Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Cieszę się Doro, że jest Ci lepiej. I bardzo gratuluję, że zaczęłaś ustawiać męża do pionu. Tak trzymaj, bo oni (mężowie, chłopacy, faceci) są także po to, aby być naszą podporą w trudnych chwilach. Ja też zawsze robiłam ten błąd, że *oszczędzałam* męża. A bo zmęczony, a bo nie wyspany, a bo on pracuje a ja nie, a bo niepotrzebnie zawracam mu głowę moimi problemami, itp. Ale w chwili gdy zaczęła się nerwica, zmieniłam to, bo on naprawdę jest mi potrzebny, aby było lepiej. I wiesz, on nawet cieszy się z tego, że chcę jego pomocy i wsparcia, bo może wykorzystać swoje silne męskie ramię :-) Tak, że trzymaj taki kurs! Ja ciągle czuję to moje serducho, żołądek czy co to jest. No ale staram się nie nakręcać. Oczywiście przeraził mnie post Fidela, potam zaaplikowałam sobie internetowe wiadomości o objawach zawału (i jak myślicie, że mi się nie zgodziły z moimi, to jesteście w błędzie ;-). No ale jakoś się trzymam. Pogadałam sobie z mamą na skypie i jakoś mi lżej na duszy (choć w klacie niestety nie :-(. Ale staram się być dobrej myśłi, nie nakręcać i wierzyć, że jutro będzie lepszy dzień. Jeszcze tu zaglądnę i napiszę, a Wy też piszcie. PAPA
Odnośnik do komentarza
To jeszcze ja, bo teraz przeczytałam, co Fidel napisał. No więc dzięki Ci za dobre słowa i chęć pomocy nam w tych trudnościach. Mam wiele racji w tym co napisałeś, bo najważniejsze jest o chorobach nie myśleć, bo wtedy będzie nam dużo lepiej. Jedynie nie zgodzę się co do *żalenia się na tym forum*. Bo widzisz, my tutaj nie tylko się żalimy. Jeśli mamy złe dni i jest taka potrzeba to oczywiście też, bo wsparcie innych daje nam siłę. Ale jak możesz zauważyć, to my staramy się odbiegać tu także od choroby i dzielić się swoim życiem, także prywatnym. Trafiliśmy tu połączeni jednym problemem i dlatego czujemy się ze sobą niejako związani. Staramy sie sobie pomagać. Wielu osobom to forum bardzo dużo daje, choć oprócz pisania tu żyją swoim normalnym życiem. Dlatego nie krytykuj tego, bo my się naprawdę dobrze czujemym w swoim towarzystwie. A i Ty przecież czasami tu zaglądasz :-) Pozdrawiam serdecznie!
Odnośnik do komentarza
No właśnie Fidel! Źle pojmujesz to nasze *żalenie się*. Widocznie mamy taką potrzebę i uwierz mi, gdybym nie czuła się od tego lepiej, to bym przestała. Wiem jak się czułam, gdy dusiłam wszystko w sobie w takich momentach, jak dziś. Kochany, a ja Cię źle zinterpretowałam ,kiedy pisałeś tu po raz pierwszy. Ty nie masz żadnej nerwicy lękowej i daj Ci Boże zebyś jej nie poznał do końca życia. Szczerze Ci tego życzę. Tak naprawdę nie masz bladego pojęcia co my przeżywamy naprawdę. Wcale nie wystarczy *lekko się przemóc*. Ale dzięki za otuchę mimo wszystko. Pisz czasem, ale stawiaj na pocieszanie nas. Może, jako student medycyny napiszesz czasem o jakichś nowinkach medycznych, które nam pomogą? Rzeczywiście weszłam przed chwilą na inne , sąsiednie forum - z dodatkowymi skurczami serca. Bo właśnie wydaje mi się, że ja coś takiego mam. I to chyba nie przeszkadza mi mieć przy okazji nerwicy lękowej, prawda? Przeczytałam tam m.in. że takim z dodatkowymi skurczami brakuje nie tylko magnezu (ten akurat spożywam), wtamin z grupy B(-,,-), ale jeszcze potasu i sodu. Trzeba by było zrobić badania na ich zawartość. Fidel, może wiesz jak? Z krwi? No i znowu ktoś radził, żeby zbadać poziom hormonów tarczycy.Czy to też robi się przez badanie krwi? Mała, jak tam? Trzymam za Ciebie kciuki. (za siebie nadal też:)Przypomnij, ile lat ma Twoja córa? Ja czasem bawię się z moim synkiem, jak mnie dopada, żeby odwrócić sobie uwagę. Może spróbuj? I uwierz, że nie masz żadnego zawału! Kobieto! Nie szukaj innych *uzdrawiających* stron. Zawsze będą Ci się zgadzać te objawy. Ja to wiele razy przerabiałam. Nie wiem, jak to działa, ale tak jest.Pa!
Odnośnik do komentarza
Zapomniałam napisać, że bardzo często mam tzw. drgania powiek lub innych fragmentów ciała. Czy mi się zdaje, czy to objaw niedoboru magnezu? Wobec tego czemu u mnie, skoro go spożywam w tabletach? Jak myślicie? Mała, stosuję się do Twojej prośby bym częściej dziś tu zaglądała, dlatego piszę jak nakręcona:)Ty też się nie krępuj!
Odnośnik do komentarza
Moje kochane dziewczeta Dopiero co wróciłam do domu i odrazu zajrzałam do was i sie bardzo zasmuciłam.Dora Mała przeciez wiecie ze to tylko te chore emocje.Wiem ze to jest okropne,przezywałam to dziesiatki razy ,latałam po nocach po ostrych dyzurach,wzywałam karetki pogotowia.zawsze kończyło sie na tym ze dostawałam ketonal i relanium w tyłek i oczywiście mijało.a tez był ból,lewy bark to jakby mi ktoś druta w środek wsadził aż po drętwienia całej ręki.Oczywiście za każdym razem byłam przekonana ze to zawał Dziewczynki porobiłyśmy sobie wiele badańi PRZECIEZ JESTEŚMY ZDROWE.Mi faktycznie wyszło ze mam tarczycę guzkowata i od tego mam pewnie takie jazdy,teraz juz dośc rzadko(ale jak juz kiedyś pisałam musiałam sie jednak troche przeleczyc)ale i tak musze pracowac nad soba.Takze słoneczka słuchajcie naszej kochanej madrej DArhmy.Ona wie co czujecie i wie co pisze.I jeszcze chciałabym wam polecic na te ataki lęku taki wyciąg z chmielu (moZe go juz przetestowałyście).Nie pamietam jego łacińskiej nazwy,ale mi bardzo pomagał.
Odnośnik do komentarza
To cały czas ja.ja zauwazyłam,ze ludzie którzy nie przeszli tego co my nie rozumieją tego co sie z nami dzieje.I nie mozna mieć do nich żalu,bo skąd maja to wiedziec.Tylko niestety czesto mylą lęk ze strachem, a przeciez to są dwa rózne pojęcia.Myśla ze się nad soba uzalamy itp.i to jest własnie dośc przykre.I wcale nieprawda zeby nie czytac róznych rzeczy o chorobie .A jak walczyc z wrogiem,jezeli sie go nie zna?Musze kończyc bo przyszła po mnie kolezanka ,bo idziemy na panienski,ale oczywiscie bede o Was myslała i jutro z rana odrazu do Was zajrze.trzymajcie sie dziewczynki.Jesteście zdrowe-wierzcie w to.I na zakonczenie słowa które mi powidział pewien lekarz na ostrym dyzurze:serce jak nawali to samo nie pusci,a skoro my zyjemy ztym nawet po kilka lat to znaczy ze serce mamy zdrowe tylko bardzo wrazliwe.Buziaki :)
Odnośnik do komentarza
Tzn żalenie w samym sensie bardzo dobra rzecz, ja moze dusiłęm za duzo w sobie i sie toche serce odezwało. Ale grunt żeby nie chodzić po innych stronach i nie czytać objawów bo wtedy sie je widzi u siebie a pamietajcie jedną rzecz: CZłOWIEK CZłOWIEKOWI NIE EJST RóWNY=CHOROBA CHOROBIE NIGDY NIE JEST RóWNA. Moje kochane okazy zdrowia...musze wam powiedzieć że jestem takim hipochondrykiem. Wierzcie ja was rozumiem to jest okropne kiedy mówi się o jakiejś chorobie a potem się to widzi u siebie a nawet czuje. Nawet jak wypisy w szpitalu robilem czy przepisywałem to połowe jush niby u siebie miałem:) ale to jest normalne!! Każda pielęgniarka i każdy lekarz ma to tylko z wiekiem się do tego przyzwyczaja. Ja wiem że to jest cięzkie. Najgorzej że albo mówią że jest wsyztsko dobrze a się człowiek nadal źle czuje. Ale tzn że jest dobrze:) wszystko ten stan lękowy. Nie bierzcie psychotropów. Módlcie się dużo. A tak wogóle jak usłyszę jakąs nowinę medyczną zaraz napisze na forum, będę starał się kierować na forum wielu specjalistów jeśli znajdą czas albo oni mi bedą przekazywać porady. Może zostanę kardiologiem ale to wiele przede mną. Będę was wspierał bo wiem co to znaczy lęk. Ale i sie modlił za nas wszytskich o zdrowie i spokój psychiczny.Pamietajcie nie czytajcie jush o zadnych objawach! Ja jade wypoczywać nad morze bo więcej zdrowia mi ono da niiedzenie w domu:)Szukajcie sobie non stop zajęcia i niczym się nie bójcie!! Bo to tylko złudzenie i niepotrzebne nerwy!!
Odnośnik do komentarza
Ech...Wpadłam w totalny dół... Mój mąż właśnie wyjechał na kolejną delegację. Popijam wino bo chyba bym świra dostała.. Powiedzcie-może ja powinnam jednak zacząć łykać ten fluanxol? Ryczę cały dzień,posprzątałam wszystko i normalnie nie wiem co ze sobą zrobić. Nie wspomnę o bólu głowy czy drętwieniu ręki ale dobrze że lęków nie mam chociaż. Wybaczcie że piszę tak nieskładnie (wiadomo-wino), ale pomyślałam że wyskrobie parę słów do Was i jakoś to z siebie zrzucę. Chciałam Was zapytać... Czy Wy (tak jak ja...) macie problem z wagą a raczej jej brakiem? Jestem chuda..Może nie przeraźliwie-ale chuda. Chciałabym przytyć ale nie wiem jak.. Jem normalnie... Co ja mam zrobic ze swoim życiem..? Jak tak dalej pójdzie zwariuje na bank... Czy ktoś miał tak jak ja...?
Odnośnik do komentarza
Doro, poziom potasu można zbadać z krwi. Jego niedobór powoduje częstoskurcze. Często za *wypłukiwanie* potasu z organizmu odpowiada właśnie zaburzona gospodarka hormonów tarczycy. Poziom hormonów tarczycy: TSH,FT3 i FT4 można również jak potas zbadać z krwi. Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Miniu, glowa do góry! Będzie dobrze. Dzięki za radę w sprawie potasu. A z wagą mam niestety odwrotny problem. Może objadaj się słodyczami, jak ja ,to przytyjesz, też jak ja:)Pozdrawiam jeszcze raz Was wszystkie, kochane(ni), już tu dziś nie zajrze. Mężuś wziął sobie do serca to, co mu mówiłam i nie śpi. Pa!
Odnośnik do komentarza
Witajcie Robaczki kochane:) Dharma powróciła z meczu! Było całkiem sympatycznie, ale jakoś nie mogłam skupić się na samej grze - tyle działo się wokół, Ech, ci kibice jechali po sobie, ze ho ho! Ale warto było pojechać, choć moi ziomkowie zza miedzy przegrali ten mecz i to na własnym boisku! Mała, gratuluję Wisła Kraków 1 oczko do przodu:)! Ja tam jestem raczej neutralnym kibicem, więc tak czy tak, jest mi wszystko jedno:) Wiecie, co mnie zdziwiło? Kiedy kupowaliśmy bilety okazało się, że wszystkie (ulgowe, normalne) są rzecz jasna w pomarańczowo-zielonych barwach Zagłębia Lubin. Ale, ale, drogie panie, to są bilety tylko dla mężczyzn. Kobiety mają fory na polskich stadionach. Dostają bilet jedynie za symboliczną złotówkę i do tego...w całkiem *dziewczyńskim* kolorze RóżOWYM!!! To się uśmiałam, sympatyczne, ale zabawne:) Tyle o meczu, zaliczyłam Orange ekstraklasę, więc jestem gość:P! Dziewczyny, bardzo dobrze, że utemperowałyście odrobinkę Fidela, a Fidelowi dziękuję za wyrozumiałość i wsparcie po natemperowaniu:)Bo nam potrzeba raczej przyjacielskiej, wirtualnej aczkolwie, ale jednak, dłoni, a nie rzetelnych medycznych faktów, które wręcz nakazują badać się pięć razy dziennie codziennie. Doro, pisałaś, ze masz dodatkowe skurcze serca (znam je dokładnie) i drga Ci powieka mimo zażywania magnezu. Skurcze mięśni są właśnie wywołane brakiem tego pierwiastka, tak jak uczucie niepokoju czy kołatania serca. Jedz nadal magnez z B6, ale polecam gorąco środek (pisałam już o nim) w postaci tabletek musujących, który nawadnia, mineralizuje, bo jest napojem elektrolitowym. LITORSAL firmy Zdrowit polecany zwłaszcza podczas wysiłku fizycznego lub upałów, kiedy tracimy dużo płynów i elektrolitów. Skład bardzo prosty: POTAS, SóD, glukoza, wit. C - wszystko dla dobrej pracy serca i mózgu. Bardzo sobie chwalę ten specyfik. 24 tabletki o przyjemnym cytrynowym smaku dostępne są w każdej aptece za okolo 15 zl. Polecam! Ja poczułam różnicę w pracy mojego serduszka. Podejrzewam, że brakowało mi właśnie potasu - maniakalnie pochłaniam ketchup, do wszystkiego i od zawsze, a pomidory to dość bogate źródło tego pierwiastka:) Doro, poziom potasu oraz hormonów tarczycowych bada się we krwi żylnej, także jest to tradycyjne badanie:) RENIU - dziękuję Ci pięknie za słowa uznania:), nie wiem, czym sobie na nie zasłużyłam, ale to bardzo miłe:) Ciesze się, ze mogę coś doradzić, pomóc. Kiedyś się dość mocno interesowałam medycyną (w końcu chciałam być lekarzem) i choć nie jestem żadnym znawcą tematu to coś nie coś pamiętam, a jak nie pamiętam to zaglądam do mądrych książek i sobie przypominam:)Reniu, zgadzam się z Tobą - i wszystkie o tym doskonale wiemy - ze jest olbrzymia różnica pomiędzy strachem a lękiem. Strach przychodzi, kiedy stajemy przed jakimś wyzwaniem (np egzaminem, rozmową o pracę itp), ale zazwyczaj po ustąpieniu zagrożenia, mija. Inaczej jest z lękiem - on przychodzi, kiedy chce, jest nieuzasadniony, bo często nie ma realnego zagrożenia i potrafi utrzymywać się naprawdę długo, siejąc spustoszenia = atak w naszych organizmach. Strach, moim zdaniem, to tylko chwilowa obrona naszego ciała, lęk to plątanina nadszrpniętych nerwów, nadwrażliwych emocji, przykrych doświadczeń, umiejscowiona gdzieś głęboko, głęboko w podświadomości. Wyłazi ta gangrena wszystkim zakamarkami i, jak wszyscy doskonale wiemy, nie tak łatwo daje się opanować. Ja też jestem zdania, ze - niech mówią, co chcą - należy rozpoznać wroga, aby z nim walczyć. Gdym nie znała mechanizmów nerwicy, nie poznała całego łańcuszka biochemicznych reakcji w moim mózgu, nie wiedziała, ze jest to reakcja układu nerwowego wegetatywnego, pewnie już dawno powiedziałabym sobie, ze mam zawał i w końcu na tę wyimaginowaną chorobę umarła. Albo, nawet jeśli oszczędziłabym sobie życia, to dostałabym choroby psychicznej. Bo, gdybym nie wiedziała, ze nerwica lękowa nie ma nic wspólnego ze schizofrenią powiedzmy, albo, gdybym nie wiedziała, że derealizacja jest zwykłym zjawiskiem towarzyszącym nerwicy(ale takim, które można zwalczyć przez zwykły olew, za przeproszeniem...), to pewnie straciłabym zmysły, nie rozumiejąc, co się ze mną dzieje. Dlaczego ludzie tak przekopują internet w poszukiwaniu odpowiedzi? Bo chcą wiedzieć, co im dolega, a kiedy jeszcze medycyna mówi *jest pan zdrowy jak ryba*, a ten pan nie jest w stanie podnieść szkalnki wody, to chyba naturalnym jest, ze szuka pomocy. Oczywiście we wszystkim zachowajmy zdrowy umiar - znajdujmy przyczyny, ale nie szukajmy tych przyczyn u siebie. Jestem jednak zdania, że wiedzieć znaczy rozumieć = pomagać sobie!Zmieniając temat.. Reniu, a jak tam wieczór panieński się udał? Poszalałaś? Czekamy na relację w wyprawy i zabawy:) MINIU - Skarbie, na mój nos, to Ty za mało do nas zaglądasz. Piszesz, że Twój mąż wyjechał. Wiem, jak jest Ci ciężko, bo kiedy mój nerzeczony wyjeżdżał czułam się równie fatalnie. Dlatego, zamiast pić wino w samotności i pogrążać się w odmętach rozpaczy, idź do przyjaciółki/koleżanki lub zaproś kogoś do siebie. Wybierzcie się na spacer, do kina, na lody/piwo, pogadajcie, pośmiejcie się, a będzie lepiej. Te kilka dni zleci naprawdę bardzo szybko, a Ty udowodnisz sobie, że - jak mówią słowa piosenki - *umiesz sama spędzać czas*. Pisząc sama mam na myśli bez męża. Wiem, ża łatwo się pisze, gorzej wykonać. Ale powiem Ci, że ja zaczęłam stosować tę zasadę z premedytacją. Stwierdziłam bowiem, że z miłości do mojego Marcina, w pewnien sposób uzależniłam się od niego, jak to się mówi - żyć bez niego nie umiem. A tak nie można, bo jakbyśmy nie kochali, jesteśmy przede wszystkim sobą. I znów odwołam się do piosenki *Bądź sobą. Nie Rysiem Ochuckim, nie Kubą Wojewódzkim i nie Majdanem, nie Dodą - bądź sobą i tylko sobą*:) Wiem, ze w tych słowach chodzi raczej o utożsamianie się z innymi, ale jakby zinterpretować to w troszkę inny sposób, to wyszłoby, że każdy z nas jest indywidualnością, jednostką wartościową, która potrafi kochać nie tylko innych, ale i siebie. Czasem warto posiedzieć z kimś mądrym - ze sobą, nawet w samotności. Ale kiedy ona zaczyna już doskwierać to mamy innych, których warto *wykorzystać*. Dlatego, Kotek, otrzyj łzy (napisałaś, ze płaczesz cały dzień), ładnie się ubierz i marsz na zakupy, do sklepu, mamy, taty, przyjaciółki - gdziekolwiek...Boli Ci głowa, bo płaczesz, drętwieje ręka, bo napinasz mięśnie, jesteś rozbita, bo rozpamiętujesz i uczyniłaś samą siebie bezradną. Ale bezradności można się oduczyć. Wszystkie negatywne myśli, które masz w głowie, zmień na pozytywne. Mówisz *nie wyjdę z domu, czuję się źle, nie wiem, ile jeszcze to wytrzymam*? Wstań i powiedz *Dam radę, nie poddam się, na przekór temu cholerstwu wyjdę z domu i zrobię coś dla siebie*. A motywacją niech będzie jakiś cel. Może zorganizuj miły wieczór na powrót męża i zajmij się jego przygotowaniem - pomyśl jak udekorujesz stół, jakie wybierzesz dodatki, jakie menu przygotujesz, zrób listę zakupów, zacznij pichcić, poszukaj ciekawych przepisów. I rozpieszczaj siebie. Szczerze mówiąc, zazdroszczę Ci tych problemów z niedowagą. Ja jestem z grupy tych, co to się wiecznie odchudzają. A taka kolacja we dwoje, będzie dodatkową możliwością przytycia kilku deko:)Nie martw się swoim wyglądem, mąż kocha Cię taką, jaką jesteś. A jeśli naprawdę jest Ci z tym źle, to - tak jak my, kobiety pulchne zajadamy tabletki, odżywki spalające tłuszcz - możesz zacząć spożywać odżywki w postaci pysznych kokatjlów, które zapewnią Ci przyrost masy. Jedz dużo białka i węglowodanów i wbrew pozorom - zapisz się na siłownię. Spożywając odżywki (jedz też dużo ryżu, bananów i mleka) i ćwicząc odpowiednio odbudujesz masę mięśniową. O wpływie całości na psychikę i samopoczucie chyba mówić nie muszę:) Także, zobacz ile jest możliwości. A ty jesteś w stanie dokonać tego wszystkiego! Plus i brawa za to, ze nie tknęłaś tabletek. Pigułki to ostateczność, a zanim podejmiesz decyzję o ich przyjęciu, upewnij się, ze zrobiłaś wszystko, aby sobie pomóc. Powodzenia! Trzymam kciuki!:)I pisz do nas częściej:) Kochane moje, jest prawie 15, a ja w piżamie jeszcze:)Zmykam coś z tym zrobić...Do później:) Buziaki dla wszystkich!
Odnośnik do komentarza
Witam moje drodie Panie i Panny Wieczór panieński był bardzo fajny.Nasmiałam się do łez, a miałam gadanie(nie zeby tam po dopalaczach:)tylko ja jestem wogóle gadatliwa osoba,a jeszcze jak do tego dojdzie dobre samopoczucie to takie głupotki mi trzymaja. takze wróciłam do domu ok 3-ciej.Teraz po obiadku troche by sie podrzemało oj podrzemało,ale Karolek w pracy wiec musze troche poopiekowac sie moimi robaczkami,Oj widzę ze dzisiaj robaczki na tapecie ha ha. Tak tak moje słoneczka nic nie przesadziłam w tym zebyscie słuchały Darhmy,która wydaje mi sie oswoiła sie z meczacym nas wrogiem,No moze barzdie trafne bedzie stwierdzenie chwyciła wroga za gardło, Dora mam nadzieje ze czas spedzony z męzem,podziałal niczym balsam na twoje skołatane nerwy i jestes moze w lepszej kondycji.I nie dajesz sie sie naszej *przyjaciółce* które imienia nie wymienie z czystej dla nie pogardy:)Ale zabrzmiało:)moze powinnam zająć sie pisaniem:)Np *Oda do nerwicy*Chyba ze stworzymy ja razem? Minia Darhma ma racje.Winko na zły nastrój nie jest rzecza zła,ale niekoniecznie skuteczna,Juz nie wspomne o ewentualnych zagrozeniach picia w sytuacji tzw doła.tak tak kochana trzeba magnezik potasik,kumpelke do pogadania,mogłaby przeciez w weekend nocowac u Ciebie skora mezulka nie ma.Zawsze w dwie osoby milej a i wino inaczej smakuje.Ja jeszcze ewentualnie na te twoje doły (jezeli trwaja przez dłuzszy czas)polecała lek ziołowy, byc moze Tobie znany Deprim.Moja kolezanka tez nie chciała brac innych specyfików i najpierw spróbowała łagodnie i pomodło Byc moze Tobie tez pomoze Tymbardzie jak piszesz nie masz leków,czyli jest lepiej niz myslisz.No i oczywiście zagładaj do Nas częscie i pisz o wszystkim (oczywiście według własnego uznania)co Ci przyjdzie do głowy.My nie zostawimy Cie samej A jak tam nasza Mała sie miewa.jakos jestem dziwnie spokojna ze dobrze.No to by było narazie na tyle.Biegne z dziewczynami na jakies lody, bo juz tu mnie ciagna od dziesieciu minut.Achch własnie Minia kochana na lody ,sa kaloryczne ale przy tym zdrowe.Do usłyszenia buziaki
Odnośnik do komentarza
Cześć Dziewczyny! Dziś lepiej, choć przyznam, że po wczorajszych *doznaniach* czuję się jeszcze nieswojo i wbrew sobie bacznie się obserwuję. Nasłuchuję tego serducha, jakby miało mi to w czymś pomóc.Ale lepiej, na pewno (może jednak nie będę chwalić dnia przed zachodem słońca). Dharma, dzięki za radę, jutro wybiorę się do apteki po ten Litorsal. Ja też rzeczywiście zużywam bardzo dużo ketchupu. A już frytek sobie bez niego nie wyobrażam. Widzę kochane dziewczynki,(Dharma i Renia) że obie macie bardzo dobre nastroje i naprawdę cieszę się razem z Wami. Aż miło poczytać, co tu piszecie, bo przez słowa przebija optymizm i wiara we własne możliwości, no i w ogóle tryskacie energią. To się da wyczuć. Tak trzymać! Mam nadzieję, że z Małą też już dobrze, odezwij się! A Minia? Jak się czujesz? Ja, dziewczyny pojechałam jednak dziś pod Kraków, do Ojcowa.Dopiero wróciłam. Wahałam się wczoraj, bo wiadomo - obawa, jak się będę czuć... Ale, można powiedzieć, wypchnęłam się z domu, trochę pomógł mi mąż (który dzielnie wczoraj dotrzymywał mi towarzystwa do 1.30, mimo że sen się dopominał swoich praw...), no i oczywiście jestem zadowolona. Zrobiliśmy sobie 10 - kilometrowy spacerek wśród pięknych jurajskich skałek i ogromnych bloków skalnych. Byłam tam już trzeci raz, ale urok wciąż ten sam. Naturalnie, że nic mi nie było:) Pozdrawiam i życzę miłego niedzielnego wieczorku.Pa!
Odnośnik do komentarza
No witam,witam...:) dzisiaj wzięłam sie w garść (*kroszeczke* :P)... Dharmo i cała Reszto! Dziękuję Wam bardzo za słowa otuchy.. To naprawdę daje wiele. Wiecie co? Może ja Wam trochę o sobie opowiem. Mieszkam w Szczecinie od dwóch lat. Nie mam tu nikogo bliskiego poza rodzicami męża którzy mieszkają ze mną w domku jednorodzinnym (oni na górze). Nie mam koleżanek,znajomych czy przyjaciółek. Mam tylko teściów i swoje roczne Maleństwo. Od czasu do czasu przychodzi też niania-młodziutka dziewczyna. Miewam chandry,bywam płaczliwa,nic mi się nie chce (typowa depresja) ale ogólnie jestem całkiem znośną dziewczyną. Miałam bardzo trudne dzieciństwo a na świecie nie mam nikogo poza mężem,synem i teściami. Nikogo. Myślę że po części właśnie to ma wpływ na mój stan psychiczny,lęki,nadwrażliwość na punkcie swoim i bliskich... Boję się gdziekolwiek sama wyjeżdżać,ograniczam się do wycieczek w okolicy domu (sam autem do sklepu),a dalej *na miasto* tylko z kimś. Mam dość takiej sytuacji. Nienawidzę siebie za to... Deprimu nie chcę brać bo fotouczula,a ja od czasu do czasu chodzę na solarium.. Dzisiaj byłam cały dzień z synem na ogródku (z rodzicami,znaczy teściami).Chcieli ze mną jechać na regaty (pewnie wiecie...)ale się wycofałam. Nie znają mojego problemu i zaczynam się zastanawiać czy czasem nie pogadać z nimi.. Są naprawdę wspaniałymi ludźmi. Ale wstydzę się tego co sie ze mną dzieje.... Cieszę się że chociaż znalazłam wirtualne koleżanki na dodatek znające od podszewki mój problem.. Dzięki za to że jesteście!
Odnośnik do komentarza
Czesc kolezanki moje drogie. Zyje i jest mi calkiem dobrze (tfuu, lepiej nie zapeszac ). Ale powiem Wam, ze przeszlam od wczoraj dluga droge. Po fatalnym dniu, wsluchiwaniu sie w siebie i ttch klopotach z sErcem (?) przyszedl wieczorny atak :( Mysle, ze to musialo tak być, bo choc bardzo sie staralam, to jednak podswiadomie strasznie sie nakrecilam tym zawalem i innymi takimi. No i trzesc zaczelam sie już przy usypianiu corci, ale jakos dotrwalam az zasnela. Ale potem zaczelam już na calego, wszystko sie we mnie trzeslo, bolalo, chodzilam od sciany do sciany, pobieglam do ubikacji i wiecie co?? Spojrzalam na przygotowane do ubrania ciuchy meza (bo mielismy gdzies sie wybrac jak mala zasnie) i powiedzialam POJDE!!! I naprawde zebralam sie, polazilismy ponad godzine po osiedlu, pogadalismy (takze o moich lekach i zlym samopoczuciu) i jakos sie powoli uspokajalam. Potem poszlismy do pubu, posiedzielismy wsrod rozbawionego towarzystwa, wypilam soczek (do alkoholu mam awersje, bo pierwszy atak mialam po lampce wina i wyladowalam w szpitalu i to nie było przyczyna oczywiście, ale awersja zostala :). Potem jeszcze polazilismy ciemna nocka, a po powrocie.... ech, dlugo jeszcze nie spalismy ;-). I tak udalo mi sie przejsc to swinstwo. Jestem z siebie bardzo dumna! Było już bardzo zle i udalo sie z tego zrobic dobrze :-) Wiem już ze można i nawet trzeba walczyc. Zdaje sobie sprawe z tego, ze czasem może to być okropnie trudne, ale trzeba probowac. Dzis wykorzystalismy ladnyny i cieply dzien (tak, tak nawet w Anglii sie zdazyl, co mnie zszokowalo) i caly dzien spedzilismy chodzac po rynku (ladny, polecam), polazilismy po sklepach (maz fundnal mi kurtke ;-) i było bardzo milo.Choc pewien niepokoj pozostal, ale może to tez napiecie przedmiesiaczkowe?? Bardzo Wam wszystkim dziekuje za mile slowa! Bardzo mi one pomagaja. Ciesze sie Dharmaze spedzilas wczoraj mily dzien! Zawsze to jakies nowe doswiadczenia ;-) Doro gratuluje, ze sie przemoglas i zrobilas sobie ta wyprawe. Wierze, ze było warto, a i humor jak widze (a raczej czytam:-) coraz lepszy. I oby nam dziewczyny ta tendencja zwyzkowa pozostala! Miniu zawzoruj sie na mnie! Uwierz, ze potrafisz sobie poradzic nawet jeśli wszystko wskazuje, ze jest inaczej. Ja już sprobowalam i wiem ze war o sie przemoc, bo to pomaga. I doradzam Ci porozmawiac z tesciami, skoro twierdzisz, ze sa Ci naprawde bliscy. Mysle, ze skoro mieszkacie razem, to będzie Ci lzej w trudnych chwilach, gdy będziesz mogla z nimi podzielic sie swoim problemem. A może wlasnie z tesciami będziesz mogla gdzies wyjsc, chociaz po sklepach pochodzic, wyjsc do restauracji, itp... I moja droga poszukaj w sasiedztwie jakiejs kolezanki w Twoim wieku, a może zagadniesz jakas mame spacerujac z dzieckiem w parku. Wyjdz do ludzi, otworz sie na nich, pierwsza szukaj kontaktu. Napewno znajdzie sie ktos, kto może stac sie biski, przyjacielem i pomoze w trudnych chwilach. No i masz na! A w zasadzie wszyscy mamy siebie :-) I tak optymistycznie koncze narazie, bo ide corcie zbierac do spania.Ale zajrze jeszcze! Caluski!
Odnośnik do komentarza
No kochane moje, aż miło popatrzeć jak ładnie się wspieramy:) Mała, jestem pełna podziwu, uznania i chylę czoło! Gratuluję! Ja też raz się w bardzo podobny sposób zbuntowałam. Zastosowałam dokładnie tę samą metodę. Mieliśmy gdzieś wyjść, mnie zaczęło brać, powiedziałam NIE TYM RAZEM, poszlismy do pubu, pogadałam z Marcinem (on bardzo mnie wspiera i mimo, że tego nie rozumie to rozumie:)) i jakoś doszłam do siebie. Najgorzej jest zostać w chwili ataku w miejscu, zatopić się w sobie i słuchać jak wszystko w środku się trzęsie, jak wali serce, jak krew pulsuje w skroniach a w żołądku szaleje sztorm. Nie ważne co, ale trzeba coś w tych momentach zrobić, bo kiedy się ruszamy, rozmawiamy nie nasłuchujemy tego, co się we wnętrzu dzieje. Moim zdaniem tylko w taki sposób można uniknąć nakręcania. Mała, bardzo Ci współczuję, ze w Twoim życiu ułożyło się nie tak jak chciałaś. Jestem pewna, że te wspomnienia z przeszłości sprawiły, że jesteś dziś tym, kim jesteś. Dlatego, Słoneczko nie możesz obwiniać siebie o to, nie możesz siebie nienawidzić!!! Dlaczego? Z prostej przyczyny - nie Ty jesteś katem, tylko ofiarą. Ofiarą nie wiem czego - przeszłości, nieszczęśliwego dzieciństwa, złych rodziców. Piszesz, że jesteś sama na świecie tzn, że oprócz teściów, męża i synka nie masz nikogo. Rozumiem, że w Twoim życiu wydarzyła się jakaś tragedia, ale nie Ty jesteś winna. Po prostu takie jest życie. Dlatego nie pogrążaj się, nie obniżaj własnej samooceny z powodu własnych ograniczeń. To tylko chwilowa niedyspozycja, którą sobie doskonale uświadamiasz, wiesz, co jest przyczyną Twoich problemów. Mała napisała już wszystko, co trzeba i ma rację! Wiem, że to nie łatwe, ale postaraj się znaleźć koleżankę. A na początek *koleżanki* zacznij szukać w najbliższej Ci osobie - teściowej. Piszesz, że to cudowni ludzie, zaufaj im. Kup ciasto, zaparz kawę, usiądź z mamą-teściową i porozmawiajcie od serca, jak kobiety. Opowiedz jej o swoich problemach. Na początek wyjdź z nią na spacerek po okolicy. Już nie będziesz musiała unikac przyjemności z obawy przed ich niewiedzą. Kiedy zacznie Cię dopadać powiesz, ze musisz usiąść, złapać głębszy oddech, uspokoić się. Myślę też, ze warto byłoby pokazać teściowej nawet tę stronę - aby zrozumiała, ze to nie jest tylko histeria i rozkapryszenie, tylko rzeczywista, coraz powszechniejsza choroba. Niestety ludzie nie mogą objąć nerwicy rozumem, a ona zbiera coraz większe żniwo. Myślę też, że masz depresję, bo jednak depresja a nerwica lękowa to dwie sprawy. U Ciebie połączyły się w jedno! Ale będziemy pracować nad tym. Dobrze, że otworzyłaś się przed nami i powiedziałaś parę słów o sobie. Widzisz zapewne, że od jakiegoś czasu zrobiło się tu bardzo rodzinnie, jedziemy na całego. I nie obchodzi mnie to, że może ktoś to przeczyta! Wasze (i moja zapewne...) historie są bardzo poruszające, a o nerwicy jako chorobie XXI wieku trzeba mówić głośno. My mamy do tego okazję tutaj. Dodam, że jesteśmy chyba kimś więcej niż tylko wirtualnymi koleżankami:) Jesteśmy babami z krwi i kości, tylko porozrzucanymi po całej Polsce, a połączył nas jeden wspólny problem. Pewnie kiedyś się spotkamy. Minia, do Szczecina z Gorzowa mam tylko 80 km! Wpadnę kiedyś do Ciebie na kawę:) Razem z Renią, bo ona mieszka w Poznaniu, więc przyjedzie do mnie i będzie w imię powiedzenia *Lecim na Szczecin* heheheh Będzie dobrze!Doro, bardzo dobrze, że wybrałaś się na skałki!Tak trzymać!A Mała chyba pójdzie dziś wcześniej spać po tej *nieprzespanej nocy*;) Uciekam, bo Miś mój do komputera chce zasiąść, ale jeszcze tu zajrzę:)
Odnośnik do komentarza
Dharmo moja droga, masz racje ide już do lozeczka :-) A czy będę spala, to sie zovaczy. Może jakis replay z *rozrywki* ;-) No bo nie da sie ukryc, ze *to* tez pomaga ;-) Ale zaczne od masazu, bo skorzystalam tez wczoraj z Twojej rady, żeby *sie masowac * i już to podzialalo rewelacyjnie. Ja chyba mam cos z kregoslupem, albo to te ciagle napiete miesnie. W kazdym razie chyba zrobie z tego wieczorny rytual :-) Ciekawe co Marcin na to ;-) Musze go czyms skusic :-) Dobra, koniec już z tym *swintuszeniem* ;-D Naprawde już ide. A i przepraszam za brak polskich liter, ale mój maz jest maniakiem komputerowym i znow pisze na palmtopie. Dobrej i spokojnej nocki sloneczka! A może Wy tez skuscie mezow/narzeczonych/ facetow ogolnie do masazu .... i nie tylko ;-) Caluski! pa
Odnośnik do komentarza
najgorsze są momenty,kiedy nic się nie dzieje złego i przychodzi nie wiadomo skąd paniczny strach,szum w uszach,duszność i myśl,że to już koniec.Leczę się od dwóch lat,na stałe przyjmuję Doxepin i od roku chodzę raz w tygodniu do psychoterapeuty.Zdecydowanie objawy się zmniejszyły,ale nie ustąpiły.Proponuję wszystkim psychoterapie indywidualne ,grupowe.Więcej pomagają niż leki.Pozdrawiam i życzę wszystkim coraz lepszego samopoczucia.Sama żyję nadzieją,że to kiedyś ustąpi.
Odnośnik do komentarza
Mała, ja też mam już na dziś zamówiony masaż:) Ostatnio jak mnie mój Marcin wymasował to spałam do 11 i obudzić się nie mogłam. Aż żal pomyśleć, że już niedługo skończy się to słodkie lenistwo. 20.08 zaczynam nową pracę. Będzie to na pewno nieco stresujący czas, bo będę się przeprowadzać do nowego mieszkania, wyjeżdżać z domu, znów mieć obowiązki. Ale jakoś jestem otwarta na *nowe*, dziwi mnie to bardzo pozytywnie:) Miłej nocki, Robaczki, miłego masowania, przytulania a jutro pogodnego, spokojnego, pełnego optymizmu dzionka. Buziaki:)
Odnośnik do komentarza
dzien dobry ja gdy miewam ataki leku paniki[srednio 3 w tygodniu]najczesciej w nocy polaczone z szybkim biciem serca i nadwrazliwoscia na dzwieki biore worek foliowy i miarwo oddycham do niego wpuszczajac powietrze i je z powrotem wdychajac tak doradzil mi lekarz pogotowia bo miarowy rytm oddechow wycisza a przy ataku paniki dochodzi do hiperwentylacji tzn mamy za duzo tlenu a za malo 2tlenku wegla 5 do 10 min i jest naprawde dobrze polecam!pzdr
Odnośnik do komentarza
Hej! Ja właśnie zostałam sama w domu z dzieckiem.... Jestem troszkę niespokojna ale próbuję znaleźć sobie jakieś zajęcia...Dom wysprzątany więc chyba zrobię tacie niespodziankę i wezmę się za garaż........... Mały śpi.. O tej torebce (czy to papierowa czy foliowa) też słyszałam od kardiologa-i widziałam bo jest to dość powszechny sposób pokazywany na amerykańskich filmach podczas *ataku paniki* :D Dharmo! Oddaj mi te zbędne kilo,jak chcesz to dopłacę :P A propo odżywek,mąż zanim wyjechał kupił mi takową,w czwartek przyjedzie świetny przyrząd do ćwiczeń i ja pod koniec tygodnia wypowiem wojnę mojemu braku kilogramów. Na dzień dzisiejszy moja waga przy wzroście 168 mieści się w granicach 51-52 kg w porywach (od dwóch dni 53 kg!). Dziewczyny! Mnie to na razie tylko pies może pomasować,a niestety jak przyjeżdża mąż to nie jestem skora do masaży etc. Kiedy mi to minie???? :( Gdybyście kochane były przelotem w Szczecinie-serdecznie zapraszam :)..nie tylko na kawkę..! Dobra lezę sprzątać ten garaż zanim mnie jakieś myśli dopadną. Aaaaaaaa.. podobno Presen ma taki sam skład jak Deprim tyle że jest bez tego cholernego dziurawca.. Znacie Persen? Może zaczne od niego.....? Serdecznie Was pozdrawiam,miłego dnia życzę,zajrzę wieczorkiem.
Odnośnik do komentarza
Gość Celestyna
Hej dziewczyny.Jestem dzisiaj pierwszy dzień sama w domu. Syn pojechał do szkoły, mąż do pracy a ja sama. Juz wczoraj myślałam o tym cały dzień i oczywiście nakręcałam się co by było gdyby?Zchrzaniłam sobie całą niedzielę a byliśmy całą rodzinką nad cudownym jeziorem.Słońce, plaża itd a ja oczywiście w swoim mózgu ze swoimi myślami.I wiecie co, nie daje się.Ja zupełnie dobrze się czuję i czym dłużej trwa ten czas samotności w domu tym bardziej jestem zadowolona sama z siebie. Oczywiście cały czas coś robię,sprzątam,gotuję dużo piję napojów bo jest gorąco i jest naprawdę dobrze.Nawet nie myślę często o tym że jestem sama.Jeszcze teraz jak sobie poczytałam Wasze liściki to jest naprawdę fajnie.My naprawdę jesteśmy silne babki.Dharma ma naprawdę w sobie tak dużo optymizmu w sobie że aż jej tego zazdroszczę.Mam nadzieję że też się tego nauczę i zacznę patrzeć inaczej na mój nowy świat.A z lękiem będę się świadomie konfrontować.Muszę się też pochwalić że trochę pozbyłam się despersonizacji, bo faktycznie mniej o tym myślę. Ja też dostałam taką poradę od mojej psychoterapeutki, aby w stanie ataku paniki, wdychać wydychany przez siebie dwutlenek węgla, ale to musi być torba papierowa, broń boże foliowa.Próbowałam to robic ale w tej panice wydawało mi się że mam straszne zawroty głowy oddychając w ten sposób, więc spasowałam.Zazdroszczę Wam że możecie się napić winka czy też piwa.Ja czasami też mam taką ochotę,no ale nie stety nie mogę sobie na to pozwolić, bo niestety ja jestem uzależniona od leków.Dlatego dziewczyny walczcie Persenem, meliską czy też innymi łagodnymi specyfikami.Nie bierzcie psychotropów, bo póżniej jest jeszcze gorszy koszmar.Jedzcie słodycze (ja ich nie znoszę)żeby Wam glukozy nie brakowało, bo to też powoduje palpitacje serca.Ja tak często mam ale tylko dlatego że właśnie mam za mało cukru we krwi.Wtedy szybciutko szklanka ciepłej wody i parę łyżek cukru i za chwilę mam spokój.Moja psychoterapeutka powiedziała mi też że w szpitalach po ataku paniki podaja w pierszej kolejności glukozę.Kazała mi zjadać przynajmniej pół tabliczki czekolady jak będę czuła że mnie bieże.Ale ja naprawdę nie znoszę słodyczy i często wymiotowałam po zjedzeniu jej, więc sobie odpuściłam, zostałam przy słodkiej wodzie (zresztą szybciej wchodzi w krew).Dharma w tym tygodniu napewno zadzwonię do Ciebie.Dziś jestem podłaczona do aparatu badającego serce, ale jakoś nie kołacze - to dobrze.Bardzo bym chciała żebyśmy kiedyś tak mogły się spotkać - wszystkie jak tu jesteśmy.Kto wie może kiedyś do tego dojdzie.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×