Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość kiki 1979

Rekomendowane odpowiedzi

Aniu podaj mi proszę maila to też napiszę - może jak nas będzie więcej to szybciej się zainteresują. Ja na razie postanowiłam pójść do Rzecznika Praw Pacjenta i zapytać co mogę zrobić bo w dalszej kolejności chcę złożyc skargę do Izby Lekarskiej. Na forum są jeszcze dwie dziewczyny, które staciły bliskich - Gattina i Małgorzata. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Niestety nie dostałam żadnej odpowiedzi jeszcze, ale oni na pewno mają tysiące spraw - ważne aby w ogóle się tym zajęli. Prawde mówiąc to nie wiem czy tata by żył gdybyśmy zapłacili lekarzowi, przypuszczam że wydarzyłoby się to samo, ale ja chce aby ktoś w końcu rozprawił się z tymi lekarzami, to jest niewyobrażalne brać pieniądze, za ratowanie życia ludzkiego - przecież ono jest bezcenne??!! Mój tata zmarł przez rutynę i obojętność lekarzy, to ich zgubiło, bo jak wiemy każdy pacjent jest inny i nie można wszystkich traktować tak samo. Brak mi słów na to wszystko.. Mogłabym książkę napisać i byłoby zbyt mało.. p.s Jeśli chcecie napisać swoją tragedie to wejdźcie na stronę http://uwaga.onet.pl/kontakt.html Na pewno powiadomię Was jeśli się odezwą. Zresztą podałam im adres naszego forum więc sami mogą poczytać.
Odnośnik do komentarza
Mój tata był operowany w szpitalu Szterlinga niespełna 2 tygodnie temu.Jest już w domu, czuje się dobrze.Muszę uczciwie napisać, że my nie mamy złych doświadczeń z tego szpitala.Nie dawaliśmy łapówek, tylko skromny dowód wdzięczności po operacji (trochę lepszy alkohol dla lekarza, który operował oraz czekoladki i kawa dla pielęgniarek-nic specjalnego).Równie dobrze mogliśmy nic nie dawać, bo nikt nie sugerował, że na coś czeka.Przed operacją konsultacja z prof.Jaszewskim (państwowo)-mama zasugerowała, że chciałaby się odwdzięczyć, ale profesor obrócił wszystko w żart, nic nie wziął.Tata miał po operacji powikłania (delirium), ale nie możemy nic zarzucić siostrom z oiomu czy lekarzom.Fakt, lekarze na intensywnej są oszczędni w słowach, mało wylewni i raczej do serca nie przytulają, ale tak naprawdę oni sami nie wiedzą jak sprawy sę potoczą, bo każdy pacjent jest inny i inaczej reaguje.Tata dobrze czuł się po operacji, a zaczął mieć przewidzenia i kłopoty z mową za 2 dni. Stan ten trwał krótko,ale wyglądało to groźnie.Może rzeczywiście sprawy wyglądają inaczej, kiedy powikłania są bardziej skomplikowane, może są tam lekarze-łapówkarze, ale ja nie miałam z nimi do czynienia (słyszałam , że kilka lat temu za 1 bajpas płacilo się tysiąc złotych).Podkreślam, że piszę tutaj o swoich doświadczeniach, nie negując opisanych wcześniej negatywnych doświadczeń innych osób.Tak, jak ktoś wcześniej napisał *różni ludzie, różne opinie*.Wszystko zapewne zależy od tego kiedy i na kogo się trafi.
Odnośnik do komentarza
Kurcze, czytam i czytam i jestem przerazona :szok: Aniu, bardzo Ci wspolczuje..Mam jednak nadzieje, ze sprawe na tyle naglosnicie, ze media sie nia zainteresuja. Ja wlasnie wstepnie umowilam Tate na prywatna wizyte u lekarza pracujacego przy Sterlinga. Nie jest to lekarz wymieniany tu wczesniej.. Boze, czemu tak jest, ze wybor lekarza stanowi *byc albo nie byc*... Skad mam wiedziec czy lekarz na ktorego stawiam (doc. Wranicz) jest dobrym wyborem?..Stworzmy czarna liste ku przestrodze i dla bezpieczenstwa naszych bliskich i piszmy o wszelkich probach wymuszania łapówek..
Odnośnik do komentarza
Niestety nie dostałam żadnej odpowiedzi od TVNu... Szkoda bo myślałam, że jednak ktoś się zainteresuję to sprawą tym bardziej, że czytając to forum okazuję się, że takich przypadków tragicznych jak moja było więcej.. Wspomnienia wracają, zwłaszcza przy wczorajszym święcie zmarłych....[*]
Odnośnik do komentarza
Mój tata 58 lat mial mieć bajpasy w WCM w Opolu nie wiem na jakiej podtawie stwierdzono przeziebienie i tatę wysłano do domu. Ma za ok.14 dni się z nimi kontaktować. Ale jestem na forum po raz pierwszy i tak naprawdę to moze taeraz dobrze czytajac to wszystko tutaj dobrze ze mu ich nie zrobili.Piszę dośc nieskładnie ale jestm bardzo wystarszona i nie wim czy mam tate namawiać na ten zabieg , bo on mówi ze jua tam nie wróci. Napiszcie cos o kardiochrurgi w WCM w Opolu, czy może lekarze tam oczekuja pieniedzy za operacje? prosze o pomoc.
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich! Moj tata jest po konsultacji panstwowej z prof. Jaszewiczem i zostal zakwalifikowany na operacje - bajpasy na szterlinga. Troche sie boje po tym co tu czytalam bo tata ma 75 lat jest po 2 zawalach i ma slabe serce i naczynia, lekarz powiedzial ze z punktu medycznego przewaga jest ze powinnien isc na ta operacje ale jest ryzyko. Operacje ma miec 23.03. Nie wiem co mam robic? Czy ktos moze ma namiary na jakiegos dobrego lekarza co tam pracuje na szterlinga? Ktos pisal o doc. Wraniczu prosze o namiary gdzie przyjmuje prywatnie. Nie wiem czy taka wizyta cos pomoze nic juz nie wiem. Uwazam ze zawsze jest ryzyko przy tak powaznych operacjach i nawet chyba lekarze sami nie wiedza co sie moze wydarzyc bo kazdy pacjent jest inny i inaczej reaguje a lekarze chyba robia wtedy wszystko by ratowac zycie. Takie jest moje zdanie bo przeciez skladali przysiege. Moze ktos doradzi co zrobic? pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Malgosia504
Witam,moja mama miała na Sterlinga operację wstawiania zastawki.Było ciężko 10 dni leżała nieprzytomna,została przewieziona do Tuszyna i tam dopiero odzyskała przytomność.Ale nie możemy na dr Jaszewskiego powiedzieć złego słowa-nie wziął*podziękowania*.Jest wielki!!! PS.A szpital jak to szpital w każdym jest specyficzny *zapach*
Odnośnik do komentarza
Jesteście żałośni, jeżeli myslicie, że Ci lekarze czekaja na pieniądze tylko i kroją jak najwięcej żeby mieć przypływ kaski, to jesteście w pewnej złej bajce. Nikt nie uzaleznia życia od pieniędzy, proponuję skończyć studia medyczne, zrobić wszystkie kursy i specjalizacje, i dopiero cos powiedzieć. Trzeba mieć pojęcie o tym, że na kardiochirurgię idą ludzie skrajnie chorzy, akie operacje to ostatnia deska ratunku, to nie są sportowcy... Więc ryzyko powikłań, ale tez i zgonów z innych przyczyn jest ogromne. Lekarze tej specjalności biorą na siebie ogromny ciężar nauki, pracy, odpowiedzialności, ale też śmierci. Kardio -, neuro - chirurgia, urazowka... tam wszędzie niestety ludzie często umierają, tak zawsze będzie. A druga sprawa, ze rodziny same pieniądze wciskają oczekując cudu od lekarza, niestety od pieniędzy nie zalezy powodzenie, a rozgoryczenie, zal i poczucie oszukania jest większe. Zawsze rodziny tych, którym sie nie udało beda szukać winnych, ale niekoniecznie tacy są. Lekarze podejmujący sie zabiegu stwarzają szanse życia, ludziom, którzy sa na skraju, ale medycyna nie jest matematyką nie wszystko da sie policzyć i nie zawsze wychodzi równo. Apeluję o rozsądek w wypowiadaniu opinii, bo jest mi za Was ludzie wstyd jak patrze, że za niedługi czas bede się z Wami borykał po studiach.
Odnośnik do komentarza
Mój dziadek też będzie miał wstawiane bajpasy w WAM-ie w Łodzi. Teraz jest na oddziale w Wamie na Żeromskiego i tam lekarze i opieka jest bardzo dobra. Nie wiem jak jest na Sterlinga, ale jak czytam te wypowiedzi to jestem przerażona... Dziadek ma 76 lat, miał 3 zawały (ostatni tydzień temu) i zaawansowaną chorobę wieńcową. Serce jest słabe i bardzo się boję, że operacja może skończyć się źle. Może nie powinien się na nią godzić... Ale bajpasy, to chyba jedyny ratunek. Mimo tego, że płakać mi się chce od 5 dni, to mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy... Mam nadzieję, że spotkaliście się z podobnymi sytuacjami - zakończonymi pozytywnie...
Odnośnik do komentarza
29.06 znalazłem się na stole operacyjnym na Sterlinga . 2 bypasy. Bez powikłań. od 7.07 jestem w domu. Warunki w szpitalu może nie topowe ,ale czysto,smacznie i dobra opieka. Trudno żeby pachniało pomarańczami. A maruderzy zwykle mają gorzej w domu. Operatorzy starają się żeby ich pacjenci wyszli z tego cało -taka jest moja opinia. Zawał i cukrzyca nie stanowią plusa i nie są dobre. W czasie mojego pobytu można uznać , że wszystkim operowanym się udało . Nawet dziadek(około 80) który miał ostrą cukrzycę i nie chciał się kleić po 2 tygodniach zaczął chodzić i poprawił mu się humor. Ja sam najbardziej źle wspominam bo po operacji wtarłem sobie rzęsę i to mnie najbardziej dokuczało. Nie wiem co będzie dalej - jadę na rehabilitacje do Tuszynka i rany mnie swędzą i ciągną.Ale można powiedzieć ,że z dnia na dzień jest lepiej.
Odnośnik do komentarza
Dzięki RomanNa :) dziadka dziś zawiozłam do szpitala i poza niemiła panią w rejestracji wszystko inne na pierwszy rzut oka wygląda zupełnie w porządku. No może poza 1,5 godzinnym czekaniem, ale to norma. Personel sympatyczny, szpital troszkę odrapany, ale nie ma tragedii, klimat wydaje się zupełnie przyjazny...a naczytałam się takich fatalnych rzeczy...np. że zapach dziwny (nie poczułam, raczej normalnie jak w szpitalu)... zobaczymy jak będzie dalej, nie omieszkam napisać! Ale przyznam, że jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :) pozdrawiam!!!
Odnośnik do komentarza
Wam z Żeromskiego ściśle współpracuje z prof. Jaszewskim.Ja miałem na Zeromskiego koronografie i tam też profesor zabrał mnie na Sterlinga. Z tego co piszesz nie jest tak źle.Po operacji jest trochę mniej komfortowo przez jakiś czas ,ale u mnie z dnia na dzień lepiej.Dziś stwierdziłem ze mogę spać na lewym boku i już nie boli. Głowa do góry , dziadkowi powiedz że i tak nic go nie będzie bolało w czasie operacji ,a jak się obudzi to będzie już lepiej - działają ssaki i wydaje się że pada deszcz. Dobrze się śpi.I po schodach coraz lepiej.
Odnośnik do komentarza
Mija 2 doba po operacji i z dziadkiem jest w porządku, jak mówią lekarze. Operacja się powiodła, jest bez powikłań, obudził się. Tylko ma stany zaburzenia świadomości. Pani doktor pozwoliła wejść na sale na chwilę, ale dziadek nikogo nie poznawał, mówił kompletnie nielogicznie. Ale podobno to dość normalny objaw... serce ściska jak się go widzi, ale dobrze, że wszysko w porządku poza tym...i oby tak dalej było. Mam nadzieję, że świadomość wkrótce wróci. Orientujecie się może jak długo może trwać taki stan?
Odnośnik do komentarza
ja mam również niesympatyczne doświadczenia ze Sterlinga, ale nie z kardiochirurgii, ale z kardiologii choc było to wiele lat temu - lekarz wpisał mi w kartę informacyjną badanie usg serca choc tego9 nie wykonał, pewnie dlatego,że wcześniej nioe dałam pieniędzy.
Odnośnik do komentarza
Zaburzenia świadomości to zwykle efekt niedotlenienia mózgu*chyba nikt Ci nie odpowie jak długo potrwa. Od kilku dni do ???????????. Należy być dobrej myśli bo to pewnie niedotlenienie nie trwało długo w czasie operacji (efekt przełączenia na *zasilanie* pozaustrojowe). Dla Pana Jacka - trzeba ćwiczyć i próbować. Na pewno nikt nie zaśnie jak go będzie bolało.Pewnie to sprawa indywidualna i nic na siłę.
Odnośnik do komentarza
A jednak ustąpiło szybciutko, ale przyznam, że się porządnie wystraszyłam. Następnego dnia rano mówił w miarę logicznie, tylko momentami miał małe *odpływy* świadomości. A pod wieczór już było w porządku. Już dziadek przewieziony na salę ogólną. Powolutku wraca do zdrowia. Tylko jak kaszle to go bardzo boli mostek, ogólnie jest jeszcze słaby, ale podejrzewam, że to zupełnie normalne po takiej operacji. Mam nadzieję, że będzie bez problemów wracał do zdrowia :) powolutku zaczyna też wstawać i jak mówi - nie chce mu się leżeć, więc siedzi na łóżku i dynda nogami :)
Odnośnik do komentarza

Byłam ostatnio na wizycie państwowej na Sterlinga w Łodzi u prof. Jaszewskiego. Od rejestracji do wizyty daleka droga. Pan prof. przyjmuje na trzecim piętrze oddzielnego budynku kliniki, trzeba tam wejść na własnych nogach, współczuję tym pacjentom którym nie wskazane jest się męczyć. Wizyta średnio 3 minuty dla jednego pacjenta. Nie wiem jak można w ciągu 3 minut przejrzeć dokumentację, porozmawiać z pacjentem, zrobić analizę leczenia u dotychczasowego lekarz rodzinnego oraz być pod nową opieką - nie ma żadnych badań ani osłuchań. Następna wizyta wyznaczona przez p. prof. Jaszewskiego za rok. Systematyczne wizyty, kontrole i przebieg leczenia choroby pod okiem specjalisty w łódzkiej klinice kardiochirurgi są *systematyczne* - raz w roku przez 3 minuty. Już teraz wiem jak klinika pozbyła się *korków*. Dodam, że na wizytę czekałam 2 miesiące i wyszłam bez recepty i głupsza niż byłam. Pozdrawiam. Jeżeli macie okazję - zmieńcie klinikę. Życzę dużo zdrowia.

Odnośnik do komentarza

a mój dziadek mial miec operacje na szterliga we wtorek. dzis dostal po raz kolejnraz migotania przedsionków. bardzo sie boje. prof. jaszewski przy pierwszej wizycie zakwalifikowal go do baj-passow, a dr k...... powiedzial ze nie ma mowy o operacji, i kogo słuchać??

Odnośnik do komentarza

No tak trudna sprawa... w każdym razie prof. Jaszewski z tego co wiem, jest bardzo dobrym lekarzem. Mojego dziadka co prawda nie operował, ale chodzi do niego na wizyty kontrolne i bez zarzutów. Chyba wszystkie zespoły w Sterlingu są dobre, muszą być, tak myślę. Co do innych postów, to rzeczywiście sam szpital nie jest w dobrej kondycji, rejestracja z drugiej strony szpitala od podwórka to fatalne ustawienie. Ale ja osobiście nie mogę złego słowa powiedzieć na lekarzy i pielęgniarki. Pewnie, że można zmieniać kliniki, ale czy jest sens? Mój dziadek jest po operacji 4 miesiące i wreszcie może normalnie funkcjonować :) a od kilku lat po parudziesięciu metrach spaceru miał duże problemy z oddychaniem, przed operacją do tego stopnia, że męczyła go prawie każda czynność, nawet zakładanie skarpetki...straszne, ale już po wszystkim :) i jest ok :) oczywiście sporo leków, ale to raczej oczywiste. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×