Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Patek, nie trudno mi jest stwierdzic co wywoluje u ciebie stany nerwicowe itp. w twoim przpadku jest to niepewnosc o to co sie wydarzy jutro, ale tak reaguje prawie kazdy czlowiek. Poniewaz ja sama znam fakt, iz pomoc lekarska poza granicami Polski jest jeszcze gorsza niz w kraju ( sama wyjechalam z Polski ponad 30 lat temu), nie licz na to, ze bedziesz leczony inaczej niz Polsce. Wszedzie jest to samo bledne kolo tzn. Przepisywanie recept na *cukierki Glupiego Jasia* jak to ja okreslam. Gdy u mnie zaczely sie leki od razu zaczelam rozpoznawac w sobie wszystkie najgorsze choroby. Moj psychoterapeuta zapytal sie mnie ktoregos dnia: jakiej choroby boje sie najbardziej, a potem jakiej sie mniej boje itp..., az w koncu potwierdzilam sie w przekonaniu, ze byly tylko 2 choroby ktorych sie tak na prawde balam, po jakims czasie zostala tylko jedna. Z czasem wszystkie symptomy tej wyimaginowanej choroby malaly, az ktoregos dnia przestalam myslec o chorobach. Pewnie ze gdy mnie zlapie atak paniki to reaguje w dziki sposob :o)))))), ale szybko przypominam sobie, ze przeciez nie mam takick objawow na codzien i w rezultacie przestaje o tym myslec i koncentruje sie tylko na glebokim oddychaniu. p.s. moja mam zmarla 3 miesiace temu i ciagle o niej mysle i za nia tesknie, i jak mi jest tak na prawde zle to poplacze sobie ( uwierz mi, ale to pomaga). powodzenia w UK :o)
Odnośnik do komentarza
Dziekuje Kiki ze mi odpisałas! Ja sie troszczke obawiam, ze mnie złapie w UK i da dobrze popalić, dlatego moze chciałbym isc do jakiegos polskiego psychologa ( nie wiem czy chodzilas do psychologa czy odrazu u psychiatry), jakby było zle... Ja jestem bardzo przywiazany do domu, mieszkam wciaz z mama ktora robi dla mnie duzo i daje mi duzo bezpieczenstwa i miłosci, moze dlatego! Nie chciałbym brac leków, mam zawsze dziwne odczucia co do nich! wydaje mi sie ze w tym wieku nie mam jeszcze takiej ciezkiej nerwicy i tylko 19 lat! Nie wiem tez do konca co moglo by sprawic ze moglbym juz na zawsze o niej zapomniec, boje sie troche jutra ale ryzykuje!!! Bardzo mi przykro z powodu mamy!!
Odnośnik do komentarza
Patek, radzilabym ci pojsc do psychoterapeuty. Psycholog jest bardziej melodramatyczny i nie masz na niego czasu, bo zanim rozmowy sie rozkreca minie dobtych pare miesiecy. Mnie dopadly leki w poznym wieku, dlatego wielu lekarzy nie mialo pojecia co mi bylo, ale jak tak przemysle, to juz w dziecinstie bylam lekliwa, potem jakos to ucichlo i po wielu latach zaczelo sie we mnie gotowac jak w wulkanie :)))). Tez bylam przeciw leczeniu farmatologicznym i dlugo sie opieralam aby nic nie brac. Poniewaz moje leki poprzedzone byly ciezka depresja, przebieg byl tragiczny ze tak powiem. Bralam leki -Zoloft- przez 3 miesiace, ale czulam sie tylko gorzej, a psychiatra jedynie zwiekszal mi dawke. W koncu powiedziala nie, i zaczelam chodzic do psychoterapeuty. Chodzilam do niego przez 2 lata i to bylo najlepsze dla mnie lekarstwo. Jestes mlody chlopak, cale zycie przed toba, dlatego musisz podjac decyzje na co sie decydujesz i to jak najszybciej - zlap byka za rogi profilaktycznie i nie czekaj az ten ci ubodnie. Krotko mowiac powiem tak: zaczelabym od psychoterapeuty, ktory jest w stanie doradzic ci czy lekarstwa beda ci potrzebne czy mozesz sie bez nich obejsc. No i kup sobie pare dobrych ksiazek na temat lekow i nerwic. ide spac, dobranoc :o)
Odnośnik do komentarza
witajcie!ja pierwszy raz dostałam kolatania erca 3 lata temu na koniec ciąży nie wiedziałam co ze mna sie dzieje.rano kedy wstałam poczułam gorące uderzenie do głowy i kołatanie sreca a później ogarnał mnie płacz przygnębienie smutek z niczego sie nie cieszyłam nawet z dziecka na które tak czekałam.miałam wyobrażenia ze skrzywdziłam mame.ten stan stan sie utrzymał tak przez 2 miesiące i wyszłam z tego bez leków.treraz w lipcu powtorzyło mim sie to.brałam lek paromerck ale mialam skutki uboczne więc lekarka zmieniła mi go na setaloft.biore go 4dzieńnarazie jest ok.ale te myśli ze kogoś krzywdze nie ustępują.nie mam pojęcia jak się z nimi uporać moze poradzicie coś.pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Do julki.A przeszlo rok temu miała to samo co Ty.Myślalam że ma schizofrenie.Okropne uczucie.Byłam u dwóch lekarzy,i powiedzieli że taka jest nerwica,że powinnam brać leki.No ale ja drążylam czy to nie jest na pewno jakas inna choroba.W końcu jedna pani doktor mnie uspokoiła.Powiedziała,że to tylko nerwica,lęk przed czymś nieznanym.Brałam leki i jakoś mi przeszlo.Teraz mam stracza czy nie choruję na ziarnicę.
Odnośnik do komentarza
Jak na razia,jest ze mna kiepsko.Dzis rano poszlam do lekarza ogolnego,powiedzialam mu ze mam rotawirus,chodzilo mi tylko o zwolnienie z pracy.Itak wiedzialam ze nie bedzie umial mi pomoc.na szczescie dostalam zwolnienie do konca tygodnia.Na szesnasta ide do mojego psychiatry,aby mi poradzil czy dalej brac leki,czy zmienic.Kochani poradzcie mi czy jest mozliwe ze tak naprawde leki mozemy dobrze tolerowac , tylko moje nastawienie ze napewno bede miec wiele skutkow ubocznych,prowadzi do tego ze je mam.Boje sie zmieniac lekow.Napiszcie mi cos o lekuASENTRA .ZOMIREN biore wczasie w ataku paniki,pozniej dlugo spie i jestem otumaniona.ASENTRE biore 4 dni ,mam po niej straszne kolatanie serca ale moze to minie.Wczoraj dostalam ataku paniki.Zaczelo mnie piec cale cialo,kolatanie serca i drzenie calego ciala,bylam przerazona.Boje sie ze to sie powtorzy.Prosze doradzcie! JULKA ja tez ciagle boje sie o swoje zdrowie.Tym bardziej ze w przedszkolu bardzo latwo jest cos zlapac.pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich dawno mnie tu nie bylo, a widze ze nerwica jednak dalej zbiera zniwo i to szczegolnie wsrod mlodych ludzi:((( ja walcze z nia juz kilka dobrych lat, mam wzloty i upadki, lata spokojne i okropne, teraz jestem wlasnie na etapie powtorki z rozywki, jestem klebkiem nerwow, znowu zaczelam tracic na wadze, i waze juz tylko 54 kg, to kosmzar, ale jedzenie przestalo dla mnie istniec, jem bo wiem ze musze, bo inaczej wyladuje w szpitalu, a moje leki otycza glownie tego ze sie boje chorob wszelakich i pobytu w szpitalu. bylam w nim juz kilka razy i wychodzilam jeszcze w gorszym stanie niz weszlam, szpital mnie przeraza, aja jestem w tym bezsilna , nie umiem tego leku opanwac, ja boje sie nawet isc kogos odwiedzic. teraz moj ojciec byl tydzien w szpitalu i bylam tylko raz, dobrze ze on rozumie moja chorobe i wybaczyl mi to ale ja sama zle sie z tym czuje. nie potrafie juz nic z siebie dac, kiedys pomagalam ludziom, bylam wesola, samowystarczalna a teraz to koszmar, nigdzie nie chodze, staram sie unikac ludzi, do autobusu nie wsiade, no horror, ajuz bylo tak fajnie, nie mialam zadnych objawow a teraz trzesie mnie o byle co, w srodku czuje sie jakbym sie miala rozleciec. juz nie mowie o zawrotach glowy czy innych dolegliwosciach bo staram sie nie zwracac na nie uwagi. tym razem nie meczylam sie sama z pierwszymi objawami tylko od razu poszlam do psyche, i jestem na lekach, ale tym razem juz mi nie pomagaja jak poprzednio, biore fluanxol i sulpiryt, kiedys supliryt postawil mnie na nogi i milam kilka lat spokoju a teraz biore juz drugi miesiac ipoprawe widze nie wielka, i to mnie martwi. narazie to jestem potwornie mzeczona ta choroba i zaczynam miec dosc wszystkiego, najchetniej to glownie bym spala, czy to w dzien czy w nocy, dobrze ze jeszcze spac potrafie bo jak tu czytam niektorzy spac nie umieja i maja z tym klopoty a ja zasypiam czy w dzien czy w nocy bez problemu. lekarz dal mi dodatkowo xanax, ale doraznie. fakt ze on mnie uspokaja, ale czuje sie po nim jak nacpana, jestem sztywna i mam spowolnione ruchy, a biore tylko cwiartke tabletki wiec nie powinno to tak az dzialac na mnie a jednak jestem podatna na leki i mnie oglupiaja takie typowe na uspokojenie, wiec wole nie brac wcale tylko sie meczyc , no chyba ze juz mnie trzepie z nerwow jak osikę, to siegam po lek. czy wogole jest mozliwe wyleczyc sie znerwicy lekowej calkowicie???? czy jest taka chociaz jedna osoba???kiedys probowlam nawet bioenergoterapi ale guzik mi to dalo, tylko niezle wytrzepalo moja kieszen, a rezultaty byly marne. teraz wole siedziec w domu i sama sie z tym meczyc niz jedzic po takich *cudach*. a tu idzie jesien i jak znma siebie to mnie calkiem dobije:(( nie znosze bowiem zimy, tego ubierania sie i sniegu, wole wiosne wtedy dobrze sie czuje i jest wszystko ok. czy kttos bral fluanxol i jak dlugo??? pozdrawiam wszystkich cieplutko, nie dajcie sie:)))
Odnośnik do komentarza
Witajcie jestem tu nowa. Czytałam Twoją wypowiedz Aliskaa bardzo Ci współczuje jak trapie się z atakami lęku panicznego od kilku lat. Brałam leki potem je odstawiałam przy poprawie samopoczucia. Teraz od ponad roku biore tylko Aurex było cudnie do wczoraj zmniejszyłam dawke leku do pół tabletki i napady lęku wróciły. Już dziś nie poszłam do pracy. Siedze w domu i się męczę. Czy ktoś z Państwa miał taką sytuację po zmniejszeniu dawki leku, że dolegliwości się pojawiły. Mój lekarz zasugerował mi ze powinnam już dalej brać tylko pół tabletki i zobaczymy jak będę się czuła ale musze dać sobie czasu. Czas na leczenie zawsze znajduje bo nie mam wyjścia ale teraz niewątpliwie mi się nagli bo za miesiąc wychodze zamąz i nie chce tego wielkiego dla mnie dnia mieć ataków. Proszę o opinię w tej waznej dla mnie sprawie
Odnośnik do komentarza
Czesc wszystkim. Zdazylam juz zauwazyc, ze kazdy z nas zmaga sie z innymi doleglowosciami. Niektore sa podobne do siebie, niektore mniej ale najwazniejsza jest wymiana doswiadczen i przeplyw informacji. Musze przyznac, ze osobiscie wiele dobrego wynioslam z forum, od Was wszystkich. Moje kolejne pytanie dotyczy tego, jak radzicie sobie z wychodzeniem. Czy wiekszosc z Was ma ten lek i kreci mu sie w glowie, kiedy ma sam gdzies wyjsc? Ja wlasnie tak sie czuje. Z kims obok czuje sie dosc dobrze ale sama, uffff! Nie ma takiej opcji. Pomyslicie, ze nie probowalam, alez oczywiscie i momentalnie ciemne mroczki przed oczami, paniczny strach i te bole..... Jak sobie radzicie z wyjsciami, z praca. Ja naprawde nie wyobrazam sobie powrotu do pracy. Jak mam tam dotrzec?? Nie moge pozwolic sobie na porzucenie pracy, bo jestem samotna matka. Zaczelam brac leki ale slyszalam, ze trzeba poczekac na ich dzialanie do 2 tyg a w tym czasie moze byc ciezko. Czy to prawda??? Prosze, niech ktos podzieli sie doswiadczeniami. Dziekuje i pozdrawiam. ps. Co myslicie nt. bioenergoterapeutow i medycyny niekonwencjonalnej?
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich cieplutko!Zaglądam tu często ,ale piszę po raz pierwszy.Mam takie same problemy jak Wy ,radzę sobie różnie.Na nerwicę lękową cierpię już 20 lat,przeszłam wszystko co najgorsze!Nagła śmierć młodej osoby w rodzinie ,tragedia ,mnie przypadł smutny obowiązek pogrzebu[wiadomo ,wszystko pozałatwiać,a miałam męża i 3 dzieci].2dni było w miarę ok.3 dnia puściły mi nerwy,nie dałam rady zadawałam sobie pytanie , jak i dlaczego?przestałam spać , jeść,bałam się wracać do domu .W ciągu 2 tygodni schudłam 17 kg.Poszłam wreszcie do lekarza rejonowego ,okazało się że to depresja.Dostałam leki po których czułam się fatalnie ,ciągle spałam chodziłam jak zaprogramowana-wstać ,nakarmić rodzinę i zrobić szybciutko porządek i .....spać,gdyby nie te obowiązki wobec najbliższych nie wiem czy bym teraz pisała te słowa.Po miesiącu brania leków pojechałam do psychiatry.Cudowna lekarka,potrafiła wysłuchać i zaczęła mnie leczyć.Była to metoda prób i błędów.wiadomo nowsze leki zaczęły się pojawiać,słynny prozak itp.nic nie pomagało .Zaczęły się lęki ,coraz częściej ,bałam się iść do sklepu ,bo umieram,musiałam jednak się przemóc.Wiecie co robiłam,brałam do ręki różaniec i ściskając go w ręce szłam,modliłam sie żebym nie upadła[do dziś wychodząc z domu ściskam różaniec w dłoni] Modlitwa i wiara pomogły mi iść przez życie.Lekarza nie zmieniłam ,leki brałam różne.Biorę cały czas doxepin, rano i wieczorem.Przytyłam ,no niestety nie ma nic za darmo.Pani doktor powiedziała , że to są leki bezpieczne i można je zażywać bez obaw ,że trzeba brać bez przerwy do końca życia ,bo ta choroba wraca [coś jak z alkoholizmem]
Odnośnik do komentarza
Witaj Oli .znam ten lęk , wyjść przed dom było dla mnie problemem , a co dopiero iść dalej .Popróbuj wyjść o zmroku albo po ciemku , co dzień trochę dalej.mnie to pomogło , i myśl o dziecku,że nie możesz Go zawieść ale musisz wychować .Sił i wiary życzę.
Odnośnik do komentarza
Mimo, iz kazdy z nas zmaga sie z roznymi dolegliwosciami, to kazdy boi sie w rezultacie tego samego, smierci, tzn. ja juz przestalam sie bac-no powiedzmy prawie :)))). Dla wielu z was to co napisze bedzie bardziej niz *dzikie*. Ja sama mialam tak olbrzymie leki, ze nie wychodzilam tygodniami z domu, a z kolei bedac w domu, gdy dostalam atak musialam wybiec szybko z mieszkania, bo od razu wyobraznia zaczela pracowac co to sie ze mna stanie gdy padne i co sie bedzie dzialo zanim ktos mnie znajdzie, ale juz juz za pozno. Doszlo do tego, ze przeprowadzilam sie z 4-tego pietra na parter aby bylo mi latwiej wyleciec na ulice, czego dzis wcale nie zaluje, bo mieszkanie jest fajne. A wiec na czym polega ta dzikosc? Czasami gdy leze w lozku zaczynam wyobrazac sobie sposob mojego umierania, a wlasciwie wiele roznych sposobow. Robie to juz od paru dobrych lat. Kiedys bardzo balam sie latania samolotem. W medytacji zaczelam wyobrazac sobie moja wlasna smierc, ale tak w detalach: awaria samolotu, panika i ja sama w tym wszystkim. W momencie gdy umieram widze siebie sama z gory, coraz bardziej oddalona, az w koncu widze tylko mala kulke, ktora rozplywa sie w nicosci. W tej chwili absolutnie nie boje sie latania, ale czsami gdy szarpnie jakos dziwnie samolotem i czuje ze zaczynam sie bac, zaczynam moja medytacje umierania i strach przechodzi. Trzeba oswoic sie ze smiercia, bo ona jest jak nasz wlasny cien, 24 godziny na dobe. Zreszta nie wiem czy wiecie, ale kazdy z nas ma momenty gdy nazsza dusza opuszcza na ulamek sekundy nasze cialo. Na przyklad podczas snu budzimy sie i wydaje nam sie ze spadalismy w glebie i obudzilismy sie ze strachem, to byl wlasnie moment odlaczenia. Sa tacy ludzie ktorzy sa w stanie przedluzyc ten moment i trwac w nim kilka minut. Nie wiem, ale wydaje mi sie, ze tak wlasnie czuje sie moment umierania i wydaje mi sie tez, ze w momencie umierania nie ma strachu ani przed smiercia ani przed tym co nas czeka. Czesto zastanawialam sie jak to jest z ta wiara, czasami wydaje mi sie ze ludzie bardzo wierzacy bardziej boja sie smierci niz ci mniej albo wcale nie wierzacy.
Odnośnik do komentarza
Dziekuje Co *Radosna*. Napisalas kilka slow ale jakze tresciwych i podnoszacych mnie na duchu, dziekuje Ci bardzo.Jestes pierwsza osoba, ktora odpowiedziala na moja wiadomosc a napisalam ich juz kilka ;-) oj, przepraszam, druga. Wszystko zaczelo sie od ataku paniki (ostre bole w klatce piersiowej, zmiana rytmu serca, zawroty glowy). Lek przyszedl pozniej. Dalej posunelo sie jak lawina, niestety w kierunku dolu. Najgorsze sa wlasnie te leki przed wyjsciem gdziekolwiek. Nie wiem jak ja wroce do pracy. Kiedy wychodze z domu strasznie kreci mi sie w glowie. 5 dni temu zaczelam brac leki, ktore ponoc nie uzalezniaja ale wielkiej poprawy po nich nie widze, moze dlatego ze biore je za krotko. Slyszalam, ze na ich dzialanie trzeba poczekac. Staram sie nie poddawac patrzac na moje dziecko, ktore jest przestraszone cala ta sytuacja chociaz staram sie tlumaczyc jej wiele rzeczy a bardziej skomplikowane zwyczajnie ukrywac przed nia.
Odnośnik do komentarza
Wlasnie, ja tez chetnie bym sie dolaczyla do tej prosby. Jestem umowiona z psychiatra z Londynu, Polakiem, ktory jest zarejestrowany i pracuje w klinice Angielskiej w Centrum Londynu, jest doktorem nauk medycznych, posychiatra ale jeszcze sie z nim nie spotkalam wiec nie moge nic powiedziec. Wizyta niestety kosztuje 80 funtow. Napisz prosze, jesli znajdziesz kogos wczesniej ode mnie a ja sie odezwe po pierwszej wizycie. Jesli chcesz moge podac Ci namiare na tego psychiatre juz teraz.
Odnośnik do komentarza
Wychodze niedlugo z domu, napisze wiecej pozniej. Niestety nie moge podac adresow w UK, bo mieszkam w Danii. Patek- otworzylam konto na gg, takze mozesz pisac, znajdziesz mnie jako Kiki. Oli31- po przeczytaniu twojego postu o tobie i twojej coreczce, przypomnialam sobie moje wlasne doswiadczenia z mojego dziecinstwa. Moja mama tez miala nerwice i jako dziecko bylam swiadkiem jeg atakow. Kiedys stalo sie tak, ze mama na mnie za cos tam nakrzyczala i po paru godzinach dostala ataku lekow, a ja czulam sie bardzo winna i potem caly czas sie balam ze nowe ataki byly tez z mojej winy. Wtedy byly inne czasy i o chorobach psychicznych mowilo sie szeptem i w sumie jak pomysle to ludzie byli zdani tylko na siebie, nie bylo na przyklad internetu :) Uwazam, ze powinnas oswoic twoja coreczke z twoja choroba, bo jest ryzyko, ze po jakims czasie i u niej wyzwola sie leki. Im szybciej ja oswoisz tym, szybciej ja uodpornisz. Nie czuj sie winna w stosunku do coreczki i pamietaj, ze leczenie jest bardzo powolnym procesem i ze im bardziej bedziesz sie spieszyc z wyleczeniem, tym bardziej bedziesz zawiedzona co do perspektywy czasu. Pierwszym krokiem do sukcesu jest cierpliwosc. Napisze wiecej wieczorem, teraz uciekam. pa
Odnośnik do komentarza
Bardzo Ci dziekuje Kiki. Przyznam jednak szczerze, ze mimo iz jestem z wyksztalcenia nauczycielem nauczania specjalnego to jednak bardzo ciezko mi bedzie wytlumaczyc to 7 letniej dziewczynce. Wlasciwie i tak zaczelam to robic ale tak jak wspomnialam tlumaczylam jej tylko czesc tego co sie dzialo. Oczywiscie utrzymanie ja w przekonaniu, ze to nie jej wina jest dla mnie priorytetowe. Zauwazylam juz, ze Tobie udalo sie a moze powinnam powiedziec udaje walczyc z nerwica. Czy mozesz podzielic sie z nami informacjami jak doszlas do tego stanu? Duzo piszesz o psychoterapii. Czekam wlasnie na swoje spotkanie w ten czwartek, ktore bedzie pierwszym. Po tym moze tez bede mogla cos napisac. Wspomnialas o moim pospiechu. Wlasciwie nie wiem ja to nazwac. Stan pewnego oglupienia jakbym to mogla nazwac jest okropny i to pewnie czesciowo powoduje, ze chcialabym aby to sie skonczylo. Po drugie jak juz wspomnialam jestem samotna matka. Obecnie jestem na zwolnieniu, bo nie potrafie nawet wyjsc z domu, nie mowiac juz o dojezdzie do pracy. Nie wiem jak bede funkcjonowac bedac na zwolnieniowej wyplacie. Juz teraz moej oszczednosci stopnialy do zera w przeciwienstwie do rachunkow a napewno bede dostawala duzo mniej pieniedzy. Najdluzszy chyba okres pobytu na zwolnieniu to jak sie nie myle 6 miesiecy. To niestety nie jest pocieszajace. Musze jednak stawic czola tym problemom i stad moja nadzieja i walka aby wrocic do *normalnosci*. Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Ja zmagam się z nerwicą lekową i stanami depresyjnymi od 15 lat . Życie z takimi chorobami jest bardzo trudne i wyczerpujące, ale jest możłiwe. Wiem ze swojego doświadczenia że może być lepiej i mogę dać nadzieje tym którzy jej nie mają. Ja miałam okre kiedy nie mogłam ruszyc się z domu, uciekałam z pracy bo nie mogłam sobie poradzić, trafiłam na terapię na 10 tygodni do kliniki Nerwic, przy okazji dowiedziałam się że jestem uzależniona od leku który brałam Lorafen , od tego momentu zaczęło się moje długoletnie leczenie i wychodzenie z uzależnienia, Na ta chwilę jest duża różnica w moim zachowaniu, skończyłam w tym czasie 5 - cioletnie studia, na która musiałam oddalać się 100 km, łatwo nie było, ale pokonałam lek i odebrałam dyplom mgr. Zaczęłam też jeździź słuzbowym samochodem w delegację, czego wcześniej za nic w świecie bym nie zrobiła. nadal nie jeźdżę autobusami, nadal mam lęk. Mam samochód więc nie mam takiego przymusu i jest mi łatwiej. Nie wsiądę też do samolotu bo boje się ataku paniki i ze nie będę mogła wysiąść, moze ktoś mi podpowie jak soibie z tym poradzić. na dzień dzisiejszy nie biorę żadnych leków, radzę sobie różnie ale radzę, nigdy nawet nie marzyłam że pojadę na wakacje na drugi koniec Polski (oczwiście nie sama-to nadal jest nie możliwe). Wiem że pokonałam dużo ograniczeń, ale wiem że jeszcze sporo mi pozostało, ale jak mi powiedziała moja psycholog mam na to całe zycie :) Pomaga też mi dużo moja wiara, wiem że dzieki niej mam nadzieję na lepsze dni, zawsze mam duże oparcie w Bogu. Myślę że ta choroba jest trudna to fakt ale czy ktoś z nas chciałby ją zamienić np. na raka, czy SM myślę że nie, także nie pozostaje nam nic innego jak zaakceptować siebie z chorobą jaką się ma i radzić sobie a ona będzie powoli odchodzić - pozdrawiam Was wszystkich
Odnośnik do komentarza
Do Elmal czytając Twoją wypowiedz zaczynam nabierać wrażenia ze życie bez leków jest możliwe. Ja właśnie powoli odstawiam zapisany lek i wezme sprawy z swoje ręce wiem ze nie będzie to łatwe ale najwazniejsze to wieryć w siebie. Miałam czas ze bez leku czułam sie świetnie ale poległam i po 6 miesiącach wracałam do leku. Jednak uważam ze branie leków w tej chorobie to wcale nie oznacza ze jesteśmy słabi a świadczy jedynie ze chcemy jak najszybciej wrócić do normalnego zycia bez ograniczeń. Kościół autobus praca to były miejsca gdzie najczęściej dostawałam ataku paniki jednak teraz czuje komfort. Lekarz doradził mi ze w momencie silnego ataku paniki warto spróbować technik Jacobsena rozluźniających napięte mięśnie. Sprawdziłam na własnej skórze to działa. Może nie pozbywa się lęku jednak nie ma się wrażenia ze się zareaz np zemdleje a to dużo. Pozdrawiam Cie serdecznie i życzę zdrowia i wytrwałaści w przełamywaniu barier związanych z lękiem
Odnośnik do komentarza
Droga Oli.Mój lęk był tak dotkliwy , że nie widziałam niczego dobrego dla siebie .Wyobraż sobie ,że ja nawet wybrałam opiekunkę dla moich dzieci po mojej śmierci .Tylko mąż wiedział o mojej chorobie,wstydziłam się.Dzisiaj wie syn i córka ,drugi syn nadal nie wie,tak staram się kamuflować moje zachowanie.Mój syn jest psychologiem ,córka terapeutką ,oni mnie rozumieją i pomagają .Mąż nadal nie chce zrozumieć że sama silna wola tego nie załatwi , ,jego opinia jest taka ,że człowiek może sobie wmówić i ja właśnie sobie wmawiam że czegoś się boję .Trudno ,przeżyłam tyle , to i nadal sobie jakoś poradzę.Jestem bardzo radosna ,mam kochane dzieci i ukochane wnuki ,które rozpieszczam ile się da, a one przepadają za mną.
Odnośnik do komentarza
Oli31, Moze *wlaczylabys* swoja coreczke do twoich lekow, jako obserwatora. Kup takie male nalepki - gwiazdki, wybierz ten kolor gwiazdek, ktore twoja coreczka lubi najbardziej. Kup duzy kalendarz i powies go na drzwiach szafy, ale od srodka, aby nie byl widoczny na codzien. Po twoim *seansie” niech twoja coreczka oceni iloscia albo kolorem gwiazdek stopien twoich lekow. Np. od 1-3. Trzy gwiazdki bardzo silny, dwie tak sobie i jedna sloby. Oczywiscie nie bedziesz corki w to wciagac za kazdym razem, tylko w tych sytuacjach gdy bedzie ona zmuszona byc swiadkiem Sama tez rob krotkie notatki, ale w innym kalendrzu i tez wklejaj gwiazki. Potem, po paru tygodniach porownaj twoja ocene z ocena corki i podyskutujcie. Corka tez moze nieswiadomie podpowiedziec ci wartosciowe rady. Odnosnie spraw bazalnych takich jak ekonomia, ktora zwiazana jest przede wszystkim z powrotem do pracy. Musisz zaakceptowac fakt, iz nie wiesz jak sie bedziesz czula za te 6 miesiecy, wedlug mnie nie dojdziesz do formy-pisze otwarcie. Dlatego juz teraz, poki jestes na chorobowym, ale na spokojnie, sprobuj zwerifikowac twoje mozliwosci. Musisz dostosowac twoja sytuacje do mozliwosci jakie masz, albo bedziesz miala. Sprawdz jaka pomoc mozesz uzyskac i nie opieraj sie mozliwosci jej dostania. Nie wiem na jakiej zasadzie funkcjonuja sprawy socialne w UK, ale chyba jakas pomoc mozna dostac mimo wszystko. Juz teraz pozbedz sie niepotrzebnych rzeczy. Probuj ukladac w szafie z ubraniami, poprzegladaj garnki w kuchni i wyrzuc te ktorych nie urzywasz. Zyc prosto, nie znaczy zyc biednie, to sa dwie rozne rzeczy. Dla mnie zyc prosto jest zyc latwiej, z minimalna iloscia zobowiazan, swiety spokuj. Jesli bedzie grozba, ze beda chcieli cie zwolnic, zaproponuj pol etatu. Oczywiscie pieniedzy bedzie tez mniej, ale bedziesz miala szanse dojsc do formy i znalesc moze cos innego, lepszego..... Odkryj w sobie ukryte zdolnosci, albo zacznij robic to na co zawsze mialas ochote ale poszlo ot tak w zapomnienie. Reczne robotki bardzo pomagaja. Ja czesto w czasie atakow, zwijalam gazety w kulki i wrzucalam do kosza, albo probowalam prac w rekach. Czesto bylo tak, ze uciekalam z lazienki ale po jakims czasie wracalam i konczylam pranie. Duzo odpoczywaj, nie przejmuj sie porzadkami, nie zarzucaj sobie, ze sie opuscilas i ze twoja samodyscyplina jest w przerazajacym stanie. Z czasem gdy dojdziesz do siebie, a na pewno tak bedzie :o), zobaczysz ile i czasu i energii niepotrzebnie wczesnie tracilas. Przemysl co cie denerwuje i dlaczego, i zastanow sie jak sie tego mozesz pozbyc, i zacznij to realizowac. Wierz we wlasna intuicje, ktora jest najlepsza przyjaciolka i podpora wlasnie w okresach *upadku*. :o)
Odnośnik do komentarza
Witam! Mam 25 lat i temat nerwicy jest mi bardzo bliski. Moje problemy zaczely sie w listopadzie ubiglego roku. Zaczelo sie od napadu leku i strachu w pracy (stresujacy dzien). Nie moglem tego ogarnac. Czulem sie jak w najgorszym koszmarze. Nie moglem spac w nocy. Jak udalo mi sie zasnac to w srodku nocy budzilem sie zlany potem i strasznie przerazony. Zaczolem odczowac bole pod zebrami i w klatce piersiowej (takie bolesne klucie trwajace kilka sekund). Po trzech tygodniach takich objawow postanowilem sie konkretnie przebadac. Myslalem, ze to objawy jakiejs powaznej choroby. No i sie zaczelo toczyc to bledne kolo... Wybralem sie do prywatnej kliniki bo jak wiadomo NFZ nie daje nam za wiele... Mialem robione badania krwi (morfologia, rozmaz, CRP, OB, proby watrobowe itp), badania moczu, USG brzucha, RTG klatki piersiowej, EKG, echo serca itd. Wyniki byly dla mnie zaskoczeniem bo okazalo sie, ze wszystko jest OK. Chwilowo sie troche uspokoilem ale dlugo nie trzeba bylo czekac az bole powedrowaly dalej. Teraz czulem klucia w glowie i plecach. Do tego doszly zawroty glowy, zaburzenia wzroku (poprosu caly obraz mi drgal po zmianie pozycji z siedzacej na stojaca i odwrotnie). Do tego jeszcze bole stawow ale takie, ze wyjscie z luzka do lazienki zajmowalo mi 15 min! Niezla kicha co????????? Oczywiscie szybko wystawilem sobie diagnoze: *Ja umieram, mam raka muzgu! Boze dlaczego ja?* Ponownie zarejestrowalem sie do prywatnej kliniki. Tym razem do innej, bo przeciez w tej poprzedniej to mogli oszusci pracowac;-))))) Zafundowalem sobie MR - rezonans magnetyczny głowy za jedyne 700 zl. W trakcie oczekiwania na wyniki rozmyslalem ile jeszcze zycia mi zostalo, czy jest szansa, ze w jakims szpitalu mnie zoperuja i bede jeszcze zyl... Dostalem wyniki. Przeczytalem je chyba 50 razy (tak jakbym cos przypadkiem przeoczyl)... Lekarz ktory mnie konsultowal wyjsnil mi, ze wyniki sa idealne, ze mam nie zawracac sobie glowy dolegliwosciami, ktore nie maja ze mna nic wspolnego. Mimo to moje poszukiwania choroby nadal trwaly. Szukalem informacji o roznych chorobach w internecie, ksiazkach medycznych itp. I tak w kolo. Kluczem byly okreslone dolegliwosci, ktore odczowalem. Znajdowalem, chorobe z podobnumi objawami jak moje i automatycznie bylem na nia chory. Nastepnie siegalepo telefon i rejestrowalem sie do lekarza...Koszmar, masakra, pasztet w glowie!!! Bylem nosicielem wirusa HIV, zarazilem sie SARS, mialem bolerioze bo pewnie kiedys ugryzl mnie kleszcz, ktorego nie zauwazylem, mialem raka kosci, raka pluc bo przeciez pale papierosy, toksoplazmoza tez niewykluczona bo mam 2 koty w domu do tego cudem uchronilem sie od AH1N1 (pomogly mi w tym wszelkie mozliwe tabletki przeciw wirusowe, antybiotyki, rutinoscorbin i wszystkie tego typu rzeczy dostepne w aptekach, ograniczone kontakty z ludzmi i maksimum higieny!!!!:-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) I do tego wszystkiego jeszcze te pesymistyczne mysli i zmartwienia, ze caly swiat jest juz zepsuty, ze w powietrzu wisi wojna nuklearn...spiski i klamstwa w polityce, w mediach........ Paranoja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po wydaniu bardzo duzych pieniedzy w trosce o moje zdrowie wygladalem i czulem sie jak wrak czy jakis smiec. Wszystkie pieniadze wydawalem tylko na oplaty i BADANKA;-) Reakcja rodziny nic nie pomagala bo przeciez oni tego nie rozumieja. Ja jestem chory. Co oni wiedza o chorobie i cierpieniu. Powoli jednak sam zaczynalem rozumiec, ze to wszystko jest bez sensu i to nigdy sie nie skonczy. Dotarlem do kolejnego neurologa (tym razem dobrego). Po zapoznaniu sie z moja prywatna kartoteka, ktora zajela caly blat jego stolika powiedzial: *nie wiem czy trafil pan do odpowiedniego specjalisty*. Mowil, ze powinienem isc do psychiatry bo jego pomoc moze nie starczyc. Postanowilem jednak zostawic sobie psychiatre jako ostatnia deske ratunku. Neurolog zpisal mi Cilonast i Sympramol. Po paru tygodniach leki troche ustapily. Zdalem sobie sprawe, ze nie ma sensu dalej sie badac bo problem tkwi w mojej psychice. Zaczalem chodzic na basen, saune, wrocilem na silownie gdzie moglem zawsze odreagowac caly stres. Imprezuje, spotykam sie ze znajomymi, chodze na spacery. No i tez duzo czasu poswiecam mojej wielkiej pasji jaka jest muzyka. Chyba powoli wracam do swiata normalnosci. Do pelni szczescia brakuje mi jeszcze tylko w koncu tej jedynej prawdziwej milosci zycia. Ale mysle, ze na to tez przyjdzie czas. Mysle, ze najgorsze juz za mna! Kluczem do pokonania tej pier...lonej choroby nie sa tylko leki. Podstawa to wiara w siebie i opracowanie sobie konkretnej strategii jak oszukac swoj organizm, ktory oszukuje mnie...Tak mysle. Nie odradzam robienia sobie badan ale nie mozna popadac w takie paranoje jak ja. Pozdrawiam wszystkich, ktorzy przeczytali te moje *opowisci z krypty*;-) Pamietajcie, ze nerwice mozna pokonac i dalej cieszyc sie zyciem. Jezeli moge w czyms pomoc (nie wiem pogadac czy cos) to podaje moj adres email: jimy82@o2.pl
Odnośnik do komentarza
Witam :) ja mam takie pytanko bo chyba też mam nerwicę ... nie wiem bo lekarze jeszcze tego nie wykryli ;( Bo czytałam że macie lęki ... o co z Tym chodzi ... one są podświadome czy np. budzicie się rano i boli was żołądek tak ot co ?? Bo ja chyba właśnie takich lęków nie mam a zwijam się z bólu :( Proszę o jakieś konkrety ... Z góry dziękuję i pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×