Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Moja terapetka nie powiedziała mi ile to będzie trwało.Jest to cykl spotkań.Tyle,że długość tego cyklu zależy tak naprawdę od potrzeb pacjenta,a one mogą być różne.Wszystko zależy od tego jak się pracuje z daną osobą.Są różne etapy.U mnie pierwszy rok był dość dobry.Nazwałam go *różową fazą*.Hehe.W *różowej fazie* było dużo zwierzania się,wypłakiwania emocji.Potem przechodzi się do etapu trudniejszego.W tym etapie mogą pojawiać się opory przed nazywaniem pewnych emocji.Poza tym są tematy bardzo bolesne,których dotykanie może spowodować opór materii.Może być wtedy złość i niechęć do spotkań terapeutycznych.
Odnośnik do komentarza
Aha.Dziewczyny ja też ciągle latałam i mierzyłam sobie ciśnienie.Takie natręctwo:) Moni anty-TPO to autoprzeciwciała tarczycowe.Gdyby ich poziom był wysoki może to świadczyć o chorobie z autoagresji tzn.tak,jakby twój organizm sam siebie uznał za wroga i atakował.
Odnośnik do komentarza
rammstein84 najlepiej leczyć to pozytywnym myśleniem. Słuchaj pytam dlatego,że przepisywanie tylko środków uspokajających dużo nie zmieni.Nie rozumiem.Czy psychiatra powiedział Ci na co chorujesz?Wytłumaczył co się z Tobą dzieje?Nie wiem jak długo zmagasz się z tym problemem.Czy to nawrót choroby czy też dopiero początki?Z opisywanych przez ciebie objawów wynika,że są to zaburzenia lękowe.Mój lekarz dał mi leki uspokajające,ale upomniał mnie,że tych leków mam używać tylko wtedy,kiedy będzie to absolutnie konieczne.Przede wszystkim psychiatra przepisał mi leki antydepresyjne takie jak np.fluoksetyna i setaloft,które bierze sę długoterminowo.Dość delikatne preparaty,które nie uzależniają,nie otępiają,a poprawiają samopoczucie poprzez podniesienie poziomu serotoniny tzw hormonu szczęścia.Oczywiście to są też leki,ale zupełnie inego rodzaju. Ponadto problem z czegoś wynika.Dlaczego masz objawy?Przecież to nie kwestia porannych rybek.Pytanie czy żyjesz w stresie jest dość głupie?Dziś każdy żyje w stresie.Tylko jak silny stres Ty przeżywasz i dlaczego?To ma zasadnicze znaczenie. Pozdrawiam Marta
Odnośnik do komentarza
Czesc Marto , to zaczelo sie prawie 2 lata temu wracałem z pracy samochodem i nagle dretwienie nog szybkie bicie serca zglupialem myslalem ze zaraz naprawde umre dobrze ze koledzy jechali za mna to mnie zawiezli do domu a z tamtad z *żoną* do przychodni a tam zrobili ekg i powiedzieli ze wszystko ok i dali hydroxyzyne , to bylo w samego sylwestra , nawet dobrze nie napilem sie szampana , kilka dni ok i znowu to samo te same obiawy i te same mysli , kolejnym razem to po takim *ataku* to sam dojechalem do przychodni a tam znowu ekg i powiedzieli że to nerwy .Od tamtej pory caly czas coś jest ze mna , juz nie mam takich ataków jak wtedy ale wlasnie takie sytuacje jak ta z ostatniej nocy , gdzie w srodku nocy wedkowanie w najleprze a tu nagle bicie serca i prawie panika ze cos mi sie stanie ze cos jest ze mna nie tak ale jakos przeszło za dnia juz o tym nawet na chwile zapomnialem.Caly czas od tamtych wydazen po glowie mi chodzi ze cos mi jest i kilku lekarzy zwiedzilem :kardiolog stwierdzil ze z sercem ok , pulmonolog tez stwierdzil ze wszystko ok -bo myslalem ze to pluca bo palilem w tedy , neurolog tez nic nie widzial dziwnego we mnie , a ja nadal mysle ze cos jednak jest.Od x czasu to nie pije alkoholu po za domem a jesli juz to malo bo mam zajawke ze przez to mi cos bedzie , a w zasadzie to tak jest ,tak jak pomysle tak sie dzieje to samo z fajkami ograniczam ostro kilkanascie dni niepale bo po kazdym wypalonym cos sie dzieje , nigdy niezwracalem na to uwagi ze po papierosie lub po piwie cos sie moze dziac z moim organizmem a teraz to jest moja jakas *obsesja * naprawde , ostatnio bez hydroxyzyny nigdzie sie nie ruszam i ciagle mysle i mysle .Dziwne to jest dla mnie bo mam dopiero 25 lat a juz sie borykam z takimi problemami , inni moi ruwiesnicy to sobie imprezuja chodza na piwo i sie nieprzejmuja a ja co? Pytasz o stres , jak najbardziej 2 dzieci z ta sama kobieta 8 lat od 3-4 czeste kłutnie takie ze juz sie rozchodzilismy ze 3 razy ciagle praca , chec posiadania rzeczy i pieniedzy ale czesto i tego brak , ale czy to moze byc przyczyną? nie wiem ale to mnie meczy , teraz *zona* sie smieje ze biore jakies dziwne prochy [xanax] ze to nienormalne ze jestem lub bede jakis psychiczny czy jakos tak a ja poprostu chce byc normalny.Lekarz nic mi niepowiedzial co mi jest , i w jakim jestem stanie moze poprostu niepotrafie z nim rozmawiac a moze to ta lekarka jest do d..y , moze powinnienem pasc gdzies przed jakims szpitalem to by moze sie czegos dopatrzyli lub cokolwiek by z tego wynikło bo nie wiem co to bedzie jak tak dalej sprawy beda sie wymykac z pod kontroli.Wiec moje takie pytanie , czy jest cos co mozna brac zamiast tego xanaxu bez recepty czy poprostu jeszcze raz zaliczyc wizyte u niej ? ale co to da? jakich argumentow użyc? tak wiec Marto widzisz borykam sie z tym sam i nie potrafie z tego wyjsc a przewaznie to ja bylem dusza towarzystwa.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Czesc :-) Chcialam jedynie zapytac o zawroty glowy. Moje pojwily sie 2 tygodnie temu, od czasu kiedy pierwszy raz poczulam szybkie i bolesne bicie serca, drgawki i cala ta reszta. Walcze z tym oczywiscie i calkiem niezle mi wychodzi ale zawroty glowy sa nie do zniesienia. Mam je non stop. Sporo osob mnie ostatnio odwiedza, relaksuje sie na maxa i naprawde nie mysle o niczym podobnym do nerwicy dopoki nie pojawi sie taki konkretny zawrot glowy, ktory zwyczajnie zwala mnie z nog! Prawde mowiac non stop kreci mi sie w glowie. Nie moge juz tego zniesc. Nie moge wrocic do pracy, bo w takim stanie ciezko nawet samemu w domu zostac a co dopiero prowadzic samochod czy wyjsc. Wiem, ze przy nerwicy wszystkie objawy somatyczne moga miec miejsce i dotyczyc moga roznych czesci ciala ale ten bol glowy i zawroty wydaja mi sie naprawde dziwne. Raczej stronie od alkoholu a czasami wygladam jakbym ostro sie wstawila, tak mna zarzuca. Czy komus to sie zdarzylo? Pozdrawiam :-)
Odnośnik do komentarza
do ermilka24 Jest to cykl spotkan ,trwa tak długo ,jak wymaga tego stan, w którym sie znajdujesz ...mam nadzieje ze mi to pomoze . cały czas biore leki ,a mam taki stan poddenerwowania , ale to dopiero 3 tydzien leczenia..... kurcze jak ja mam juz dosyc tego złego samopoczucia ,z natury jestem osoba pełna zycia, a stan w jakim teraz sie znajduje jest dla mnie czyms naprwde nie do zaakceptowania , dlatego staram sie jak najszybciej to zmienic ,ale czy mi sie uda ................mam nadzieje, ze tak . Dziasiaj nie czuje sie najlepiej kłopoty w pracy i w domu jeszcze bardziej mnie dołuja Jestem przygnebiona i ten dziwny bol głowy oraz ciągłe zmeczenie nie pozwalaja mi normalnie funkcjonowac a juz myslałam, ze wszystko jak za dotknieciem czrodziejskiej rozdzki minęło...tak czułam sie swietnie przez pierwszy tydzien brania lekow ,ale niestety wszystko powraca, moze nie jest tak jak na poczatku ale czuje ,ze powraca ,nie umiem juz o tym nie myslec, jak jest dobrze to cały czas mysle kiedy przyjdzie jakis atak ...ja poprostu na to czekam !Czy wy tez tak macie ...jak sobie z tym radzicie ..bo terapie z psychologiem mam tylko raz w tygodniu ...a do poniedziałku musze jakos zyc!
Odnośnik do komentarza
Witam, mam 24 lata. Rok temu po wypadku w górach miałem problemy z zawartością potasu co przerzuciło się na nierównomierną pracę serca i osłabienie. Po wyleczeniu się z tej dolegliwości pozostały dalej podobne objawy wraz z narastającym lękiem.Lekarze zrobili mi kompleksowe badania (włącznie z usg itp.) i nie wiedzieli co mi jest bo wyniki były w porządku. Dostałem skierowanie do psychologa klinicznego. Poszedłem do psychologa, okazało się że mam nerwicę. Po roku pracy z psychologiem i na terapiach grupowych, jak również lekach, nerwica ustąpiła całkowicie(wg badań testów i rozmów z psychologami) i wakacje spędziłem normalnie. Przeprowadziłem się do dziewczyny (300 km od domu) i nerwica powróciła. Jest ona słabsza niż rok temu ale wiem, że znowu się zaczyna, uważam, że jest wynikiem małego szoku w związku z przeprowadzką. Jak to mówili mi wszyscy lekarze - tabletki cię nie wyleczą, potrzebna jest terapia u psychologa. Polecam więc wszystkim terapię, jak najmniej leków, autosugestię Shultza i zajęcie się czymś absorbującym na co dzień. Nerwica w moim przypadku (jak dowiedziałem się u psychologa) mogła też powstać w wyniku hamowania wbrew sobie wyrażania uczuć (gniew, płacz itp.). Najważniejsze to żeby nie bać się chwili i uwidaczniać swój obecny stan nic nie chowając.
Odnośnik do komentarza
Marta,nie martw się tak ja też tak miałam i czasami mam, ale wydaje mi się, że nie można liczyć na jakieś nagłe i cudowne wyleczenie, to wymaga sporo czasu i trudu, trzeba raczej nauczyć się z tym żyć i starać zrozumieć tę chorobę. Kiedyś też liczyłam, że jak dostane jakieś tabletki to mi tak pomogą, że to już nigdy nie wróci,ale takie myślenie powodowało że kiedy wszystko wracało to traciłam nadzieję, że cokolwiek mi pomoże i czułam się bezradna. Teraz kiedy mam jakiś gorszy dzień,i czuje, że coś się ze mną dzieje to staram sobie wytłumaczyć że nie raz tak bywało i nic mi się nie stało, i że to jest tylko chwilowy stan. Marta dasz radę, nie jesteś sama,więcej wiary w siebie. Pozdrawiam!!!
Odnośnik do komentarza
Oli31, nie zapomnialam o Tobie i o wskazowkach ktore ci chce dac ale jestem bardzo zajeta do konca przyszlego tygodnia, takze dopiero pozniej cos na ten temat napisze. Odnosnie zawrotow glowy, z tymi lekami to jest tak, ze u niektorych upodobaly sobie one zawroty glowy a u innych bicie serca. U mnie tak jak u ciebie najuciazliwsze sa zawroty glowy i tak mialam od samego pocztku. Czuje tez czasami jakbym miala nasadzona nad uszami uciskajace opaske. Czasami mam tak silne zawroty, ze nie moge ustac i to nie jest cos co mi sie wydaje, czy cos co sobie wmawiam. Ale juz sie tak nie denerwuje z tego powodu, bo wiem dlaczego tak sie czuje. Po tym gdy zaczelam medytowac, od paru lat zauwazylam, ze potrafie koncentrowac sie tylko nad tym co robie w danej chwili. Kiedys bylo inaczej, moje mysli krazyly nieustannie wokol tysiaca rzeczy i spraw ktore musialam do zalatwienia. Gdy dopadna mnie te wstretne zawroty glowy, wychodze z domu, na przyklad z workiem smieci, ktory zawiazuje ba....rdzo powoli, wlasnie po to aby nie dac sie panice. Potem spokojnie ide wyrzucic smieci i mimo, ze nogi uginaja sie podemna i czuja ze zaraz zemdleje ide powoli i o niczym nie mysle, jednoczesnie zaciagam sie powoli swierzym powietrzem. Ostatnio a to z powodu, ze mam bardzo duzo powaznych spraw na glowie mialam pare silnych atakow leku, na pograniczu paniki, mimo zawrotow glowy zmierzylam sobie w trakcie ataku cisnienie i na prawde przestraszylam sie, bo bylo ono 172/92 puls 101. Normalnie mam 120/85 puls 78-80. Po przejsciu ataku cisnienie unormowalo sie, ale mimo to troche sie obawiam, bo takie skoki cisnienia nie sa wesole. Nigdy wczesniej nie mierzylam cisnienia podczas atakow, ale najprawdopodobniej te zwyzki cisnienia mialam i wczesniej. To na dzis tyle, pa.
Odnośnik do komentarza
Witam. Właśnie miałem silny atak lęku. Objawiało się to zawrotami głowy, uczuciem jakbym miał zaraz zemdleć lub nawet umrzeć. Tak się przeraziłem że juz odpływam że serce zaczęło wariować - wystartowało jak rakieta i waliło jak głupie. Zaczęły drętwieć ręce i już myślałem o wezwaniu pogotowia bo wydawało mi się że zaraz będzie po mnie. Jednak to nie pierwszy taki atak u mnie więc się powstrzymałem. Znowu się zaczyna... Chyba przez to że o tym piszę. Wziąłem Xanax ale nie specjalnie pomaga. Teraz mam dreszcze. Powiedzcie proszę że to nerwica i nic się nie stanie. W sumie dobrze się czułem dzisiaj, zaczęło się ni stąd ni z owąd. Niczym się nie zdenerwowałem. Teraz piecze mnie w żołądku. Swoją droga brzuch to mnie cały czas doskwiera i mrowienie na czole. Już 4 miesiące się męcze lecz dawno juz mnie tak nie złapało jak dziś. Zrobiłem kupę badań i w zasadzie wszystko jest ok. Powiem szczerze - w tej chwili to czuję się fatalnie. Strach mnie paraliżuje normalnie. Kończę bo już nie dam rady o tym pisać.
Odnośnik do komentarza
Dziękuję bardzo za słowa otuchy. Już mi przeszło. Rany, jakie to jest straszne. Jak juz się zaczyna taki duży kryzys to nie umiem nad tym zapanować. Lekarze jak najbardziej mówią o nerwicy. Byłem juz u psychiatry. Przestałem jednak chodzić bo czułem się lepiej. Doskwierał mi tylko ból brzucha. Właściwie nie ból a takie uczucie jak przed ważnym egazminem. Tyle że non stop. No i mrowienie w głowie które tylko się czasami pojawiało jednak w miarę systematycznie. Od miesiąca nie brałem żadnych leków ale widzę że jadnak sam sobie nie poradzę. Fajnie że można tytaj poczytać o podobnych problemach innych cierpiących. To pomaga. Taki poważny atak zazwyczaj zaczyna sie od takiego dziwnego uczucia w brzuchu i *durnych myślach* które sprawiają że się zaczyna atak. W tym momencie zapanować nad tym to już jest bardzo trudno. Ale walczmy. Walczmy. Nie dajmy się zwariować. Cholera, już myślałem że sobie radzę z tym świństwem a tu nagle taka *niespodzianka*. Echhhhh...
Odnośnik do komentarza
ermilka 24 dziekuje bardzo ze mi odpisłas ! Jakos jak na pisze na tym forum jest mi łatwiej ..... wczoraj miałam fatalny dzien ....ale z tego co widze ...co napisaliście nia tylko ja Mam nadzieje ze dzisiaj bedzie lepiej bo mam tyle zaległych obowiazkow w domu i musze w koncu wziazc sie do ROBOTY, zeby mnie pajaki za szafE nie wciągnęły hehe .... MarcinieR ja tez walcze z ta cholerna nerwica ok 6 miesiecy ,ale chodze na terapie z psychologiem i zażywam leki,i mimo to mam ciagłe uczucie leku ,ciebie boli brzuch, a mnie głowa i oczywiscie na poczatku zaraz myslałam ,ze mam raka, albo wylew .Zrobiłam EEg głowy i wszystko ok a boli tak jak bolało. Czasami potrafie o tym zapomniec(w pracy jak mam duzo zajęc) jednak na razie przegrywam w walce z ta choroba. ALE TAK JA MÓWISZ W A L C Z Y M Y ! W A L C Z Y M Y ! POZDRAWIAM I ŻYCZE MIŁEGO I SPOKOJNEGO DNIA
Odnośnik do komentarza
Marcinie, pogadaj z kimś o tej nerwicy, to na prawdę pomaga. Ja w dzień również miewam podobne napady, wiem, że to nic poważnego, ale jednak się boję. Co wieczór gadam z dziewczyną o nerwicy, o problemach i od razu całe ciało nachodzi ciepło i spokój. Tak więc polecam poważną rozmowę z kimś dla Ciebie ważnym. Poza tym mam podobne, jak Ty, bóle w brzuchu. Robiłem mnóstwo badań i wszystko wychodzi ok tak więc nie martw się stanem zdrowia, to tylko chwilowe załamania. Jak jest bardzo źle to biorę alprox, szybko pomaga i uspokaja, ale jest na receptę i po dłuższym czasie uzależnia.
Odnośnik do komentarza
Emilka24, nie tylko przy nerwicach ale takze i bez tych nerwic/lekow trzeba myslec przedewszystkim realistycznie. Powiedzenia typu *myslec pozytywnie* bardzo czesto powoduja poglebianie nerwic i lekow, bo mozna dopiero wtedy poczuc sie bezradnym zwlaszcza gdy znajdujemy sie w sytuacjach na ktore nie mamy wplywu np. epidemia grypy czy problemy finasowe. Pozytywne myslenie nic nam w takich sytuacjach nie da a nawet moze spowodowac, ze sami narazimy sie na zarazenie i zakopanie w dlugach. W takich przypadkach trzeba myslec konstruktywnie tzn. zachowac srodki ostroznosci np.myc rece i przemyslec jakie mamy mozliwosci aby wybrnac z naszych kloptow finansowych. Ja sama holduje zasadzie * nie mozna myslec negatywnie* co absolutnie nie ma tego samego znaczenia co *myslec pozytywnie*. Nie myslec negatywnie zwiazane jest z realistycznym podejsciem do zycia i znalezieniem w nim swojego miejsca. Najwazniejsze jest skonkretyzowanie tego co od zycia oczekujemy i miec swiadomosc tego jak bysmy chcieli aby to zycie przebiegalo. Z zyciem trzeba wspolpracowac, widziec jego realia, dostostosowac sie do sytuacji ale tak aby miec poczucie wlasnej wartosci co w konsekwencji spowoduje, ze zycie bedzie dla nas przyjemnoscia, co wlasnie jest esensja i celem w zyciu czlowieka. Nie mozna bac sie zycia i tego co ono moze nam dac i tutaj wlasnie wchodzi w gre zasada aby *nie myslec negatywnie*. Nie wiem, czy wyrazilam sie jasno, jesli nie to pytajcie. :o)
Odnośnik do komentarza
Kiki a ja uważam, że trzeba myśleć pozytywnie, i nie chodzi mi tu o to, że życie to kolorowa bajka,i upłynie nam bezproblemowo, tylko jeżeli napotkamy jakieś przeciwności to damy radę je pokonać,ponieważ pozytywne myślenie pozwala nam optymistycznie patrzeć w przyszłość, a nie załamywać się z byle problemu. Nie myśleć negatywnie - czyli pozytywnie,życia nie da się z góry sobie zaplanować trzeba umieć przyjąć co da nam los,i trzeba mieć marzenia i próbować je spełniać.
Odnośnik do komentarza
Ermilka21, Pozytywne myslenie mozna zastosowac w krotkotrwalym i ograniczonym przebiegu wydarzen, natomiast „nie negatywne myslenie” wyklucza myslenie i ulatwia rozwiazywanie problemow, na przyklad w leczeniu nerwic. Nie myslac negatywnie oznacza ze nie musimy wcale myslec i wtedy nie potrzeba nam tez i pozytywnego myslenia. Dla mnie los to nic innego niz przypadek. My sami jestesmy odpowiedzialni za podnoszenie tego co lezy na naszej drodze zycia.A czy to podniesiemy czy to ominiemy jest uzaleznione od naszych resursow psychicznych i fizycznych, na ktore my sami mamy wplyw wlanie poprzez nasze ustosunkowanie do zycia. Myslac pozytywnie przegapia sie czesto mozliwosci jakie leza na naszej drodze, bo meta pozytywnego myslenia lezy w odleglosci wyciagnietej reki. Ja juz od dawna zastapilam marzenia celami. W zyciu trzeba miec nie jeden, ale tysiace , miliony celow, ktore staramy sie osiagnac. Marzenia sa bardziej abstrakcyjne i czasami zupelnie nieosiagale. Natomiast nasze cele dostosuwujemy my sami do nas samych, do naszych zapotrzebowan do naszej egzystencji , cele sa zobowiazujace natomiast marzenia nie. Ja zastapilabym pozytywne myslenie optymistycznym nastawieniem, bo optymistyczne nastawienie jest czym co sie czuje i nie wymaga wcale zadnego myslenia, ktoro czesto gesto jest meczace samo w sobie, mimo iz jest pozytywne. Sprobuj Ermilka dostosowac to o czym pisze do lekow, tak teoretycznie bo to wlasnie o to mi chodzi, aby wyltlumaczyc na czym polega psykoterapeutyczne leczenie nerwic. Ermilka pisze o tym, bo pisalas ze tysiace mysli krazy ci po glowie. To o czym pisze, to jedno z cwiczen medytacyjnych. Celem medytacji jest wylaczenie myslenia co daje mozgowi i calemu naszemu organizmowi mozliwosc totalnego odpoczynku.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich po krotkiej przerwie :) Zaczne szybko było ok jakies dwa tygodnie do wczoraj . Zaatakowało mnie w pracy nagłe zawroty głowy poszedłem do pielegniarki bo mamy w pracy zmiezyła cisnienie 184 na 84 niby jeszze nie tragedia ale od czego ??? nikt mnie nie zdenerwował spokojn ie pracowałem . Po pracy do rodzinnego pojechałem zmiezył cisienie ok 130 na 80 dał mi ksiazeczke i przez tydzien mam miezyc cisnienie i wleciec do niego . Wieczorem był mały powrot zimne poty głupie mysli ale zasnołem co jakis czas sie przebudzajac . Obudziłem sie o 14 30 własciwie zona mnie obudziła wstałem tak zakrecony ze masakra . Zrobiła mi zupke wiecie dieta gotowane miesko itp... Zawiozłem ja do pracy i znowu jaki atak mowie nie poszedłem do apteki kupiłem witaminy magnez b6 i relamax po dwie odrazu i po godzinie jak reka odjoł mam ochote na wszystko mam pytanie czy ja zwarjowałem czy to nerwica a moze cos innego ??? czekam jeszcze za gastroskopia ale nie wiem moze to moja wkretka ze cos mnie tam boli :D musze stwierdzic ze człowiek to jest dopiero maszyna ........ wraca moje ulubione poczucie humoru pozdrawiam wszystkich !!!!!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×