coraz mniejsze dawki. !!!!! ALE NIE NAMAWIAM DO TEGO KAZDY Z WAS MUSI SAM OBSERWOWAC SWOJ ORGANIZM I ZACHOWANIA !!!!!!! - ZERO ALKOCHOLU ALE NAPRAWDE MUSI GO NIE BYC. - żadnej kawy i herbaty - palacze także redukują papierosy Koniecznie zakupić Magnez + witamina B6 i zażywać regularnie wg wskazań na ulotce.Magnez musi być w dużej dawce ok 500mg NIE TAM JAKIES MUSUJACE GóWNO. Koniecznie porozmawiajcie z partnerem i mówcie o tym co was stresuje.Nauczcie sie odmawiać jeśli podejrzewacie że coś was zestresuje bądź to zakupy w dużym sklepie czy jazda samochodem.TO BARDZO WAZNE !!! NAUCZCIE SIE TEGO. Zacznijcie uprawiać sport,cokolwiek DUZO RUCHU. Kochani nie załamujcie się musicie z tym walczyć i tylko wasza silna wola pozwoli wam wygrać z nerwicą i deprechą. Pozdrawiam QW
Odnośnik do komentarza
Czesc dziewczeta. Mam dzis taki mały problem i chciałam się Was poradzić... Znów, czyli po półtoramiesięcznej przerwie, zaczynam się czuc dziwnie. Dziś, gdy wróciłam z pracy (choć nie był to ani stresujący, ani bardzo pracowity dzień) byłam tak senna, ze spalam na stojąco. Do tego ten nieprzyjemny ucisk w karku, spiete mięśnie, dziwne widzenie, niepokój, zimne stopy i dłonie. Nawet, kiedy wysiadlam z auta i weszłam do sklepu zrobilo mi się słabo. Najgorzej było, kiedy przechodzilismy obok lodówek z jogurtami i mrożonkami, tak zmarzłam, ze momentalnie zaczeło kołatać mi serce. Zastanawiam się, czy jest to efekt zmęczenia, stresu (kilka ostatnich dni żyłam w napięciu)? Czy może wina mojego niedociśnienia (czy zimno może powodować jeszcze jego obniżenie, w efekcie skurcz naczyń krwionośnych i zaburzenia rytmu?)? A może to przez to, że przedwczoraj pobrano mi dwie fiolki krwii do badania, a tego samego dnia dostałam okres, więc tracę ją nadal? Wiem - głupie pytania, ale jakoś nie dają mi spokoju...Niby powinnam być pewna, bo wyniki mialam dobre, ale my nerwusy zawsze mamy jakieś ale...Pozdrawiam serdecznie, buziolki
Odnośnik do komentarza
Dharmo, moim zdaniem nie powinnaś się niepokoić, myślę, że poczułaś się źle przez okres. Poza tym znalazłaś się ostatnio w nowych sytuacjach, przeżyłaś bardzo wyjazd, zaczęłaś pracę. Masz prawo poczuć się wycieńczona, Twój organizm musi jakoś odreagować. A wracając do okresu - nie wiem jak Ty, ale ja zawsze w *tych* dniach czuję się okropnie. Myślałam, że po urodzeniu dziecka mi to przejdzie, ale gdzie tam... Przez pół miesiąca człowiek przeżywa gehennę związaną z napięciem przedmiesiączkowym, a w trakcie okresu - kulminacja. Bóle brzucha (okropne), robi mi się słabo, chodzę jak nieprzytomna... Jak mnie złapie w domu, to jeszcze pół biedy, ale jak w pracy, to okropność. Nie martw się i nie doszukuj Bóg wie, czego. Po prostu idź spać, bo jutro do pracy! I będzie ok! RENIU! Dzięki za życzenia. I gratuluję bohaterskiej postawy u dentysty! Masz prawo być z siebie dumna!No i widzę, że nie poddajesz sie bez walki. To dobrze. To chyba normalne, że skoro wczoraj nie czułaś się najlepiej, to dziś nie będzie od razu cudownej odmiany losu. Stopniowo dojdziesz do formy, nie przejmuj się:)W imieniu wszystkich forumowiczów witam nowego - QW i dzięki za rady. Bardzo mam ochotę skorzystać zwłaszcza z tej dotyczącej konieczności ruszania się, uprawiania sportu. Wiem, że ruch bardzo pomaga , nie tylko ma znaczenie dla naszej fizycznej kondycji, ale dobrze działa na psychikę. Jak tylko przestanę być takim leniuchem, to na pewno wezmę się za jakiś sport. Ale z kochanej kawusi nie zrezygnuję :) Magnez za to przyjmuję chętnie. A, Minia! Zdradziłaś nas? I namawiasz do zmiany forum??? Nie wiem , co myśleć, ale zajrzę. Pa!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×