Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica i hipochondria


Gość Sonia

Rekomendowane odpowiedzi

Czytam to wszystko i i chociaz nie mam zdiagnozowanej nerwicy czuje sie tak jakby to wszystko bylo o mnie. 1,5 roku temu wyjechalam z kraju, nie pracuje zawodowo i mam duzo czasu na wsluchiwanie sie w siebie. I jestem przerazona! Stale odczuwam lek jak nie o swoje zdrowie to zdrowie moich bliskich. Wystaczy, ze uslysze o jakiejs chorobie czy nieszczesciu natychmiast mysle, ze i mnie to spotka. Nie potrafie moich mysli skierowac gdzie indziej chociaz bardzo sie staram. Mam problemy ze wstaniem z lozka i gdyby nie dzieci pewnie bym tak przelezala caly dzien i nastepny i nastepny... Nie wiem jak zmienic to myslenie, jak sie pozbyc strachu.
Odnośnik do komentarza
Witaj Sonia-to na pewno nerwica polaczona z lekiem u mnie tak samo jakby noe dziecklo to bym nic nie robiła ,byly juz takie okresy ze potrafiłam lezec w lozku przez pol dnia a potem jeszcze bardziej wszystko mnie bolalo.ja tez obsesyjnie boję sie chorób,zawsze objawy innych porownuje ze swoimi.zacznij myslec pozytywniej.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Czesc Wiolu, zeby to pozytywne myslenie bylo takie proste. Codziennie sobie wmawiam i tlumacze: jestes zdrowa, szczesliwa, wszystko bedzie dobrze i w tym momencie nawet jest ok. Ale wystarczy cos malego, np. jakas informacja (oczywiscie nieszczesliwa)w telewizji czy internecie, od znajomych zebym znowu zaczela sie bac, ze ja bede nastepna. Zawsze odkad pamietam mialam rozne leki, nawet jako dziewczynka tylko wtedy balam sie panicznie o zdrowie rodzicow. Zauwazylam tez, ze jak mam duzo pracy i nie ma czasu na myslenie o sobie jest lepiej, nawet wyniki sa wtedy lepsze. Od czego to zalezy?? Dzieki i pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
czesc soniu, ja tez wsluchuje sie w siebie...boje sie samotnosci...nie potrafie przestac myslec, ze sie zle czuje nawet bedac w pracy...na poczatku mojej nerwicy mialam silne ataki, potrafilam lezec przez godz i sie trzasc, duszac sie (wiecej mozesz przeczytac w dziale *nerwica-czy na pewno?)... kiedys przez tydzien lezalam w lozku, nie moglam nic jesc, normalnie funkcjonowac, ciagle mialam ataki, nie sadzilam, ze tak nerwica moze zgniesc czlowieka! ciezko pozytywnie myslec, rozumie cie... tez sobie powtarzam, ze jestem zdrowa - szcesliwa - silna - nic mi nie bedzie....chwile jest lepiej, ale nie na dlugo.... a to myslenie to jest atak naszej podswiadomosci i zupelnie nie da sie tego przewidziec... pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Sonia ja tez przechodze przez to samo,wyobraz sobie ze jak 22 lipca byl wypadek polskiego autokaru pod Grenoble i ti powiedzieli to myslalam ze zemdleje(tak zareagowalam).Ja w dziecinstwie tez miałam leki ,obawy bałam sie ze nie wroce np.z kolonii i wydaje mi sie ze to dopiero teraz u mnie sie ujawniło.Jak mam duzo jakis zajec to nie mysle o tym ale ja odpoczywam to mysli same nachodza mi do glowy,odrazu wpadam w panike.Naprawde nie wiem od czego to zalezy bo sama nad tym myslałam.dzisiaj postanowiłam ze wyjde na dwor a tu brak sił... i tak w kółko to samo.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Czy to znaczy, ze nie ma dla nas ratunku?? Nie chce brac lekow. Kiedys sprobowalam, wzielam dwie tabletki (przepisane przez lekarza, ktory mam wrazenie nie specjalnie przeja sie moimi obawami) i poczulam sie tak dobrze, ze az sie wystraszylam. Wiec je wyrzucilam zeby nie kusily. Jak pozniej skonsultowalam to z moim ginekologiem powiedzial, ze to bardzo silne uzalezniajace leki.
Odnośnik do komentarza
czesc dziewczyny, ja na poczatku mojej nerwicy nie moglam sluchac wiadomosci, bo jak mowili o jakiejs tragedii czy chorobach to odrazu to przypisywalam sobie...a to wszystko wina naszej przeszlosci, wszystkie lęki z dziecinstwa wychodza w doroslym zyciu... moj brat zaraz po mnie dostal nerwicy, poszedl do psychiatry, chodzi na psychoterapie i czuje sie swietnie...a ja sie mecze...dochodze do wniosku,ze chyba tez tak zrobie... pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
mam podobny problem. nie mogę codziennie normalnie funkcjonować, myślę tylko o tym czy wszystko ze mna jest ok. każdy ból urasta do rangi ciężkiej śmiertelnej choroby. obserwuję na ciele każdy pieprzyk, każdy ból głowy to dla mnie tętniak. każde zakłucie odczytuje jako jakąś chorobę. już mam po prostu tego dosyć. po lekarzach boję się chodzić, gdż obawiam się jakichkolwiek wynków, że faktycznie okże się ,że jestem na coś chora.po prostu płakać mi się chce. nie wiem do kogo się zwrócić, czy powinnam brać coś na depresje. marzę o tym by myśleć optymistycznie...
Odnośnik do komentarza
No coz drogie Panie...widze ze jestem rodzynkiem jesli chodzi o płec ale nie jesli chodzi o chorobe...moim zdaniem sprawa wyglada nastepujaco... miałem nerwice przez 2 miesiace nie wyłaziłem z domu codziennie pogotowie itd. wywalili mnie do psychiatry dostałem tableteczki i wszystko ok....i tak prawie 2 lata...olałem wszystko inne twierdzac ze tabletki mi pomoga ...bzdura...skonczyłem je brac w maju...w czerwcu pojechałem do pracy a po tygodniu przywiezli mnie z silnym atakiem...oczywiscie nerwicy aczkolwiek dosc niebezpieczne gdyz cisnienie wywaliło mi do prawie 190...;/ i od tegoz momentu stwierdzam ze nigdy nie wyleczyłem sie z nerwicy a lekami ja zagłuszyłem...w tej chwili jest gorzej...duzo gorzej.... w ciagu 2 miesiecy nie brania leków ta franca tak postapiła ze mam 30 objawów wiecej i zadnego spokojnego dnia...czekam tylko na noc bo podczas snu nic mi nie jest...w tej chwili siedze na psychoterapii 5 dni w tygodniu znowu dostałem leki a i tak przewiduja ze teraz nawet zagłuszyc nerwice bedzie trudniej...a wyleczyc ja to kwestia kilku lat pracy...gdybym na poczatku skorzystał z psychologa to po miesiacu a moze dwoch byłoby pozamiatane i to bez lekow...eshhh głupota ale coz teraz trzeba cierpiec...piszac to czuje ze sie udusze ale niewazne... Justyno jesli twoje ataki trwaja tak długo i z takim natezeniem to wspołczuje mam to samo...ostatnio nerwy ustapiły po 15 mg Relanium...;/ Ale wracajac do tematu...2 lata temu zaczynałem z nerwica lękowa...teraz mam duzo wiecej zeby zobrazowac wymienie...: Nerwica lękowa z konwersjami histerycznymi,depresja,hipochondria(oj i to jaka...),strach przed ludzmi i przed jakimikolwiek lekami,nasilony lęk wysokosci,lęk przed pojazdami(to dla mnie tragedia uwielbiam jazde na motocyklu),lęk przed atakiem,lęk po ataku, lęk przed woda(jestem ratownikiem WOPR),straszna niemoc w nogach(czasami musza mnie podnosic z krzesła bo nie moge wstac) wszelkiego rodzaju dretwienia,boje sie nawet kawy...zrezygnowałem z konserwowanego zarcia a i tak jej ciagle mało...mimo iz jestem facetem nawet nie wiecie jak bardzo was rozumiem...no i najciekawsze...od 2 tygodni własciwie nie jem...całkowita wegetacja...czasami w nocy uda mi sie zjesc połowe kanapki...tak schudłem ze koledzy mnie nie poznaja( jesli czasami przyjda zobaczyc co u mnie bo z domu nie wychodze jak nie musze) Dziewczyny Biegiem na psychoterapie bo zrobicie z siebie takie wraki jak ja...oczywiscie najpierw wszystki badania obowiazkowo bo prawde mowiac ja przy kazdych kolejnych liczyłem ze wreszcie cos znajda...ale coz nic z tego jestem zdrowy dusze sie ,boli mnie serce,brady i tachykardia i to wieczne uczucie zmeczenia...oczywiscie nie moge zapomniec o tak przyjemnych rzeczach jak straszne bóle głowy i krecenie sie w niej(lepsze niz karuzela) oraz mdłosci te objawy towarzysza mi przez cały Boży dzionek...Na koniec dobra rada...Piszcie na forum bo to nic złego...ale nie czytajcie o zadnych chorobach w internecie bo objawy znajdziecie u siebie...miłej nocki
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich! Jestem swieżynką tak mogę o sobie napisac mam 20 lat z chorobą zmagam sie od 3-4 miesiecy zawsze byłam osobą wrażliwa, bojaca sie o wszystko ostatnie miesiace spedzilam na bieganiu po lekarzach (oczywiscie zmieniajac ich, bo co oni wiedza o mnie ) odczuwam bóle w kosciach, powiekszone wezły chlonne tak mi sie zdaje ale dzis lekarz powiedzial ze nie sa powiekszone nie spałam cala noc bo moj kolega *google * wyszukał mi ziarnice zlosliwa oczywiscie mam wszystkie objawy !!!! i to mnie wykancza ! jak to jest mozliwe wiem że mnie boli , odczuwam bol, a lekarz mi mowi ze to nerwica i trzeba ja leczyc lekami i psychiatrycznie !!!!! odczuwam kucie w cieplych pomieszczeniach i pod cieplym prysznicem, guzki wyczuwam prawie w calym ciele mam wszystkie choroby na raz ! wyobrazam sobie jak chodze po chemioterapi bez włosów i ze umre zostawiajac wszystkich bliskich , najgorsze jest to ze mam takie stany ze nic mi sie niechce ,wszystko jest bezsensu,tiki głowy przy patrzeniu sie w jeden punkt albo jak rozmawiam z kims nowym w stresujacych sytuacjach, a najgorsze to uczucie ze zwymiotuje np w pociagu albo zemdleje JA TO NAZYWAM ATAK!!! Jutro ide zrobic badanie krwi i moczu dla uspokojenia, lekarz przepisal mi coaxil nie wiem jaka bedzie reakcja moja na ten lek boje sie ze nie bede aktywna, a musze !!!! Prosze napiszcie mi czy to normalne ze odczuwam bol a go tak naprawde nie ma ? ??????? ja jakos nie moge w to uwierzyc :(((((
Odnośnik do komentarza
Witajcie, pozwole sie nazwac rodzynkiem II bo kobieta nie jestem. Przede wszystkim do Patrycji: moze bolec. Od pewnego mam ten sam problem ale staram sie trzymac to pod kontrola. Mysle, ze masz typowe hipochondryczne objawy - to przede wszystkim kwestia umyslu. A dziala to w bardzo prosty sposob: stale myslac i skupiajac sie na swoim stanie zdrowia generujesz zblizone uczucia fizyczne. Czujesz sie tak, jak chcialabys sie czuc. Ja dostalem niedawno niekontrolowanych tikow miesni, najpierw powieka, potem udo, potem okolice oklana, potem nawet posladek! No i tez odwiedzilem naszego (wspolnego) kolega Gugla i powiedzal mi, ze mam stwardnienie rozsiane. No i juz sie widzialem na wozku, pod respiratorem a wokolo mnie ludzi, ktorych kocham. W takich momentach warto chyba sobie wmowic (przekonac), ze to hipochondria. Cos, co nie ma odbicia w realnym stanie rzeczy. U mnie to zazwyczaj skutkuje. Ale rozmowa z psychologiem na pewno daje wiecej. Nie koniecznie konczy sie na prozacu. Pozdro dla wszystkich Hipo.
Odnośnik do komentarza
Nie jestescie sami ja tez mam takie objawy hipohondrii, to jest masakra, za kazdym razem jak uslysze o nowej chorobie lub u kogos znajomego to szukam u siebie objawow, no i nasz kolega google, wiem, ze on nie pomaga tylko nas nakreca, ale nie moge sie powstryzmac, aby do niego nie zagladac. pozdrawiam i zycze duzo sily.
Odnośnik do komentarza

Wiem że grubo po czasie ale tak samo jak Patrycja nie wierzyłem że ból może brać się z lęku. Jak cos boli to znaczy że cos jest nie tak, takie mi przyswiecało *motto*. Teraz na własnym przykładzie wiem jak destrukcyjna może byc nerwica, hipochondria czy cokolwiek mam. Najgorsze jest to że ten ból nie jest urojony a prawdziwy a podczas napadów boli mnie niemal wszystko, bez trudu zauwazylem zaleznosc - lepszy okres brak bólu, gorszy okres, lęki - ból.

Odnośnik do komentarza
Gość el fin de semana

Cześć wam, widze, ze nie jestem sama... od dziecka byłam nerwowa, myslałam, ze mam przepukline i dostane zawału serca (liczyłam sobie tetno, co chwile patrzyłam, czy bije itp.) potem moja nerwica nieco się uspokoiła (poza fobiami, których takze mi nie brakuje). nastepnie, w wieku 12 lat znowu dała o sobie znac pod postacia atakow dusznosci wieczorem i w ciasnych pomieszczeniach, a nastepnie mrowienia i drętwienia kończyn. dostałam magnez, przeszło. teraz, od pół roku znowu zmagam się z nerwicą. jej przyczyną była dość banalna choroba - mononukleoza. jako, ze nie została szybko zdiagnozowana, przez 2 tygodnie byłam przekonana, ze umieram. chodziłam od lekarza do lekarza, wyniki krwi wyszły fatalne. kiedy juz sie troche *wyleczyłam*, nastapiły skutki (a moze nie skutki, moze to ukryta choroba w organizmie, nie wiem? cały czas sie tego boje, ze za chwile na cos umre, ze nikt mi nie pomoze, ze zyje z ciezka choroba itp.) uboczne. bóle i zawroty głowy, stres, ataki paniki (oczywiscie, szukanie plamek na ciele, obsesyjne mierzenie temperatury itd.). potrafie sie tak zdenerwowac, ze mam wrazenie, iz nie czuje całego ciala, robi mi sie zimno i dostaje nerwowych drgawek. przy czym, temperature mam w miare normalna, wiec nie sa to dreszcze. chciałabym, zeby ten koszmar sie skonczył, chciałabym patrzec na swiat optymistycznie, szczegolnie, ze sa ludzie ciezko chorzy, ktorzy mimo tego ciesza sie kazdym dniem. a moja nerwica zabiera mi checi do zycia. zauwazyłam, ze lepiej czuje sie, kiedy nie mysle o moich dolegliwosciach, np. w szkole lub w grupie znajomych, na imprezie, na wakacjach itp. natomiast długie, samotne wieczory kaza wsłuchiwac mi sie w swoj organizm oraz dobijaja... w sumie, to przez to wegetuje w stanie pół-depresyjnym... niestety, wizyta u psychologa kosztuje 100 zł za godzine, a psychotropow nie chce. staram sie z tym walczyc, bo jest to ciezkie zarowno dla mnie, jak i moich bliskich. czytałam krzepiacego bloga mezczyzny, ktory poradził sobie z ta choroba.. licze, ze mi sie uda, trzymajcie kciuki, ja trzymam za was :*

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkim. :)) Dobrze jest wiedzieć że się nie jest samemu. Ja cierpie na tą przypadłość od roku. Do tamtej pory byłam normalną dziewczyną. W grudniu wykryto u mnie guza piersi. Ginekolog olał sprawe ale nie mogłam się uspokojić wieć zrobiłam zdjęcie USG. I się zaczeło. Skierowanie do szpitala ONKOLOGICZNEGO. Okazało się ze jest to łagodne zmiana. Ale cała ta procedura czyli biobsja, konieczność operacji i 2 dniowy pobyt w szpitalu zmianił mnie. Od tamtej pory wmówiłam sobie jakieś UWAGA 40 chorób. Każde jakieś strzyknięcie w kości jest dla mnie objawem nieuleczalnej choroby. Chodze po wszystkich lekarzach jakich się tylko da. Zrobiłam sobie już wszystkie badania. Gdy widze jakąs chorą osobe lub słysze o kimś wpadam w panike. Dla mnie byłby to koniec świata. Najgorsze jest że nikt mnie nie rozumie. Chciałabym z tym skończyć bo to jest okropne ale boje się że omine jakiś niepokojący objaw. Gdyby nie mąż i dzieci nie dałabym rady. Z mężem jesteśmy w umopwnej sereracjii bo nie może znieć tych mojich ciagłych lęków.

Odnośnik do komentarza
Gość karolina1985

Cześć wszystkim umęczonym! Piszę umęczonym, gdyż sama tak właśnie się czuję i wiem, że Wy również. Z hipochondrią żyję od lat, lecz choroba ta nasiliła się u mnie w 2010 roku. Od tamtej pory jestem chronicznie chora z urojenia. Przerabiałam już: raka mózgu, hiv, raka jelita grubego, czerniaka, zapalenie mięśnia sercowego, tachykardię, raka piersi, raka podniebienia twardego. Ponownie jestem na etapie czerniaka, choć w zanadrzu mam jeszcze kilka innych pomysłów na śmiertelne choroby. Choruję na endometriozę i przeszłam 2 operacje, w tym usuwanie guza piersi, co tylko pogorszyło mój stan psychiczny. żyję w ciągłym stresie i poczuciu nadchodzącej śmierci. Każdy dzień to męka i obawa, analizowanie scenariuszy śmierci, oglądanie znamion na ciele. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że jestem z tym sama. Cała rodzina wyzywa mnie, bądź w najlepszym wypadku wyśmiewa. Mąż przed chwilą zapytał o coś zwracając się do mnie RAKU, siostra psycholog nazywa mnie psycholem a rodzice ostrzegają, że los się na mnie za wszystkie te urojenia zemści, że mąż zostawi*( mam to gdzieś zważywszy, że potrafi nazywać mnie dla tzw żartu popierdoleńcem i to tylko dlatego, że chciałam porozmawiać z nim o mojej bezpłodności). Chciałabym, żeby ktoś wreszcie o tym ze mną porozmawiał, uspokoił. Lepiej mi kiedy czytam, że Wy również macie ten kłopot. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Karolina30

Witam serdecznie, myślałam,że tylko ja mam problem :) z hipochondria i nerwicą zmagam sie dość długo. Niestety nie byłam u lekarza bo oczywiscie po co. Ja niestety swój lęk przelałam na swoją starszą córkę, gdy tylko usłyszę,że coś ją boli to paraliżuję mnie strach. Mam fobię na punkcie pasoytów i jesli usłyszę *mamo boli mnie brzuch** to tracę oddech robi mi się słabo i wpadam w panikę, najgorsze jest to,że robię jej badania co 6miesięcy i zauważyłam,że córka zaczyna tak jak ja. Straszne jest to,że nikt z rodziny mnie nie rozumie. Uważają za psycholkę. Pozdrawiam goroąco

Odnośnik do komentarza

Hej, witam wszystkich, Nie napiszę że cieszę się że wszyscy mają tutaj problem podobny do mojego... Bo to jest straszne, jak umysł może zniszczyć ciało.. Jak dużo osób się z tym zmaga.. U mnie było tak: Jakieś pół roku temu dostałam silnego napadu paniki w nocy w czasie zasypiania, czułam jakby serce mi pękło i dosłownie rozlało się po ciele... techykardia rzędu 170/min, dreszcze nogi jak z waty, strach olbrzymi , bałam się że umrę. Na szczęście koleżanki mnie troche uspokoiły i obyło się bez pogotowia. Natomiast rano sama pobiegłam na SOR , czułam się straszne, tam oczywiście odesłali mnie z kwiitkiem sądząc że nic mi nie jest. Jak moze coś dolegać 22 letniej studentce?!. Później zapisałam się do psychiatry, gdyż codziennie miałam kołatania serca, duszności , drętwienia.. Opisałam swoją sytuację, a ponieważ jestem na Uniwerku Medycznym to sama postawiłam diagnonzę że to pewnie lęk uogólniony z napadami paniki. Psychiatra potwierdziła zapisała mi Hydroksyzyne na uspokojenie i Asertin , Po tygoniu brania miała straszne skurcze , że nie mogłam dosłownie chodzić! Musiałam go odstawić, i później zaczęło być lepiej poprawa na jakieś 2 miesiące, normalnie funkcjonowałam wszystko ok. No ale jak to u Nas bywa ... Od miesiaca wszystko zaczęło się walić... Najpierw miałam problemy z zębami, uczucie rozchwiania zębów., ból przy nagryzaniu, uroiłam sobię że od tego dostane Piorunującego zapalenia śródpiersia i umrę... Stomatolog powiedziała ze to ne możliwe i wyczyściła kamien kazała dbać o higienę jamy ustnej i tyle. Psychiatrę zaniedbałam, ale 3 tygodnie temu znowu zaczęłam brać Asertin licząc na poprawę, której nie było a w zamian straszne bóle głowy i kręgosłupa, ból w klatce piesiowej drętwienie ręki i nogi, ból gardła, uczucie zatkanych uszu. DO lekarza : tam stwierdzili że angina. Antybiotyk- po tygodniu to samo, nic mi nie pomogło, 3x lądowałam w szpitalu: zrobili mi wszystkie badania krew, CT głowy- badał mnie neurolog, larynolog, lekarz ch. zakaźnych, anestezjolog. Podejrzewali: tętniaka- CT wykluczyło , brak zamian, Zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych- brak objawów oponowych, brak zmian w CRP i leukocytozy. Wróciłam do domu, teraz cały czas boli mnie głowa, mam sztywny kark, gardło nadal boli, ból w klacie, kręgosłup ciągnie jak u staruszki nie mówiąc już o mmieścniach i stawach... I ta kula w gardle,... w piątek znowu do psychiatry- zmieniła mi lek na Aciprex , zmierzyła cisnienie 130/90 ( jestem w ogóle niskociśnieniowcem i norma u mnie to 90/60) - stwierdziła że te bóle głowy to od cisnienia - skutek uboczny Asertinu. Przepisała Propranolol na obniżenie ciśnienia... Wczoraj poszłam prywatnie do lekarza rodzinnego zbadał , zmnierzył cisnienie- infekcja gardła, znowu antyiotyk. A ból jak był tak jest... Wszyscy mają mnie za nienormalną: jak może mi coś być skoro wszystkie badania wyszły dobrze? Czy to możliwe że ten straszny ból głowy i kręgosłupa, klatki piersiowej, gardła to nerwica hipochondryczna? czy to na prawdę tak bardzo boli? Pomóżcie ... Bo ja na prawdę czuję jakbym miała zaraz umrzeć, a nikt mi nie wierzy:(

Odnośnik do komentarza
Gość Alicja123

Nigra.... ja myślę, że te Twoje bóle to bóle somatyczne związane z nerwicą. Ja przez ostatnie dni walczyłam z bólem głowy, oczywiście pierwsza myśl pewnie jakiś guz mózgu i czarne scenariusze. Te moje bóle głowy najpierw były umiejscone w jednym miejscu a przez kilka ostatnich dni jakby rozlewały się po całej głowie. No i panika.... leki przeciwbólowe nie pomogałały. Mój mąż i mama od razu powiedzieli, że te bóle są związane z nerwicą.... to mnie trochę uspokoiło, na tym forum trochę poczytałam, ktoś mi odp , że tak właśnie jest, że to nerwica a nie żaden guz. Jestem niskociśnienowcem tak jak Ty, kilka razy też miałam taki atak, że przebudziłam się w nocy i serce waliło jak młot, a nogi się uginały. Teraz już wiem, że to wszystko to objawy nerwicy. U mnie dziś z moją głową w porządku, bóle sobie gdzieś odeszły i oby nie wracały, a nawet jak wrócą jutro to ja je *chrzanie* to nie żaden guz, tętniak, tylko moje wymysły. I mówię sobie tak : co ma być to będzie, Opatrzność Boża czuwa nade mną. Żadnych leków nie biorę nawet tych przeciwbólowych i jak mnie zaboli ta łepetyna jutro to też nie wezmę ;) życzę wytrwałości i pozytwnego myślenia. Daj znać jak się czujesz.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję bardzo za odpowiedź, dzisiaj jest już lepiej, głowa przestała boleć- po prostu przestałam o tym myśleć, zajęłam się szkołą i egzaminami, teraz tylko doskwiera mi trochę ból mięśni ale to pewnie od tego że podczas nauki długo przyjmuję jedną pozycję. Leków przeciwbólowych też już nie biorę bo *g*wno* dają a tylko wątroba cierpi :)

Odnośnik do komentarza

Witam raz jeszcze, biorę Aciprex ( odpowiednik to Mozarin, Lexapro,substancja czyna: Escitalopram) już ponad tydzień, zauważyłam , że strasznie zaczęły mi wypadać włosy... Czy ktoś tak miał przy stosowaniu SSRI? Czy to się skończy/ unormuje? Bo mam długie i ładne włosy.. Nie chciałabym ich stracić :(

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×