Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Funkcjonowanie po zatorowości płucnej


Gość Terenia

Rekomendowane odpowiedzi

Powiem tak po 1wszym zatorze wróciłam do zdrowia oczywiście coś tam w żyłach w nodze zostało..ale w płucach czysto było, leki brałam około roku później odstawiłam i było dobrze..oczywiście kilka razy byłam na izbie przyjęć kiedy czułam, że *coś jest nie tak* robili mi d-dimery i zawsze był to fałszywy alarm :) pewnie, że trzeba się obserwować i być czujnym, ale nie każdy kłucie w klatce piersiowej oznacza nawrót zatoru, ja miałam go 2 razy i w każdym przypadku było inaczej - inne objawy, inne samopoczucie..(2gi raz po cesarce :/) a psychicznie też staram się teraz dojść do siebie ;)

Odnośnik do komentarza
Gość Kasiaaa93

Kochani ! Mając 18 lat w sierpniu 2012 roku zaczęła boleć mnie noga. Uprawialam sporo sportu w przeszłości wiec byłam pewna ze ból spowodowany jest kontuzja kolana. Brałam leki przeciwbólowe i przechodziło. Jednak każde kolejne ataki były coraz silniejsze. Stosowalam plastry rozgrzejawace itp. nic nie pomagało. Poszłam do lekarza w grudniu, kiedy ból nogi był naprawę silny i ciągły (wcześniejsze bóle pojawiały sie co 4 tygodnie i trwały maksymalnie dwa dni). Po zbadaniu i zrobieniu usg lekarz stwierdził, ze jest to zakrzepica żył głębokich prawej kończyny dolnej. Szybko trafiłam do instytutu chorób płuc i gruźlicy na ulicy płockiej w Warszawie, gdzie opieka była na najwyższym poziomie. Zostałam przebadana na wszystkie możliwe sposoby i stwierdzono, ze jest juz zator w plucach. Po wyjściu ze szpitala przepisano mi Warfin w dawce 5mg. Leczenie przebiegało w miarę pomyślnie, aż do sierpnia, kiedy to lekarz hematolog chciał wykonać dodatkowe badania potwierdzające zespół antyfosfolipidowy w moim organizmie (nabyty, prawdopodobnie przyczyna gęstej krwi i problemów z zatorowoscia). Z warfinu przestawil mnie na zastrzyki clexane, jednak otrzymałam zbyt mała dawkę do mojej wagi, o czym nie miałam pojęcia. I krew ponownie zgestniala, po czym trafiłam ponownie do szpitala z zatorowoscia plucna 2 stopnia. Miałam zapchane skrzeplina 3 tetnice. Ze szpitala wyszłam z recepta na Warfin. I jak na chwile obecna wszystko jest w porządku. Przyjmuje cay czas doustnie Warfin. I co 2 tygodnie ( wcześniej co 1) badam wskaźnik INR, po czym dawkę leków mam dobierana pod wynik badania. Musze uważać na to co jem (ważne żeby w diecie zbilansowac ilośc spozywanych produktów zielonych). Ostatnio na wizycie lekarz powiedział, ze moge nawet powoli wracać do sportu (po ponad roku leczenia). Jednak niestety na chwile obecna lekarstwa musze brać juz do końca życia. I wiem, ze moge przez tomkiem rownież problemy np z zajsciem i utrzymaniem ciąży. Ważne jest aby latem kiedy sa takie wysokie upały osoby chore szczególnie na siebie uwazaly. Życzę wszystkim zdrowia !! I badajcie sie regularnie. Nie czekajcie do momentu, aż przez ból nie będziecie mogli wstać z łóżka. Pozdrawiam ! Kasia

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka 123

Witam, mam 42 lata, jestem osobą bardzo otyłą, co pół roku robię kontrolne badania podstawowe, cholesterol, morfologia itd. Wszystkie wychodzą bardzo dobrze . Mam niedoczynność tarczycy Hashimoto. TSH wynik hormonów tarczycy ostatnio wyszedł podwyższony. Ale do czego zmierzam. Miesiąc temu umarła kuzynka 29 lat. Zator płucny. Zrobiłam Badanie d-dimerów o których wcześniej nie miałam pojęcia, po jej śmierci poczytałam o zatorach i stąd to badanie. Wynik 9500 przy normie 500. Przeżyłam szok, bałam sie ruszyć z miejsca żeby mi się skrzep jakis nie urwał. Tego samego dnia poszłam na USG do naczyniowca. Żyły mam czyste nie ma zakrzepicy , kazał mi zrobić echo serca koniecznie.,przepisał Xarello. Ale dopiero we wtorek mam wizytę, jestem przerażxona, jutro idę jeszcze raz zrobić te d-dimery. W razie duszności natychmiast mam sie udać do szpitala. Czy jak biore ten lek od 4 dni, może sie zrobić zator?

Odnośnik do komentarza

Witaj Ja biorę ten lek 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala na zatorowość płucną lek pomaga rozpuszczać zakrzepy i powinno się w pierwszych kilkunastu dniach bardzo oszczędzać , pomagają też skarpety uciskowe na łydki można je kupić w aptece

Odnośnik do komentarza

Witam was kochani.Jestem już po wstępnych badaniach genetycznych w kierunku trombofili.Wynik to ,Nie stwierdzono wrodzonej trombofili ani zespołu antyfosfolipidowego,natomiast obserwuje się podwyższony poziom czynnika Vlll.Dodam że norma jest od 50%do150%,a ja mam wynik 188%.Wizyte mam za miesiąc u lekarza i sama już nie wiem czy choruję na trombofilie czy nie.A na dodatek mam powtórzyć krew na ten czynnik.Moje pytanie do was kochani jest takie czy też mieliście badania z tym czynnikiem i co mogli byscie mi więcej o tym napisać.

Odnośnik do komentarza
Gość Magdalena 78

Jestem 11 miesiecy po zatorowosci plucnej.Rozpoznano ją u mnie w 9 tygodniu ciąży.To co przeszłam,to dramat.Zaczeło sie od tego,że na początku ciąży w 5 tygodniu trafiłam do szpitala z krwawieniami,więc podano mi Dufaston na podtrzymanie ciąży i prz+ymusowe lezenie.+Gdy wrociłam do domu ++++++++++bol w lewej łydce,męczenie sie przy wejsciu po schodach i nawet przy rozmowie.w koncu utrata przytomnosci.karetka zawiozla mnie do szpitala na odzial patologii.Nic nie stwierdzono,choc bol w klatce byl nie do wytrzymania.W koncu ktorys z lekarzy zlecil badanie na poziom d-dimerow,i tu szok!!8000!szybko na oiom,kroplowki ,leki.Lekarze mowili,żemoze byc różnie,ale mamy czekac.Ból w klatce nie ustępował,ale udało sie !przezyłam.podczas trzttygodniowego pobytu w szpitalu raz jeszcze zemdlalam,wiec zwiekszono mi dawke clexanu.niestety dawka był zbyt duża,wiec po tak dużym rozżedzeniu krwi znow trafiałam do szpitala z krwotokami(w sumie przez całą ciążę miałam 12 pobytow)Mój stan psychiczny był straszny.Bałam się wszystkiego,że strace dziecko,ze umrę,więc wciąż byłam pod opieką psychologa w domu i szpitalu.Z donoszeniem ciąży było ciężko,ale Udało sie.W maju urodziłam ZDROWEGO syna pprzez cesarskie ciecie.Lekarze w moim szpitalu ,uważają ze to ze ja zyje to jest cud.Po tych moich pobytach nawet już żartują,że wywinęłam się śmiertcespod kosy.także to,ze syn jest zdrowy ,to jest zjawisko niewytłumaczalne,zwłaszcza że bralam leki które mogły mu zaszkodzić.Kardiolodzy uznali,że muszą w pierwszej kolejności ratować mnie(mam jeszcze syna ośmioletniego)To jes ta trudna sztuka wyboru ja albo dziecko na które czekałam osiem lat.Mały chciał żyć i koniec.W pażdzierniku będzie rok od zatorowości,chciałabym o tym zapomnieć,ale nie umiem.Czasem wspominam to w myślach i łzy leją mi się same.patrze na moje dzieci imęża ,wtydy myśle sobie ,że miałam dużo szczęścia,że dostałamdrugie życie.Wciąż jestem pod opieką kardiologa i chirurga.co dwa miesiące sprawdzam d-dimery(ostatni wynik 200) i doppler kończyn dolnych.heparynę odstawiono mi w czerwcu.Noszę podkolanowki uciskowe i staram sie duzo chodzic.Zdaję sobie sprawę z tego,że życie zawdzięczam wspaniałym i mądrym lekarzom,którzy wiedzieli jak działac,co podac.ńie rozkładali rąk.Przez cały mój pobyt na kardiologii,ginekolodzy z patologii odwiedzali mnie i monitorowali rozwoj dzidziusia.znali mnie z wczesniejszych pobytow na patologii,wiec wiedzieli jaka trudna była moja ciąża od początku.we wrzesniu mam usuwane kamienie w tym samym szpitalu wiec napewno ich wszystkich odwiedze.Życzę wszystkim potencjalnym pacjentom lekarzy mądrych,bo w większości naszeżycie zależy od nich.Pozdrawiam Tyski MEGREZ

Odnośnik do komentarza

Mam 38 lat i ważę 130 kg. Jestem po masywnej zatorowości płucnej 2 m-c.Objawy??? żadnych !!Poprostu z kumplem graliśmy w gre i się zasiedzałem kilka godzin w fotelu,jak wstałem to mnie łydki zaczęły piec ale po chwili przeszło i tyle.Po 3 minutach straciłem przytomność i upadłem!Koleżka zaczoł mnie cucić i się obudziłem.Niemogłem złapać tchu ,pociłem się jakby ktoś mi wiadro wody na głowe wylał,trzęsło mną,niemogłem mówić(bełkotałem coś),ogólnie panika i milion myśli naraz!! Straszne to było.po godzinie wszystko przeszło i poszedłem do domu.w domu poszedłem spać .Jednak po 2 dniach powiedziałem sobie,że ide na pogotowie,bo ciężko mi się oddychało.Jak na pogotowiu powiedziałem co mi się przytrafiło to tak jak by kij w mrowisko wsadzić! Lekarze zwariowali no i po 3 godzinach intensywnych badań wylądowałem na intensywnej!!Po tygodniu badań i leczenia wypisano mnie do domu i biorę teraz WARFIN.Czuję się jakbym przegrał w kasynie milion złotych! cały czas o tym myśle,cokolwiek teraz robie to w głowie mam myśl czy nie dostane od tego zatoru! PARANOJAAAAA. mam tylko nadzieje ,że wszyscy z tego wyjdziemy z podniesioną głową,tego Nam życze.pozdrawiam wszystkich zatorowców.

Odnośnik do komentarza
Gość Marlena1985

Witam, jestem po zatorowości płucnej, została ona wykryta na tyle późno, że moje skrzepy już nie miały szans się rozpuścić, więc przeszłam operację, podjął się jej prof. Biederman w Warszawie. Operacja jest bardzo ciężka, wiąże się z dużym ryzykiem zgonu i licznymi powikłaniami. Mi się udało :) po 2 miesiącach pobytu w szpitalu wróciłam do domu. dzięki profesorowi żyję i jestem mu ogromnie za to wdzięczną... No i znalazła się też przyczyna zatorowości: zespół antyfosfolipidowy. Biorę lek xarelto i modlę się aby nie było powtórki z rozrywki... Buźki

Odnośnik do komentarza
Gość zalalamamama

Czytając wasze wpisy i historię aż łzy leją mi się same jak groch... Ciesze sie że wam się udało.. że trafiliście na dobrych lekarzy..moja mama niestety nie miała tyle szczęścia była bardzo młoda zmarła pare dni temu... wiele razy leżała na oddziełe połączonym z oddziałem płucnym chocidziła do odpowiednich lekarzy niestety lekarz który leczył mamę kilka lat był lekarzem chorób wewnętrznych i płucnych między innymi nie wykrył u mojej mamusi tej choroby... mimo objawów... dowiedzieliśmy się o tej chorobie tuż przed jej śmiercia klika godzin... :(

Odnośnik do komentarza

2miesiace temu stwierdzono u mnie zatorowość płucną.Po dwóch kilkudniowych pobytach w szpitalu(przy pierwszym stwierdzono zapalenie płuc),pięciu RTG klatki i tomografii przepisano warfin i zalecono dalsze leczenie u lekarza rodzinnego który kontroluje mi współczynnik INR i to wszystko.Muszę szukać specjalisty na własną rękę.Mam pytanie- do jakiego specjalisty mam się udać bo na obecną chwilę jestem zostawiony sam sobie,widać skoro chodzę i dycham to znaczy że jestem zdrów,tak działa w moim regionie służba zdrowia

Odnośnik do komentarza

Hej, moja teściowa (63 lata) miała w piątek masywną zatorowość płucną. Straciła przytomność w domu, teściu reanimował jaą od pierwszych sekund. Później reanimowali ją ratownicy. Po podłączeniu wszystkich maszyn nie było funkcji życiowych. Nie wiem po jakim czasie one wróciły, ale po godzinie od zdarzenia teściowa już była na OIOMie. Na chwilę obecną mama jest pod respiratorem, w śpiączce farmakologicznej. Powoli lekarze ją wybudzają. Martwi nas jednak to, w jakim stanie może się obudzić. Jakie mogą być skutki niedotlenienia? Czy ktoś z was również stracił przytomność i był wprowadzony w śpiączkę?

Odnośnik do komentarza

Witam. Mam 45lat. Może mój przypadek kogoś uratuje od tej choroby. Obecnie jestem na Xarelto20 po drugim epizodzie masywnej zatorowości płucnej na żyłach obwodowych. Pierwszy to wrzesień 2012r. Zaczęło się od bólu w tylnej części klatki piersiowej. Ból straszny, niezależny od przyjętej pozycji. Dzięki naszym *specjalistom* i 5-krotnym!!! wizytom u różnej maści z tychże specjalistów, włączając w to szpital i pogotowie, siedziałem z tym bólem 6dni i nocy praktycznie bez ulgi i bez snu. Jak się później okazało doszło do zapalenia opłucnej ,co jest naprawdę bolesne:( Wcześniejsze objawy? W czasie snu nie mogłem złapać tchu, ciężko się oddychało, wstawałem cały spocony. Pobyt dwa tygodnie w szpitalu.na szczęście nie było zmian w sercu co jest częstym powikłaniem przy zatorowości. Dochodzi do tzw. przerostu prawej komory serca tzw. epizod serca płucnego co jest nieodwracalne. Często dochodzi również do martwicy części płuca. Późniejsze leczenie- warfin do INR 2-3 przez pół roku. Po wykonaniu ANGIO KT okazało się że nie ma skrzeplin na płucach. Wróciłem do pracy po pół roku w lutym 2013r.Cały rok 2013 był spokojny. Od wiosny 2014 zaczęły się jakieś duszności w czasie grania w piłkę. Po prostu to nie było to. Niby biegałem, ale męczyłem się po paru krokach-ale wytrzymywałem te półtora godziny.:) No i po przylocie z wakacji w styczniu 2015r zaczęło się ponownie-te same objawy- straszny ból w tylnej części pleców i oddychanie z problemami *przy oknie*. Znów OIOM i dwa tygodnie w szpitalu. Obecnie już rok na Xarelto20-nic się nie dzieje, po przylocie z wakacji spokój. Gram i biegam nadal, płuca i serce w stanie idealnym. Jakbym mógł Wam dać wskazówkę-organizm przetrwał walkę z tą paskudną chorobą tylko dlatego że miałem dużo ruchu!! Serducho nie poddało się podwyższonemu ciśnieniu krwi i nie doszło do epizodu *serca płucnego* właśnie przez częste obciążanie go dużym wysiłkiem w czasie uprawiania sportu. Tak więc piloty odłożyć i ruch!!!

Odnośnik do komentarza
Gość Tola1971

Ja przeszłam zatorowość płucną cztery miesiące temu ,zdiagnozowany został tzw jeżdziec,który umiejscowił się w pniu aorty głównej,na moje szczęscie byłam w tedy w Niemczech kiedy to świństwo mnie dopadło,lekarze szukali przyczyny,robili wszystkie możliwe badania łącznie z genetycznymi i okazuje się,że jestem zdrowa,a za przyczynę obrali tabletki antykoncepcyjne,które brałam od kilkunastu lat.A moje objawy to szybkie bicie serca,niemożność złapania głebokiego oddechu,wysokie ciśnienie krwi i tętno bardzo szybkie.W tej chwili jestem na Xarelto i mam je brać przez okres sześciu miesięcy oraz noszę konsekwentnie do końca maja pończochy uciskowe,niemieccy lekarze kładą duży nacisk na używanie takich pończoch i dziwię się ,że w Polsce lekarze to ignorują,a jest to naprawdę super sprawa,

Odnośnik do komentarza
Gość Zuzka1991

Witam wszystkich zainteresowanych, mam 25 lat, zator dostałam w kwietniu, od 2 tygodni jestem już w domu na pradaxie, czuje się w miarę dobrze, tylko szybko się męczę, zator był masywny w obu płucach, doszło do zapalenia oskrzeli i opłucnej, ból straszny. Przyczyna prawdopodobnie antykoncepcja w połączeniu z fajkami i otyłością, ważę 85kg przy wzroście 160 cm, więc apeluje do dziewczyn stosujących doustna antykoncepcję, Kochane jeśli palicie fajki to musicie zmienić metodę anty, albo rzucić fajki obie te rzeczy jak widać są zabójcze !!! Teraz jest dużo lepiej, w sumie czuję się normalnie, po za tym,że szybciej się męczę i cały czas się boję, że mi się coś stanie,że to wróci. Nie wiem czy mam żyć normalnie, wrócić do pracy, czy jeszcze odpoczywać, miałam tyle planów na ten rok, skończyć studia, wyjechać na wakacje, znaleźć nową pracę, a tu nagle taki myk, że zator nie wiem co dalej, czy mogę jechać na te wakacje ( długa podróż 10 godzin), czy lepiej sobie odpuścić. Czy wracać do pracy, w domu dostaję szału, oczywiście fajki rzuciłam od razu, anykoncepcję też, teraz walcze z objawami po odstawieniu anty, włosy mi wypadają garściami;/,syfy na twarzy, wysypki, nieregularny cykl...No i jasna sprawa zaczęłam diete, bo schudnąć też muszę. Kiedy mogę zacząć żyć normalnie? Czy w ogóle kiedyś będę mogła. Jedna z osób na forum mówiła o ruchu, mi lekarz na razie powiedział,żadnego wysiłku przez 6 m-c, więc jak tu być w ruchu??? Kochani życzę wam siły i wytrwałości w walce z chorobą, obyście zawsze trafiali na najlepszych, a może po prostu ludzkich specjalistów,którzy będą chcieli wam pomóc, a nie zrobić swoje i iść do domu.

Odnośnik do komentarza
Gość Anonimowa94

Właśnie leże w szpitalu na zatorowość płucną. Mam 21 lat. Prowadziłam aktywne życie. Wszystko stało się nagle. Zbagatelizowala pierwsze objawy tłumacząc je gorszym dniem. Wczesniej chodziłam na siłownie, na zajęcis fitness. Nagle nie bylam w stanie dotrzymać tempa i musiałam wcześniej wychodzić z zajęć. Pòzniej wejście oo schodach na 3 pietro kończyło sie olbrzymia zadyszka. Na koniec nie mogłam wstać z łòźka bez zawrotòw głowy, przejście pare krokòw kończyło sie duszeniem. Poszlam do przychodni, zrobili mi EKG, wyszła tachykardia. Dostałam skierowanie do szpitala na wyjaśnienie i juz zostałam. Tego samego dmia wykonano mi jeszcze 3 EKG, echo serca, pobrano mi krew kilkakrotnie do ròznych badan. Od razu postawili hipoteze o zatorze płucnym. Wykonano mi prześwieltenie płuc oraz rentgen płuc z kontrastem ktòry potwierdził diagnoze. Od razu szybkie leczenie. W najgorszym momecie to było 2 dni temu byłam przygwozdzona do łòzka. Dostawalam tlen przez rurki, byłam podpieta elektrodami monitorujacymi serce, dostawalam zastrzyki brzuch, do welflona dokrecono *rozgałeziacz* i w tym samym czasie dostawalam NaCl oraz z pompy lek przeciwzakrzepowy. Krew do badan pobierana co 6h. I wiecie co? 2 dni pozniej moge juz wstawac i sama isc do toalety, odpieli mi wszystkie rurki, oddycham sama. Dostaje tableti. 2-3 dni i wracam do domu. Tam czeka mnie 3 miesieczne branie tabletek i kontrola stanu krwi. Po 3 miesiacach badania w Krakowie na krzepliwosc krwi. Na 99% przyczyna zakrzepicy byly tabletki antykoncepcyjne!! To jest świństwo, nie bierzcie tego. Ja brałam ledwo przez 8 miesiecy z przyczyn leczenia torbieli jajnika oraz na bolesne miesiaczki i gdybym zwlekała z pòjsciem do lekarza jeszcze chwile to by juz mnie tu nie było. Dodatkowko oddawanie krwi w młodym wieku(robie to regularnie od 3 lat) doprowadziło do krzepniecia krwi. Nikt wam tego nie powie, bo wszedzi sie słyszy ze nic wam nie grozi.. Ale dla osob z problemami krzepliwosci krwi to zabòjstwo.

Odnośnik do komentarza

Witam. Też jestem po zatorze płuc. Po tabletkach antykoncepcyjnych, dokładnie po 16 dniach zażywania trafiłam do szpitala. Mam 35 lat, a wieku 22 lat również zażywałam tabletki około pół roku i wtedy wszystko było w porządku. Tak wszyscy chwalą antykoncepcję hormonalną...

Odnośnik do komentarza

Witam, Jestem 5 tygodni od zdiagnozownia zatorowości płucnej o słabym nasileniu. Zatorowość spowodowana była 2 miesięcznym braniem tabletek antykoncepcyjnych. Moje objawy zatorowości: ostre kłucie w klatce piersiowej z bólem promieniującym do ramienia oraz ból przy głębszym oddechu. Diagnoza postawiona po kilkugodzinnym pobycie w szpitalu. Leczono mnie w szpitalu przez 9 dni. W trakcie pobytu w szpitalu doszło do zapalenia płuc i pojawiła się 0,5 l płynu w płucach i kaszel. Za 2 dni mam wizytę kontrolną w przychodni szpitalnej. Obecnie czuję się w miarę dobrze (przyjmuję 2xdobę xarelto -15mg), ale mam jeszcze kaszel i czasami czuję niewielkie ukłucie w klatce piersiowej. Mam nadzieję, że badania kontrolną wykażą poprawę.....

Odnośnik do komentarza
Gość modlesieozdrowie

Witam, chciałabym podzielic się swoja historia. Mam 19 lat, 4 tygodniesieniu temu zdiagnozowano u mnie zatorowosc plucna. Ale zacznę może od początku. Pewnego dnia podczas prowadzenia auta poczułam dość mocny ból promieniujacy z klatki piersiowej do ramienia- zignorowałam. Nastepnego dnia ból ustąpił. Pojawila się jednak temperatura ból ucha.. pomyślałam no cóż znów za lekko się ubrałam to była niedziela. W poniedziałek źle się czułam poszłam do lekarza rodzinnego jednak jak weszłam po schodach do przychodni kompletnie nie mogłam złapać oddechu- również tłumaczyłam to jakimś osłabieniem organizmu. Lekarz stwierdził ze mam ropne zapalenie ucha środkowego. Okej myślę.. brałam antybiotyk (bardzo mi zalezalo aby wyzdrowiec bo był poniedziałek a ja w piątek miałam swoją studniówkę ) z dnia ma dzień oddychalo mi się coraz gorzej problem sprawiało mi nawet przejście 5 m do toalety.. pojawiło się klucie po lewej stronie klatki piersiowej. Wytrzymałam do czwartku w czwatek znów pojawiła się temperatura tętno 125 ból nogi w okolicy biodra. W koncu mama i chłopak namówili mnie żebym pojechała na pogotowie bo to może być coś poważnego. Z oporem ale pojechałam z mama do szpitala ok 23. Po przejściu z parkingu na SOR nie byłam wstanie powiedzieć co się dzieje bo nie mogłam złapać oddechu. Z bezradnosci poplynely mi łzy mama przedstawiła wszystkie objawy po czym badający mnie pan doktor uznał nas za histeryczki i uznał ze to nerwobol dostałam zastrzyk uspokajajacy. Ja nie miałam siły żeby się odzywać. Moja mama niczym lew walczyła o to żeby zbadał mnie inny lekarz, nie było łatwo ale się udało. Przyszła pani doktor która mnie zbadała i wzięła na oddział. W piątek rano miałam zrobiony tomograf po którym już nie patrzyli na mnie jak na histeryczke tylko czekali z wózkiem. Padła diagnoza ROZLEGŁY ZATOR PŁUC jako młoda dziewczyna wiadomo nie zdawałam sobie sprawy co to. W chwili gdy 3 lekarzy na oddziale powiedziało mi ze gdyby nie upór mojej mamy to najprawdopodobniej nie dojechałabym nawet do domu. Przez 5 dni nie mogła ruszac się z łóżka. W szpitalu byłam 12 dni ponieważ dzień przed planowanym wyjściem dostałam wysoka temperaturę kstar itd. Niestety nie znaleziono przyczyny zatoru co bardzo mnie martwi ponieważ istnieje wysokie ryzyko nawrotu choroby. Jestem teraz pod opieką hematologa. Po wyjściu ze szpitala brałam 2 xarelto 15g w tej chwili xarelto 20g raz dziennie. Po wyjściu ze szpitala znów powróciła infekcja( katar temperatura ) no i od razu po powrocie do domu zaczęło boleć mnie kolano od wewnętrznej strony. Nie było to uciążliwe jednak ból zaczął narastac. Zaczęłam się wraz z mama denerwować dziś diagnoza to martwica tkanki kostnej kolana( występuje po zatorowosci ). Powiem szczerze że cały czas bardzo boje się o swoje zdrowie nadal zdarza się że nadmiernie mecze... codziennie modle się żeby to wszystko się już skończyło... mam tylko 19 lat ! Chcę być zdrowa :( Napisałam ta ospowiedź ze warto w szpitalach walczyć o swoje i nie ignorować żadnych objawów... gdyby nie upór mojej mamy nie byłoby mnie na tym świecie. :( Pozdrawiam bardzo serdecznie. Życzę dużo zdrowia ! Trzymajcie się kobietki !:)

Odnośnik do komentarza
Gość Magdaqwe

Do Edyty40 W tej chwili jestem prawie 11 tygodni po zdiagnozowaniu zatorowosci plucnej. Bardzo podobne mialam objawy do Twoich tylko ze u mnie zamiast klucia w klatce byla dusznosc wysilkowa, na 2gie pietro wchodzilam z przystankami, nawet po kapieli padalam na lozko jak mucha ze zmeczenia. Zatorowosc byla u mnie spowodowana cesarskim cieciem, pologiem i ciaza. Jak sie czujesz teraz? Ja mam wrazenie ze ciagle ciezko mi oddychac ale juz sama nie wiem czy to z nerow czy od kregoslupa, bo tez mnie boli od gory do dolu. Kazda uczuvie ciezszego oddechu, bol powoduje ze juz zaczynam sie martwic :( Dalej bierzesz Xarelto? Jak sie po nim czujesz? Ja na poczatku bralam warfin. Na Xarelto przeszlam 4 dni temu. Odezwij sie. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość modlesieozdrowie

Witaj, wydaje mi się, że mój stan się poprawia. Po równych dwóch miesiącach leczenia jest na prawdę dobrze czuję się o niebo lepiej. Właściwie od dwóch tygodni tak bardzo się poprawiło. Bo jeszcze niedawno bardzo się męczyłam i właśnie odczuwałam duszność i kłucie czasami gdzieś w klatce piersiowej. Myślę, że każda osoba, która przeszła taką chorobę boryka się z strachem o swoje życie. Moje wyniki krwi wracają do normy, jestem cały czas na Xarelto 20. Ogólnie czuję się dobrze. Może troszkę więcej śpię (można by mi za to płacić). Nie potrafię powiedzieć czy to przez leki czy przez tryb życia jaki prowadzę(jestem na zwolnieniu lekarskim, nie za wiele mogę robić, po prostu się nudzę). W poniedziałek będę miała robione badania na Trombofilię, wynik może wyjść delikatnie zaburzony ze względu na leki, ale moja Pani doktor zdecydowała się na wykonanie tego badania. Czekam aż w pełni wrócę do zdrowia. Życzę dużo siły oraz szybkiego powrotu do zdrowia. ! Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×