Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Lęki nerwice obsesje WYLECZALNE !


Gość Adam Optymista

Rekomendowane odpowiedzi

Aaa się rozpisałam...Możesz krzyczeć w domu, w szczelnym pomieszczeniu albo w poduszkę gdy Dzieci pójdą do szkoły albo w aucie. Jeśli szukasz pomysłu na siebie wypisz tu na forum rzeczy, które lubisz i w których jestes dobra, a także te, których nie lubisz- może wspolnie coś Ci podsuniemy i wymyślimy :) Tak w ogóle skąd jesteś? i mam jeszcze pomysł gdybyś potrzebowała się wygadać, poplotkować, miałabyś kryzys zostawiam maila gdzie mogę podać skype i tam gdybyś miała potrzebę i chęć możemy czasami pogadać :) mail katarzyna.ch.1987@interia.pl tak awaryjnie abyś wiedziała, że jak będzie źle możesz zawsze walić jak w dym. Kto wie- może kiedyś do naszego grona dołączy więcej nerwusów i zrobimy sobie konferencję :)

Odnośnik do komentarza

Zapomniałam jeszcze dodać, że wracam do pracy po 7 miesięcznej przerwie, bo pół roku byłam na chorobowym....totalnie nie miałam sił i chęci do pracy, doprawiłam się tym siedzeniem w domu, zwolniłam się sama po powrocie do pracy, bo pracowałam w Banku, w którym bardzo nas psychicznie męczono i stosowano mobbing, do tego miałam wiele problemów w sferze osobistej i totalnie zawaliłam sobie życie. Nie chciałam brać antydepresantów, a klucha w gardle stała i nie odpuszczała więc znalazłam sobie najgłupszy sposób na rozluźnienie się oraz spietych mięśni w postaci alkoholu piwo(bo wódki nie lubie) miałam wrażenie, że jest gazowane więc czułam ulgę popijając je- taki mały, cichy i niewinny trunek, a tak bardzo nasilił wszystkie objawy nerwicy. Teraz baaardzo tego żałuję i już nigdy po to nie sięgnę. Ciebie oraz innych czytelników przestrzegam i o tym piszę, a wręcz proszę nie powielaj moich błędów. Dopiero teraz po przerwie wracam do pracy, zmieniłam branżę i uciekłam z bankowości, wciąż jestem rozdrażniona i boję się, że nie poradzę sobie mimo tego, że mam doświadczenie zarówno w tej nowej branży, boję się, że jestem już innym człowiekiem po tych wszystkich nieszczęściach jakie w przeciągu ostatnich 2 lat mnie spotkały i czy dam sobie radę. Ok już nie zanudzam tylko miałabym pytanie czy macie jakąś koncepcje jak nie oszaleć do badania??

Odnośnik do komentarza

O choinka!! Nie wiem do czego się odnieść, widzę znaczą poprawę nastrojów na forum :D Może najpierw odpowiem na pytanie, mam 25 lat i jestem z Konina. Mam dla was pseudonimy operacyjne: klucha i klucha 2 hehe. Dziewczyny świetnie, że macie wsparcie w swoich mężczyznach, to bardzo ważne mieć kogoś blisko, kto wysłucha, przytuli, porozmawia. Wielki i kolejny atut w waszym przypadku, jeżeli same się nie podniesiecie, TO PODNIOSĄ WAS SIŁĄ O!! :D Nie wińcie zbytnio swoich facetów o niezrozumienie, bo z boku faktycznie może się to wszystko wydawać co najmniej dziwne. (Kochanie boje się sam/a nie wiem czego, czuje lęk przed tym, tym i tym chociaż, że to mnie nie dotyczy lub w ogóle tego nie ma) Dla przeciętnego człowieka to absurdalne, dlatego tak trudno zrozumieć nerwusów. Oczywiście to nie zwalnia nikogo z obowiązku pomocy swojej partnerce i starania się za wszelką cenę ją zrozumieć oraz zapoznać się z jej problemem, chociażby poprzez rozmowy i doszukiwanie się przyczyn i objawów w internecie. W każdym razie już jest dobrze, bo zrozumieli o co chodzi!! Magdo mamy podobny problem prócz nerwicy, gdyż ja też nie wiem co chce w życiu robić, trudno mi wyznaczyć własną drogę, tym bardziej, że w tych czasach ciężko o jakąkolwiek pracę, a co dopiero pracować, robiąc to co się lubi. W tym roku planuje założyć firmę kosmetyczną wraz z salonem co wiąże się z moim wykształceniem. Wiem wiem facet kosmetyczka, rzadko spotykane ale prawdziwe :P Osobiście bym chciał prowadzić schronisko dla psiaków wraz z ich resocjalizacją (szkolenie psów to mój konik) lecz taka działalność jest niemożliwa dla zwykłego człowieka bez bocznego dochodu, może jak uda się to 1, znajdą się środki na taką działalność. Kasiu teraz już wiem kto się tak drze jak idę przez poznań hehehe :D Świetnie, że znalazłaś pracę, dzięki temu odwrócisz nieco uwagę od nerwicy i zmniejszysz częstotliwość myślenia o niej, za tym idzie potrzebny dla mózgu odpoczynek i delikatniejsze oswajanie nerwicy. Cokolwiek robimy, starajmy się to robić nie tylko dla siebie, dobro wraca a nawet jeżeli nie, to uczucie radości płynące z pomocy innym, zawsze będzie bezcenne. Kasia wspominałaś o dziecku z zespołem, doskonale wiem jak trudne jest okiełznanie takich osób, ponieważ co roku biorę udział w wolontariatach dla niepełnosprawnych. Na każdym z nich indywidualnie przydzielają nam kilku chorych i tak się składa, że w te wakacje miałem dwóch mężczyzn z zespołem downa i 13 letnią dziewczynkę z Adhd oraz 2 godzinne (raz na dzień) dyżury nad chłopcem z autyzmem. W takich przypadkach trzeba mieć anielską cierpliwość, ale dałem radę, mało tego powiem wam, że ludzie chorzy, niepełnosprawni, chorzy psychicznie w znacznej większości są więcej warci niż przeciętny kowalski. Chcą pomagać, radość może im sprawić nawet lizak za 50 groszy, a jedyne czego oczekują to uwagi. Wracając do naszych nerwic, jestem z was dumny, rozmawiacie, wspieracie się, powstał piękny proces na forum, które właśnie do tego ma służyć. Kluchy w końcu przełkniecie, nastąpi to wraz z oswojeniem nerwicy, bowiem walka z nią jest mało skuteczna, za to gdy ją zaakceptujemy, pozwolimy się wyszumieć automatycznie przestaje ona być taka straszna :) Każda zła myśl i każdy zły nastrój wraz szeregiem innych nieprzyjemnych odczuć działa wzmacniająco, chcecie czy nie, ale mózg się przyzwyczaja, więc każdy bodziec który widzicie jako ten ujemny, dzięki temu, że jest ujemny staję się zarazem dodatnim. Brzmi dziwnie, ale jak to przemyślicie, znajdziecie bardzo logiczny schemat. Jest udowodnione, że ludzie w młodszym wieku, przechodzące duży stres, dłużej żyją, gdyż są na starość bardziej odporni i przystosowani na negatywne bodzce :) Przewiduje nam jakieś 110 lat życia haha :D Właśnie i pamiętajcie, że wszystkie objawy fizyczne jak np duszności, czy te słynne kluchy w gardłach są wywołane stresem i strachem z kolei jak już pojawią się objawy fizyczne potęgują one stres i strach, takie błędne koło, więc gdy będziecie odczuwać jakiekolwiek fizyczne dolegliwości, przypominajcie sobie, że w waszej nerwicy to normalne i poprzedzajcie myśl lękową właśnie świadomością, że zaraz pojawi się lęk np: Pojawia się klucha i mroczki w tym momencie pomyślcie sobie, ochooo zaraz pojawi się lęk to normalne muszę się z tym pogodzić przeczekać i żyć dalej do tej pory nic mi się nie stało więc i teraz tak będzie. Czasem może pojawić się myśl, a co jeśli tym razem będzie inaczej i nie dam rady? odp na to brzmi - zawsze mi się tak wydaje, bo na tym polega nerwica na błędnym ocenianiu sytuacji i tworzeniu własnej, podświadomej, nierealnej wizji, która ma rację bytu tylko przez strach w naszej wyobrazni!!! 3majcie się ciepło jak będę miał więcej czasu, to dołączę się do konferencji na skype i będziemy na bieżąco śledzić nasze lęki :) czuwam i jestem POZDRAWIAM :)

Odnośnik do komentarza

Suuuuuper dzięki, że napisałeś cosik....chociaż to nie taki cosik, bo wiele madrych porad i baaardzo cennych :) Cieszę się, że mam tu Ciebie Adam, bo Ty naprawdę wiesz co piszesz stąd oddziaływujesz na mnie kojąco. Musisz być dobrym człowiekiem i z całą pewnością masz dobre serce, że tak pomagasz i działasz :) Co do chorych ludzi, o których piszesz owszem trzeba mieć cierpliwość i są rożni, ale znam wiele chorych ludzi oraz dzieci z tym zespołem,ale zadne z nich nie zachowywało się jak córka tej mojej znajomej. Nawet chore dziecko musi mieć jakies zakazy, a ona wbiła mi kiedyś długopis w udo (myślałam, że jak to się mówi *posikam z bólu*) a moja znajoma i jej mąż nawet nie powiedzieli, że nie wolno, że zrobiła mi krzywdę i tak jest cały czas. Mała bije Babcie po twarzy i też nikt nic nie powie....poważnie przegięli z tym.Zazwyczaj Dzieci z tym zspołem są kochane i łakną miłości, a ta mała jest tak wredna, ze ja omal nie oszalałam. Też kiedyś w ramach wolontariatu pomagałam osobie starszej i w kilku innych akcjach działałam i cierpliuwość do ludzi mam za wyjątkiem tego Dziecka :P

Odnośnik do komentarza

Obudziłam się dzisiaj rano z kłująco ciągnącym bolem w potylicy- codziennie rano budzi mnie ten sam ból zlokalizowanyw tym samym miejscu, z uczuciem okopanej głowy. Zjadłam biofenac, pojechałam do pracy( bo w soboty dorabiam) srednim tempem jakoś funkcjonowałam(wziełam poł tabletki cloranxen przed pracą o 9 ) W pracy nasłuchałam się trochę o guzach mózgu, ale powiedziałam że nie chce tego już więcej wysłuchiwać, bo nie chcę się nakręcać. Starałam się te myśli wywalić z głowy i powtarzałam sobie...zawroty Ci minęły, a miałaś je z nerwow skoro diazepin je uspokoił i wyelimoniwał, ale dlaczwego wciąż boli potylica/ skoro bierzesz biofenac? dlaczego czujesz co rano ten sam kłujący ból w tym samym miejscu z tyłu głowy?pomyślałam....skoro jestem nerwowa to i napięcie mięśni jest stą ból, ale dlaczego akurat tam z tyłu głowy, a nie z przodu, na plecach?w powrotnej drodze ok 15 wpadłam w doła przez to uczucie które opisałam osnośnie szczęki i brody więc jak już było źle wzięłam 1/4 cloranxene i nawoływałam przyjemne myśli oraz uspakajałam się, chodzę słaba, zmniejszam ostrożnie dawkę, gdy za dużo chodzę to się męczę, ale zawrotów nie ma, to jest tak, że ja czuje jakiś dziwny ciężar gdy wysilę sie fizycznie....jak za długo stoję, to pożniej muszę leżeć dlugo ...czuję się jak emerytka, od niedawna mam taką nową dolegliwość...uczucie ociężałej okolicy brody i szczęki dolnej, takie dziwne uczucie, jakby mój język ważył bardzo dużo, a pod językiem czuje taki słodkawo/słonawy smak, ale to nie są nudności- takie dziwne uczucie towarzyszy temu spłycony oddech. Wrocilam do domu, zjedliśmy obiad, leżę teraz na łóżku i nie czuje się słaba już, pod językiem jeszzce lekko to czuję, ale na to stosuję coś gazowanego do picia, a na szczękę slonecznik dłubię....Boże czy mi coś jest? Dlaczego czuje ulgę gdy się położę na plecach lub pół siedzę i opieram głowę o poduszki? wtedy nie jestem słaba.. Serio dziś tak dostałam w kość, że aż mi się ryczeć chce, a jeszcze to złażenie z cloranxen :( czuje się jak wrak...nie wiem czy będę czekała do 8 marca na tk, może warto zrobić prywatnie by nie zwariować...

Odnośnik do komentarza

Kurde, przeglądam te fora, sprawdzam czytam, wiem, ze to jest to, że mam tę chorobe, leżałem tydzień w szpitalu na kardiologi, oczywiscie co ? serce zdrowe jak dzwon, nadciśnienie wykryli, dali tabletki, a cisnenie dalej podwyższone, straszne kłucie serca, te taki oplatający okrężny ból w głowię, zimne kończyny, dziwne z miany na skórze, ciągłe uczucie, że ma się raka, ze nie można oddychać, to straszne, odrealnienie, rozmaiwasz ze znajomymi i jesteś w innym świecie, wszystko postrzegasz bezsensownie, wszystko wydaje Ci się dziwne, i te ataki stresu najgorsze, ta panika, od razu zmiany w żółądku, ciągłe wzdęcia, strasznie się z tym żyje, to coś strasznego, ale szukam szukam i szukam, kto powie ze da się z tego wyjśc !, tylko gdzie lepiej iśc do psychoologa czy do psychiatry ?

Odnośnik do komentarza
Gość kajetan z warszawy

Cześć, czytam wasze wpisy, brzmią znajomo choć diagnoza inna Zaczęło się wiele lat temu, do złego samopoczucia, zmęczenia, zawrotów głowy, mroczków przy wstawaniu, potem tachykardia, omdlenia, doszły nudności wymioty, bóle głowy, zaburzenia widzenia, nadmierna potliwość, szumy i piski w uszach, problemy z koncentracją, brak libido. Temu wszystkiemu towarzyszył strach co się ze mną dzieje. Wszystkie wyniki były w normie, poza ekg - tachykardia zatokowa, wysokie ciśnienie krwi. Wyniki ok to na bank nerwica. Leczenie na nerwice nasilało objawy, głownie leki psychotropowe nasilały wszystkie problemy, w tym z oddychaniem. Szukałem diagnozy zmieniając lekarzy, w końcu trafiłem do kardiologa który powiedział mi że mam POTS i IST to jest dysautonomia, czyli dysfunkcja autonomicznego układu nerwowego, tj uszkodzenie tego układu. Gdy wytłumaczono mi na czym to polega, że na to się nie umiera lecz żyje bardzo niekomfortowo przestałem się bać. Oczywiście żadne objawy nie minęły i nie miną, niektóre przez lata sie nasiliły. Leczy się to wszystko wyłącznie objawowo a leki słabo na to działają, życie stało się wegetacją ponieważ chroniczne zmęczenie, omdlenia itd uniemożliwiają normalne funkcjonowanie, ale wiem że nie umrę od tego, i wiem że to nie nerwica którą mi wmawiano całe lata. W Polsce lekarze nie wiele wiedzą o dysautonomii, zresztą nie wiele wiedzą na całym świecie, dlatego najczęściej wmawia się pacjentom nerwice somatyczną, dając leki psychotropowe które zazwyczaj nie pomagają, często nasilają problemy z układem nerwowym. Niektóre leki psychotropowe stosowane w leczeniu depresji pomagają zmniejszyć objawy dysautonomi, ponieważ ludzie z dysautonomią często mają problemy z przetwarzaniem serotoniny. Lekarze którzy znają chorobę potrafią dobrać lek który może wspomóc leczenie objawowe, ale lekarze którzy się nie znają mogą jedynie zaszkodzić. Chciałem się z wami tym podzielić, może komuś z was to pomoże w ewentualnej diagnostyce. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Kasiu,ja zawsze myslę sobie,że gdybyśmy miały śmiertelną chorobę np.rak,to juz byśmy wiedziały,w końcu badań trochę przeszłyśmy.Nie mozna dać się zwariować.Ja te 3 lata temu ,też czekałam(nie było lekko)ale wcześniej neurolog kazała mi zrobić d-dimmery ,bo myślała ,że mam zakrzepicę,a okazało się ,że to tylko napięciowe bóle.Przy nerwicy takie dziwne napięciowe bóle to norma.Dzieci faktycznie mobilizują mnie,muszę być dla nich zdrowa.Mnie w trudnych chwilach pani psycholog każe przekierowywać myśli na pozytywne,ale to cholernie trudne.Resi-facet kosmetyczka,myślę,że to bardzo dobrze,ważne żeby swoja pracę wykonywać dobrze.przynajmniej wiesz ,co chcesz robić.Ja w tamtym roku zostałam technikiem farmacji,ale z pracy dalej nici,a w ogóle jestem nauczycielką i teraz pomagam dzieciom z lekkim upośledzeniem w lekcjach(ale to tylko 3 godz tygodniowo).A jeśli chodzi o wybór psycholog,czy psychiatra?Ja poszłam do psychologa i powiedziała mi,że gdyby widziała potrzebę konsultacji z psychiatrą,to na pewno by mnie skierowała.Ale należy pamiętać,że każde z nas ma inną psychike i inne potrzeby.Tak,czy tak trzeba pójść do lekarza.Trzymajcie się:)

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim :) Aneks jak pojdziesz do psychiatry i trafisz na takiego *następny proszę* to wypisze Ci antydepresant, poczujesz się niewysłuchany i znów będziesz się doszukiwał, bo wiem jak to jest z doświadczenia. Moim zdaniem warto się wybrać do psychologa, który też zastosuje terapię poznawczo behawioralna, zrobi dobry wywiad, pozna Cię bez wpływu leków i jego wtedy powinieneś zapytać czy na którymś etapie terapii powinieneś się wspomagać farmakologią, bo czasami nie ma takiej potrzeby i każdy jest inny. Ja zaniedbałam kiedyś terapię, bo juz miiałam wrazenie, że nie ma potrzeby i brakowało mi czasu- motywacji pewnie też i tego żałuję, żadnych leków nigdy nie brałam. (z wyjątkiem cloranxen 3 tygodni i właśnie z niego złażę- jeszcze tylko 2 dni będę go brała)Dostałam go doraźnie na silne zawroty głowy i to był test mojego neurologa czy mam faktycznie te zawroty na tle nerwowym. Teraz zamierzam się udać do poradni psychologicznej i zrobię to w takiej kolejności jak Tobie radzę, bo to się wydaje rozsądne. Nie mniej jednak u mnie nałożył się upadek na nartach 5 stycznia, po upadku byłam jeszzce na termach i brałam kąpiel na zewnątrz gdzie wiało mi po tym karku jak cholera i coś tam widać w kręgosłupie szyjnym więć też czuje ból nooo i muszę zrobić tk. Nic tylko cierpliwie czekać teraz. Madzia od wczoraj boli mnie lewa ręka od potylicy, przez szyje aż do nadgarstka....jakby mnie ktoś ciągnął za żyły. Czytałam wczoraj o zaburzeniach krążenia też i dają one podobne objawy więc muszę zapytać lekarza, bo cały czas leże aby nie kręciło mi się w głowie. Nerwice mam na pewno, ale jestem pzrekonana, że coś jeszzce jest na rzeczy.

Odnośnik do komentarza

Witaj Aneks, derealizacja jest mi bardzo dobrze znana, masz racje coś okropnego, gdy patrzymy na przedmioty i otaczającą nas rzeczywistość z wrażeniem dziwności, sztuczności i oddalenia od realnego bytu. Wiedz, że mózg pod wpływem silnego i długotrwałego stresu, próbuje się bronić. Jedną z reakcji obronnych, zachodzących w naszej głowie jest derealizacja, powstaje ona na skutek spadku poziomu dopaminy i nadmiernego poziomu adrenaliny, która oczywiście powstaje w wyniku stresu i strachu. Jest to jakby kolejny poziom zaawansowania nerwicy, ale spokojnie, tak jak Kasia wspomniała powinieneś skonsultować się z psychologiem, który prawdopodobnie pokieruje Cię do psychiatry w celu sięgnięcia po farmakologie, która będzie miała za zadanie, uzupełnić ubytki w dopaminie. Mówiąc po ludzku dostaniesz sztuczny hormon szczęścia, który uzupełni ten brakujący, naturalny. Do tego dojdą rozmowy z psychologiem i szczególny nadzór na początku leczenia, ponieważ w tym okresie tabletki nasilają lęki, stres i wszelkie negatywne bodzce. Nie martw się, gdy hormon zacznie być przyswajany przez Twój organizm, poczujesz się o niebo lepiej i z czasem derealizacja ustąpi. Akceptacja tabletek przez organizm może trochę potrwać, nawet do kilku miesięcy, więc nie odkładaj tabletek z chwilą pogorszenia stanu, trzeba zacisnąć żeby i to przetrwać. Zazwyczaj najgorszy 2-3 tydzień, a pózniej z górki :) Uczucie derealizacji powoduje lęk, a lęk powoduje derealizacje, to trudne stadium nerwicy, ALE WYLECZALNE. Wiem bo miałem i obcość rzeczywistości nie jest mi obca :) Jak przejrzysz wcześniejsze rozmowy z tutejszymi lękowcami zaczerpniesz sporo rad i wskazówek, które pozwolą Ci na większą elastyczność lękową (poziom akceptacji tego stanu) co przyśpieszy proces ustąpienia objawów, każdy pojedynczy lęk ma wpływ na derealizacje, oboje wiemy, że mechanizm ten uruchamia się w nas czasem przez jedną dziwną myśl, której się boimy. Więc wszystkie rady dotyczące lęków będą pomocne w ukojeniu tego stanu. W trakcie DR jesteśmy szczególnie skłonni do przyjmowania naszych fantazji(tych negatywnych) za realne, zatem pamiętaj, że cokolwiek myślisz w tym stanie jest wywołane strachem i zatarciem granicy pomiędzy rzeczywistością a fikcyjnym strachem, chociaż że nic tak naprawdę się nie dzieje. W trakcie terapii planuj dni tak, by mieć jak najmniej czasu na myślenie, mózg potrzebuje odpoczynku, przymuszaj się do robienia czegokolwiek co robiłeś i sprawiało Ci wcześniej przyjemność, sport, gry, seks, rozmowy, imprezy, a gdy już tabletki zaczną działać objawy zaczną łagodnieć i z czasem całkowicie zanikną. Twój przypadek będzie potrzebował więcej czasu niż te z którymi się tu spotkałem, więc nie łam się gdy lęki będą wracać, bo to normalne, mózg potrzebuje czasu, żeby się oswoić, przyzwyczaić i zrozumieć, że nic strasznego się nie dzieje, że to tylko myśli przeszkadzające nam w normalnym funkcjonowaniu. Jeżeli masz jakieś pytania, śmiało pisz :) czuwam i jestem POZDRAWIAM !

Odnośnik do komentarza

Dziękuję również Kajetan za cenne wskazówki i witam na forum. U mnie...Znowu neurolog....cloranxene 1/4 rano i 1/4 wieczorem....jakoś leci i daję radę,czuję się psychicznie doskonale, pozostał jedynie dyskomfort gdy za dużo chodzę, siedze prosto lub stoję...jakbym była w jakimś stanie niewazkości, ale niepokoi mnie to, że zawroty znikają gdy się układam wygodnie więc powiedziałam to Neurologowi, nie mam nadcisnienia, ale mam slaby puls. Trzeba zrobić dopplera tetnic szyjnych jeszcze przed tk. Nerwica nerwicą, ale coś mi tu nie pasują te objawy. Jestem przykładem na to, że trzeba być nadgorliwym i fakr, że nerwica potrafi udawać każdą chorobe i jest podstępną kłamczuchą, ale trzeba wykluczyć wszystko aby się jej pozbyć. I wiecie co? Nerwica mi nie straszna już!!!! Przysięgam- jak wszystko wykluczę to zmienię to i postaram się bardziej cieszyć z życia, chorób wykrytych też nie ma się co bać, bo wszystko da się leczyć :)) Prawda, że tak? Wyjdziemy z tego i jak Resi napisał z wykrzyknikiem *WYLECZALNE * Potwierdz Adam, bo mi się ryczeć chce :(

Odnośnik do komentarza

Witajcie,Kasiu-ja też chciałabym być pewna w 100%,że to nerwica,a nie coś innego.Ostatnio gorzej się czuję,mam problemy żołądkowe,nudności itd.oczywiście starałam się to przeczekać,ale mam już dość.Właściwie to od gastroskopii czuję się źle.Jutro ide do lekarza,a nie było mnie tam ok,3 miesięcy.Chcę wymusić usg,u nas w Częstochowie każde badanie się wymusza.Kasiu,jak sobie radzisz z czekaniem na badanie?Resi napisz coś pozytywnego:)Pozdrawiam wszystkich nerwusów:)

Odnośnik do komentarza

Hej Madzia:) Bidulko żołądek daje mega złe dolegliwości gdy mnie kiedyś bolał z nerwów i męczyły mnie zaparcia jadłam jogurt z łyżką otrębów owsianych przed snem i po miesiącu dolegliwości się zmniejszyły, jelita zaczęly lepiej pracować, piłam też melisę- wiem, że nie pomaga na wszystko, ale nie zaszkodzi :) na nudności oddychanie w obie dłonie mi pomagało następnie otwierałam okno i oddychałam powoli z zamkniętymi oczami i piłam wodę gazowaną. Gdy się nam odbija mamy wrażenie ulgi i gazowana woda wg mnie działała świetnie no iii siła sugestii tez :) Dziś mam usg dopplera tetnic szyjnych, bo muszę sprawdzić czy wszystko gra. Wczoraj wzięłam ostatnią dawkę cloranxen 1/4 tabletki i dziś już jestem czysta. Osiągnełam sukces w zejsciu z diazepinki i jestem z siebie dumna!!!! Z wszystkim jesteśmy w stanie wygrać. Dziś rano wstałąm tak wkur****a na samą siebie, że powiedziałam sobie * Dość kur** tej nerwicy* jestem zmęczona zawrotami i postanowiłam, że sprawdzę sama własne możliwości i upewnie się, że te zawroty są jedynie wytworem mojej wyobraźni i mam je głęboko w dup** nooo iiiii stał się cud!!!! zupełnie inaczej się czuję, chodzę specjalnie szybko, potem siadam, wykonuję gwałtowne ruchy, niech się kręci i już, ale nie dam się tym zawrotom zwariować....i wiecie co? prawie ich nie mam :)))) To nie magia! To moja motywacja i wiara w to, że to jest wyleczalne przez nas samych!!!! Czekam cierpliwie na to tk, ale nie chcę w tym czasie pogorszyć swoego stanu tylko już teraz biorę się za siebie, a co będzie? co by nie było to skoro nadal żyję to na pewno nie jest źle i wszystko jest do wyleczenia!!! Boicie się chorób?? jak mamy je mieć to i tak będzimy je mieć!! i trzeba będzie je leczyć i tak, ale zawsze lepiej się w najgorszym przypadku na coś leczyć gdy się jest w dobrej kondycji psychicznej wtedy zwiększa się szanse na wyzdrowienie! Jestem dziś tak bojowo nastawiona, zmęczona objawami i zamartwianiem się, że nie zamierzam do tego wracać tylko do dzieła na ratunek własnego życia, zdrowia i kondycji :)))

Odnośnik do komentarza

Hej Magdaleno :) Myślę, że jeżeli wykluczyłaś badaniami wszelkie inne możliwości, należy się skupić na sferze psychicznej. Warto jednak dokładnie się przebadać, żeby mieć pewność i w razie czego odpowiednio zająć się dolegliwością. W każdym razie, jak już na 100% wykluczysz pozostałe opcje, będziesz musiała wykazać się wielką cierpliwością, ponieważ na tle nerwowym również występują objawy, które podałaś. Ja np: miałem boleści przed egzaminem na prawo jazdy, normalnie czułem kwas w żołądku, a przecież byłem całkowicie zdrowy, więc niewykluczone, że i w Twoim przypadku tak to działa. Najpierw poczekajmy na diagnozę, a potem będziemy radzić. W między czasie mimo wszystko skorzystał bym z wizyty u psychologa i dokładnie wszystko opowiedział :) Nie poddawaj się, główka do góry! Ze wszystkim można wygrać, no oczywiście pomijając podatki :)

Odnośnik do komentarza

Witam:) Mam na imie monika i mam 27 lat. choruje na nerwice juz od ponad 4 lat. Raz z tego wyszlam i myslalam ze bd juz wszystko wporzadku az do momentu w ktorym po poltora roku znow przyszlo nie wiadomo skad:( baralam leki od psychiatry alventa i mi super pomogly, niestety sama je odstawilam poniewaz myslalam ze jesli juz nie mam zadnych obiawow to moge sprubowac. Mialam kilka prob i zawsze rezygnowalam sama gdyz czulam sie dobrze> Teraz znowu wrócilo i juz nie wiem sama co mam robic jestem tak strasznie juz tym wykonczona:( Piszac to placze bo nie potrafie sie pozbierac, na poczatku byly leki o swoje zdrowie myslalam ze jestem na cos chora wszystkie badania porobilam i okazalo sie ze nerwica, a fizycznie jestem zdrowa, choc zawsze przy ataku myslalam ze juz umieram ze to juz koniec... Jakos sie z tym oswoilam ze nic mi nie bd ze nie umre to poprostu tak moje cialo broni sie i dlatego mam te wszystkie dolegliwosci. Teraz niestety dopadlo mnie cos chyba najgorszego jestem rozdrazniona na wszystko sie denerwuje na wszystkich krzycze boje sie zeby czegos glupiego nie zrobic choc nie chce boje sie tego ale te mysli sa przerazajace:( Wy tez tak macie Boże ja naprawde juz nie wiem co mam myslec czy nie jestem jakas psychicznie chora tak bardzo sie tego boje, nie chce nikomu zrobic krzywdy ani sobie ale te mysli mnie przerazaja. jesli moge bardzo bym chciala z kims popisac moze w jakims stopniu db spokojniejsza. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wg mojej oceny tak bardzo odzwyczaiłaś się od nie bycia na lekach, że teraz następuje zderzenie z rzeczywistością. Tak poważnych leków nigdy nie odstawiaj sama tylko pod konsultacja lekarza :) Ja też miałam taki moment po diazepinie i przyniósł on ulgę moim lękom, a gdy ostatnio z niego złaziłam to wszystkie objawy niemalże wrócily...to standardowa reakcja. Pamietasz jak po raz pierwszy pojawiły Ci się objawy? jakie były i jakie masz teraz?

Odnośnik do komentarza

Wielokrotnie sama zastanawiałam się czy już zwariowałam? czy jestem jedyna z tymi głupimi myslami? wstydziłam się tego nawet mowic az wreszcie opowiedziałam o tym mojemu partnerowi i powiedzxxxiał mi wtedy *gdybyś była nienormalna nie bałabyś się, że komuś zrobisz krzywdę, więc skoro sama się tego boisz jest dobrą oznaką tego, że w rzeczywistości nie dałabys rady tego zrobic....Monika ja czułam się identycznie jak Ty, jakbym miała oszalec, wyobrazalam sobie, że zamkne sie w osrodku dla psychicznie chorych, bo nie daje już sobie rade z soba...to były głupie myśli, sterowane moimi lękami, irracjonalne, nieuzasadnione i byłam wobec nich bezbronna, bo w nie wierzyłam...Teraz gdy mi to wraca staram się sobie przypomnieć ile razy nie miałam już sił, czułam niemoc, lęk, ból i myślę, że skoro wtedy nic mi się nie stało to teraz też mi się nic nie wydarzy. Na logikę- to tylko nerwy i wyobraźnia...Głowa do gory i zapewniam Cię, że miałam tak samo jak Ty !!Jesteś normalna. Wybierz się do psychologa, który Cię poinstruuje i zadecyduje wspólnie z Tobą o odpowiedniej formie terapii i ewentualnie oceni Twój stan oraz czy powinnaś się wspierać farmakologią oraz, na którym etapie terapii. Spij spokojnie i pomyśl, że jesteś normalna i nie zwariowałaś, a także większość z nas na tym forum przez to samo przeszła i nadal zyje :)

Odnośnik do komentarza

Tym razem tak doslownie sama z tego nie zrezygnowalam chodzilam do lekarza i bralam coraz mniej i coraz mniej sam zmniejszyl mi dawke az stwierdzialam ze mozna skonczyc i wiecej nie poszlam. Bralam ponad pol roku.Moje pierwsze obiawy byly takie jak Was wszystkich zawroty glowy bol niemalże wszystkiego, dretwienia , mysl ze mam zawal wszystko co tylko mozliwe. ale z tym sie jakos oswoilam chociaz jest to dla mnie dalej nieprzyjemne, ale moja nerwica zaatakowala chyba cos czego najbardziej sie balam i zaczelo sie wszystko od nowa:(

Odnośnik do komentarza

Madzia, Resi miałam dzis usg dopplera tetnic szyjnych i wszystko ok :)))) Hurrraaaaaaaaaa :) Jedno z głowy, Pani zasugerowała abym zamiast tk głowy zrobiła tk odc szyjnego, bo to ważne przy tych dolegliwosciach, a takze laryngolog i ucho srodkowe, bo dziwią się, że zawroty mi mijaja gdy leżę....a może to miesnie sie rozluźniaja i dlatego? nie wiem. Tk głowy mam 8 marca zobaczymy...natomiast przy okazji zrobiłam usg sprawdziłam tarczycę i nie dość, że już jestem po 1 operacji, tj resekcja lewego plata tarczycy, to na drugim mam guzka, no i mi się trochę głupio zrobiło, bo już na tamtym płacie miałam tych guzków duzo, usunełam go i miałam nadzieje, że bedzie spokój. Hmmm...ale to nic strasznego i też sobie z tym poradzę, bo tarczyce się leczy:) Pozdrawiam was :)

Odnośnik do komentarza

Czulam sie juz tak zapewnie nie raz ale za kazdym razem jak to przychodzi wydaje mi sie ze jest coraz gorzej, bo zdarzyam zapomniec o tym co bylo wczesniej. dziekuje Ci za te slowa potrzebowalam z kims o tym porozmawiac co to przezyl. U mnie w rodzinie mama mnie wspiera i chlopak rowniez wiedza co mi dolega ale tez sie bardzo tego wstydze bo boje sie zeby nie pomysleli ze jestem nienormalna chodziaz pewnie dali by sobie za mnie reke uciac zanim by tak pomysleli. Do psychologa chodzilam i niestety ten Pan nie mial zielonego pojecia jak mi pomoc i za kazdym razem jak do niego chodzila mowil mi o czyms innym , do psychiatry sie wybiore bo musze sie wkoncu wziac i ogarnac tak na dobre bardzo bym tego chciala. DziekujeCi KASIAA za slowa otuchy choc troche dalas mi nadzieje ze nie jestem sama i nie oszalam :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×