Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze nadkomorowe


Gość Pawel

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie skurcze pojawiły się po raz pierwszy dwa lata temu. Stresująca sytuacja i proszę, organizm upomniał się o swoje. Po 6 latach związku, tuż przed zaręczynami dowiedziałam się, że byłam zdradzana od roku a owocem tej zdrady jest dziecko, które w momencie gdy się o tym dowiedziałam, było już na świecie. Mój były jakoś zapomniał mi wspomnieć, że ma dziecko z inną... ;) Skurcze były, ale kilka w ciągu dnia. Dopiero po ok miesiącu wylądowałam u lekarza. Dostałam propranolol, ale ja lękam się każdego leku. Darowałam sobie to, nie wzięłam ani pół tabletki i skurcze się wyciszały, potem miałam np. jeden skurcz na tydzień, a po pól roku nie wiedziałam co to skurcze. Ale teraz? Życie sobie zaczęłam układać, załatwiam ślub, wszystko było idealnie, aż tu nagle trach :( I skurczy jest tyle, że rano jeszcze zanim otworzę oczy, to mam już pierwsze bum. Zasypiam dopiero wtedy gdy czuję, że skurcze się wyciszają... I jak z tym żyć? Jak można o tym nie myśleć? Nie zwracać uwagi? Ciągle w głowie siedzi mi myśl *przecież to jest serce, a nie ręka czy noga*. I cokolwiek robię w ciągu dnia, moje myśli krążą wokół zawałów, ablacji, migotania, częstoskurczu, tętna, kardiologa... Dziś przez 2h leżałam z ręką na telefonie i wykręconym numerem na pogotowie i zadawałam sobie pytanie *dzwonić czy jeszcze poczekać?*. Poszłam na spacer, skurcze ustały i jeszcze godzinę po powrocie nie czułam żadnego. A potem stopniowo więcej i więcej. I teraz zamiast myśleć o jutrze, to gdybam czy i o której godzinie zjawić się dziś na pogotowiu...

Odnośnik do komentarza

Czyli masz dokładnie to samo co ja tylko mi lekarz powiedział jeden że to są dodatkowe skurcze nadkomorowe a drugi że przedwczesne i u mnie nasilają się wieczorem jak tylko się położę czuje je najbardziej.W kwietniu miałam taki okres kiedy to najbardziej mnie dotknęło i co noc jezdziłam po lekarzach od szpitala do szpitala i każdy patrzył na mnie jak na wariatkę,teraz jak mnie dopada w nocy to staram się jakoś usnąć albo zajmuje się czymś ale nie zawsze to pomaga byłam parę dni temu w szpitalu w nocy dali mi tabletkę i do domu ale i tak nie pomogło a w dodatku bałam się usnąć że puls będę miała za niski i serce mi stanie:( Nie wiem może faktycznie trzeba z tym żyć normalnie i nie zwracać uwagi tylko niech mi powie ktoś JAK? Chodziłam kiedyś prywatnie do psychologa i stwierdził że nie mogę za bardzo skupiać uwagi na sobie i że nie powinno się czytać nigdzie o chorobach,bo człowiek sam się nakręca i wtedy źle się czujemy,może coś w tym jest,ale z drugiej strony jest z kimś popisze o tym i wiem że nie jestem z tym sama to jakoś mi lżej i wiem że nie jestem wariatką i że nie wmawiam sobie tej arytmii.

Odnośnik do komentarza

Rene, w jakim jesteś wieku? :) Dokładnie, mam takie samo podejście. Chętnie wybrałabym się do psychologa, ale od stycznia nie mam pracy i najzwyczajniej w świecie nie mam na to pieniędzy. Gdyby ktoś mnie przyjął na NFZ, to mogę iść nawet jutro z samego rana! Masz 100% racji. Nie można się tak ciągle koncentrować na swoim zdrowiu. Owszem, wmawianie sobie, że nic nam nie dolega też nie jest zdrowe, ale to co my robimy to już wariactwo. Wchodzę do internetu żeby sprawdzić pocztę i na stronie głównej jest jakaś informacja o raku, zawałach czy innych przypadłościach, wchodzę i czytam. A potem doszukuję się u siebie objawów. I tak jest zawsze. Kiedyś przez tydzień bolała mnie głowa, leki przeciwbólowe nie pomagały, więc pierwsze co zrobiłam - stary poczciwy dr Google - diagnoza? guz mózgu. Naczytałam się o tym, objawy, leczenie, operacje i myk, następnego dnia miałam wszystkie objawy. Wylądowałam u lekarza rodzinnego, ten popukał się w czoło i odesłał mnie do domu. Następnego dnia głowa przestała boleć... Wtedy po raz pierwszy przeczytałam o nerwicy i wywoływaniu u siebie objawów różnych chorób. Mąż koleżanki z pracy, sportowiec, w wieku 30 lat przeszedł zawał. Długo nie musiałam czekać, następnego dnia ból serca promieniujący do żuchwy. Przeszło wiesz kiedy? Gdy w szpitalu porobili mi EKG i markery zawałowe i wyszło, że nic mi nie jest. I tak jest zawsze! Coś wyczytam, coś usłyszę i zaraz ja mam to samo! Tylko teraz z tymi skurczami jest inaczej, pojawiły się znikąd, nie myślałam o nich, już nawet zapomniałam od poprzedniego razu, że w ogóle je miałam! Miałam ogromną chęć jechać dziś na pogotowie. Ale pomyślałam w czym mi tam mogą pomóc. Wzięłam swoją dawkę leku, nie pomogło, to co zrobią? Jedenaste z rzędu EKG? Wezwą lekarza nie wiadomo jakiej specjalizacji, który na podstawie EKG (na którym zapewne nic nie wyjdzie) orzeknie, że jestem zdrowa, symuluję i mam iść do domu? Szkoda benzyny i nerwów żeby tam jeździć. Jedyne czego w tej chwili pragnę to dostać się na oddział w ŚCChS w Zabrzu i dowiedzieć się wreszcie CO MI DOLEGA i jaka jest tego przyczyna. Niech padnie obojętnie jaka diagnoza. Tarczyca? Mogę wyciąć. Hormony? Mogę łykać i wyregulować. Nerwica? Mogę leczyć. Ale niech mi ktoś wreszcie powie dlaczego??? Byłam już w trzech szpitalach w okolicy, w żadnym nie ma kardiologa. Byłam w 4 poradniach, w których ów *specjalista* przyjmuje, najwcześniejsza wizyta prywatnie to koniec czerwca... Znalazłam chyba najdroższego kardiologa w okolicy, ale i przyjmuje codziennie od 8 do 20, więc z musu do niego chodzę. Jedno mnie rozbroiło gdy byłam wczoraj na pogotowiu. Ja cała w skowronkach oświadczam lekarzowi, że echo serca mam idealne i że serce mam zdrowe, a lekarz na to *echo serca jest badaniem bardzo subiektywnym*. Śmiech na sali... To jak inaczej mamy się upewnić czy serca mamy zdrowe? Chyba są jakieś normy wielkości komór, przedsionków, zastawek, tętnic? Skoro ktoś kończy studia i robi specjalizację kardiologiczną to jak w ogóle może być mowa o badaniach subiektywnych? Ja rozumiem, że czasem można pomylić płeć dziecka u ciężarnej. Ale żeby nie móc określić czy nie ma wady serca podczas badania, które trwa nawet i 20 minut?!

Odnośnik do komentarza

W każdym mieście jest por.psychologiczna na NFZ ,jeśli nie masz pracy to albo jesteś zarejestrowana jako bezrobotna i masz prawo do świadczeń albo możesz iśc na ubezpieczenie męża (on musi to zgłosić do zus ).Idziesz i się rejestrujesz .

Odnośnik do komentarza

Elusia,ja mam 39 lat..Jak Ci pisałam wcześniej w czwartek idę prywatnie do kardiologa i napisze Ci wszystko co mi powiedział,bo mam nadzieję że w jakiś sposób mi pomoże.Zdaje sobie sprawę że z dnia na dzień mi nie przejdzie,ale niech mi powie co mam robić gdy dopadnie mnie arytmia.Bo naprawdę nie widzę sensu żeby co noc jeździć na pogotowie spędzać tam parę godzin,ale czasem dopada mnie taka panika że zrywam się z łózka i pędzę do lekarza.Kiedyś wzywałam pogotowie do domu kilka razy.ale wstyd mi ludzi że wszystko widzą.A jeszcze jedno mi się przypomniało psycholog powiedziała że powinnam isć do pracy to podobno bardzo pomaga,jest się między ludźmi i zapomina się o swoich chorobach,ale ja na dzien dzisiejszy bałam bym się chyba wyjść sama z domu..Od wczoraj biorę Valused,taki leki ziołowy bez recepty i chyba mi pomaga trochę,bo noc miałam lepszą niż ostatnio.

Odnośnik do komentarza

To jeszcze nie mąż. Ślub bierzemy dopiero w czerwcu przyszłego roku :) Jestem zarejestrowana w Urzędzie Pracy. Przerażają mnie tylko kolejki do wszystkich lekarzy. Dziś obdzwoniłam wszystkie przychodnie kardiologiczne w regionie i najwcześniejszy wolny termin to listopad... W innych nie przyjmują już zapisów na ten rok, a w jeden zaproponowali mi luty 2015r. Chciałam prosić kardiologa o skierowanie na oddział kardiologiczny, ale czego się dowiaduję? Termin oczekiwania na przyjęcie to od 6 do 8 miesięcy! Więc psycholog na NFZ to pewnie termin na końcówkę tego roku, a do tego czasu psychicznie się wykończę :( Starałam się dziś znaleźć jakieś zajęcie. I nie patrząc na nasilone skurcze umyłam dwa okna, zrobiłam pranie, wyprasowałam i zawiesiłam firanki, a potem na koniec uprałam dywan i posprzątałam całe mieszkanie. Zajęło mi to ponad 5h, jestem zmęczona, ale chodzę z uśmiechem na twarzy. I stwierdziłam, że skoro zrobiłam tyle rzeczy w takim upale i jakoś tego zawału nie dostałam, to chyba te skurcze nie są aż tak groźne :) Trzymaj się ciepło :) Ja mam kardiologa jutro. Pomęczę go trochę, popytam o ablację, może naciągnę go na tańszą wizytę. Zobaczymy :)

Odnośnik do komentarza

Ach, a co do pracy, byłam w zeszłym tygodniu wzywana na rozmowę kwalifikacyjną. Ale musiałabym tam jechać pociągiem, a skurcze były tak nasilone, że bałam się wyjść nawet do sklepu. Odmówiłam... :( Może to i racja, potrzebujemy jakiegoś zajęcia...

Odnośnik do komentarza

Jeśli jesteś zarejestrowana to masz ubezpieczenie ,spytaj albo wygoogluj gdzie przyjmuje psycholog na fundusz w twojej okolicy .Może kolejki wcale nie są takie długie .Póki co jak się nie zapiszesz to się nie doczekasz :)I masz rację skoro w taki upał nie padłas trupem to znaczy że nie jest tak żle :)Prawda jest taka ze każdy ma dodatkowe tylko nie każdy je odczuwa tak dobitnie .Niektórzy nie wiedzą gdzie mają serce a co dopiero ze coś tam nie tak uderzyło .

Odnośnik do komentarza

Po prostu osoby wrażliwe bardziej to odczuwają,staraj się zapanować nad emocjami jakie teraz na pewno Ci towarzyszą.Jak masz magnez w domu to zacznij brać na stałe mi tak kazali jak byłam w instytucie kardiologii w Aninie.Ja biorę magnezin 500 mg trzy razy na dobę,podobno najlepszy,tak stwierdził jeden z profesorów.I naprawdę zacznij chodzić do psychologa to pomaga,może niecałkowicie,ale zawsze jest łatwiej:) I bądź dzielna i wmawiaj sobie że nic się nie stanie i że każdy tak ma,tylko my wrażliwce odczuwamy to bardziej:)))

Odnośnik do komentarza

Magnez to łykam obowiązkowo z tego względu, że jeszcze tydzień temu miałam objawy silnego niedoboru. Drżenie powieki przez 3/4 dnia, do tego skurcze łydek, skaczące mięśnie w całym ciele... Kardiolog kazał mi łykać Neomag Forte, ale tam jest magnezu jak na lekarstwo, więc kupiłam Magnezin (500mg) i od tamtej pory łykam go 3 razy dziennie :) Z poziomu poniżej normy doszłam prawie do górnej granicy, drżenie powieki ustąpiło, mięśnie nie skaczą... Tylko serducho głupieje ;) Tylko... Rene, masz komorowe czy nadkomorowe? :) Jesteś na lekach?

Odnośnik do komentarza

Ja podobno mam nadkomorowe,tzn to jest tak: holter całodobowy miałam dwa razy w tym roku nic nie wyszło,echo miałam robione rok temu lekarka powiedziała że książkowe wręcz wszystko.I w zeszłym roku w listopadzie miałam pierwszy atak,puls ponad 140 i serce wariowało,mąż zadzwonił po karetkę zrobili mi w domu ekg i wyszło na tyle źle że odrazu zabrali mnie na sygnale do Kliniki Kardiologii w Aninie.Tam zrobili mi szereg badań między innymi tomografię tętnic wieńcowych i wyszło że mam chorobę wieńcową.W styczniu rzuciłam palenie,nie pije kawy,żadnego alkoholu chociaż i tak go nie piłam prawie,herbatki raczej ziołowe i owocowe,dieta bez mięsna i tak żyje można powiedzieć bez żadnych przyjemności:) Natomiast biorę następujące leki rano concor cor 5 mg,Valsacor,Kalipoz,wieczorem Lecalpin i pramolan i czasem hydroxyzinum i oczywiście magnezin.I jak pisałam wcześniej w dzień mam mało tych dodatkowych skurczy ale wieczorem to jakaś masakra.Ale wracając do tego skąd wiem że mam nadkomorowe skoro wszelkie badania wychodzą mi prawie idealnie:) Otóż kiedyś trafiłam na pogotowie i był tam bardzo wyrozumiały lekarz,który zrobił mi ekg i zbadał dokładnie.Oczywiście z ekg nic nie wyszło,ale miałam akurat te skurcze jak mnie badał i wytłumaczył mi co to jest itp.Powiedział że nie są one tak groźne,ale bardzo dokuczliwe i trzeba się do tego przyzwyczaić,tylko jak? Aha przepisał mi w razie czego Metocard że mogę wziąć w razie ataku,ale ja się boję bo mam i tak mały puls po tych swoich lekach,a po drugie jak mam to co noc to musiałabym brać to codziennie a tak nie wolno..

Odnośnik do komentarza

Uuu, sporo tego... Ja na razie od niedzieli wcinam tylko Biosotal 40 w dwóch dawkach po pół tabletki. Skurcze nadal czuję, ale jakoś tak łagodniej. Czuję, że coś mi się tak z serduchem dzieje, ale to już nie jest takie charakterystyczne tąpnięcie i przynajmniej z tego się cieszę. Nadal mam nasilone skurcze, więc pewnie jutro dostanę nowe leki, a tego bym chciała uniknąć. Bo co mi dadzą leki jeśli nie jest znana przyczyna. Mam je brać do końca życia? Ja planuję urodzić dziecko, jak nie w przyszłym roku, to za rok. I co wtedy? W ciąży będę musiała je odstawić... Cóż, naczytałam się, że to może wina zepsutych zębów, więc pognałam dziś do dentysty. Fakt, mam dwa zęby do leczenia, ale to są maleńkie dziurki. Tak czy siak umówiłam się na leczenie. Co jeszcze mam zrobić?! A skurcze? Zaczynam je powoli ignorować... Wczoraj wpadałam w panikę. Dziś skurczy wcale nie było mniej, a siedziałam, oglądałam film, poszłam do sklepu, posłuchałam muzyki i przestałam się nimi przejmować. Może dlatego, że jest tak gorąco i jestem padnięta po sprzątaniu od rana, ale może podziałało też to, że skoro nie wykończył mnie upał i wysiłek fizyczny (przez godzinę zasuwałam na kolanach ze szczotą po dywanie i go szorowałam tak, że teraz mam zakwasy :)), to chyba skurcze nie są aż takie straszne. Cholernie dokuczliwe, ale chyba da się z nimi żyć :) Jutro czeka mnie jazda pociągiem (3h), a potem załatwianie spraw związanych z weselem, więc stresu mi nie będzie brakować. Ciekawe czy podołam :) A teraz wskakuję do wanny i idę spać, bo padam na twarz :) Trzymaj się ciepło Rene :)

Odnośnik do komentarza

Ano miałam. Kardiolog stwierdził, że sytuacja ma się lepiej. A to tylko dlatego, że znowu jak na złość na EKG nic nie wyszło. Upierałam się, że mam skurcze dodatkowe i wykonano 5-minutowy zapis, który wyłapał 3 skurcze. Lekarz oświadczył, że 1/2 tabletki Biosotalu 40 to *dawka pediatryczna* i wcale nie dziwi się, że na mnie to nie zadziałało, ale takie leki należy wprowadzać stopniowo. Zamiast zwiększyć mi Biosotal, dostałam do kompletu Rytmnormon. Wykupiłam, przeczytałam ulotkę i rzuciłam to w kąt! To jest jakieś cholerne świństwo! Tyle skutków ubocznych, w dodatku niektóre występują bardzo często, bo u 1 na 10 pacjentów. Skoro lekarz twierdzi, że te skurcze są niegroźne, to nie mam zamiaru faszerować się czymś, co mojemu zdrowiu może zagrozić. Czekają mnie 3 wizyty u dentysty, z czego jedna to usunięcie ósemki, a przy tym leku nie mogę korzystać ze znieczulenia. Podziękuję za wyrywanie zębów na żywca. I tak wróciłam do domu, wkurzona jeszcze bardziej niż byłam. I znowu jestem w kropce ;)

Odnośnik do komentarza

Byłam wczoraj u kardiologa,spędziłam w gabinecie prawie godzinę i nic nowego się nie dowiedziałam.Tylko zamiast magnezin 500 powiedziała żeby brać magvitb6 sześć tabletek na dobę,podobno lepszy(każdy lekarz mówi co innego).Więc mam się nieprzejmować tymi nadkomorowymi i żyć normalnie,ciekawe jak? Każdy to ma i tyle,stwierdziłam że nie będę więcej wydawać kasy na lekarzy,po prostu szkoda zachodu na to wszystko..Pozdrawiam wszystkich nadkomorowców,trzymajcie się i nie dajcie się zwariować:)

Odnośnik do komentarza

Mam takie samo podejście. Szkoda mi już pieniędzy na lekarzy. Kardiolog chciał mnie widzieć znowu za tydzień, ale wymyśliłam, że wyjeżdżam. Leki, które mi przepisał nic nie dają, a Rytmonormem nie będę się faszerować. Skurcze jak były tak nadal są, a ja jestem szczuplejsza o 400zł, które wydałam na wizyty lekarskie... Skurcze mi nadal bardzo dokuczają, ale skoro mam je już 3 tydzień i nadal żyję, to może jeszcze trochę się z nimi pomęczę. A kardiologa zmieniam, bo jeśli mówię wyraźnie, że ten lek mi nie odpowiada, to oczekuję, że lekarz zaproponuje coś innego. To nie jest jedyny lek antyarytmiczny dostępny na rynku. I to, że 9 na 10 osób nie szkodzi nie oznacza, że ja będę akurat we tej szczęśliwej 9... Już mi raz lekarz rodzinny wciskał Augmentin, też twierdził, że mało kto ma uczulenie. Wylądowałam w szpitalu, silna reakcja uczuleniowa po 2 tabletkach. Wzięłam pyralginę i co? Kolejne uczulenie. A co dopiero mówić o lekach na serce...

Odnośnik do komentarza

Płakać mi się już chce. Nie wiem co mam ze sobą zrobić... Biosotal na mnie nie działa, tego świństwa nie chcę brać, bo boję się skutków ubocznych, a skurcze już mi nie dają żyć. Jest ich tyle, że na pewno na dobę przekraczają 5.000 :( Jak zapytałam kardiologa o ablację, to mnie wyśmiał. Że w moim wieku? Że przy takiej ilości? (na EKG albo nie wychodzi nic, albo jeden...) Że przy skurczach komorowych? Że ludzie są po zawale, mają migotanie i o to nie pytają, a ja tak wszystko przeżywam? Ludzie, tak trudno zrozumieć, że skurcze wykańczają człowieka nie tylko fizycznie ale i psychicznie? ;(

Odnośnik do komentarza

A ile masz lat? Moja córka ma 18 i również ma dodatkowe skurcze nadkomorowe przy tym puls w stanie spoczynku 198 do kardiologa chodziłam z nią przez dwa lata wszystkie badania jakie możliwe robiłyśmy i nic..a zresztą szkoda gadać bo już się nakręcam jak nawet o tym myślę..

Odnośnik do komentarza
Gość ANIAaniaANIA

Witam wszystkich bardzo serdecznie; Elusia jak cię czytam to jak bym czytała swoje myśli kropka w kropkę identyko mam. wczoraj byłam na pogotowiu bo już nie dałam sama rady, ale kroplóweczka z mg i potas oraz hydroksyzyna. teraz jak piszę to mi skacze w lewo i w prawo góra dół. jestem przerażona, brak mi sił,boję się każdej sekundy,dnia,nocy, biorę bisocard i xyszynę. chodzę do genialnego lekarza,byłam nawet dzisiaj ale mówił brać leki, i jak coś musi mieć zapis tego a jak piszecie to ja mam podobne doświadczenia czyli one są nieuchwytne wtedy co trzeba. powtarzam to co Ty droga Elusiu. Dramat oko mi skacze pomini ogromnej dawki magnezu,serce już 10 razy pojadę zaraz na policję i oskarżę szpital o brak pomocy;) oczywiście żartuję ale to śmiech przez łyzy. mam tak opuchnięte oczy od płakania. jak by ktoś chciał pogadać to mój numer 785465104 zdrówka!!!!

Odnośnik do komentarza
Gość ANIAaniaANIA

Mam 27lat mam męża i dwójkę dzieci, syna i córeczkę, boję się że zostaną bez matki a ja muszę z nimi być,kocham je ponad wszystko,nie mogę ich zostawić,pragne być tylko zdrowa. jeszcze teraz mąż wyjeżdza ja za ponad miesiąc też, mieliśmy zacząć nowe życie za granicą,kończe pożadny kurs. a jednak moje życie jest przez to Okropne, frustrujący jest ten fakt. dramat!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Ja mam 28 lat. Tętno mam jak najbardziej prawidłowe. Jak je mierzę w domu, to nigdy nie przekracza 75 uderzeń/min. U kardiologa na EKG waha się w okolicy 75-80, ale dla mnie to już jest stresująca sytuacja... Na Holterze średnie tętno to 68 (wchodząc z ciężkimi zakupami na 4 piętro miałam tętno 144), więc u mnie o częstoskurczu chyba nie ma mowy. Ale te cholerne skurcze... Ja chcę wreszcie być tą samą radosną dziewczyną, którą byłam... Mam tyle planów... Miał być ślub, dziecko... A teraz mam ochotę wszystko odwołać, zostawić narzeczonego, zaszyć się gdzieś i się poddać całkowicie. Aniu, Ty masz chociaż ten komfort, że masz już dzieci. Mnie kardiolog straszy, że w ciąży to się nasila, a o lekach będę mogła zapomnieć, przynajmniej w pierwszym trymestrze... A ja teraz będąc na lekach już psychicznie nie wyrabiam... Dziś jak nic zjawię się na pogotowiu. Tylko poczekam aż skurcze rozszaleją się na dobre :( Daleko wyjeżdżacie? Bierzesz jakieś leki?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×