Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Migotanie przedsionków - ablacja


Gość Markobe

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Dziękuję wszystkim, którzy pamiętali o pozdrowieniach dla mnie - to miłe. Do Tomasza: Widzę, że przy zaburzeniach rytmu nie ma zastosowania powszechna teoria o zbawiennym wpływie wysiłku fizycznego na układ krążenia. Obserwuję z zainteresowaniem takie przypadki, ponieważ jak pisałem wcześniej prawdopodobnie sprowokowałem swoje pierwsze migotanie właśnie nadmiernym wysiłkiem. Być może dostałbym migotania i tak prędzej czy później, ale może za pięć lub dziesięć lat. Myślę, że jest to dla chętnych lekarzy gotowy temat na pracę naukową. Do Eluzyny: Szkoda, że próba się nie powiodła. A nie myślałaś o przejściu na mniej toksyczny lek niż amiodaron? Broń Boże nie chcę Cię podpuszczać ale ja bym tak zrobił. Co słychać u innych migaczy: Marii, Kuki, Minii, Dystansa? Pozdrawiam Wszystkich starych i nowych bywalców forum, a szczególnie jego założyciela Markobe.
Odnośnik do komentarza
To znowu ja, na mnie wysiłek fizyczny wpływa bardzo pozytywnie, nie mam tu na myśli biegu maratońskiego ale rozsądna dawka w rozsądnym czasie jest ok. Moje wcześniejsze migotania dopadały mnie generalnie w stanie spoczynku w nocy i tak tez było ostatnio, poprzedził je okres skurczy dodatkowych, po czym spokój do tej pory. Ja cały czas kombinuję jak tu wyjść z tego amiodaronu, zmniejszam systematycznie dawki ale lek ten ma okres połowicznego rozpadu aż 60 dni. Chętnie zamieniła bym go na inny antyarytmiczny lek tylko, że najpierw jakiś lekarz musiał by mi go zapisać a tu nie ma chętnego. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
witam Wszystkich u mnie sa dni ze moge gory przenosic ale wiecej jest dni ze jestem do niczego albo serducho bije okolo120 rowno, to za chwile potykania i bol za mostkiem zauwazylam ze nieraz jak mam ciezsza siatke to czuje potykania sie serca, bije sie z myslami czy nie zarejestrowac sie u dr ktory przeprowadzal ablacje, bo moja dr u ktorej sie lecze twierdzi ze nie jest zwolennikiem ablacji, ja tez nieraz mam takie mysli to ingerencja w sercu ,przed ablacja nie mialam tak wysokich wartosci cisnienia rozkurczowego jak teraz i sie zastanawiam nad moim problemem.Pozdrawiam. jeszcze ja zazywam betaloc zok 100mg i rytmonorm 150 2x oraz acenokumarol od czasu ablacji i mam dosc tych lekow brrr
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich migaczy! Cieszę się, że odezwał się Tomek( gorące pozdrowienia), człowiek , dzięki któremu ja zdecydowałem się na skuteczną ablację .Zaniepokoił mnie Tomku incydent FA po tak długim czasie od ablacji, jesteś pewny , że napewno migałeś?Mnie okresowo zdarzają się znane Wam * potknięcia* serca, okresowo mini-trzepotania, ale Bogu dzięki migotek nie mam od 15 miesięcy(chwała Wam Dr Szumowski i Prof.Walczaku!).Zażywam Betaloc 50, Olmetec 20 ( Olmesartan), Polocard 75 mg i Amlozek 5 mg, bo ciągle walczę z nadciśnieniem.Generalnie żyję na pełnych obrotach i zawsze ze smutkiem czytam o Waszych problemach, stresach i niepewności zwiazanych z migotaniem przedsionków. W zupełności zgadzam sie z teza, iż leczenie farmakologiczne( nota bene bardzo toksyczne)nie leczy FA, ale tylko okresowo zmniejsza ich natężenie. Nadal upieram się! Tylko ablacja!Pozdrawiam wszystkich starych forumowiczów: Tomka, Czytelnika , Eluzynę , Marię,Minie , oraz wszystkich nowych, którzy przyłaczaja się do naszego grona z nadzieją na pomoc w tak dramatycznym schorzeniu.Nie bez powodu przecież migotanie przedsionków w środowisku medycznym nazywane jest *cichym zabójcą* ( udary, zawały, zatory).Za Wszystkich trzymam kciuki!
Odnośnik do komentarza
Witam Markobe! Po raz pierwszy w Twoim poście zauważyłem, że walczysz z nadciśnieniem. Być może wcześniej nie zwróciłem na to uwagi. Ale mam ważne pytanie : czy problemy z nadciśnieniem nie pojawiły się czasem po ablacji? Pytam Dlatego, że u mnie tak właśnie było. Przed ablacją owszem zdarzało mi się mieć lekko podwyższone ciśnienie rzędu 140/90, ale nie brałem na to żadnych leków i nie miałem z tego powodu odczuwalnych problemów. W krótkim czasie po ablacji ok 2 tygodni zaczęło mi się szaleństwo z ciśnieniem. Ciśnienie zrobiło się tzw skaczące. Rano np było 90/60 a nawet mniej, a wieczorem między 22 a 24 zaczynały się gwałtowne skoki np 170/100 bez żadnego powodu, pomimo że brałem już enarenal. Dodatkowym problemem było to że nie dawało się tego skutecznie zbić lekami, a nawet jak się udało to na pół godziny i był następny skok. Często kończyło się to migotaniem. Teraz mam okresy lepsze i gorsze, ale biorę na stałe enarenal i mimo to byle odstępstwo od tzw normalnego trybu życia np. lot samolotem, kieliszek wina, trochę większy wysiłek fizyczny natychmiast powoduje skoki ciśnienia. Obawiam się, że jest to niestety efekt uboczny ablacji. Coś w sercu przy okazji zostało zmienione. Jest to jednak bardzo skomplikowany organ, nie tylko mechaniczna pompka, ale też wydziela podobno jakieś hormony. Co Ty na to? A może inni bywalcy forum coś takiego zauważyli. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
czytelnik ja tez sie nad tym zastanawialam , i mowilam o tym mojej Pani kardiolog ze takie sa moje podejzenia , ja natomiast mam dosc wysokie rozkurczowe powyzej 100 np:mam 140/110 i 200/130 mialam problemy z nadcisnieniem ale po ablacji nie moge wyrownac wartosci, i zamkniete kolo bo kiedy mam wysokie cisnienie to i migotania sie zaczynaja.Pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
Do Czytelnika i Minii! Podejrzewam, że u mnie migotanie miało zwiazek z nieleczonym, bo niezdiagnozowanym nadcisnieniem tetniczym, które miałem prawdopodobnie przez wiele lat poprzedzajacych pierwszy epizod FA.Istnieje teoria powiekszenia i przerostu lewego przedsionka przy nadcisnieniu tetniczym, z nastepową migracja kardiomiocytów do ujść żył płucnych , gdzie znajduja sie receptory impulsów elektrycznych pobudzajacych serce do rytmu zatokowego. W przypadku przesuniecia kardiomiocytów następuja zaburzenia przewodnictwa w mięśniu sercowym co skutkuje np. migotaniem przedsionków.Teoria jedna z wielu , bo nawet uznane autorytety kardiologiczne nie potrafią w pełni podać patogenezę naszego schorzenia. Życzę wszystkim tylko rytmu zatokowego!
Odnośnik do komentarza
Witam Migaczy!!! Włączając się do wątku wzajemnej zależności migotania i nadciśnienia to ja także przed pierwszym napadem migotania leczyłam się na nadciśnienie choć nie były to wartości bardzo wysokie no ale leczenie nie było chyba skuteczne , bo doszło jednak do migotania. Poza tym u mnie w czasie migotania znacznie wzrasta wydzielanie moczu co jakby potwierdza wzrost ciśnienia, a być może także tezę Czytelnika o działaniu hormonów przedsionkowych. U mnie jak na razie spokój z migotaniem ale leki biorę cały czas choć amiodaron w bardzo zmniejszonej dawce, a poza tym Simvasterol(jak na razie rewelacyjnie skuteczny), Prestarium 2,5 mg i Acenokumaro lwg INR. Obecnike czekam na kolejnego Holtera. Czuję się dobrze poza momentami gdy pojawiają sie skurcze dodatkowe ale na szczęście jest ich niewiele. Markobe dlaczego nadal przyjmujesz Betaloc 50 w sytuacji gdy nie masz już migotań? Tak już musi pozostać do końca czy raczej przyjmujesz to profilaktycznie z obawy przed nawrotem migotań? Pozdrawiam wszystkich Migaczy
Odnośnik do komentarza
Witaj Eluzyno! Betalok, czyli tzw.beta bloker ma za zadanie spowalnianie rytmu serca,ponieważ miałem tendencję do tachykardii, po konsultacji z Prof. Walczakiem pozostawino mi ten lek. Nie ma on działania antyarytmicznego.Cieszy mnie, że u Ciebie nareszcie jest wszystko OK, drobnym* potknięciami* serca nie przejuj się, mnie się również zdarzają od czasu do czasu , ale ma je praktycznie prawie każdy zdrowy człowiek np. powiekszym wysiłku , czy stresie.Życzę samych spokojnych dni i nocy bez migotek. Pozdrawiam Wszystkich!
Odnośnik do komentarza
WITAM migaczy starych i nowych.Cieszę się z dobrych wieści od ciebie Eluzyno. Ja niestety już nie pamiętam jak to jest mieć rytm zatokowy. (miga od 1 czerwca br,) A ponadto należę do *granicy błędu*. Jak pisałam ablacja się nie udała, nie można było przejść z przedsionka do przedsionka. Obecnie przedsionki migają, trzepoczą i nie reagują na przewodnictwo, komory chodzą po swojemu i jeszcze mam na obwodzie deficyt tętna. Na wizycie kontrolnej prof. rozłożył ręce i obiecał się zastanowić czy jeszcze coś można poradzić (ewent. w Instytucie) i że da znać, ale do dziś nie otrzymałam żadnej wiadomości. Kardiolog do którego chodzę jest również bezsilny i każe mi eksperymentować z lekami, gdyż jestem *opornolekowa* i zawsze mam działania uboczne większe niż skuteczność leku. Natomiast moja rodzinna preferuje leczenie lekami uspakajającymi. Staram się trzymać ale brak mi motywacji i czuję, że się poddaje. POZDRAWIAM wszstkich a w szczególności tych wytrwałych.
Odnośnik do komentarza
Witaj Dana to ze rodzinna preferuje brac lek uspokajajacy moja kardiolog tez tak mi mowi, bo organizm sie wycisza i to moze i jest prawda bo po sobie to zauwazylam, podczas ataku czlowiek nieraz wpada w panike i jeszcze bardziej serce zaczyna szalec, ja dzisiaj tez mialam zdarzenie bedac na cmetarzu wiadomo zblizaja sie wszystkich swietych mylam pomnik i nie wiem co sie stalo stracilam na chwile przytomnosc upadajac uderzylam chyba w nastepny pomnik tak nieszczesliwie ze opatrznosc chyba uratowala mi oko, bo zbilo sie szklo i mam zalozone szwy pod dolna powieka,pozdrawiam migajacych
Odnośnik do komentarza
No witaj Dana po długiej przerwie!!! Wielka szkoda, że nie masz lepszych wiadomości ale nigdy nie poddawaj się. Moim zdaniem powinnaś szturmować prof Walczaka, niech coś wymyśli żeby Ci pomóc !!! Inicjatywa musi wyjść od ciebie, bo to Twoje zdrowie, a oni nie mają zwyczaju dzwonić do pacjenta. Najważniejsza jest wiara w sukces i Ty musisz uwierzyć, że jeszcze nie wszystko zostało zrobione!!! Do Mini!! Przy zaburzeniach rytmu zdarzają się chwilowe utraty przytomności, może trzeba rozważyć życie ze stymulatorem? Pozdrawiam Migaczy
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich bardzo serdecznie.Ja właśnie czekam na ablacje w związku z zespołem WPW.Będę miała wykonywaną w Katowicach Ochojcu.Może ktoś mi przybliży troszkę i miejsce,gdzie będę miała wykonywaną i okres po ablacji.Czy będę zdolna zaraz po zabiegu do pracy,czy czeka mnie jakaś niedyspozycja w związku z tym.Dziękuję z góry za odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Do Dany! Faktycznie masz duży problem, ale tak jak pisała Eluzyna spróbuj nacisnąć profesora, aby podjął jakąś decyzję. Myślę, że jest kilka rozwiązań np rozrusznik, utrwalenie migotania, robi się też ablację otwierając klatkę piersiową. Nie chcę Cię tu straszyć wymieniam tylko rozwiązania o których czytałem. Decyzję powinien podjąć kardiolog, tak aby było to najlepsze dla pacjenta. Do Minii! Przy częstych migotaniach serce niestety jest osłabione i czasem nie wytwarza odpowiedniego ciśnienia. Przy gwałtownych zmianach pozycji ciała może to powodować chwilowe niedokrwienie mózgu i utratę przytomności. Zdarza się to takżę u ludzi zdrowych i choć trwa bardzo krótko może spowodować jakiś uraz. Mój sąsiad stracił na chwilę przytomność jadąc samochodem. Nie muszę pisać, że skutki były bardzo poważne. Do Ireny! WPW jest zabiegiem dużo mniej obciążającym pacjenta niż ablacja migotania przedsionków - trwa z reguły krócej i nie wymaga wypalania tak dużego obszaru w sercu. Dlatego też szybciej można wrócić do pracy. Niemniej radzę przygotować się na ok 2 tygodnie zwolnienia. Zależy to też od rodzaju pracy. Znam kogoś kto wrócił do pracy 2 dni po zabiegu, ale to raczej wyjątek niż reguła. Pomijając nawet uraz serca i czas wymagany do jego zagojenia, to także nacięcia tętnicy udowej wymagają czasu na zagojenie. Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Do czytelnika. Na wizycie pod koniec sierpnia prof. powiedział, że naprawdę nie wie jak ugryźć te moje przedsionki. Nie proponował żadnego zabiegu ani metody leczenia, miał się zastanowić i ewentualnie przyjąć mnie w Instytucie, gdzie mają więcej sprzętu. Wydzwaniam, ale jeszcze ani razu nie doszło do rozmowy z prof. panie z recepcji ładnie mnie spławiają, dlatego zastanawiam się czy jest sens dalej tam pukać tym bardziej, że zapisy na wizytę są na marca*09 . Serdecznie pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Do Dany! Muszę powiedzieć, że zaskoczyło mnie to co napisałaś. Po tych wszystkich zachwytach pacjentów profesorem to dziwne. Może faktycznie zwróć się do dr Koźluka. Wygląda na sympatycznego gościa. Warto mieć w takiej życiowej sprawie opinię innego lekarza, który w dodatku jak słyszałem osobiście wykonuje ablacje. Bywają przypadki bardzo trudne. Czytałem gdzieś historię pacjenta, który miał kilka nieudanych ablacji w Polsce, potem we Włoszech, w końcu zrobiono mu udaną ablację we Francji. Pisał nawet ile go to kosztowało. Jestem także tylko pacjentem, ale wiem że ludzie szukają rozwiązań na różne sposoby. Oczywiście czasem barierą nie do pokonania są niestety pieniądze. Ale póki żyjemy trzeba próbować. Spróbuję sobie przypomnieć gdzie to czytałem i dam Ci znać. Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Do Dany! Czytałem to na naszym portalu kardiolo. Na górze strony w *szukaj wpisz Ablacja włochy Francja. Pojawi się wykaz stron. Pacjent podpisuje się Jacek a jego temat 4 ablacje Polska Włochy Francja. Jakby były problemy ze znalezieniem to się odezwij wyślę Ci odnośnik na prywatny adres bo tu nie ma jak.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×