Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Zaprzyjaźnij się z nerwicą, depresją oraz derealizacją- czas na zmiany złych nawyków :)


Kasiaa29

Rekomendowane odpowiedzi

Hej Dziewczyny, Pramolan to stary lek, brałam, leczy objawy, a źródło zostaje i wraca do nas. Widzę, że bierzecie coś tylko gdy nie dajecie już sobie rady. Warto byście się nad tym zastanowiły, bo karmicie tylko swoje nerwice i stoicie w miejscu jak ja kiedyś. Przeczytałam was i tak się zastanawiam czy zauważacie w jakim błędnym kole jesteście? Pewnie tak, ale czy macie jakiś plan na siebie? Czy założyłyście jakie działania zamierzacie podjąć? Ponieważ systematyczność jest niezwykle ważna chciałabym was zachęcić do poukładania wszystkiego i rozpoczęcią pracy. Dla przykładu podam cel jaki ja założyłam sobie. Farmakoterapia- po uzgodnieniu z psychiatra leki będę brała rok i zejde z nich uczęszczając na terapie (depralin- antydepresant, afobam- dorażny lek przeciwlękowy tylko w bardzo kryzysowych sytuacjach), do tego spotkania z psychoterapeutą(założyłam, że na terapie będę uczęszczała przez 2 lata), praca własna w domu czyli ćwiczenia fizyczne, czytanie książek, forum i ten wątek- wspieranie siebie oraz innych wymianą pomysłow i doświadczeń. Czytałam wielokrotnie osoby, które braly antydepresant kilka miesięcy i odkładały go później dziwiąc się, że nerwica wracała, a pracy wlasnej i terapii oraz zmiany nawyków zero więc jak miała nie wrócić? Antydepresant nie jest tabletką szczęścia jak nam wiadomo i sam nie załatwi za nas niczego! Trzeba mu pomóc i wziąć się do roboty. Aby pozbyć się starych zlych, spanikowanych nawyków i ułatwić sobie pracę powinno się taki antydepresant przyjmować przez kilka dobrych miesęcy- minimum to 6 miesięcy, połączyć to z terapią i samodzielnie też działać. Czytałam też o osobach, które nie chciały brać leków i chodziły tylko na terapie, a teraz żalą się, że nie pomogło i nerwica wraca, czytałam też o euforycznie nastawionych do sukcesu osobach, które szybko zgasły gdy dopadł ich lęk i same sobie z tym nie poradziły. Czytałam natomiast o odobach, które skutecznie połączyły wiele metod i przyniosło to oczekiwany sukces. Antydepresant to żaden wstyd, to wspomagający lek, który naprawia przewodnictwo między receptorami, służy do tego aby nam pomóc i wesprzeć w sytuacjach gdy nie radzimy sobie z nerwicą. Antydepresanty nowej generacji nie uzależniają, brane systematycznie przez kilka miesięcy wychwytuja serotoninę i pozwalają w tym czasie na koncentrowanie się na terapii. Po zakończeniu farmakoterapii zostaje nam praca z terapeutą i samodzielne juz radzenie sobie z dolegliwociami. Z antydepr powinno się schodzić na wiosnę lub w lecie. Antydepresant polecam gdy objawy są na tyle uciązliwe, ze zajmują 50% naszego życia. Tak jak brakuje nam pierwiastków, tak brakuje nam hormonów szczęścia. Co wtedy robimy? uzupełniamy pierwiastki, bierzemy np magnez więc dlaczego boimy się brać antydepresant? to lek jak każdy inny. Mamy niedobory? Trzeba je uzupełnić . W moim planie założyłam też suplementowanie witamin, bo jest to szalenie ważne przy stresie. Magnez np odpowiada za wiele procesów w naszym organizmie. Wypłukuje go stres, kawa, mocna herbata, alkohol, czysta woda też. Rozpuszczalne plusze nie są polecane, bo nie są poddawane ścisłej kontroli i nie wiadomo do końca ile w nich jest tych pierwiastków dletego my nerwicowcy powinniśmy brać witaminy przepisane przez lekarza na recepte, do tego kwas foliowy, bo dzieki niemu witaminy się dobrze wchłaniają. Ważne są witaminy z grupy B, w zimie d3, bo brakuje słoneczka, wapń, potas i żelazo. Generalnie magnez powinniśmy przyjmować zawsze już, bo stale go wypłukujemy nerwami i napojami- ważne aby popijać go wodą z miodem lub cytryną i łączyć z B6. W naszej terapii ważną rolę odgrywa światło, dlatego nastrojowe świeczki i lampki zostawmy sobie na romantyczne sytuacje, a codziennie powinniśmy w domu świecic jak najwięcej światła w porze jesienno zimowej. Czy macie już jakiś plan na siebie? Co sądzicie o moim planie? Jak myślicie co jest źródłem waszego lęku? I co tak naprawdę jest największym waszym problemem? bo na tym wątku będzie się działo i zostal stworzony po to by działać aktywnie oraz szukać rozwiązań.

Odnośnik do komentarza

Cześć Kasia. Jestem juz umówiona na pierwszą wizytę u psychiatry. Mam nadzieje ze dobierze mi dobry lek. Myślę że wrócę tez na psychoterapię do swojego psychologa. Chodziłam juz do niego i efekty były,uspily nerwice na dwa lata niestety wróciła. Może masz rację ze gdybym do tego brała antydepresant byłoby lepiej, może nerwica by nie wróciła albo nie z takimi mocnymi objawami. Zaniedbalam też niestety uzupełnianie witamin o których piszesz. Teraz dba o to mój Mąż i zaopatrzył mnie w cale zestawy pilnując żebym je brała ;) zresztą sama już tego pilnuje tez ;)

Odnośnik do komentarza

Najgorzej denerwuje mnie że nagły powrót choroby (a czułam się świetnie) zabrał mi energię i radość z codziennych czynności bo cały czuje strach i ciągle o tym myślę. Próbuje to olewac, czasem się udaje na trochę ale wraca :/ zbieram całą siłę żeby z tym walczyć i wieczorami jestem wykończona. Zasypiam ale śpię nerwowo. Źródło? Wg mojego psychologa wynika z dzieciństwa. Wspominam je dobrze ale były bardzo trudne momenty. Dużo też ode mnie wymagano, czasem za dużo jak na dziecko. I ucierpiała na tym również moja samoocena.

Odnośnik do komentarza

Hej Mine :) Widzisz już kiedyś udało Ci się pożegnać nerwicę na 2 lata, więc na pewno jesteś w stanie teraz zazegnać ją na dłużej, to wszystko jest możliwe! Bo skoro na 2 lata dlaczego nie na 10 lub więcej? To super, że masz tak troskliwego Męża, wsparcie jest ważnym aspektem w naszej chorobie. Moije gratulacje, zrobiłas pierwszy ważny krok! Być może zapomniałaś o nawykach, które zdobyłaś w terapii, nerwica wróciła nagle, bo coś nie grało- ona nie wraca gdy mamy porządek w głowie, ona dopada nas gdy się tego nie spodziewamy, dlatego trzeba być zawsze gotowym na jej powrót, w sensie nie czekając, ale wdrażając w życie odpowiednie podejscie, myślenie. To coś w rodzaju przerobienia własnego życia i przewartościowania pewnych rzeczy. Chciałabym się z wami tutaj podzielić moimi sposobami, bo mi udało się podnieść po bardzo cięzkiej nerwicy z depresją z nadzieją, że wam to pomoże i pocieszę Cię, że ze mną było bardzo źle, aTy masz o wiele lżej z tego co czytam:) Nie aby to nie był problem, bo każdy z nas indywidualnie do swojego podchodzi i wierzę, że jest Ci ciężko, ale masz objawy o mniejszym natężeniu i na szczęście gorszych nie miałaś dlatego trzeba szybko działać, a widzę, że masz chęci. Co do źródła....dzieciństwo zawsze nim jest wg psychologów, ale jest jeszcze nauka, która zwie się epigenetyką. Epigenetycy udowadniają, że mamy wpływ na nasze geny. Weżmy przykład bliźniąt jednojajowych, mają identyczne geny, zachowują się identycznie, ale jednak każde z nich śmieszy coś innego, każde z nich ma swoje ulubione danie, każde z nich ma inne upodobania. Osobowościowo mog się różnić więc logiczny morał- dziedziczymy geny, ale nie jesteśmy na nie skazani, bo to my decydujemy jak je wykorzystamy w dorosłości tak samo jak wartości, które nam przekazali rodzice. Ja dorastałam w domu katolików, sama też jestem katolikiem, ale dlatego, że chcę i świadomie wierzę, znam jednak ludzi, którzy wraz z dorastaniem, poznawaniem innych religii zmienili swoje poglądy i przeszli na inne religie, bo tak zadecydowali. W związku z tym mamy wpływ na nasze dzieciństwo, wspomnienia i geny ?? Mamy! i tu mamy wygraną w kieszeni Moja Droga :) w jakim jesteś wieku? Co do samooceny: moja też była bardzo zaniżona, teraz jest znacznie lepiej, napiszę niedługo kilka sposobów jak możemy to zmieniać.

Odnośnik do komentarza

Coż piszesz, że myślisz ciągle o tym, że nerwica wróciła. Niestety sama jesteś sprawcą tego co się teraz z Tobą dzieje. Negatywne myśli przyciągają negatywne zdarzenia i na odwrót. Czasami ludzie w 2 dniu brania leku antydepresyjnego zdrowieją dlatego, że wierzą w niego mocno i pragną wyzdrowienia, placebo, czasami ludzie rozkładają się bardziej od negatywnego myślenia o chorobie pozwalając jej się na dobre zagościć w organizmie. Ja własnymi natrętnymi myślami doprowadziłam się do stanu ciężkiego w styczniu. Co by było gdybyśmy natrętne myśli o nerwicy, zawale, omdleniu itp zastąpiły natrętnymi myślami o tym, że jesteśmy zdrowe, szczęśliwe i piękne? Natretnie byśmy o tym myślały co 5 minut tak jak myślimy o złych rzeczach....byłybyśmy najszczęśliwszymi kobietami na ziemi. Zauważyłaś, że ludziom nieświadomym żyje się łatwiej? tzn nie zapadają na depresje i nerwice? Mam na myśli osoby wyprane z emocji, bardzo silne, na wysokich stanowiskach lub ludzi pogodnie nastawionych do życia. Oni nawet nie pomyślą o tym, że coś ich boli. Nie zauważają tego, że tu ich piknie, a tam ich szczyknie, a my non stop koncentrujemy się na naszym biciu serca, na reakcjach naszego organizmu, snujemy tragiczne scenariusze umierania przy braku pomocy, zamartwiemy się, wizualizujemy okropne sytuacje, skupiamy się na naszym oddechu. Popełniamy szereg błędów, które w efekcie doprowadzają nas do paranoi.

Odnośnik do komentarza

32 lata :) czekam na Twoje dalsze wpisy :) myślisz ze obniżenie nastroju to efekt strachu który odczuwam czy już jakiś stan depresyjny się wkrada? Mam nadzieję że to jednak paraliżujacy strach ;) tak bardzo bym chciała chcieć, a czasem zmuszam się do codziennych czynności robiąc je szybko aby tylko zdążyć przed gorszym samopoczuciem albo napadem lęku. Tak to właśnie czuje.

Odnośnik do komentarza

Pozwolę sobie wkleić mój wpis z innego wątku skierowany do osoby, która zmaga się z objawami dotyczącymi serca, ma przepisany antydepresant, ale boi się go brać bo popełniła podstawowy błąd jakim jest czytanie ulotki i nakręcanie się. Uważam, że popełniasz duży błąd, bo pogrążasz się coraz bardziej gdy nie potrafisz uwierzyć, że to nerwica płata nam takiego figla. Doszukujesz się chorób i tym samym odchodząc od zmysłów tylko pogarszasz swój stan. Masz za dużo objawów psychosomatycznych aby sądzić, że masz jakąś chorobę. Na logike....masz to 10 lat, a nadal żyjesz i nic złego się nie wydarzyło prócz pogorszenia objawów psychicznych i stanu fizycznego....brawo jesteś nieśmiertelna :) Ja tak samo jak Ty szukałam, nie wierzyłam, cudowałam, pisałam na forach, czułam się jakbym miała jakąś tajemniczą nieodkrytą dotąd chorobę i w tym czasie doprowadziłąm się przez to do solidnej nerwicy. Na spokojnie wymienię objawy:dziwny ucisk w głowie, ból głowy każdego dnia, kłucie w głowie, uczucie falowania, jakby mój mózg się obracał w głowie, uczucie jakbym latała albo spadała, takie od stóp do głowy, wszystko mi wirowało, pogorszył mi się wzrok i koncentracja oraz pamięć, bolał mnie kark, głowa jakby ważyła 100 kg i jakby mi miałą spaść z karku, ból w potylicy, później z produ głowy, a później doszedł ból po bokach głowy, cała byłam spięta, bolały mnie mięśnie, drżały, nie miałąm sił wstawać z łóżka, czasami klucha w gardle, aż nie mogłam przełykać, spłycony oddech, w nocy budził mnie brak tchu, kołatania serca, kłucie w mostku, pieczenie i inne cuda, drętwienie szczęki, zaciskanie zębów, zaciskanie mięśni...o Boże czego ja nie miałam. Upierałam się, że to na pewno nie nerwica, bałam się nawet tabletek przeciwbólowych, natrętne myśli, strach o to czy jak zasnę to się obudzę, strach przed chorobami, rozdrażnienie, lęki, zawroty głowy i uczucie jakbym dziwnie widziała i słyszała echo, aż doszło do derealizacji, uczucie jakbym oglądała film, jakby wszystko miało inne kolory, jakby wzrok nie nadążał za głową, gdy szłam mam wrażenie, że płynę- to było okropne, a ja wciąż nie wierzyłam, że to nerwica, moje lęki i, że sama jestem sprawcą tego wszystkiego. Moja droga ewidentnie szwankuje Ci psyche. Jeśli nigdy nie brałaś leków to co masz do stracenia? Może warto wesprzeć się przez kilka miesięcy lekiem? wtedy poczuć różnicę po około miesiącu i iść na terapię, popracować nad sobą, bo po lekach masz przynajmniej siłę i w czasie terapii po kilku miesiącach zejść z leku i zacząc żyć normalnie radząc sobie z lękami i stresem. Nie wierzysz, ale nie próbujesz tylko narzekasz i jak desperatka piszesz na forum- bez obrazy, bo ja tak samo robiłam, ale może spróbuj małymi krokami samej sobie pomóc? skąd wiesz czy nie zadziała lek ? po co czytasz ulotki i sama się nakręcasz? co Ci się od leku może stać? nawet gdybyś miałą uboczne to nie umrzesz tylko źle się poczujesz!!! I co z tego? zadzwonisz lub pojedziesz na pogotowie! zbadają Cię! szkoda mi Ciebie, bo wiem jak się męczysz i dlatego tak piszę. Zastanłów się teraz...Gdy brakuje Ci magnezu to co robisz? bierzesz magnez...suplementując go uzupełniasz go i masz siłę, bo magnez odpowiada za mięśnie, siłę, koncentracje i wiele innych. Gdy już go unormujesz to przestajesz brać. Tak samo jest z depralinem, bierzesz go, bo musisz coś uzupełnić tj poprawić przewodnictwo między receptorami, pozwolić organizmowi i psyche odpocząć od lęków i mieć silę na to aby się z nimi oswoić, iść na terapię i ją zakonczyć, a następnie pod okiem psychiatry i terapeuty odkładasz antydepresant. Wracasz do normalnego życia bez tych objawów- tylko musisz uwierzyć, popracować nad sobą, ale nie uda Ci się to jak nie spróbujesz. Skonsultuj ten lek z lekarzem i bierz. Ja też się bałam i pierwsze 4 doby brałam pół tabletki rano i pół wieczorem- nawet nie czułam różnicy!!!! depralin rzadko daje uboczne!! nie czytaj też ulotek i głupich spanikowanych wpisów o nim, bo każdy ma inaczej, aczytałam już o ludziach, którzy tak sobie wkręcali, że nic na nich nie działało, bo nastawienie jest bardzo ważne tak jak wiara w to, że to Ci pomoże. Skoro psychiatra Ci to przepisał to raczej bez powodu tego nie zrobił!! Z calą pewnością masz natrętne myśli i duży lęk, a to powoduje wszystkie objawy!! Pytanie masz wadę serca czy zaburzenia rytmu z nerwów?? Bo jak z nerwów to pomoże Ci na to depralin!!Z rób badanie na boleriozę, bo to ważne. Sprawdź kręgosłup szyjny, Doppler tętnic szyjnych, tarczyca(sh, ft3,ft4, usg szyja+ tarczyca kompleksowo), eeg głowy. Abstrahując Lek zaczyna działąć po miesiącu. Jeśli masz rodzinę i mieszkasz z kimś to nie będziesz sama, powiedz to bliskiej osobie i poproś o wsparcie podczas pierwszego okresu przyjmowania leku, masz też nas na forum i będziemy Cię wspierać. Kolejne pytanie czy przeszlaś badania tk glowy i inne, które wykluczaja pozostałe choroby? przypuszczam, że tak i skoro trafiłaś do psychiatry to był on ostatnim specjalistą jakiego odwiedziłaś. Tak czy siak ludzie biorą antydepresanty przy wielu towarzyszacych chorobach i one nie szkodą tylko pomagają, wystarczy, że powiesz psychiatrze o przebywanych chorobach, operacjach itp to dobierze odpowiedni dla Ciebie. Kolejno zmień nastawienie, że one mają Ci pomoc i zrób coś dla siebie zamiast się katować myślami. Ulga przyjdzie po miesiącu minimum. Ja biorę ten lek dziś 24 dzień i jeszcze to nie jest to czego bym oczekiwała, ale poprawa jest niesamowita, też mam gorsze dni i niejednokrotnie pisałam tu spanikowana, ale przychodzą te lepsze dni gdy aż chce mi się żyć. Natomiast nie ma porównania do tego co było!!! Ja teraz chodzę, żyję normalnie, wracam do pracy, od kwietnia dostałam nową pracę i nareszcie mam siłę, mogę się koncentrować, idę na terapię od kwietnia i zamierzam pracować nad sobą i z tego wyjść!! Nie wierzysz i dlatego to jest tym bardziej męczące. Tu jest problem, bo sama sobie to robisz. Oczywiście wybór należy do Ciebie, bo możesz iść na samą terapię i w taki sposób z tego wyjść. Ja zadecydowałam, że połącze terapie z farmakoterapią, bo chcę odpocząć i zregenerować organizm. Działa!! Przeszłam wszystkie możliwe badania w stosunku do dolegliwości i nic, jestem zdrowa jak Koń. Na szczęście, a teraz trzeba się brać za nerwicę i zacząć żyć i cieszyć się zdrowiem, bo inni mają gorzej!! Wspomagająco biorę pól tabletki afobamu(lek rzeciwlękowy- psychotrop) bierze się go tylko do 12 tygodni max, bo można się uzależnić. ale nie boję się, bo przynosi mi on ulgę i wiem, że niedługo go odłoże, bo jestem tego świadoma, tak się nastawiłam i jestem pod opieką psychiatry, który mi go przepisał, a ten lek tylko pomaga mi od dotrwać do momentu gdy antydepresant zacznie działać i dostarczę sobie więcej serotoniny. Brakuje nam hormonów szczęscia tak jak niektórym brakuje pierwiastków, wiec trzeba to unormować. Zrozum to, nie czytaj głupot w internecie, niedowiarków, panikarzy, leniwców, którzy nic nie robią z sobą, nie pracują nad sobą i psyche i oczekują, że antydepresant to tabletka szczęścia, która wszystko załatwi za nich i jest tabletką szczęścia, a później gdy go odkładają to objawy wracają, bo nie poszli na terapię, nie nauczyli się panować nad lękiem i mają pretensje, nie czytaj ulotek tylko pytaj oraz rozmawiaj z lekarzami i farmaceutami. Mam nadzieję, że da Ci to do myślenia, nie musisz się do tego stosunkować, bo to Twój wybór, a ja jedynie jestem forumowiczem z nerwicą- potwierdzoną wieloma badaniami i z wykluczonymi chorobami. Poczytaj nasze forum od początku, a znajdziesz wiele odpowiedzi na pytania, które Cię nurtują, nie oczekuj gotowych odpowiedzi tylko sama też je znajdź i wnioskuj, że kazdy z nas to przechodzi tylko my w to wierzymy, a Ty nie chcesz. Antydepresant to nic złego i żaden wstyd ani ujma, takie leki biorą normalni ludzie, którzy czasami na chwilę potrzebują sie wesprzećw nerwicy, depresji, a póżniej zbierają siły i odkładają go. Już 10 lat wg mnie żyjesz w przekonaniu, że to nie od psyche masz te objawy, pewnie już zapomniałaś jak to jest normalnie funkcjonować i straciłaś wiarę na ratunek. Moja odpowiedź brzmi- da się to zmienić, ale Ty decydujesz o tym czy chcesz!

Odnośnik do komentarza

Ja też to przechodziłam, miałam nawet szumy, piski w głowie, osłabnięcia, nudności i wszystkie choroby świata na zawołanie! Przez ostatnie ok 2 lata żyłam w ogromnym stresie, pracowałam w Banku gdzie miałąm odpowiedzialne stanowisko i też mnie to sprało emocjonalnie. Teraz zmieniam swoje życie, zmieniam pracę, przeprowadzam się, ide dalej się kształcić w tym roku na fizjoterapie, bo chce robić coś dla siebie i ludzi, coś co sprawi, że będę spokojniejsza. Mam 29 lat...leki biorę od 24 dni, też się boję np. czy zdąże z nich zejść i mieć dziecko? pół tarczycy mi zostało, a na drugiej połowie juz guzki, jak wytną drugą połowę to jeszcze gorzej będzie zajść, ale jestem dobrej myśli, bo wiem, że jak postawię się na nogi, zejde z Depralinu i hormony się uspokoją to pomyślę o dziecku. Każdy z nas ma problemy, zmartwienia i lęki, ale pamiętaj, że zawsze jest wyjście tylko trzeba z niego skorzystać.kurcze żal mi Ciebie, bo życie jest zbyt piękne, a te objawy wykańczają psychicznie!!! Jesteś za młoda by się męczyć. Pytanie czy może na lekach być gorzej? Może? kurde NIE!!!! w poczatkowej fazie może być troszkę ciężko, ale później przychodzi ulga. Poproś lekarza o coś w stylu tego afobamu na przetrwanie w pierwszym miesiącu jednocześnie biorąc Depralin. Afobam działa przeciwlękowo. Odpoczniesz chociaż. Nie bierz go dłużej niż 2 miesiące, bo to tylko DORAŹNY LEK i można się uzależnić biorąc dłużej niż 12 tygodni. Ja po afobamie(tym doraźnym, którego biorę tylko połowę ) po 3 dobie już krokiety robiłam i ciasto piekłam, a przez 1,5 miesiąca leżałam, bo nie mogłam chodzić. Wstałam i poczulam ulgę!! Wszystko jest dla ludz...alkohol, jedzenie i tak samo antydepresanty!! nie masz nic do stracenia!!! nic! bo jesteś pewnie psycho fizycznym przykładem człowieka, który czuje się jak wrak....Kto nie miał ten nie zrozumie, ale jak ma zrozumieć coś co jest dla niego abstrakcyjne czy irracjonalne? Nie obwiniajmy też naszych bliskich i nie bądźmy egoistami w naszej chorobie tylko wychodzmy z niej i oswajajmy ją, edukujmy się. W tych czasach mamy antydepresanty nowej generacji, które naprawiają przewodnictwo między receptorami, pomagają wyjść z tego, antydepresanty nie uzależniają, traktuj je jako pomoc...największą robotę zrobisz Ty sama!! Jestem osobą bardzo wierzącą i zawsze się modliłam, zawsze wierzyłam, wiara też pomaga w różnych chorobach więc warto wierzyć w wyzdrowienie....wiem, że łatwo się pisze, ale tak jest tylko UWIERZ. Nie namawiam Cię na branie tego leku tylko udowadniam, że biorę to samo i mam do tego dystans, a także żyję, nic mi się nie stało i informuję już teraz, że to nie działa z dnia na dzień tylko trzeba pobrać minimum miesiąc aby poczuć się lepiej natomiast ten dorażny lek działa po 5 minutach i gwarantuje Ci, że czujesz spokój i odpoczywasz. Wyjdź z tej traumy. Do działa, bo zdrowie jest Kasia zasięgu Twoich rąk! Jak wchodzę do Galerii lub marketu to wszystko jest dziwne..myślę...zwariowałam!!! Drażni mnie tłum, głosy, dźwięki, swiatło, ludzie, którzy normalnie funkcjonują, a ja nie...to dołujące. Gdy za dużo osob mowi do mnie w tym samym czasie to mam wrażenie, że oszaleje. Wyobrażam sobie plastycznie...wizualizuje natrętne myśli, że oszaleje, że pojadę do psychiatryka...Mój Boże to już przeszłość. Kurcze znam kobiety, które wiele lat biorą antydepresant, bo te leki nowej generacji można brać do końca życia...

Odnośnik do komentarza

Moja droga, skoro przez 10 lat tak wegetujesz i nie zwariowałaś muszę Ci napisać, że jesteś silniejsza ode mnie, bo mi się objawy zaczęły 6 stycznia tego roku, jakieś 100 razy już myślałam, że zwariuje, a oczywiście nie zwariowałam, a wręcz zdrowieje z dnia na dzień :) i muszę Ci pogratulować wytrwałości w cierpieniu, bo ja szybko zrobiłam z tym porządek, a Ty jesteś weteranką, bo w tym tkwisz. Coż zrobiłam z Twojej potwornej wady atut!! hehe Monia miło mi niezmiernie, że przynoszę Tobie nadzieję i jeśli przyczynie się do Twojego kroku do zdrowia to będzie to także moj osobisty sukces :) Wchodzę na to forum już tylko dla Ciebie, bo chciałąbym Ci uświadomić, że tkwiłam w takim samym punkcie jak Ty, ale szybciej zdecydowałam się na dalsze poczynania w kierunku zdrowia psychicznego i fizycznego. Oczywiście na tym forum jest jeszcze wiele wartościowych i wspaniałych osób, które zmagają się z nerwicą i natręctwami każdego dnia, ale dzielnie i świadomie....Ty jedyna nadal tylko nie wierzysz, że jest dla Ciebie szansa na wyjście z tego i unikasz róznych sposobów myśląc pewnie, że nie ma od tego ratunku. Już jeden kardiolog z tego co czytam jasno wyraził, że to nerwica, przed nim podejrzewam nie jeden Ci to też powiedział skoro znalazłaś się u psychiatry więc udaj się jeszcze do tego Gdańska i upewnij, bo będziesz spokojniejsza, ale po tym zacznij działać, bo max po 1,5 miesiąca gdy Depralin zacznie działać Ty będziesz na tym forum pisała inne rzeczy, będziesz silniejszą i weselszą osobą, świadomą i pewną tego, że życie ma sens, jest wspaniałę, zwłaszcza dlatego, że masz rodzinę i Dzieci, którymi teraz wypadałoby się cieszyć i funkcjonować normalnie w ich życiu, bo do Dzieci trzeba więcej sił i wiem to po mojej Siostrze, ktora ma 2 synów i niezły zapiernicz w pracy, aaaa i męża oraz mnóstwo obowiązków w domu. Dlatego masz dla kogo wyzdrowieć kochana i jeszcze tyle rzeczy może Cię cieszyć, ze chyba sobie dzisiaj z tego nie zdajesz sprawy. Mnie teraz cieszy wiele rzeczy, ktorych nie dostrzegałam wcześniej, nie dlatego, że jestem na lekach, bo dziś dopiero 28 dzien i nie działają one jeszcze na 100 %, ale dlatego, że już jest mi lżej, bo widzę małą poprawę i wiem, że jest dla mnie lek, który mi pomoże z tego wyjść i mam fizycznie siłę iść do pracy, do lekarza, nie mam już problemów z koncentracją i pamięcią jak to było wcześniej. Kto przeżył ten zrozumie co mam na myśli. Nie jestem też zwolenniczką leków, ale czasami trzeba aby nie poglębiać naszej choroby, zebrać siły, zatrzymać się i odpocząć, uwierzyć, szukać źródła i wygrać z lękami :) Aktualnie czuję się dobrze i już nawet znalazłam tańszy zamiennik Depralinu, bo jest drogi, a są inne o identycznym składzie o połowę tańsze nawet więc w przyszłości też się zorientuj, bo szkoda przepłacać. Wstyd to kraść i robić złe rzeczy, a nie się bać czy chorować lub być slabym. Jesteś normalna!! Nie przyciągaj złych myśli i nie karm nimi nerwicy, bo jesteś tym co myślisz. Nie wstydź się, bo jest Ci poprostu ciężko i jesteś zagubiona i zmęczona chorobą duszy. Ja już się nie wstydzę tego, że kiedyś płakałam każdego dnia, myślałam, że nie dam rady, że to już koniec, bolało mnie gdy inni funkcjonowali normalnie, a ja byłam odopcowana w swej nerwicy i sama się separowałam od ludzi, bo drażnili mnie gdy do mnie nawet za szybko mowili. MOJE PIERWSZE WPISY NA TYM FORUM MOŻESZ SOBIE POCZYTAĆ, początki były fatalne i bardzo przesadzone moją paniką, a dziś jest odwrotność, bo coś robię w kierunku szybszego wyjśćia z tego, a też było ciężko ze mną wręcz bardzo źle, bo ja nie chodziłam już nawet do pracy, a Ty stale pracujesz więc masz przewage i nie jest tak źle :) Teraz mam to w glębokim poważaniu, bo wiem, że zaczynam nadążać :)W weekendy postaraj się szukać zajęcia zamiast słuchać serca, bo ono jest, było i będzie....nadal żyjesz więc Twoje obawy są irracjonalne. Czytaj książki, romanse, przygodowe lub te o podświadomości i rozmawiaj ze swoją podświadomością. Jak będziesz chciała to podeślę ci kilka rzeczy na maila. Proste ćwiczenie....dla nas wszystkich....Gdy patrzymy na wyciskaną cytrynę zbiera nam się ślina, czujemy to, wykręca nam się szczęka- normalny objaw spowodowany tym, że wiemy, że jest kwaśna, patrzymy na to i czujemy to choć nie pijemy tego soku....widzisz teraz jaka jest nasz wyobraźnia i co potrafi wywołać w soma? Tak samo dokładnie swoją wyobraźnią, natrętnymi myślami wywołujesz odczucia fizyczne w swoim organizmie, dlatego serduszko przyspiesza, kłuje i inne. Sami jesteśmy sprawcami tych objawów. Odwróć to i myśl o lepszych rzeczach natrętnie tak jak natrętnie myślisz o tych złych i Cię w efekcie dopadają. Czym się martwisz to Ci się dzieje. Też tak miałąm, ale gdy to zrozumiałam, zaczęłąm ćwiczyć to, zracjonalizowałam moje lęki to przeszło jak ręką odjał. Przez 1,5 miesiąca na depralinie też masz prawo się czuć słabsza i już etraz Cię informuję, abyś nie panikowała wtedy, bo nic Ci się nie stanie, a myśli nic Ci nie zrobią, bo to tylko myśli. Nie zwariujesz, a jeśli myślisz, że zwariujesz to znaczy, że jesteś zdrowa, bo tylko Psychopata nie odczuwa lęku przed niczym. Jesteś jego odwrotnością, wrażliwą kobietą o bogatym wnętrzu, która straciła radość życia przez to co ją spotkało. Monika wierzę w Ciebie i mam w serduszku cichą nadzieję, że wyzdrowiejesz i choć trochę Ci pomogę. Czy Ty poważnie chorujesz na serce, że tak często mierzysz ciśnienie? czy to takie Twoje zboczenie ? jeśli to drugie to zmień je na jakieś przyjemniejsze ;) za męża się weź Kochana ;) hihi Schowaj ten ciśnieniomierz, bo jest od najgorszym podkręcaczem lęku. Przecież to Twoja robota, a nie serca więc go nie obrażaj :) Twoje serduszko sobie pracuje, a Ty w tym czasie je denerwujesz natrętnymi myślami, a wtedy ono Ci odpowiada nerwowo. Gdyby Ciebie zaczepiano i szarpano nie wkurzyłabyś się? :P Nasz ludzki organizm jest bardzo unerwiony i skonstruowany w oparciu o mechanizmy obronne. Twoje serduszko bije na alarm abyś się uspokoiła...noszzz zostaw je w spokoju ;) Stuka mocniej? niech stuka!!! co Cię to? Coś taka przywiązana do tego serca? Życie jest wspaniałe, a Twoje jakie jest? i kto nim zarządza? na pewno nie geny, bo mamy wpływ na nasze genotypy, owszem dziedziczymy je, ale to my mamy na nie wpływ i w zależności jak nimi rozporządzimy i jak będziemy działać tak będzie się działo! Abstrahując...wyobraź sobie, że dostałaś życie w dzierżawie od Boga(lub wg włąsnej wiary) i to tylko 1 dar, który masz przeżyć po swojemu, są rzeczy na które mamy wpływ, bo dotyczą naszych wyborów, a są te, na które nie mamy wpływu, bo decydują o nich inni, albo decydują o sobie bądź też ciężkie choroby, które mozna zaleczyć albo nie. Nie bez kozery o tym pisze. Chcę Ci uświadomić, że masz wpływ na swoje serduszko więc zakasaj rękawy i do roboty :) To nie koniec świata! to tylko serce i aż serce, o które się boisz. Widzę, że masz silną wole życia skoro tak jest więc działąj, ale nie na ślepo, nie desperacko mierząc ciśnienie...po co? co ma być to będzie...i czasami warto pomyśleć o tym! wtedy strach przechodzi. Ile razy już umierałaś w ciągu ostatnich 10 lat? pewnie wiele, a nadal żyjesz. Co Ci się może stać? nic tylko denerwuje Cię, że serce mocno bije. Wolałabys żeby nie biło? raczej nie...to zastanów się czego Ty chcesz? ma bić czy nie? Ma bić! to daj mu sobie bić tak jak bije i nie myśl o tym. Czy miałąm kłopoty z serduszkiem? Każdy tarczycowiec się z tym zmaga, bo tarczyca to gruczoł, ktory jest z nim mocno powiązany i wystarczy, że hormony nie są w normie, a wtedy serce osłabia....i co ja mam powiedziec? Kładę się spać...na brzuchu, serce mi wali, pzewracam się na bok, oddech mi się spłyca...myślę...położę się na plecach, kłądę się na plecach, oddech się zapada, serce wali szybciej, gorąco mi w twarz, denerwuje się jeszcze bardziej, czasami kłuje w klacie, czasami lewa ręka drętwieje, myślę umieram! o kur.. ale nadal żyję, oddycham...myślę...muszę zrobić tsh, ostatnio robiłam miesiąc temu, może coś się zmieniło, może teraz jest złe, ft3,ft4 też zrobię, na pewno coś jest źle, dalej się denerwuję, bo nie wiem czy noc przeżyję, chłopak zasypia obok, pewnie miałby ochotę na jakąś blisość, ale pyta czy wszystko ok, bo mnie zna i widzi, że jestem wystraszona, mówię, że wszystko ok, ale w środku jest jedna wielka panika, zasypiam około 2 godziny przy lampce, non stop myślę o sercu, nie myślę o niczym innym, chłopak już spi, a ja rozmyślam, przewracam się z boku na bok, zastanawiam się czy jechać na sor? wołąć pogotowie? ...myślę...kurde znowu przyjadą, ekg wyjdzie ok i kolejny raz zrobię z siebie kretynkę więc po co, aż wreszcie oczy mam tak zmęczone, że zasypiam. Wstaję rano i myślę sobie hmmm kurde żyję! mimo tak okropnego uczucia i kołatanek żyję...choć natrętnie myślę też o nocy i tych ciężkich dolegliwościach, poźniej przestaję myśleć o sercu i dzień mija normalnie właśnie dlatego, że mam zajęcie, inne niż myślenie o sercu. Przychodzi wieczór: myśleć o tym, że serce mi bije mocno? Nieee....pomyślę lepiej o tym, że wczoraj też tak było i nic się nie stało i mam to w tyłku, bo wiem, że nic mi się nie stanie, nie będę się sama podkręcała mierzeniem ciśnienia, bo znów się zdenerwuje. Zajmuje się wszystkim tylko nie myśleniem o tym jak bije mi serce, bo szkoda mi życia i kolejnego straconego wieczoru na zamartwianie się, a i chlopak się ucieszy ;) Zastanów się i ewentualnie napisz jakie trudności napotykasz gdy próbujesz pracować nad sobą? z czym masz problem? z tym, że nie wiesz jak? nie chcesz? psycholog/ terapeuta to świetne rozwiązanie, ale ja nie mam aż takich kompetencji, natomiast mam pewne przeżycia za sobą, z którymi się uczę radzić, ale jeszcze mi duuuzo brakuje. Jeśli Ci się wydaje, że jestem taka mocna ina wszystko znalazłam już sposób to jesteś w błędzie. Też się zmagam z wieloma dylematami i dolegliwościami do dziś z różnym skutkiem, ale na pewno nie jest tak jak kiedyś :)

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję, że moje obszerne wpisy wniosą na tym wątku pewne zmiany i skłonią was do przemyśleń, a także wniosków. Wypiszcie proszę w czym jesteście dobre i co wam sprawia przyjemność oraz czym się interesujecie, bo trzeba popracować nad samooceną. Piszcie swoje pomysły, jeśli będę mogła coś zasugerować i pomóc to piszcie. Miłego dzionka i lektury :)

Odnośnik do komentarza

Mine obniżenie nastroju jest stałym towarzyszem depresji i nerwicy, czasami mamy górkę, a czasami dolinę. Tylko psychopaci mają konstans caly czas. Jesteśmy bardzo emocjonalne. Stany depresyjne są normalnym objawem w Twoim stanie dlatego ważne jest Twoje działanie. Wiem jak to jest gdy się nie chce, gdy brakuje mobilizacji, ale trzeba mini krokami dążyć do zmian zamiast tkwić w tym samym punkcie. Mi się udało to Tobie się nie uda? Jestem tu aby zarazić Cię nadzieją i zmobilizować . Odczuwasz pewnie lęk przed lękiem nawet gdy jest dobrze. Każdy Twój lęk będzie miał konsekwencje i będzie generował objawy więc musisz go oswajać i racjonalizować go. Jak wyglądają Twoje lęki gdy przychodzi atak? O czym wtedy myślisz i czego się najbardziej boisz? Postaramy się to zracjonalizować :) Nie ścigaj się z myślami i nie uciekaj tylko zaakceptuj powoli…wiem, że łatwo się to pisze, a trudniej zrobić dlatego będziemy pracować nad tym stopniowo.

Odnośnik do komentarza

Proponuję aby kolejnym krokiem każdej z nas po opisaniu swojej historii oraz objawow i doświadczeń wykonać następujące zadania: - opis swoich lęków i myśli w chwili ataku paniki, - pomysłów jak można to zmienić- konieczny warunek, - parodia samej siebie w ataku paniki- chodzi mi tutaj o zabawną stronę waszych zachowań, jak same siebie oceniłybyście w sposób humorystyczny podczas paniki, można opisać jedną z sytuacji, która wydaje się wam absurdalna i nieadekwatna do okazywanych emocji. Proste ćwiczenie po którym będzie mi oraz wam łatwo zacząć pracować.

Odnośnik do komentarza

U mnie zaczęło się po stresującym tygodniu. Wróciłam z pracy i czułam cały czas napięcie i niepokój. Chyba nieświadomie się nakręciłam, ciśnienie mocno mi skoczyło, ciężko było mi złapać oddech (a jestem z tych co mają ciśnienie 90/60). Spanikowalam. Wezwała pogotowie, bo myślałam że dostanę wylewu, udaru czy zawału. Pogotowie przyjechało sprawdziło parametry wzięłam propranolol i przeszło. Odjechali. Na drugi dzień obudziłam się z okropnymi dolegliwościami. Okropne zawroty głowy, gorsza ostrość widzenia, ból głowy taki pulsujacy, uczucie jakby odrealnienia. Przeraziło mnie to. Trwało dwa tygodnie, myślałam że wariuje. I to chyba mój najgorszy strach, że zwariuje. Boje się ze uczucie odrealnienia i zawroty wrócą i nie będę mogła normalnie funkjonowac. Zając się dzieckiem. Sercem i ciśnieniem się już nie nakręcam, bo wiem ze to moje myśli powodowały skoki cisnienia. Poza tym robiłam ekg, jest ok. Mam też propranolol na kołatanie (leczę nadczynność). Może to jest jakaś wskazówka?

Odnośnik do komentarza

Dobra robota Mine :) Dziękuję i postaram się Ciebie wesprzeć. Na ogól większość nerwicowców cierpi na perfekcjonizm i pedantyzm ;PTeż taka jestem i wkurza mnie to dlatego znacznie wyluzowałam, bo to konieczne i ważna zmiana tego nawyku ma wpływ na nawroty nerwicy. Słyszałam kiedyś, że jak się ma bałągan w głowie to lubi się mieć porządek wokół siebie. Heh... coz i w moim przypadku to się potwierdzało. Co do pomysłow nic nie wspomniałaś....brak? pogłówkuj proszę...to ważne. Nie chodzi mi o leki, ale o sposoby radzenia sobie z nimi. Oczywiście później się ustosunkuje, bo nie chcę tak szybko odpowiadać tylko chciałabym poznać Twoj sposób postrzegania tego i zmobizizować Cię do szukania odpowiedzi. Bardzo bliskie są mi Twoje objawy, bo miałam każdy z nich. Można się ich pozbyć, a takze oswoic lęk przed powrotem czy zwariowaniem.

Odnośnik do komentarza

Pomysły? Zanim nauczę się racjonalizacji i zaakceptuje swoje myśli i pozwolę im płynąć sobie swobodnie, zanim nauczę się je spokojnie obserwować napewno muszę pozwolić sobie na odrobinę zdrowego egoizmu i znaleźć coś co pozwoli mi się zrelaksować i czasem odpuścić i nie robić wszystkiego na 100 % :) kiedyś chodziłam na fitness ale przez mój zawrotny puls zrezygnowałam (może niepotrzebnie) Lubie czytać. Może uda się od czasu do czasu wyjść z książką i zaszyć się w jakiejś kawiarence przy filiżance kawy (ostatnio nie pije z obawy przed skokiem ciśnienia ;) Lubie tańczyć. Może jakiś kurs tańca :)

Odnośnik do komentarza

Minie czy czytałaś dokładnie moją historię i moje wpisy? Śledzisz je? Pytam, bo widzę, po tym co piszesz, z jaką częstotliwością i prędkością odpowiadasz, wnioskuję też, że jesteś zdeterminowana. Pamiętam, że w ostatni wieczór,( bo zawroty i derealizacja zaczęły mi się o poranku dnia następnego) też poczułąm dziwny skok ciśnienia, napięcie, kołatania serca, mdliło mnie jakbym miała zaraz zwymiotować, słabość i lęk, pogotowie też zaliczyłam ;) … ale dopiero rano świat zaczął wirować. Uczucie odrealnienia to tzw derealizacja, wrażenie, że się zaraz zwariuje i że wzrok nie nadąza za głową jest naturalne, bo objawy są okropne. Wydawałoby się, że pierwszy jest objaw w formie zawrotów i wtedy zaczynają się lęki, ale tak nie jest, bo w pierwszej kolejności zawsze są lęki, zbierane latami, kłębione nerwy, zmartwienia i tłumione emocje- to właśnie one są skutkiem i w wyniku kumulacji, bo jest ich zbyt wiele i osiągają maksymalną intensywność następuję natężenie i ostrzejsze objawy. Nie dziwie Ci się, że Cię to przeraziło, bo moja reakcja oraz odczucia były dokładnie takie same. Nie jestem w stanie opisać lęku jaki wtedy czułam- chyba największy lęk w moim życiu. Totalnie mnie sparaliżował i odjął rozum. Oczywiście nie wiedziałam co się ze mną dzieje, a natłok natrętnych myśli sprawił, że myślałam, że zwariuję i wtedy pojadę do psychiatryka. 1. Pytanie do Ciebie: Mam rozumieć, że najbardziej obawiasz się zawrotów, derealizacji i tego, że zwariujesz? Te 3 objawy są najgorszym Twoim lękiem? Propranolol nie jest zły, też go przerabiałam, ale nie działa na nasze inne objawy, to tylko chwilowy plasterek na ranę, a źrodło zostaje. Takie trochę oszukiwanie nerwicy, a poźniej strach wraca z podwojoną siłą. Jak nie dojdziemy do zarodka i nie opanujemy zdrowych nawyków to zawsze będzie to wracało. Rozumiem, że skoro masz dziecko tym bardziej czujesz się odpowiedzialna za nie i strach się potęguje jeszcze bardziej. 2. Pytanie do Ciebie: Piszesz, że sercem i ciśnieniem się nie nakręcasz….ciekawe…dlaczego…rozwiń tą myśl proszę? Co do tarczycy jestem po resekcji lewego płata, na drugim mam już guzka i go kontroluje, w tym momencie wszystko mam w normie, biorę euthyrox 50. Tarczyca rozwala całą gospodarkę organizmu i jest powiązana z wieloma organami, potęguje nasze dolegliwości, znam wiele kobiet, które mają zarówno klopot z tarczycą i nerwicę- to czeste współchoroby :( Czasami chodzę roztrzęsiona i sama nie wiem czego się boję- niestety hormony tak dają sygnały o sobie. Nie można jednak wszystkiego zrzucać na tarczycę, bo ona się tylko przyczynia i jest takim bonusem. Jest to wskazówka, bo warto się często kontrolować, pilnować i dbać o dietę oraz serduszko, dlatego mamy kolejny powód do tego aby działać. Co do Twojej śmiesznej sytuacji, nie jest tak źle, to świetnie, że potrafisz taką przedstawić i sama z siebie się śmiać, nie każdego na to stać. To bardzo dobry sygnał i ewidentnie świadczy o tym, że masz zdolność do dystansowania się. Co by było gdybyś tę zdolność przełożyła na wszystkie objawy? Mam nadzieję, że krok po kroku przyczynię się do tego abyś za jakiś czas śmiała się ze strachu i w taki sam sposób pisała o tych najgorszych :)

Odnośnik do komentarza

Jesteś nauczycielem, na pewno jesteś ambitna, to widać nawet po tym jak szybko działasz i chwytasz możliwości. Jesteś bardzo bystra i na pewno szybko chłoniesz wiedzę. Masz szansę na 100 % sukcesu. Koresponduję z bardzo opornymi nerwicowcami, nerwicowcami Ty jesteś zupełnym przeciwieństwem :) Dziękuję, że dzielisz się swoimi troskami. Do dzieła! Na początek nowe nawyki(mi znacznie ułatwiły życie): - nie czytami bzdurnych, beznadziejnych, negatywnych wpisów w Internecie, historii, które mają złe zakończenie, osób, które twierdzą, że nic im nie pomaga i żyją w ciągłym cierpieniu narzekają na swój los, bo to ciągnie nas w dół, a my szukamy pozytywów, - nie przebywamy w obecności ludzi, których ciągle coś boli, którzy ciągle narzekają i staramy się otaczać, ufać i opowiadać o swoich objawach ludziom, którzy to chcą rozumieć, są zaufani, życzliwi, wampirom energetycznym, osobom dwulicowym mówimy NIE! - W domu robimy sobie terapię światłem, oświetlamy na maksa pomieszczenia, w których przebywamy, - Nie leżymy dłużej niż 15 minut w dzień tylko zajmujemy się róznymi rzeczami, - Jeśli masz dziecko to staraj się z nim bawić, gry planszowe oraz takie, w których koncentrujesz się i wytężasz wzrok są idealne dla Ciebie - Ruch: jeśli nie masz czasu lub jeśli nie stać Cię na jakieś drogie zajęcia bądź też boisz się o to, że przy dużym wysiłku skacze Ci ciśnienie ćwicz w domu, wybierz coś do własnych możliwości, na you tube są różne ćwiczenia rozciągające, jest aerobik, jest joga, jest wiele takich, w których na pewno znajdziesz coś dla siebie bez wychodzenia w domu. Masz małe dziecko? Jeśli tak to połącz przyjemne z pożytecznym, potańcz z dzieckiem. Oboje będziecie zadowoleni. Ważna jest systematyczność systematyczność ruchem fizycznym. Na początek 20 minut każdego dnia. Nawet takie 20 minut wiele zmieni! Zobaczysz! Gdy wejdziesz w wprawę możesz chodzić na tańce, zumbe itp., ale zacznij od mniejszych kroków, bo czasem gdy mamy za dużo entuzjazmu na początku poźniej szybko gaśniemy gdy przychodzi zmęczenie czy chwile zwątpienia. Niedługo będzie piękna pogoda więc spacery i jazda na rowerze też jest super, a dziecko się ucieszy:) - to wspaniale, że lubisz czytać, bo będę Ci chciała polecić kilka dobrych książek ,które są niezwykle pomocne w nerwicy, poźniej możemy o nich dyskutować i wymieniać doświadczenia.

Odnośnik do komentarza

Ksiązka jest lekarstwem na wszystko, ukojeniem dla duszy, ale dla tych, którzy lubią i potrafią czytać ze zrozumieniem. Kto posiądzie władzę nad własnym umysłem może objąć w posiadanie wszystko inne do czego ma słuszne prawo. - ćwiczymy spokojny oddech- 5 wdechow nosem- 5 wydechów ustami na leżąco, - jeśli prowadzisz auto i czasami zdarza Ci się, że siedzisz w nim sama i jesteś z daleka od ludzi to krzycz przez chwilę- to wspaniały sposób na wyładowanie emocji, - Przed snem jak mantrę powtarzaj zdanie, które odpowiednio ułożymy, coś w rodzaju podziękowania za zdrowie i to co chaiałabyś aby się wydarzyło tylko trzeba to mówić tak jakby się to już posiadało- prawo przyciągania i praca z podświadomością, - polecam picie melisy 2x dziennie oraz czystek, ponieważ posiada szerokie właściwości- koniecznie o nim poczytaj! Nie napiszę, bo chcę abyś sama to zrobiła ;P - każdego dnia dbaj o wygląd, niezależnie od tego jak fatalnie się czujesz zrób tak abyś się czuła zadbana wtedy dosłownie na 10 sekund stań przed lustrem i natrętnie każdego dnia mów sobie * Jestem zdrowa, szczęśliwa i piękna* - zmieniamy nawyki żywieniowe, ale to z czasem. Dieta ma istotne znaczenie w nerwicy. Nie chcę abyś myślała, że będziesz z czegoś rezygnowałą tylko są pewne wskazówki i ważne produkty,

Odnośnik do komentarza

Z czasem wpiszę więcej nowych nawyków nawyków powoli będziemy uzupełniać plan. Pracujesz w przedszkolu, szkole podst czy średniej? Z całą pewnością praca z dziećmi jest wymagająca, z młodzieżą jeszcze bardziej trudna. Środowisko w jakim pracujesz nie jest łatwe, bo wiem to po siostrze, która pracuje w przedszkolu. Wraca wypompowana do domu i nie ma sił ;P Twój pomysł na racjonalizacje, akceptacje i swobodne płynięcie myśli jest właśnie tym do czego będziemy dążyły ;) Natomiast napisałaś jeszcze, że musisz swoim myślom zabrać czas, a to zaprzecza temu, że chcesz im dać płynąć w jakiś sposób. Zająć się czymś to nie jest gwarancja, że myśli nie będzie, biegać i robić coś non stop się nie da więc przed myślami nie uciekamy, nie walczymy z nimi, bo w chwili relaksu nad i tak dopadną. Reasumując połączymy zajęcia z racjonalizowaniem myśli. Podsumowanie: Każdego dnia : - ruch 20 minut, dowolna forma, ale zaczynając delikatnie aby się nie zrazić, - 10 sekund przed lustrem i 3 słowa”zdrowa, szczęśliwa i piękna”, NA POCZĄTKU NIE BĘDZIESZ TEGO MÓWIŁA Z PRZEKONANIEM, ALE RÓB TO CHOĆBY NIE WIEM CO, nawet szeptając czy w myślach, ale patrząc na swoją twarz w odbiciu lustra, - powtarzanie tego samego zdania lub dwóch każdego wieczoru przed zaśnięciem(napisz mi czego pragniesz najbardziej i odpowiednio ułożymy takie zdanie, bo musi być ono odpowiednio skonstruowane i wytłumaczę Ci dlaczego- chodzi o to, że musi posiadać swą moc zgodnie z wieloma prawami, Te proste rzeczy zajmą Ci każdego dnia maksymalnie 30 minut- czy to tak wiele? Nieeee, ale działa to cuda tylko uwierz. Nie przyniesie to ekspresowych efektów, ale tak jak natrętnymi myślami sprawiłaś, że jesteś w takim stanie tak sprawisz, że natrętnie się uzdrowisz! Uwierz, bo wiara daje siłę! Jestem tego przykładem. Co sądzisz o moich wpisach, czy coś byś zmieniła, zmodyfikowała, czy uwarzasz pomysły za dobre i jesteś chętna wprowadzić je w życie?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×