Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć dziewczyny. Widzę, że wszystkie mamy identyczne objawy. Zresztą - to nic odkrywczego! Ja również borykam się z tymi okropnymi napięciowymi bólami głowy. Zauważyłam, ze większość z nas tak samo je opisuje - jako uczucie ściskania głowy przez imadło. Do tego dochodzi wędrujący ból w okolicach skroni albo w części czołowej, u mnie tuż nad lewym okiem. I to niesamowite napięcie mięśni przykęgosłupowych. Czasem mam wrażenie, że wszystko jest tam opuchnięte. Stąd biorą się też zawroty głowy, ból oczu i dziwne widzenie, rozmazywanie obrazu, wirowanie...Postanowiłam, ze będę kontrolowała to napięcie. Zauważyłam, że spinam się w każdej sekundzie - tylko pomyślę rozluźnij się, wrócę do zajęć a za chwilę wszystko jest znów jak skała. Coś okropnego. Zdałam sobie sprawę jak bardzo napinam skórę głowy, czoło, oczy gdzieś tak głęboko, nie wspominając już o ramionach i szyi. Kiedy się, na tę sekundę rozluźniłam, poczułam jak silne jest to napięcie. A skoro trwa ono zazwyczaj przez kilkanaście godzin dziennie, to jak można nie mieć bólów głowy i wszystkich tych dolegliwości... Martyniko, ja walczę z nerwicą już prawie 9 lat. Wiem doskonale jak można być tym zmęczonym. Ale wiem jedno, że nie wolno tracić nadziei. Dobrze, ze chodzisz na psychoterapię, na pewno z czasem dotrzesz do sedna problemu i wtedy będzie już tylko lepiej. Piszesz o nowych objawach...Chyba nerwica ma to do siebie ze po latach, wygasza jedne dolegliwości, a dokłada nowe. Mi w pewnym momencie też uaktywniła się kula w gardle. Nie dość, że ona przygniatała mnie od przodu, to jeszcze miałam tak sztywny szyjny odcinek kręgosłupa, ze miałam uczucie ciągłego przyduszania. Im bardziej tłumaczyłam sobie, ze to tylko nerwica, tym objawy były lżejsze. Z czasem same minęły. Ja czasem jako dodatek specjalny miewam też napady migrenowe, które poprzedzone są aurą - zygzakiem latającym przez całe oko, który sprawia, ze zaburzone jest pole widzenia i robi się po prostu nie dobrze. Bólu uszu nie miałam, ale odkąd dowiedziałam się, że przy omdleniach spada ciśnienie w uszach i robi się głucho, zaczęłam codziennie odczuwać te symptomy i oczywiście wkręcać sobie, że zaraz padnę jak długa. Pozostaje mi tylko życzyć ci wytrwałości w przekonywaniu samej siebie, że wszystko, co czujesz to tylko wytwór Twojej wyobraźni...Sobie i wszystkim tego życzę! kalakingo - czytam to, co napisałaś i współczuję ci z całego serca. Uczucia, które teraz ci towarzyszą z pewnością mogą cię przerażać, ale mi się wydaje, że wszystko dzieje się przez leki. Jeśli dobrze zrozumiałam bierzesz Zoloft? Nie znam się na lekach, ale z tego co piszesz zauważyłam, że odebrał ci on całkowitą chęć do życia. Nie słuchasz dawnej muzyki, drażnią cię książki, nawet płakać nie możesz. Może to jakieś zobojętnienie emocjonalne? Dlatego również nie czujesz wielkiej miłości do córeczki. Po prostu nie czujesz pozytywnych emocji teraz do niczego i nikogo. Moim zdaniem powinnaś skontaktować się z lekarzem, powiedzieć mu o tych skutkach ubocznych kuracji i zmienić lek. Nie każdy specyfik jest dla każdego. Z tego, co piszesz to i na lęki nie pomaga, więc po co się truć...? Trzymam kciuki, aby wszystko wróciło do normy. Marto i słówko do ciebie. Ja wierzę, że terapia pomaga. Dobrze, że się zdecydowałaś. czasami już samo poznanie mechanizmów działania lęku, uspokaja. Powodzenia!
Odnośnik do komentarza
Mam 15 lat i borykam się z ta chorobą juz rok :( niewiem juz jak mam sobie z tym radzić chce bys szczesliwą nastolaka tak jak kiedyś zyc normalnie :( ... Mama ma juz tez dosc mojego narzekania ze ciągle sie zle czuje itp . Badania miałam robione wszystko jest ok . Ale te uczucia wirowania zamazany wzrok .. coś strasznego zaraz wpadam w panike i czuje sie jakbym miałą za chwile umierac :( oczywiscie jest tez kołatanie serca dusznosci .Do szkoły często mama po mnie przyjeżdza w czasie lekcji bo jest mi słabo i wpadam w panike . Nic mnie wogole nie cieszy kiedys gdy ktoś mnie zaproił gdzieś na impreze ogromnie sie cieszyłam a teraz .. przez 5 minut super bedzie a za chwile nie ide nigdzie ... bo boje sie ze dopadną mnie stany lękowe i będą sie ze mnie śmiac , albo że tam padne już totalnie :( .Naprawde mam dosc i chce juz zyc normlanie :( CO ROBIĆ POMÓZCIE MI ;(
Odnośnik do komentarza
zwyklaniezwykla to normalne, że przy napadzie lękowym, a nawet przy uczuciu niepokoju, gwałtownie wzrasta tętno. To wręcz naturalna reakcja organizmu. Kiedy ktoś krzyknie na ciebie niespodziewanie od razu stajesz w pogotowiu, napinasz mięśnie, wzrasta poziom adrenaliny we krwi i serce pracuje szybciej. W przypadku lęków, takim *krzykiem* może być katastroficzna myśl. Wystarczy, ze w Twojej głowie pojawi się myśl: *zaraz zemdleję*, *na pewno mam zawał* a wywołuje to paniczny strach, który doprowadza serce do szaleństwa. Ja mam tak bardzo często. Niedawno byłam w kinie, sala pełna, a ja siedziałam mniej więcej na środku środkowego rzędu. Wokół było mnóstwo ludzi, do wyjścia spory kawałek, na seansie cisza jak makiem zasiał. I nagle myśl *a co się stanie kiedy dostanę mojego napadu?*. Miałam wtedy na myśli konkretną sytuację - w Wielką Sobotę w kościele tak mnie zmogło, ze zapomniałam jak się nazywam. Przywołałam, sama nie wiem dlaczego, tamtą sytuację sprzed kilku miesięcy. I się zaczęło...dokładnie tak samo jak w kościele. Zaczęło mi brakować powietrza, ścisk w gardle, płytki oddech, serce tak waliło, że myślałam, iż pęknie, ręce mi zdrętwiały aż po obojczyki, jakby ktoś mnie pod prąd podłączył, panika, drżenie całego ciała...Wiedziałam, ze w tym stanie nie wstanę z fotela, bo nogi miałam jak z waty. Poza tym musiałby razem ze mną wstać cały rząd, bo przejścia były bardzo wąskie. Nie mogłam się napić, wyjść na dwór, położyć się, rozchodzić to... Położyłam głowę na ramieniu chłopaka i tak trwałam, a we mnie wichura, katastrofa, totalna zagłada. To uczucie było nie do opisania, tym bardziej, że siedziałam pomiędzy obcymi ludźmi i nie mogłam nic zrobić. Musiałam przetrwać. Zaczęłam oddychać, po cichu, głęboko, zaczęło mnie puszczać, odchodzić. W końcu dało mi spokój, ale strach czy nie wróci pozostał do końca filmu. Tak to właśnie działa - katastroficzna myśl - adrenalina - wysokie tętno. Piszesz, ze się uspokajasz w kościele i szpitalu. Dlatego właśnie, że masz w sobie pozytywną myśl - tu mi się nic nie stanie, jestem bezpieczna. Inne miejsca traktujesz jako miejsca potencjalnego zagrożenia. Najgorsze jest to, że ja mam to samo. Wszystko wiem, tylko pojąć nie mogę;) tzn zastosować na sobie w praktyce. Tyle, ze we mnie szpitale wywołują lęk. Widok chorych, sygnał karetek, ludzie w piżamach - z miejsca czuję się niepewnie, robi mi się słabo, kręci mi się w głowie. Mam to nawet w przychodni. A w kościele - cóż, agorka w czystej postaci. Olu - jesteś bardzo młodą osobą. Gdzieś czytałam, być może nawet na tym forum (pisała o tym Kiki?), że lęk im wcześniej się pojawia tym jest większa na 100% wyleczenie. Ciekawa jestem, co wywołuje w Tobie lęki, czego się boisz? Może to niespełnione oczekiwania, złe relacje z kolegami w szkole, rodzicami, chłopakiem? A może przeżyłaś coś traumatycznego, co tak się na tobie odbiło. Moim zdaniem powinnaś pójść do psychologa, ale wybrać wspólnie z rodzicami takiego naprawdę sprawdzonego. Na leki jesteś za młoda. Doraźnie łykaj magnez z wit. B6, pij herbatkę z melisy. My niestety przez internet ci nie pomożemy. Możemy wskazać drogę, coś podpowiedzieć, pocieszyć, ale nikt z nas ci nie ulży, nie wyleczy. Musisz Olu pójść do terapeuty, szczerze z nim rozmawiać i dokładnie przeanalizować swoje życie, bo najczęściej przyczyną nerwicy jest rozdźwięk pomiędzy tym czego pragniemy, a tym co jest nam dane. Często nawet z pozoru niewinna historia np o wypadku opowiedziana nam w dzieciństwie może mieć tragiczne konsekwencje w dorosłym życiu - uruchomi lęk, który uaktywni się po latach. Trzymaj się Olu!
Odnośnik do komentarza
Wiecie co, tak się zastanawiam , bo mam wszystko czego pragnęłam, wspaniałego chłopaka , którego kocham nad życie, zdałam tę poprawkę, mam przyjaciół, jestem szczęśliwa, nie mam kłopotów finansowych, w domu też super... A nerwica dalej trwa ... Czego ja sie obawiam, jakie mam konflikty wewnętrzne ? Przecież wszystko co mogłam to naprawiłam w życiu, zmienilam je, rzuciłam palenie... Może w moim przypadku to wszystko od jarania trawy ? I jak tu sie wyleczyć ? psychoterapia nic nie daje :/ PomOcy! :(
Odnośnik do komentarza
I co najwazniejsze jestem zdrowa fizycznie . Jak rybka ;) . I doszłam do wnoisku że śnmierć jest nieuchronna , fakt, boję się jej, ale tearz już jestem przyzwyczajiona do tej myśli, że wszyscy kiedyś umrzemy , czy na chorobę, czy na cokolwiek, wypadek itd . I dalej źle się czuję . Naprawdę super jest , ironicznie mówiąc .
Odnośnik do komentarza
Dharma- Dziękuje bardzo za odpowiedź i za zrozumienie, bo naprwde mało kto mnie rozumie . Czego się boje ..to że za chwile umre albo długo nie pożyje ,bo ta chroba mnie wykończy psychicznie to jest juz oczywiscie w stanach lęku. A lęk przychodzi tak niespodziewanie ... jest wszytsko okey a tu nagle bum !! zaczynam się bać całą trzaśc mam wrażenie ze za chwile zemdleje i juz nigdy nie wstane. W ogóle cała historia zaczęła się w ubiegłym roku w moje urodziny 15 stycznia . Nie dość, że spędziłam je sama bo wszyscy wyjechali na ferie zimowe to jeszcze w towarzystwie pijanego ojca który strasznie zdziałał mi wtedy na nerwy że az płakałam . Potem już było ok połozyłam się już do zasypiania a tu nagle takie dziwne uczucie koło serca , takie palenie . Wstałam pobiegłam do ojca i zaczęłam płakac że się boje , że niewiem czego całe ciało mi zdrętwiało nie mogłam opanować wzroku cały mi *latał*. Moja mama obecnie była w pracy , ale zadzowniłam do niej i opowiedzialam cała sytuacje . Pojechałam w ten sam dzień do szpitala gdzie mi powiedziano że to jest Depresja . Mama dała mi silny lek uspakająjący, zebym mogła zasnąc, ale powiedziała ze tylko ten jeden raz i tak też było .Nie chce nawet zazywac jakis leków . Na drugi dzień wszytsko okey tak jakby nic nie było, tylko że pod wieczór praktyczniie ta sama godzina znowu uczucia ucisku w głowie taki prąd w głowie mi przeszedł ,duszności, i ten lęk . Po tym dniu nie wiedziałam co się ze mną dzieje ... byłam załamana że takie coś mnie spotkało, już nawymyslałam sobie chorób, iż jestem chora na raka , że będe miała zawał .i Tak bylo przez dwa tygodnie ciągle czegos sie bałam . Potem zaczęła się szkoła i jakoś z tym sobie żyłam , ale oczywiscie w szkole tez były sytuacje gdzie musiała mama mnie odebrać, bo do konca lekcji raczej bym nie wytrzymała. No i własnie skąd mogła u mnie ta choroba się pojawić ... z dziecinśtwa mozliwe. Moje dziećinstwo nie było zbytnio udane gdyż ojciec mi się rozpijałi ciągłe awantury w domu wywoływały na mnie negatywny wpływ gdyż bardzo się bałam i płakałam trzęsłam, . Wkońcu moja mama naszczescie zrobiła z tym porządek i rozwiodła się . No ale przez jakis czas musiałam mieszkac z Tatą bo moja mama musiała najpierw wyręmontowac dom w ktorym obecnie mieszkam. I teraz naprwde niczego mi nie brakuje ciesze się ze mieszkam z mamą . Naprwde chciałabym powrócić do tych chwil kiedy nie miałam tej całej nerwicy... Jak narazie chodze do psychologa szkolnego .. W sumie bardzo bałam się isc do 1 klasy gimnazjum , bo to była już zmana szkoły nowe otoczenie i wiem ze dużo dziewczym mnie nie lubiało... bo miałam powodzenie u chłopaków , ale naszczęście zadnych kłopotów nie było i teraz bardzo polubiłam ta szkołe no i dziewczyny które były tak bardzo o mnie zazdorsne poznały mnie i tez mnie polubiłyi że myliły się co do mnie . i Było wszytsko w porządku aż tu nagle nie spotkało mnie to... Czy ten magnez z wit. B6, i herbatkę z melisy dostane bez recepty ?
Odnośnik do komentarza
OLA! głowa do góry ...herbatka i magnez bez recepty ..i od jutra kuracja antystresowa ........... Ja tez walcze z tym cholerstwem i mam nadzieje ze mi sie uda ...grunt to pozytywne nastawienie poprostu nie mysl o tym.. ja wiem ze łatwo sie mówi gorzej zrobic ale spróbuj ....zauwazyłam ze jak mam duzo zajec w pracy to nie mysle o tym zapominam i jest ok ...jestes młodziutka wiec moze jakis kurs tanca , joga , muzyka relaksacyjna ...kurde grnt to pozytwnie sie nastawic od rana *
Odnośnik do komentarza
Jutro pójde do apteki po te rzeczy ; ))) i musze zacząć dzialac ... ;) i tak samo musze sie bardziej relaksować, bo niepowiem stresuje się nawet bardzo drobnymi sprawami ... Ale myślę ze wszystko będzie ok za jakiś czas :) Dziękuje wam za małą pomoc naprawde miło jest z kimś o tym porozmawiac kto takie coś przezywa i wie co taka osoba czuje . Będę tutaj zaglądać cześciej ;) I życzę wszystkim aby pokonali tą straszliwą chorobe .!!!
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich serdecznie. Dzisiaj wlasciwie spedzilam prawie caly dzien na czytaniu Waszych historii, bo moja przygoda z *tym problemem* jest dosc *swieza*. Kilka dni temu po dziennej zmianie zostalam na spanym dyzurze w pracy i szykujac sie do lozka odczulam dosc silny bol w klatce piersiowej polaczony z trzesaca sie cala powierzchnia mojego ciala o stre, klote bole w sercu. Calemu temu zajsciu oczywiscie towarzyszyl paniczny strach. Zadzwonilam do przelozonej proszac o zmiane i pojechalam do szpitala okolo polnocy. Chcialabym zaznaczyc, zed obecnie mieszkam w Anglii co utrudnia cala sytuacje. Nie mam problemow z jezykiem angielskim ale jesli ktos narzeka na Polska sluzbe Zdrowia, to zapraszam do Anglii. To jedyny resort, ktory jest na duzo gorszym poziomie niz w Polsce moim zdaniem. W szpitalu podejrzewano skotki uboczne leku na tarczyce, ktory biore okolo roku (wiec moim zdaniem powinny pojawic sie wczesniej). Pozniej zasugerowano, ze mialam tzwn *atak paniki* a szukajac w internecie zwyczajnie wydaje mi sie, ze nabawilam sie nerwicy. Zawsze bylam osoba twardo stojaca na nogach. Przeszlam przez wiele sytuacji stresowych i krzyzysowych w swoim zyciu (mam 31 lat) ale latwo nie bylo. Bardziej spodziewalabym sie calych tych problemow kilka lat temu ale teraz??? ...kiedy moje zycie sie unormowalo???? Po kilku dniach wolnego wydawalo mi sie, ze czuje sie lepiej wiec zdecydowalam wrocic do pracy ale wracajac z pracy mialam okropne zawroty glowy i zadzwonilam do opiekunki mojego dziecka aby mnie odebrala bo obecnie nie mam wlasnego samochodu (przez mala stluczke :-)) i stad moje pytania: jak prowadzic auto w takim stanie? ....i jak radzic sobie z tak silnymi zawrotami glowy???? W szpitalu przebadano mi serce i zatrzymano na 24h. Okazalo sie, ze wszystko somatycznie jest w porzadku a ja nadal nie potrafie funkcjonowac normalnie. Nie mam problemow w pracy na ten czas, bo powiedziano mi, ze mam sie zajac swoim zdrowiem w pierwszej kolejnosci a pozniej praca. Jestem sama z 7 letnia coreczka i nie ukrywam, ze sie obawiam. Potrafie jakos radzic sobie z bolami itp ale jak mam radzic sobie z tymi zawrotami glowy???? Na dniach planuje zakup samochodu ale jak mam go prowadzic? Jak wrocic do pracy? Jestem i zawsze bylam daleka od brania jakich kolwiek lekow. Czytalam na tym forum o ziolowym leku, ktory moja siostra mi przesle-Rhodiolin. Ktos pisal, ze jest dosc drogi ale skuteczny. W zwiazku z tym, ze jest to ziolowy lek postanowilam go sprobowac. Musze jeszcze sie przejsc do tzwn tutaj *lekarza* i zapytac o terapie. Zawsze bylam dosc aktywna osoba i zajeta, co staram sie kontynuowac, zeby nie myslec o wszystkim. Dodam jeszcze, ze mam czasami dziwny zapach w nosie, jakbym czula jakas wode o dziwnym zapachu i zastanawiam sie jeszcze nad sprawdzeniem zatok itp, tak dla pewnosci. Podobnie jak Wy boje sie wyjsc ale staram sie bo nie moge wysiedziec w domu. W hierarchii nasilenia opisalabym objawy w nastepujacy sposob: zawroty glowy i uczucie ciezkosci glowy albo opuchniecia glowy, bole w klatce piersiowej, strach, oslabienie, czasami trzesienie sie, drgawki ale wybiorczo. Zrzucilam tez 6kg w ciagu tygodnia, co wyszlo mi na dobre bo mam nadwage ale nawet to mnie nie cieszy bo cena za ich zgubienie jest wysoka. Napiszcie prosze jak radzicie sobie z zawrotami glowy, bo ja czuje, ze plywam i nie wyobrazam sobie powrotu do pracy a co dopiero mowa o prowadzeniu auta??? Bede wdzieczna za kazdy komentarz i z gory dziekuje wszystkim, ktorzy odpowiedza. Wielu ludzi wrocilo z zagranicy z powodu tej choroby ale ja znalazlam tutaj *swoje miejsce na Ziemi* i nie wyobrazam sobie powrotu. Przepraszam rowniez za bledy, ortografia nigdy nie byla moja przyjaciolka :-)
Odnośnik do komentarza
Kurde juz tak fajnie sie czułam ..wczoraj byłam z corka na zkupach ,bylo jak dawniej............ a teraz siedze w pracy z głowa pełna mysli i modle sie aby wytrwac do konca dniowki ...DZISIEJSZY DZIEŃ JEST KOSZMAREM ......MAM DOSYC ... chwilami mam wrazenie ze odpływam ...kurcze naprawde czuje sie fatalnie ...znowu to samo czy tak juz bedzie zawsze? Za oknem jest tak pieknie a ja znowu mam doła.........
Odnośnik do komentarza
Oli31, to czy znalazlas swoje miejsce na ziemi , dopiero okaze sie wlasnie podczas twojej choroby. A poza tym przeciez nie bylas na calym swiecie, dlatego tylko wydaje ci sie, ze tu gdzie przebywasz obecnie, jest apogeum twego szczescia. Elementem szczescia jest egzystencja, ktorej jednym z elementow jest nasze zdrowie. Jesli elementy egzystencji traca swoja sile, niszczy to w rezultacie nasze poczucie szczescie. Z tego co piszesz to wnioskuje, ze twoja depresja ma podloze ( tak tez bylo u mnie ), w stawianiu sobie wysokich celow, co jest typowe dla ludzi ambitnych. Depresji nie leczy sie lekami uspakajajacymi, bo jak sama nazwa mowi, te leki jedynie uspakajaja „wyciszaja” oslabiony uklad nerwowy. Musze cie zmartwic, ale pierwszy epizod depresyjny utkwi na zawsze w pamieci, mimo, ze sama depresja zostanie wyleczona a raczej zaleczona. Oczywiscie moze byc i tak, ze depresja nigdy juz nie wroci, ale warunkiem tego jest przeanaluzowanie czynnikow ktore ta depresje wywolaly. Polecam ci ksiazke napisana przez Elaine St. James „ Simplify your life”. Ja sama zaczelam zyc wedlug jej rad i wyszlam i z depresji i z lekow. A to, ze te stany czasami pukaja do moich drzwi, nie dziwi mnie, bo wiem dlaczego, ale poprzez pamiec o tym co spowodowalo to, ze kiedys sie rozchorowalam, robie wszystko, aby te drzwi trzymac zamkniete. Poczytalam o tym preparacie ziolowym co piszesz i stwierdzam, ze jest interesyjacy, a to ze drogi, hm..., a co dzis nie kosztuje. Traktuj ten preparat jako inwestycje w twoje zdrowie. Od siebie samej polecam ci vitamine B12(wzmacnia uklad nerwow). Powodzenia, wszystko bedzie OK, :o)
Odnośnik do komentarza
Gość zwyklaniezwykla
A ja Wam polecam aktywny tryb zycia! Ruch, sport, spacer. Nie dajcie sie chorobie! Na nerwice sie nie umiera. Wystarczy zmienic tok myslenia. Nic nie da siedziec w domu i zastanawiac sie, gdzie za chwile mnie zaboli, czy dostane kolejnego ataku... Ruszcie sie, zajmijcie sie czyms, byle tylko nie myslec o chorobie, a wtedy wygracie!
Odnośnik do komentarza
Ruch jest dobry, ale ja właśnie wczoraj wieczorem wypociłam się na aerobiku. BYło to wieczorem a czuję potrzebę by być zajętą wieczorem, gdyż wyedy najbardziej odczuwam samotność i stany lękowe. Bardzo się zdiwiłam, bo nie potrafiłam zasnąć przez całą noc i miałam potworne lęki, czułam serducho wszedzie itp. Byłam pewna, że tak pozytywnie nastwiona po aerobiku...spokojnie zasnę. Hmm tak mi smutno, że nic z tego nie wyszło. dziś czuję się się jak zombie. Ale pójdę na spacer dziś i tak co dziennie coś pozytywnego będę robić, wzmacniając także swoją kondycję. Nie dajmy się nerwicy!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Zwyklaniezwykla, masz racje co do aktywnosci fizycznej, ale sek e tym, ze depresja i leki to choroba, ktora siedzi zarowno w naszym umysle jak i w ciele. Jesli sama nie mialas depresji to nie masz pojecia o tym co to znaczy. Najgorsze co mizesz powiedziec chorej na depresje czy leki osobie „wez sie w garsc”. Tak powie tylko laik. Najpierw trzeba sie podnisc, w doslownym tego slowa znaczeniu. Potem trzeba zmienic tryb zycia co w konsekwencji ulatwia zmiane ustosunkowania do niego. Ja, bedac w szpitalu widzialam ludzi wykreconych w paragraf z powodu stanow depresyjnych. Jedynie co byli w stanie to mrugac oczami i to tylko z czestotliwoscia 90% ponizej normy. Wiem, ze wielu z was pomysli, ze ze mna jest cos nie tak, ale powiem wam, ze moja depresja i panika, byly czyms najlepszym co sie w moim zyciu wydarzylo. Dochodzac do zdrowia i przerabiajac moje zycie zrozumialam, ze najwazniejsze w naszym zyciu sa 2 rzeczy: To, ze zyjemy i to, ze jestesmy wolni. Reszta to dodatki, ktore nam to zycie uprzyjemniaja a ich wybor zalezy od nas samych. http://www.youtube.com/watch?v=chG5wzSTwY4
Odnośnik do komentarza
Zgadzam się z tym, ze ruch i różne zajęcia są potrzebne w walce z nerwicą. Ale co z sytuacją kiedy organizm się przeciwko nim buntuje? W marcu zaczęłam chodzić na siłownię. Też postanowiłam, poprzez ruch, się z tym dziadostwem rozprawić. Dla towarzystwa chodził ze mną mój narzeczony. Kiedy on ćwiczył obok mnie było ok, kiedy tylko musiałam iść na siłownię sama zaczynał się wewnętrzny dramat. Lęk o to, że na pewno coś mi się stanie, dolegliwości ze strony serca, przeskoki, kołatania. To wszystko podnosiło mi puls i sprawiało, że nie mogłam ćwiczyć. Rowerek, bieżnia a pikawa wali ponad normę. Dodatkowo stresowała mnie nasza instruktorka, która stała nad nami jak służbistka i kazała, dosłownie KAZAŁA ćwiczyć, narzucając tempo jak dla sportowca. Przestałam chodzić, bo po pierwsze nie ćwiczyłam po to, aby przygotować się do jakichś zawodów, a po drugie - nie umiałam chodzić sama. I czasami zdarzało mi się to, co agatce - po wieczornych ćwiczeniach nie mogłam zasnąć, miałam uczucie niepokoju w okolicy serca, spłycony oddech, wciąż się wybudzałam. Chyba taki maraton od 20 do 21.30, tuż przed snem też jednak dobrze mi nie robił... A jeśli chodzi o wielość zadań, które powinny odwracać uwagę od dolegliwości...U mnie z tym jest też dokładnie na odwrót. Prawie codziennie w pracy mój stres jest wprost proporcjonalny do ilości obowiązków. Spinam się totalnie, boli mnie cała lewa strona - kręgosłup, szyja, głowa (to okropne ściskanie, którego już znieść nie mogę), mam przyspieszone tętno, muszę wychodzić na dwór zaczerpnąć powietrza i dać odpocząć oczom (światło mamy wprost fatalne), które *dziwnie widzą*. Nadmiar mnie przytłacza, czuje się jeszcze bardziej zmęczona i przez to mam częstsze napady. Zazdroszczę tym, którzy potrafią zapomnieć o nerwicy w pracy. Ja pamiętam o niej ze zdwojoną siłą i tak co dzień... I co z tym zrobić?
Odnośnik do komentarza
mala - mogę ci polecić *Optymizmu można się nauczyć* Martina Seligmana. Kiedy ją przeczytałam zmienił się mój pogląd na wiele spraw. Chyba ponownie powinnam do niej zajrzeć. Jest to pozycja raczej naukowa, wyjaśniająca mechanizmy działania naszej psychiki oraz sposoby myślenia, ale podpowiada też jak można się nauczyć cieszyć życiem...Gorąco polecam! Warto zajrzeć też do *Pokonać lęki i fobie. Jak radzić sobie z niepokojem i napadami paniki* Barrada Amr, Bemis Judith. Tu znajdziesz wręcz gotowe rozwiązania, przykłady wewnętrznego dialogu, jaki należy poprowadzić z samym sobą podczas ataku paniki. Wszystko jednak wymaga dużej cierpliwości i siły. Oto opis: Pierwsze polskie wydanie wydanie tej ksiażki ukazało sie pod tytułem *Oswoić lęk* Każdy z nas odczuwa czasem lęk. Jednak co zrobić, gdy owe uczucie wymyka się nam spod kontroli, ogranicza nasze możliwości i satysfakcję z codziennego życia? *Pokonać lęki i fobie* skierowana jest do osób, które poszukują sposobów radzenia sobie z nadmiernymi lękami i atakami paniki. Obok podstawowych informacji na temat przyczyn zaburzeń lękowych, autorzy zamieścili także opis kilku z nich. Książka zawiera wypowiedzi tych, którzy kiedyś zmagali się z lękiem oraz opisy ćwiczeń umożliwiających opanowanie paniki, pomagających zmienić sposób myślenia i zachowania. Dzięki praktycznym wskazówkom czytelnik uczy się akceptować odczuwane emocje i odbudowywać poczucie własnej wartości. Autorzy zachęcają go do pracy nad sobą i pokazują, jak wykorzystywać nowo nabyte umiejętności w rozmaitych sytuacjach społecznych. „Od czasu, kiedy przeczytałam *Pokonać lęki i fobie* byłam w stanie zaakceptować i polubić siebie oraz przekonałam się, ze strach nie musi nade mną panować. Wskazówki tutaj zawarte pozwoliły mi wykształcić inny stosunek do swojej choroby i umożliwiły mi, osobie, która wcześniej bała się wyjść z domu, powrót do zarzuconej 20 lat temu pracy na uniwersytecie. Polecam tę książkę każdemu, kto cierpi na zaburzenia lękowe”. „Odkryłam, że powrót do zdrowia zależy od zaakceptowania choroby i przyzwolenia na panikę bez próby jej zwalczania. Tego i innych rzeczy dowiedziałam się czytając *Pokonać lęki i fobie*. Ta książka przywróciła mi radość życia” - wypowiedzi czytelników amerykańskich
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich.Mam 16 lat i od dłuższego czasu wciaż walcze z lękami.Byłam już u psychologa i rzeczywiście pomógł mi gardzo.Niestety od niedawna lęki powróciły.Wmawiam sobie wiele rzeczy,wciąż czekam na lęki,wsłuchuje się w siebie,momentami nie czuję się sobą i coraz ciężej mi z tym wszystkim.Widzę,że polecacie różne książki.Myślicie,że mi również pomoże?Dziękuję z góry za wszelkie rady i pozdrawiam wszystkich !
Odnośnik do komentarza
mnie tez dzis dopadlo.opadaja mi nerwy po pogrzebie.mam taka depresje.non stop te zawroty glowy i brak checi do zycia.to jest dobijajace.wszystko mnie meczy.moglabym tylko lezec i nic nie robic.a czekaja mnie praktyki w szpitalu.i to juz od nastepnego tygodnia.nie wiem jak ja dam rade.;((((
Odnośnik do komentarza
Witam Ponownie. Kiki, dziekuje za odpowiedz. Wydaje mi sie, ze jednak znalazlam tutaj swoje *miejsce na Ziemi* bo ogolnie jest mi tutaj dobrze. Zycie jest dla mnie latwiejsze niz w Polsce, mimo ze mialam tam dobra prace ale ta, ktora mam teraz tez jest interesujaca i wykonuje ja z pasja. Rzeczywiscie, zgodze sie z Toba, ze jestem osoba raczej ambitna. Przyznam sie szczerze, ze w Polsce mialam wiele na glowie: Studia mgr i podyplomowe, powazna choroba dziecka i raczej nielatwy rozwod polaczony z wieloma nieprzyjemnymi sytuacjami i wlasnie wtedy bardziej spodziewalabym sie czegos takiego jak nerwica. Tutaj mam wlasne mieszkanie, corka czuje sie dobrze, dobrze sie uczy, mam dobra prace, ktora bardzo lubie, ekipa w pracy jest bardzo mila i czegoz bym mogla chciec wiecej????? ....az ty nagle! Wlasnie to mnie dziwi. Jednak nasze cialo i umysl sa nieobliczalne jak sie okazuje i moze wlasnie ten okres relaksu spowodowal, ze ciagle poprzednie stresy daja o sobie znac. Staram sie z tym walczyc jednak zawroty glowy i problemy z rownowaga sa najgorsze. Nie wiem jak sobie z tym poradzic. Tego akurat nie sprawdzilam pod wzgledem somatycznym. Moze mam jakies problemy z uszami badz blednikiem. Nie rozpoczelam jeszcze terapii, bo jak wspomnialam wszystko rozegralo sie w ciagu ostatniego tygodnia. Obecnie jestem na zwolnieniu i mama jest ze mna wiekszosc czasu ale boje sie, ze te zawroty glowy sa ciagle od kilku dni i moja glowa wydaje mi sie ciezsza i jakas napuchnieta. Dziwne to uczucie, nigdy wczesniej go nie doznalam. Kiki dziekuje rowniez za polecone ksiazki. Postaram sie do nich dotrzec. Moj kierunek studiow byl zwiazany z podobna tematyka. Przeczytalam *Potege podswiadomosci* choc nie mam pamieci do imion i nazwisk i nie pamietam kto to napisal ale byla rowniez godna polecenia. Moze masz racje z ta ambicja, moze postawilam sobie zbyt wysokie cele. W tym roku rozpoczynam tutaj studia + praca + samotne wychowanie dziecka. Moze powinnam troszke sie zatrzymac lub chociaz przystopowac. Ciezka sprawa, bo moje zycie bylo *szybkie* odkad pamietam ale moze trzeba sprobowac czegos innego i przystopowac. Wlasciwie juz to zrobilam mimo woli :-) Dziekuje Wam wszystkim za to ze jestescie, bo milo podzielic sie obawami i przezyciami. Zdecydowanie bede tutaj zagladala czesciej :-) Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Nie, dzis nie pomyslalabym, ze to bylo o mnie :o), ale 10 lat temu tak-bo wtedy taka wlasnie bylam...podejrzliwa, albo raczej doszukujaca sie czegos co nie istnialo. Odnosnie twoich symtomow, to odpowiadaja dokladnie moim. Ja czulam moj mozg jak sucha gabke, ktora nasaczala sie woda i wypelniala moja czaszke. W tej chwili twoj organizm podpowiada ci, ze cos jest nie tak i ze musisz cos z tym zrobic. I musisz, nie mozesz dopuscic do ataku paniki, w tej chwili masz „tylko” poczatek lekow. W Anglii jest rozwinieta medycyna alternatywna na bardzo wysokim poziomie i mozesz znalesc mase dobrych rzeczy. Ja sama kupuje przez internet duzo vitamin itp. wlasnie z Anglii, albo z Holandii i z Polski tez. Z Polski wyjechalam w latach 70-tych, dlatego napisalam o tym „miejscu na ziemi”. Ja tez myslalam, ze bylam w raju, puki sie nie rozchorowalam i zobaczylam realia, ktore poczulam na wlasnej skorze podczs choroby. Udalo mi sie, bo doszlam do siebie, ale bylo mi na prawde bardzo ciezko. Dobra rada: Wydac z pensji tylko polowe, a druga polowe odlozyc, wlasnie na taka czarna godzine jak choroba. Moja kosztowala mnie dobry samochod, tyle wydalam na vitaminy, terapie, ksiazki i wyjazdy rehabilitacyjne, ale nie zaluje, przeciwnie - warto bylo. Ide wziasc dlu....ga i pieniaca sie kapiel i pomyslec, ze jeszcze pare lat temu nie moglam sie kapac bedac sama w mieszkaniu. Dobrej nocki. :o)
Odnośnik do komentarza
marta, wiem, ze to marne pocieszenie, ale moj tez. niby dowiedzialam sie z echa serca., ze dziala ono, jak powinno, ale za to po wczorajszym - bardzo nieprzyjemnym ataku - bylam bardzo rozdrazniona i poddenerwowana i do tego poklocilam sie na wieczor z moim facetem. wczorja mnie wspieral i sie martwi, dzis - stwierdzil, ze wiedzial, ze bede moja chorobe wykorzystywac jako argument w naszym codziennym zyciu. tylko osoba zdrowa i nie majaca pojecia, co czujemy moze w ten sposob wyrazac sie o nerwicy... sciski dla wszystkich, j.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×