Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Migotanie przedsionków - ablacja


Gość Markobe

Rekomendowane odpowiedzi

Wy wszyscy borykacie się z napadowym migotaniem - mąż takie mial przed ablacją. Wynik Holtera 7dniowego wykazal :50% migotanie a 50% rytm zatokowy. Zdecydowal sie na ablację i bylo tylko 3 dni dobrze. Potem - dokładnie od 3.03.11 ma caly czas migotanie - w ogóle nie ma rytmu zatokowego i puls od 90-110 non stop.Jak się zdenerwuje lub zmęczy to oczywiście dużo wyższy. Lekarze proponują następną ablację - izolację żył płucnych ale jednocześnie nadmieniają,że: skuteczność ok 60%!! no i Polska dobrych ośrodków i wyników nie ma - tak mówią sami lekarze!! poza tym ryzyko podczas ablacji akurat tej jest dużo większe niż przy pierwszej ;-(. Nie wiemy co robić. Mąż leków żadnych nie bierze, jest młody. Serce zdrowe!! bez wad - badania wszelkie były zrobione. I co ?Boję się,że coś zaniedbamy (straciłam nagle ukochanego tatę - 54 lata a tez mogliśmy cos zrobić i zapobiec )i przyrzekłam sobie, że więcej do tego nie dopuszcze. Czytam i czytam i wszyscy mają migotania od czasu do czasu a co jak jest ciągłe?

Odnośnik do komentarza

Do Nina2. Nie będę za wiele się mądrował ,po prostu kiedyś wpadłem w trans żeby co nieco zgłębić zagadnienia i czytałem ile wejdzie ,ale dziś to jestem jeszcze głupszy niż byłem bo doszedłem do momentu kiedy to toczą się dyskusje na tematy które wydawało by się dawno są oczywiste. Nina2. Coś nie tak ,izolacja żył płucnych to zabieg który wykonuje się na dzień dobry ,żyły płucne są odpowiedzialne za ok.70% migotań dopiero jak się okaże czy to podczas jednej tej samej ablacji czy po niej, że nic z tego, to ,,grzebie się dalej* np. tzw.linie ablacyjne daszku lewego przedsionka, jak dalej nic to fragmentaryczne linie ablacyjne ,,gania się po całym sercu* Ale takie zabiegi (uzupełniające) to moim zdaniem może zrobić ok. pięciu elektrofizjologów w kraju i nie wiem czy już nie przesadziłem. W razie czego warto walczyć dalej ,ablacją chirurgiczną - też nie aż tak rozległą jak się wydaje,w Warszawie na Banacha i Zabrzu. Nie wiem czy w czymś pomogłem ? Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Do Jos Tambocor brałam 2 razy po 100 mg, a teraz 50 tylko na noc. Z tego co wiem, odstawia się go bardzo powoli, może po wizycie we Wrocławiu będę mogła zaprzestać brać ten lek. Do Nina2 Przeszłam izolację 4 żył płucnych, nie ma porównania do tego, co było przed ablacją. Życzę Wam dużo zdrówka :)

Odnośnik do komentarza

Do Jos. W tych 50% arytmii bylo migotanie i trzepotanie przedsionkow. Lekarz zdecydował o ablacji cieśni przedsionka prawego ponieważ czasami eliminując trzpotanie można automatycznie wyeliminować migotanie ponieważ trzepotanie może wywoływać migotanie. Niestety jednak u męża migotanie wywoływane jest przez coś innego i stąd albo następna ablacja - izolacja żył płucnych , która może być też nieskuteczna lub utrzymanie migotania z kontrolą pulsu.Jednak lekarz zaznaczył,że takie przeciążenie serca ciągłym migotaniem może za parę lat spowodować niewydolność. Można też poddać się kardiowersji i silnymi lekami starać się utrzymać rytm zatokowy. Mąż mial już 2 kardiowersję (1 jak wykryto przypadkiem arytmię a 2 podczas ablacji - ponieważ nie można wykonać ablacji jak nie ma rytmu zatokowego) i było tylko parę dni ok a potem migotki wróciły. W przeciwieństwie do tych 2 pierwszych kardiowersji nie brał silnych leków po (czytaj dużej dawki) i teraz znowu inny lekarz proponuje kardiowersję + dużą dawkę np 300 mg POLFENONU 3X DZIENNIE. Ale my się boimy już wszystkiego ;-( a zwłaszcza zabiegów na sercu i tej kardiowersji. Dużo też czytam i im więcej wiem tym bardziej się boję ;-( Moje gg 9897526.A co u Pana było? Dlatego też jestem ciekawa dlaczego udało się MATMARCINA umiarowić jakoś a mężowi tylko kardiowersję chcą robić ale i tak sceptycznie do tego podchodzą.

Odnośnik do komentarza

A w ogóle jak do Zabrza trafić? Oczywiście chodzi mi o dobrego kardiologa i ośrodek i kogoś kto jakoś mądrze pomoże i uspokoi. Lekarze moim zdaniem mało wspierają nas psychicznie - oni wszystko tak mechanicznie i od razu o ryzyku!!Dlatego boimy się. Mój tata przeszedł rozegly zawał - dopiero po 3 godz jak go karetka zabrała. I też nasuwa mi się wiele pytań i wątpliwości : a dlaczego mu nie podano leków przeciwzakrzepowych i innych już w karetce- skoro mama wezwała karetkę bo tata coś się źle poczuł (spadło mu ciśnienie a zawsze miał problemy z nad)- ale był przytomny i normalnie siedział, mówił itp A oni go zawieźli na izbę przyjęć - wiadomo czekanie, wypełnianie papierów itd itp - potem na oddział kardiologiczny!!!! a potem przyszła pielęgniarka zrobić EKG i tata jak się położył to w tym momencie dostał zawału. Ciekawe czy przez te 3 godz nie dało się nic zrobić??Lekarze nie podejrzewali stanu przedzawałowego?Tylko potem jak się pytaliśmy to usłyszeliśmy : nic nie dało sie zrobić ;-( Dlatego boję się i nie mam zaufania do lekarzy jakoś. Kolejny pacjent, przypadek itp itd! A teraz mąż boryka się ze sercem niby okaz zdrowia i kłopoty ;-(Przepraszam,że narzekam ale jakoś nikt mnie nie rozumie i nie wiem co robić. Mąż za bardzo się tym nie przejmuję bo on tego nie czuje jakoś drastycznie tak jak Wy podczas napadów.

Odnośnik do komentarza

Witaj Nina2 , ja coś na temat migotania przedsionków mogę wiele * powiedzieć*. Ja osobiście uważam i to nie raz już pisałam i na tym wątku też ,że lekarze- kardiolodzy za bardzo demonizują i straszą tym migotaniem ,że to może osłabić serce. Otóż mój Tata(86 lat) , ma od 6o roku życia zdiagnozowane migotanie przedsionków, przedtem nie wiadomo może miał i napadowe wykryte przypadkowo , bo coś se żle poczuł i zrobiono mu ekg no i wyszło migotanie.

Odnośnik do komentarza

Coś się za szybko zapisało , ale piszę dalej. Tata żyje z migotaniem 26 lat a serce ma jak dzwon , tak powiedział lekarz do Niego po niedawnym * przeglądzie kardiologicznym*i też tak funkcjonuje , w zeszłym roku poleciał do Tunezji a w tym roku to był na wycieczce w Polsce i wszedł na latarnię morską , która miała 245 schodów i na dowód tego ,że był to przywiózł nam taki certyfikat . Ja też odziedziczyłam po Tacie to migotanie ale ja mam napadowe 10 lat i serce zdrowe , które nic nie *cierpi* z powodu tych migotek, ale my mamy puls w granicach 70-80 a Tata nawet mniej, nie bierze żadnych leków na arytmię tak jak ja. My jesteśmy żywymi przykładami ,że można z tym żyć i funkcjonować normalnie . Moja Mama zmarła na wylew krwi do mózgu a nie miała migotań a Tata ma i żyje sobie dobrze i zdrowo jak na swój wiek. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Do Nina2. Teraz wszystko jasne i na swoim miejscu . Identyczna droga przede mną , u mnie też najpierw prawy przedsionek ,tak jak napisałaś jeśli na ekg wyłapie się choćby raz trzepotanie ,to ablacja trzepotania ponoć jest na tyle prosta i bezpieczna że ,,grzech** nie spróbować - raz żeby na przyszłość załatwić sprawę trzepotania ,dwa- może akurat być czynnikiem wyzwalającym migotanie, choć szczerze to nie robię sobie dużej nadziei co do pozbycia się migotań po ablacji prawego przedsionka, za to mam dużo nadziei z drugą ablacją izolacji żył płucnych. Co do męża to musicie niestety szukać naprawdę dobrego elektrofizjologa ponieważ przy przetrwałym to np. krioablacji balonowej raczej nie praktykują ,a więc... elektrody RF (klasyczna) odpowiedni ich dobór i duuuża wiedza w głowie i rękach.

Odnośnik do komentarza

Do Martunia. No to kończ te leki i wracaj do pełnego zdrowia, przyznam ci się że co do wyjazdu samochodem za miasto mam podobny problem, i nawet gdyby powiodła się ablacja , nie wiem czy to z czasem minie? z drugiej strony inni świadomi choroby latają na wczasy jeżdżą w ustronne miejsca , może to kwestia osobowości. Nie zapominajcie o forum ci co już po ,odezwijcie się czasem ,dzięki tym wpisom ludzie podejmują życiowe decyzje pamiętajmy o tym. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Jos, ta osobowość to psychika, odporność na stres jest bardzo ważna i nieczęsta. Nina, myślę że znajdziecie pomoc w Centrum Chorób Serca w Zabrzu, ważne też jest żebyście zaufali jednemu lekarzowi, wizyty u wielu lekarzy tworzą zamęt w głowie i poczucie bezradności. Niestety nie korzystam z gg. We wtorek mam wizytę w Klinice ale nie mam na co narzekać, wszystko jest o.k. Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Bardzo Wam wszystkim dziękuję. MATMARCIN - właśnie nie chcieliśmy trafić do wielu lekarzy ale jakoś się tak złożyło. Lekarz do którego trafiliśmy po wykryciu arytmii skierował nas do specjalisty elektrofizjologa , ten wykonał ablację ale potem jakoś nie miał kiedy nas przyjąć na kontrolę i zachował się niemiło!!!! więc sami wiecie! trafiliśmy do innego a ten tylko ablacja i koniec i wizyta 5 min! potem jak wyszukaliśmy też dobrego fachowaca,który przedstawił rozsądne wyjście i obiecał zadzwonić aby umówić na umiarowienie to oczywiście nie zadzwonił. Niby źle, jeśli chodzi się po wielu lekarzach ale tak naprawdę dzięki temu dużo wiemy ale też jest dużo wątpliwości. Do JOS - ablacja przedsionka trwała krótko i mąż źle nie wspomina ale strach był.Może w Twoim przypadku rzeczywiście pomoże a ja będę trzymać kciuki!!A ty też migoczesz ciągle czy czasami? Do ZDROWA :znam Twoje wpisy i historię bo śledzę to forum i Twoje *kłótnie* z forumowiczami. Problem w tym,że jednak każdy przypadek jest inny i każdy inaczej odczuwa.Mąż też żyje z ciągłym mig. i dlatego też dylemat czy jednak coś robić i skazać się na ryzyko czy może nic nie robić i będzie dobrze? A jak nie będzie dobrze? Sama widzisz,że trudno wybrać, ale rzeczywiscie dajesz nadzieję,że życ z tym idzie.Ale nie pamiętam czy też masz czasami czy tak jak mój M?W każdym bądź razie 100 lat dla taty i Ciebie ;-)) Lekarze zawsze nam powtarzali,żeby nie czytać forów bo tu tylko ludzie nieszczęśliwi i tylko złe przypadki i ludzie zamiast lekarzy słuchają pseudodoradców. Ja nie zgadzam się z tym!!! Dzięki Wam i dzięki artykułom w necie naprawdę można dużo się dowiedzieć a każdy z nas przecież ma swój rozum i każdy wie kiedy udać się do lekarza ;-)

Odnośnik do komentarza

Witam. Nie było mnie na forum bardzo dawno jednak widzę, że są forumowicze wytrwali. Moja historia to tak dla przypomnienia tym co są tutaj nowi: trzepotanie i migotanie przedsionków(90000 tys pobudzeń/dobę) Odczuwalne napady jeden raz na lub dwa razy na dobę. Dwie ablacje. Jedna w styczniu 2010r trzepotanie przedsionków w Elblągu wykonał dr. Andrzej STANKE (świetny fachowiec), druga sierpień 2010r. w Warszawie w klinice prof. Walczaka *ALLENORT* na ul. Puławskiej wykonał A.DEREJKO metodą Carto. Efekt. Od dnia ablacji nie miałem nawet jednego napadu. Przez rok od ablacji zmniejszałem dawkę POLFENONU a nastepnie Betalocu do całkowitego odstawienia. Od lipca tego roku nie biorę Warfinu. Nie miałem nawet jednego napadu do dnia dzisiejszego gdzie w Warszawie dawano mi szansę 40%-centową. Udało się i jestem tego namacalnym przykładem. Zdaję sobie sprawę, że każdy z nas jest inny tak i wyleczalność jest też różna co nie powinno stanowić bariery aby poddawać się na zabiegi poprawiające jakość życia. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Do Wbastek1. Takie wpisy trzymają człowieka przy życiu :-)) Do Nina2. Ja napady mam od czterech lat do tej pory chyba osiem, więc średnia nie najgorsza ,ale ciągły lęk zero planów bo w każdej chwili wiadomo...no ico jeszcze- na początku miałem średnio co 6 miesięcy tak po 5godzin i puszczało, raz nawet 1,5 roku kompletnego spokoju! a teraz co dwa miesiące i to po20- 40godz. Dlatego mimo strachu zdecydowałem się na zabiegi bo czuję że może się już tak łatwo nie umiarawiać albo wcale i będzie większy kłopot.Co do dok. Zembali. to na str.103 jest link -jest tam wykład doktora i jak się nie mylę animacja ablacji chirurgicznej ,warto posłuchać ,oglądnąć i się nie co oswoić (nie takie to straszne) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Nurtuje mnie pytanie: kiedy ? gdzie ? i jak ? liczona/wyliczana jest skuteczność ablacji. Ja zaliczyłam trzy ośrodki i w żadnym nie byłam do kontroli. Skąd więc wiedzą czy ablacja była skuteczna ? udana ? Nina 2. Ja po dziewięciu miesiącach przetrwałego migotania przy pulsie 110 - 150 poddałam się ablacji choć dr Kożluk dawał tylko 20 % szans. Wyszło co prawda nie 100 % ale około 80 %. wg mnie bo nikt nigdzie mnie nie *monitorował*. Zdrowa1, bądż zdrowa. A mi i innym już nic nie wciskaj o zdrowym sercu. Jak patrzę na swoje echo i rtg serca z okresu jak cały czas migało i dzisiaj , jak jest o niebo lepiej to wiem swoje. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dana Ty też bądż zdrowa, czego Ci życzę, JA NIC NIKOMU NIE WCISKAM , ja mam po prostu zdrowe serce i już , MIGOTANIE MI GO NIE OSŁABIŁO . Kochana , nie denerwuj się i dlaczego mi przygadujesz, co chcesz mi przez to udowodnić ? Co zdenerwowało Cię to ,że mój Tata wszedł na latarnię , która miała 245 schodów. Nina2 , ja mam napadowe migotanie , niestety dosyć często mniej więcej 1 raz w tygodniu od 20-40 godzin. Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

Do Zdrowej - naprawdę daj spokój chorym ludziom. Sama w którymś poście przyznałas, że nie bierzesz leków, bo Ci nie pomagają - dlatego nie zniechęcaj innych do leczenia. Trudnoi uwierzy, że nie masz nawet drobnych zmian anatomicznych w sercu , choby powiększenie przedsionków. Nie l;eczysz się - Twoja sprawa.

Odnośnik do komentarza

Do wbastek1, mam pytanie jestem 2 tyg po ablacji migotania przedsionków w ALENORT (profesjonalna placówka) - czy odczuwałeś jakieś dodatkowe skurcze serie... jeśli tak to w jakim czasie po ablacji. U mnie migotania nie wystąpiły ( mam nadzieje że nie wystąpią nigdy )jedynie dodatkowe skurcze, serie Pozdro

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich! ! ! ! Tur, po pierwsze pod kogo się podszyłeś , nigdy zaden tur nie pisał , że ma migotanie przedsionków Po drugie , dlaczego uwazasz tur , ze ja zaburzam spokoj chorym , nie rozumiem Twojego myslenia. Po trzeciej , ja NIGDY nikogo nie krytykowałam za to ,że sie poddał ablacji i ZAWSZE się cieszę jak ten zabieg komuś pomógł. Po czwarte , tak zgadza się , brałam leki na arytmię , które w MOIM PRZYPADKU były absolutnie nieskuteczne i po wielu konsultacjach z wieloma lekarzami -kardiologami zaniechano u mnie brania leków, tur , JA JESTEM POD STAŁA KONTROLĄ KARDIOLOGA i po ostatniej wizycie 2 miesiace temu , lekarz stwierdził bardzo dobry stan serca i super wydolność. Po piąte, dlaczego jak ja napiszę jakiś post ,to ludzie , którym miga lub miga i się poddali nieskutecznej ablacji( bo tacy są też) odzywwają się i mnie KRYTYKUJĄ , NIE WIEM ABSOLUTNIE ZA CO I DLACZEGO. Po szóste, ja nikogo nie odwodzę od leczenia bo przecież sama jestem pod kontrolą specjalistów, którzy takie wydają opinie na temat stanu zdrowia mojego serca. Po siódme , za bardzo kocham życie aby sobie je zmarnować niewłaściwym leczeniem się . Myślę , że w miarę ujęłam to co chciałam przekazać na temat mojego życia z migotaniem przedsionków i dać nadzieje tym ludziom , ŻE MOŻNA Z TYM SCHORZENIEM NORMALNIE ŻYĆ I FUNKCJONOWAĆ. Aha , jeszcze to chcę napisać , nie mam cukrzycy , nie mam nadciśnienia, nie mam chorej tarczycy , elektrolity i inne wyniki bardzo dobre , tylko to nieszczęsne MIGOTANIE PRZEDSIONKÓW , coś przecież trzeba mieć , ale przy braku innych chorób z tym naprawdę da się żyć. Pozdrawiam wszystkich a szczególnie Danę.

Odnośnik do komentarza

Witaj Martunia, ja czuję to nierówne bicie serca ale tylko podczas *nic nie robienia*, tzn. jak siedzę i myślę o tym migotaniu lub jak leżę, dlatego jak mnie to złapie to szybko szukam sobie jakieś zajęcie , jeżeli jest to tego sposobność to wychodzę na spacer, do ogrodu popracować lub coś w domu robię a jak mam wszystko posprzątane to robię byle co np. przeglądam stare zdjęcia . Tak jest Martunia u mnie , ja się to tego przyzwyczaiłam ale i tak czekam aż lekarze coś znajdą dla tych migaczy bo coraz to więcej ludzi to ma i coraz to młodszych. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×