Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Wygrać z depresją i atakami paniki


Ziellonaa

Rekomendowane odpowiedzi

Tak czytam Wasze wpisy i rzeczywiście mamy podobne objawy. Mnie po raz pierwszy serce spłatało figla ponad rok temu i myślałam, że to zawał, że to koniec, umieram. Byłam w domu sama z sześcioletnią córką. Zdążyłam zadzwonić po pogotowie. Przyjechali natychmiast, ciśnienie 155/90, tętno dobrze ponad sto, ale dziś już nie pamiętam dokładnie ile, dodatkowo serce biło nierówno, więc mnie zabrali do szpitala. Ekg i badanie krwi wyszły dobrze, ale tętno łupało 8 godzin. Lekarz powiedział, że serce mam zdrowe, ale to może być arytmia. Choć powiedziałam, że dzień wcześniej wieczorem wypiłam 2,5 piwa i że jestem palaczem (byłam pewna, że to zawał), powiedzieli, że nie ma szans, żeby takie objawy były od tak małej ilości alkoholu. Pierwsze o co mnie zapytano w karetce, to czy żyję w stresie. Tak, wtedy żyłam w krytycznym stresie. Ręce mi się telepały cały czas i miałam wrażenie, że żyję w pół oddechu. Byłam załamana, a tu jeszcze to. Jak wróciłam do domu, nie miałam sił, byłam wyczerpana, jak po długim biegu. Bałam się zasnąć, że to wróci i że pewnie umrę, a jednocześnie nie byłam w stanie ze zmęczenia utrzymać się na nogach. Kolejny dzień spędziłam w łóżku, byłam wykończona, syn podawał mi rumianek z imbirem, a ja bałam się poruszyć, żeby to nie wróciło. I zaczęłam czytać w encyklopedii zdrowia, co to jest ze mną, szperać w necie. Im więcej czytałam, tym bardziej czułam się chora. Historia z dusznościami, łomocącym sercem, uciskiem w klatce piersiowej powtórzyła się jeszcze raz, tym razem bez picia alkoholu, jakoś tak po prostu się zaczęło i trzymało dobę, aż wreszcie pojechałam na pogotowie. Znowu Ekg w porządku, krew także, tym razem nawet ciśnienie... A serce biło, jak szalone i w piersi bolało. Tym razem lekarz powiedział, że to atak paniki. Pomyślałam, że to kpina. Ja i ataki paniki? Wróciłam do domu i zaczęłam myśleć, czytać. Po wielogodzinnych poszukiwaniach zaczął mi się klarować pewien pomysł. Doszłam do tego, że stres doprowadził mnie do depresji. Wyszło na to, że mózg płata mi figle. Rzeczywiście, odechciało mi się wtedy żyć, przez jakiś czas po tym sercowym wypadku siedziałam w domu, chodziłam całe dnie w piżamie, cały czas płakałam, nie mogłam spać i byłam skrajnie wyczerpana. W głowie najgorsze myśli, że po co my niby żyjemy, że to wszystko jest przerażające. A zawsze byłam radosną, energiczną osobą. Czułam, że ktoś spompował ze mnie powietrze. Przez parę miesięcy się w ogóle nie śmiałam. Lekarz zaproponował terapię, ale ja w swojej dumie stwierdziłam, że nikt mnie nie będzie przepytywał z mojego życia, a ja nie dam rady słuchać dobrych rad, co to ja nie powinnam zrobić. Kłopot w tym, że czułam się fatalnie i fizycznie (serce co jakiś czas dokuczało mi mocno, przez to obchodziłam się ze sobą, jak z jajkiem) i psychicznie przez tę depresję czułam się nikim. A przecież nie jestem głupia, zaczęłam nawet doktorat, potrafię mnóstwo rzeczy, najbrzydsza też nie jestem - to wszystko nie miało znaczenia - czułam, że jestem nikim. I to jeszcze chorym nikim. Wtedy stwierdziłam, że ja tak nie chcę żyć. Nie chcę się tak ciągle bać wszystkiego, nie chcę być tak smutna. A moja mała córcia czekała na mnie. Wykonywałam wszystkie obowiązki matki, ale czułam, że jestem gdzieś daleko myślami i wtedy mnie trafił szlag. O nie! Dość tego! Urodziłam dzieci, żeby mnie cieszyły, a ja tu się rozmieniam na drobne! Do cholery z takim życiem! I.. opracowałam METODĘ WALKI Z DEPRESJĄ i atakami paniki. Przetestowałam ją i działa! Zrobię chwilę przerwy i dopiszę resztę:)

Odnośnik do komentarza

Ponad rok temu zalecono mi holter, po pierwszym ataku paniki, lekarz zaniedbał i nie zapisał mnie na wizytę, ja się na niego wściekłam i nie poszłam do niego więcej. Ale za to miałam jeszcze parę ekg w międzyczasie i wszystkie wyszły dobrze, żadnej arytmii. Mocny ból w piersiach czasem wracał. A bałam się go cały czas. Leków na depresję nie dostałam nawet w momencie, gdy wydawało mi się, że nie dam rady przeżyć kolejnego dnia. Choć lekarz powiedział, że jak bardzo chcę - to mi zapisze, ale to mnie pozbawi kontroli. Na terapię nie poszłam. Ale bacznie obserwowałam postępy innych po terapiach. Dziś wiem, że 1. Cierpnięcie rąk i nóg przy ataku paniki to efekt niewłaściwego oddychania - gdy ból w klatce się zaczyna, tętno przyspiesza, przyspiesza też oddech, ale nie oddychamy głęboko, tylko szybko i płytko, dochodzi więc do niedokrwienia kończyn i stąd cierpnięcie rąk! Trzeba rozpocząć ćwiczenia oddechowe - głęboki wdech nosem i baaardzo powolny wydech ustami - prze z 3-5 minut - lekarz poleca robić to na siedząco, by w razie czego nie upaść z hiperwentylacji. 2. Gdy masz atak paniki i się położysz, bo nie masz siły ustać na nogach, tym bardziej będziesz się denerwować, że coś ci jest i że zaraz na pewno umrzesz i tętno podwyższy się jeszcze bardziej! O ironio - lepiej się nie kłaść przy ataku paniki...tylko pooddychać głęboko i..zająć czymś, spokojnie czekając, aż atak przejdzie, powtarzając sobie: to nie moje serce, nic mi nie będzie - jestem zdrowy. To potrwa trochę czasu, ale atak paniki minie! Nawet po dwóch godzinach będzie po wszystkim:) 3. W swojej METODZIE WALKI Z DEPRESJĄ piszę o witaminach: D3, witaminach z grupy B, kwasach omega-3. Ale jest jeszcze jedna cudowna witamina, która w jakiś sposób zawsze pomaga - witamina C. Jej szerokie spektrum działania sprawia, że po wzięciu 1,5 grama (tak - grama!) wit. C w proszku (rozpuszczonej w pół szklanki wody czy kompotu) i po dwóch godzinach powtórka - organizm na tyle zwiększa odporność, że atak paniki mija!! Polecam w tym temacie badania dr Pauling*a. Co prawda nie dotyczą akurat ataków paniki, ale duże dawki wit. C polecane są jako wspierające serce i mózg a nawet leczące ich poważne schorzenia!!! I na sam koniec - jedyna rzecz, która pomoże Ci wygrać z atakami paniki to..Ty sam! Możesz rzucić palenie, możesz nie pić alkoholu i kawy, a nadal będziesz miał problemy ze snem i depresyjne myśli, i w efekcie - ataki paniki nie miną. Najważniejsze - to zrobić porządek ze swoim życiem. To daje siłę i nadzieję! I.. usuwa przyczynę Twoich ataków paniki powodowanych depresją, przemęczeniem, złym odżywianiem i brakiem ruchu. To krótkie podsumowanie mojej metody. Idę po pen-drive i znajdę plik z METODĄ. Zaraz wkleję ten tekst - gwarantuję - metoda działa w 100%.

Odnośnik do komentarza

Cześć, natknęłam się na Twoją grupę przypadkiem. U mnie wszystko zaczeło się jakiś rok temu, jak mój chłopak nagle wyjechał za granicę. Był to dla mnie szok, bo byliśmy razem bardzo długo, mieszkaliśmy razem, a on nagle pojechał. Fakt faktem to nie przerwało naszego związku, potem mówił, że musiał tak zrobić, że to było dla niego dobre, ale mimo to pierwsze dni po jego wyjeździe były masakrą. Krzyczałam, płakałam i nie mogłam się uspokoić. W czasie, kiedy go nie było miałam ciągłe uczucie niepokoju - jak nigdy, bo do tego momentu żyłam normalnie, nigdy nic mi nie było, nawet grypy nigdy nie miałam, choćbym z mokrą głową paradowała w minusowej temperaturze. Ten niepokój i niemożnośc usiedzenia na miejscu trwał do czasu, kiedy chłopak nie wrócił, czyli do marca. Potem wszystko się uspokoiło i znowu wróciło normalne życie. Niestety - we wrześniu zeszłego roku, pewnego dnia, jakgdyby nigdy nic zaczełam mieć zawroty głowy, jak się kładłam to świat mi wirował. Poszłam na spacer, kupiłam elektrolity, ale mimo to wieczorem nie mogłam zasnąć, nagle zrobiło mi sie zimno, zazełam mieć drgawki i w sumie od tego się zaczeło. Zawroty utrzymnywały sie kilka dni, potem przechodziły,. Doszło do tego kołatanie serca.Tak po prostu, nagle zaczynało bić szybciej, ale nigdy nie przekraczało 90 uderzeń. Zaczynałam czyta ć o tym w internecie i sama się nakręcałam. Od tego czasu miałam juz wszystkie mozliwe nowotwory, zawał, udar, zapalenie miesnia sercowego, zapalenie opłucnej i miliony innych chorob o których wczesniej nie miałam pojecia. Zaczelam chodzic do wszystkich specjalistow, głownie do kardiologa ale ani ekg ani holter nic nie wykazaly. Niestety z dnia na dzien to wszystko mi sie nasilalo i tera zboje sie jechac gdzies sama, boje sie jechac autobusem, nie mowiac juz np o samolocie, do ktorego nigdy nie wsiade, bo nie ma z niego ucieczki i boje sie, ze odstane napadu dusznosci i po prostu umre. Moje codzienne zycie to męka dla mnie i dla moich bliskich. Nie ma dnia zeby czegos mi nie bylo. Raz mnie boli brzuch, raz serce, raz glowa... dzisiaj np. kłuje mnie przy wdechu za mostkiem. W koncu poszłam do psychiatry - stwierdziła zaburzenia lekowo-napadowe z objawami somatycznymi. Przepisała Parogen i zaleciła pcyhoterpie. Po tej wizycie uswiadomilam sobie, ze ja ciagle zyje w stresie, ze jestem nerwowa, ze moje dziecinstwo to były krzyki, wrzaski i ciagle nerwy i ze to musialo sie tak skonczyc.. Nie zaczelam zazywac parogenu, bo najpierw chce sprobowac terapii, nie chce sie truc chemia, bo potem bedzie mi ciezko to odstawic, zreszta leki likwiduja objawy, a nie przycyzne. Z tego wszystkiego zaczelam szukac ludzi, ktorzy maja podobnie, zeby nie byc w tym sama. Tak abrdzo chcialabym zyc jak kiedys - bez leku. Jechac gdzies, móc sie napic alkoholu ( od czasu kiedy zaczelam miec leki nie pije ani nie pale, bo sie boje), wychodzic ze znajomymi i nie przejmowac sie kazdym najmniejszym bolem i nie myslec o smierci. Mam nadzieje, że jak znajde ludzi o podobnych objawach, to jakos mi to pomoze.

Odnośnik do komentarza

Cześć Darkshadows! Właśnie znalazłam Twoj wpis, dzięki za kontakt. Ataki paniki... u mnie to wygląda - ło identycznie. Na początek - postaraj się wyjść na powietrze, jak tylko zaczyna Cię kłuć w mostku, idź na spacer albo drobne zakupy, cokolwiektylko wyjdź na powietrze. Powtarzaj sobie, że wiesz, co to jest, zwykła nerwica, serce masz zdrowe, więcnie umierasz na zawał! Działanie wit. D3 ze słońca, ruch fizyczny i wyjści do ludzi w krótkim czasie pomogą. Ja zauważyłam, że objawy wracają, jak wrócę do domu, więc błyskawicznie znajduję sobie zajęcie, by nie nakręcać się. Przejdzie, zobaczysz. Twój strach też znam, odstawienie używek też.. To nie do końca tędy droga. W umiarkowanych ilościach Ci nie zaszkodzą, ale już w polączeniu ze zmęczeniem, niewyspaniem i nerwami - przychodzi niepokój. Przeczytaj moją metodę 5 kroków:) Zacznij ją wprowadzać w życie, zobaczysz, że zadziała. Początki są najtrudniejsze, ale depresja i nerwica są wyleczalne!!! I jeden z tego pożytek - poznasz własne słabości... Choć to może Cię zaskoczyć, bo pewnie nie spodziewałabyś się ich właśnie tam, gdzie je odkryjesz? Trudno, zmieniamy się z czasem, organizm nie zawsze będzie mógł tyle, co kiedyś. NIE PODDAWAJ SIĘ!!! Nie wierzyłam, że można z tego wyjść i znowu zacząć żyć normalnie, ale można! Teraz znowu śmieję się głośno i żyję czynnie, czasem mnie jeszcze dopadają te kołatania serca, ale to w skarajnych nerwach i przemęczeniu, tylko, że teraz wiem, co z nimi robić i na drugi dzień jeszcze uważam na siebie, wracam do Metody 5 kroków i 3 dnia żyję już normalnie, jakby nigdyy nic. Uda Ci się,nie trać wiary! Wszyscy tutaj mają podobne objawy, ja bym jeszcze dodała, że najczęściej przydażają się ludziom.. uczuciowym:) To komplement. Daj znać, jak zaczniesz stosować Metodę, co? Po tygodniu, dwóch, po miesiącu. Powodzenia! Nie daj się:))

Odnośnik do komentarza

Hej! Jasne, spróbuję ją wdrożyć w życie i będe pisać o tym, jak mi idzie. Niestety od jakiegoś czasu strasznie mnie drapie w gardle i przełyku - do tego w nocy budze sie z kaszlem. Byłam u lekarza, powiedzial, ze to nie wirus ani nic... No i boje sie, czy to nie serce, jakas niewydolność.. podobno moze to twz byc refluks, ale nie zrobie gastroskopii za nic w swiecie, bo wpadne w panikę, że się uduszę..

Odnośnik do komentarza

Witam mam ten sam problem co wy, czytam wasze wpisy i podpisuję sie pod nimi, spróbuję je wdrożyć, bo meczę się od kilku lat z tymi przypadłościami, chodzę po lekarzach, każdy daje swoje tabletki a ja czuję się coraz gorzej, może takie podejście jak wasze pomogą mi przezwyciezyć nerwice depresyjno-lękową, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie ja męczę się już od sierpnia ciągle jestem na chorobowym nie wychodzę nawet do sklepu.zawroty głowy słabości uczucie omdlenia drgawki lek.serce skacze .mecze się.i lecze i psychiatry nic nie pomaga zrobilAm wszystkie badania.nerwica lękowe i depresją z związku ze już z tym sobie nie radzę i nikt nie potrafi mi pomóc.co mam robić życie jest nie do zniesienia.kiedyś byłam wesoła silna.wychowałam sama 2 dzieci.se już dorosłe a teraz mogłabym żyć i już się nie da normalnie

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×