Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica czy coś więcej?


Gość kerolajna

Rekomendowane odpowiedzi

Gość kerolajna

Na początku chciałabym zaznaczyć, że mam problemy z żołądkiem, tzn. mam podwójny refluks żołądkowy, poszerzony kanał odźwiernika i ogólne problemy z układem pokarmowym. I że to będzie długi post. Mam 22 lata, a teraz, kiedy mama ma wolne, jestem do niej strasznie przywiązana, bo jej obecność jest dla mnie pocieszeniem i otuchą (nie wyobrażam sobie, co będzie jak od poniedziałku wróci do pracy). Od x lat zdarzają mi się omdlenia, najwcześniej w 2005 roku, po którym trafiłam do szpitala - nic mi nie wykazało (a miałam robione EKG). Od zawsze zresztą skarżyłam się na tzw. przerwy w biciu serca, po których pierwsze uderzenie jest mocne. Zdarzają mi się najczęściej w nerwowych okresach, jestem ogólnie bardzo znerwicowaną osobą. Ta dolegliwość zniknęła na kilka lat, a teraz znowu się pojawia - rzadko, ale jednak. Poza tym mam bóle w klatce piersiowej, pod łopatkami i w plecach i jestem przekonana, że są to bóle żylne. W zeszłym roku wróciłam późno z pracy, zasnęłam z głową na biurku - mama przyszła w nocy z pracy i mnie obudziła swoją reprymendą, wystraszyłam się i wykąpać się szłam zygzakiem, kręciło mi się w głowie. Weszłam do dusznej łazienki i tam zemdlałam. Całą noc waliło mi serce i miałam wrażenie, że bije mi nierówno. Już wcześniej, ze względu na swoje zasłabnięcia (kiedyś w nocy obudziło mnie uczucie słabości, czułam, jak mi drastycznie spada tętno i odpłynęłam na kilka sekund) byłam u kardiologa: EKG, echo i Holter wyszły czysto. Teraz skarżę się na te bóle, które są różnie umiejscowione, występują bez schematu i pod różnymi postaciami: raz uczucie *ciężkiego* przeciskania się krwi przez żyły (nie promieniują od serca, ale sięgają do szczęki, do obydwu rąk, do barków, do łopatek), raz gwałtowne, przeszywające ukłucia, raz uciski... Zwykle nie są długie, czasem mają charakter punktowy, ale umieją uderzać przez kilka godzin, jedynie wczoraj miałam dzień, kiedy dopiero pod koniec zaczęłam się źle czuć, tak to ani jednego bólu. Kolejny raz zemdlałam w tym roku w czasie ćwiczeń, ALE były to ćwiczenia wymagające zmiany pozycji ciała, podczas biegania nic mi nie było. W zeszłym roku miałam RTG odcinka szyjnego kręgosłupa - brak fizjologicznej lordozy (nie mam naturalnej krzywizny, ale prostą szyję - ogólnie bardzo się garbię) - do dzisiaj nie mogę schylać głowy, bo od razu mi się w niej kręci, ale podczas mdlenia gwałtowny spadek ciśnienia, obniżenie tętna (choć w sumie nie poczułam, tylko przyłożyłam palce do tętnicy szyjnej), w końcu z nerwów, że nie znikają mroczki sprzed oczu zaczęłam się jakby dusić - dopiero jak mnie położono i podniesiono nogi, to automatycznie wróciłam do siebie. Tak mi krew odpłynęła z kończyn, że zaczęło mi w nich mrowić. Oczywiście lekarz, bo pogorszyły się moje dolegliwości żołądkowe i kompleks badań - mam podwyższony cholesterol, ale w zeszłym roku miałam wyższy, a czułam się lepiej, poza tym niedawno wdrożyłam porządną dietę. Poszłam do kardiologa prywatnie, bo z NFZ-u mogłabym wykitować do tego czasu. Od razu zmierzono mi ciśnienie (tego dnia z nerwów wymiotowałam, a panicznie się boję wymiotów, więc miałam szalenie wysokie - ogólnie zwykle mam wyższe rozkurczowe), zrobiono EKG i echo serca - pani doktor powiedziała, że mam *zdrowe serce*, czekam tylko na Holter, który już jutro. Dostałam tzw. beta-bloker na zbyt wysokie tętno, ale ja ciągle się denerwuję, że mogę mieć zawał, że jestem chora, że coś mi się dzieje... Są dni, kiedy cholernie się męczę nawet przy wejściu pod schody (są to dni, w które zwykle nic nie robię, a półleżę w fatalnej dla szyi pozycji, a potem wstaję nagle), a są dni, kiedy bez problemu mogłabym przebiec maraton. Dusi mnie (uczucie, jakby mi się zwężało gardło). Mam krótkie momenty, w których czuję, jak strach ze mnie odpływa - ale są króciutkie, złe myśli wracają. Od paru dni ciągle nad sobą płaczę... Nie wyobrażam sobie powrotu na uczelnię, do której podróż trwa 1,5 h autobusami... Mam ochotę rzucić studia, tak się przejmuję... Jeszcze tata uważa, że wymyślam, krzyczy po mnie, więc przytulam się do mamy (ja! stara baba!), mama wszędzie ze mną chodzi, nigdzie nie wychodzę, bo się boję, bo miejsca źle mi się kojarzą... Pewnie nie otrzymam jasnej odpowiedzi, ale boję się, że mogę mieć chorobę wieńcową albo arytmię. A Wy jak myślicie? Szukam otuchy, bo to, co mam - cokolwiek to jest - dominuje moje życie. Miałam chyba kilka razy atak paniki, kiedy szłam na RTG płuc (sylwetka serca w normie) - serce chciało mi wyskoczyć z klatki piersiowej, pociłam się jak mysz, ciągle łaziłam z kąta w kąt, było mi słabo, ale bez tego chodzenia czułam się gorzej... I tak kilka razy przed wizytami. U kardiolog też mi było słabo, nawet podczas wszystkich tych badań, a nic nie wykazało. Oczywiście, Holter może się okazać kluczowy, ale ja nie wierzę już w nic, ciągle się boję o *błąd w sztuce medycznej*. Aha, co do badań - miałam badania krwi, wyszły ok, tylko mocz - leukocytoza, bakterie i nabłonki, dostałam antybiotyk, w przyszłym tygodniu idę oddać mocz do badania jeszcze raz, kontrolnie. Lekarka rodzinna uważa, że wszystko, co mi się dzieje, to *silna reakcja wegetatywna, bo objawy obejmują cały organizm i nie spodziewa się fatalnych odkryć u kardiologa.* To fakt, od dziecka stresuję się nawet pójściem do sklepu, wszystkim się denerwuję, a także łatwo wybucham złością (wybuchałam, dopóki moja *nerwica* się nie rozwinęła w zastraszającym tempie, teraz jestem strzępkiem człowieka). Przepraszam, że taki długi post, ale musiałam się wygadać, bo mało kto z otoczenia mnie rozumie.

Odnośnik do komentarza

KEROLAJNA Jesteś całkowicie uzależniona od matki (Mam 22 lata, a teraz, kiedy mama ma wolne, jestem do niej strasznie przywiązana, bo jej obecność jest dla mnie pocieszeniem i otuchą (nie wyobrażam sobie, co będzie jak od poniedziałku wróci do pracy). Matka w ogóle Ciebie nie przygotowała do samodzielnego życia , zrobiła z Ciebie życiową kalekę , nic nie jesteś w stanie zrobić bez niej , masz 22 lata ten stan u ciebie rozwinął się , gdyż musisz już podejmować samodzielne decyzje a Ty nie jesteś w stanie to zrobić stąd lęk i nerwica i te wszystkie bóle . Koniecznie do psychologa i to razem z matką , ona musi razem z Tobą poddać się terapii , koniecznie też do psychiatry leczyć lęki gdyż nie będziesz mogła normalnie funkcjonować jako samodzielna kobieta . 4 lata temu pomagałam 24 letniej dziewczynie właśnie z takimi samymi objawami jak Twoje , tylko pomogła jej terapia u psychologa , teraz jest samodzielna i sobie radzi w życiu ,. pozdrawiam i koniecznie wybierz się do psychologa , jest za darmo , .

Odnośnik do komentarza
Gość Kerolajna

Poza tym, to nie tak, że mama cały czas nie pracowała, teraz po prostu była na wakacyjnym urlopie. Kilka miesięcy wcześniej nawet chciałam się wyprowadzić, bo niedawno odkryłam, że chyba jestem DDD, a potem wszystkie moje objawy przybrały na sile... I nie jestem w stanie wychodzić z domu, czy zawieźć brata na trening. Wcześniej pracowałam, wychodziłam, więcej mnie nie było w domu, niż byłam, więc chyba nie mogę powiedzieć, że jestem od mamy uzależniona.

Odnośnik do komentarza

Masz załamanie nerwowe Objawy i skutki załamania nerwowego Załamanie nerwowe to tak naprawdę bardzo pojemny znaczeniowo termin. Wiele osób utożsamia albo myli załamanie nerwowe ze stresem, depresją, zaburzeniami lękowymi, nerwicą czy zespołem stresu pourazowego PTSD. Co odróżnia załamanie nerwowe od klinicznych zaburzeń psychicznych? I depresji, i nerwicy, i kryzysom psychicznym towarzyszy napięcie emocjonalne, subiektywne poczucie dyskomfortu, stres, lęk, smutek, zaburzenia koncentracji uwagi i trudności w codziennym funkcjonowaniu. Oprócz rozchwiania emocjonalnego pojawiają się symptomy ze strony ciała, np. bóle i zawroty głowy, biegunka, drżenie mięśni, przyspieszone tętno itp. Różnica między załamaniem nerwowym a klinicznymi postaciami chorób psychicznych ma charakter nie ilościowy, a jakościowy. Objawy załamania nerwowego mogą bardzo ściśle wkomponowywać się w obraz kliniczny depresji, nerwicy czy PTSD. Załamanie nerwowe różni się jednak od zaburzeń psychicznych nasileniem objawów i czasem trwania. Zwykle przełomowe przeżycia, traumatyczne wydarzenia i codzienne stresy prowokują i mobilizują jednostkę do dokonania zmian w dotychczasowym życiu w celu zaadaptowania się do nowych okoliczności. Człowiek przechodzący załamanie nerwowe dokonuje analizy swojego myślenia i działania, następuje dezintegracja psychiczna i ponowna integracja na wyższym poziomie, by móc sprawniej funkcjonować i radzić sobie z życiem. Najczęściej załamanie nerwowe nie wymaga leczenia psychiatrycznego – wystarczy interwencja kryzysowa, wsparcie psychologiczne i objawy ustępują samoistnie. Kiedy jednak wraz z upływem czasu symptomy kryzysu psychicznego utrzymują się, mimo udzielonej pomocy i ustąpienia sytuacji stresowej, terapia może okazać się niezbędna. Nie wolno bagatelizować przedłużającego się napięcia psychicznego, gdyż może być to początek klinicznych postaci zaburzeń, np. depresji, nerwicy,napadów paniki, zaburzeń lękowych uogólnionych,neurastenii czy zaburzeń dysocjacyjnych. Zatem załamanie nerwowe może przyczynić się do rozwoju poważnych chorób natury psychicznej. Objawy kognitywne (poznawcze) – zaburzenia myślenia, problemy z koncentracją uwagi,zaburzenia pamięci, nadwrażliwość zmysłów, natręctwa myślowe, spadek motywacji, zaburzenia orientacji w czasie i przestrzeni, zaburzona zdolność logicznego myślenia, kłopoty z komunikacją.Objawy somatyczne – uczucie chronicznego zmęczenia, problemy ze snem (bezsenność, nadmierna potrzeba snu, częste budzenie się),kołatanie serca, skurcze mięśni, przyspieszony puls, bóle w klatce piersiowej, zaparcia lubbiegunki, kłopoty z oddychaniem, zaburzenia żołądkowo-jelitowe, bóle brzucha, wymioty,nudności, nadaktywność pęcherza moczowego, nadmierna produkcja śliny, nadmierne pocenie się, zmiany skórne, brak apetytu, oziębłość płciowaObjawy emocjonalne – drażliwość, dysforia, skłonność do irytacji, wybuchy gniewu, złość, wrogość, zmienność nastrojów, stany lękowe, smutek, panika, strach, przygnębienie, nastrój depresyjny, apatia, utrata zainteresowań, unikanie kontaktów społecznych.

Odnośnik do komentarza

Wiele osób zmaga się z utratą posady. Firmy z powodu kryzysu ekonomicznego stosują tzw. „cięcia”, w wyniku których ludzie zostają bez pracy. Dla jednych wiąże się to z utratą środków do życia, dla drugich z urażoną dumą. Niezależnie od przyczyn, trudno sobie z tym poradzić. Jeśli znajdujesz się w takiej sytuacji - ten artykuł jest dla Ciebie! 1 Po pierwsze nie załamuj się! Nie możesz sobie na to pozwolić, bo teraz potrzeba Ci najwięcej siły. Nie próbuj sobie wmawiać, że zostałaś zwolniona, bo jesteś beznadziejna w tym co robisz. Obecnie aż 70% zwolnień motywowanych jest kryzysem ekonomicznym i cięciami budżetowymi. Ty zapewne znalazłaś się w tym gronie. Jeśli wiesz, że wkładałaś dużo zaangażowania w tą pracę, to nie masz sobie nic do zarzucenia. 2 Patrz na sytuację przez pryzmat dobrych zmian. Straciłaś pracę- trudno. Na tym powinno się skończyć Twoje użalanie. Koniec jest zawsze początkiem czegoś innego. Pracując zdobyłaś cenne doświadczenie, które na pewno przyda Ci się w szukaniu nowej pracy. Im dłuższy staż w pracy, tym nowy pracodawca będzie patrzył na Ciebie bardziej przychylnym okiem. Od teraz powinnaś zacząć aktywnie szukać pracy. Wiele ofert znajdziesz na portalach www.pracuj.pl; www.money.pl; www.gumtree.pl. Na tych stronach znajdują się oferty z praktycznie każdej branży, więc na pewno znajdziesz coś dla siebie. Dla chcącego nic trudnego! 3 Nawet jeśli przez dłuższy czas nie możesz znaleźć nowej pracy- nie popadaj w panikę! Nie wszyscy pracodawcy oddzwaniają na drugi dzień. Często zdarza się tak, że kontaktują się po tygodniu a nawet po dwóch. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Oferty pracy możesz znaleźć nie tylko w Internecie, ale również w gazetach takich jak Gazeta Wyborcza z dodatkiem Praca. Odpowiadaj na wszystkie oferty, które Cię interesują, dołączając oprócz CV list motywacyjny. List motywacyjny uświadomi pracodawcy, że bardzo zależy Ci na tej posadzie. 4 Nie przekładaj swojej frustracji na znajomych i rodzinę. Oni nie są niczemu winni, więc nie powinnaś wyładowywać na nich swojej złości. Możesz mówić im, że jest Ci trudno i oczekiwać od nich wsparcia, ale nigdy nie obwiniaj ich za utratę posady. Takie zachowanie mogłoby trwale popsuć wasze relacje. 5 Myśl optymistycznie. Prędzej czy później dostaniesz pracę. Nawet jeśli popadniesz w trudną sytuację finansową to masz przy sobie kochającą rodzinę, lub kogoś na kogo zawsze możesz liczyć. Zapamiętaj, że los nas doświadcza tylko na tyle, na ile jesteśmy to w stanie znieść.

Odnośnik do komentarza
Gość Kerolajna

DDD - dorosłe dziecko dysfunkcyjne. Nie straciłam pracy. Sama się zwolniłam. ;) Łączyłam ją ze studiami - fajne było w niej jedynie to, że spotkałam tam fantastycznych ludzi, warunki i płaca były koszmarne. Teraz tylko rodzice narzekają, ale ja nie mogę niczego znaleźć, bo stres powoduje u mnie paraliż, wymiotuję przed każdym wyjściem i boję się, że gdziekolwiek pójdę, zacznie mi się dziać coś ze zdrowiem...

Odnośnik do komentarza

Też mam tak, ze idę do lekarza na badania to mi skacze puls tzn się podnosi i cholera wie czemu, lekarz mówi jestem nerwus, ale normalnie ze mną OK. Badanie ciśninia też wykazuje objaw białego farucha, a normalnie OK. Miałem robone badania serca (miałem kiedyś badania i chciałem sprawdzić co tam i jeszzce kiedyś wyczułem dodatkowe skurcze) mam wiotki płatek lekarz jeden powiedział, że to moze być od tego płatka, ze czasami da jakiś skurcz jakoś tak go zrozumiałem. Inna lekarka zasugerowała, ze chyba coś na tle nerwicy u mnie bo niby wsyztsko OK a np. przed badaniami się denerwuję nawet tego nie chcąc. A co do elzbiety, sama jestes kaleka, dziewczna coś tam odczuła i zaczęła się nakręcać wiem jak to jest człowiek dostanie jakiegoś skurczu to potem boi się wyjść bo ma obawy, ze padnie na środku ulicy, ale to trzeba pokonać, jak serce ogólnie zdrowe to trzeba sobie wmówić, ze czasami tak moze być bo cialo ma do tego predyspozycje aby wyładować dodatkowei impulsy więc moze się tak zdarzyć, ale nie oznacza to, ze bedzie to od razu sytuacja nieciekawa. Moim zdaniem jesteś zdrowa, ale stres i panika sprawia problemy może jakimiś małymi kroczkami próbuj robić postępy kiedy badania wychodzą OK, jak wierzysz w Pana Boga to zostaw życie w jego rękach jak masz życ to żyć będziesz jak zapragnie Cię w swoim raju to nikt tego nie zmieni - sam sobie tak wmawiam bo jestem osobą wierzącą. sorry za bledy pisane w notatniku na szybko

Odnośnik do komentarza

KEROLAJNA Koniecznie musisz iść do psychologa i do psychiatry ,, jeźeli masz DDD sama sobie z tym problemem nie poradzisz , tym bardziej że rodzice nie rozumieją Twojego stanu , poszukaj stowarzyszeń działających w Twojej okolicy , koniecznie musisz wychodzić do ludzi , już wcześniej Ci pisałam źe opiekowałam się taką 24 letnią dziewczyną , pomogło jej stowarzyszenie, kontakt z ludzmi , musiałam z nią przez pierwsze dwa lata z nią wszędzie chodzić , wspierać i tłumaczyć , miała takie same problemy jak Ty , przed wyjściem wymiotowała i miała rozwolnienie , ja nie odpuszczałam , tłumaczyłam jej jak będzie i powtarzałam źe ma zawsze wr mnie wsparcie , Dalej należy do stowarzyszenia , bardzo jej się tam podoba , koniecznie idź do psychologa , bez wsparcia dobie nie poradzisz , DDD , jak by to nie nazwać ale to jednak jest kalectwo , dużo winy jest w postępowaniu rodziców , albo stawiano Ci wygórowane wymagania , lub na odwrót , nie staeiali Tobie wymagań w dzieciństwie , jak już dorosłaś , to nie możesz się odnaleźć w dorosłym źyciu i stąd wysfunkcja DDD . Jedyny ratunek idź do psychologa , a lęki lecz u psychiatry , to źaden wstyd . Powodzenia ,

Odnośnik do komentarza

Veti, próbowałam, ale nigdy nie dostałam odpowiedzi, nikt nie wie, o co chodzi. Nie wiem, od czego to zależy, bo czasem mogę się schylać, czasem nie, dziwnie to jest. Najgorsze (?) jest to, że dostałam już wyniki Holtera, wyszły w porządku - mam jednak za wysokie tętno i dostałam beta-bloker, małą dawkę. Teraz mam tak, że przy każdym zdenerwowaniu mam odruchy wymiotne i źle się czuję... A dziś rano się wystraszyłam okropnie, bo leżałam na lewym boku i nagle poczułam, jakby mi serce zrobiło podwójne uderzenie, ale jakby z większą ilością krwi, nie wiem, jak to wyjaśnić. Boję się, że po prostu Holter zarejestrował mój *dobry* dzień i tyle. Miałam wrażenie, że pani doktor (mimo że szłam prywatnie) mnie trochę zlała, widząc moją nerwowość - chociaż i tak byłam spokojniejsza niż za pierwszym razem. Wszelkie bóle zwaliła na to wysokie tętno. Widząc, do czego piję, powiedziała, że *to na pewno nie jest choroba niedokrwienna serca, arytmii żadnej też pani nie ma. Proszę się nie wsłuchiwać w organizm*. Wiem, że powinnam to ignorować, ale tak się przestraszyłam tym z dzisiaj rana... Zwłaszcza że się tym przejęłam i tak mi trochę szybciej bije serce, czuję niepokój... Znikąd pomocy. :(

Odnośnik do komentarza

Czasami może być tak, że holter zarejestruje lepszy dzień miałem 2 x i za pierwszym razem wyszlo mi 12 nadkomorowych, w ogole nich nie czulem, drugim razem czulem się lepiej i niby wyszlo trochę dziwnych skurczy, ale u lekarza na wizycie kardiolog powiedział, ze aparat głupoty wypisuje i aby patrzeć na wynik od lekarza nie z automatu, także jak lekarz mowi, ze wszystko jest OK to zapewne tak jest. Dodatkowe skurcze maja nawet zdrowi ludzie, mi trafiają się czasami dodatkowe przewroty czasami jest tak, ze nic się nie odczuje, ale kiedyś nad ranem poczułem cos takiego lezac i faktycznie może to człowieka zdolowac, ale jak masz ??? zrob sobie dodatkowego holtera będziesz mieć porównanie. Jak się człowiek wsluchuje nakreca to tylko to poteguje negatywne doznania. Nerwica ma podobno rozne oblicza możliwe, ze odbierasz dziwnie np. wizyte u lekarza ,stres i sprawia to, ze serece zamias 80u/min wali 100 a i więcej. Nie zamkniesz się na swiat musisz otworzyć jak masz zyc to będziesz i nawet dodatkowy skurcz tego nie zmieni nasze zycie jest w rekach Tego Najwyzszego także staraj się przelamywac bo pewnie wiele sytuacji to zwykly strach i obawa. Mam kumpla jak jechal na dyskotekę to musial siasc na kibelek lapalo go... miał badania lekarka stwierdzila, ze to nerwica jelita. Cos mu się takiego przytrafilo. Pamietam, jak sam po malym epizodzie jak mna zawiało (lekarz stwierdzil, ze to zapewne wiotki platek dal taki skurcz czy cos, który mna lekko zawiał) ale minelo od tamtej pory 8 miesięcy i nic mi się nie dzialo, ale po tym czyms akurat miałem wizyte byłem tak zestresowany wszystkim, ze mi się normalnie slabo robilo. Wiele sytuacji to strach, nerwy, które przewracają naszymi organizmami. Rob postępy małymi kroczkami, przelamujac bariere strachu kiedyś się z tego uwolnisz. Mloda jesteś, a jak pisze jak masz obawy zrob sobie holtera raz jeszcze może idz do innego lekarza, ja tak miałem raz prywatnie raz na nfz nic dziwnego nie wyszlo wie wyluzowałem bo na sile choroby nie ma co szukac. 3majsie ;-)

Odnośnik do komentarza

KEROLAJNA Nie wyszukuj w sobie chorób . Koniecznie do psychologa i psychiatry . Często wysuwające się na plan pierwszy somatyczne objawy lęku, to takie jak: kołatanie czy przyspieszone bicie serca, uczucie duszności i bolesne skurcze jelit, są powodem, że pacjenci traktują siebie jako osoby somatycznie chore i odwiedzają na początku internistów, kardiologów czy gastrologów. Tam są leczeni objawowo – czyli nie zawsze skutecznie. Zazwyczaj „po drodze” mają wykonywane wiele uciążliwych, a niekiedy inwazyjnych badań, które wykazują, co najwyżej psychogenne pochodzenie dolegliwości. Na koniec z rozpoznaniem „nerwicy neurowegetatywnej” lub podobnym i tak, trafiają do gabinetu psychiatry. .

Odnośnik do komentarza

A może było tak: spała dziewczyna na siedząco z głowa na biurku,a że ma nieprawidłową krzywiznę w kręgosłupie szyjnym, to jak się wyprostowała, w głowie się zakręciło.Padła na glebę i wpadała w panikę i pozostałe objawy to efekt owej paniki. Do psychologa i ortopedy albo neurologa w sprawie kręgosłupa szyjnego. A propos kręgosłupa szyjnego: nie chodzic w balerinach.Niewłaściwe ułożenie stopy powoduje również zmiane uło.żenia kręgosłupa szyjnego, co może powodowac bóle i zawroty głowy.Najlepiej chodzić latem w sandałach kupionych w sklepie ortopedycznym.Wyglądają jak normalne sandały,ale mają specjalnie wyprofilowaną stopę.I są ze skóry.Chyba nic ci nie jest,ale wpadłaś w panikę przez to omdlenie i sie nakręcasz.Pogadaj z neurologiem i ortopedą czy da się coś zrobić z tym kręgosłupem szyjnym.A może też i z doświadczonym w terapii manualnej dobrym fizjoterapeutą?Pozdr.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×