Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam eewelinus7 bo ten kto nie ma tej choroby nie rozumie co my przechodzimy codziennie mój mąż też twierdzi ze to od braku zajęcia albo że sama sobie wmawiam nerwice.On nie rozumie że ja mam tę chorobę udokumentowaną u lekarza nie wyssałam sobie jej z palca wiec jak widzisz nie tylko musze sie zmagać z chorobą ale też z mężem niedowiarkiem.Pozdrawiam jak chce ktoś pogadac to na gg
Odnośnik do komentarza
Gość eewelinus7
Witaj anetko! Zgadzam sie z toba,inni nas nie rozumieja a przeciez nikt by sobie nie wymyslil od tak ze cierpi na cos takiego.. Przyznam szczerze ze ledwo dje rade z tym chorobskiem,stara sie ale wiem ze musze walczyc!!Najgorsze jest ten lek ze zaraz odlecisz i juz nigdy nie zobaczysz bliskich...Wlasnie tak mialam przed chwila.Jka juz wpominalam wczesniej,popijam w takich chwilach hydroxyzinum,przechodzi ale to nie jest to. powiedz jak ty radzisz sobie z tym paskudztwem? PS:Milo cie poznac
Odnośnik do komentarza
hej. Klonek, metoda wciągające ale potrzeba dużo samozaparcia. Bo nieraz jest tak ze sie np nie chce nic robić ale jak nie będzie sie systematycnzie wykonywać zalecanych ćwiczeń to nic nie da i po jakimś czase trzebab bedzie rozpoczać od poczatku. stsują ją trzeci dzień wczoraj byłam do niej nastawiona sceptycznie dzisiaj troszkę lepiej. PS. Przede wszystkim trzeba wierzyć ze sie uda...
Odnośnik do komentarza
Witajcie :) Sama zmagam się z nerwicą. No może nie zmagam. Jest już ze mną dobrze :) Musze szczerze przyznać że Jadwiga daje bardzo cenne rady :) Ja kończę powoli moją przygodę z nerwicą , dzięki Bogu :) Byly chiwle gdy już naprawde nie wiedziałam jak żyć. Jedyne co teraz mi pozostało z objawów to zawroty głowy i uczucie *ściagniętej* skóry z rąk i nóg . Ale w porównaniu do tego co było to to nie jest nawet 5 % objawów jakie miałam :) Powiem tak, ruszcie z miejsca! To nie jest koniec naszego życia. Ja walczyłam, chodziłam na terapię, sama z sobą walczyłam. EWELINIUŚ - Każda choroba, każde dolegliwości fizyczne w nerwicy to jakby ucieczka do dzieciństwa, ja np jak miałam miec jakiś stresujący dzień w szkole i się bałam, to rano miałam katar, wymiotywałam i takie tam. Po prostu bylam chora. Moim błędem było to ze zostawałam w domu . Każdy pewnie w życiu miał chwile gdy chodził do szkoły ze mu sie nie chciało i zaczął rodzicom cisnąć kita że się źle czuje. No i zostawał w domu, w ciągłej opiece przez rodziców (dlatego też czujemy się źle , bo potrzebujemy tej opieki, tego stania w centrum zainteresowania) zauważyłam to dopiero gdy kiedyś musiałam zmusić się iść do szkoły na próbną maturę. Rano katastrofa, wymiotowałam, głowa bolała, nawet miałam biegunkę, ale mus to mus . i poszłam do szkoły. Rozmawiałam ze znajomymi i takie tam i zapomniałam o okropnym poranku :) Tak samo np strach przed chorobą psychiczną moze mieć przyczynę z tego, ze boimy się utraty kontroli nad sobą (jak w natrętnych myślach o tematyce agresyjnej) , lęk ten wywodzi się zwykle ze wściekłosci jaką mamy w sobie. Zauważyłam też, że bardzo dużo osób które są jedynakami miewają nerwicę. Moja rada : Boli głowa, boli to i siamto - Trudno! Jejku są ludzie co mają prawdziwą okropną chorobę przez co ciągle ich coś boli a potrafią z tym bólem żyć. Idzcie na basen, idzcie na spacer. Zmieńcie tę monotonię jaką w życiu macie ! Jedzcie na urlop, każdemu lękowi przyjżyjcie się z bliska, daleka, boku góry, jak Jadwiga mówiła już ONE NIE SĄ AŻ TAK DRAMATYCZNE. Boli coś, kłuje a zmuście się do zmycia naczyń. Badzcie swiadomi ze to nerwica ! Że nie zemdlejecie, ze nie dostaniecie zawału! A np jak boicie się wypadku/ śmierci kogoś bliskiego zastosujcie taką metodę : MOŻLIWOŚĆ JEST ALE PRAWDOPODOBIEŃSTO JEST BARDZO MAŁE . Trochę statystyki i matematyki nie zaszkodzi :) Wiem jaka to okropna choroba, ale Jadwiga i ja jesteśmy żywym przykładem ze z tym da się jaknajbardziej żyć! Był koszmar, ale teraz to juz tyle co nic, bynajmniej nerwica dużo mnie nauczyła :) Teraz żyje mi się jeszcze lepiej niż wcześniej :) Bo żyję każdym dniem bez nerwicy jakby to miał byc ostastni dzień bez niej :)
Odnośnik do komentarza
Witaj Brooky* Witam Wszyskich. Ciesze sie, ze zmieniłaś podejscie do swoich objawów , stawilas im czoła . Tak sie składa, ze wolimy byc wciąż małymi dziećmi pod czyjąś opieka, niz przejąć za siebie odpowiedziałność.Ale dorosłość też jest fajna i ma naprawde sporo plusów, ale trzeba chciec stac sie DOROSLYM. Ze strony* cud niedziałania, czyli jak madrze odpoczywać* przytocze troche informacji z artykułu *WYBIERAJ SWOJ ŚWIAT SWIADOMIE* ( zeby go przeczytac trzeba po prawej stronie pod POLECAM wyszukac temat *Rozwój i swiadomość* i pod pierwszym artykułem bedzie długi spis różnych tematów. W pierwszym rzedzie od lewej bedzie tytuł tego artykułu Wyzwania Zacznij od postanowienia, że cokolwiek Cię spotyka, będziesz w tym widział wyzwanie, aby sięgnąć po swój najwyższy potencjał; że potraktujesz owo zdarzenie jak lekcję, aby wznieść się na inne poziomy; że będzie to motywacja do zmiany. Wszystko w przyrodzie ulega zmianom. Woda w górskim potoku jest czysta, świeża i krystaliczna tylko wtedy, kiedy płynie. Spróbuj nabrać ją do naczynia i pozostawić przez kilka dni bez ruchu. Co się z nią stanie? Zmętnieje, zbutwieje, będzie miała nieprzyjemny zapach. Podobnie dzieje się z osobowością człowieka. Jeżeli nieustająco rozwijasz się – kwitniesz, możesz coraz więcej, masz przyrost siły, energii, zadowolenia, wiary w siebie, wyglądasz promiennie. Jeżeli staniesz w miejscu albo zaczniesz się nad sobą użalać, obwiniać świat za swoje porażki, wtedy stajesz się stęchły i mętny. Ilekroć spotyka Cię więc coś, co nie jest po Twojej myśli, potraktuj to jak inspirujące wyzwanie. Może chciałbyś w tym miejscu zaprotestować i powiedzieć: No tak, ale jak mam traktować z radością fakt, że straciłem pracę? Dla osoby o chwiejnych emocjach i dużym egzystencjalnym lęku utrata pracy może być wręcz powodem dokonania próby samobójczej. Dla innego człowieka może to być powód do depresji, ktoś inny zacznie nadużywać alkoholu i uzależni się od niego, jeszcze inna osoba bardzo przeżyje ten fakt i popadnie w nerwicę. Ktoś inny, aby odreagować sytuację, po prostu pójdzie zabawić się na dyskotekę. Ale z pewnością znajdzie się też wiele osób, które postanowią PODNIEŚĆ SWOJE KWALIFIKACJE, , ukończą nowe kursy, złożą swoje oferty w wielu firmach i znajdą nową pracę o wiele lepszą, wyżej płatną i ciekawszą. Dlaczego? Ponieważ potraktowały to zdarzenie jako motywację i zrobiły wszystko, aby wygrać, zamiast użalać się i twierdzić, że bezrobocie w naszym kraju jest coraz większe. Kiedyś usłyszałam obiekcję: Jak można traktować chorobę jako wyzwanie? Przecież to nienormalne. Ja twierdzę jednak, że jest to doskonała sytuacja, aby przezwyciężyć własną niemoc, ograniczenia, stereotypy i wznieść się na zdecydowanie wyższy poziom myślenia, działania, ustanowić nowe życiowe wartości i po prostu przeskoczyć samego siebie. Jestem głęboko przekonana, że po przeczytaniu rozdziału POKONAJ SWOJA CHOROBE czy wysłuchaniu nagrania pt. ZWYCIĘŻYĆ CHOROBE będziesz myślał już inaczej, zaczniesz doceniać własne możliwości i to, kim tak naprawdę jesteś. POZDRAWIAM i zycze powodzenia.
Odnośnik do komentarza
Miałam wkleic inny fragment( gdyz ten juz zainstalowałam na moim watku o lęku*, ale robie to w trakcie szykowania obiadu, więc przeoczyłam ten fakt. Zamieszczę inny fragment z tego samego artykułu, moze to spowoduje wieksze zainteresowanie tą lansowana przeze mnie ( naprawde super )strona. Dlaczego powinieneś zmienić swoje nastawienie? Śmiało mogę powiedzieć, że nie masz wielkiego wyboru. Musisz to zrobić, aby przetrwać, aby sprostać codziennym wymaganiom, dać sobie radę, iść ramię w ramię z gwałtownie rozwijającą się cywilizacją i techniką. Ucieczka od stresów, wycofywanie się w cień to tylko chwilowe sposoby, które w efekcie i tak prowadzą donikąd. Nie uciekniesz od samego siebie. Wszystkie Twoje lęki i tak mieszkają w Tobie, a nie w świecie zewnętrznym. Wszystkie potrzebne moce, zdolności, umiejętności również ukryły się w Tobie. Pamiętaj: wszystko, czego potrzebujesz, masz w sobie już teraz! Jak się do tego dostać? Oto zadanie, które będziesz teraz rozwiązywać. Ćwiczenie Zastanów się, ile życiowych przyjemności umyka Ci każdego dnia z powodu Twojego pesymistycznego nastawienia i negatywnej postawy? Kogoś skrytykowałeś, skoncentrowałeś się na ciemnej stronie wydarzenia, a nie dostrzegłeś słonecznej, z góry martwiłeś się o rezultat egzaminu, zanim jeszcze go napisałeś. Czy poczułeś się wówczas lepiej? Czy nie porzuciłeś swoich marzeń, zanim spróbowałeś je spełnić? Odpowiedz sobie bardzo uczciwie: Ile straciłeś tak się zachowując? Te chwile z Twojej przeszłości przeminęły bezpowrotnie, ale na szczęście masz jeszcze wiele lat życia przed sobą i tę resztę postanów spędzić nadzwyczajnie, bajecznie kolorowo, soczyście, ogniście, fantastycznie i interesująco, z poczuciem ogromnego spełnienia. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość eewelinus7
witaj Brooky!! dziekuje ze mnie wspierasz,podnosisz na duchu!! Dzis w szkole mialam paniczny lek,ale usiadlam,porozmawiam z kolezanka.napilam sie herbatki z cytryna i mimo ze glow bolala cholernie sama dalam rade i nie myslalam o tym(no moze troszke)heh Wiedzialam ze nic mi sie nie stanie,ale gdy rozawilasmy dzis n Biologii o smierci,chorbach z jakimi ludzie sie borykja,poczulam lekki strach,moment mialam zaburzenia widzenia.Wzielam gleboki oddech,i udlo mi sie.Nie musialam siegac po syrop. Dzis wogole go nie pilam.pije tylko wtedy kiedy mam juz naprawde tego dosc!! nawet przed zaliczenimi maturalnym z chemii czulam sie dobrze.Jak nigdy:P Jutro ostatki:)fajnie,uwielbiam jak na kujawach chodza przebierancy tzw,KOZA Kujawskie zapusty! Gdyby nie ci chlopcy,ta tradycja dawno by upadla,a tak trzyma sie nadal. Odezwe sie wieczorkiem,buziaczki dla wszystkich!!
Odnośnik do komentarza
Ćwiczenie znakomite . Sama często zastanawiałam sie nad tym. Nie jeżdziłam na wycieczki szkolne, bo bałam sie jeździć autobusem. Nie poszłam na studniówkę bo się bałam tłumu. No i co z tego mam ? NIC . No bo teraz mogę tylko żałować. Zawsze jak byłam gówniarą przez palenie, alkohol, narkotyki dążyłam do wolnosci. Jak jakieś dziecko kwiatów. A później ? Stałam się więźniem własnej psychiki. Można nerwicę nazwać strażnikiem więziennym. Ciągle w głowie jakieś granice . Nie mogę zrobić tego bo się boję itd... Gdy teraz patrzę wstecz, widze jaka uwięziona byłam, siedząc skulona po ataku paniki w kącie . Byłam okropnym pesymistą . Życie leciało , ciało dorastało, a w głowie byłam dalej bezbronnym dzieckiem. Dalej miewam strach gdy myślę o smierci, ale kto nawet zdrowy jego nie ma ? Co prawda nie łatwo z tym żyć, ale DA SIĘ ! Dużo medytowałam, dużo myślałam . Doświadczałam nawet epizodów myśli natrętnych, ale każdą myśl (choć złą) ceniłam jako drogowskaz . Myślę że samo zmienienie naszego otoczenia ma znaczenie. My znerwicowani nie lubimy zmian, a moze tak powoli coś zmieniac ? Chociażby inaczej meble w pokoju pozmieniać :) JADWIGO: Bardzo cenną stronę podajesz. Zagłębiłam sie w lekturę tej strony :) Również ją polecam. Powiem Ci jesteś bardzo mądrą kobietą. I wiele Twoich rad pomaga mi iść ostatnie schodki ku wolnosci :) Powiem, że zmiana choć malutka w sposobie myślenia, w zaakceptowaniu siebie, świata wywołuje lawinę pozytywności . Nie mówię tu żeby stać przed lustrem i wmawiac sobie rzeczy które i tak są niemożliwe, tylko po prostu choćiażby myśl: *JESTEM CZŁOWIEKIEM, CHCĘ ŻYĆ, KOCHAM ŻYĆ, A NERWICA NIECH MI W DRODZE NIE STOI* Strach jest tylko systemem alarmowym, ale jak to bywa, czasem sie zepsuje i musimy go naprawić :)
Odnośnik do komentarza
EWELINUŚ- ja kiedyś brałam doraźnie( gdy już naprawdę srałam w gacie :)) hydroksyzynę. Teraz już ich nie potrzebuję :) Dużą ulgę w cierpieniach niosły mi również ksiażki P. Coelho *Weronika postanawia umrzeć*, oraz E.E. Schmitt *Oskar i Pani Róża* . Mogę powiedzieć , ze traktuję je jako przewodniki życiowe, zawierają bardzo dużo wartości, jakimi powinniśmy zyć . Dużo rozmawiałam o mojej nerwicy, w szkole cała moja klasa wiedziała, więc nie musiałam sie wstydzic gdy wybiegalam z klasy . Nienawidziłam tej ciszy na lekcjach. I tego szumu w uszach gdy ona zapadła. Dużo też mi pomógł spacer pod koniec sierpnia. Poszłam na polanę, zero cywilizacji, tylko ja i matka natura, rozłożyłam ręce (oh pamiętam jak dziś) i wzięłam głęboki oddech i walnęłam sie na trawę, spędziłam tak całe popołudnie. Poczułam wtedy ze żyję :) Teraz zimą pogoda doskwiera, co my bardziej odczuwamy, ale można zawinąc sie w kocyk, i włączyć jakiś fajny film :) Lubię ogladac horrory ( Cóż za ironia - lubię się bać :) ) xD I na chwilkę odwracało to myśli od mego ciała i jego dolegliwości :) Czasami przy nerwicy pomaga też znalezienie takiego *wentylu* dla niechcianych emocji, może zajęcia karate ? Moze chociaż w worek pokopać :) Cokolwiek, byle się zmęczyć :) Iść pobiegać wieczorkiem :)
Odnośnik do komentarza
Gość eewelinus7
Czesc Brooky!! Dokladnie,powiem ci ze ksiazki ktore polecils,czytalam,s naprawde super!! Horrory,my nerwuski chyba lubimy sie bac hehhe.te uwielbiam:0 Mowisz o wolnych chwilach,spacerach,sportach itp,itd. Ja nie mam zbyt duzo czasu na relax a nie powiem bo powinnam heh.Kiedys napewno sie znajdzie. Przede mna studia ehhh..sama nie wiem co dalej.. interesuja mnie resocjalizacja,ale do tego trzeba miec mocna,silna psychike a ja niestety tego nie posiadam ze tak powiem. Wiec moje plany sie pierdziela.. jak wpokmnialas Brooky,moja klasa tez wie ze walcze z nerwica,chociaz nie wszyscy a sadze ze powinni,nawet nauczyciele,bo zdarza mi sie ze musze wyjsc w trakcie lekcji bo mnie szlak bierze. Teraz wlasnie mam tak sucho w gardle i do tego tak jakby mi sie zwezalo w przelyku blleee, juz nie wspomne o zatkanych uszach hehe.Poprostu zatkaly mi sie i slysze szum..Okropienstwo. Co do Jadwigi:naprawde spoko babka,inteligenta,madra i mozna powiedziec psycholog dla forumowiczow hehe:) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich. Muszę dokonać sprostowania. Te informacje, które ostatnio prezentowałam pochodzą z e strony *cud niedziałania, czyli jak mądrze odpoczywać*, jak tylko przytoczyłam pewne fragmenty, żeby zachęcić Was do wejścia na tę stronę. Ale przyznać muszę, ze zawarłam bardzo bliską znajomość z nerwicą i wiele jej zawdzięczam. Mam nadzieje , ze i Wy kiedyś, gdy zostawicie już za sobą tę *mroczną krainę depresji, nerwicy itd. i popatrzycie na nią z pewnego dystansu zobaczycie jasno, czego dzięki temu doświadczeniu się nauczyliście.Najwięcej rozumu odwagi uczą nas te właśnie złe* rzeczy w naszym życiuPozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witaj Rammstein. Kiedy zrozumiałam dobrze moja nerwice i po co do mnie przyszła, napisałam na ten temat na poczatku lat 2000 wiersz pt.*Lęk*.Przytocze go w całości na moim watku *Lęk jest naszym przyjacielem*, a tutaj jako odpowiedź na Twoje pytanie zamieszczę cztery zwrotki z niego. Choć lęk nadal był ze mną, towarzyszył wciąż mi , jakoś sobie radziłam, choć miewałam złe dni. A gdy czasem bywało, że znów zwalił mnie z nóg, w swoim sercu, głęboko, czułam, ze gdzieś jest Bóg. To mi sił dodawało, spokój wracał powoli, wielu ludzi lęk zabił,* mnie już coraz mniej boli. I rozumiem nareszcie, że lęk nie był mym wrogiem, chciał mi tylko powiedzieć, bym przez życie szła z Bogiem Znam osoby, które nie wytrzymały presji lęku i odebrały sobie zycie, ale tak czynia tez ludzie nie majacy nerwicy ( z nieszczęśliwej miłosci itd).Mysle, ze TEN, KTO CHCE WYJŚĆ Z NERWICY powinien skupiac sie na afirmowaniu Życia, RADOSCI a nie siać w głowie myśli w rodzaju *czy na nerwice sie umiera*.Myśl jest twórcza i to na czym sie skupiamy, o czym rozmyslamy przynosi konkretne rezultaty. Podobała mi sie tez rozmowa, którą przeczytałam w jednej z książek N.D.Walscha ( autora *Rozmów z Bogiem*. Rozmawiał wówczas z dr.Kublerr- Ross lekarką, towarzysząca ludziom nieuleczalnie chorym, autorka książek dot.przeżyc z pogranicza smierci. Gdy skarżył sie jej na jakość swojego zycia, na swój strach przed smiercia, brakiem pracy, pieniedzy itd.powiedziała mu takie słowa TY JUŻ NIE ŻYJESZ..Nasze zycie w ciagłym strachu przed smiercia, totalny brak w nas radości i wdzieczności za to, co mamy * a mamy nieraz tak wiele) sprawia, ze zyjemy *pod kreską Życia*. Dlatego o smierci trzeba dowiedziec sie tego, co niezbedne, gdyz jest częścia zycia i przestac sie jej bac jak jakiegos potwora. Ja na swój sposób oswoiłam swój lek przed smiercia ( dzieki odpowiednim ksiązkom na ten temat) i moge sie zajmowac zyciem, które mam przed soba.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Nerwica nie powoduje śmierci! Jej fizyczne objawy nie mają żadnej wadliwej przyczyny. Cała akcja nerwicy rozgrywa się w naszej głowie . Ale jak w poście wyżej : Wielu nie potrafiło w tym napięciu żyć, przez co sobie odebrali życie .
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich nerwowych inaczej...;) mam nrewicę lękową 5 lat i w pełni ja kontroluje czasami tylko daje znac ale bardzo rzadko... Służe pomocą bo wiem jak to jest inni, tego nie rozumieją-to trzeba poczuć, trzeba sie spocić zeby wiedzieć, żeby rozumieć jak najwieksi twardziele staja sie mali i bezbronni wobec wlasnego organizmu... Pozdrawiam Wszystkich i nie lekajcie sie z tym mozna wygrac!!!
Odnośnik do komentarza
Tak jak napisała Jadwiga trzeba wierzyć i walczyć nie wolno się poddawać powolutku ale skutecznie wiara w siebie i w marzenia... warto marzyć bo marzenia się spełniają...!!! Przykro mi, że tyle osob dotknał ten problem jestem tu pierwszy raz przypadkiem i załuje ze wczesniej mnie nie bylo... Nie poddawajcie sie zycie moze byc piekne... Wyobrażcie sobie wspinaczke po gorach wysokich w nerwicy... kucalem w kolejce na kasprowy ze strachu z butelka wodki zeby nie widzieć widoku... a dzis biegam po gorach...
Odnośnik do komentarza
siema , ja wam powiem ze od x czasu to dzieje sie ze mna cos dziwnego a mianowicie od kilkunastu tygodni nie pale papierosów , od 1 stycznia nie pija wogole alkoholu , a pilem i tak zadko , znajomym tłumacze te zmiany tym ze sprawdzam swoja silna wole i wogole i unikam tego a tak naprawde to strach mnie ogarnia gdy mam nawet troche sie napic lub wypiłem i gdy nawet za duzo sie nawdycham w towazystwie dymu , ze cos mi sie stanie przez to , choc wiadomo ze fajki i alko i tak szkodza ale naprawde kiedys to olewka browar , wodeczka lubia dym :) a teraz to sie nawet zastanawiam nad swoja sylwetka ze chyba zabardzo mi sie przytyło i ze to tez jest zle , ze brzucha dostałem kiedys waga podchodziła koło 80 teraz 100 , ciagle mysle o moim zdrowiu jak je wspomóc i bym nie miał sobie nic do zazucenia ,dotego doszły takie sytuacje typu: ostatnio byłem na małej imprezie parenascie kilometrów od domu i wszystko jak na imprezie lecz ja byłem ze tak powiem tylko obecny dla towazystwa i oczywiscie całkowita abstynencja jak pisałem , a w głowie co kilka minut panika ze cos mi sie stanie ze zemdleje bedzie obciach i wiecie co w połowie imprezy pod pretekstem zalatwiania nastepnego dnia spraw poprostu jak najszybciej wsiadłem do samochodu i do domu , bedac prawie w swojej okolicy przeszło mi , juz nie bylo leku a pojawil sie zal ze wrucilem.To jeden z wielu przykładów , to mnie smuci bo kiedys z imprezy to nad ranem wracalem a teraz to czuje sie jak jakis staruch który nie potrafi sie bawic a to poprostu strach , tebicie serca w które sie tak nasłuchuje i żeby przez przypadek nie poczuc najmniejszego bolu czy jakiejs nieprawidłowosci ktorej nierozumiem bo zaraz panika , strach i tak za kazdm razem.Co wy na to ? ma ktos na to jakąś teorie lub praktyke?Pozdrawiam .
Odnośnik do komentarza
Do remmstein84 bardzo Ci współczuje wiem jak ciężko żyje sie człowiekowi z napadami paniki. Również miewałam chwile ze musiałam wyjść z imprezy bo czułam ze zaraz zemdleje. Potworne odczucie nie do opisania. Myśl że nadchodzi koniec srece wali jak młot i natychmiastowe wyjście z miejsca gdzie nie czułam się dobrze. Jestem po leczeniu farmakologicznym. Od 3 miesięcy nie biore już leków, jednak to gowno dalej mnie prześladuje chociaż nie w takiej formie jak przed leczeniem ale miewam ciężkie dni. Jednak teraz jestem na etapie buntu i walcze z tą słabością za wszelką cene chce żyć normalnie i tłumacze sobie że jestem w stanie pokonać atak. i tak sie dzieje. Kiedy jestem w pracy wśród ludzi gdzie nie jest łatwo uciec w razie gdy czuje ze zbliża sie atak natychmiast staram sie uspokoić i za kilka kilkanaści minut samopoczucie poprawia sie. Wim ze w zaostrzeniu choroby nie było to możliwe i musiałabym wyjść np z pracy i jaknajszybciej udać sie do domu ale teraz jest inaczej mam świadomość ze nie umre kiedy mam atak nie zemdleje, będzie mi źle ale to minie i to pomaga mi dojśc do siebie. Wiem ze leczenie farmakologicze ustablizowało mnie i napewno pozwoliło mi wrócić do normy. Ale dalsze zycie zależy już wyłącznie odemnie. Zatem żyje normalnie, chodze do pracy i spotykam się ze znajomymi z atakami w tle...ale i z nową umiejętnością tłumienia ataków wyzbywania się ich. Jeżeli w człowieku jest chęć życia to pokona on przeciwności i będzie podnosił sie za każdym razem kiedy upadnie. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam ja mam taki problem który nęka mnie od dziecka. Mam 19 lat i mam paniczny lęk przed lekarzami, jak jestem u lekarza to strasznie wali mi serce a ciśnienie mam bardzo wysokie, dziś u kardiologa jak mnie badała lekarka powiedziala że ten lęk ma podłoże psychiczne i z czegoś to wynika...ogólnie w życiu nic takiego nie ma miejsca, tylko jak jestem u lekarza tak mam. Czy jest ktoś kto ma taki sam problem jak ja? :(
Odnośnik do komentarza
Witaj Mateoo. Moze gdy byłes dzieckiem ( a nie pamietasz tego) nauczyłes sie bac białych fartuchów, gdyz np.chodziłes na zastrzyki i Twoja podswiadomość ma uraz na ten temat.W składziku podświadomosci przechowujemy wszystkie nasze wyparte bolesne wspomnien ia, emocje w tym leki. Jeżeli na bieżąco nie opróżnmiamy tego składziku ( tak jak kosza w internecie), wtedy kosz sie wysypuje i lęki zalewają nas.Mysle, ze dzieki psychoterapii mozna Twój uraz ( cokolwiek go nie spowodowało( uzdrowic, dlatego poszukaj sobie jakiegos sensownego psychologa.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Mam na imię Dorota i obawiam się, ze własnie padłam ofiarą tego paskudztwa, jakim jest nerwica. Mniej więcej od roku, przestalam być sobą. BYlam rozdrazniona, płaksiwa, wybuchowa, wiecznie smutna i rozgoryczona. Przyczyniła sie do tego poniekad moja sytuacja rodiznna, znaczy stosunki z męzem, bezskuteczne poszukiwanie pracy, przebywanie po calych dniach z dziecmi - zwariowanymi blizniakami(ale to cala moja radosć). Od pewnego czasu zaczelam miewac zawroty i bole z tyłu glowy. Zaczelam doszukiwac sie chorob. Podstawowe badania wykazaly lekką niedoczynnośc tarczycy. Oczywiscie lekarz POZ uczepil sie tego jak rzep psiego ogona, ze to musi byc od tarczycy. I tak meczyłam sie pare miesiecy, sama ze sobą. POtem moje objawy się nasilily. Czeste bole z tyłu głowy, silniejsze zawroty głowy, sztywnienie karku, bóle kazdej czesci ciała. Brak siły, dretwienie rąk i nóg. Ataki dusznosci i paniki - umierałam juz ze sto razy. Ostatnio ubzdurałam sobie, ze mam guza w głowie. Czekam na wizyte u neurologa juz 3 tydzien - wiadomo NFZ nasz kochany. I chyba juz tak zaczelam *świrowac* ze moj organizm odmowil posluszenstwa. dwa dni temu dostalam ataku paniki, byla karetka i wstepna diagnoza - nerwica. dostalam cos na uspokojenie , nie chcialam isc do szpitala. Teraz biore leki uspokajajace i staram sie jakos wygrzebac z tego. Bo co bedzie jesli naprawde dopadnie mnei jakas choroba, inna niz nerwica - przegram, jestem bez szans. Szkoda tylko, ze nie mam oparcia w kims najblizszym, w mezu. Wogole mnie nie rozumie. Pozdrawiam Was wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Witam :) Mam pytanie, a mianowicie chodzi o psychoterapię. Mniej więcej wiem, dlaczego mam tę nerwicę, czemu uciekam i w choroby itd Chodze na terapię, ale to jest tylko taka rozmowa , dowiaduję sie o sobie i takie tam, ale jak to ma działac ? Jak powinna wyglądac terapia w nerwicy ? NIe widze żadnych efektów terapii.. Jest ciągle tak samo, czyli źleee
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×