Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Migotanie przedsionków - ablacja


Gość Markobe

Rekomendowane odpowiedzi

Do Geny Przepraszam ale musze to powiedziec ciesze sie ze jest ktos w podobnym wieku domnie i równiez ma ten problem bo myslałem ze jestem w tym wieku jekimś ewenementem.Natomiast słyszałem same pozytywy o pr.Walczaku zastanawia mnie jakie długie kolejki są do Anina i w jaki sposób mozna sie skontaktować z pr.Walczakiem.
Odnośnik do komentarza
Ja tylko w kwestii formalnej. Często pada określenie *w Aninie*. W Aninie są dwie placówki : 1/ Instytyt Kardiologii 2/ Centrum Kardiologii Allenort ul. Płowiecka 37 (jednostka prywatna, jednakże same zabiegi są wykonywane na NFZ). Tu i tu jest prof. Walczak (balsam dla duszy i ciała), są ci sami lekarze (w tym ablujący) i personel śreni. Może są jakieś zmiany od tego roku ? Do czytelnika TJ. Czyżbym wyczuwała pesymizm ? Kiedy (w lutym ?) i gdzie będziedz miał ablację ? Ja jestem tak wymęczona ciągłym miganiem, że bez namysłu a wręcz z radością wyraziłam chęć na zabieg. ( nie mogę się do tego migania przyzwyczaić). Telefon dostałam w czwartek o 15,45 na poniedziałek 8,30 (właśnie na Banacha). Aby odgonić strach i sie pakować,to czytam was i sama piszę. Serdecznie pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Eluzynko kochana. Choć mam 55 lat to paniki we mnie jak w ciągu geometrycznym, co dzień to więcej ale muszę działać !!! Tamtejszego dr E. Kożluka określają jako lekarza-pasjonatę, a on już wie o tym moim *kosmicznym serduchu*. Trochę mnie przerażato, że jestem jedna na cały dzień. Dobrze, że nie palę, bo chybabym nie wytrzymała. Świętujcie WATENTYNKI !!!
Odnośnik do komentarza
Do Jędrka. Dla Warszawiaków to pestka, ale dla tych z prowincji, to już co innego, Sama doświadczyłam tego i kilka innych osób również. Na foderach CK Allenort podany jest Anin. A co to tego, że jedna pacjentka na dzień ? to wiadomość od samego lekarza. Może najpierw będę miała tomograf komputerowy serca ? Niech balują, świętują, byle ablacja usprawniła moje serducho. Jednak panika zaczyna mnie podgryzać. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Niestety nic nie wiem o przypadku Dany. Wiem tylko że startuje trzeci raz. To dokładnie tyle co i ja. Podczas moich „wędrówek ablacyjnych” spotkałem młoda sympatyczna dziewczynę która jest już po dziewięciu ablacjach. Piszę słownie by ktoś nie pomyślał że zrobiłem błąd. Z naszych wspólnych doświadczeń wynika że kolejne ablacje najczęściej są krótsze. Oczywiście nie jest to pewnik a tylko spostrzeżenie. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik TJ
Do Dany! Trzymam kciuki aby tym razem Ci się udało. Idę 2 tygodnie po Tobie. Oczywiście, że się boję aby nie było gorzej. Ale ponieważ chciałbym żeby było lepiej jestem zdecydowany zaryzykować. Wczoraj wieczorem walczyłem z gwałtownymi skokami ciśnienia i przyspieszaniem tętna. Tym razem udało mi się nie dopuścić do migotania ale było bardzo blisko. Myślę, że te skoki ciśnienia i przyspieszanie tętna to rodzaj częstoskurczu. Niestety dołączyło mi się to po pierwszej ablacji. Mam nadzieję, że w czasie drugiej uda się to skasować.
Odnośnik do komentarza
Gość Basiek355
Witam wszystkich.Mam na imię Basia mam 35 lat i pomimo takiego wieku mam juz dośc życia.bylam całkiem zdrową osobą,8 lat temu podczas badania okresowego (EKG)okazało się ze mam częstoskurcz.Wylądowalam odrazu na intensywnej terapi,gdzie dostawalam tak końskie dawki leków(które nie pomagaly,byłam oporna na leczenie farmakologiczne)litry kroplówek (po których ręce wyglądały jak u narkomanki)i w końcu wylądowałam w Centrum Chorób Serca w Zabrzu gdzie mialam wykonany przez profesora KALARUSA(bardzo duzy szacunek dla profesora)zabieg ablacji.Mialam to szczęscie ,ze zabieg ablacji się udal w 100%,byłam po nim normalnie funkcjonująca osobą ,żadnych częstoskurczy,migotań.Było tak przez 8 lat,do maja tamtego roku,kiedy z dnia na dzien stalam się osoba nie do życia.Mając 35 lat czuję sie jakbym miala ich conajmniej z 80.Zaczęlo się,badania róznorodne,rezonanse ,tomografy. W koncu stwierdzili nerwicę powiązana z lekiem.Mialam okrs miesiaca czasu ze nie wychodziłam z domu,każde wyjscie konczylo sie tym ze robilo mi się słabo,draznil mnie halas,denerwowali ludzie,i do kolekcji zaczely sie częstoskurcze.Dostałam skierowanie do Zabrza i tam pan dr.zlecil mi badanie stymulacji przezprzelykowej(na takie badanie czeka sie okolo miesiaca czasu)bardzo nieprzyjemne badanie ale da się przezyc.Badanie to nic nie wykazało,a ja sie coraz gorzej czułam.W koncu w styczniu 19 wylądowalam na intensywnej ,musialam wzywac pogotowie ,dostalam takiego ataku,że myślałam ze to juz koniec.Dostałam skierowanie do Zabrza gdzie miałam konsultację z pania doktor i stwiedziła ze doszlo mi do częstoskurczu migotanie przedsionków,dostalam zestaw leków polfenol150,betakolzk 100,aspirin protec ,aspargin,leki uspokajające(i szczerze mówiac nie widze poprawy)Pani doktor poinformowala mnie że wykonywane sa takie zabiegi ablacji,ale są to zabiegi bazdiej skomplikowane od zabiegu ablacyjnego(częstoskurczu)i sa tylko w 60% skuteczne,JEŚLI TAKI ZABIEG SIĘ NIE UDA TO OCZYWIŚCIE ROZRUSZNIK.Jak narazie w moim przypadku lekarz ewstrzymuja sie od tego zabiegu,a ja juz poprostu nie daję rady,wariuję,siedze w domu ,nic mnie nie cieszy,i moje mysli krąza tylko w okól tego kiedy bede miala nastepny atak i jak długo potrwa.Sa to ataki trwające kilka sekund przez pare minut a sa te ztrwajace dużo,dużo dlużej.Ja już poprostu wariuję.Powiedźcie jak Wy sobie z tym radzicie,bo wiadomo ze nie ejstem jedyną osobą cierpiąca z tego powodu tylko tych osób sa miliony.Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Gość Ewa z Zabrza
Witam Was wszystkich - do Basiek355 - wkurzyłam się jak przeczytałam Twój post. Ciekawa jestem u której lekarki byłaś. Jak mogła powiedzieć Ci, że *tylko w 60% udaje się ablacja a potem już tylko rozrusznik*. Jestem po takiej ablacji ze 100% skutecznością. Jeśli nawet jest taka statystyka to wcale nie powiedziane, że musisz być w tych 40% a nie w 60%. TO MOIM ZDANIEM JEST BEZCZELNOŚĆ !!! Aż mi ciśnienie podskoczyło. Ablacje ( dwie - każda z innej przyczyny) były wykonane w SCCS w Zabrzu i jestem bardzo zadowolona. Przecież każdy organizm inaczej reaguje, każda osoba ma inny przebieg czy to częstoskurczu czy migotania przedsionków. Pani doktor chyba o tym zapomniała. Na Twoim miejscu zażądałabym ablacji, a jak nie pomoże to zwróć się do doktora Karalusa bezposrednio, przeciez wiesz gdzie urzęduje. Idź i koniec !!! Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia. Z poważaniem Ewa
Odnośnik do komentarza
Basiek przy każdym zabiegu może się coś nie udać i konieczny będzie rozrusznik. Myślę że trochę za bardzo panikujesz. Dam Ci dobrą radę. Do szpitala zgłaszaj się dopiero po 24 h migotania. Jest to konieczne, by je przerwać przed upływem 48h. Po tym okresie mogą powstać skrzepy i umiarowienie może być niebezpieczne. Chwilowe migotania ignoruj. Spróbuj dopasować dawki i sposób zażywania . Mnie najbardziej pomaga stosowanie Polfenolu i Metocardu doraźnie. Łykam gdy mi się migotanie już rozkręci .Czasami pomaga, czasami nie. Migotania źle znoszę ale po trzech latach już trochę przywykłem. Mam średnio dwa razy dziennie od 15 min do 8 h. Ablacja przy migotaniu jest o tyle trudniejsza że wymaga wielu podejść. Ja się już wybieram na trzecią. A wiesz dlaczego. Bo dzięki ablacjom skończyły się ciągłe wizyty w szpitalu a co za tym idzie kroplówki i kardiowersje. Nie panikuj tylko zapisuj się na ablację
Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik TJ
Do Ewy z Zabrza! Bez urazy, ale nie bądź taką entuzjastką ablacji. Niestety prawda jest taka właśnie, jak pisze Basiek. Skuteczność ablacji migotania przedsionków jest właśnie około 60%, ale nawet gdyby była 99% to również istnieje realna szansa znalezienia się w tym 1%. Tobie się akurat udało i wypada Ci tylko pogratulować, ale zobacz ile nas tu jest na forum tych którym się nie udało. Oczywiście nadal próbujemy - ja też - ale myślę, że wszyscy z nas zdają sobie sprawę z ryzyka, że żadnej gwarancji nie ma, a jest niebezpieczeństwo że może być nawet gorzej. Poza tym nikt nie zna tak zwanych odległych skutków ablacji, a z tego co czytałem wynika, że wypalone nieprawidłowe komórki potrafią po czasie być zastąpione przez nowe także nieprawidłowe. Nie jest moim celem straszenie tu kogokolwiek albo zniechęcanie do ablacji sam przecież wkrótce wybieram się na drugą, ale wpadanie w przesadną euforię, że ablacja jest panaceum na wszelkie zaburzenia rytmu też jest dużą przesadą, Pozdrawiam ciepło tych wyleczonych i tych czekających na wyleczenie.
Odnośnik do komentarza
Gość Basiek355
Do Ewy z Zabrza.Pani Ewo nie jesteśmy tutaj po to żeby się kłocic.Widocznie przeczytala pani zle to co napisałam.Też jestem po ablacji która udała sie w 100% a to że nie zostalam podana następnej ablacji,(proszę czytac co było pisane ,badania ,stymulacja itd)to dowodzi temu ,że widocznie nie jest jeszcze tak krytycznie żebym była poddawana następnej,pisałam ze mam nerwice ,że nie daje sobie rady z tym wszystkim,a wiadomo ze takie rzeczy maja takze barzdo duzy wpływ na migotania ogólnie na serce.Bardzo się ciesze że udały sie pani obydwie ablacje ,ale nie ma 100% pewnosci że spowrotem migotania i częstoskurcze nie powrócą.Rozmawialam z lekarzami,mialam kilka konsultacji kardiologicznych w Zabrzu i niestety prawda jest taka że jest nas mniejszosc tych ktorym sie ablacja udała.Sa osoby które wracają spowrotem juz po kilku dniach z nawrotami.A pani doktor u której tym razem bylam uważam ze jest godnym polecenia lekarzem.Jędrek-masz rację:)napewno troszke panikuję..ale w każdym z nas jest troszke paniki,a niestety jeden czlwowiek ma mocniejszą psychike a drugi słabszą.Tak samo jest z organizmem ,każdy ma inny organizm i kazdy innaczej reaguje,choby na dawki i leki.Tak samo z ablacja jednemu się uda ,drugiemu nie.Dziękuje za poradę:)Pani Ewo nie od dzisiaj wiadomo ze każdy nawet najmniejszy zabieg niesie z sobą zawsze jakieś ryzyko.Czytelniki rację w miejscu wypalonych ognisk mogą powstac nowe utajone.Życzę żeby ablacja się udała:)Pozdrawiam migaczy:)
Odnośnik do komentarza
Kochani Migacze!Zakładając tę stronę byłem świeżo po ablacji w CK Anin, zabieg wykonywał Dr. Szumowski pod okiem Prof. Walczaka ( 23.07.20078). Po kilku latach bezskutecznej i watpliwej terapeutycznie farmakoterapii skończył się dla mnie koszmar zwiazany z FA, strach, zwątpienie i wszystko to , o czym Wy najlepiej wiecie, bo przeżywacie to na codzień.Obserwuje forum na bieżąco i rzeczywiście mam to szczęście , że zaliczam się do wąskiej grupy tych , którym się udało( Tomek, Ewa z Zabrza, Czytelnik). Jednak wiem , że warto podjąć to wyzwanie , bo stosowanie tylko farmakoterapii w zasadzie nic nie daje( wynik ostatnich badań). Co do nawrotów istnieje tzw. teoria migracji kardiomiocytów, czyli powtórnego napełzania komórek mięśnia sercowego do miejsc , w których wywołują nieprawidłowe pobudzenia elektryczne serca, nikt nie ma na to wpływu.Najlepszy na świecie ośrodek zajmujący się ablacją z powodu FA ma skuteczność dochodzącą do 90 %( I-wszy zabieg), koszt zabiegu 16 tys. Euro + 4 tys. Euro za wybr zespołu.Więc u Nas nie jest chyba najgorzej. Barbaro 355! Z tego co piszesz wnoszę , że pierwszą ablację miałaś wykonywaną z powodu WPW lub zaburzeń nadkomorowych, a skuteczność takich ablacji jest 100%.Pozdrawiam wszystkich wątpiacych. Dana trzymałem za Ciebie kciuki, mam nadzieję, że wszystko poszło dobrze, czekam na wiadomości. Tomek , co u Ciebie?
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×