Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie wszystkich, dawno mnie tu nie było ponieważ anafranil 75 postawił mnie na nogi czułam się poprostu extra na 95 zapomniałam że mam nerwicę lękową, ale teraz znowu powrót. Powiedzcie mi czy mieliscie takie myśli iż boje się że mogę komuś coś zrobić, kiedy widzę nóż boję się go za każdym razem kiedy trzymam go w ręce boję się że za chwilę mogę nie zapanować nad sobą i zadżgam nim swojego synka , męża a teraz malutką kotkę którą dostałam, są to dla mnie najważniejsze osoby w życiu i nie wyobrazam sobie aby stała im się krzywda , zastanawiam się w tych myślach co by było gdybym tak zrobiła, a przecież wiem że to by była tragedia, boję się..... Akiedy znowu widzę sznurek, nawet króciutki malutki to boję się abym się na nim nie powiesiła z tefo wszystkiego , teraz mam tylko takie natrętne myśli i nie wiem co robić. pomóżcie
Odnośnik do komentarza
wiesz brałam go jakieś 5 miesięcy apóżniej już nie brałam wcale albo jak mnie coś dopadło to pół dawki , a 7 miesięcy miałam spokój , wręcz super, a tweraz to, też mam zamiar za niedługo postarać się o drugiego dzidziusia ale narazie muszę całkiem się wyleczyć ponieważ dwa lata temu byłam w ciąży i zażywałam leki jednoczesnie bo nie wiedziałam iż jestem w tej ciązy i nastąpiły problemy, byłam na podtrzymaniu ale i tak się nie udało straciłam dziecko i dlatego teraz się boję ,,najlepiej skonsultuj to z lekarzem
Odnośnik do komentarza
Witam bulawka. Dziękuję za zainteresowanie. To że jest to nerwica to to pewne.Byliśmy u psychiatry, psychologa, na gadaniu krwi,rezonansie głowy...Psycholog i leki pomagają ale na jakiś czas.Ostatnio trwało to od września do kwietnia a później było trochę lepiej.Boję się ze choroba znów nadchodzi.Osoby chorej na nerwicę pewnie nikt inny nie zrozumie chociaż staram się jak mogę.Mam nadzieję że nie będzie tak źle jak ostatnio. Życzę dużo zdrowia i pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Bogdan107, z tego co wyczytalam, to wasz obecny lekarz z JJ Caprikorn, nie jest specjalistycznym lekarzem. Nie wiem, ale cos mi podpowiada, ze powinniscie sie zwrocic do kardiologa. Znalazlam tez inny ciekawy i bardzo przydatny link: http://www.kardioserwis.pl/ Nie mozna wszystkiego zrzucac na nerwice, bo czesto jest tak, ze choroby fizyczne wywoluja stany lekowe i nerwicowe. W dalszym ciagu uwazam, ze nadmieniony lekarz przeciaga strune i ze po 6 wizytach jest on zobowiazany wyjsc z czyms konkretnym np. diagnosa. Jesli nie jest w stanie tego zrobic, to nie ma na co czekac i musicie po prostu zmienic lekarza, ale na specialiste - kardiologa. Jesli zona ma zaburzenia z tarczyca to rzec jasna, ze odbija to sie na pracy serca. Powodzenia
Odnośnik do komentarza
Chyba pogoda i jesień ma też wpływ na sampoczucie w nerwicy bo ja czuję się fatalnie:( Cały czas tak jakbym czekała na atak i już mnie dziś wzięło na pare sekund ale jakoś odeszło a już mi się nogi ugięły i myślałam że to koniec...!!!! Dlaczego się tak dzieje zażywam leki i dalej to jest.Za tydzień wyjeżdzam i ja niewiem jak ja zniose 3 tyg w obcym państwie bez moich lekarzy i pogotowia w pobliżu,Umówiłam się na czwartek na wizyte u psychiatry zobaczymy czy coś mi pomoże.Jezu dobija mnie to dlaczego nie mogę normalnie żyć!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Pisze poraz pierwszy ale czytam to forum prawie codziennie. Musze na początku wyznać że samo czytanie tego co tu piszecie podnosi na duchu i dodaje chęci do pokonywania kolejnych koszmarnych dni. Mam podobny problem do kiki konkretnie z ciśnieniem biore lek mirtamerck i lekarze psychiatrzy twierdzą że ten lek nie podnosi ćiśnienie ale ja odkoąd go biore mam bardzo oporne ciśnienie 160-180/100-120 po captoprilu spada ale zaraz wraca. wcześniej brałem pramolan i nie miałem takich problemów w związku z czym mam pytanie czy ktokolwiek miał podobny problem lub czy jest to możliwe że lek teoretycznie uspakajający podnosi ciśnienie? teoretycznie ponieważ na mnie on działa wręcz odwrotnie i czuje się po nim koszmarnie. Lekarze mówią że to trzeba przeczekać bo te ciśnienie to moje emocje a niepokuj i leki przejdą po dłuższym braniu. Boje się że po dłuższym braniu wyląduje na neurologi z wylewem pozdrawiam wszystkich nerwusków i z góry bardzo dziękuje za porady i odpowiedzi
Odnośnik do komentarza
Hej dziewczyny !! Kiki i Bulawka dzięki za odpowiedź , jak się dziś czujecie ? bo ja nieźle choć cały czas jak głupia mierze ciśnienie a szczególnie jak mnie złapie ból w tyle głowy - taki dziwny ucisk i mrowienie , oczywiście od razu się boję że to od wysokiego ciśnienia i uruchamiam w ruch ciśnieniomierz i zazwyczaj ciśnienie jest podwyższone np dziś miałam 150/94 mierze za 5 minut i jest 134/80 i jak tu nie zgłupieć , sama nie wiem co mam o tym myśleć . Z tym ciśnieniem to mam fioła od 2 tygodni jak byłam u irydologa i mi powiedział że jestem nadciśnieniowa a poźniej że mam powiększoną lewą komore serca . Wystraszyłam się bardzo tym bardziej że się boję zawału i wylewu a on uderzył w mój czuły punkt a najlepsze jest to że co rok odwiedzam kardiologa i robie ukg serca i nic tam szczególnego mi nie wykryli za wyjątkiem małej fali zwrotnek , która jak stwierdził kardiog jest niegroźna . Ostatni raz byłam na ukg w maju a tu we wrześniu mi irydolog mówi takie coś . Co o tym wszystkim sądzicie?
Odnośnik do komentarza
Hmmm Gosik72 z tym ciśnieniem to tak właśnie jest dlatego nie mierzy się często,najlepiej by było jakbyś poprosiła kardiologa o holter ciśnieniowy na 24 h czyli całą dobe mierzy ciśnienie i lekarz widzi co i jak.Ja to miałam i stwierdziła kardiolog ż emam pierwotne nadciśnienie i biore lek betalog zok 100 pół tabletki i narazie jet ok chyba że dostane ataku to wtedy wiadomo że mi skoczy ale nie większe niż 160/100 i po captoprilu spada.Wiesz ekg to jest najprostsze badanie nie za dużo na nim wychodzi poproś o echo serca i ekg wysiłkowe a wtedy będziesz miała pewność że masz zdrowe serducho:) Niewiem skąd jesteś bo w Krakowie jest Amicor centrum kardiologiczne i tam są dobrzy kardiolodzy.Nie myślmy nawet o wylewie jesteśmy znerwicowane i to wszystko!!!!pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
monsterek lek promolan nie powiniem Ci podnosić ciśnienia może to skutki uboczne i organizm musi się przyzwyczaić do tego leku,ale jeśli to się bedzie utrzymywać to ić i niech zmienią Ci leki bo nie każdy lek działa na każdego dobrze tzn każdy organizm jest inny.Dobór leku jest trudny i czasem poprostu lekarze eksperymentują na nas.Ale też polecam holter ciśnieniowy żebyś wiedział czy wogóle masz jakiś problem z ciśnieniem!pozdrawiam jesteś facetem musisz być twardy!!!
Odnośnik do komentarza
:o) , czesc Z tymi skokami cisnienia przy lekach to chyba jednak normalne. Nigdy wczesniej nie mierzylam sobie cisnienia podczas ataku. Pierwszy raz zmierzylam je wlasnie podczas ostatniego ataku i krotko po. Wynik byl taki sam jak u ciebie Gosik72, tzn. po 5 minutach zaczelo ono spadac i po jakis 15 powrocilo do normy. Ja tez mam takie dziwne uciski, raz za uchem, raz nad okiem i z tylu glowy albo w skroni. Ale cos wam powiem, ja zaczelam wczuwac sie w te uciski i stwierdzam, ze sa one powierzchniowe, tak jakby nie w samym mozgu, ale pod czaszka. Na tej podstawie wnioskuje, ze te uciski nie sa grozne. Caly mozg jest przeciez ukrwiony i unerwiony i podczas wzrostu cisnienia wzrasta troszke jego objetosc, dlatego czuje sie ten ucisk. Prawie kazdy ma inna forme czaszki stad jedni odczuwaja bol z tylu glowy a inni na jej czubku. Jedni maja plaska glowy a inni okragla i to chyba tez ma wplyw na umiejscowienie bolu. W kazdym badz razie zauwazcie, ze przy konkretnym bolu glowy, odczucie bolu jest zupelnie inne niz to podczas ataku. Jesli chodzi o moje samopoczucie to czuje sie bardzo dobrze. W sumie jestem dziwnie spokojna biorac pod uwage wszystkie moje inne problemy :))) / :((((( ktore „urozmaicaja” mi obecnie codziennosc. No coz..., ale mam nadzieje, ze wyjde z tego wszystkiego na prosto. Najwazniejsze, ze moj stan depresyjny po smierci mamy mi przeszedl, widze to tez po wlosach, ktore w dalszym ciagu wypadaja, ale juz nie garsciami. p.s. kupilam z Polski przez internet 3 ksiazki Doroty Terakowskiej i nie moge sie ich juz doczekac. Znacie te pisarke? Ja sama nigdy o niej nie slyszalam, ale buszujac po internetowych ksiegarniach znalazlam link o niej. Zafascynowala mnie ta kobieta i jej tworczosc. Niestety zmarla w 2004 :( http://terakowska.wydawnictwoliterackie.pl/index.php
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich :-) Moze ktos z Was pamieta jak czasami opisywalam swoja nerwice, ktora zaczela soe jeszcze nie tak dawno. Polaczona jest z silna agorafobia, ktora zrodzila sie na bazie tej nerwicy. Wyobrazcie sobie, ze po ponad miesiecznej przerwie wrocilam do pracy i ciagle prosilam kogos aby mnie podwiozl, bo nie bylamn w stanie przejechac przez miasto zmieniajac 2 autobusy. Dzisiaj powiedzialam sobie, ze musze sprobowac bo oplacanie znajomych kosztowalo mnie prawie tyle co taxowki, a na to mnie niestety nie stac. Wzielam sie w garsc i wyszlam. Zaczelam zajmowac swoj umysl zupelnie czyms innym, rzeczami, sytuacjami, ktore obserwowalam po drodze w autobusie. Nie bylo latwo, bo zapomnialam dodac, ze schodze z antydepresantow, mimo ze niedawno je zaczelam ale stwierdzilam, ze za bardzo mnie oglupiaja. Mialam dzis atak w drodze ale nie byl tak silny bo go zbagatelizowalam :-) Czuje sie cudownie i oby tak zostalo. Po drodze, przy zmianie autobusow tak bardzo zapragnelam wejsc do sklepu i zrobilam to. Bylo naprawde ciezko ale tak strasznie chcialam pochodzic tak jak kiedys i poogladac wystawy sklepowe, poczuc sie wolna a nie zniewolona i zamknieta w domu. Zrobilam to. Kiedy dotarlam do pracy bylam zupelnie wykonczona wiec usiadlam na chwile, wypilam melise i zajelam sie obowiazkami. Powrot wieczorem byl sama przyjemnoscia :-) Jutro kolejna wyprawa. Wiem, ze nie bedzie latwo ale nie poddam sie! :-) Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Oli31, ciesze sie, ze widzisz sama swoje postepy, bo to jest wlasnie sedno sprawy, aby samemu je dostrzec. Polecam tez duza parasolke, taka o ktora bedziesz mogla sie oprzec. Dla mnie byla to bardzo duza pomoc-czulam sie pewniej. I nie zapomnij o najwazniejszym, ze w razie czego zawsze mozesz poprosic kogos obcego o pomoc, gdy nagle poczujesz ze nie mozesz ruszyc sie z miejsca, albo przejsc ani kroku. Bedac w Polsce, krotko przed smiercia mamy postanowilam pojsc dlugi spacer. W polowie drogi do miasta dostalam poteznego ataku, ale takiego, ze nie moglam ustac na nogach. Ledwo doszlam do malego sklepiku i powiedzialam sprzedawczyni jak sie paskudnie czuje. Kobieta wystawila mi krzeselko na zewnatrz i zrobila herbatke. Tak siedzialam ze 20 minut, oddalam kubeczek, podziekowalam za pomoc i poszlam dalej. Nie minelo pol godziny i przed samym skrzyzowaniem zmow atak. Obok mnie stala mloda dziewczyna. Przeprosilam ja i poprosilam aby szla przy mnie bo balam sie ze zemdleje. Nie tylko pomogla mi przejsc przez skrzyzowanie, ale poszla ze mna dalej na krotki spacer podczas ktorego opisalam jej moja chorobe. Ja, tak samo jak ty czulam sie niekiedy zobowiazana do rewanzu w stosunku do znajomych, ktorzy pomogli mi w ten czy w inny sposob i moze wlasnie dlatego najmilej wspominam bezintersowne i obce mi osoby, ktore nie oczekujac nic w zamian byly w stanie poswiecic pare minut swojego czasu. Ludzie czesto szukaja tego tajemniczego sekretu w zyciu, a ktory jest przeciez niczym innym niz bezinteresownoscia. Dobrej nocki wszystkim :o)
Odnośnik do komentarza
Wiecie też miałam problemy z autobanami.Dostałam kiedyś maksymalnego ataku w ciasnym busiku.Cudem dotarłam do drzwi.Na przystanku dwie starsze panie widząc mój stan,podeszły i zapytały co się dzieje.Jak powiedziałm w czym rzecz, kobiety zajęły się mną tak profesjonalnie,że oniemiałam.Wiedziały np.: że w takich sytuacjach spada poziom cukru,więc wnuczek jednej z pań non stop częstował mnie cukierkami.Panie zaś kazały mi pochylić się i brać głebokie wdechy.I wiecie to pomogło!Dwie całkiem obce kobiety (wraz z wnuczkiem) postawiły mnie na nogi.Także Kiki ma rację.Ludzie z ulicy naprawdę reagują i pomagają.Jednak po tej akcji nie wsiadałam do autobusów przez ponad 1 rok czasu,ale ostatnio znów nimi jeżdżę. Co do ciśnienia to ludzie wyrzućcie ciśnieniomierze!!!Chyba,że macie rzeczywiste problemy z sercem.Ja w momencie ataku miałam raz 160/100 i puls przekaraczający setkę (zmierzyli mi w szpitalu).Potem ciągle sprawdzałam puls.Zarzuciłam ten pomysł,bo sama się nakręcałam tymi ciśnieniami i pulsami. Mam też dwie uwagi.Pierwsza dotyczy pramolanu.To jest lek starej generacji,po którym ludzie dość często źle się czują i proponuję uważać jak ktoś ma dolegliwości naczyniowo-sercowe.Jest tyle dobrych antydepresantów,że pramolan można sobie naprawdę darować. Druga: czytam tutaj dużo o stosowaniu ziół.Nie mam nic przeciwko,ale pamiętajcie,że stosowanie ziół w trakcie leczenia preperatami psychotropowymi nie jest wskazane,np.: jednoczesne stosowanie dziurawca i antydepresantów z grupy SSRI takich,jak fluoksetyna,setaloft i inne. Także uważajcie z ziołami,zwłaszcza jak bierzecie benzodiazepniny np:afobamy,xanaxy,diazepamy.
Odnośnik do komentarza
Bogdanie! Kiki opisała już słuszne sugestie dla ciebie.Ja dodałabym kwestię hormonalną z obszaru tarczycy.Zaburzenia depresyjne mogą być efektem nieprawidłowej pracy tarczycy.I napiszę jeszcze jedno: lekarz wskazał na chorobę z autoagresji (mam na myśli stwierdzenie, że *organizm unzaje tarczycę za wroga i sam ją niszczy*).Choroby z autoagresjii są dziś coraz częstszym zjawiskiem zwłaszcza u kobiet.Przyczyną jest to,że organizm jest *znudzony* tzn.stosując regularnie środki,które mają zapobiegać chorobom,czyli wspierać układ odpornościowy,sprawiamy,że system immunologiczny zaczyna szukać sposobu,aby zużyć swój arsenał i zaatakować jakiegoś wirusa czy bateryjkę.Jeżeli nic takiego w organiźmie nie znajdzie,zaczyna atakować sam organizm w tym bardzo często tarczycę i stawy. Podsumowując: może się okazać,że problem twojej małżonki jest czysto fizjologiczny i nie ma żadnego związku ze sferą emocjonalną.Dlatego trzeba przeanalizować wszystkie opcje. Pozdrawiam Was Drodzy Forumowicze Marta
Odnośnik do komentarza
Bulawka problem polega na tym ze to właśnie po pramolanie nic mi nie jest, tylko jakby się wypalił w moim organizmie, dlatego zmienili mi go na mirtamerck, po którym mam oporne ciśnienie przynajmniej tak myśle że to po nim. Co do holtera to już miałem dwa, zestaw badań na oddziale hipertensiologi i endokrynologi i wszystko ok, poza dwoma gózkami na tarczycy które, jak twierdzą lekarze nie mają na to wpływu. Staram się być twardy ale jakoś zawsze mnie coś złamie i to jest najgorsze jak niemoge sobie z tym poradzić.Na szczeście jesteście wy i zawsze coś doradzicie za co wielkie dzięki. Pozdrowionka !!!
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich! Byłam dziś u swojego psychiatry opowiedziałam jej o tym ż dalej mnie męczą ataki i te cholerne lęki i że w poniedziałek jade do Wiednia i bardzo się tago boję.Cóż powiedziała że mam wybór albo zamknąć się w domu i nigdzie nie wychodzić albo wyjść z założenia że dam sobie rade że jade się zrelaksować! Ciężko mi jest to wdrążyć w życie wiadomo nie chcę siedzieć w domu bo mam małe dziecko i nie mogę tak żyć ale naprawde się boję.Zażywam coaxil podobno doskonały lek i najbezpieczniejszy,napewno mi pomaga ale lęk i tak od czasu do czasu jest! Skąd biorą sie te lęki i dlaczego wtedy nam się wydaję że to koniec skąd mam wiedzieć że właśnie nie przechodzę zawału albo wylewu itp.....Kurcze co zrobić by się tego pozbyć żeby żyć normalnie i nie martwić się tym że coś mi się może stać.Help pozdrawiam was
Odnośnik do komentarza
Witam ; )! Dawno mnie Tu nie było . Wiecie Szkoła... W ogóle postanowiłam sobie, że nie będę się zwalniała z lekcji gdy mnie jakiś lęk dopadnie. Zaawsze gdy był lęk zaraz lądowałam u higienistki i telefon do mamy , bo w domu czułam sie bezpieczniej chociaż też się bałam . No i teraz gdy tylko lęk mnie dopadnie podczas lekcji staram się to ignorować miec to poprostu gdzieś . Nie powiem jest ciężko, ale radze sobie ! Myślice że to jakiś krok do przodu. ??? Najbardziej co mi teraz dokucza to taki objaw chodźbym była pijana .. nie moge utrzymac równowagi . Czuje , że jak stoje to się kołysze ;// Miał ktoś z was takie dziwne objawy . ? I tak samo oczy mi lataja na każde strony ;/ Już nawet kumple z kl. co ja tymi oczami tak *popieprzam* Zignorowałm to i poiwiedziałam że tak mam i już :p Ale w sumie przejęłam się tym :| Gdyby własnie nie to , że dziwnie mi się z moich oczęt patrzy to bylo by spoko , ale to jest takie uciązliwe że niewiem nie idzie tego opanować w ogole. Nie moge skupić się na patrzeniu w jedno miejsce ... tak dziwnie oczy mi latają . Nie potrafie nawet tego zbyt opisać. Tak samo nie potrafie się koncentrować, skupiać i odbija się to na moich ocenach .;/ A Wszystko przez te uczucie chodźbym pijana była i przez te OCZY ;/ Kurczę jak sobie mam z tym radzić ;(? ZNacie jakies sposoby , ze wyszliście z tego ?
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich :-) Oli, ja mialam dokladnie tak samo i czasami nadal miewam. Czasami to wydaje mi sie, ze jestem kompletnie pijana, chociaz nigdy nie bylam. Podobnie jak Ty, zle sie z tym czula ale wszystko minelo, kiedy zaczelam odwracac uwage czyms innym. Zaczelam myslec sobie o moim ulubionym miejscu w gorach, wakacjach z coreczka. Wiem, ze w szkole to trudne ale czasami warto sprobowac. W moim przypadku nerwica zaczela troche odpuszczac odkad zaczelam pracowac nad soba. Wiem, jakie to ciezkie. Wydawalo mi sie, ze wiecej atakow nie bede w stanie zniesc ale jakos malymi kroczkami ide do przodu, chociaz biore poid uwage fakt, ze moze pojawic sie drobne niepowodzenie. Najwazniejsze, to sie nie poddawac. Mozna stracic *bitwe* z nerwica ale to nie oznacza, ze cala *wojna* jest przegrana :-) Powodzenia ps. Dodam, ze w moim przypadku najbardziej trudna okazala sie agorafobia, ktora zrodzila sie na bazie nerwicy.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkic sedecznie . czya to forum od dawna ,choc mialam male przerwy. sama dawno na nim pislam ale pod innym nikiem .Mam pyanie do KIKI ponieważ bardzo mi sie podobają twoje posty i wydaja mi sie bardzo sensowne i spkojne a nawet momentami smieszne ,choc wiem że wszystkim ty malo jest do smiechu. Co wcale nie oznacza że nikt z forumowiczów nie bedzie mi mog pomóc. Otoż na nerwice choruje juz prawie 16 lat ,ale były i depresja i inne przypadlosci ,co nie twierdze że niemaiłam wsapnialych chwil w moim zakichanym zyciu. od 2007 roku znowu jetesmy razem ja i ona po moich boesnych i traumatcznych przrezyciach,i tu mam pyanie ?w zyciu radze sobie całkiem niezle nie mam prolemów z byciem sam w domu z wychodzeniem robieniem zakupów a nawe je lubie .Rano biore leki ale od dwoch miesięcy postanowiłam ostawic popołudniową dawke poniewaz uznałam że juz czas i sama poczułam że jej nie potrzebuje ,poszło gładko.Przestałam byc ospała i nie pzresypiałam już calego po poludnia zaczełam myslec jasno i wsztysko jakby zaczeło wracac do normy .Humor odzyskalam na dobre .Ale no wlasnie jest ale ,pojawily sie problemy z przełykaniem obojetne ,czy to slina czy pokarm,do tego doszedł odruch wymiotny bez powodu.Przy zasypianiu mam uczucie jakby mi waż pełzał od przełyku do zoładka i zrywam sie bo niewiem czy zasypiam czy mdleje. Przy tym wszystkim mam kołatania serca ale tylko po poludniu albo nad ranem choć żadko. Dodam jeszcze ze jestem po wszystkich badaniach tomografach rezonansach echo serca tarczycowe i obecnie czekam na wynik w kerunku candidy ponieważ na jezyku pojawiły sie dziwne krostki az do gardła i niechce myslec dokąd siegają?.Oprócz spaku wapnia i stwierdzonego zapalenia tarczycy -ale niema ani niedocznnosci ani nadczynnosci,tylko any ciała bardzo wysokie.Probowałam brac hormon od endo w kieunku niedoczynnosci bo tak zalecił serce wyskakuje mi z ram zalecił do tego proplanolol po którym padam z nóg i kólko sie zamyka. Reszta badań bardzo dobra.???nawet eeg.Dostałam lek od psychiatry po którym chodzilam po ścianach i wyladował w koszu po miesiącu brania coraz gorzej wiec uznałam ze nie dla mnie. Generalnie boje sie leków i mam zła tolerancje na nie nawet magnezu nie moge bo spada mi po nim okropnie cisnienie, Jednym słowem nie pracuje już 7 miesięcy tylko nadzoruje firme z domu bo kazdy wysiłek fizyczny jest dla mnie fatalny w skutkach ,nawet tancząć co uwielbiam to potem trzese sie jak galareta.Prosze pomózcie mi abo cos poradzcie bo niby zyje normalnie a jakos niebardzo mi to wszystko wychodzi. Zastanawiam sie czy to dalej jest nerwica choc 13 lat zyłam bez niej czy to cos czego jescze lekarze nie przerobili i nie doszli co jest ze mna nie tak . Pisze do was poniewaz wiem z doswiadczenia ze to forum nikgo nie zostawia bez wsparcia choć jest tu tak wiele osob nowych i mi nie znanych. Pozdrawiam serdecznie i na pocieszenie powiem wam ze da sie z tego wyjsc bo ja jestem przykładem 13 lat zylam normalnie jak zdrowy człwiek bawiłam sie jezdziłam na wczasy spotykałam sie z ludzmi i nawet sie wypiło czasami drineczka.Wiec da sie ale tym razem sama niwiem co sie ze mną dzieje??.
Odnośnik do komentarza
Acha przepraszam za bledy ale tak czasami pisze i jeszcze zapomnialam dopisac że wlasnie po odstwieniu leku po poludniowego mam problemy z wymową tzn przekrecam wyrazy albo zjadam litery .I np rano niemoge sie totalnie ocknąć z jakiegos letargu nawet bomba mnie nie ryszy ,do wyjcia z łozka potem latam jak z piórkiem ,na obrotach.Noi pozostaje kwestia zasypiania nijak wieczorem nie moge zasnąc pomimo wszelkich relaksacji i innych stosowanych srodków.No świadczy o tym pora o jakiej pisze do Was to chyba widac .
Odnośnik do komentarza
Ktoregos dnia ( jakies 7-8 lat temu) przeczytalam o smierci piosenkarza, ktory udusil sie czersnia-wpadla mu do tchawicy. Pare dni poznij podczas gaworzenia z przyjaciolka przez telefon, odruchowo wzielam do ust tabletke witaminy i popilam ja kawa. Stara prawda mowi, ze nie powinno sie mowic podczas jedzenia, ja od siebie dodam, ze nie powinno sie rozmawiac przez telefon, zazywc tabletek i na dodatek popijac je kawa. Nie wiem czy zachlysnelam sie czy tabletka musnela mi tchawice, w kazdym badz razie bylam pewna, ze wpadla mi ona do tejze tchawicy. Zaczelam sie dusic i tak dusilam sie przez pol godziny-co oczywiscie czysto fizjologicznie bylo nie mozliwe. Po jakiejs godzinie zadzwonilam na pogotowie, bylam pewna, ze tabletka juz znalazla sie w ktoryms z pecherzykow plucnych. :o)))). Pogotowie nie chcialo przyjechac, wzielam wiec taksowke i pojechalam sama na pogotowie. Siedzialam i czekalam na moja kolej jakies 2 godziny, oczywiscie w przekonaniu, ze sie nadal dusze i ze moje godziny sa policzone. Zrobili mi przeswietlenie, ktoro oczywiscie wykazalo, ze nie mialam cial obcych w drogach oddechowych. Wszystkie badania byly mi obojetne, bo czulam caly czas ucisk w tchawicy. Po powrocie do domu zrobilam eksperyment. Wlozylam tabletke do wody i obserwowalam ile czasu musila ona miec, aby sie rozpuscic. Minelo pare minut i po tabletce nie bylo ani sladu ale mimo to moja tabletka gdzies utkwila w moich drogach oddechowych, bylam o tym swiecie przekonana. Czulam te tabletke z pare dobrych dni a najgorsze bylo to, ze przestalam prawie jesc, bo balam sie, ze wszystko co bralam do ust wpadnie mi do tchawicy. Plyny pilam tylko przes slomke i to baaaardzo ostroznie. Rezultat byl taki, ze moja tchawica zaczela reagowac nawet na powietrze i zrobila sie jakby sztywna. W sumie to zaczelam miec bole w calym ukladzie oddechowym. Ten stan trwal u mnie nie dzien czy dwa ale pare miesiecy, podczas ktorych przyjmowalam jedynie papki. Przyznam sie, ze ten uraz pozostal mi do dzis i mam w dalszym ciagu trudnosci z polknieciem duzych tabletek, ktore rozbijam na kawaleczki i popijam kwasnym mlekiem. Niekiedy musze tez nagle wypluc jedzenie. Przy nerwicach i lekach uklad oddechowy jest bardzo wrazliwy i jest bardzo czesto podrazniany. Wrazenie rosnacej guli w gardle, albo pelzajacego weza raz z jednej raz z drugiej strony tchawicy jest typowem objawem przy nerwicy. Dzieje sie tak poniewaz tyl tchawicy jest miesniem gladkim, natomiast z przodu zbudowana jest ona z chrzastek. Podczas wdechu tchawica wydluza sie o pare centymetrow, natomiast przy wydechu kurczy. Jak wiadomo od tchawicy odchodza dwa oskrzela, lewe i prawe. W miejscu podzialu tchawicy znajduje sie tak zwana *ostroga*, w ktorej wlasnie jest rozdzielane powietrze do lewego i do prawego oskrzela a nastepnie do pluc. Podczas atakow lekow lub nerwicy, nierownomierne i przyspieszone oddychanie powoduje, ze tchawica wypada z rytmu a nadmiar powietrza ktoro znajduje sie w ostrodze nie zostaje calkowicie wprowadzone do oskrzeli poniewaz tchawica zatrzymuje sie w tak zwanym stanie skurczu. Rezultatem tego jest dusznosc i ucisk w klatce piersiowej. Zalecane cwiczenia oddechowe maja wiec wytlumaczenie. Celem tych cwiczen jest wlasnie uspokojenie tchawicy poprzez rozluznienie tkanki miesniowej gladkiej. Ta tkanka znajduje sie rowniez miedzy innymi w scianach naczyn krwionosnych, w ukladzie pokarmowym ( jama ustna, przelyk, zoladek, jelita ) jak i w pecherzu a poniewaz tkanka miesniowa gladka ma to do siebie, ze potrafi zachowac sie dlugo w stanie skurczu, ktory wywolany jest wlasnie podraznieniem nerwowym, rezultatem tego procesu jest nie urojone czy wmawiane sobie, ale czysto fizyczne odczucie, ze faktycznie cos sie z naszym organizmem dzieje. I dzieje sie bo podczas napiecia nerwowego wszystkie nasze miesnie gladkie kurcza sie i wypadaja z rytmu. Dlatego odczuwamy mrowienie, cieplo tu i tam, odruchy wymiotne i wszystkie inne znane nam objawy. Najbardziej skutecznym bodzcem na miesnie gladkie jest nic innego tylko relaks, ktory dziala jak masaz. Lekarstwa, takie jak na przyklad xanax wplywaja wlasnie na miesnie gladkie i w sposob chemiczny ulatwiaja rozkurcz tych miesni. Uzaleznienie od tych lekow spowodowane jest tym, ze po dluzszym okresie zazywania tych lekow, miesnie gladkie staja sie leniwe i zatracaja swoja naturalna umiejetnosc do rozkurczu. I tak jak pisalam szkody wywolane przez te leki pozostaja w organiznie latami bo miesnie gladkie zatracily zdolnosc do samoistnego rozskurczu. Doxa piszesz, ze od 2007 roku powrocily twoje depresje i stany lekowe i ze doszly do tego odruchy wymiotne i problemy z przelykaniem. To sa tak zwane nawyki organizmu, ktore zapuscily korzenie w twojej podswiadomosci i przy nadazajacych sie okazjach takich jak stres, przypominaja ci o swoim istnieniu. Dzieje sie tak, bo znow jestes w mlynie zycia. Dlaczego odczuwasz problemy z przelykaniem opisalam powyzej. Kazdy czlowiek od czasu do czasu odczuwa lek i strach a poniewaz my jestesmy bardziej wrazliwi, nasze reakcje sa bardziej zniuansowane i „namacalne”. Nikt z nas przeciez nie zapomnial naszego pierwszego ataku mimo, ze minelo moze nascie lat. To troche tak jak z ta pierwsza miloscia, ktora tez przeciez pamieta sie przez cale zycie. :o)
Odnośnik do komentarza
UWAGA - długi post... Zwracam się do Was, bo bardzo potrzebuję pomocy, a zupełnie brak mi sił na odwiedzanie kolejnych lekarzy i wysłuchiwanie kolejnych diagnoz, które nijak się ze sobą nie wiążą... Pisałam już tu kiedyś, ale etraz ogarnę wszystko w jedną całość. W marcu przez kilka dni kręciło mi się w głowie. Potem była przerwa, w międzyczasie epizod z nerwobólem serca, bezsenność, stany lękowe. W lipcu znów zawroty, uciski. Tak to sobie płynęło i dałabym wiarę, że wówczas mogła być to nerwica - miałam wiele stresu w szkole, domu (od wielu lat mieszkam sama z mamą) i na polu, powiedzmy, miłosnym. W każdym razie - nie było to nic na tyle niepokojącego, żebym panikowała, bo te objawy nie utrudniały mi aż tak normalnego życia. Pierwszego dnia sierpnia zauważyłam na ciele coś dziwnego, czerwoną plamkę, a wokół niej zaczerwieniony *pierścień*. Miał chyba z 5 cm. Pokazałam go mamie, ale zostałam zignorowana - jestem uczulona na jad meszek, więc odpowiedź była prosta - meszka. I przytaknęłam, bo przecież kleszcza nie pamiętam. Około 10 dni po tym zaczęły się problemy. Sierpień - wzdęcia, straszny ból brzucha, bakterie i leukocyty w moczu (3 dni antybiotyków), spóźniona miesiączka, bezseność, ucisk w mostku, zgaga. Wrzesień - zawroty głowy (nagłe, silniejsze), kołatanie serca, pocenie się, mdłości, palenie, pieczenie skóry, osłabienie mięśni lewej strony ciała, pieczenie przełyku, bóle głowy, zatok, drętwienie rąk, uciski głowy, twarzy, silna nerwica i depresja. Październik - jak wyżej plus ból kręgosłupa i oczu, trochę zamglone widzenie (stąd czeka mnie wizyta u okulisty, bo lekarz zasugerował objawy jaskry - dodam, że do tej pory nie miałam problemów ze wzrokiem, wada -0,25...). Rzecz jasna nie mogłam zostawić tego w spokoju i zignorować, jestem w klasie maturalnej i od 3. tygodni nie ma mnie w szkole... Walczę ze sobą, z otoczeniem, chcę być w końcu zdiagnozowana... Morfologia krwi - w normie. Glukoza we krwi - w normie. CRP, OB - norma. TSH także. Magnez trochę poniżej normy we krwi, wapń w normie. Sód, potas - ok. Byłam w szpitalu...Tomografia głowy nie wykazała nic niepokojącego. Badanie płynu mózgowo-rdzeniowego wykazało brak prążków oligoklonalnych, stężenie igG w płynie i osoczu także w normie. Neurolog badał mi tarczę oka, też bez zmian. W przyszłym tygodniu mam jeszcze okulistę... W płynie: iGg i iGm przeciw boreliozie poniżej dwóch, we krwi iGg poniżej dwóch, a iGm 11, czyli teoretycznie negatywny. (negatywny jest poniżej 16) Jedyne, co jest poza normą to podwyższone leukocyty w moczu i osłabione odruchy brzuszne po lewej stronie (czyli tam, gdzie czuję osłabienie mięśni.) Temperaturę mam raczej w normie, czasem obniżoną, ciśnienie 90/60, czasem spada do 70/40. Zrobiłam test ELISA - pierwszy - negatywny. Powtórzyłam - wątpliwy. Postanowiłam wydać ostatnie pieniądze i wykonać test Western Blot bez wiedzy mamy, która ślepo wierzy testom ELISA, a ja wyczytałam, że są po prostu wadliwe. Czekam na wyniki. Czy myślicie, że to może być borelioza? SM? Nerwica? Bardzo się boję, strach i lęk mną miota, nie potrafię wrócić do szkoły i żyć normalnie. :( Co robić?
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×