Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Kiki, wybacz ze Cie tak mecze ale czy moglabys napisac cos wiecej na temat tej medycyny alternatywnej i lekow, ktore sprowadzalas z Anglii? Wlasciwie, to ja nie mam jeszcze zdiagnozowanej tej nerwicy ale wszystkie objawy na nia wskazuja. Wszystko tutaj zalezy od lekarza rodzinnego - pierwszego kontaktu a oni niestety sa ciezcy w poszukiwaniu przyczyny dolegliwosci, wola zatrzymac sie na paracetamolu - zlotym leku na wszystko. Bardzo Cie prosze Kiki, jesli mozesz w wolnej chwili napisz prosze kilka slow o wszystkim, co Twoim zdaniem jest warte mojej uwagi a co jest dostepne w Anglii. Baaaaardzo Ci dziekuje za wszystko, o czym napisalas do tej pory. Ciezko mi sobie jednak wyobrazic jak wyglada ten stan zaawansowanej nerwicy, skoro mowisz ze moje to tylko poczatki a mi sie wydaje, ze to juz przyslowiowy *konic swiata*. Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Oli31 Muszę Cię uprzedzić,że jeżeli bóle występują na podłożu psychosomatycznym,to paracetamol nie zda się na długo.W mojej sytuacji na samym początku pojawienia się objawów trafiłam do szpiatal ze strasznym bólem głowy i drgawkami.Tzn.najpierw trafiłam do ambulatorium.Dali mi tam dożylnie lek przeciwbólowy zwany pyralginą,po której nic a nic mi nie przeszło.A po takiej dawce powinnam jak dzieciątko zasnąć.Możesz spróbować medycyny alternatywnej.Zawsze warto.Jeżeli jednak poczujesz,że objawy zaczną się nasilać,nie zwlekaj i idź do lekarza.Ja zwlekałam długo i potem długo zbierałam się do przysłowiowej kupy:)
Odnośnik do komentarza
I pozdrawiam Was serdecznie!Mam szczerą nadzieję,że jakoś wygrzebiemy się z tej jakże okrutnej choroby. Wiecie u mnie tragedią jest nałóg siedzenia po nocach.Piszę nałóg,bo myślę,że to już niestety jest nałóg.A wiadomo,jak ładnie to pomaga w rozwoju zaburzeń nerwicowych.
Odnośnik do komentarza
just y! Skad ja to znam ...moj mąz tez tak samo reaguje , jednego dnia sie przejmuje ,martwi a nastepnego mowi ,ze poprostu to wykorzystuje ...ale tak naprawde wiem ze mnie kocha ...kto inny jak nie on i moja corka by ze mna tyle wytrzymali ! mam nadzieje ze dzisiaj bedzie ok ...pracy mam sporo ...po południu wybieram sie do fryzjera (to juz 2 podejscie w tym tygodni -moze dzisiaj mi sie uda )a od jutra zczynam terapie u psychologa i przyznam szczerze ze wiaze z tym duze nadzieje. Pozdrawiam i miłego dnia !
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich zmagających i wytrwałych :) Ponieważ nie mam komu opowiedziec swojej historii, przypadkowo znalazłam to forum, więc postanowiłam, że tutaj coś napiszę o sobie. Sądzę, że moja przygoda z nerwicą zaczęła się po przebyciu ciężkiej choroby nerek. Od tego momentu nigdy już nie było jak dawniej. Zaczęłam nie wiedziec czemu miewac lęki o wszystko: tak jak ktoś pisał już wcześniej źle czułam sie w kościele *przerażała mnie perspektywa uczestniczenia we mszy więc zrezygnowałam dla dobra własnego zdrowia ;p*, duszności, nieregularne wyczuwalne i przyspieszone bicie serca - ***a co za tym idzie mroczki przed oczami, uczucie strachu w zasadzie przed niczym. Dotarcie na zajęcia było dla mnie katorgą. Miałam wrażenie, że dojeżdżam całkowicie blada i za chwilę padnę :/ Najgorszy oczywiście był początek...bo człowiek kompletnie nie wie co się z nim dzieje i zamiast rozpatrywac to w kategoriach ,,zwykłej,, choroby, myśli, że jest jedynym takim ,,wariatem,, na świecie i nie ma pojęcia w które drzwi pukac. Najsmutniejsze jest to, że nasze bliskie otoczenie nas poprostu nie rozumie i wcale się im nie dziwie, bo niby jak syty ma zrozumiec głodnego. Przykro jest słyszec słowa ,,ojj...przesadzasz...tylko sobie nie wmawiaj,, , kiedy akurat to jest ode mnie niezależne, bo nagle dostaję ataku paniki i wtedy czuję, że już nie potrafię nad tym zapanowac :( Na szczęście nie korzystam z żadnych preparatów, bo uważam, że techniki relaksacyjne, sport bardziej mi pomogą niż łykanie chemii (oczywiście dotyczy to łagodniejszych przypadków). Zauważyłam jednak jedno...gdy średnio co 2 lata miewam dośc jakiś tam nawrót *piersza stycznośc z tymi lękami była katorgą i myślałam, że dostanę zawału* to pierwsza moja myśl jest taka: ,,O nie! Tylko nie to, teraz znowu nie będę mogła normalnie życ, znowu będę przechodzic przez to samo,, Wtedy najbardziej skupiam się na tym, że JA TEGO NIE CHCĘ i staram się robic wszystko za wszelką cenę, żeby te lęki mnie opuściły.... i dopiero kiedy ja sama sobie odpuszczam...mówię, że już nie dam rady tak życ, bo strach mnie paraliżuje, nie mogę żadnej czynności wykonac ,,normalnie,,, zaczynam bac się samego lęku, pojawia się bezsennośc...wtedy jak już się poddaję i wmawiam sobie, że wszystko jest mi obojętne- nagle te lęki przechodzą i nareszcie mogę wrócic do normalnego trybu życia:) To dziwne, bo czuję wtedy, że błedem jest moja wielka chęc i powtarzanie sobie ,,chcę za wszelką cenę życ tak jak wcześniej, jak inni ludzie, miec codzienne zmartwienia, ale nie te natury psychicznej,,. Taki upór w dążeniu to zdrowia tylko pogarsza moją sytuację, dlatego święta prawda, że życia nie należy traktowac tak serio - w końcu to życie to też choroba śmierletna ;p Dzięki temu podejściu, że ma byc co będzie, przestałam się bac :)))))) To tak jak nastolatka pragnie miec już swojego chłopaka- szuka, szuka i nic...a kiedy ona odpuszcza swoje mozolne poszukiwania-on znajduje ją ;)
Odnośnik do komentarza
Cześć :) Nie wiem do jakiego tematu do podpiąć, to napiszę tutaj. Mam nadzieję, że mnie nie pogonicie z nim.... ;) Mam na imię Emila, też mam nerwice i mam jej już serdecznie dość!!!!!!!!!!!!!! Pomyślałam sobie że jak popisze o tym z kimś kto ma podobne doświadczenia to mi to jakoś pomoże.Nerwice lękową mam chyba od dzieciństwa,wychowywałam się w rodzinie anormalnej , ponieważ mój ojciec był i jest alkoholikiem w dodatku chorym na depresję, miał też próby samobójcze i to wszystko siadło mi na psychikę. Pierwszy atak nerwicy miałam chyba w siódmej klasie podstawówki,to było straszne, myślałam że umrę, coś mnie strasznie dusiło, drętwiała mi lewa strona ciała, nie mogłam złapać oddechu. Rodzice zabrali mnie do lekarza, który stwierdził, po ustąpieniu objawów że nic mi nie jest. Potem długo nic,dopiero kiedy poznałam swojego męża wszystko się zaczeło. Wyprowadziłam się z domu i zamieszkaliśmy razem, wtedy miałam wkońcu święty spokój nie musiałam bać się pijanego taty i wogóle oglądać tego na codzień.Ale za to, nie wiem jak to określić, chyba zaczeły ze mnie wychodzić te lata życia w stresie. Zaczeło to się objawiać tym, że czułam w sobie jakiś dziwny strach i lęk, zaczełam bać się wszystkiego, kontaktów z ludżmi, śmierci, choroby, zostawania samej w domu, potem zaczeły dochodzić do tego drżenie i pocenie rąk, zawroty głowy dziwne bicie serca, uczucie pustki w głowie, zmęczenie, ciągle dopadały mnie jakieś czarne myśli. W ogóle wszystko było na nie, ale dzięki mężowi zmieniłam trochę nastawienie do życia. Postanowiłam iść do lekarza ogólnego, który stwierdził u mnie nerwicę,ale że skarżyłam się na ból w klatce piersiowej i dziwne bicie serca to skierował mnie do kardiologa, tam okazało się, że to dziwne bicie serca jest spowodowane tym że mam zespół wypadania płatka serca, nie jest to ogólnie nic grożnego tyle, że objawy są nieprzyjemne. Potem poszłam do psychologa, który stwierdził, że mam zespół DDA(dorosłe dzieci alkoholików). Znów udałam się do swojego lekarza rodzinnego który zaczął mnie leczyć na nerwicę lękową. Przepisał mi coaxil. Brałam go przez około półtorej roku z przerwami, aż do niedawna. Powodem zaprzestania kuracji coaxilem, był atak nerwicy (tydzień temu), który skończył się wizytą pogotowia ratunkowego gdy byłam w pracy. Miałam objawy podobne do zawału serca(dusznośći,ściskanie w klatce piersiowej,strach przed śmiercią, ból w okolicy serca,wysokie ciśnienie), lecz w szpitalu po zrobieniu EKG okazało się, że z sercem wszystko wporządku, tam zapisali mi Atarax(lek przeciwlękowy i uspakajający).Znów poszłam do swojego lekarza i też kazał mi go brać przez ponad tydzień, ale jakoś słabo mi pomaga,bo właśnie dziś znów zaczynam się dziwnie czuć,jestem jakaś zmęczona sama nie wiem czym,czuje tę dziwną pustkę w głowie, cały czas myślę tylko o tym co mnie boli, że coś mi się stanie, czuję jakiś niepokój, w ogóle mam już dość tej nerwicy, czasem myślę,że od tego zwariuję i że nigdy się zniej nie wyleczę. Może ktoś z was mi jakoś pomoże, bo nie wiem co mam robić. Z góry dziękuję za odpowiedź ;)
Odnośnik do komentarza
Witaj Emilio! Twoja reakcja jest w zasadzie *normalna* tzn.w momencie,kiedy uwolniłaś sie od dysfunkcyjnego taty,organizm zaczął odreagowywyać dotychczasowe problemy emocjonalne i silny stres,który przeżywałaś w domu.Przez lata żyłąś w stresie,który niestety fundował ci tata, a w takich sytuacjach nigdy nie obejdzie się bez skutków ubocznych.Do tej pory dławiłaś w zarodku swoje uczucia,emocje,swój strach.Po wyprowadzce zaczęłaś zapewne o nich zapominać,ale Twój organizm ( a zwłaszcza układ nerwowy) nadal pamięta.Niestety smutna prawda jest taka,że w większości przypadków decycuje o nas dzieciństwo,czyli w dużym stopniu rodzice.Moi rodzice także popełnili wiele błędów,które wpłynęły na rozwój mojej choroby. Przede wszystkim polecam Ci pójście do specjalisty tzn.psychiatry.Lekarz rodzinny nie zna się na tym,bo po prostu zajmuje się organizmem ludzkim jak internista w charakterze bardzo ogólnym i doraźnym.Atarax nie jest najlepszym lekiem,bo opiera się głównie na hydroksyzynie,która nie jest w moim przekonaniu dobrym preparatem na leczenie naszych schorzeń.Brałam to,więc wiem z doświadczenia.Ponadto hydroksyzyna jest substancją,której nie powino stosować się w długotrwałym leczeniu (a nasza choroba tego wymaga).Atarax jest lekiem uzależniającym,stosowanym doraźnie,tylko w sytuacjach ataku lęku i paniki.Kuracje takimi lekami nie powiny przekarczać 4 tygodni.Lekarz psychiatra zaleci Ci jakiś lek długoterminowy jak coaxil i coś przeciwlękowego,czego będziesz używać tylko doraźnie wrazie ataku. Druga informacja:piszesz,że brałaś coaxil z przerwami.Tutaj kryje się zasadniczy błąd.Coaxil jest lekiem antydeprsyjnym z grupy SSRI tzn.działa pośrednio na twój układ nerwowy (przez co nie uzależnia) na zasadzie podnoszenia poziomu serotoniny w twoim mózgu,dzęki czemu czujesz się lepiej.Jednak,żeby tak się stało,musisz brać lek regularnie.Odczuwalną poprawę można zauważyć w czasie od 2 do 4 tygodni,ale trzeba podtrzymywać ten stan.Czasami ludzie biorą takie leki latami,bo wymaga tego sytuacja.U ciebie nie musi tak być.Jednak powinnaś brać taki lek przynajmniej 6 miesięcy,żeby czasowo ustabilizować emocje. Z pewnością masz zespół DDA i powinnaś rozpocząć psychoterapię.Najlepiej byłoby,gdybyś dostała dobre leki i stosowała je jednocześnie uczęszczając na psychoterapię.Połączenie farmakologii i psychoterapii daje bardzo dobre rezultaty.Masz stare sprawy do załatwienia,historie,które musisz z siebie wyrzucić,żal do taty,który zapewne wpływa na twoje życie.Nie będzie łatwo,ale warto.Ja chodzę na terapię 2,5 roku.Jeżeli będziesz chciała zapytać o coś,co cię interesuje,to służę pomocą. Pozdrawiam Cię serdecznie:) Marta
Odnośnik do komentarza
Kasica Nawroty choroby w odstępie dwuletnim lub rocznym??? Jak ja dobrze to znam.Kościół (?!) też przerabiałam.Ale mam takie bardziej upierdliwe jak autobusy.Pociąg jakoś mniej mnie schizuje.Pewnie dlatego,że zawsze można wstać i przejść się,jest więcej przestrzeni.Boję się też sama wyjeżdżać gdzieś dalej.Fajnie...
Odnośnik do komentarza
witajcie , dzis wykupiłem recepte na xanax 0,5 mg co mozecie mi na ten temat powiedzieć? brał go ktoś ? jakas poprawa? słyszałem ze uzaleznia.dzis w nocy bylem z kolega i bratem na rybach i w srodku nocy zaczely sie bicie i bole serca leki ze jak mi cos zacznie sie dziac z sercem to mi nikt nie pomoze itp itd czarne mysli , i dlatego licze na poprawe po tym leku , pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Hej!Brałam coś podobnego Afobam.Ta sama substancja czynna tylko ogólnie inna nazwa.Jest to lek uspokajający,czyli działa bezośrednio na układ nerwowy.Owszem uzależnia,dlatego nie powinno się stosować go dłużej niż 4 tyg. i tylko w sytuacji lęku napadowego.Oczywiście pomaga,ale pomoc jest tymczasowa tzn.przez kilka godz.po zażyciu będzie ok.Potem lęk może nawracać. Biorąc lek w dzień nie powinineś być senny,ale przy zażyciu w godzinach wieczornych działa nasennie. Pozdrawiam! Marta
Odnośnik do komentarza
witam , wczoraj zazylem 1 tabletke tego xanaxu i jakos nie zauwazylem jakiegos dzialania specjalnie , co prawda zasnolem jak dziecko ale to z powodu raczej nieprzespanej poprzedniej nocy na rybkach , zobaczymy co bedzie dalej bo jak to nie bedzie dzialac to naprawde nie ma sensu sie w ten lek angażowac , zwlaszcza ze jak uzaleznia to tym bardziej, ale od czego on moze uzależniać ....hmmm
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich forumowiczów.Piszę bo nie mogę sobie poradzic z problemem który mnie męczy od dluższego czasu.Jakiś czas temu zaczęła mnie swędzieć skóra.Zaczęłam szukać co może być tego powodem no i znalazłam że to może być objaw ziarnicy.To mi wystarczyło.Schiza na maxa.Poszłam zrobilam podstawowe badania typu OB,morfologia z rozmazem.Wyszło ok(bylo to w maju).Uspokoilam się ,ale niestety wyczytalam że wyniki mogą być ok a i tak w organizmie coś się dzieje.Po m-cu zrobiłam sobie USG jamy brzusznej,RTG kl.piersiowej-wszystko ok.Znów sie uspokoiłam.Ale nie na długo.Wypiłam ktoregoś razu alkohol no i po ok.2 godzinach pobolwealo mnie w klatce piersiowej,czułam że jestem strasznie**podminowana*.No i znow wyczytałam że to może być poalkoholowe bóle węzłów chłonnych.No i jazda się zaczęła.Namiętnie oglądam swoją szyję.Byłam zrobić USG szyji,powiedziałam że bardzo się boję że to może być ziarnica.Pani doktor stwierdziła że wszystko jest ok z wyjątkiem tarczycy-jest zamała.Kazała mi się skontaktować z endokrynologiem.Wyszłam z gabinetu zadowolona.Ale po dwóch dniach zaczęłam się zastanawiać że może zrobiła mi niedokladnie to USG?Non stop oglądam szyję,no i znow jakoś tak sobie stałam i zauważylam że jak napnę szyję i ściągnę łopatki do tyłu to mam powiększoną szyję w okolicach obojczyków.Z prawej strony troszkę więcej.Nie jest to żadna twarda kulka,nie wiem czy to jest mięsień czy co innego,jest to miękkie.No ale ja mam znow nerwa.Od dwóch tygodni się zadręczam.A trzy tygodnie temu miałam robione USG.Nie wiem czy robiąc USG szyji widać węzly nadobojczykowe?Wiem że co niektórym może się to wydawac śmieszne ale ja naprawdę mam stresa.Doszło do tego że jak mam się napić choć troszkę piwa to bardzo się boję.Tego,że w nocy się obudzę ,znów będę podminowana,jakieś pobolewania w klatce.Niby wszystko ok a ja ciągle myślę że to ziarnica.Sorki że aż tak się rozpisałam.
Odnośnik do komentarza
Marta dzięki za odpowiedż, myślę że masz rację,chyba najlepszym wyjściem dla mnie będzie psychoterapia, ale jestem dość skrytą osobą i nie lubię mówić o swoich emocjach, szczególnie obcym osobą, no ale chyba nie mam innego wyjścia jeśli chcę coś zmienić w swoim życiu, to muszę zacząć coś wtym kierunku robić. Czytałam wcześniejszą wypowiedż Kasicy i w stu procentach ją rozumiem, nareszcie widzę, że inni mają podobne problemy i dręczą ich te same pytania, teraz wiem, że nie jestem z tym sama i że można spróbować jakoś z tego wyjść, chodż zdaję sobie sprawę, że to nie będzie takie łatwe,ale warto spróbować. Jeszcze raz dzięki za odpowiedż, nawet nie wiesz jak się cieszę,że w końcu mogę pogadać o tym z kimś kto mnie rozumie (:
Odnośnik do komentarza
Cześć Moni,byłam w podobnej sytuacji, kiedy dowiedziałam się że mam zespół zapadania płatka serca. Kardiolog wytłumaczył mi, że to nic grożnego, tylko objawy są nieprzyjemne i dość uciążliwe, a stres je potęguje(serce czasami nierówno bije,czujesz jakby miało ci za chwile stanąć,potem wali jak szalone,to trwa chwile i przechodzii),na początku wierzyłam, że to nic grożnego, ale póżniej cały czas tylko słuchałam jak bije mi serce,doszukiwałam się w tym jakiejś innej grożniejszej choroby, potem zaczęłam się zastanawiać czy dobrze wykonali mi te badania,a może lekarka się pomyliła, i im więcej o tym myślałam tym częściej odczuwałam te dolegliwośći,wkońcu mąż uświadomił mnie że popadam w jakaś paranoje, i przez to moje słuchanie co mnie boli to naprawdę wpędze się w jakąś chorobę. Wogóle mam nerwicę lękową, i chyba dlatego cały czas boję się że coś mi się stanie, i że jak dostanę jakiegoś ataku to mi nikt nie pomoże i umrę, no ale wziełam się trochę w garśc i zaczełam lekceważyć moje objawy ,tłumaczyłam sobie ,że przecież nie pierwszy raz mi tak robi i nigdy nic mi się nie stało. Zaczeło mi to pomagać,ale po jakimś czasie wszystko zaczyna znów wracać, i ostatnio w pracy zaczęło mnie tak boleć w klatce piersiowej , że myślałam że to zawał inni zresztą też ,robiło mi się słabo ,nie mogłam złapać oddechu,więc wezwali karetkę , która zabrała mnie do szpitala,tam zrobili mi ekg i okazało się że z sercem wszystko wporzątku, poprostu miałam taki atak nerwicy. Wtedy zrozumiałam ,że to ja sama się w to wpędzam i na siłe szukam sobie choroby. Dlatego zaczęłam pisać na tym forum, bo chcę spróbować jakoś sobie pomóc i podzielić się z innymi swoimi doświadzczeniami,może jakoś innym też pomogę,bo już sama świadomość tego że nie jestem z tym sama daje mi duże oparcie. Pozdrawiam (:
Odnośnik do komentarza
Emilko, rozumiem Cię doskonale.To są bardzo intymne sprawy,a nie dość,że trzeba wypowiedzieć je na głos,to jeszcze przed obcą osobą.Przecież niektórych rzeczy nie mówisz nawet bardzo bliskim tobie ludziom.Ale właśnie dlatego to musi być obca osoba.Ta obca osoba będzie bardziej obiektywna,a przez to szczera. Ja przekonywałam się do terapii prawie 4 lata(!!!).Najpierw nie chciałam pójść nawet do psychiatry.Nie wyobrażałam sobie tego.Jednak przez miesiąc tak mnie przycisnęło,że ostatecznie nie było inego wyjścia.Wiem też,że wiele osób na początku zwyczajnie nie rozumie, co się z nimi dzieje,a jak już usłyszą diagnozę,nie umieją się z nią pogodzić:*Ja?Nerwica?Niemożliwe!!!* A jednak!Cholera możliwe...Najgorzej zaakceptować nam to,że przez lata uważaliśmy siebie za bardzo silnych psychicznie i fizycznie,a teraz czujemy się tacy słabi.Ja przykładowo walczę z uczuciem słabości.Nie akceptuję w sobie tej słabszej części,tego,że nie jestem i nie mogę być doskonała,silna,panująca nad swoim życiem.Ponadto często trzeba stoczyć bój o zrozumienie naszej rodziny i przyjaciół.Moja mama bardzo długo czuła się winna mojego stanu,a mnie to skolei doprowadzało też do poczucia winy.Chowałam się.Nie chciałam,żeby na mnie patrzyła,kiedy mam atak.Po czasie mama zrozumiała i kilka razy uratowała mnie przed akcją:*wzywamy pogotowie,bo ja umieram*.Umiała wytłumaczyć mi racjonalnie,że jestem fizycznie zdrowa,że nic się nie stanie.Niestety nie zawsze można na taką wyrozumiałość liczyć. Wydaje mi się,że o mojej chorobie wiem już bardzo dużo,a mimio to czasami,nie ukrywam,nerwica potrafi mnie jeszcze boleśnie zaskoczyć... Pozdrawiam Marta
Odnośnik do komentarza
Do rammstein84 I to jest właśnie owo działanie.Zasnąłeś jak dziecko.Przy atakach lęku mogłbyś padać na twarz i spania by nie było.Xanax ma substancję czynną,która nazywa się alprazolam.Wielkiego odlotu po tym nie poczujesz,ale będziesz spokojny w sensie: nie będzie kołatania serca,pocenia,ogólnego poddenerwowania, czarnych myśli,uczucia niepokoju,że zaraz coś ci się stanie.Ale ta właśnie substancja czynna uzależnia,bo działa bezpośrednio na układ nerwowy.Tak samo uzależniają narkotyki i alkohol, czyli - jak to mówią młodzi - *rypią korę*. A jaki lekarz przepisał Ci Xanax?Generalnie psychiatra daje takie leki krótkoterminowo i ostrzega przed skutkami.Jeżeli masz zaburzenia lękowe to trzeba je leczyć czymś innym.Xanax tego nie wyleczy.Xanax zadziała tylko na objawy. Pozdrawiam Marta
Odnośnik do komentarza
Moni, gdybyś miała ziarnicę,wyszłoby to w badaniach.Leukocytoza,wysokie OB plus szereg innych objawów,a przede wszystkim powiększone węzły chłonne.Zastanów się,co takiego zadziało się,że podejrzewasz ziarnicę.Sam świąd skóry to za mało.A przeczulica skórna może być spowodowana nadmiernym pobudzeniem nerwowym.U ciebie jednak sprawa nie musi być - że tak to nazwę - nerwicowa.Masz za małą tarczycę,co może sygnalizować zaburzenia w kwesti wydzielania hormonalnego.I to może być zasadniczy powód przesuszenia naskórka - zaburzenia godpodarki hormonalnej w twoim organiźmie.Problemy z tarczycą mogą też dawać objawy w postaci depresji i zaburzeń nerwicowych.Na twoim miejscu poszłbym do endokrynologa i zrobiła badania w kierunku hormonów,a zwłaszcza anty-TPO. Pozdrawiam Marta
Odnośnik do komentarza
Witam wszyskich! byłam na terapi... i powiem szczerze, ze przed pojsciem bardzo sie denerwowałam ,jak ja sobie tam poradze ,czy otworze ze sie przed obcymi osobami (jest to terapia grupowa) teraz wiem juz ze moje obawy byly niepotrzebne. Jest to mała grupa ludzi z takim samym, lub podobnym problemem ,ktorzy poprostu potrafia o tym mowic ....popłakłam sie na poczatku ...nie wiem czemu z tej bezradnosci ,bezsilnosci ...moze troche ze wstydu ze musze tam chodzic, naprawde nie wiem czemu ....ale pozniej było ok .Najwazniejsze ,ze teraz tez jest ok i czuje ze nie jestem z tym sama ...juz nie moge doczekac sie poniedziałku pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Ermiko 24,Martyniko,dziękuję za odpowiedz.Pytacie skąd u mnie te podejrzenia że to ziarnica.A więc jak zaczęła mnie swędzieć skóra to zaczełam doszukiwać się co może być tego przyczyną.Z wielu chorób,jakoś ta wpadła mi że tak powiem ,,w oko,, właśnie ziarnica.Wyczytałam że wyniki krwi mogą być dobre a choroba istnieje.W tej chwili najgorsze jest to że mam straszne lęki przed wypiciem chociażby piwa.Będąc na wakacjach napiłam się wieczorkiem a ok.północy obudzilam się z niby to bólem,ciężko mi nazwać to uczucie w klatce piersiowej,gardle.Mąż twierdzi że ja się tak nakręcam że sama jak tylko coś wypiję to od razu czekam i cały czas myślę o tym czy bęzie mnie to boleć.Najdziwniejsze jest to że to pojawia się ok2-3 godz.od wypicia.Potrafie sie wybudzić w nocy i pierwsza myśl to taka czy boli mnie i cały czas o tym myśle.I to natrętne przeglądanie się w lustrze i oglądanie szyji.Cały czas patrzę że ta jedna strona po napięciu szyji i ściągnięciu łopatek jest troszkę większa.Wybieram się do endokrynologa ale wiecie jak to jest -kolejki,terminy,czekanie.A co to jest to badanie anty-TPO?
Odnośnik do komentarza
Do Marty.Bardzo dobrze że zdecydoawałaś się na terapie.Ja jakiś czas temu chodziłam-ale prywatnie.Uważam że to super sprawa.Pani psychoterapeutka byla super osobą która mi otworzyla oczy na niektóre sprawy.Na pierwszym czy drugim spotkaniu ryczalam jak bóbr,nawet nie wiem dlaczego tak reagowalam,ale ponoć to normalne.Gdyby nie to że spotkania uderzają troszkę po kieszeni nadal bym chodzila.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×