Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Edziu, Nic,powtarzam nic nie jest twoją winą.Ani fakt,że mama piła,ani śmierć ciotki,ani wasze *ukrywanie* faktów przed tatą.Mama nie chce przyznać się do błędu,bo być może boi się stanąć twarzą w twarz z tym,co zrobiła.Z krzywdą,jaką wyrządziła sobie i dzieciom. Normalną sprawą jest,że teraz przyszedł czas na rozładowywanie twoich emocji.I niestety może będzie dużo agresji,bo pewnie jesteś na nią baaardzo zła.I przede wszystkim pamiętaj,że ty byłas dzieckiem,a dziecko nie jest w stanie zachowywać się jak osoba dorosła.Czasu się nie cofnie to prawda.Ale czyje błędy chcesz naprawiać?Mamy czy taty?Bo twojego błędu ja tutaj nie widzę. Masz podobne odczucia do moich, dlatego też pozwoliłam sobie odpowiedzieć na twojego posta.Jeśli było to zbyt bezpośrednie to wybacz.Bez złych intencji:) Pozdrawiam Marta
Odnośnik do komentarza
witam :)jakie to szczescie .ze jest takie forum. Mam na imie Kasia od 14 lat borykam sie z moja choroba,ale na szczescie jest lepiej:) pomogly mi leki i teraz wiem ,ze zyje.Zachorowalam po urodzeniu 2 dziecka.Strach przed smiercia,potworny napad leku.Balam sie zostawac sama w domu,a nawet zdarzalo sie ,ze lecialam w pizamie na pogotowie.(Z poczatku nie bylo tak slychac o depresji).Na pogotowiu wysmiewli sie ze mnie. maz tez mi nie wierzyl.Ataki mialam codziennie,a razem znim duszenie w gardle ,drzenie rak,kolatanie serca,oslabienie,zawroty glowy.....umieram ???okropne uczucie tego slowami nie da sie powiedziec.W nocy nie spalam bo balam sie ,ze umre nie kladlam sie tylko siedzialam.Biegalam od lekarza do lekarza.Przepisywali mi psychotropy,ale pani w aptece powiedziala ,zebym tego swinstwa nie brala ,przestraszylam sie i nie kupilam ich.Leczylam sie ziolami ,ale one mi nie pomagaly,bylo jeszcze gorzej,poddalam sie ,lezalam patrzac sie w sufit,czulam jakbym byla wewnatrz mojego ciala ,slyszalam wyraznie bicie serca,kiedy spowalniaolo ,a kiedy szybciej bilo.Bardzo schudlam .Lekarz dal mi skierowanie do szpitala ,ale maz mnie nie puscil.Robilam rozne badania ,krew itd....wyniki byly super.Przez rok nie ogladalam telewizji ,caly czas tylko smierc ,strach,kiedy przymykalam oczy widzialam jak leze w trumnie to samo przychodzilo ,nie moglam odgonic zlych mysli.Kupowalam ksiazki by dowiedziec sie wiecej na temat depresji ,z czasem nauczylam sie z nia zyc .Pewnego dnia znalazlam szpital specjalistyczny (sanatorium).Pojechalam tam na 10 dni ,mialam rozne zabiegi ;yoga ,trening autogenny(super sprawa),ale najbardziej polecam kazdemu magnez dozylny naprawde dziala.Poczulam sie lepiej po pobycie w sanatorium.Tam lekarz wytlumaczyl mi na czy polega moja choroba,ale depresja nie odeszla.I tak meczylam sie kilka dlugich lat.Mialam 2 lata spokoju tak nagle odeszlo .Cieszylam sie kazdym dniem :) allllllleeeeeee zaraza mnie dopadla.Wyjechalam za granice i poszlam tam do lekarza Pani doktor przepisala mi lek o nazwie fluoxetine ,leczylam sie przez rok .Bardzo mi pomogly i teraz wiem ,ze naprawde zyje ,usmiecham sie ,wariuje ,zartuje.Ciesze sie ,ze jest forum ,ze mozecie sie tu wspierac w trudnych chwilach bo to jest bardzo wazne.Ja tak nie mialam ,bylam sama ,nikt mnie nie wspieral ,wrecz wysmiewali sie ze mnie ,mowili zebym wziela sie w garsc itd..tylko jak?latwo bylo im tak mowic niwiedzac co to znaczy.Moi kochani, zycze wam szybkiego powrotu do zdrowia
Odnośnik do komentarza
Czytalam stwierdzenia, iz dzieci sa bardzo solidarne ze swoimi rodzicami, nawet gdy sa przez tych rodzicow bite albo umeczane psychicznie a niekiedy jedno i drugie. Ja sama uwazam, ze tu bardziej rozchodzi sie o uzaleznienie a nie o solidarnosc, no bo gdzie dziecko moze samo pojsc i prosic o pomoc? Edzia nie byla bita, ale byla umeczana psychicznie przez swoja mame a solidarnosc znalazla u brata, ktory czul to samo co ona – bezradnosc, i szukal tego samego co ona-pomocy. Bezradnosc wyzwala w czlowieku wiele uczuc, takich jak zlosc, gniew itp. Jesli jest sie samemu z tymi uczuciami i to przez dluzszy czas, rodzi sie w czlowieku poczucie winy i watpliwosc co do prawidlowosci swojego wlasnego postepowania wobec innych osob, np. matki. Edzia opisala dokladnie swoj bunt i swoj zal do matki, ktora wedlug mnie wykorzystywala bezradnosc swoich dzieci. Mimo to, nie stoi ona (matka) u mnie na pozycji przegranego winowajcy a to dlatego, ze jej nie znam. Nie znam jej dziecinstwa, jej sposobu interpretowania siebie i innych. Nie wiem dlaczego jako ucieczke od codziennosci wybrala picie. Mam odczucie, ze mimo wszystko i ona sama czula sie winna i sama znalazla sie w blednym kole. Tu nie chodzi mi o usprawiedliwienie jej nocnych wypadow czy zagladanie w dno kieliszka, ale o pokazanie tego destrukcyjnego wzajemnego uzaleznienia miedzy matka i dziecmi. Taka sytuacja nie moze trwac w nieskonczonosc i niekiedy jedynym wyjsciem jest rozstanie i uciecie wszelkich wzajemnych kontaktow. Jesli ktos, nawet ten najblizszy utrudnia nam zycie i egoistycznie niczym wampir ssie nasza energie, nie pozostaje nam nic innego niz rozstanie. Nie w gniewie czy w nienawisci, ale z checi i potrzeby zycia swoim zyciem, do czego kazdy ma prawo, niezaleznie czy inni tego chca czy nie.
Odnośnik do komentarza
Cześć wszystkim!Mam na imię Monika i mam 30 lat cierpie na nerwice lękową od 5 lat,zaczęło się od napadów w sokiego ciśnienia zazwyczaj na wieczór i dziwny ból w klatce jeżdziłam z mężem na pogotowie prawie codziennie dostawałam lek na uspokojenie ekg w porządku i do domu.Internista przepisał mi leki na nadciśnienie ale ja dalej się żle czułam więc porobiłam prywatnie wszystkie badania serca które wyszły dobrze tylko to nadciśnienie.W między czasie poroniłam ciąże póżniej za rok znów zaszłam i na szczęście urodziłam zdrowego synka który ma teraz nie spełna 4 latka i na okres ciąży te dolegliwości ustąpiły,ale jak mały miał roczek znów się zaczęlo obawa,lęk niepokój wysokie ciśnienie i myśl że umre i nikt mnie nie znajdzie a dziecko się zapłacze.Dodam że mam sytuacje taką że mój mąż pracuje na delegacji i jest w domu tylko na wekendy więc jestem sama z dzieckiem:( I tak jest do tej pory samopoczucie dalej kiepskie znów zaszłam w ciąże ale niestety ciąża w 13 tyg obumarła i znów dołki.Poszłam do psychiatry dostałam citabax i zomiren ale po tych lekach czułam sie dużo gorzej więc je odstawiałam i teraz jestem na coaxil 2x1 i dodatkowo jak potrzebuje to tranxene lub hydroxzynine,ale niechce się przyzwyczajać do tych leków bo chciałabym mieć jeszcze drugie dziecko i niewiem co robić i gdzie szukać pomocy!Niby ta moja psychaitra jest ok ale i tak mimo zażywania leku mam dalej takie lęki i tak strasznie się boję być sama w domu zwłaszcza na noc a mój synek potrzebuje mnie i niechce żeby obserwował to co się dzieje ze mną.PORADZCIE CO MAM ZROBIĆ!
Odnośnik do komentarza
do Bulawki Witam Cie Moniko :) Bardzo ci wspolczuje,mialam podobna sytuacje ,tez bywalam sama z dziecmi w domu i ataki takie same jak ty.Nie boj sie ,nic ci sie nie stanie ,nie umrzesz :) Kazdy na tym forum opisuje takie same objawy(to typowe przy depresjii lekowej) Monisiu:) nie pozwol by twoj organizm zawladna toba,to ty musisz miec kontrole nad swoim umyslem .(wiem ,ze to nie jest latwe )powtarzaj sobie codziennie ,ze ci nic nie jest(zyje z tym 14 lat i zobacz....nie umarlam :) ) to tylko ogromny strach. Nie wiem co ci poradzic z lekami, bo jestes w ciazy.Ja bralam lek onazwie fluoxetine bardzo mi pomogl.Najlepiej ,zeby ktos byl przy tobie i cie wspieral,nie mozesz byc sama. PAMIETAJ !!!! NIC CI SIE NIE STANIE :) trzymam kciuki :) jesli bedziesz potrzebowala wsparcia to pisz na mojego emaila: komunikatorr1@o2.pl
Odnośnik do komentarza
Dzięki za odpowiedz kasiczek te słowa bardzo mnie podbudowały.Ja teraz już nie jestem w ciąży bo w kwietniu poroniłam tzn ciąża obumarła tak z dnia na dzień bez powodu niec mi się nie działo a tu koniec...bardzo chcieliśmy tej ciąży synek już się przygotowywał ale niestety.Ja siedzę w domu już 6 lat nie pracuje więc mam dużo czasu na zamyślanie o swoim zdrowiu i to jest najgorsze,bo ciągle coś sobie wyszukuje i pędze do lekarza.Za tydzień jade do Wiednia do rodziców i też strasznie się boję bo jak byłam tam ostatnio w lipcu to żle się czułam i na koniec wylądowałam w szpitalu bo juz wtedy byłam pewna że umieram,porobili mi mase badań ekg,rtg,i wyszło tylko że miałam niski potas więc mi go podali w kroplówce i troszkę mi sie poprawiło i teraz jestem pewna ż etak znów będzie a jade tam żeby sobie odpocząć i spędzić mile czas ale te głupie myśli są silniejsze.......Mój mąż od nowego roku zmienia pracę i będzie cześciej w domu więc może wtedy coś się zmieni na lepsze sama niewiem.......Moim drugim problemem jest to że jestem gruba i za nic się nie mogę pozbyć tych kg co mi się udaje to zaraz za miesiąc koniec i to samo:( bardzo bym chciała chodzić na basen czy areobik ale nie zawsze mam z kim zostawić małego i też samej mi się za bardzo nie chce!Chciałabym załatwić sobie psychoterapię może to by mnie tak podbudowało bo jestem osobą która lubi gadać dużo ale niewiem gdzie szukać takich terapi?dzięki że jest takie forum i człowiek wie że nie jest z tym sam......dzięki ,dzięki
Odnośnik do komentarza
bulawka, zycie nie polega na tym, aby caly czas szukac podpory u innych i chowac sie za ich szerokimi plecami. Z tego co piszesz to masz jak zoltko w jajku, docen to i przerob na swoja korzysc. Nie masz depresji, piszesz obrazowo, konkretnie i wiesz dokladnie co bys chciala zmienic w twojej codziennosci. Brakuje ci kontaktu z ludzmi i za tym tesknisz. Jesli chcesz aby ktos cie docenil, pokaz, ze masz w sobie walory ktore sa warte wyeksponowania. To, ze przytylas jest normalne, bo siedzisz bez ruchu i spekulujesz za i przeciw. Inicjatywe do zmiany swojej codziennosci znajdz w swoim synku i w sobie samej, bo tego przeciez chcesz. Odnosnie twoich poronien, to jestem przekonana, ze maja one zwiazek z twoja obawa i strachem przed tym czy dasz sobie w zyciu rade. Plud czuje to samo co ty czujesz i boi sie tak samo jak ty sie boisz. Wiem, ze poczujesz sie zraniona moim postem, ale jedynie co ja chce ci wytlumaczyc to to, ze wedlug mnie nie boisz sie smierci, ale zycia i strach przed eventualnymi porazkami wywoluje u ciebie leki i nieprzespane noce. Skad masz ten pomysl, ze tedzy ludzie nie odnosza skucesow i nie sa w stanie zrealizowac swoich planow. Stan przed lustrem i spojrz obiektywnie na siebie sama. Ludzie dostrzegaja inne rzeczy niz nadmiar tkanki tluszczowej, np. mily usmiech, cieple spojrzenie, ciekawosc.... Zrob sobie sama przysluge i pokochaj siebie sama, chociazby za to, ze masz swojego synka, ktory gdy dorosnie na pewno doceni to, ze dalas mu najwazniejsze co moze byc....zycie.
Odnośnik do komentarza
Witam! Nie zranił mnie ten post bo nawet mój mąż stwierdził że jest w nim dużo prawdy a pozatym ja jestem osobą szczerą i też zawsze piszę i mówię prosto z mostu. Może trochę żle napisałam nie jestem aż taka gruba hmmm no waże 85kg a mam 1,62cm ale rzeczywiście denerwuje mnie to i nie umiem sobie dać z tym rade.Pewnie że boję się nowych rzeczy w życiu ale naprawde mam te dolegliwości i to mnie dołuje bo jestem osobą zwariowaną i rozczepaną ale jak mnie dopadnie to koniec......Chciałam zmienić swoje życie miałam iśc do pracy ale synek nie dostał się do przedszkola i nie ma mi kto z nim siedzieć i narazie jestem zmuszona dalej siedzieć w domu.Dużo moich dobrych znajomych nie wierzy w moje dolegliwości ponieważ znają mnie taką właśnie jak napisałam wyżej ale jak się rozchodzimy to one spoko idą np spać a ja uśpie synka i zaczynam się żle czuć i tak potrafie się nakręcić.NIEWIEM DLACZEGO NAPRAWDE NIEWIEM nie umiem pozbyć się tych myśli że coś mi się stanie.Bardzo dziękuję za ten post będe go czytać jak mnie dopadnie lęk.pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
hej:) Bulawka nie przejmuj sie ja też mam troche za dużo kg ale nie czuje sie nieatrakcyjna, mąż mnie akceptuje :) zresztą on tez nie taki mały ha ha Też mam lęki zle samopoczucie przy tej nerwicy zwariować można!!! I podobnie siedzę z dziećmi w domu i czasem zamiast iśc na spacer to nakręcam sie i nigdzie nie idę, bo tak mi lepiej bo mniej lęku..ot taka ucieczka przed ludzmi i życiem a siedzacy tryb życia niestety robi swoje :( pozdrawiam i nie dajmy sie zjeść tej chorobie
Odnośnik do komentarza
Miałam nerwicę lękową przez 2 lata.Było to 12 lat temu.Od tamtej pory nie wróciła i wiem,wierze,że nie wróci :-)Co mogę na temat nerwicy lękowej powiedzieć,że to jest jeden wielki koszmar to jest wegetacja,to są wyrwane kartki z zyciorysu :-(.I rozumiem tych,którzy to przechodzą.Łatwo jest komuś radzić na pdst siebie,ale kazdy przypadek uważam jest indywidualny.Dolegliwosci miałam mnóstwo.... ze strachem biegałam do lekarzy,którzy nie mogli mi pomóc.Leczenie tabletkami to raczej nie leczenie to substytud.Jesli umysł jest związany potęznym starchem to żaden magnezik nie pomoże jeśli się samemu sobie nie poukłada w głowie i samemu sobie się nie odpowie co w zyciu jest najwazniejsze nikt z ludzi nie pomoże.Człowiek chorujący na nerwicę nawet nie może liczyć na pomoc innych,bo w nerwicy jakby nie ma innych jesteś tylko ty sam i twój strach,który cię przemaga.Jestem osobą wierzącą w żywego i realnego Boga i własnie moja determinacja połączona z wiarą kochającemu Bogu pomogła mi.Pozdrawiam wszystkich i zyczę pokonania tej paskudnej choroby
Odnośnik do komentarza
ronin, masz racje, ze starsi ludzie sa szczupli, ale to dlatego, ze z wiekiem czlowiek chudnie. Ten proces zaczyna sie gdzies tak okolo 60-ciu paru lat. Problem jest tez w tym, ze to chudniecie nastepuje bardzo szybko i niestety ale ma wplyw na rozwoj demencji zwlaszcza Alzheimera. Wielu *staruszkow* wyjada wszystko co maja w lodowce i mimo to traca w galopujacym tempie na wadze. Jedno jet pewne, lepiej wazyc 10kg ponad norme niz 10 ponizej, zwlaszcza gdy dobiega sie 45 lat. Dotyczy zarowno mezczyzn jak i kobiet.
Odnośnik do komentarza
Skromna napiszę coś nieskromnego ,masz dziewczyno w 100% rację.Nie magnez i nie psychotropy pomogą wyjść z tej choroby.By się wyleczyć trzeba zmienić swoje spojrzenie na życie,trzeba wreszcie zacząć się szanować,trzeba zacząć być asertywnym bo napisane jest kochaj bliźniego swego jak siebie samego a nie bardziej.Nie wolno dawać poniżać się innym należy się szanować.Nie wolno brać na siebie winy by innym żyło się lepiej bo oni i tak nigdy naszego poświęcenia nie docenią.Chodzę na psychoterapię i dopiero teraz wiem co to jest nerwica.Nerwica to choroba emocji ,uczuć jej niestety nie da się wyleczyć chemią.Chemia tylko przyćmi na chwilę lęk ,który potem wróci ze zdwojoną siłą.W dodatku prochy to rozwiązanie dla kiepskich psychiatrów(mam tu na myśli leczenie nerwicy)lekarz który zbywa pacjenta chorego na nerwicę prochami nie powinien być lekarzem.Mniej krzywdy zrobiłby choremu odsyłając go z kwitkiem niż pakując w niego wiarę zawartą w prochach.Jutro też mam terapię i wiem że znowu nauczę się o sobie czegoś nowego.Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Wiecie co nerwica to naprawde chyba najgorsza choroba na świecie! Nogdy bym się nie spodziewała że mnie to kiedyś dołapie zawsze byłam radosna,sport był moją pasją aż tu nagle i życie zmieniło się całkiem.Mam mieszkanie w Krakowie męża który dobrze zarabia i kochanego synka oraz rodzinke wspaniałą ale .......co jak nie mam zdrowia!!! Każdy z nas ma inne dolegliwości nerwicowe i inaczej sobie z tym radzi ja akurat lubię rozmawiać i dzielić się z innymi moimi odczuciami i problemami.Wczoraj bolałanmnie głowa na wieczór i już odchodziłam od zmysłów że pewnie dostane wylewu i koniec.....zażyłam tabletke troszkę pomogło zwymiotowałam na siłę żeby się lepiej poczuć i pewnie gdzyby nie to że był mój mąż to bym pewnie tak cierpiała całaąnoc a tak troszkę się opanowałam i nawet nie zażyłam nic na uspokojenie.Niewiem skąd to się bierze czemu mnie tak to łapie byle kiedy i byle gdzie mimo tego że jestem z kimś.Najlepiej to byłoby jakbym wogóle nie mogła myśleć móże wtedy bym się dobrze czuła a takto lipa! Mieszkam w Krakowie więc może ktoś jest z Krakowa i bi mi polecił jakiegoś specjaliste dobrego może to by coś zmieniło.
Odnośnik do komentarza
Hej :) Ja mam nowe spostrzeżenia dotyczące nerwicy , a czy to wogóle nerwica, wydaje mi się że nie, poza tymi początkowymi objawami , od pewnego czasu tzn. około 3 miesięcy , bolą mnie biodra i coś złego sie dzieje ze stawami , a w dodatku czasami mam ucczucie gorąca na ciele , np w nodze , później na plecach.... wydaje mi się , a nawet podejrzewam ze to inna choroba mnie atakuje a nie nerwica , bo przecież biodra w nerwicy nie bolą , czyżby to była borelioza , bo tak właśnie na to wskazuje , ma ktoś takie objawy ....??/
Odnośnik do komentarza
Mario, stan przed lustrem jak cie bozia stworzyla :o) i wzrokowo narysuj linie od krtani do pepka. Jesli pepek jest nawet pare milimetrow poza linia, wskazuje to na to, ze masz krzywy kregoslup. Jesli tak jest to rzutuje to na twoj chod co z kolei odbija sie na stawach biodrowych, kolanowych i w sumie na calym ciele. Oczywiscie ogladnij tez sie z boku z innym lusterkiem w rece i zobacz jak wyglada twoj kregoslup z profilu. Mozesz tez mic pocztki zmian reumatycznych albo altretyzm. Polecam ci glukozamine, ktora ja sama biore wlasnie ze wzgledu na zmiany w stawie biodrowym. Praktycznie nie mam boli. Poniewaz jutro ide na badania krwi, tydzien temu odlozylam na bok wszystkie witaminy, mineraly i glukozamine, i stwierdzam, ze biodro znow mnie pobolewa, ale od jutra znow zaczynam brac glukozamine i wiem, ze bole ustapia.:) Jesli sie zdecydujesz na glukozamine, to kup tylko ta z chondroityna. http://www.artroprotect.pl/?page=artroprotectmax Niestety jest tez i tak, ze przy stanach nerwowych zaatakowane sa tez czesto stawy i dlatego odczuwa sie bole, zwlaszcza przy zmanach pogody.
Odnośnik do komentarza
Witam Odwiedzam to forum już kolejny raz.Szukam pomocy. Moja dziewczyna choruje na nerwicę lękową.Ma lepsze i gorsze dni.Teraz chyba jest coraz gorzej i prosiłbym o jakieś rady jak mam jej pomóc.Nie myślcie że ocekuje porady, która ją cudownie uzdrowi, bo od cudownych uzdrowień jest Bóg, ale każda wskazówka, jak codziennie z tym walczyć będzie dla mnie bardzo cenna.Są dni kiedy sam już nie wiem co mam robić.Czasem nie wiem co jej powiedzieć i jak przekonywać do wyjścia z domu bo kończy się to tak że nie chce ze mną rozmawiać i *najlepiej by było jakbym sobie poszedł i już nie wrócił, bo ją tylko denerwuję*. Wiem że jestem zdrowy i nie mam takiego problemu jak Wy wszyscy którzy musicie na co dzień z tą chorobą walczyć. z góry dziękuję za pomoc. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Nio to Kiki jesteś jak lekarz, widzę a nawet mogę stwierdzić ,że duzo artykułów przeczytałaś na temat nerwicy , spróbuję glukozaminy , wiem też że dobry na to jest lek recalcin- tylko na receptę :) pozdrawiam a i tak zrobię sobie test na boreliozę tak na wszelki wypadek ,bo inne badania mam idealne :)
Odnośnik do komentarza
Hej john! Co Ci mogę poradzić napewno musisz mieć dużo cierpliwości i okazywać jak najwięcej uczucia swojej dziewczynie,zapewniać ją że razem dacie sobie rade i też myślę zaproponować jej wizytę u psychiatry lub psychologa bo jeśli to trwa już długo to raczej sama tak z niczego nie przejdzie.A lekarz posłucha i stwierdzi jak to jest i co to jest.Musisz zrozumieć że nerwica to choroba i właśnei nie zawsze chce się gdzieś iść ale .......raczej staraj się wyciągać ją z domu bo jak sytuacja będzie się powtarzać to będzie gorzej a tego nie chcesz!Sama wiem po sobie że mimo tego że się boję iść tu czy tam to trudno próbuje iśc jakoś sobie tłumacze a często też jest tak ż ezaraz wracam bo mnie dopadnie i już po zabawie,ale spróbować trzeba.powodzenia
Odnośnik do komentarza
Bardzo proszę pomóżcie mi . Mam 37 lat i od 5 choruję na nerwicę - zespół lęku panicznego . Testowałam różne leki typu anafranil , lexapro a obecnie paxtin . Przez 5 lat było jakotako - pomału zaczęłam wychodzić na prostą i przestałam się bać objawów , które u mnie objawiają się sercowo tzn. ucisk w lewej piersi , pieczenie w mostku i wysokie ciśnienie . Obecnie znowu doszło parę stresujących sytuacji tzn. nękanie mnie przez kolegę w pracy , zwolniania w pracy które mnie dzięki Bogu nie objęły , zerwanie znajomości z przyjaciółką , telefony od mamy która również ma nerwicę i się boi i znowu się zaczyna wysokie ciśnienie i lęk że dostanę wylewu lub zawału . W środę byłam u psychiatry i leki paxtin , propranolol 10 mg i alprox 0,5 mg . Bardzo boję się tych objawów , szczególnie wysokiego ciśnienia , które potrafie mieć nawet 180/110 a ponieważ tętna się nie boję to mam je normalne ok 65 a w atakach paniki wyższe , najgorszy jest ból głowy z tyłu , który tylko się pojawi to myśle że mam wysokie ciśnienie i tak się nakręce że rzeczywiście je mam . Bardzo proszę powiedzcie mi czy mogę dostać wylewu tak bardzo się boję .
Odnośnik do komentarza
Gosik72, nie dziwie sie, ze masz obawy co do skutkow takiego wysokiego cisnienia. Mnie samej, nie tak dawno podczas ataku, wzroslo cisnienie do ponad 170/90, i tez sie bardzo przestraszylam ze dostane wylewu bo normalnie mam bardzo dobre cisnienie 120/85 Radzilabym ci juz w momencie niepokoju, ktory poprzedza atak, wzisc krople walerianowe, ktore nie tylko uspakajaja ale tez obnizaja cisnienie krwi. Znalazlam tez cos o Oliwce z Herbapolu, ktora tez obniza cisnienie krwi- calkiem interesujace: http://edumed.com.pl/sklep.php/p7023-Oliwka-30-kaps.html A odnosnie kolegi z pracy, to najlepszym wyjsciem bylaby czysta konfrontacja i to przy obecnosci innych. I nie oszczedzaj swoich, ze tak powiem pazurkow, bo tu chodzi o twoje zdrowie/zycie. Oczywiscie przed *atakiem* musisz uzbroic sie w waleriane albo w oliwke. :0) Napisz cos wiecej o tym typku, a ja sprobuja znalesc dla niego odpowiedni wychowawczy *bodzic*. :o))))
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich forumowiczow, W duzym szacunkiem odnosze sie do tak aktywnego forum. Zwracam sie do doswiadczonych forumowiczow o porady/sugestie jak postepowac w opisanym przypadku. Od kilku miesiecy (od maja br) zona ma klopoty ze zdrowiem. Na poczatku byly napady depresji, na co zastosowane byly wizytu u psychoanalityka. Jakis czas to pomagalo i niestety zbagatelizowalem sprawe. Nastepnie objawy sie nasilily; rano kolotanie serca, wysokie cisnienie 160/105 , 170/110, puls 90,lek, trudnosci z oddychaniem, niemozliwosc glebokiego oddechu, suchosc w gardle, sciskanie serca. Taki stan strwa godzinami. Az w koncu kiedys trzeba bylo jechac na ostry dyzur. Po tym nastapilo bardziej systematyczne leczenie. Najgorsze z tego to sa leki i ucisk serca Od 2 miesiecy ona leczy sie w JJ Capricorn na ul. Bukowinskiej w Warszawie u Jana Sliwinskiego. Duza ilosc roznych analiz krwi nie wykazala odchylen od normy. Natomiast holter i badania tarczycy, badania biochemiczne nadnercza, pirotest wykazaly nieprawidlowosci tzn nierowne skurcze serca, arytmia serca, nie prawidlowosci z praca tarczycy. Lekarz stwierdzil ze ,,organizm atakuje tarczyce jako obcy organizm,, Pomiomo 6-ciu wizyt lekarz ciagle proponuje nowe badania i powstrzymuje sie od diagnozy Dotychczasowe stosowane leki Preductal, Rytmonorm, Pentohexal 600 malo pomagaja. Czasami jest dobrze a czasami dni sa fatalne. Ona jest wysportowana, bez nadwagi, dba o siebie, zdrowo sie odzywia, brak uzywek, slowem przyklad zdrowego zachowania. Niestety caly czas jestem w rozjazdach a chcialby jak najszybciej i skutecznie jej pomoc. Na kolejna wizyte u lekarza wybieramy sie razem i chcialbym prowadzic merytoryczna rozmowe z lekarzem (chocby do pewnego stopnia). Pojmuje ze nie ma lekarstwa na ,,nerwice serca,, , mam jednak nadzieje, ze jest możliwe postawienie diagnozy i algorytm postepowania w leczeniu. Zatem wielka prosba podpowiedzcie jak najlepiej postapic aby doprowadzic do postawienia diagnozy, innymi slowy tak postapic aby lekarz zdobyl informacje aby mogl postawic diagnoze. Potem zajme sie leczeniem. Poprawcie mnie jezeli moje podejscie ,,chlopskie,, ma dziury logiczne. Moze ktos z forumowiczow podpowie liniki do zrodel gdzie mozna jeszcze glebiej zapoznac sie z choroba i mozliwymi scenariuszami leczenia Pozdrawiam i z gory dziekuje za pomoc p.s. wiem ze wiele w tej sprawie napisano na ,,luzne rozmowy o zyciu z choroba,, ale od 2 dni sie przedzieram przez gaszcz postow i jeszcze nie mam wyrobionego zdania. Moze powinienem umiescic ten post na innym watku?
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny tak wysokie ciśnienie jest niebezpieczne ale spokojnie bo te nasze ciśnienia to są raczej na punkcie emocjonalnym z nerwów jeśli coś to trzeba dać sobie captopril pod jężyk i zaraz się obniży no i krople waleriana też troszkę pomagają.Ja zażywam leki na ciśnienie cały czas betaloc zok 100 biore sobiepół tabletki działa fajnie bo obniża też tętno i jestem choć spokojna.Niewiem ale ile razy dzwoniłam na pogotowie jak miałam atak i mówiłam co mi się dzieje to lekarz mówił że ciśnienie 160/100 nie zagraża życiu dostawałam hydrocizinum w tyłek i wysyłali mnie do domu!!!Więcej spokoju! Polecam melise tylko codziennie na wieczór.trzymajcie się:)
Odnośnik do komentarza
Bogdan107, nie wiem ile lat ma twoja zona, ale wiem ze jest cos takiego jak okres przekwitania u kobiet. Nie zdziw sie, ale dzis kobiety wchodza w ten okres 10-15 lat szybciej niz ich mamy czy babcie. Proponowalabym otworzyc oczy lekarzowi na ten fakt, zwlaszcza jesli jest to mezczyzna :0)))). Badania krwi wykaza ewentualne zmiany hormonalne. Odnosnie podejscia lekarza do sprawy, to dalabym mu niska ocene, ktora jest na pewno odwrotnie proporcjonalna do ceny wizyt u niego...... Krotko mowiac, nie widzi on nic powazniejszego. Gdyby tak bylo to by sie na pewno nie ociagal z diagnoza. Nie wiem czy twoja zona ma nerwice, ale z twoich opisow rozpoznaje u niej leki i to zaawansowane. Niestety, jest tak, ze zwlaszcza ludzie zyjacy bardzo zdrowo znosza gorzej stany lekowe, bo sa bardziej niecierpliwi i maja problemy z akceptacja faktu, ze ta choroba moze zaatakowac kazdego. Powodzenia i pozdrow zone :o)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×